Skocz do zawartości

Zeratul

Użytkownicy
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Zeratul

  1. Zeratul odpowiedział(a) na Uzny odpowiedź w temacie w Archiwum
    ale jam nie z polandiiiiii... jeszcze chcialem dodac, ze dzis jeszcze nie gralem w halo czy multiplajera
  2. Zeratul odpowiedział(a) na Uzny odpowiedź w temacie w Archiwum
    poniedzialek jeszcze nie minal... nie lubie cortany paznokci
  3. Zeratul odpowiedział(a) na PiotrB odpowiedź w temacie w Muzyka Gracza
    Jest juz OSTka do DMC4?
  4. Zeratul opublikował(a) odpowiedź w temacie w Kącik Sportowy
    99,999% mieszkancow Polski ma to gleboko w tylku, ale Amerykanie mieli dzisiaj swoje święto, finał ligi footballowej czyli po prostu Super Bowl. Hektolitry zakupionego piwa, tony pizzy, nachos, hot dogow, burgers itd. Wszyscy wpatrzeni w TV oglądali pojedynek między niepokonanymi w tym sezonie New England Patriots (nie przegrali ani jednego meczu w sezonie), a New York Giants, którzy to do play offów dostali się z dzikiej karty. Mecz w wykonaniu obu zespołów był fenomenalny, a czwarta kwarta to chyba jedna z lepszych kwart w historii footballu. Przy stanie 10-7 dla Giants, New England Patriots zdobywają touchdown i jest 14- 10 dla Patriots i na 39 sekund przed końcem meczu Eli Manning, podaję piłkę 13 jardowym rzutem i zdobywa przecudownego touchdown... i tym oto sposobem NEW YORK GIANTS WYGRYWAJĄ 17-14... ach az musialem sie podzielic emocjami... bylo grubo... http://www.nfl.com/gamecenter?season=2007&...p;game_id=29526
  5. Zeratul odpowiedział(a) na Zeratul odpowiedź w temacie w Kącik RPG
    nie, banalna caly czas...
  6. Zeratul odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Xbox 360
    CoD2
  7. Zeratul opublikował(a) odpowiedź w temacie w Kącik RPG
    niezle niezle... odpalilem z nudow sonate po dosyc dluzszej przerwie, 18h na liczniku a jestem dopiero w polowie, ale tez nie przechodze tej gry zbyt szybko, a bawie sie nia, dlatego pewnie jeszcze bede musial zrobic conajmniej jedna przerwe... anyway gram wczoraj i robie fight, a tu nasz kolega chopin odblokowuje atak... uwaga! Orzel Bialy... ktory przez niego wymawiany jest... ozeł biały... fajny motyw, a najlepsze jest to, że cała historia opowiadana miedzy chapterami, to jego zyciorys, z nawiazaniem do Polski... chyle czola przed deweloperem...
  8. Zeratul odpowiedział(a) na Zeratul odpowiedź w temacie w Xbox 360
    Liga wystartowala http://delta-halo.com/mc/index.php?option=...&Itemid=144
  9. Zeratul odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Xbox 360
    http://www.schnittberichte.com/bioshock.php
  10. Zeratul odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Xbox 360
    oj to wybierz ME, wersja niemiecka Bio jest okrojona z przemocy...
  11. Zeratul odpowiedział(a) na Zeratul odpowiedź w temacie w Xbox 360
    Veteran CoD4 vs Normal w H3? either/or CoD4 na veteranie poza paroma akcjami jest prosty...
  12. Zeratul odpowiedział(a) na Zeratul odpowiedź w temacie w Online
    jak ktos chetny to wbijac teraz...
  13. Zeratul odpowiedział(a) na C1REX odpowiedź w temacie w Xbox 360
    jak ktos chetny na szachy, to dawac znac...
  14. Zeratul odpowiedział(a) na Zeratul odpowiedź w temacie w Xbox 360
    inne porownanie moze... veteran w CoD4 to taki heroic w h3...
