Piszę to z ciężkim sercem, lecz niestety nie podzielam powszechnego zachwytu nad reinkarnacją drugiego Silent'a i wystawiam mu "tylko" 7.5 (czyli w Waszej skali więcej niż 7+ ale mniej niż 8-, a więc 8= lub jak kto woli 8 "na szynach") dlaczego tyle? Przede wszystkim, brakuje tam tego co stanowiło największy jak dla mnie atut oryginału, a konkretnie to WZRUSZEŃ - zmieniona muzyka i nowy voice acting (podobno tym razem profesjonalny, a poprzednio amatorski - być może i tak pytanie tylko co z tego, skoro "lepsze" rozwiązanie dało, przynajmniej w mojej opinii, gorsze efekty?) nie podeszły mi, sprawiając że w przeciwieństwie do starej wersji losy bohaterów były mi obojętne i w ogóle się w przedstawioną historię nie wczułem. I od razu uprzedzę ewentualny kontrargument, że to niby nostalgia zaćmiewa moją percepcję i opieram swoje odczucia o upiększone wspomnienia ze szczenięcych lat - no nie, nic z tych rzeczy; celowo powróciłem w ostatnich dniach do edycji z PS2 i znów w tych samych momentach co ponad 20 lat temu mi się oczy zwilżyły, w remake'u natomiast ładunek emocjonalny jest... no cóż, niewielki. Porównajcie sobie chociażby krzyk Marii ("James!") na moment przed egzekucją przez parę Piramidogłowych - w oryginale rozrywający serce na strzępy (podobnie jak podkład muzyczny, bardzo w tym momencie istotny!) w nowym wydaniu miałki i wyprany z emocji (nie tylko dubbing, bo również i muzyka jakaś taka spłaszczona, przygaszona i pozbawiona głębi) to samo z reakcją Jamesa ("Stop! Leave her alone!! Leave us both the hell alone!") i jego późniejszą, kluczową dla fabuły, króciutką przemową poprzedzającą starcie z dwójką katów (w starym wydaniu bardzo mocna, zapierająca dech w piersi scena z rewelacyjną atmosferą, wrażenie jakby nad klęczącym protagonistą odbywał się wręcz jakiś Sąd Boży, a w nowej wersji w tej samej scenie emocje jak na grzybobraniu, jakby nic szczególnego się nie działo, za co moim zdaniem winę ponosi spłycona względem oryginału muzyka i "zobojętniały" voice acting) w ogóle sam pojedynek z Piramidogłowymi stracił tę wzniosłą atmosferę, którą miał w grze stworzonej przez Konami (ech, znów ta popsuta muzyka odbierająca całej scenie jej dawny impet) ten sam problem z monologiem Mary rozbrzmiewającym w długim korytarzu na chwilę przed finałową walką z "bossem" (no, w tamtym fragmencie akurat nie ma żadnej skiepszczonej muzyki której mógłbym się przyczepić, ale za to znowu ten pozbawiony wyrazu dubbing, który w edycji z 2001 r. może i faktycznie brzmiał trochę, jak to ujął Komodo w recenzji, "jak na castingu do paradokumentu", ale mimo to potrafił poruszyć emocje w przeciwieństwie do nowego, który jest po prostu chłodny i nijaki) to samo i z moim ulubionym fragmentem z oryginału, gdzie na chwilę przed finalnym pojedynkiem stopniowo narasta napięcie, aż w końcu coraz bardziej rozzłoszczona Maria/Mary postanawia ukarać Jamesa i przemienia się w potwora (i znowu, kolejna wspaniała i dająca po bani scena znacznie osłabiona w nowym Silencie, po raz enty przez pogorszoną, wydrenowaną z dawnego napięcia i dramatyzmu