Skocz do zawartości

Jukka Sarasti

Użytkownicy
  • Postów

    479
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Jukka Sarasti

  1. Dzięki, w takim razie pewnie wleci jako kolejna "duża" gra na PC.
  2. Akurat piątkę zamierzam wkrótce ruszyć. Zastanawia mnie jako osobę, która ostatnio to grała w jedynkę 15 lat temu - Resistance to "pełnoprawna" odsłona czy coś w stylu samodzielnego dużego dodatku?
  3. Jukka Sarasti

    Berserk

    Akurat w tym roku po dłuższej przerwie wrócił do kontynuowania "Real", więc może jeszcze 5 lat i dokończy też "Vagabond"
  4. W tym roku grałem całkiem sporo - wynikało to z kilku kwestii. Po pierwsze, przy okazji zmiany pracy zrobiłem sobie 3 miesiące przerwy, co stanowiło najdłuższy okres bez pracy w moim życiu chyba od wakacji po liceum. Po drugie, obecna praca pozwala mi szpilać całkiem skoro w jej godzinach - w spokojniejsze dni zamykam swoje obowiązki w 4-5h i resztę czasu mam dla siebie. Po trzecie, to ze względu na kończenie mojej walki o stopień naukowy czytałem sporo różnych rzeczy, skutkiem czego chciało mi się mniej czytać dla przyjemności (książek "dla siebie", a nie na potrzeby rozprawy przeczytałem 40). Po czwarte, to mam kryzys muzyczny i słucham mało muzyki w skupieniu, czym się wcześniej zajmowałem poza pracą. Po piąte, to miałem duże problemy zdrowotne, przez które mało trenowałem. Tym samym grałem jak zły. Skończyłem rekordowe dla siebie 47 gierek - liczę tylko te ukończone, a nie porzucone: 1. Final Fantasy 8 2. RE4 Remake 3. Yakuza Black Panther 4. Onimusha: Dawn of Dreams 5. Yakuza Infinite Wealth 6. Vengeance of Mr. Peppermint 7. Crash Bandicoot 8. Wo Long 9. Wanted: Dead 10. Eternal Darkness 11. Crystal Project 12. Evil West 13. killer7 14. Tekken 8 15. Bayonetta 3 16. 9 Years of Shadows 17. Axiom of Maria 18. Astlibra 19. No More Heroes 2 20. Ryse 21. DMC2 22. Asuras Wrath 23. Death's Door 24. No More Heroes 3 25. kill.switch 26. En Garde! 27. Children of Morta 28. Robocop: Rogue City 29. Trails to Azure 30. Excavation of Hob's Barrow 31. Darksiders: Genesis 32. El Paso, Elsewhere 33. Grime 34. Hand of Fate 35. Sanabi 36. Lies of P 37. Blasphemous 38. Skyrim 39. Final Fantasy 6 40. Baldurs Gate 3 41. I Am Your Beast 42. Crisis Core Reunion 43. Silent Hill 2 Remake 44. Anger Foot 45. Overcooked 46. Eldest Souls 47. Mouthwashing Tegoroczne GOTY to Silent Hill 2, bardzo dobrze bawiłem się przy Anger Foot, Yakuzie I Am Your Beast i Mouthwashing, Tekken 8 spełniał swoją funkcję podobnie do siódemki (to jest stanowi tło do rozmów z moim bardzo dobrym kumplem, którego życie rzuciło gdzie indziej - pierzemy się po wirtualnych ryjach i wspominamy, że kiedyśto było). Pod kątem retro głównie siedziałem w szóstej generacji konsol, z której najbardziej cieszy, że nadrobiłem w końcu killer7 i Eternal Darkness. Gdybym miał wskazać 3 absolutnie ulubione gry ograne w tym roku, to byłoby to RE4 Remake, Death's Door i chyba właśnie SH2. Plany na przyszły rok: - nie kupować gierek - mam gigantyczny backlog na różne sprzęty, jest GP, pora zatrzymać