  15. Zeratul odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Xbox 360
    Kup Bio, przejdz dwa razy sprzedaj kup ME
  16. Zeratul odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Xbox 360
    bo jest IMO lepsza od BP
  17. Zeratul odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Xbox 360
    Jezeli AC to Assassins Creed, to lykaj lepiej AC... jezeli Ace Combat, to lepiej Burnouta... IMO
  18. Zeratul odpowiedział(a) na waldusthecyc odpowiedź w temacie w PS3
    Jezeli jestes hostem, to ustawiasz w menu trase, a nastepnie wlaczasz wyscig. A jak robisz joina, to czekasz az host wystartuje mecz. Do tego czasu robicie freeburn...
  19. Zeratul odpowiedział(a) na elsaint360 odpowiedź w temacie w Achievements
    chessmaster live jak co poustawiac sie by zrobic 1200
  20. Zeratul odpowiedział(a) na waldusthecyc odpowiedź w temacie w PS3
    dzwiek 10/10 gdy nie wezmie sie pod uwage OST... jasne mozna to tak odczytac jak wy, ale odczyta sie to poprawnie gdy sie przeczyta to co naskrobalem...
  21. Zeratul odpowiedział(a) na waldusthecyc odpowiedź w temacie w PS3
    OST tez wymienilem jako slaby ^_^
  22. Zeratul odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Xbox 360
    nie, gdyby płacili 50pln to można by się zastanowić oplaca sie kupic nowego PDZ za 50zl, ludzie dalej w to graja na live
  23. Zeratul odpowiedział(a) na C1REX odpowiedź w temacie w Xbox 360
    Ok REZ jest naprawde klawy, ale szachy nie sa gorsze :F
  24. Zeratul odpowiedział(a) na waldusthecyc odpowiedź w temacie w PS3
    taka mala recka, wprawdzie pisana o wersji x360... ale mysle ze to nie ma znaczenia... “Take me down to the Paradise City where the grass is green and the girls are pretty…” – tym świetnym kawałkiem wita cię gra Burnout Paradise, która to całkiem niedawno miała swoją premierę i wprawdzie na znalezienie dziewczyn w raju nie mamy co liczyć, ale komplet wrażeń mamy zagwarantowany w pakiecie pod nazwą burnout. Seria Burnout zawsze należała do moich ulubionych. W każdą część zagrywałem się co niemiara, byłem wielkim fanem spalonej gumy, road rage i crashów. Z każdą odsłoną czekały nas jakieś nowości, jednak aż do premiery Paradise, nie można było mówić o żadnych rewolucjach. Po genialnym Burnout: Point of Impact, zawitaliśmy parę ciekawych zmian w następcy Burnout 3: Takedown, by następnie przyjąć na klatę już trochę mniej innowacyjna, ale nadal świetną wersję Burnout Revenge. Po Revenge wydany został jeszcze Burnout Dominator na PS2, ale niestety nie miałem okazji go przetestować. Panowie z Criterion jednak postanowili zmienić lekko formułę i zaserwować nam iście next-genowy produkt, w którym słowo wolność nabiera nowego znaczenia. Zamiast kompletu wyścigów jaki to mieliśmy w poprzednich odsłonach, tym razem dostajemy całe miasto, gdzie na każdym skrzyżowaniu czeka nas jakiś event, łącznie jest ich 120. Oczywiście pierwotna idea gry została, musisz dostać się do mety za wszelką cenę, nie ma znaczenia czy będziesz jeździł po dachu, drodze, chodniku, niszczył przeciwników, zajeżdzał im drogę, wszystko to zostało, dodano tylko jedną rzecz, która diametralnie zmienia rozgrywkę, otóż w związku z tym, że masz przed sobą otwarte miasto, to do mety możesz dostać się dowolną drogą. Na początku jest to wprawdzie lekko frustrujące, gdy się okazuje, że skręciliśmy w zły zakręt i droga prowadzi nas w zupełnie inną stronę niż powinna, ale po parunastu godzinach, miasto zna