Skocz do zawartości

karmaster

Patroni
  • Postów

    605
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Ostatnia wygrana karmaster w dniu 29 kwietnia 2016

Użytkownicy przyznają karmaster punkty reputacji!

Reputacja

412 Wybraniec

O karmaster

  • Urodziny 15.04.1991

Kontakt

  • Strona WWW:
    http://
  • ICQ:
    0
  • GG:
    3118413

Informacje o profilu

  • Płeć:
    mężczyzna
  • Skąd:
    Kraków
  • GamerTag:
    Karol 1991PL
  • PSN ID:
    Giuly_PL

Ostatnie wizyty

2 397 wyświetleń profilu
  1. Akimbot - czyli "mamy Ratcheta w domu" Kupiłem, bo była jakaś promka na PS Store, a że wszystkie Ratchety dawno wymasterowane, to pasowało sprawdzić, z czym to się je. Pierwsze wrażenia są naprawdę dobre. Samo chodzenie i skakanie naszym ludkiem oraz rozwalanie randomowych robocików mieczykiem (kluczem?) sprawia sporo frajdy. Później dostajemy karabin, a za chwilę kolejne bronie + 4 specjalne do odblokowania, z czego możemy wybrać jedną do używania. Sporo różnorodnych etapów (17): platformowe/strzelankowe, wyścigi, latanie statkiem kosmicznym, a nawet krótki epizod z bijatyką 2D, czy też dwa etapy a'la Crash Bandicoot i uciekanie w głąb ekranu. Niby wszystko się zgadza i powinienem być mega zadowolony jako fan platformówek wszelakich, ale jest pewien problem. Nie wiem, jak oni to testowali i kto im powiedział, że dobrym pomysłem jest masakryczne wydłużenie i rozciągnięcie do granic możliwości wszystkich etapów. Wygląda to mniej więcej tak na każdym poziomie: Ooo, fajnie, ciekawa planeta, i muzyczka niezła, czas rozwalić jakieś potworki. No spoko, nadal to samo, ale dalej jest fajnie i przesuwamy się dalej. Mija jakieś 30 min i nadal jest w zasadzie to samo, mniej więcej taki sam teren, robimy to samo i już zaczyna się lekko dłużyć, no ale to już pewnie blisko końca etapu. No nie, to nie był koniec, przedłuża się to wszystko jak w starych kreskówkach (pamiętacie tło lecące w tle różnych starszych bajek i powtarzające się elementy krajobrazu? No to momentami się tak tutaj czułem). Bardzo na plus tej grze wyszłoby wycięcie tak 50% z każdego levela, bo tak to bardzo często miałem w głowie myśl "Daleko jeszcze?" Poza tym trochę śmiesznie wypada w dzisiejszych czasach, że mając super duper pukawki (wyrzutnia rakiet included) nie możemy w zasadzie nic zniszczyć, poza podświetlonymi skrzynkami i przeciwnikami. Otoczenie jest nietykalne (wiadomo, że gra ma mieć vibe gierek z PS2, ale z tego co pamiętam, to już w stareńkim Ratchecie 1 można było niszczyć sporo elementów otoczenia). Tyle się rozpisałem o tym, co mnie wkurwiało, a koniec końców i tak wbiłem 100% i Platynę, bo jak dobrze to dawkować w krótkich sesjach po 1-2 h, to wchodzi bardzo dobrze (bez poradników platyna zajęła mi jakoś 17 h, z czego 2 h spędziłem na wbijaniu trophy za przejście etapu bez obrażeń*). *Bardzo dużym ułatwieniem do tego trofeum jest upgrade jednej z 2 broni specjalnych, która