ten obłęd; - pewnie więcej wycieczek w siódmą generację - po przeprowadzce do nowego mieszkania do TV mam podpiętego Xboxa 360 i PS3, a także powoli kończę uzupełniać na te sprzęty gry, których nie ogram nigdzie nie indziej, a które mnie interesują; - kilka wstępnych pomysłów, co w końcu nadrobić z kupki wstydu (Prey 2017), parę rzeczy do których chcę w końcu porządnie przysiąść (Arcanum, Pathfindery, Age of Decadence) i parę rzeczy, do których chcę wrócić (Thief 1-3, trochę starych jRPG z ery SNES/PSX).
  5. A jednak, w związku z całkiem sporą ilością gierkowych prezentów, które dostałem, wjechała w tym roku jeszcze jedna gra, to jest cieszące się pewnym hype Mouthwashing. Ciekawa to rzecz - nie do końca z mojej parafii, bo walking simy raczej mnie nie kręcą. Tytuł jednak miałem na wishliście ze względu na zachwyty nad rzekomą chorobą wylewającą się z ekranu. No i w sumie nie żałuję, że Mikołaj przyniósł. Od razu zaznaczę, że to krótkie doświadczenie jest idealnie skrojone pod kątem tego, aby się nie zacząć nudzić - niecałe 3h wystarczą na przejście, a poziom "zagadek" i zręcznościowych elementów jest na tyle niski, że nawet szympans rozgryzie tę grę bez solucji. Nie jest to jednak wada. Mouthwashing opowiada historię dosyć pechowej załogi. Kosmiczny dostawczak na skutek działań kapitana przyjął kurs kolizyjny z pobliską asteroidą. Kapitan dogorywa, a my wraz z kilkoma dobrze nakreślonymi nieszczęśnikami wegetujemy i próbujemy zrobić cokolwiek, chociaż sytuacja temu mocno nie sprzyja. Nie chcę wchodzić w fabułę dalej, bo jest ona jedynym powodem (ale za to jakim) dla którego warto ten tytuł w ogóle odpalić. Dosyć powiedzieć, że gra zalicza sporo skoków w czasie, ma zwroty akcji, a także równie dobrze mogłaby być świetnym opowiadaniem SF (niekoniecznie zaś moim zdaniem taki styl narracji sprawdził by się po przełożeniu na język filmowy). Tak, Mouthwashing nie jest "dobre jak na grę". To po prostu świetna i ponura historia, która w drugiej połowie dostaje strasznego kopa. PSXowa stylizacja kryje tak naprawdę dwa rodzaje dyskomfortu. Wizje mające symbolizować zjazd w szaleństwo (a może to nie wizje? zagrajcie sami) wypadają tak sobie, dopiero w końcówce gry powodują wrażenie z gatunku "ja pierdzielę, w co ja gram" - powiedzmy, że nabierają masy krytycznej dopiero po: i w sumie wcześniej mogłyby nie występować, bo są raczej oklepane. Natomiast interakcje na statku, konsekwencje działań i wszystko inne są naprawdę wyśmienite. Nie jest to tytuł "straszny", ale za to bardzo nieprzyjemny, gdy odkrywamy kolejne elementy układanki. Cieszę się, że ograłem Mouthwashing pomimo tego, że prezentuje dla mnie dosyć odległy biegun od zwyczajowych giereczkowych preferencji. Będę śledził dalsze losy twórców z zainteresowaniem, a jeżeli przy kolejnej swojej grze połączą siły np. z ekipą, która potrafi zrobić dobry gameplay, to może wyjść gra do wspominania latami. A tymczasem zachęcam do poświęcenia tych paru złotych i godzin na bohatera tej krótkiej recenzji. Nie będzie miękkiej gry.
  6. Jukka Sarasti

