Skocz do zawartości

Jukka Sarasti

Użytkownicy
  • Postów

    402
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Jukka Sarasti

  1. Jukka Sarasti

    Wanted: Dead

    Ja szczerze polecam, chwaliłem w "Co ostatnio skończyłem" - wystarczy mieć równie dużo autyzmu i miłości do slasherów co ja
  2. Jukka Sarasti

    Zakupy growe!

    Mam obecnie humor na slashery plus chciałbym w tym roku dograć, co mam do ogrania z exów na Switcha, więc lecimy z tematem.
  3. Jukka Sarasti

    Konsolowa Tęcza

    Przede wszystkim EA tam cholernie mieszało z developmentem i wymusili dodanie komponentu multi czy craftingu, bardziej "szczelankowe" podejście, bo ludzie wolą strzelać, niż się bać czy zaorało mocno pierwotną wizję fabuły (urywki tego, czym gra miała być widać w DLC). To mogła być najlepsza część serii, gdyby pozwolono po prostu zrobić ją tak jak studio planowało, zamiast przerabiać na shootera (nie takiego złego, ale jednak).
  4. Nie jestem entuzjastą survival horrorów spod znaku "udajemy, że jest znowu 1999" i raczej w takie gry nie grywam, choć wiem, że pewnie nieco przez to tracę (np. Tormented Souls), natomiast wpadło mi w oko i intryguje mnie to: https://store.steampowered.com/app/2123640/Hollowbody/ Niesamowicie podoba mi się estetyka tej gry.
  5. Jukka Sarasti

    Witchfire

    Czy jest jakaś wstępna data, kiedy miałaby mniej więcej wyjść wersja 1.0? Bo jestem na ten tytuł nagrzany, ale nie na tyle, żeby płacić za EA i to na Epicu.
  6. Wczoraj odpaliłem i na wejście obejrzałem pięć odcinków - idealnie wpisuje się w moje oczekiwania wobec tego typu rzeczy.
  7. Jukka Sarasti

    NETFLIX

    Obejrzałem z dziewczyną "Problem trzech ciał", chociaż ona jako osoba, która kilkukrotnie przeczytała oryginał oraz jest Chinką (chyba najbardziej na ekranie drażniło ją dodanie murzyna i hindusa ) chwilami odczuwała przy okazji spore bóle. Ja takich nie odczuwałem, ale szału nie stwierdzono. Temat ciekawy, ale pewnie zostanie mocno spłycony w porównaniu do nieznanych mi książek, bo niektóre rzeczy mogą być trudne do przedstawienia, tudzież zbyt skomplikowane dla przeciętnego odbiorcy. Plusem jednak dalej pozostaje próba zekranizowania tego typu SF, w które trudno wepchnąć bez totalnego deptania koncepcji masy strzelanin i laserów. Główna paczka raczej irytująca (Cheng ma jedną minę, Latynoska jest ładna, ale wkurzająca, murzyn po prostu jara zioło, Will se jest przegrywem i tyle, Jack to kiepsko ożywiony stereotyp), za to dobrze wypadają Clarence oraz Wade. Do tego parę oczywistych bzdur: Druga połowa zdecydowanie lepsza, niż pierwsza. Można, ale po co.
  8. Jukka Sarasti