daje tarczę pochłaniającą obrażenia (oczywiście ja 'na ślepo' poszedłem w inną broń, a nie jesteśmy w stanie upgrade'ować na maxa wszystkich). Do tego system wczytywania checkpointów w wersji na konsole (na Steamie był ponoć na to patch) jest lekko zjebany. Po ukończeniu całej gry mamy 6 checkpointów na level i jeśli wczytamy pierwszy, to musimy później przejść level do końca, żeby mieć znowu kolejne. Dlatego najlepiej ogarniać achievementy 'od końca', żeby nie powtarzać długich fragmentów etapów.
  2. Na PSP wyszedł całkiem przyjemny remake jedynki (Lunar: Silver Star Harmony), jak mnie pamięc nie myli to był to taki bardzo standardowy jRPG i miał ładne wstawki animowane. W dwójke nigdy nie grałem, to akurat się taka kolekcja przyda. Pasuje Suikodeny pokończyć i można zamawiać
  3. Chyba mnie coś zamroczyło z tym Anberniciem, bo sporo na nim ogrywam ostatnio klasyków z PSX i jakoś mi przyszedł do głowy (wersja RG35XX H, czyli raczej średnio się nadaje do 2 ekranów NDS :D). Tak że zostaje ogrywanie na DS Lite + R4
  4. Ja skończyłem tydzień temu. Jakoś 55h na liczniku, to pewnie parę rzeczy pominąłem, nie zawsze z premedytacją: Bardzo mi się podobała masa drobnych szczegółów, których często w innych grach nie mamy, i to, że większość questów możemy rozwiązać na wiele różnych sposobów (przez to potem niektóre opcje oglądałem na Youtube). Sama historia też na poziomie i wciągająca, tylko końcówka chyba na szybko robiona i lekko odstaje od reszty gry. Grając na padzie na PS5, wkurzało mnie łucznictwo, bo za nic nie mogłem wcelować tam, gdzie chciałem, więc dość szybko odpuściłem i zostałem przy combo mieczyk + tarcza (spędziłem chyba z 2h na treningu u Bernarda, żeby podbić skille, bo zaciąłem się na jednym obowiązkowym bossie). Poza tym, chyba 3-4 razy gra mi scrashowała randomowo i raz zawiesiła się na jakieś 20 minut (przy końcu DLC z Teresą). Wyczytałem, że może to powodować nadmiar save'ów, więc większość kasowałem i zostawiałem 3 ostatnie. Trochę też nie pasowało mi to, że w polskich napisach mamy polskie/czeskie nazwy miast i postaci, a w dubbingu angielskim jest angielska wersja (przykładowo Hans Capon jest Janem Ptaszkiem). Dużo bardziej pasowałaby wersja z czeskim dubbingiem, ale na konsoli nie ma możliwości tego zmienić. W skrócie, to mi się podobało, momentami byłem zachwycony, a czasami wkurwiony różnymi niedociągnięciami. Pewnie dwójka naprawia większość błędów, ale ja sobie zrobię chwilę przerwy, zanim się za nią zabiorę.
  5. Mi się za to podobał tekst Piechoty o mojej ulubionej grze z NDS "Henry Hatsworth in the Puzzling Adventure". Gierkę miałem z tej mniej oficjalnej dystrybucji i ogrywałem na programatorze (jakoś w 2010 r. i chyba już wtedy było ciężko z dostępnością). Bardzo mi się ten mix platformówki z grą logiczną podobał, a teraz miałem nostalgiczny powrót w retro-recenzji. Będzie trzeba odpalić jeszcze raz na Anbernicu
  6. karmaster