się jak własną kieszeń i można szaleć do woli. Criterion by umilić nam zabawę wprowadził 4 rodzaje trybów: race – czyli zwykłe wyścigi, road rage – musisz w określonym czasie ściągnąć określona liczbę przeciwników, marked man – dojedz do mety zanim przeciwnicy rozwalą ci brykę, stunt racje – skacz, driftuj, jedź czyli rób wszystko by w określonym czasie zarobić określoną ilość pieniędzy. Niestety w związku z freeroamingiem, zupełnie zrezygnowano ze sławnych crash, które zastąpiono trybem showtime, a polega on na odbijaniu się jak piłeczka od drogi i rozwalaniu każdego samochodu, który się nawinie. Dodając do tego, że stopień trudności nie jest zbyt wysoki, cel osiągamy tak szybko jak znudzenie tym trybem. Do tego na dokładkę dołożono 400 barierek(smash), przez które należy przejechać, 120 billboardów do zniszczenia i 50 jumpów, wszystko rozlokowane w najprzeróżniejszych miejscach na mapie. Tryb singleplayer oferuje ponadto różne stopnie. Zaczynamy od zdobycia prawo jazdy kategorii D, i tak lecimy w górę aż do prawo jazdy A, by następnie stanąć przed szansą zrobienia prawo jazdy Burnout i Elite. Po każdym prawo jazdy wszystkie wyścigi są resetowane i musimy do nich podchodzić od nowa. Po jakimś wydarzeniu możemy odblokować nowe samochody, które to w większości przypadków zanim trafią na nasze złomowisko (odpowiednik garażu) najpierw muszą zostać strącone przez nas na ulicach Paradise City. Wszystkich samochodów jest 75 i zostały podzielone na 3 typy: stunt, speed i aggression. Każdy z samochodów nadaje się do innego typu zadań. Pomimo tego bogactwa i zróżnicowania, muszę przyznać, że nie jestem zadowolony z single playera. Pewnie jest to spowodowane tym, że nie jestem fanem freeroamingu i bardzo drażniło mnie jeżdzenie od skrzyżowania do skrzyżowania i wybieranie wyścigu, dodatkowo nie zaimplementowano opcji powtórzenia wyścigu, co skutkuje jeżdzeniem po mapie i szukaniem takowego. Po jakimś czasie wyścigi zaczynają nurzyć i faktem staje się, że zrobienie około 200 razy praktycznie tego samego do przyjemnych nie należy. Niby jest to liczba podobna do tej jaką mieliśmy w poprzednich częściach, ale jednak przy tamtejszych ustawieniach czułem się lepiej. Może to tylko ja, są gracze którym bardzo się to podoba. Szanuję ich zdanie, ale go nie podzielam. Single player, single playerem, ale prawdziwym majstersztykiem tej serii jest multiplayer. I właśnie online podnosi ocenę tej pozycji. Po pierwsze nie musimy wchodzić do menu(wersja X360) i zapraszać po kolei znajomych, czy nawet do menu gry by ustawić wyścig. Wszystko robimy za pomocą krzyżaka, jest to proste i zarazem genialne rozwiązanie. Po tym jak ktoś się dołączy (maksymalnie 8 graczy), możemy pośmigać się wspólnie po Paradise City, co trzeba jasno powiedzieć dostarcza cholernie dużo frajdy. W szczególności, gdy mamy całkiem niezłą grupkę znajomych. W przypadku randomowych graczy, doświadczenia mogą być oczywiście różne. Idąc dalej deweloper daje nam wybór pomiędzy ustawieniem wyścigów i challenge. Challenge są to po prostu określone zadania jakie każdy gracz musi wykonać. Możemy je włączyć niezależnie od tego czy mamy 2 czy 8 osób w grze. Łącznie jest ich 350 co daje po 50 challenge na każdą ilość userów. Jest to świetna i niezwykle miodna zabawa. Challenge są niestety bardzo proste, musimy np. jechać pod prąd 800 jardów, czy robić drifta przez 2400 jardów łącznie. Najtrudniejszym jest wykonać beczkę (czyli obrócić