-
Postów
4 441 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
7
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Yap
-
GoW III Remastered - bardziej z sentymentu i faktu, ze kiedys poprzysiaglem sobie platyny we wszystkich GoWach od Sony. Prosta, szybciutka, bez grindowania. Wiekszosc trofeow wpada ot tak, grajac. Reszta tych, ktore mozna pominac mozna zdobyc niechcacy, lub z drugim przejsciem, ktorego i tak nie trzeba konczyc.
-
@Wrednypisze jak jest. Cud tej gry jest niezaprzeczalny, ale slowo klucz tutaj to “nachalnosc” prezentowania pewnych rzeczy oraz glupotki jak wytrzymalosc i nadludzka zwinnosc ciezarnej. Wszystko to w ostatecznym rozrachunku jest rozmyte przez zajebistosc gierki lecz tylko slepi tlumacza ich poprawnosc.
-
GoW III Remastered - ot, powrot do sentymentow. Przelecialem gre na pelnej kurwie (bo tylko tak sie gra w Kratosa) i skleilem wiekszosc trofkow. Kurde, na PS3 ta gra wygladala slicznie, a na Prosiaku jest tylko lepiej. Fajnie bylo znow pomaszowac przyciski, rozerwac na strzepy scierwo, porobic challenge, zarznac Hadesa, ujezdzic cyklopa, przeleciec Afrodyte, rozpruc centaura i wszystkie te drobiazgi, ktore skladaja sie na to widowisko. Kurła, kiedys to byly gierki.
-
Te wydmuszki z Prime’a to taki sam szajs jak na Netflix’ie. Juz sie na nie nie nabieram. A Logan na pompie jest. Dobrze sie to w kinie ogladalo.
-
Wlasnie wywalilem z listy „Do obejrzenia”. Dzieki za recke i zaoszczedzenie czasu/nerwow.
-
Ghostbusters Afterlife - nie wiem jak ocenic ten film. Fan service/10? Netflix/10? Mckenna Grace/10? Ta ostatnia jest moim zdaniem najjasniejszym elementem tego filmu. Zabawna, dziwna w fajny sposob, urocza w tej swojej…dziwnosci. Nie mozna jej odmowic aktorskich umiejetnosci. Przynajmniej dotad dobrze sie spisuje, moim skromnym zdaniem. Film ma swoje momenty, koncowka jest…ok , bez fajerwerkow i bitej smietany mozna obejrzec, a nawet zasmiac sie na fakt, ze ta abominacja z 2016 roku zostala pominieta zupelnie. Rudd gra tu odpowiednik Moranisa z pierwsych dwoch filmow. Cymbalowaty inteligent z mini rola laczaca pewne elementy filmu. Olivia Wild zostala zlozona w ofierze wagi aktorskiej. Malo jej i jest glupkowata jak na boginie. Ten gowniarz z Stranger Things (chujowy ten serial jak chuj) jest glupi jak but, nie wiem po co on tam sie paleta. Durnota bije z jego mordy. Mnie tylko i wylacznie wkoorvial. Tyle jesli chodzi o obsade. Tempo filmu jest w miare dobrze wywazone, a fakt, ze mamy dzieciecych bohaterow usprawiedliwia dziury w logice niektorych poczynan. Ladnie pokleili przeszlosc z terazniejszoscia, niezle wyeksponowali charakter i przekazanie paleczki w scenariuszu. Zarty sa, mozna sie z nich smiac lub nie, ale Mckenna potrafi je przekazac w sposob bardziej atrakcyjny. Lubie ta dziewuszke. Mozna obejrzec. Szczegolnie z synem lub cora, ktorzy mogliby chciec wczesniejsze odslony (procz 2016!) obczaic.
-
Dune - dawno nie ogladalem filmu SF z tak wolno postepujaca akcja. A jednak ciezko powiedziec mi cos zlego o tym filmie procz kocowki gdzie wilm konczy sie niejako w polowie sceny i sprawia, ze czekanie na kontynuacje jest nie niecierpliwoscia, a nieprzyjemnym wkurwem. Tak jak nie przepadam za Chalamant’em tak w tym filmie ze sceny na scene jest coraz bardziej znosny. Reszta kadry aktorskiej to klasy same w sobie. Skarsgard jako Baron to absolutny majstersztyk. Bautisty jest tu malo, cale szczescie, wiec nie odstaje tak bardzo od calosci. Calosc to wizualny majstersztyk. Plynnosc scen, wyrazistosc fikcyjnych przedmiotow oraz ich zespojenie z prawdziwymi przedmiotami i aktorami potrafia zachwycic. Widac, za za film zabrali sie ludzie, ktorzy wiedzieli co robia, a efekty specjalne nie ograniczaja sie tylko do scen walk. Polecam. Malo takich filmow w kinach. Ostrzegam, ze nie ma tu beztroskiej zabawy rodem z innych filmow SF. Film czesto zwalnia do gestych scen wizji czy dialogow z pauzami. Ja na kontynuacje nie bede czekal. Na dole czeka na mnie wielkie tomisko trzech czesci z pewnie wielkim zawodem po przeczytaniu bo Herbert postanowil sobie zemrzec przed domknieciem historii, ale mam nadzieje, ze film zarobi tyle, zebym mogl doswiadczyc slusznego konca.
