Skocz do zawartości

Jukka Sarasti

Użytkownicy
  • Postów

    480
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Jukka Sarasti

  1. Brak protagonisty akurat mi nie przeszkadzał, natomiast Kefkę dalej lubiłem, choć to żadna fenomenalna postać - wypada jednak lepiej od takiej Ultimencii i jej totumfackiego rycerzyka czy złych księżycan z czwórki. Nawiasem mówiąc szkoda, że pokazane kiedyś tech demo na N64 z postaciami z FF VI nie zmaterializowało się w pełną grę - takie FF VI-2 mogłoby choć odrobinę odkupić honor jRPG na ten system. Brak protagonisty akurat mi nie przeszkadzał, natomiast Kefkę dalej lubiłem, choć to żadna fenomenalna postać - wypada jednak lepiej od takiej Ultimencii i jej totumfackiego rycerzyka czy złych księżycan z czwórki. Nawiasem mówiąc szkoda, że pokazane kiedyś tech demo na N64 z postaciami z FF VI nie zmaterializowało się w pełną grę - takie FF VI-2 mogłoby choć odrobinę odkupić honor jRPG na ten system.
  2. Wczoraj też zmotywowałem się, żeby w końcu rozpracować do końca ostatni dungeon w remasterze Final Fantasy VI. FF VI było moim ulubionym fajnalem i grą, którą jako dzieciak absolutnie kochałem i uwielbiałem, tłukąc w nią na emulatorze SNES. Jakiś czas temu, robiąc sobie listę 25 ulubionych gier, bez wahania ją na nią wrzuciłem. Przyszedł jednak czas na odświeżenie sobie tego tytułu przy okazji Pixel Remastera. Siadałem do gry pełen dobrych przeczuć - rok temu ukończyłem Chrono Trigger z taką samą frajdą jak 15 lat temu, a choć wówczas z tytułu braku czasu ledwo ten tytuł liznąłem, to przyjemnie bawiłem się też w Romancing Saga 2 (w ogóle chciałbym więcej takich staroci portowanych na współczesne systemy - to marzenie ściętej głowy, ale chętnie bym pograł inaczej niż na emulatorze w Treasures of Rudra czy inne Bahamut Lagoon). Początkiem tego roku z kolei po latach skończyłem FF VIII i podobało mi się nawet bardziej, niż kiedyś. Nie przedłużając zbytecznie - to jest dalej kawał dobrej gry, ale przez te lata zacząłem gry postrzegać pewnie ciut inaczej, niż za dzieciaka i sobie mocno szóstkę wyidealizowałem we wspomnieniach. Zacznę od pozytywów, bo jest ich jednak sporo. Gra ma uroczy klimat, bardzo dobrą muzykę, a sam pomysł na granie wieloma postaciami, z których każda ma jakąś swoją historyjkę do opcjonalnego odkrycia przypadł mi do gustu. Do tego bardzo lubię ten, mniej więcej, otwarty świat z drugiej połowy gry i klimat włóczenia się w świecie po katastrofie i zupełnie dowolnego zbierania ekipy czy artefaktów mających pomóc w finalnej konfrontacji. Niemniej jednak pierwsza połowa gry potrafi trochę zamulić, historia nie jest aż taka super, jak mi się wydawało (ale dalej ją lubię), a gra ma bardzo niezbalansowane postacie - niektóre to maszyny śmierci jak Sabin, a niektóre są totalnie bezużyteczne (Relm). Dodać do tego trzeba też absolutnie kretyński patent na ostatni dungeon, gdzie gra się trzema ekipami, więc przynajmniej część drużyny trzeba mocno przypakować, co jest żmudne nawet znając najlepsze expowisko na mapie świata. Sam system levelowania też nie działa tak, że dając do ekipy mocnych gości szybko się przypakowuje cieniasów - niestety, ale to nie Trailsy, gdzie w sekwencjach, gdzie gra wrzuca do drużyny niedolevelowaną postać, ta szybko wyrównuje się poziomem z resztą po odbyciu paru walk. Dość powiedzieć, że moja najsłabsza ekipa walczyła cały czas o przeżycie, a najmocniejsza była w stanie zadać na totalnym luzie 20-30k obrażeń w turę. Czas spędziłem ogólnie rzecz ujmując miło, ale grałem z przerwami. Czy żałuję, że zniszczyłem sobie wspomnienia o moim, zdawałoby się, idealnym jRPG? Nie. Ot, nie zawsze próba czasu wychodzi tak, jakbyśmy sobie tego życzyli, ale przynajmniej odświeżyłem sobie ważny dla mnie tytuł i mogłem zobaczyć jak zmieniła się moja perspektywa na gry. Pewnie dalej będę tak sobie odświeżał gierki, bo sporo jednak przechodzi test po latach tak samo dobrze.
  3. Jukka Sarasti