samochów od 360 stopni wokół własnej osi) przelatując przez obręcz. Jednak po paru, parunastu próbach i ten jest prosta. Do tego niestety challenges się powtarzają, z pewnością dostarczają dużo zabawy przez pierwsze godziny, ale po spędzeniu ok. 10h na ich robieniu czujemy się znudzeni. Możemy wtedy śmiało zakosztować wyścigów, tutaj również mamy pełną swobodę. Host ustawia mecz, co polega na zaznaczeniu na mapie punktu startowego i mety, ewentualnie dodanie odpowiednich chechpoints, by gracze nie mogli wybrać własnej drogi, ustawienie trybu rozgrywki i do dzieła. Zabawa jest tak samo miodna jak w poprzednich częściach i dostarcza dużo pozytywnych emocji. Zdecydowanie polecam mieszanie trybów challenge z wyścigami by nie znudzić się za bardzo. Zapomniałem wspomnieć jeszcze o jednym bardzo fajnym patencie, otóż jeżeli jesteś posiadaczem kamerki Live Vision(X360) czy PlayStation Eye(PS3), to po wygraniu eventu w trybie single player masz możliwość zrobienia sobie własnej fotki do prawa jazdy. W trybie multiplayer sprowadza się to do strzelenia ci fotki gdy ktoś cię strącił, co ma niby ukazać wyraz twojej twarzy przeciwnikowi, a także możesz sobie zrobić fotkę zwycięzcy po wygranym meczu. Jest to mały patent, ale sprawdza się bardzo dobrze i bardzo cieszy. Śmiem nawet twierdzić, że tylko dla tej gry warto wykosztować się i zakupić tą kamerkę. Od strony graficznej nie możemy mówić o powalającej grafice, ale należy pamiętać o tym, że mamy przed sobą dosyć spore i zróżnicowane architektonicznie miasto, jest na pewno nextgenowo. Na drogach nie jest jednak zbyt tłoczno, na pewno brakuje pieszych (chociaż to nie carmageddon), no i... kierowców. Tak, tak... nasze samochody prowadzą się same, może to tak naprawdę transformers, a nie burnout. A tak na poważnie, to na pewno chodziło o nie podpadnięcie ESRB, które to wystawia kategorie wiekowe. Mamy ładny efekt rozmycia przy włączeniu boosta (zresztą jak w każdej odsłonie), słabe tekstury podłoża poza asfaltem, ale ogólnie na pewno robi wrażenie ta wolność i ogrom. Animacja trzyma się dzielnie, nie zwalniając praktycznie ani trochę. Nasze stuczki pokazane są dosyć efektownie, jednak po jakimś czasie od razu zauważyć można, że są skryptowane. No i szkoda, że pozbyto się znakomitego aftertouch, przez co pozostaje nam jedynie biernie oglądać rozkładający się samochód. Jeżeli chodzi natomiast od oprawę dźwiękową, to polecam stworzyć sobie własny OST do gry. Szczerze powiem, że tak samo jak w czwartej części, tak i w Paradise City poza paroma kawałkami, OST jest dnem. Nie podobają mi się dobrane kawałki i nie pasują one do gry. Nie podoba mi się dodanie także kawałków z poprzednich części. Moim zdaniem najlepszy OST miała trójka. Polecam jednak przejrzeć listę wykonawców, bo może okazać się, że jednak wam podpasuje. Lubie hard rock w grach wyścigowych, ale hardrock, a nie emo. Polecić mogę zapewne klasyki: Guns n’ Roses, Faith no more i parę innych. Reszta nadaje się prosto do śmietnika. Na szczęście deweloper pozwala nam wyedytować playlistę i ustawić jakich piosenek mamy nigdy nie usłyszeć. Jeżeli jednak odnieść się do dźwięków przyrody (czyt. Dźwięków silnika), to są one pierwsza klasa. Już samo wystartowanie auta, daje świetne uczucie, które pozwala wczuć się w grę, odgłos rozdzieranego powietrza, rozpadającego się auta. Panowie z dźwiękówki odrobili pracę domową i spisuje się to fenomenalnie. Gameplay poza tym co już opisałem, to