Skocz do zawartości

Jukka Sarasti

Użytkownicy
  • Postów

    350
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Jukka Sarasti

  1. Nowsze dzieła średnio mnie interesują, ale to zespół od którego wciągnąłem się w death metal i nagrał kilka doskonałych materiałów, więc na zawsze w moim serduszku. Chętnie w końcu zobaczę ich z nowym wokalistą. "In Their Darkened Shrines" przesłuchałem już tyle razy w ciągu jakichś 15-17 lat, że mi się ten kompakt za chwilę rozpadnie
  2. To akurat było okej dla mnie, jeżdżenie na motorku i zbieranie piłek niezbyt mnie bawiło. Oczywiście jako człowiek słabej woli odpaliłem już NMH3 Trójka ma zdecydowanie najsłabsze 2-3 pierwsze godziny w całej serii i też na początku byłem daleki od zachwytów. Dwójka od początku do końca sztos.
  3. Jukka Sarasti

    Konsolowa Tęcza

    Może nie w tak radykalnym tonie, ale to, co już wyszło, to co wychodzi na rynku indie i jakieś zajebiste nowe DMC/Ninja Gaiden wystarczą mi na zapas, gdzieś mam 99 procent "dużych" wychodzących gier, od czasu ostatniej Yakuzy miałem tylko ochotę kupić z dużych gier DD2, ale stan techniczny każe mi poczekać. No i Rise of Ronin/Stellar Blade jak już wyjdą na PC.
  4. Jukka Sarasti

