-
Postów
4 441 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
7
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Yap
-
Ostatni etap potrafi być trudny, ale dasz radę jeśli wiesz czym i kogo atakować. Po pierwsze - trzymaj miny na kolejną lokację. W pierwszej ciskaj granatami i od czasu do czasu flary. Nie używaj też rakietnicy ani Blade Cannon. Te się przydadzą na większych przeciwników. Generalnie jak tylko wyskoczysz biegaj jak szalony rzucając flary po czym rozwalaj kolesi z mackami na ryju (jak najszybciej), będziesz też kropił przy okazji żołdaków. Mam nadzieję, że dopakowałeś shotgun'a. Lataj i zbieraj co jest do zebrania zbierając apteczki przy każdej nadarzającej się okazji. Grasz ma Morbid więc powinni ich trochę zostawiać. kiedy uporasz się z pierwszym etapem w ambulansie od południa powinna być full apteczka. Podchodzisz do ciężarówki, z której wyskoczą gliniarze. Cofaj się i ładuj charge shoty podstawową spluwą. Teraz wytargaj rakietnicę i stań tak by szabloręczni blokowali się na dziurach. Powinieneś dość łatwo ich wyeliminować, ale uważaj bo lubią się pojawić ni stąd ni zowąd. Później strażacy. Jeśli masz jeszcze flary i naboje do shotguna to wiesz co robić. Po lewej masz loot, u góry po prawej również. I to miejsce jest bardzo ważne bo jest safe spotem, z którego można bezkarnie rozwalać żołnierzy za płotem. Po prostu biegniesz do nich, wabisz i na złamanie karku lecisz we wspomniane miejsce. Nie powinni dać rady dotrzeć do Ciebie, ale miej miny w pogotowiu. Jest to motyw żmudny i nudnawy, ale bezpieczny. Kiedy już się uporasz z tym momentem, zapodaj Blade Cannon, idź do miejsca gdzie leżą stosy ciał, a następnie na ślepo strzelaj przed i za siebie biegnąc do lądowiska. No widzisz? Dałeś radę :biggrin: .
-
Harry Portier 7b - całkiem nieźle. Były trupy, walki i niezły Fiennes 8+/10
-
Ja natomiast liczę na jeszcze większą rozpierduchę niż miało to miejsce w jedynce. Bardzo przypadło mi do gustu używanie mocy adekwatnie do sytuacji. Devastator i wszystko umiera.
-
Borderlands - bardzo fajna gierka, bardzo miłe zaskoczenie.
-
...chyba, że zrobi to za ciebie sama gra. Ja zaczynałem na Normalu, po jakimś czasie dostałem informację, że "w związku z moimi dotychczasowymi dokonaniami poziom trudności zostanie automatycznie przełączony na wyższy". Na końcu trophy wpadło.
-
Dziś skończyłem. Namarudziłem się na serię już dość więc tylko jeden komentarz - ...gdyby całość była taka jak końcówka... Glyphy to jeden z fajniejszych motywów tej odsłony.
-
Musisz znaleźć kolesia, ukatrupić, a zadanko (zapewne "znajdź paczkę") ukaże się twym oczom. Jest kilka takich misji.
-
Nieźle się zapowiadało i całkiem nieźle to zrealizowali. Ja bawiłem się dobrze, a do produkcji marvelowych jestem nastawiony sceptycznie.
-
Ufff, ostatni boss potrafi napsuć krwi. Nawet jeśli nauczysz się jego schematów krew cię zalewa ponieważ nie jesteś w stanie ominąć wszystkich ciosów. No cóż...przy końcowej fazie musiałem tego nauczyć bo miałem 5 mm życia. A grałem od razu na Paladinie. Triale zapodali zadziwiająco proste. Troszkę zawiedli w tym temacie. 100%, koniec przygody. Teraz pomasturbuję się przy Demon's Souls .
-
bez urazy ale zlitować powinien się nad tobą, laska angielski ma perfekcyjny po prostu tylko i wyłącznie z brytyjskim akcentem Piona. Drażni tylko fakt, że teraz bardzo często zdarza się, że Brytyjczyk jest brany do co trzeciej Holywoodzkiej produkcji.
