TLOU skończone, czas gry 20h i 34minuty - lizanie ścian.
GRA TEJ GENERACJI jak w mordę strzelił. Takiego klimatu i tony emocji nie doznałem jeszcze nigdy. Etapy gdzie trzeba walczyć z grzybami czy też innymi ludźmi są tylko dodatkiem. Ktoś wcześniej wspomniał, że gra mogłaby być bez grzybków i opierać się tylko i wyłącznie na takiej długaśnej podróży przez zniszczone miasta - podpisuje się pod tym!
Delektowałem się każdą miejscówką, opuszczone domy a w nich dziecięce pokoje, biurka z komputerami, piętrowe łóżka, plakaty z filmów, małe łóżeczka dla dzieci, w łazienkach niekiedy zwłoki to wszystko sprawiło, że poczułem okrutne przygnębienie podczas przechodzenia TLOU. Nawet takie niby bzdurne rzeczy jak stojący bujany fotel, który zahaczając zaczął się bujać w takim pustym i zniszczonym mieszkaniu dawał mi wiele do myślenia. Naughty Dog jesteście najlepsi! Kłaniam się wam nisko
Joel i Ellie to od dzisiaj moi ulubieni bohaterowie. Naughty Dog wspięło się na wyżyny swoich możliwości i pokonało nawet RDR jeżeli chodzi o emocje głównego bohatera (tutaj nawet dwóch bo jeszcze Ellie). Dialogi są mistrzowskie, włącznie z tymi interaktywnymi (trójkąt) i potęgują klimat zniszczonego świata jeszcze bardziej. Banalne teksty Ellie i tłumaczenie Joela jak to było kiedyś z jednej strony przepiękne a z drugiej przygnębiające.
Czy ktoś zwrócił uwagę, że jak odpalamy grę nie ma ani grama dźwięku? Nic kompletna cisza, napis Naughty Dog i mamy menu, w którym w tle leci przepiękna muzyka. Pomyśleli nawet o takich szczegółach, coś wspaniałego. Ocena: 10/10 - gra tej generacji!