muzykę, plus ponownie ten pozbawiony ikry dubbing) z powyższych powodów nie ruszyło mnie również żadne z zakończeń w wersji na PS5, z uwzględnieniem rzecz jasna tych nowo dodanych, a i Mary czytająca na koniec list nie brzmi już wcale jak żegnająca się osoba umierająca na raka, tylko jakoś tak... normalnie, zwyczajnie?... Gdzie ten rzekomy profesjonalizm tego nowego voice acting'u, skoro słucham tego wszystkiego z obojętnością, a ta "amatorska" Mary z 2001 r. nawet dziś ryje mi szpikulcem w sercu każde zdanie z tego swojego listu? No cóż, Konami (a raczej Team Silent) umiało sprawić by mi się oczy spociły, Bloober Team tego nie potrafi (a przynajmniej nie w tym przypadku) i tyle w temacie; to nie żadne nostalgiczne okulary przysłaniają mi wzrok, to nie żadne ubarwione wspomnienia z młodości ani jakiekolwiek inne "kiedyś to było" - ot, po prostu taki np. Cameron w drugim Terminatorze potrafił sprawić, żebym uronił łzę nad "umierającym" w ciekłej stali Arnoldem, ale już ginący T-800 w trzeciej, piątej czy szóstej części (te były już od innych niż Cameron twórców) wisiał mi i powiewał, i podobnie jest tutaj. Trzymałem kciuki ze wszystkich sił za ten remake, jednak w mojej opinii Bloobersi nie do końca to udźwignęli i stąd ode mnie właśnie 8= (lub jak kto woli 7.5) a nie 9. Aha, i żeby nie było że z tą redukcją wzruszeń to mój jedyny zarzut - z innych zmian nie przypasiła mi choćby nowa kamera (po kiego grzyba zamiast zostawić tą dawną silent'ową dali taką rodem z RE4, jakby mało było takich we współczesnych produkcjach AAA - nie chcieli czymś się z tłumu wyróżnić, uznali że lepiej się nie wychylać przed szereg?) odnośnie facjat Angeli i Marii to nie ma sensu się rozpisywać, bo już wystarczająco dużo pomyj się w internetach na ten temat wylało w związku z czym szkoda pióra, lekko zmieniony klimat gry (za mało przygnębiający a za bardzo efekciarski, tak bym powiedział) to też według mnie krok w niewłaściwą stronę, ogólnie Bloobersom bardziej chyba wyszło z tego połączenie gry akcji z thrillerem niż miks dramatu z horrorem co nie do końca mi pasuje, w kwestii systemu walki to z jednej strony dobrze że go rozbudowano, z drugiej możliwość "spamowania" tym przesadnie skutecznym unikiem zanadto ułatwia te pozornie utrudnione na PS5 pojedynki, a co do dłuższego czasu potrzebnego na ukończenie gry - byłoby to zaletą gdyby nie fakt, że osiągnięto ten efekt nie poprzez dodanie czegoś istotnego do scenariusza, tylko przez "rozwodnienie" rozgrywki implementacją bardziej otwartego świata i wiążącej się z tym większej ilości czasu poświęconego na wałęsanie się w tę i nazad; nie żebym miał coś przeciwko otwartym światom w grach, chodzi mi tylko o to, że nie jest żadnym dokonaniem wydłużyć grę poprzez takie "rozcieńczenie" jej większą otwartością, na plus za to trzeba zaliczyć dodatkowe zagadki (choć zamiast tego wolałbym jakieś nowe filmiki, wzbogacające scenariusz) oraz nowe elementy gameplay'u związane ze swobodniejszą eksploracją, dobrze też wypada oprawa graficzna, szczególnie biorąc poprawkę na ograniczony budżet.