-
Wystarczy przeleciej jedna postacia przez gre i kilku bossow z dodatkow, zeby start dla reszty postaci byl latwiejszy. Arms Race kilkanascie razy pyknalem i juz inaczej sie gralo w reszcie zawartosci. To cale farmienie w B3 to pestka w porownaniu z dwojka, ale sa tu rowniez perelki, ktore mozna farmic do usranej smierci i calowac tylko podloge, na ktora poszukiwana giwerka ma spasc. @mario10 ja buildy komponuje po prostu czytajac co dane skille daja i staram sie szukac synergii miedzy nimi i sprzetem. To nie jest trudne zmieniajac kilka pierdół za kazdym razem kiedy czujesz, ze giniesz za czesto i jakos sam sobie wypracowujes styl i tempo gry. Loot w B3 leci zewszad. Nie sposob nie trafic na cos uzywalnego.
-
Dżejms Błond Nie Ma Czasu Zdychać - nie jest zly. Troche przegadali niektore momenty, a glowny złol to nieodgadniona zagadka bo czego on tam chcial, co bredzil pod nosem i jaka mial durna motywacje to ja nie wiem i, prawde powiedziawszy, nie wiem czy chce wiedziec. Cieszy, ze jest to film o Bondzie, a nie o 007. Kolo jak zwykle pakuje olow w plotki z predkoscia swiatla, bije sie z chlopakami, przedrzeźnia kilka osob i robi rozpierduche. Na olbrzymi plus Ana de Armas. Pojawia sie tylko na chwile, ale jest to chwila warta kazdej sekundy.
-
Ja lubie Arms Race. Mniej podoba mi sie ten caly cyklon cy cuś, ale kilka runow co jakis czas przynosi nowy stuff. Trzeba pograc troche by poznac mape. Wtedy lata sie jak dziki osiol. Co do Moze to rowniez wolalem Cub’a, ale ostatnio wsiadlem do IB i wszystko umieralo szybko i zgodnie. Mayhem… Nie wiem jak koledzy wyzej, ale ja nie cierpie tych glupich modow. Wbijam na M11 i tak gram bo latajace czaszki czy lawa pod stopami to nie moj tym rozrywki, a szajsu legendarnego i tak leci tyle, ze nie wiadomo w czym przebierac.
-
Obejrzalem pierwszy sezon Hanny. Choreografia walk i same starcia czasem sa tak glupie, ze az lapie sie za glowe. Opoznienia i nastwianie sie sa zbyt widoczne. Cala reszta moze byc. Tesknie za szpiegowsko-agenciarskim tematem, a tut wsystko jest na tyle dobrze napisane, ze mozna sie wciagnac. Z tym ze pierwszy sezon oparty jest na filmie. Drugi pewnikiem straci na konsystencji, ale skoro juz sie wciagnalem to polece wszystko. Obym sie nie zawiodl.
-
Miss Sloane - nie interesuje mnie ta cala “gun control” debata od jakiegos czasu bo zawsze, kurwa, i wszedzie, kurwa, bedzie tyle samo ‘za’ co, kurwa, ‘przeciw’. Obejrzalem ten film bo uwielbiam Jessice Chastain. Jesli ktos chce zobaczyc wyszczekana, zawila, pokrecona, bezlitosna i bezkompromisowa postac kobieca to polecam. Sa rowniez pokazane jej slabosci co pozwala uwierzyc w jej czlowieczenstwo, a nie wyimaginowana sile super kobiety bez wad. Polecam jesli jestes fanem/fanka rudzielca.
-
Tez ogladales na HBO? Cytowalem Jokera z pamieci kiedy moja zona pukala sie w glowe. Monolog Alfreda o jakims birmijskim generale rowniez niewaski.