    Rodzina Soprano

    W szóstym sezonie to dopiero męczący będzie cuck AJ
  5. Outer Worlds kupiłem sobie na premierę i strasznie się zawiodłem, liniowa gra bez większej swobody, za to z masą strzelania bez kopa (tak, wiem, że to RPG, ale np. taki Cyberpunk 2077 potrafił jakoś przyzwoicie wypaść w tym aspekcie) Jedyne, co dobrze mi się z tym tytułem kojarzy, to robot sprzątający i rzucane przez niego teksty, gdy pomaga nam w walce. Za to skończyłem wczoraj No More Heroes 2. Czy ta gra równie dobrze mogłaby być dużym dodatkiem do jedynki? W sumie tak, ale nie jest to bynajmniej wada. Najpierw wyleję z siebie trochę żółci - port na PC jest absolutnie fatalny i nie chodzi tu nawet o brak jakiegoś sensownego podbicia tekstur. Ciulstwo się lubi zawiesić, raz nawet zrobiło to z komputerem, przy wchodzeniu do nowych lokacji. Nie pamiętam równie niechlujnego portu od czasów klnięcia kumpla na Arkham Knighta (ja ten symulator czołgu na szczęście ograłem na PS4). Druga wada - minigierki może i mają sympatyczną NESową stylistykę, ale są bardziej nużące i upierdliwe, niż w jedynce. Za to nie trzeba w końcu zbierać opłat na misję, więc grinduje się tylko tyle, ile potrzeba do kupienia sobie dwóch katan i zrobienia łącznie 14 treningów. No i system walki praktycznie nie ewoluował, ale ten jedynki lubiłem mimo jego prostoty, więc i tutaj się fajnie bawiłem. Reszta to jeszcze więcej Travisa w Travisie. Tym razem nasz obleśny nerd jest motywowany czymś więcej, niż ruchami frykcyjnymi wykonywanymi z Jeane. W ramach jednej z pobocznych misji w poprzedniej części związanych z mordowaniem bandytów od pizzerni załatwiliśmy też krewniaka obecnego szefa sieci. Tak się składa, że gość jest również asasynem z obecnym numerem jeden w rankingu, a my musimy dobrać mu się do skóry, bo on w ramach zemsty zabił dobrego ziomka Travisa z jedynki. Gdzieś tam w tle przebąkuje motyw tego, że mordując ludzi na potęgę w końcu trzeba się spodziewać tego, że mają oni bliskich, którzy nie przepuszczą. Nie znaczy to oczywiście, że to nagle poważna gra. Travis to dalej amoralny buc ze szczątkowym kodeksem honorowym, który w stronę przeciwników rzuca fuckami, a z przeprowadzanej egzekucji potrafi zrobić kabaret. No i będzie miał kogo mordować, bo bossowie zdają się być jeszcze bardziej popieprzeni, niż w jedynce, co jest dużą sztuką. Wpada też trochę urozmaiceń typu walka z mechem, w której Travis pomaga sobie gundamem Ogólnie, podobnie jak poprzedniczka, gra stoi humorem i porytymi motywami - kolejne misje przechodzi się, aby zobaczyć pomysły (mój faworyt to zaginiony poziom z RE4, gdzie na końcu walczy się z seryjnym mordercą), a gameplay dalej działa dobrze. Zero w tym rozbudowania, tylko bossowie wymagają większej uwagi w stosunku do tego, co dzieje się na ekranie, ale przyjemnie odcina się kolejne łby. Plusem są także trzy misje rozgrywane innymi postaciami - powiedziałbym nawet, że Shinobu gra się lepiej, niż Travisem (w końcu Shinobu to taki Yasuke, ale za to fajna). Bawiłem się pomimo wad wymienionych na początku wyśmienicie i pewnie zaraz ruszę z zainstalowaną już trójką, jak tylko przegryzę czymś innym. A, no i muzyka ponownie rewelacyjna, zwłaszcza kolejne przetworzenia motywu głównego.
  6. Tomb Raider - GOTY Edition.
  7. "Hyperion" (bo "Endymion" to trzecia część) jest jedną z najlepszych książek SF, które znam, ale drugi tom już mocno dla mnie to wszystko partaczył. Dwa ostatnie tomy mamy, ale trudno mi się za nie zabrać.
  8. https://store.steampowered.com/app/2957360/NIGHTMARE_OPERATOR/ Kolejna ciekawostka z jakimś topornym urokiem.
  9. Mówili, że fajne i dostałem w prezencie na urodziny
  10. Skończyłem cieszący się pewnym hype w indykolandii tytuł, a mianowicie Astlibra: Revision. Jest to nasterydowana wersja pierwotnie darmowej gry, którą przez 16 lat klepał sobie po pracy japoński handlowiec ukrywający się pod pseudonimem KEIZO. Jak sam mówił, zmotywowało go do stworzenia gry poczucie, że mało wychodzi gier z jego ulubionego gatunku - sidescrollowanych action RPG. A z designem postaci w ostatecznej wersji gry wspomógł go grafik znany z pracy dla Vanillaware. Grę czasem określa się mianem dziecka YS i Odin Sphere - niestety w obie te serie/gry nie grałem, choć parę YSów czeka u mnie na lepsze czasy. Zacznę od pochwalenia zdecydowanie najlepszego aspektu, to jest fabuły. Ma ona stosunkowo proste zawiązanie - bezimienny bohater budzi się w chatce w odległym od cywilizacji lesie. Towarzyszy mu gadający kruk. Oboje cierpią na amnezję, a jedyne wspomnienie chłopca (bo zaczynamy jako dzieciak) to masakra w jego wiosce dokonana przez demony i towarzysząca mu dziewczynka. W końcu opuszcza las (idzie z buta przez 8 lat ), w celu uzyskania informacji o swojej przeszłości zaczyna współpracować z gildią