Jako, że aktualne nastroje mocno horrorowe, to pozwolę sobie korzystając z okazji zaapelować o kolejne retro wspominki z tego gatunku (jest z czego wybierać, jeśli chodzi o takie mało znane perełki z mrocznym klimatem, zwłaszcza w bibliotece gier szóstej generacji) w kolejnych numerach PE - było już Rule of Rose, było Forbidden Siren, to może następne niech będzie kryminalnie niedocenione (choć pozycja ta to raczej thriller niż horror, ale co tam) capcom'owe Haunting Ground/Demento? Polecam nie sugerować się niedorzeczną średnią ocen (bodajże 67% od mediów, za to od graczy znacznie trafniejsze 88%) na Meta, nie popisali się również i Myszaq z Playmanem (choć ogólnie lubiłem recki obydwu) wlepiając HG po siódemce w, jeśli mnie pamięć nie myli, 94 numerze - pozycja bez dwóch zdań warta omówienia na kilku stronach, pomijając już że Fionusia to zdecydowanie jeden z najzacniejszych lachonów epoki PS2 (co tam epoki PS2 - przecież ona bije urodą i figurą na głowę większość panienek ze współczesnych produkcji, i to nawet pomimo przepaści technologicznej pomiędzy ówczesnymi a współczesnymi platformami!) to można by zgłębić kwestie alchemiczne z tej gierki, a sporo na ten temat jest w jednym z materiałów (szkoda, że dostępnym tylko dla patronów) na znakomitym horrorowym kanale thegamingmuse na YT. Albo, chociażby dylogia Obscure - wprawdzie fabularnie zbyt wiele ciekawego tam nie ma (ot, teen slasher w stylu Until Dawn, głębi tam niewiele ale fajnie w to pograć) znalazło się za to parę ciekawych mechanik w rozgrywce, a soundtracki w obydwu częściach dosłownie zwalają z nóg; totalną plamę dał kiedyś Dżujo (choć ogólnie, za całokształt działalności na łamach Szmatławca, szacun dla niego) wystawiając dwójce 6 za oprawę dźwiękową, obie części zasługują w tym elemencie minimum na 9, na dowód czego zapraszam do odsłuchu powyższych ścieżek muzycznych (moim faworytem kawałek "Dark Kenny" z dwójki) na YT. Z innych tytułów, warte omówienia byłyby jeszcze Echo Night: Beyond, Kuon, dylogia The Suffering, Ghosthunter, Primal (te dwa ostatnie sklasyfikowałbym jako horrory komediowe, coś w rodzaju filmów Burton'a) Darkwatch i kilka/naście innych (musiałbym sobie przypomnieć tytuły, na pewno było ich więcej) ale w pierwszej kolejności najmilej widziane byłoby jednak HG, a Fioniusia obowiązkowo na okładkę!... No dobra, co do tego ostatniego to wiem, że nic z tego nie będzie, trochę mnie poniosło...
P.S. Pozdrawiam wszystkich Zg[red]aktorów i, jako stały czytelnik od przeszło 22 lat, mam jeszcze taką prośbę: choćby nie wiem jak Was korciło, nie spychajcie na margines recek na rzecz nadmiaru publicystyki, nie przepoczwarzajcie się nigdy w kwartalnik publicystyczny a la "konkurencja", ja tam lubię mieć taki comiesięczny przegląd nowości (nawet, jeśli dość często nie zgadzam się z ocenami - przykładowo, HIV wystawił 5+ dla Test Drive: Eve of Destruction i 9- dla Driver: Parallel Lines, dla mnie obie te pozycje zasługują na 7) który można sobie archiwizować i w dowolnym momencie do danych treści powrócić (materiały w necie ze względu na swoją ulotność takich możliwości nie oferują, no chyba, że komuś chciałoby się na własną rękę każdy artykuł z danego portalu drukować i po kolei odkładać na stosik, tworząc w ten sposób takie jakby własne czasopismo, co zresztą tylko potwierdzałoby wyższość papieru nad siecią) a, no i oby jak najwięcej takich grubasów na 124 (albo i lepiej, 132!) strony, najlepiej rzecz jasna bez kolejnej podwyżki ceny. Aha, i jeszcze jeden drobiazg: SH2 w wersji na Xbox'a nie było wcale lepsze, niż na Czarnuli - poprawili owszem oświetlenie i podwyższyli rozdzielczość (obraz z przeplotem na Soniaku vs progressive scan na maszynie M$) ale za to dźwięk został skompresowany, efekt mgły pogorszony, a wstawki filmowe straciły połowę płynności (25/30 fps'ów na X'ie kontra 50/60 na Czarnuli) choć to akurat uwaga do artykułu z wcześniejszego numeru Szmatławca, nie z aktualnego.