    Tekken 8

    Dzisiaj sobie pierwszy raz miałem okazję popykać od dwóch tygodni i po rozegraniu na sześć walk trzech z Edkami, jedyne, co mam do powiedzenia o nowej-starej postaci to: "co, kurwa?!". Chwilami zupełnie nie wiem, co się dzieje na ekranie, mam wrażenie, że jak wejdę na jakikolwiek launcher, to potem już mogę odłożyć pada i czekać, aż mi zdejmą z 1/3 paska życia. Dodam, że dotychczas nie miałem jakiejś postaci, na którą by mi się jakoś tragicznie grało. Pewnie jak się z Edkami obiję to też będzie szło lepiej, ale dzisiaj tylko urywałem pojedyncze rundy w dużych bólach.
  9. Wreszcie mam za sobą Eternal Darkness. Przechodziłem ten tytuł z pół roku, co jest o tyle dziwne, że to dobra, a nawet bardzo dobra gra. Chyba zwyczajnie epizodyczna struktura - każdy rozdział to inna epoka i postać, którą się gra, nawet jeżeli zwiedza się te same, nieco zmienione lokacje - nie służyła graniu jednym ciągiem. Eternal Darkness nie tylko to robi po swojemu, ale do tego zaraz dojdziemy. Historyjka zaczyna się prosto - jest posiadłość, jest martwy dziadek i jest młoda dziedziczka próbująca rozwiązać tajemniczy i brutalny zgon. Tyle tylko, że kolejne odkryte pomieszczenia przynoszą nie tyle odpowiedzi na pierwotne pytanie (kto zamienił dziadzia w death metalową okładkę), co kolejne strony księgi ciemności pozwalające przeżywać losy innych nieszczęśników. Tak się bowiem składa, że w pierwszym rozdziale gry gramy sobie rzymskim dowódcą, który natrafia na tajemniczy artefakt przy eksploracji podziemi i składa przysięgę wierności jednemu z trzech, ewidentnie inspirowanych właścicielem kota Niggermana, paskudnych bóstw. Pozostałe jedenaście rozdziałów to jego próby sprowadzenia na świat swojego władcy i rozmaitych postaci, które próbują mu to udaremnić. Tym samym historyjka toczy się na przestrzeni jakichś dwóch tysięcy lat, a przyjdzie nam pokierować zróżnicowanym gronem. Mnie najbardziej podobały się epizody Anthony'ego (na którego spada klątwa i mechanika w grze robi się ciut nietypowa) próbującego ostrzec swojego króla przed spiskiem, ichniejszego Aladyna-cucka, który równocześnie robi za małą armię oraz jednego z przodków rodu głównej bohaterki. Bohaterowie zresztą różnią się swoimi możliwościami - przykładowo dziadek bohaterki, którym też rozegramy epizod ma wysoką odporność psychiczną i dużo many, ale średnią kondycję. Mokebe z jednego z chapterów ma tony HP i mocno bije, ale rzucanie czarów czy wytrzymałość psychiczna u niego leżą i kwiczą (cóż za niespodzianka!). Tym, z czego zasłynęło Eternal Darkness, był system poczytalności. Tę wyraża pasek w górnym lewym rogu, a im niżej spada, tym bardziej dzikie akcje odwalają się na ekranie. Płacze w tle? To jeszcze nic. Postać, której urywa się głowa i biega tak po pokoju, by przejściu drzwi ponownie do niego wejść, ale już z głową? Jasne, z herbatką czy bez? Nagła informacja o skasowaniu sejwa czy "wyłączenie się" gry? Tak proszę pana. Mechanika ta sama w sobie jest absolutnie fenomenalna, natomiast wpleciono ją do gry w sposób średnio wykorzystujący jej potencjał. Poczytalność spada od każdego kontaktu z potworami, a ubicie takiej maszkary nieco jej przywraca. Tyle, że absolutny spadek poczytalności powoduje też spadanie paska zdrowia, a samą poczytalność możemy także banalnie odnawiać czarem. Innymi słowy gra nie zachęca do grania "na krawędzi", za to pozwala łatwo sobie dobry stan ducha i humorek przywrócić. Samemu polecam trzymać tę statystykę mniej więcej na połowie paska, tak aby zaczęły wjeżdżać schizowe efekty, a jednocześnie nie zacząć nagle dostawać wpierniczu od samego przebywania z zombie sebami. Nawiasem mówiąc zróżnicowanie przeciwników nie powala (zombie, zombie na kreatynie, skorpionoid, kreatynowy zombie z trzema głowami, zombie na speedzie, zombie pterodaktyl, dwóch bossów). W grę na tle survival horrorów gra się natomiast bardzo komfortowo. Żadnych tank controls, postacie biegają na tyle żwawo, że jeżeli nie chce się wymieniać ciosów wet za wet, to spokojnie można biegać wokół większości lamusów i kasować ich bez używania broni palnej. Można też pójść w skradanie - na które było mi szkoda czasu, zwłaszcza, że trzeba nieraz wracać przez daną lokację - a także pomóc sobie magią. Ta sama w sobie ma całkiem przyjemny i rozbudowany system oraz potrafi być zwyczajnie przydatna, także przy prostych zagadkach. Przy walce możemy wybierać fragment ciała, który chcemy zaatakować, także nic nie stoi na przeszkodzie, aby zamienić oponenta w Czarnego Rycerza. Ogólnie to pomimo rozciągnięcia przygody w czasie, to bawiłem się ponadprzeciętnie. Historyjka wypada nieźle, klimat potrafi się zrobić bardzo gęsty, gdy poczytalność zaczyna uciekać, a zróżnicowanie postaci i epok sprawia, że całość nie przymula. Szkoda, że na dwójkę czy nawet na duchowego spadkobiercę nie ma raczej co liczyć.
  10. Jukka Sarasti