najemników i jakoś to się toczy. Brzmi nudno, prawda? No tak, ale nie chcę iść w spoilery - dosyć powiedzieć, że jest dużo plot twistów, kilka zakończeń, a gra zaczyna wjeżdżać w koncepty podróży w czasie i ich konsekwencji, tego czy prawda zawsze wyzwala i że za każdą decyzję trzeba płacić. Fabuła bardzo mi się podobała i grałem od pewnego momentu tylko dla niej. Od wejścia do pewnego pomieszczenia w piątym rozdziale to w ogóle zaczyna się totalna jazda bez trzymanki i ciosy w szczepionkę. Rzecz prezentuje się nienagannie - muzyka wypada bardzo dobrze, grafika ma schludny styl, nieźle wypadają też portrety postaci. Autor gry ewidentnie miał obsesję na punkcie bab z dużymi bimbałami i ich grzmocenia - mieczami oczywiście - patrząc na design części bossów. Gameplay ma przez pierwsze 20 godzin przyjemny loop - atakujemy lub blokujemy/backstepujemy przed atakami, z czasem zdobywamy nowe ciosy, a do tego rzucamy czary, które dają nam klatki niewidzialności. Gra sama o tym informuje i bez tej mechaniki rzecz byłaby chyba nie do przejścia - użycie przedmiotów, w tym leczących, trochę zajmuje, a każdy otrzymany w trakcie używania atak czy zastosowany blok anulują użycie. Postać rozwija się na dwa, a nawet trzy osoby. Jest exp, za który po wbiciu poziomu dobiera się statystyki do rozwoju, są magiczne kryształy, które po wyuczeniu się umiejętności z używanego ekwipunku pozwalają podpiąć zdolność pasywną oraz wypadające z przeciwników różne rodzaje orbów, które pozwalają głównie dodawać drobne bonusy w stylu +3HP, ale ich "ścieżki" prowadzą między innymi do nowych zaklęć. Do tego gra nie boi się rzucać pod nogi zagadek - niektóre są fajne, niektóre upierdliwe, choć prawie zawsze logiczne. No dobra, to z czym mam problem? Z tym, co dzieje się od szóstego rozdziału w górę. Przeciwnicy to absolutne gąbki na ciosy i byle mob - a bywa ich na ekranie zazwyczaj kilka - potrafi przyjąć ich spore ilości, natomiast nasz heros nawet będąc rozwiniętym wiele nie wytrzymuje. Dodać do tego należy, że w wizualnym chaosie, który robi się na ekranie nie sposób wszystkiego zablokować/uniknąć, a gra potrafi pokarać klatkami, kiedy już nie działa blok czy unik, nie można się ponownie obronić, a przeciwnicy mogą nas bić. Ale potem robi się jeszcze gorzej - ataki, które ignorują tarczę (często będące one hit killem), ataki, które narzucają statusy mimo ich zablokowania, ataki, gdzie ciężko stwierdzić, kiedy następuje uderzenie przeciwnika czy robienie kurwy z zasad gry - a to tracimy na jakiś czas czary i umiejętności, a to nagle gra nie wczytuje się już po porażce od bossa, tylko od checkpointu, więc czeka nas znowu 10 minut wędrówki przez piekło, choć przez ostatnie 20h gra zawsze restartowała się na bossie. W końcu poczułem się na tyle sfrustrowany tym, ile zajmuje mi ubicie każdego byle lamusa, że wrzuciłem niższy poziom trudności. I tak ostatni bossowie tankowali kilkanaście minut nieprzerwanego ostrzału, samemu mogąc robić one hit kille. Gdybym doktoryzował się z gier komputerowych, to na takie praktyki do doktryny wprowadziłbym pojęcie "game design po chuju". Ciężko mi ocenić tę grę - pierwsze 2/3 są absolutnie super. Końcowe 1/3 to jedno z bardziej frustrujących gierkowych doświadczeń w tym roku, a jestem przecież na końcu Nightshade z PS2. Na pewno zapamiętam świetną fabułę, ale nie ma opcji, żebym ruszył duże DLC (ok. 20h) do tej gry. Nie mam czasu bić byle pająkołaka przez pół godziny. 6/10.
  11. Najpierw kilka lat jujitsu (japońskiego), potem będzie ok. 12 lat boksu tajskiego suplementowanego zwykłym boksem. Martwica w łagodnej formie - guzkowatej. Powstaje przez "zużycie" piszczela w sportach, gdzie sporo używa się nóg, a więc także piłka nożna itp. Nie jest to nic groźnego, dopóki nie ma zaawansowanego stadium, ale przez pierwsze kilka miesięcy miałem problemy z chodzeniem po schodach, a przez dobre dwa lata nie porywałem się nawet na kopanie. Teraz jest okej i mogę normalnie trenować, ale przy bieganiu zaczyna mnie napieprzać i więcej, niż pięciu kilometrów nie zrobię (mam tuż pod kolanem, więc guzki robią nacisk na kolano).
  12. Największe możliwe kłamstwo - po latach uprawiania sportu mam dyskopatię, naderwane więzadło, martwicę w piszczelu i odnawiający się mikrouraz dłoni, poza tym wypadają mi ze stopy dwa palce. Jak będzie już era cyberpunkowych modyfikacji to idę pierwszy w kolejce
  13. Warto też pamiętać, że przed HB2 wydali też dla MS sieciowe Bleeding Edge, które raczej hitem nie było, więc niespełnienie oczekiwań przy HB2 byłoby drugim ciosem z rzędu.
  14. https://store.steampowered.com/app/2063180/The_Tower_on_the_Borderland/ Takie coś właśnie wychodzi i zamierzam kiedyś toto sprawdzić, bo wygląda intrygująco. https://youtu.be/hvitqrfbl8E?si=Jqb2ipHgHXWYvD25
  15. Jukka Sarasti