    Apple TV +

    W sumie racja, bardziej mieli za dużo pomysłów niż za mało
  7. karmaster

    Apple TV +

    Mi zupełnie ten drugi sezon Severance nie podchodzi . Jakby twórcy nie bardzo mieli pomysł, co z tym wszystkim zrobić, tylko dodawali na każdym kroku ‘uuuu mystery uuuu’ i na każdym kroku wprowadzali jakieś tajemnice, rozkminy itd. A przez 8 odcinków niewiele się tak naprawdę dzieje. Wydaje mi się, że ten sezon stara się zbyt mocno być artystyczny i ‘pełen zwrotów akcji’, zamiast opowiadać interesującą, spójną historię. (Ale ogólnie ciągle ma bardzo wysokie noty, więc może jestem odosobniony w tej opinii).
  8. karmaster

    ZgRedcasty

    Ostatnio słucham wszystko o starych grach w waszych podcastach (Toy Story 2, Kiwi i 4x4). Gry z przełomu lat 90. i 00. to nostalgia jest mocno obecna, więc postanowiłem napisać parę słów komentarza Chociaż gierki o Kiwi nie kojarzyłem, to Toy Story 2 i pierwszy level z demka w OPSM z Jill Valentine na okładce (PlayStation Magazyn #2 - Blog Gracza (zbieracza) ograłem chyba z 50 razy, wyobrażając sobie, jak gra może dalej wyglądać. Później załatwiłem sobie pirata i pograłem więcej, ale nie ukończyłem* Nagrywajcie więcej bo wchodzi bardzo dobrze, jedyne co to czasami nie do końca mi siedzi wasz 'flow' (z braku lepszego określenia). Brakuje płynności w tych rozmowach, co pewnie przychodzi z ilością nagrań (albo to przez pisanie 'do gazety' czasami się wam rozłażą i rozciągają te rozważania). Wg mnie dobry przykład jak taka rozmowa/podcast o gierkach się dobrze klei i słucha (mimo, że merytorycznie to zdecydowanie nie jest top i panowie zupełnie nie ogarniają świata konsol, czy gier z innych regionów niż USA/EU) to podcasty Rocka i Borysa. Plus pewnie panowie mają lepszy sprzęt do nagrywania dźwięku to też lepiej wychodzi. To tak tylko jako jakiś punkt odniesienia, bo nie wiedziałem jak to dokładnie opisać ale mam nadzieję, że zrozumiecie o co chodzi Was najbardziej lubię słuchać, pewnie dlatego że graliśmy w podobne gry w podobnych czasach. *Ostatnio wbiłem 100% i wszystkie trofea w wersji na PS5.
  9. Tales of Arise - Nabiłem prawie 60 godzin w 2 tygodnie, bo gierka dziś wyleciała z Plusa, ale udało się skończyć, a nawet splatynować. Bardzo mocno przegadana, jak większość nowszych jRPG, ale w pewnym momencie (około 2/3 gry) balans się całkiem wywala na głowę i mamy 2-3 godziny filmików -> 5 minut gameplayu i znowu 1-2 godziny filmików. Do tego opcjonalne ‘Skity’ trwające po ~2 minuty (których jest 320 total, ja odpaliłem chyba lekko ponad 300, bo trofeum wpadło pod koniec gry). Na domiar złego te filmiki z końcówki gry to w dużej mierze przypominanie graczowi, co się dzieje, kto jest kto i kto będzie ratował świat, powtarzane po 5 razy (a zawsze się boję, że akurat ominę coś ważnego i nie skippuję takich :D). System walki naprawdę spoko, szkoda, że później tej walki jest mało. Trzeba korzystać w zasadzie ze wszystkich postaci, bo różne moce działają na różne typy lub ruchy/ataki przeciwników. Jeśli chcemy zrobić 200-hit combo, to musimy trochę kombinować. Jak się już ogarnie system i nasz poziom nie odstaje zbytnio od przeciwników, to na domyślnym poziomie trudności jest raczej łatwo. Problem w tym, że sidequesty nie są w żaden sposób oznaczone, czy warto je robić na naszym poziomie, więc kilka razy zdarzyło się, że wpadłem na 35 poziomie do dungeonu z bossem ~60-70 poziom i nie było co zbierać. Final boss z głównego wątku za to był bardzo prosty i padł szybko mimo chyba 20-30 poziomów różnicy. Później dobijałem side questy i 100 poziom pod trofea już na łatwym poziomie trudności, żeby to trochę przyspieszyć (plus skippowałem gadki w sidequestach, bo