    NETFLIX

    Wygląda całkiem okej.
  7. Tak, ale Genma Onimusha to była wersja jedynki na pierwszego Xboxa, dosyć dokokszona, miała nawet swojego Nemesisa.
  8. Szkoda, że Genma Onimusha nie doczekała się wersji na nowsze platformy, zawsze chciałem pyknąć w tę wersję.
  9. Ostatnią ukończoną grą w tym w roku - opatrzoną numerem 46. - jest Eldest Souls. Raczej nie chce mi się rozgrzebywać niczego nowego i krótkiego, a w Wukongu i Lost Odyssey mam może z 20% gry za sobą póki co. Nie znaczy to, że zamknięcie tego świetnego dla mnie pod kątem gierek roku - nie wiem kiedy ostatnio tak giercowałem - było rozczarowujące. Co to, to nie. Eldest Souls to gra, która skupia się na jedynie kilku elementach, ale wszystkie je realizuje wzorcowo. To po prostu dobra indie wariacja na temat formuły Soulsów. Mamy więc pretekstową fabułę - biedne ludzie, źli bogowie, nasz heros z mieczem wielkim jak u Gutsa - i notatki, na podstawie których możemy poszerzyć wiedzę o tym smutnym świecie. Na szczęście na fabule się nie kończy. Eldest Souls to tytuł o tyle nietypowy, że mamy tu nieco eksploracji, ale lwią część czasu spędzamy walcząc z bossami. Tylko bossami - nie ma jakichkolwiek pomniejszych mobów do bicia czy expienia. Tradycyjnego expa też tutaj nie ma, ale o tym za chwilę. Wychodząc do takiego bossa nasz widziany z lotu ptaka heros musi pogodzić się z faktem, że bydlaki nie potrzebują wiele, żeby go zabić, w trakcie walki po otrzymaniu dostatecznej ilości obrażeń zaczyna im się zmierzać moveset - zdecydowanie na naszą niekorzyść - a nieliczne ektusy... zaraz, tu nie ma ektusów. Jest coś lepszego. Gra opiera się na systemie "Bloodthirst" - bez tego stanu zadajemy małe obrażenia. Po naładowaniu ataku i trafieniu zaczyna się jednak prawdziwa zabawa. Przez chwilę nasze ciosy ważą znacznie więcej lub możemy uderzyć jednym silniejszym ciosem, który rozładowuje pasek (a najlepiej po prostu rzucić kilka lekkich ciosów i mocny przy końcu ataku),a także każdy trafiony cios przywraca nam nieco HP. Nawet więc z najgorszej sytuacji można wyjść, jeżeli kolejny fragment rozegramy perfekcyjnie. Staminy tutaj nie ma poza unikami - mamy trzy bloki, które wymagają regeneracji, ale bijemy tyle, ile chcemy. Z bossów wypadają nam odłamki i punkty umiejętności - to za ich pomocą odblokowujemy ataki specjalne czy efekty. Możemy dowolnie je zmieniać - mamy trzy style walki ("szybki", "berserk" i "kontra"), poszczególne ruchy mają swoje miejsca na odłamki i w zasadzie mocno można scustomizować naszego fajtera. Wpierw trzeba jednak rozłożyć bossów, a nie ma z nimi miękkiej gry. Gra jest jednak bardzo uczciwa i wszystkie porażki to wyłącznie nasza wina. Co więcej, jeżeli perfekcyjnie rozgrywamy starcie, to każdego bydlaka można zarąbać w 2-4 minuty. Tylko, że nie jest to łatwe zadanie. Tak, Eldest Souls to gra dla tych, którzy lubią się zmęczyć. Sama w sobie oferuje 9 bossów, a darmowe DLC 4 kolejnych (a DLC można zacząć z poziomu mapy w grze w zupełnie nieświadomy sposób - sam zasiekałem 2 dodatkowych bossów zanim odkryłem, że mam jeszcze 3 walki w głównej fabule). Całość oprawiona jest w prześliczny pixel art, a rzeczy przygrywają standardowe, ale pasujące orkiestracje. Grę można obecnie wyrwać za grosze, więc jak chcecie miłą siekaninę z samym mięsem - to jest bossami - to nie ma się co zastanawiać. Ale jak się będziecie wkurwiać w trakcie grania, to nie moja wina jak coś.
  10. Jukka Sarasti

