Wczoraj grali Ironi. I było naprawde spoko, gdyby nie pewien niedosyt. Ja i moi funfle próbowaliśmy rozkręcić jakiś młyn już przy Made of Hate, drugim supporcie (pierwszy przmilczę), ale ze 20k ludzi przyszło na IM i myśleli, ze ktos będzie ich głaskał po głowach. A tu zaczyna sie juz małe pogo i laski z tipsami piszczą "e, (pipi)j!" a ich goryle im wtórują i z wykopa ludzi. Myślałem, że cos sie zmieni jak wejdą Maideni no i fakt- pierwszy kawałek dostałem łokciem w ryj i wyrzuciło mnie gdzieś z dala od mojej grupki znajomych. Ale potem- zamuła opór, zero fal, tylko od czasu do czasu ktos podskoczył i wyciagnął rękę. Do tego straszne burcatwo i zamiast powiedzieć "przepraszam", to od razu trzeba było pokazać jakim to sie jest kozakiem i uzyć swoich barków. Do tego podobno wiekszośc osób pod samą scena to jakieś pszychlasty, tak wynika z relacji kumpla ktory koczował od 12 30 i dostał taka opaske, dzieki której mógł przejść pod samą scenę, za barierki. Poza tym, było naprawdę za(pipi)iscie :]. Tylko brakowało mi Prowlera i Phantom of the Opera, ale za to dali czadu przy Fear of the Dark, Trooperze, Number of the Beast i Run to the Hills