    Prime Video

    Niestety. Nie oczekiwałem od tego jakichś cudów, ale to było po prostu bardzo kiepskie. Zapomniałem też dodać w poście powyżej, że nie ma opcji włączenia japońskiego audio, jest tylko dosyć kiepski angielski dubbing. Pierwszy odcinek niby trwa tylko 45 minut, a i tak czułem się nim zmęczony.
  4. Jukka Sarasti

    Prime Video

    Obejrzałem pierwszy odcinek Yakuzy i na tym zakończę. Słabo wypada jako samodzielne dzieło i słabo jako adaptacja. Za pewne osiągnięcie uważam, że jedyną od biedy sympatyczną postacią jest tutaj Nishiki, a sceny walki wyglądają tak, jak wyobrażałbym sobie scenę bijatyki w polskiej telenoweli. Tylko wersja Takashiego Miike.
  5. Bioshock Infinite to taka gra, gdzie lubiłem fabułę i klimat, a z drugiej strony czułem się wręcz zażenowany prostactwem gameplayu. Ja natomiast jestem w takim okresie, że trudno mi wygospodarować więcej czasu na gierki i nawet nie odpalam Silencika 2, bo co to za szpilanie po 30-40 minut w taką grę. Za to uznałem, że dokończę w ramach sesji na Steam Decku w łóżku Skyrima. Na początek krótko o mojej relacji z serią. Za gnoja grałem nieco w Morrowinda i przede wszystkim bardzo dużo w Obliviona. W zasadzie co 2-3 lata instaluję sobie którąś z tych dwóch gier, by pobiegać po prostu przez kilka godzin po Tamriel robiąc questy dla losowej gildii. Ot, taka sentymentalna wycieczka. Od Skyrima jednak parę lat temu się odbiłem i po 90 minutach wyłączyłem. W tym roku uznałem, że dam kolejną szansę, bo szukałem czegoś luźniejszego do tła. Tym razem zażarło, co nie znaczy, że spędziłem w tej grze jakoś bardzo dużo czasu, przynajmniej patrząc na to, ile zawartości oferuje. W swojej przygodzie postawiłem na specjalistę od jednoręcznej broni, ciężkich zbroi i magii zniszczenia, który szybko też wyspecjalizował się w przywracaniu, łucznictwie, otwieraniu zamków i zaklinaniu. I to wystarczyło, żeby w miarę bezstresowo spędzać czas w podziemiach, które to stanowiły dla mnie najlepszy element gry. System walki nie jest jakiś rozbudowany, możliwości związanych z optymalizowaniem własnej postaci jest mniej, niż poprzednio (kilka umiejętności poleciało, tworzenie zaklęć również zaliczyło dwongrade), ale po prostu miło kasuje się kolejnych nieumarłych czy bandytów, rozwiązuje prościutkie zagadki i unika pułapek. Fajna zabawa. Natomiast same opcje dialogowe i ilość tekstu bardzo zubożono, przez co cierpi immersja w świat gry, gdy wykonuje się questy. Te czasem są lepsze, czasem gorsze, ale mam wrażenie, że nie dorastają do tych, które towarzyszyły graczowi w poprzednich odsłonach. Świat wydaje się być gorzej zarysowany i po prostu nudniejszy. Jasne, nie każda gra może być pustynnogrzybowym Morrowindem, ale i Oblivion z settingiem z gatunku "typowe fantasy średniowiecze" wydawał się być bardziej warty zagłębienia. A tu jest parę małych osad, dużo śniegu i NPC z trzema opcjami dialogowymi, którzy odpowiadają dwoma linijkami, włączając w to postacie z głównego wątku. Nie czułem żadnego związku z tym światem. Zawartości jest cała masa, co należy oczywiście pochwalić - gdybym chciał, to grałbym w to pewnie z 200h, zanim bym zrobił całość. Tak się jednak składa, że w okolicach 28. godziny uznałem, że okej, zaczyna mnie to już nużyć. Z tego punktu dobiłem do końca główny wątek i po 35 godzinach ukończyłem grę. Czy można powiedzieć, że ledwo liznąłem Skyrima? Jasne, że tak. Niemniej jednak w gierki gram tylko i wyłącznie dla swojej własnej zabawy, a tutaj poczułem, że robienie na siłę kolejnych questów raczej mnie znuży. Więc skończyłem sobie wątek główny i mogę powiedzieć, że bawiłem się przyjemnie. Niemniej jednak za rok o tej porze pewnie będę sobie grał w Morrowinda i Obliviona, a nie Skyrima.
  6. Jukka Sarasti