nadal stary dobry burnout. Arace’dowy tryb prowadzenia auta, wchodzenie w zakręt na boost, driftowanie przez kilometr. Niestety jednak tytuł nie posiada już tej samej mocy co kiedyś. Każdy takedown w poprzednich częściach był odczuwalny, dawał kopa w tyłek by to powtórzyć. Teraz niestety jest to tylko słaby znaczek na górze ekranu, przy mało efektownej animacji. Road Rage nadal pozostaje jednym z najlepszych trybów i śmiało konkuruje z fajnym marked man. Cała gra jest naprawdę kawałkiem świetnej roboty, ale trzeba pamiętać by zatopić się w online. Jednak po około 40 godzinach może zacząć nudzić. Wtedy chyba najlepiej odkurzyć stare burnouty... Grafika – 8/10 Dźwięk – 8/10 (nie licząc OST 10/10) Gameplay - 7/10 Multiplayer – 9.5/10 Ocena końcowa 8.5/10
  25. Zeratul odpowiedział(a) na Texz odpowiedź w temacie w Xbox 360
    taka mala recka... “Take me down to the Paradise City where the grass is green and the girls are pretty…” – tym świetnym kawałkiem wita cię gra Burnout Paradise, która to całkiem niedawno miała swoją premierę i wprawdzie na znalezienie dziewczyn w raju nie mamy co liczyć, ale komplet wrażeń mamy zagwarantowany w pakiecie pod nazwą burnout. Seria Burnout zawsze należała do moich ulubionych. W każdą część zagrywałem się co niemiara, byłem wielkim fanem spalonej gumy, road rage i crashów. Z każdą odsłoną czekały nas jakieś nowości, jednak aż do premiery Paradise, nie można było mówić o żadnych rewolucjach. Po genialnym Burnout: Point of Impact, zawitaliśmy parę ciekawych zmian w następcy Burnout 3: Takedown, by następnie przyjąć na klatę już trochę mniej innowacyjna, ale nadal świetną wersję Burnout Revenge. Po Revenge wydany został jeszcze Burnout Dominator na PS2, ale niestety nie miałem okazji go przetestować. Panowie z Criterion jednak postanowili zmienić lekko formułę i zaserwować nam iście next-genowy produkt, w którym słowo wolność nabiera nowego znaczenia. Zamiast kompletu wyścigów jaki to mieliśmy w poprzednich odsłonach, tym razem dostajemy całe miasto, gdzie na każdym skrzyżowaniu czeka nas jakiś event, łącznie jest ich 120. Oczywiście pierwotna idea gry została, musisz dostać się do mety za wszelką cenę, nie ma znaczenia czy będziesz jeździł po dachu, drodze, chodniku, niszczył przeciwników, zajeżdzał im drogę, wszystko to zostało, dodano tylko jedną rzecz, która diametralnie zmienia rozgrywkę, otóż w związku z tym, że masz przed sobą otwarte miasto, to do mety możesz dostać się dowolną drogą. Na początku jest to wprawdzie lekko frustrujące, gdy się okazuje, że skręciliśmy w zły zakręt i droga prowadzi nas w zupełnie inną stronę niż powinna, ale po parunastu godzinach, miasto zna się jak własną kieszeń i można szaleć do woli. Criterion by umilić nam zabawę wprowadził 4 rodzaje trybów: race – czyli zwykłe wyścigi, road rage – musisz w określonym czasie ściągnąć określona liczbę przeciwników, marked man – dojedz do mety zanim przeciwnicy rozwalą ci brykę, stunt racje – skacz, driftuj, jedź czyli rób wszystko by w określonym czasie zarobić określoną ilość pieniędzy. Niestety w związku z freeroamingiem, zupełnie zrezygnowano ze sławnych crash, które zastąpiono trybem showtime, a polega on na odbijaniu się jak piłeczka od drogi i rozwalaniu każdego samochodu, który się nawinie. Dodając do tego, że stopień trudności nie jest zbyt wysoki, cel osiągamy tak szybko jak znudzenie tym trybem. Do tego na dokładkę dołożono 400 barierek(smash), przez