-
Ogladam wciaz starocie bo jakos nowosci w postaci New Cinderella, Crualla, Vult i inne scierwa nie przemawiaja do mnie az tak bardzo jak tworcy by chcieli. Dlugi Pocalunek Na Dobranoc - Geena Davis jako gospodyni domowa a.k.a. zabojczyni na uslugach CIA chyba jeszcze zanim zatracila sie dla jednego jedynego slusznego nurtu - feminizmu. Do tego Samuel L Jackson w swietnej formie i w zajebiaszczym stroju dostarcza usmiechu na ryju swoimi tekstami. - We jumped out of a building!! - Exciting. Tomorrow we’re going to zoo. Kiedys glowni bohaterowie dostawali srogi fpyerdol zanim prezentowali the last stand, odwracali swoj los i kazdego innego przydupasa w filmie. DPnD oglada sie szybko i lekko, Geena nie robi nic czego spec od zabijania by nie robil, ale przyjmuje rowniez ciosy, ciecia i widac jej zmeczenie w akcji. To sie nazywa wiarygodna postac zenska. Jasne, ze zdazaja sie glupotki, ale to jest kino akcji jakiego brakuje mi dzis najbardziej - wartkiego i spojnego. Trzynaste Pietro - Bierko w filmie powyzej zagral zlola to teraz dla odmiany niech sie wykaze jako glowny bohater. TP to pochodna Matrixa, tyle ze bohaterami sa wlasnie “bateryjki”, ktore dochodza do wniosku, ze ‘cuś jest nie ten teges’ z ich swiatem i dochodza do pewnych wnioskow, ktore burza ich spokoj i harmonie egzystencji. Znow, film prosty, ale poklejony na tyle dobrze, ze oglada sie go bez zmeczenia, akceptuje sie mini wpadki scenariuszowe, ktorych i tak nie mozna w zaden sposob porownac do fuckup’ow obecnych “uber-scenarzystow”. Polecam. Mozna pobawic sie w przewidywanko, a nie jest to trudne.
-
Scierwo leci az milo. Wydropisz jedna lepsza rzecz, a niebieskie engramy beda zrownywaly sie z aktualnym levelem. Jest cala masa aktywnosci wiec ten lvl 1320 sam sie wbije. Nie wolno rowniez zapominac o prime engramach, ktore, przynajmniej dla mnie, leca jak powalone.
-
Podbicie jednej postaci do maxa nie powinno zajac dlugo (przynajmniej jak na destinowe standardy). Najgorsze bedzie to klepanie Europy, zeby podbic Stasis bo jest tam tyle scierwa do zrobienia, ze ja na razie podziekowalem innym klasom i robie tylko Warlock’a. Aktywnosci jest az za duzo, jak na moj gust, a cwane Bungo kryje podbicie tego nowego artefaktu za challenge’ami wiec chcac nie chcac trzeba je robic. ALE, jesli ktos lubi gunplay, to jak Destiny sie rusza, przeskakiwanie z aktywnosci do aktywnosci i ogolny feeling gry to nie sadze, ze mozna znalezc wiele argumentow przeciw sciagnieciu gry.
-
Mam GPU, ale BL Deluxe kupilem bo nie wiem czy bede za rok chcial przedluzyc GP. Kupilem tez cale to Witch Queen Deluxe i ten pakiet rocznicowy. Zyje sie tylko dwa razy, a grania bedzie na 1,5 roku mysle. Co do pieczeci sam mam dwie, ale wbilem je zupelnie przez przypadek nawet nie wiedzac, ze wykonuje zadania z nimi zwiazane. Myslalem zeby wbic sobie Blacksmith’a swego czasu (z racji nazwiska tylko), ale jak zobaczylem wlasnie ten triumf za przejscie raidu bez straty zycia to mi sie odechcialo. Trzeba miec tez do tego ogarnieta ekipe i ogarnietego siebie, a ja czasem jednak gine w raidach. Wrath of the Machine zdaje sie raz przeszedlem bez straty zycia, ale to byl przypadek bo trafilem na swojej drodze na jebanych masterow Destiny, ktorzy nie popelbiali bledow i sami robili wszystkie najtrudniejsze rzeczy. W D2 skonczylem wszystkie raidy procz ostatniego i GoS. Ekipa z czasow 1ki sie rozlazla i brakowalo tej cotygodniowej systematycznosci, a ludzie, ktorych spotkalem na swojej drodze byli fajnymi kompanami, ale cokolwiek ustawic z nimi to byla katorga. Bardzo chce to teraz zmienic, dlatego wrocilem zupelnie niedawno do swojego starego (pierwszego) klanu i chcialbym by juz tak zostalo. O cross-playu dowiedzialem sie w dzien ogloszenia WQ, kierwa. To otwiera zupelnie nowe mozliwosci. Mysle, ze bedziemy czestymi kompanami w D2.