    SPINE

    Wygląda trochę jak inspirowane Sifu, tudzież jak Wanted z zamienionymi proporcjami strzelania i ciachania. Wygląda okej, choć wolałbym trochę bardziej żwawe tempo. Ciekawi mnie to też o tyle, że ta gra zaczęła żywot z myślą o multiplayerze, ale w trakcie twórcom się mocno odmieniło.
  11. Jukka Sarasti

    Rise of the Ronin

    Kobiety też mówią, że patrzą na charakter.
  12. Od znajomego psychologa słyszałem, że coraz częściej pojawiają się u niego rodzice, żeby potwierdzić, że ich 4-letnia córka jest chłopcem/niebinarna, bo lubi się bawić autkami albo 7-latka jest świetna z matematyki i interesuje ją tylko składanie rzeczy w domu, zamiast spotykać się z koleżankami i bawić się lalkami (co się diagnozuje, ale jako podejrzenie autyzmu), więc na pewno jest chłopcem i tylko przychodzą po podstawkę od psychologa, żeby iść z tym do lekarza i zacząć ładować blokerami hormonów. Hip hip hurra, doganiamy Zachód.
  13. Jukka Sarasti

    Broken Roads

    W sumie racja
  14. Ogłoszono datę ostatniej części Kengan Ashura. Lubię tę mordobitkę, więc dobrze, że rzecz wychodzi we w miarę bliskim terminie. Jeżeli macie coś zbliżonego - turniejowa bitka bez jakichś nadprzyrodzonych elementów - to byłbym wdzięczny za rekomendację. Bakiego nie trawię.
  15. Jukka Sarasti