    Silent Hill 2 Remake

    Człowiek wie, ale się ciągle łudzi.
  16. Jukka Sarasti

    Zakupy growe!

    Dalsze ruchy w zakresie zbierania gier, które utknęły na PS3/X360. Zakup cieszy tym bardziej, że niestety nigdy tego nie ograłem:
  17. Jukka Sarasti

    Hellblade

    Też mam z Hellblade taki problem, że tematyka jest ciekawa, niektóre widoki/lokacje/istoty świetnie się prezentują, ale grać w to z przyjemnością zwyczajnie nie umiałem. Runy są dosyć nudnym pomysłem na gameplay i sztucznie pompowały w tej ilości czas gry, a walka była i tyle, ze swoim dosyć ograniczonym zasobem opcji (nie oczekiwałem DMC, ale jak się odbyło jedną walkę, to praktycznie widziało się wszystko, co tytuł miał w tym zakresie do zaoferowania). A chociażby sekwencja skradana pokazała, że da się tutaj upchnąć różne rozwiązania gameplayowe i zrobić z tego bardziej urozmaicony tytuł. W stosunku do dwójki nie mam żadnych oczekiwań przez wrażenie pozostawione przez jedynkę - jeśli będą dobre opinie o zmianach w gameplayu to się chętnie zapoznam, jeżeli nie to oleję pomimo wspomnianych na początku mocnych punktów poprzedniczki.
  18. Team Usyk, choć faworyzuję Fury'ego. Będzie dużo męczenia wieszaniem się.
  19. Był podobno takim pupilkiem Nobunagi - w sensie miał później nadane przywileje i status samuraja, ale to raczej był osobisty "patrzcie, murzyn" Ody. Przynajmniej na początku, bo Oda go bardzo polubił i cenił już nie tylko jako ciekawostkę.
  20. Jukka Sarasti

    Rogue Legacy 2

    Ogólnie za rogalami nie przepadam, ale ten tytuł (podobnie jak jedynka) był bardzo miły - kupiłem jakoś na premierę i absolutnie nie żałuję.
  21. Opłaca, możemy sobie marudzić, ale to bardzo mainstreamowa seria - patrząc po znajomych, co kupili konsolę dla FIFA i dwóch innych gierek na rok, to AC jest bardzo popularne.
  22. No i dobrze, wątpię, żeby ta seria miała nagle ponownie coś ciekawego do zaoferowania. Może jak zejdzie średnio, to zrobią chwilę przerwy (pomijając już zapowiedziane Hexe) i spróbują reanimować jakieś ciekawsze IP. Ale pewnie zejdzie zajebiście.
  23. Z indie slasherów, jeśli nie grałeś, to warto rzucić okiem na Ultra Age - dobra rzecz.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...