ale wczoraj powaliło gradem wielkości jajek kurzych, masakra. wracałem rowerem z pracy, udało mi się wejść do klatki i jak sypnęło, ho ho. na parkingu dyskoteka, alarmy wyją i lampy świecą.
auto wydaje się ok, ale parę innych na parkingu widziałem co lekkie wgniecenia miały - kumpel z pracy szybę stracił w drodze do domu, a większość ma mocno poobijane dachy i maski. u moich rodziców rozbiło dach w altance na ogródku, podziurawiło przystanki i obiło co się da. u mnie na 10 pietrze od dachu był taki hałas, że pies nie wiedział co się dzieje.
pada dalej, dopiero jak wyschnie można "szacować straty" na aucie.