-
Poszlo. Na pewno sie odezwe. Na razie leveluje jedna postac do mniej wiecej 1325, a reszta to bedzie dzienna igraszka. Niestety w zadne seale sie nie bawie bo jestem do tych wszystkich tytulow kompletbie obojetnie nastawiony. Co innego kolekcjonowanie roznego rodzaju scierwa. Serce mi krwawilo kiedy wywalalem moje Spare Rations czy inne Blast Furnace’y. Z raidow nie znam tylko tego ostatniego. Mozna poprobowac jakies GMy, ale tam ponoc trzeba miec okresline mody wiec trzeba je pofarmic. Poza tym robie wszystkie aktywnosci. Crucible lubie, ale specjalnie dobry to ja nie jestem.
-
Ja rowniez wrocilem po roku i jest ogrom rzeczy do zrobienia. Powrot do Dreaming City dobrze robi bo Europa srednio mi podchodzi. Spolecznosc sie slusznie rozrosla wiec nie ma zadnego problemu by znalezc kogos do gry.
-
Ogladalem stream jakiegos zaryczanego ze szczescia jutiubera. Wyglada to lepiej i bardziej kolorowo niz ujowe, skute lodem i pokryte sniegiem lokacje z Europy. Skille i supery przejda zmiany co, mam nadzieje, sprawi odejscie od ujowego stasis. Jaki to stasis? Cryo i tyle. W PvP nie powinno miec miejsca. Ta cala Savathun wyglada na godna nastepczynie Oryxa. Mam nadzieje, ze raid wyjebia pod niebiosa. Poza tym cala masa smaczkow, rework ToO, niezle ciuchy z tego sezonu i samego rozszerzenia. Bedzie w co szarpac. Ryo, jak sie komunikujecie w crossplayowym fireteam’ie?
-
Napisz coś negatywnego o grze którą lubisz (i na odwrót)
Yap odpowiedział(a) na ASX temat w Graczpospolita
Ciezko cos powiedziec bo jesli cos lubie to lubie na zaboj. Moze Destiny? Ten cotygodniowy grind ciagnacy sie latami potrafi byc uzalezniajacy, ale…jest glupi jak grupa nayebanych slonecznikow. Czesto gesto RNG potrafi wytracic z rownowagi kiedy z pieciu odbieranych jedna po drugiej nagrod dostajemy 5 zestawow rekawic kiedy szuka sie class itemu. Poza tym granie samemu zabiera jakies 50% przyjembosci z gry. Kilka gierek ma durnowato rozlozone checkpointy lub save pointy na najwyzszym poziomie trudnosci. I to tyle. Nie jestem zbytnio wybredny. -
-
Lubie czasem obejrzec dobry speedrun. Nie za czesto, zeby nie zasiedziec sie na YT, ale ostatni rewelacyjny material, ktory widzialem, byl speedrunem Doom Eternal. Ale zaraz, ten jest inny bo kolo robi przy okazji 100%. Wszystkie misje bonusowe, na najwyzszym poziomie trudnosci i wszystkie znajdzki o ile sie nie myle. Wychodzeniem za mape gardze. W gry sie gra, a nie burakuje. Oto rzeczony speed run:
-
Potrafie zrozumiec niechec bo jest to film (jakich wiele na serwisach streamingowych) bez historii. Dla mnie mial momenty. Bez fajerwerkow i bitej smietany. The Tomorrow War - jeden z tych filmow, ktore mozna ocenic “o kurwa…/10”. Glupie to jak wzor na objetosc niedzwiedzia jesli jego oczy sa niebieskie. Na koniec zostaje milion pytan i usmiech politowania. Without Remorse - brat jest absolutnym freakiem jesli chodzi o Clancy’ego wiec zaraz po szmirze wyzej wciagnelismy to. Bylo lepiej. Przynajmniej jakas intryga tu sie pojawila, z ktorej mozna wyciagac wnioski i zadac sobie pytanie czy czasami nie mamy podobnych prob wzniecenia konfliktow w dzisiejszych czasach. Niektore akcje i bezkompromisowe traktowanie przeciwnikow przez glownego bohatera moglo sie podobac.
-