    Devil May Cry 5

    Ja z całej serii najbardziej lubię właśnie inkarnację z jedynki - ironiczny zabijaka na robocie, a nie wyszczekany żartowniś z trójki i dalszych części.
  11. Narzeczona kupiła mi na święta Wukonga, więc nie ma innej opcji niż rozpoczęcie dzisiaj przygód małpy.
  12. Wczoraj padł Anger Foot. Albo i nie padł - zależy jak na to spojrzeć. Skończyłem kampanię, ale pozostawało mi jeszcze sporo gwiazdek do zdobycia - tak się bowiem składa, że Anger Foot to FPS ukierunkowany na robienie wyzwań, bicie rekordów poziomów i i ogólnie zapierdalanie. Ale po kolei. Nasz bezimienny heros z dziurawymi zębami i jednym okiem, ale za to całkiem sporą masą mięśniową żyje sobie w mieście Shit City, którego mieszkańcy wyglądają tak, jakby przez pięć lat muppety i innych pomyleńców z Ulicy Sezamkowej żywić tylko crackiem. Miejsce to kontrolowane jest przez gangi, które wpadły na głupi pomysł kradzieży naszemu herosowi jego butów - a tak się składa, że jest on ich kolekcjonerem. Rusza więc w pościg, w trakcie którego będzie masowo mordował coraz dziwniejsze kreatury i kilku bardzo dobrze zaprojektowanych bossów. Loop rozgrywki jest dosyć prosty - można powiedzieć, że to takie Hotline Miami, ale w wersji szybki FPS z poziomami na 1-3 minuty. Klawiszologia nie jest skomplikowana - WSAD, strzał, rzucenie pustą bronią (bohater nie chomikuje magazynków, tylko automatycznie podnosi gnata po którym przebiegnie, gdy nie ma niczego w ręce), skok i kopniak. Kopniak, który odgrywa gigantyczną rolę - często to najlepsze rozwiązanie na spacyfikowanie niektórych przeciwników, jest szybki, konieczny na niektórych bossów i służy do wyłamywania kolejnych drzwi (a te jak w HM są mordercze dla stojących po drugiej stronie). Dodać do tego należy, że gra cały czas dodaje nowych przeciwników, dobrze ogarnia zróżnicowanie poziomów (w tym ma najprzyjemniejszy level samochodowy jaki kojarzę w gierkach, które samochodówkami nie są) i ogólnie przez te 4-5 godzin potrzebne na przejście ani przez chwilę nie zamula. Do tego za kończenie poziomów i pokonywanie wyzwań odblokowujemy kolejne buty, które mają swoje właściwości. Ja całą grę przeszedłem z tymi, które za każdego wypłaconego kopniaka dodają jeden nabój do dzierżonej broni. Wizualnie rzecz prezentuje się przyjemnie dzięki swojemu stylu z gatunku "kreskówka dla dorosłych z klozetowym humorem, ale wrzucona w FPS w trójwymiarze" i obecnie gra działa całkiem dobrze (po premierze potrafiła podobno zamulać nawet mocne kompy). Do tego każdej misji towarzyszy prymitywna i przez to bardzo pasująca do eksterminacji kolejnych lamusów techniawa. Na pewno jest to rzecz godna polecenia i spędziłem przy niej świetnie czas, zwłaszcza jako osoba lubiąca szybkie strzelanki. Warto dać szansę tej szalonej eskapadzie i zabić kilka tysięcy lamusów, którzy byli na tyle głupi, że ukradli buty naszemu zakapiorowi. Czy może bardziej podsumowując językiem pasującym do stylistyki gry - zajebiste w chuj.
  13. Jukka Sarasti

    Zakupy growe!