    Silent Hill 2 Remake

    Na PC wjechał bardzo ważny mod, ciekawie współgra z lore i zachęca do kolejnych rozważań o relacji Jamesa i Mary: https://www.nexusmods.com/silenthill2/mods/151
  7. Jukka Sarasti

    Silent Hill 2 Remake

    Ja mam obecnie mało czasu na giereczki, więc idzie powoli - na razie jestem w szpitalu. Póki co zachwyt, pielęgniarki jako pierwsze zmusiły mnie do częstszego strzelania, zamiast meelee - mają tyle HP, że tłukąc się z nimi gazrurką mam wrażenie, że doszedłem do bossa w Soulsach.
  8. Bardzo podoba mi się design głównej postaci, taki zasyfiony retrofuturyzm. Nie chcę popadać w hurra optymizm itp., ale po POTĘŻNYM SH2 mają u mnie spory kredyt zaufania i wierzę, że dowiozą sztosa.
  9. Wygląda okej, nawet wrzucili jakże świeży patent z lewą ręką od używania gadżetów i mocy
  10. Nie chce mi się kombinować nad ewentualnym bardziej pasującym tematem, ale przychodzę z czymś Z A J E B I S T Y M. Z okazji Nextfestu na Steamie sprawdziłem dwa demka, z czego jedno przekonało mnie do zakupu day one. Panie i Panowie, przed Wami Spirit X Strike od chińkiego Maicha Studio. Już na pierwszy rzut oka widać, że jeżeli chodzi o design i świat, to największą inspirację stanowiło Fist of the North Star - brakuje tylko eksplodujących głów po dotyku śmierci, aby określić całość jako bezczelny plagiat - tak jest tylko bardzo duży plagiat. Demko jest króciutkie, ale z miejsca pokazuje, jaki jest potencjał w tym brawlerze. Nasz wcale nie Ken ma do dyspozycji (bo demo to prawdopodobnie pierwsza lokacja w grze w ogóle) co prawda tylko podstawowe ruchy, ale już jest srogo. Jeden przycisk to piącha, drugi to kopnięcie, łączą się w kombinacje. Do tego skok, unik/dash, blok/parry, mocny cios na obitym lub w inny sposób naruszonym (do tego przejdziemy) przeciwniku i coś a la tryb super saiyana. Kombosy składa się szybko, są efektowne, a do tego od samego początku gra wymaga żonglowania ruchami zależnie od przeciwników. Ktoś chce do nas strzelić - rzucamy szybko unik i atak, aby dopaść do gościa z potężnym lujem ogłuszaczem i poprawić mocnym ciosem. Przeciwnik wymierza w nas mocny cios bronią sygnalizowany żółtą aurą - robimy parry tuż przed ciosem i odpowiadamy ponownie bombami na pysk. Lamus blokuje - jak zaczniemy w niego beztrosko nawalać, to nas skontruje, więc wyskakujemy w powietrze i spadając na niego z atakiem rozbijamy mu gardę. Do tego rzeczy dzieją się szybko, a ja na normalu przy pierwszej walce bez tutoriali od razu zostałem rzucony w tłumy przeciwników, którzy mają w dupie dobry humorek naszego herosa i naprawdę starają się go zabić. A wchodzący po nich boss już w ogóle oczekuje, że albo będziemy perfekcyjnie używać udostępnionych narzędzi, albo se z nim powalczymy jeszcze parę razy. Albo paręnaście. A na hardzie pewnie parędziesiąt. Tak, Spirit x Strike jest wymagające. https://store.steampowered.com/app/2538880/_Spirit_X_Strike/ Poza tym ruszyłem na Nextfeście AI Limit, ale z miejsca wyrzuciłem z wishlisty - niby gra stara się minimalnie kombinować z systemem i nie ma staminy, co ma podnosić tempo, ale w praktyce to potwornie anemiczny soulslike.
  11. SMT 2 chyba nie, bo to gra, co wyszła tylko na japoński rynek Podejrzewam, że chodzi o Personę 2 i tutaj nie wiem, a sprawa też jest skomplikowana, bo to tak naprawdę dylogia i tylko jedna część wyszła, przynajmniej pierwotnie, na Zachodzie, chyba właśnie ta z Adolfem, ale nie wiem czy w Niemczech. Remake na PSP miał zmieniona nazwę postaci na Fuhrer i dali mu bodajże ciemne okulary
  12. W unowocześniową dwójkę z Hitlerem okultystą to sam bym grał.
  13. Jukka Sarasti

