Dziwi mnie narzekanie tych polskich jupiterów na system walki. Oglądając materiały przedpremierowe sam bałem się o to, że walka szybko mnie znuży i do końca dobrnę tylko ze względu na łamigłówki, fabułę i eksplorację. Okazało się, że się myliłem i Bloober dobrze odrobił zadanie domowe. Od początku akceptowałem konwencję, w której gram niestabilnym emocjonalnie gościem, a nie jakimś przeszkolonym agentem specjalnym, który musi uratować córkę prezydenta.
Jeszcze Rysław komuś tam odpowiedział "Dead Space pokazuje, że w horrorze można zrobić rewelacyjną walkę. W Silent Hill jest słaba" xD Co mieli tam mu jeszcze dodać ? bazookę, maczetę albo piłę plazmową ? Bloobery i tak mieli ciężki orzech do zgryzienia, bo musieli dopasować walkę bardziej pod współczesnego odbiorę, ale też nie przedobrzyć, bo zaraz zostaliby oskarżeni o profanację i zrobienie z Jamesa drugiego Leona Kennedy'ego. Jedynie w pewnych momentach przeszarżowali z ilością przeciwników i to faktycznie mogli poprawić. Nie ma się też co oszukiwać, że strzelanie albo melee to jakiś top w branży, ale są po prostu wykonane dobrze. Za to potyczki z bossami dowiozły i przypomniały mi świetne pod tym względem pierwsze The Evil Within.