które należy przejechać, 120 billboardów do zniszczenia i 50 jumpów, wszystko rozlokowane w najprzeróżniejszych miejscach na mapie. Tryb singleplayer oferuje ponadto różne stopnie. Zaczynamy od zdobycia prawo jazdy kategorii D, i tak lecimy w górę aż do prawo jazdy A, by następnie stanąć przed szansą zrobienia prawo jazdy Burnout i Elite. Po każdym prawo jazdy wszystkie wyścigi są resetowane i musimy do nich podchodzić od nowa. Po jakimś wydarzeniu możemy odblokować nowe samochody, które to w większości przypadków zanim trafią na nasze złomowisko (odpowiednik garażu) najpierw muszą zostać strącone przez nas na ulicach Paradise City. Wszystkich samochodów jest 75 i zostały podzielone na 3 typy: stunt, speed i aggression. Każdy z samochodów nadaje się do innego typu zadań. Pomimo tego bogactwa i zróżnicowania, muszę przyznać, że nie jestem zadowolony z single playera. Pewnie jest to spowodowane tym, że nie jestem fanem freeroamingu i bardzo drażniło mnie jeżdzenie od skrzyżowania do skrzyżowania i wybieranie wyścigu, dodatkowo nie zaimplementowano opcji powtórzenia wyścigu, co skutkuje jeżdzeniem po mapie i szukaniem takowego. Po jakimś czasie wyścigi zaczynają nurzyć i faktem staje się, że zrobienie około 200 razy praktycznie tego samego do przyjemnych nie należy. Niby jest to liczba podobna do tej jaką mieliśmy w poprzednich częściach, ale jednak przy tamtejszych ustawieniach czułem się lepiej. Może to tylko ja, są gracze którym bardzo się to podoba. Szanuję ich zdanie, ale go nie podzielam. Single player, single playerem, ale prawdziwym majstersztykiem tej serii jest multiplayer. I właśnie online podnosi ocenę tej pozycji. Po pierwsze nie musimy wchodzić do menu(wersja X360) i zapraszać po kolei znajomych, czy nawet do menu gry by ustawić wyścig. Wszystko robimy za pomocą krzyżaka, jest to proste i zarazem genialne rozwiązanie. Po tym jak ktoś się dołączy (maksymalnie 8 graczy), możemy pośmigać się wspólnie po Paradise City, co trzeba jasno powiedzieć dostarcza cholernie dużo frajdy. W szczególności, gdy mamy całkiem niezłą grupkę znajomych. W przypadku randomowych graczy, doświadczenia mogą być oczywiście różne. Idąc dalej deweloper daje nam wybór pomiędzy ustawieniem wyścigów i challenge. Challenge są to po prostu określone zadania jakie każdy gracz musi wykonać. Możemy je włączyć niezależnie od tego czy mamy 2 czy 8 osób w grze. Łącznie jest ich 350 co daje po 50 challenge na każdą ilość userów. Jest to świetna i niezwykle miodna zabawa. Challenge są niestety bardzo proste, musimy np. jechać pod prąd 800 jardów, czy robić drifta przez 2400 jardów łącznie. Najtrudniejszym jest wykonać beczkę (czyli obrócić samochów od 360 stopni wokół własnej osi) przelatując przez obręcz. Jednak po paru, parunastu próbach i ten jest prosta. Do tego niestety challenges się powtarzają, z pewnością dostarczają dużo zabawy przez pierwsze godziny, ale po spędzeniu ok. 10h na ich robieniu czujemy się znudzeni. Możemy wtedy śmiało zakosztować wyścigów, tutaj również mamy pełną swobodę. Host ustawia mecz, co polega na zaznaczeniu na mapie punktu startowego i mety, ewentualnie dodanie odpowiednich chechpoints, by gracze nie mogli wybrać własnej drogi, ustawienie trybu rozgrywki i do dzieła. Zabawa jest tak samo miodna jak w poprzednich częściach i dostarcza dużo pozytywnych emocji. Zdecydowanie polecam mieszanie trybów challenge z wyścigami by nie znudzić się za bardzo. Zapomniałem