większość z nich to jakieś pierdoły o zbieraniu składników na obiad itp.). Ogólnie, jak ktoś lubi jRPG i baaaardzo dużo przegadanych scenek, to pewnie wsiąknie (+ bardzo spoko system walki). Dla ludzi niegrających na co dzień w ‘japońszczyznę’ to nie ma tu czego szukać. Virginia - Krótka, klimatyczna i przyjemna gierka w stylu ‘walking-sim’ z ciekawą historią i ‘mystery’ wątkiem. Niestety kończyłem ją 3 razy, żeby powbijać osiągnięcia i wtedy wychodzi trochę głupot czy niespójności, ale ogólnie to fajna odskocznia od większych gier. Ciekawostka - w całej grze nie ma żadnych dialogów, a historię poznajemy z obserwowanych zdarzeń + kilku krótkich tekstów.
  10. Jet Li: Rise to Honor (PS2) Exclusive z PS2 ze średnią 68/100 na Metacritic, nic tylko grać. Obejrzałem na YouTube kompilację z mniej znanymi exami na drugą plejkę i zachęcony filmikiem oraz opinią, postanowiłem spróbować. Wyszło w miarę nieźle. Gra jest bardzo filmowa (ale trzeba brać poprawkę, że to czasy PS2, czyli filmowość tutaj to głównie: zeskanowana twarz Jeta Li + motion capture, masa bullet time i QTE (Press R1 - bo jedyne co wciskamy w QTE to R1). Gameplay jest całkiem ciekawy, bo lewym drążkiem chodzimy, a ciosy zadajemy wychylając prawą gałkę (+ R1 do akcji, QTE i blokowania, a L1 do odpalania specjali, L1+R1 jako Parry-kontra). W levelach strzelankowych mamy mniej więcej twin-stick shootera + chowanie się za osłonami. Większość poziomów to nawalanka a'la Jackie Chan Stuntmaster + kilka ze strzelaniem na szynach i kilka skradankowych (jest też uciekanie w głąb ekranu znane np. z Crasha 3). Założenia są bardzo spoko, i gdyby wszystko było dopracowane na maksa, to pewnie gierka nie przeszłaby w zasadzie bez echa, ale niestety jest sporo niedoróbek: Sterowanie ma swoje problemy i czasami, jak np. chcemy zmienić kierunek combosa, to ciągle bijemy w tę samą stronę (jakby animacja już się zaczęła, mimo że chcieliśmy wcześniej już zmienić wroga). Gra szybko robi się mega powtarzalna i frustrująca, a checkpointy nie zawsze są dobrze rozstawione (przykładowo mamy 'kill room' z masą przeciwników i jakieś 3 fazy pojawiania się wrogów, a checkpoint jest tylko na starcie) + nie ma apteczek/leczenia, więc zdarza się, że musimy powtarzać dość spore fragmenty poziomów. Wszystkie 'fajne' patenty, jak bullet time czy akrobacje nad przeszkodami, też robią się nudne, jeśli powtarzamy je po raz 30 na danym levelu (najlepszy przykład to poziom, gdzie uciekamy przed celownikiem snajpera i musimy biec po takich samych mostach przez dobre 10 minut i 'zachwycać się' skakaniem przez barierki czy nokautowaniem przeciwników w slow-mo). Całkiem fajnie, ale dość szybko robi się powtarzalnie i frustrująco. Do skończenia w 2 wieczory (mi zeszło jakoś 6-7 godzin). Tak, że średnia ocen (68%) całkiem adekwatna. PS. W sieci jest dostępna paczka tekstur HD do PCSX2 i gra wygląda wtedy całkiem znośnie.
  11. Zapewne nawiązanie do twittów z zeszłego roku:
  12. Jak zwykle się nie odnoszę do recenzji, to ta Fantasian Neo Dimension (autor: Zax) jest totalnie z dupy. Autor na starcie wychodzi z założenia, że tylko on się zna i czemu inni tak wysoko oceniają, a później dobiera do tego wady/minusy. Ja skończyłem Fantasiana na iPadzie (ale sporo też grałem na DualShocku, streamując na TV), więc do niektórych rzeczy się nie odniosę (długość loadingów), ale jako wady są wymienione: Grafika i statyczne tła prezentują się tragicznie na ekranie TV Nie wiem, jak w wersji na konsole, ale przy streamowaniu z iOSa na TV 55' wygląda to całkiem nieźle. Tła są statyczne, bo taki jest 'art style' i wydaje mi się, że każdy, kto odpali nawet trailer tej gry, to zrozumie to