    Uzupełnianie staroci.
  14. O cholera, wygląda jakby ziomek od HYPERDEMON zrobił grę o desce.
  15. Jukka Sarasti

    Exodus

    Twarze dziwnie wyglądają, ale poza tym bardzo sympatycznie się ten trailer prezentuje.
  16. W końcu ukończyłem Silent Hill 2 Remake, którego kupiłem dzień po premierze, a z przyczyn różnych przechodziłem aż do teraz. Wynikało to z nawału obowiązków oraz faktu, że ta gra cholernie męczy. Nie mam jednak na myśli tego, że znajdują tu się nietrafione rozwiązania gameplayowe - po prostu klimat absolutnie dobija, a mówi to osoba, której w ogóle nie ruszają Residenty czy inne The Evil Withiny. Ba, mówi to osoba, która mniej więcej wiedziała, co ją będzie czekało w trakcie rozgrywki, uwzględniając, że to remake. Historia dalej wypada fenomenalnie i serwuje jeden z brutalniejszych plot twistów w historii giereczek. To jak poszczególne miejsca są odbiciem motywów związanych z prywatną historią Jamesa i zapisem losów nieszczęśników przeklętych trafieniem do Silent Hill, stanowi absolutny majstersztyk. Do tego podobała mi się reżyseria cutscenek. Przykładowo ostatnie spotkanie z ruszyło mnie zaskakująco mocno. Sama eksploracja również wypada fenomenalnie - Blooberzy idealnie uchwycili brudny klimat oryginału i z użyciem współczesnej technologii pomnożyli paskudne miasteczko razy sto. Wszystko jest zasyfione i odpychające, jeszcze zanim trafiamy do Otherworld. A gdy już tam trafimy... Mało jest lokacji w grach, które tak skutecznie sprawiają, że każdy stawiany krok łączy się z uczuciem lęku. Do tego rewelacyjna ścieżka dźwiękowa i sposób, w jaki poszczególne sekwencje są zbudowane - gra zawiera sporo nie tak łatwych zagadek (a spodziewałem się, że ten element zostanie bardzo spłycony) i mądrze zbudowane "dungeony" (aż się zdziwiłem, że żaden dziennikarzyna nie szukał porównania z Soulsami, bo hurr durr otwiera się zablokowane przejścia i tworzy skróty). Moje ulubione miejsca w grze to szpital i hotel. Ten pierwszy stresował mnie najbardziej, a ten drugi ma po prostu perfekcyjny design. Zaskoczyło mnie też, jak sprawnie polski zespół poradził sobie z walką. Każde starcie wymaga odrobiny skupienia, gra dobrze oddaje fakt, że James to żaden zabijaka, a jednocześnie nie jest to toporne i frustrujące przeżycie. Ostatecznie wyszło na to, że jakieś 80% przeciwników zabiłem bronią białą, a amunicję chomikowałem tak, że do ostatniej walki wychodziłem mając ponad 80 pocisków do pistoletu, 40 do strzelby i 50 do sztucera. Jedyny mój zarzut w tym zakresie jest taki, że walki robi się trochę za dużo, zwłaszcza w więzieniu. Chyba wolałbym jednak układ w postaci mniej przeciwników, ale trudniejsze walki. Nie ograłem jakiejś dużej ilości tegorocznych gierek (a w tym roku dokończę pewnie jeszcze Anger Foot i naruszę Indianę oraz Wulonga, no i to w zasadzie tyle), ale SH2 to moje GOTY. Nie spodziewałem się wiele po Krakusach, ale teraz to totalnie odszczekuję. Chętnie zobaczyłbym ich reinterpretację SH 1, 3 i 4, a najchętniej ich autorską grę osadzoną w tym chorym uniwersum.
  17. Jukka Sarasti

    Exodus

    Zazwyczaj nie czuję hype'u na nowe marki, kiedy nie ma nawet jakiejś dłuższej gameplayowej zajawki, ale tak mi tęskno do dobrego Mass Effecta, że mocno wypatruję każdego materiału traktującego o Exodus.
  18. Jukka Sarasti