    Broken Roads

    Na to mam spory hype, zwłaszcza, że ilość przesunięć wskazuje na to, że porządnie doszlifowali giereczkę. A przynajmniej mam taką nadzieję, chyba, że celowali po prostu w datę katastrofy smoleńskiej.
  16. Killer7. Ależ to jest piękny kwas.
  17. Na dwa posiedzenia skończyłem Wanted: Dead i pomimo pewnych kwestii związanych z budżetem bawiłem się doskonale. Gra została totalnie zjedzona przez recenzentów (zresztą ze sporej części recenzji można wywnioskować, że całej gry, choć zajmującej z 8 godzin, nie ukończyli), sporo ludzi mogło się odbić od wysokiego poziomu trudności, więc sequela niestety się nie spodziewam. W dużym skrócie czułem się jakbym grał w jakąś zaginioną slasherową perłę z PS2 z grafiką na poziomie PS3, za to wydaną na PS4/5. Fabuła jest o dziwo całkiem przyzwoita, podobnie jak tutejsza wizja brudnego i stosunkowo wczesnego cyberpunku. Postacie są całkiem nieźle napisane plus końcowa cutscenka po napisach, chociaż zostawia z pytaniami, ładnie zespala wszystko, co działo się w grze i wyjaśnia intrygę. Szkoda jedynie, że dubbing, zwłaszcza głównej bohaterki brzmi tak, a nie inaczej - jeżeli zamysłem było podkreślenie niemieckiej narodowości bohaterki, to wyszło na to, że któryś z twórców bardzo nie lubił Niemców. No i ta gra ma STYL - od doboru muzyki (bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie np. pierwsza piosenka w minigrze w karaoke czy fakt, że w trakcie ostatniej misji w motyw przewodni jest wmiksowany fragment bardzo mocno inspirowany "In Court of the Crimson King" King Crimson) przez biedę i ubóstwo w części lokacji (choć to może mieć związek z poziomem grafiki) po uberbrutalne ciosy kończące głównej bohaterki (aż przypomniało mi się wykańczanie biedaków bez kończyn w NG, tu zresztą po odblokowaniu odpowiednich skillów również pojawia się podobna opcja). Dosyć jednak o prezentacji, bo sednem gierki jest mordowanie na potęgę - nie zdziwiłbym się opiniom, że gra robi się monotonna, ale mnie to nie przeszkadzało. System walki mógłby mieć minimalnie więcej ruchów, ale to co się ma pod ręką spokojnie daje radę, zwłaszcza, że tempo wymaga nie kontemplacji, tylko reakcji. Już od początku gra rzuca na gracza tłumy wrogów, więc ten szybko się orientuje, że grając w to jak w Gearsy za wiele nie wskóra, natomiast musi pędzić po polu bitwy jak demon, aby wykańczać frajernię z bliska, ewentualnie po drodze robiąc sobie przerwę na headshota. Koniecznie headshota, bo reszta ciał przeciwników to gąbki na pociski, nawet tych najsłabszych. Tyle tylko, że za graczem też pędzą przeciwnicy nastawieni na meelee i od początku wymuszają perfekcyjnie posługiwanie się dwoma typami kontr, zwłaszcza, że co mocniejsze miśki są nas w stanie wykończyć jednym kombosem. Słowem, dzieje się. Na pewno nie polecam tej gry jako relaksu po ciężkim dniu w pracy - gra nastawiona jest na ludzi, którzy są w stanie skupić się na perfekcyjnym opanowaniu systemu walki i raz po raz wznawiać grę po game over, zwłaszcza, że czasem checkpointy dzieli długa droga. Mnie akurat ten typ rozrywki bardzo rajcuje. Nie będę namawiał każdego do grania tego tytułu, bo ma swoje wady i ewidentnie celuje w konkretną niszę graczy. Temu też się jakoś super nie sprzedała i została zelżona przez recenzentów i graczy, którzy chcieli sobie pograć w efektowne pifpaf. Nie ma widocznie obecnie rynku na takie gierki, ale jeżeli ktoś lubi slashery, to powinien przynajmniej sprawdzić z czym to się je. Mocne 8/10.
  18. Jukka Sarasti

    HBO Max

    Od razu, dzisiaj pisali maila o tym. Natomiast kluczowej informacji, to jest ceny, już nie podali. Szczególnie interesujące, bo mają być trzy pakiety.
  19. Jukka Sarasti

    Rise of the Ronin

    Nie było, wręcz przeciwnie. Natomiast wprawienie tego w soulsowe ramy niechybnie by ją spowolniło, więc leciał by potężny aspekt w postaci dynamiki walk.
  20. Jukka Sarasti