    Silent Hill 2 Remake

    Jestem pewien, że tak - wbiegłem dzisiaj w workacza z ciosem, potem zgarnął na ryj jeszcze ze dwa i padł czekając na dobitkę (gram na normalu).
  14. Jukka Sarasti

    Silent Hill 2 Remake

    Ja gram w kombo ciemność plus słuchawki plus pusta chata i po pierwszym wejściu do Otherworld dzisiaj uznałem, że styknie tego na ten wieczór, bo mogę nie dożyć poranka (a już na pewno nie zrobią tego moje majty). WYBITNA gierka.
  15. Jukka Sarasti

    Silent Hill 2 Remake

    Ja miałem okazję pograć dopiero wczoraj i pobuszowałem trochę w bloku, gdzie Ogólnie to gra na ten moment mi się podoba, jest odpowiedni klimat, ale mam dwa zastrzeżenia: za dużo walki - obiłem już ryje (powiedzmy, że ryje - design jest świetny) tylu maszkaronom, że spotkania z nimi straciły ciężar - za wyjątkiem palczastego kolegi, który wyskoczył mi póki co ze dwa razy i ładnie podniósł ciśnienie, zwłaszcza przy spotkaniu po dronujące ambienty lecące przez absolutnie cały czas przestają działać - po prostu człowiek się przyzwyczaja. Wolałbym więcej ciszy. Wieczorem znowu coś poszarpię, myślę, że to był dobry zakup.
  16. Jukka Sarasti

    Steam Deck

    https://store.steampowered.com/app/2287560/Vengeance_of_Mr_Peppermint/ Elegancki beatem up na jakieś 3h z niezłą fabułą inspirowany koreańskim kinem. Działa na Decku bez problemów.
  17. Jukka Sarasti

    Silent Hill 2 Remake

    Widzę, że tło dobrze przygotowuje do eksplorowanych tematów seksualności z oryginału.
  18. Jukka Sarasti

    Silent Hill 2 Remake

    Tak jak się trochę wahałem czy brać już teraz, tak po tym poście kupiłem. Późnym wieczorem pierwsze obsranie gaci przyjemne chwile z gierką.
  19. Mam nadzieję, że wspierając biznesową postawę dajesz np. napiwki wynajmującemu.
  20. Dobrze, że nie zdążyłem tego odpalić i się zdenerwować, bo byłem na Uzumaki mocno nakręcony. A tak mi tylko smutno, ale zachowałem wzrok.
  21. Miałem kupić od dawna, a że jest festiwal turówek na Steam, to pewnie wleci jak tylko skończę BG3.
  22. Ja dodam tylko, że pierwsze Sky ma tragicznie nudne pierwsze kilkanaście godzin i chciałem stosować przemoc wobec kolegi, który mnie na to namówił, ale potem rusza. A dwójka to już kawał giery i tendencja się utrzymuje. Zresztą Kevin z trójki (no, ma też udział w innych grach, ale w trzecim Sky jest głównym protagonistą) to chyba mój ulubiony główny bohater w jRPG.
  23. Bardzo miło oba te Spider Many wspominam - pamiętam, że jak w nie grałem, to zepsuła mi się karta pamięci, więc wymasterowałem je do punktu, kiedy przechodziłem na jednym posiedzeniu
  24. Ja z GP jestem niesamowicie zadowolony - wpadają rzeczy, których być może normalnie bym nie sprawdził (bo zawsze kupi się coś bardziej priorytetowego), regularnie wpadają gry, które i tak miałem na wishliście. Nie mam też problemu, że wszystko muszę odpalić i ograć - nawet jak jakaś gra, którą chciałem ruszyć wypadnie, no to nie spadnie mi korona z głowy, jak ją sobie potem kupię. Są miesiące, że pykam w jakąś gierkę z GP tylko w tle, ale są też takie, kiedy ogram z niego jakąś dużą gierkę i poprawię jeszcze indykiem. Jak się ma czas na gierki i w miarę szeroki gust, to GP jest naprawdę sztosem. A z drugiej strony gierek dalej kupuję więcej, niż jestem w stanie ograć i nie jest mi smutno, że jednak coś, co mam wjechało do GP i więcej graczy się może pobawić.
  25. Jukka Sarasti

    Hell is Us

    Klimat fajny, ale walka wygląda jak w wykonaniu paralety nawet jak na soulslike - liczę, że to trochę przyśpieszą i upłynnią w dalszych pracach.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...