wspomnieć jeszcze o jednym bardzo fajnym patencie, otóż jeżeli jesteś posiadaczem kamerki Live Vision(X360) czy PlayStation Eye(PS3), to po wygraniu eventu w trybie single player masz możliwość zrobienia sobie własnej fotki do prawa jazdy. W trybie multiplayer sprowadza się to do strzelenia ci fotki gdy ktoś cię strącił, co ma niby ukazać wyraz twojej twarzy przeciwnikowi, a także możesz sobie zrobić fotkę zwycięzcy po wygranym meczu. Jest to mały patent, ale sprawdza się bardzo dobrze i bardzo cieszy. Śmiem nawet twierdzić, że tylko dla tej gry warto wykosztować się i zakupić tą kamerkę. Od strony graficznej nie możemy mówić o powalającej grafice, ale należy pamiętać o tym, że mamy przed sobą dosyć spore i zróżnicowane architektonicznie miasto, jest na pewno nextgenowo. Na drogach nie jest jednak zbyt tłoczno, na pewno brakuje pieszych (chociaż to nie carmageddon), no i... kierowców. Tak, tak... nasze samochody prowadzą się same, może to tak naprawdę transformers, a nie burnout. A tak na poważnie, to na pewno chodziło o nie podpadnięcie ESRB, które to wystawia kategorie wiekowe. Mamy ładny efekt rozmycia przy włączeniu boosta (zresztą jak w każdej odsłonie), słabe tekstury podłoża poza asfaltem, ale ogólnie na pewno robi wrażenie ta wolność i ogrom. Animacja trzyma się dzielnie, nie zwalniając praktycznie ani trochę. Nasze stuczki pokazane są dosyć efektownie, jednak po jakimś czasie od razu zauważyć można, że są skryptowane. No i szkoda, że pozbyto się znakomitego aftertouch, przez co pozostaje nam jedynie biernie oglądać rozkładający się samochód. Jeżeli chodzi natomiast od oprawę dźwiękową, to polecam stworzyć sobie własny OST do gry. Szczerze powiem, że tak samo jak w czwartej części, tak i w Paradise City poza paroma kawałkami, OST jest dnem. Nie podobają mi się dobrane kawałki i nie pasują one do gry. Nie podoba mi się dodanie także kawałków z poprzednich części. Moim zdaniem najlepszy OST miała trójka. Polecam jednak przejrzeć listę wykonawców, bo może okazać się, że jednak wam podpasuje. Lubie hard rock w grach wyścigowych, ale hardrock, a nie emo. Polecić mogę zapewne klasyki: Guns n’ Roses, Faith no more i parę innych. Reszta nadaje się prosto do śmietnika. Na szczęście deweloper pozwala nam wyedytować playlistę i ustawić jakich piosenek mamy nigdy nie usłyszeć. Jeżeli jednak odnieść się do dźwięków przyrody (czyt. Dźwięków silnika), to są one pierwsza klasa. Już samo wystartowanie auta, daje świetne uczucie, które pozwala wczuć się w grę, odgłos rozdzieranego powietrza, rozpadającego się auta. Panowie z dźwiękówki odrobili pracę domową i spisuje się to fenomenalnie. Gameplay poza tym co już opisałem, to nadal stary dobry burnout. Arace’dowy tryb prowadzenia auta, wchodzenie w zakręt na boost, driftowanie przez kilometr. Niestety jednak tytuł nie posiada już tej samej mocy co kiedyś. Każdy takedown w poprzednich częściach był odczuwalny, dawał kopa w tyłek by to powtórzyć. Teraz niestety jest to tylko słaby znaczek na górze ekranu, przy mało efektownej animacji. Road Rage nadal pozostaje jednym z najlepszych trybów i śmiało konkuruje z fajnym marked man. Cała gra jest naprawdę kawałkiem świetnej roboty, ale trzeba pamiętać by zatopić się w online. Jednak po około 40 godzinach może zacząć nudzić. Wtedy chyba najlepiej odkurzyć stare burnouty... Grafika – 8/10 Dźwięk – 8/10 (nie licząc OST 10/10) Gameplay - 7/10 Multiplayer – 9.5/10 Ocena końcowa 8.5/10