    Rise of the Ronin

    Niby bardzo ucieszyłbym się z nowego NG, ale patrząc na obecny kierunek studia obawiam się, że akurat zrobiliby z niego właśnie coś bliskiego do soulslike. Jakkolwiek ten kierunek lubię, to bym dostał szału widząc soulsowe elementy w NG.
  21. Skończyłem dzisiaj Niohiro... wróć, Wo Longa. Ogólnie to cieszę się, że mój entuzjazm w stosunku do tej gry ochłodziły recenzje czy opinie graczy - jako fan Nioha miałem spory hype, a i Sekiro dało mi masę frajdy - bo podchodziłem do tytułu jak do "siódemkowej" gry. Okazało się, że to faktycznie gra na taką ocenę. Zacznę od tego, co się w grze udało - lokacje są całkiem dobrze zaprojektowane, na pewno lepsze, niż w Niohu. Patent z flagami zachęca do dokładnej eksploracji, a że flagi często mają swoich strażników, to i gracz ma okazję zmierzyć się z minibossami. Zresztą jeżeli zahaczyliśmy o bossów, to ich całkiem miło wspominam, chociaż to generalnie dosyć prosta gra i sporą część rozbijałem przy pierwszym podejściu. No, z jednym wyjątkiem. Pierwsze starcie z Lu Bu spuściło mi takie baty, że zacząłem podejrzewać, że teraz zaczęła się gra na poważnie . Walka ma intensywne tempo i nie ukrywam, że gdyby wszystkie walki z szefami były takie szybkie, to pewnie oceniałbym grę lepiej. Gorzej wypadł natomiast system walki. Nie jest on absolutnie zły - po prostu Nioh, który siłą rzeczy przez różne podobieństwa (system ekwipunku, przyzywanie demonicznego zwierzaka jak w Naruto) pobudza do porównań, to mój ulubiony pod kątem walki soulslike (i po Bloodborne drugi ulubiony w ogóle), natomiast tutaj system pomimo różnych pierdoł sprawia wrażenie nieco płytkiego. Poza spamem kwadratem i dokładaniem cięższego ciosu w odpowiednim momencie nie ma tu zbyt wielu opcji ofensywnych. Z kolei sam taniec ostrz przy wymianie ciosów i parowaniu wypada o dwie klasy gorzej, niż w Sekiro, choć jeśli ktoś się od Sekiro odbił, to tutaj mam wrażenie, że okienko na parowanie działa znacznie łaskawiej. A, można też blokować ciosy, ale nie użyłem tej funkcji ani razu przez całą grę. Czary i sztuki walki to raczej popierdółki (choć z tych drugich czasem korzystałem, a taki ruch przerywający atak przeciwnika znajdujący się w parasolce-mieczu z początku gry to solidny argument) - dużo bardziej wolałbym wywalenie całych czarów w zamian za np. zmienianie stancji z Nioh, bo te zwyczajnie albo mają umiarkowaną i średnio efektowną naturę (nakładanie buffów) albo zadają zbyt małe obrażenia, aby się nimi przejmować (czary ofensywne). Do tego pomysł na wsadzenie pod jeden przycisk parowania i uniku działa kiepsko, zwłaszcza, gdy w ruchu chce się zablokować atak. Naprawdę, wystarczyłoby włożyć to głupie zbijanie ciosów pod L1, gdzie kryje się blok i walka zrobiłaby się przyjemniejsza. Z Nioh natomiast akurat mogli sobie odpuścić też znajdowanie 150 części ekwipunku, zazwyczaj beznadziejnych, na misję. Narzekam i narzekam, ale ogólnie rzecz ujmując bawiłem się dobrze. Na pewno pomogło olewanie pobocznych misji, bo inaczej bym się już trochę męczył, a tak to całość elegancko zamknięta w 24 godziny i do zapomnienia. Ze względu na dosyć przyjazny poziom trudności gra była wręcz relaksująca.
  22. Jukka Sarasti

    Steam

    Z moim najlepszym giereczkowym przyjacielem dzisiaj założyliśmy "rodzinę" - w teorii są gry, które nie są możliwe do dzielenia się, ale to trzeba sprawdzać samemu, wyświetliło nam nawzajem wszystkie nasze gry.
  23. Jaka platforma? Natomiast warto mieć na uwadze, że los daje Ci wspaniałą szansę NIE grać w NG3.
  24. Plan zrealizowany, a więc nie wpadłem w szał kupowania na wyprzedaży - wpierw pora dokończyć to, co mam z zimowej. Pozwoliłem sobie jedynie na Tekkena 8.
  25. Jukka Sarasti

    Tekken 8

    Ale świat jest mały, z Caradolphem do jednej klasy w liceum chodziłem.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...