założenie. Trudno traktować taki minus poważnie, trochę tak jakby się dojebac do FFVII, że ma prerenderowane tła. Animacje ataków są anemiczne i słabsze nawet od RPG z ery PS1 Nie bardzo rozumiem ten minus, bo w dużej ilości jRPG postaci stoją, a na przeciwników lecą jakieś błyskawice itp. i nikt się specjalnie nie rusza. To dosyć standardowe, a ta gra raczej pretenduje do bycia klasycznym jRPG. 2.5 Fantasian z bitwami na odległość i przeciwnikami przypominającymi pokemony, wypada jak bajka dla małego Jasia Taki minus można dać pewnie dla większości jRPG. Gra zamiast czystego grindu wymaga idealnego dobierania umiejętności bohaterów i dobrej taktyki podczas walki <- wisienka na torcie Lepiej by było, jakby każdą walkę załatwiało się "press x to attack, press x to heal"? Poza tym narzekanie na fabułę, scenariusz i muzykę, co oczywiście jest mocno subiektywne, ale wg mnie wszystko to jest na co najmniej dobrym poziomie. Wystawiona ocena jest najniższa w tym numerze (w ogóle chyba jedna z niższych od dawna). Od eksperta jRPG oczekiwałbym rzetelnego podejścia do tematu, a nie recenzji "na kontrze" do reszty świata i później dokładania minusów 'z dupy' pod tezę. Ostatnio to lepiej mu chyba wychodzą top 10 na ppe. PS. Z drugiej strony pod recenzję remastera Soul Reaver 1&2 od Konsolite podpisałbym się obiema rękami i nogami
  13. Skończyłem dzisiaj jedynkę i mam mieszane uczucia. 25 lat temu, jak grałem na PSX, to chyba nigdy nawet nie dotarłem do 1 bossa (nie miałem opisu, a gra za specjalnie nie tłumaczy co dalej robić, to jedyne co zapamiętałem to 'straszny' klimat i polsko-ruski dubbing w wersji verbatim), tak że nie mam jakiejś sentymentalno-nostalgicznej więzi z tym tytułem (ale zawsze był na liście "pasuje kiedyś ograć") i irytowało mnie sporo rzeczy: - Gówniany system zapisu i zaczynanie zawsze od warp gate'ów (fajnie jak już wiemy jak to działa, gorzej jak zrobimy sejwa przed walką z bossem, a później po wczytaniu okazuje się, że znowu musimy do niego dojść. Nie bardzo rozumiem, jaki był problem z dodaniem 'save statów' do remastera). - Sterowanie Razielem w sekcjach platformowych (drewniana walka mi specjalnie nie przeszkadza, szczególnie że zwykle pionki można na luzie omijać). Widać, że gra była robiona pod sterowanie 'krzyżakiem' i żeby co chwile nie spadać, to pasuje się przestawić na używanie strzałek (przynajmniej przy sekcjach platformowych), bo inaczej to jeden mały odchył w którąś stronę i lecimy w dół. - Glitche, bugi (mi się przytrafił bug, przez który nie wbiję trofeum za zebranie wszystkich upgradów do zdrowia, bo przy jednym nie mogę przestawić kamiennego bloku. Poszukałem w necie i ten sam bug był w oryginale z PSX. Miłoby było, jakby to kiedyś zafixowali (a chyba jest na to szansa, patrząc na to, że ich TR: 1-3 Remastered już dostał chyba 4 patche od premiery)). - Tempo i zagadki są przestarzałe. Czasami godzinami chodzisz w kółko, nie wiedząc, co robić dalej, tylko po to, by odkryć, że musisz przełączyć się na świat duchowy przy konkretnym filarze. Z plusów, to co mi się najbardziej podobało: - Klimat Nosgoth (ktoś pisał wcześniej, że remake jest cukierkowy, czy kreskówkowy, ale imho to nieprawda, na PS5 momentami to jest nawet za ciemno). - 1 kliknięciem można zmienić grafikę na oryginalną wersje (co testowałem przy każdym bossie, bo ciekawiło mnie, jak wyglądali kiedyś :D). - Walki z bossami nadal są bardzo spoko, nie są specjalnie trudne i prawie zawsze możemy się wyleczyć, ale w zasadzie każda potyczka jest inna i musimy znaleźć sposób na pokonanie przeciwnika zamiast walić w niego bez przerwy. - Masa sekretów i znajdziek, a nawet całe 'poziomy' poukrywane w różnych miejscach (tutaj trochę przydaje się mapka dodana w remasterze, bo wiemy, co nam zostało do zebrania i w jakiej lokacji). Przejście gry + zebranie wszystkiego (poza wspomnianym wcześniej fragmentem zdrowia) zajęło mi jakieś 11-12h (wg zapisu z gry lekko ponad 10h, ale parę razy wczytywałem sejwa, jak coś zjebałem, albo jak chciałem wrócić do teleportu). Z opisów nie korzystałem, do momentu zbugowanego bloku kamiennego, gdzie po godzinie prób się dość mocno sfrustrowałem (później jeszcze użyłem opisu do ustawiania bloków w ostatniej lokacji, bo wyczytałem w sieci, że znowu mi się coś może zglitchować, to chciałem tego uniknąć). Ogólnie to nie jest tak źle, jeśli ktoś gra w gry od ~20-30 lat i jest przyzwyczajony do pewnych niedociągnięć, ale w takim wypadku po co remaster, skoro można odpalić oryginał i mieć w zasadzie to samo? Ja bym oczekiwał od remastera chociażby tych save statów ułatwiających życie. 'Dwójki' na razie nie odpalałem i chyba sobie chwilę poczeka.
  14. Wspaniały to był rok, nie zapomnę go nigdy Sporo więcej gier skończonych na PlayStation, ale godzinowo to chyba nawet więcej czasu spędziłem na Xboxie (głównie w Brotato, Merge and Blade i jeszcze nie skończonym Vampire Survivors). Nadrobione parę hitów minionych generacji (Bioshocki, LA Noire i The Last Story - wszystkie te gry nawet dzisiaj robią robotę, głównie dlatego, że odchodzą trochę od standardowych schematów, chociaż The Last Story tu mocno odstaje technicznie i dropi momentami do kilku FPSów). Ograne też hity (Indiana, Astrobot, SH 2) i kity (Star Wars, chociaż mi się grało całkiem przyjemnie główny wątek, sidequestów za to zupełnie nie chciało mi się robić) tego roku. Pobawiłem się też trochę w retro gierki na Anbernicu, ale skończyłem tam jedynie klasycznego Herculesa z PSXa. Parę 'dziwnych' tytułów kończyłem na zasadzie "zaraz wypada z GamePassa/PS Plusa to może warto obadać" i niektóre okazały się całkiem przyjemnymi grami (szczególnie Turnip Boy Robs a Bank). Możliwe, że coś jeszcze skończyłem na emulatorach retro na PC/Anbernicu, ale nie odnotowałem tego nigdzie i nie pamiętam. Do tego sporo godzin w Balatro, Hearthstonie i nowych karcianych pokemonach na telefonie. Najbardziej zadowolony jestem z tego, że nie kupiłem nowej odsłony EA FC (Fify). PLAYSTATION (zaznaczone platyny, w pozostałych kończyłem przynajmniej główny wątek) L.A. Noire BioShock 2 BioShock Pac-Man World Re-Pac (Platyna) Tekken 8 (Platyna) Silent Hill 2 TimeSplitters (Platyna) Disco Elysium Astro Bot (Platyna) Star Wars Outlaws Cat Quest III (Platyna) Destroy All Humans! 2 Reprobed (Platyna) Destroy All Humans! Remake (Platyna) Toy Story 2: Buzz Lightyear to the Rescue! (Platyna) Dodgeball Academia (Platyna) DC League of Super-Pets: The Adventures of Krypto and Ace (Platyna) Hellblade: Senua's Sacrifice (Platyna) Last Stop (Platyna) I Am Dead (Platyna) The Artful Escape (Platyna) Minit (Platyna) South Park: Snow Day! (Platyna) Chicken Police (Platyna) Ghostwire: Tokyo Resident Evil 5 Prince of Persia: The Lost Crown (Platyna) Disney's Hercules Action Game XBOX Indiana Jones and the Great Circle Brotato Merge & Blade Somerville Frog Detective: The Entire Mystery Scorn Coffee Talk Episode 2: Hibiscus and Butterfly Venba Turnip Boy Robs a Bank NINTENDO Super Mario RPG (Switch) The Last Story (Wii)
  15. GOTY - Astro Bot Runner up - Indiana Jones and the Great Circle, Silent Hill 2 Rozczarowanie roku - Brak oficjalnej zapowiedzi następcy Switcha (i gier) Najbardziej wyczekiwany tytuł 2025+ - Grand Theft Auto 6, FIFA od 2k Games Na czym grasz? - Playstation 5, Switch, Xbox Series X, PC, iOS (apple arcade)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...