-
Mam dokładnie odwrotnie. Cała intryga w AC jest niezła. Odkrywanie następnych sekretów oraz główny bohater są naprawdę dobrze przemyślani. Jednak IF ma wszystkiego znacznie więcej w temacie rajcowności. Akcja, główny bohater badass, moce, które wykorzystujesz w zależności od zadania, a nie niepotrzebnie upchane skille, marni bossowie (o ile można tak ich nazwać) i, co najważniejsze, LICHA DYNAMIKA!! Co kto lubi
-
Jestem chętny na Hordę. Dogadajmy się na PW.
-
Po zmęczeniu arcy monotonnego Assassin's Creed postaram się zmusić do dwójki. W miedzy czasie jednak odkopie Borderlands, które wisi na dysku już parę miesięcy.
-
Mało Optimusa - głównie to ciśnie mi się do głowy po obejrzeniu. Absurdy w filmie tak nie przeszkadzają. Ogólnie pozytywnie.
-
Ma ktoś ochotę na sesyjkę z Hordą jutro z rańca? Ponoć 21x jest do jutra. Można by jakieś Nowhere, Combustile pack czy śnieżne mapy porobić.
-
W jednym zdaniu oddałeś kwintesencję nie tylko radochy, ale i całej serii Halo. Bo tym właśnie jest to uniwersum - pokładem grywalności i radochy. Halo Combat Evolved - mój pierwszy shooter FPP, który (jak dla mnie) zrewolucjonizował ten rodzaj na konsolach. W tą grę należy wręcz zagrać w HD.
-
Gram i pomału znajduję się w akcji. Drażni mnie powtarzalność lecz podobne rzeczy miałem w IF więc nie będę psioczył za wiele. Idzie się wkręcić, to fakt. Chcę jednak skończyć jak najszybciej i wziąć się za przygody Ezio (tak się pisze jego imię?) bo w jedynce monotonia zabija gameplay.
-
Gearsy 1/2 przeżywają drugą młodość.
-
O ku*wa...ale w to się monotonnie gra. Dlatego ludziska wolą takie sandboxy jak inFamous czy Prototype. Tam jest o wiele większa dynamika, zarówno poruszania się jak i walki, eksploracji i w ogóle przemieszczania się pomiędzy większymi lokacjami. Skończę bo i tak już dość narzekałem, ale będzie trudno. Brak trofeów (choć nie sikam za nimi) też nie pomaga.
-
Trzecie Gearsy. Z resztą poczekam, albo naciągnę rodzinę. Niech wiedzą jak mnie uszczęśliwić na gwiazdkę.
-
Cieszy mnie poniekąd to, że przekonałem się do kupowania "starych" gier. Maxuję, wymieniam na inne starsze i tym sposobem nie tylko mam w co grać, ale robię to za mniejsze pieniądze. Kiedyś bez nowości się nie obeszło, a teraz widzę, że nie ma się co napalać niepotrzebnie.
-
Dali nawet kawałek Tool'a co by zwiększyć powagę. Komiksiarsko się strasznie robi w kinie.
-
Gram to i odkopię. Nie jest to Burnout, ale bardzo przyjemnie jest strącić kolesia przed metą i wjechać na nią z pierwszą pozycją. Dynamika nie urywa łba, to samo grafika czy system lecz ja wsiąknąłem. Jako że uwielbiam masterować wszystkie gry jakie posiadam zdobywam złote medale w każdej konkurencji. Czasem jest ciężko wyłuskać te dwie lub trzy sekundy do pobicia jakiegoś czasu czy przeprowadzić slalom między tomahawkami. Elite Races są również trudne, a to jest to co ja lubię najbardziej - wyzwania. Jestem po pierwszych czterech epizodach, w których pewne wyścigi dały mi nieźle w kość. Oby tak dalej.
-
prawie nic nie widzę, ale napiszę tego posta. Zacząłem dziś grać około 10tej - skończyłem pół godziny temu. Chciałem dobić platynę w Castlevanii, a zaraz po tym wziąłem się za Split/Second i...wsiąkłem. Zdobywanie kolejnych złotych medali sprawiało, że chciałem więcej i więcej. Jutro troszkę odpocznę, ale nockę urwę jak nic.
-
Dałem sobie na razie spokój z tymi pozycjami i dopadłem się do Split/Second. Kurcze, strasznie rajcowna gra. Mogłoby być więcej tras, ale poza tym wszystko jest tip top.