    Project Century

    W końcu doczekaliśmy się Yakuzy, w której protagonista zabija
  19. Dla mnie ogłoszenie targów, zwłaszcza, że remaster jedynki chyba się jakoś super nie sprzedał i nie spodziewałem się powrotu marki. Chciałbym, żeby nie szli w slashera czy soulslike, a zamiast tego była współczesna inkarnacja Warlords - dużo eksploracji, zagadek, horrorowaty sznyt i do tego system walki, który ma na siebie jakiś indywidualny motyw.
  20. Jukka Sarasti

    Tekken 8

    Będzie kolejna postać ze zjebanym zasięgiem ciosów jak Negan, hip hop hurra.
  21. Jestem spokojny za giereczkę ziomków z Blasphemous i jak najbardziej pasuje mi taki powrót do korzeni marki. Dużo bardziej cieszy mnie takie wykorzystanie licencji, niż próba pchania np. soulslike z generatora.
  22. Jukka Sarasti

    Wiedźmin 4

    Jest jaranko, bo i CDP umie dla mnie mocno w gierki - tutaj jestem ciekaw jak zbalansują pod kątem rozgrywki to, jakim teoretycznie Ciri jest kozakiem z tym, że raczej gameplay nie może opierać się na tym, że teleportuje się co pół sekundy, sieka wszystkich przeciwników niczym Ryu i potem spala resztki nuklearną wersją Igni.
  23. Dopóki nie będzie gameplayu, to nie ma ani hype, ani jakichś złych przeczuć - ot, nie tak znowu rzadki motyw z retrofuturyzmem, bohaterka z generatora i ogólne wrażenie, że gdyby wypuścić ten trailer pod logiem innego studia, to tytuł nie doczekałby się swojego tematu.
  24. Powiedziałbym, że okres od okolic siódmej generacji konsol do spowolnienia ósmej generacji (wiem, nieprecyzyjne określenie) charakteryzował się tym, że było sporo gier AAA, sporo indyków, ale mało takiego środka z gatunku A+/AA jak wcześniej, a teraz znowu zrobiło się więcej miejsca na takiego rodzaju tytuły. Co mnie bardzo cieszy. Jeżeli chodzi o przyszłość gamingu, to obstawiam, że popularność sprzętów typu Steam Deck będzie tylko rosła (czyli handheldowe pecety działające w dużej mierze jak konsole), Sony będzie szybko puszczało wszystko na PC, Xbox będzie dalej rozwijał model abonamentowy, a Nintendo jako ostatni samuraj będzie trzymał u siebie exy, bo i czemu nie, skoro ludzie są gotowi bulić sporo kasy za remastery staroci i granie w 20 FPSach (i gwoli ścisłości - nie lubię wielu elementów Switcha, ale sam go posiadam ze względu na exy i pewnie Switcha 2 też kiedyś z tego powodu sobie nabędę). No i podejrzewam, że PS6/Xbox Series XD będą miały kolejne midgenowe inkarnacje, może i po dwie, dalsze rozdrobnienie opcji graficznych, a i tak ludzie będą mówić, że to na PC idzie dostać pierdolca od wiecznych apgrejdów i kombinowania z optymalnymi ustawieniami. Czyli najpewniej zostanę przy PC jako głównej platformie, co nieco przypadkowo stało się w tej generacji i czego absolutnie nie żałuję.
  25. Jukka Sarasti

    Konsolowa Tęcza

    PCF wtopiło z Project Dagger przede wszystkim, mam wrażenie. Założyli pod ten tytuł nowy oddział (a w zasadzie wykupili studio - z tego co kojarzę, to tak im się podobał koncept tej gry robionej w tym studiu przed zakupem, że postanowili ich wcielić do siebie) w Kanadzie, mieli umowę z TakeTwo, ale TT się wycofało, a środków nikt nie zwrócił. A kiedyś miałem okazję zamienić parę słów z Panem Szanownym Prezesem i sprawiał wrażenie typowego gościa, który myśli, że zna się na wszystkim (tyle, że w praktyce nie). Nie jestem ani trochę zdziwiony obrotem sytuacji.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...