-
Postów
4 441 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
7
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Yap
-
Zrobię sobie przerwę od NGII i zajmę się NGB na jakiś czas. W końcu muszę kiedyś skończyć mój MN KR. Ninja Gaiden II robi się dość łatwy w temacie przejścia. Myślałem, że bossowie będą mnie wygarniać raz za razem, ale mądrzejszy o doświadczenia z Mentora i podparty technikami z filmików powoli prę naprzód.
-
Nom, normalne. Niestety... Mozi, jaja będą jeszcze nie raz. Ale nie ma momentu, z którym nie można sobie poradzić. Generalnie do ósmego chapter'a powinieneś dojść bez większych zgrzytów. A dżungla jak to dżungla...
-
No jakoś mi nie wyszło. Mam tam save'a więc popróbuję. Teraz jestem na robalku i jedyna zmiana w porównaniu z Mentorem to to, że żuki się respawnują. Już mi się dziś nie chce. Spróbuje jutro. A co do metody na Zedoniusa to będę jeszcze tak czy owak miał szansę...w 12tym chapterze.
-
Szpony/Dragon Sword + Lunar? Edit: Właśnie obejrzałem jak jakiś Chinol/Japoniec rozpłatał Zedoniusa za pomocą DSa. Nieźle spaprali robotę... http://pl.youtube.com/watch?v=ihmyIbjjyOk
-
Właśnie rozpłatałem sobie kolesi tuż przed Zedoniusem. Podejdę raz jeszcze do ToV'a na dole, ale jeśli i tym razem zginę w końcówce to rozwalę pół mieszkania. Monotonia i praca kamery przy robieniu testów woła o pomstę do nieba. Do Zedoniusa nie podchodzę na razie bo pewnie zawału dostanę nie raz.
-
Ten sposób z walką o ROT jest niezły kuna fak. Że też o tym nie pomyślałem. Lunar...Lunar...bez niego na MN byłoby krucho. Tylko on umożliwia rozwałkę kilku naraz przy dużym procencie uśmiercenia ich. O, Tonfy czy Claws również, ale nie z taką skutecznością. Jestem aktualnie przy ToV w ósmym chapter'ze. Wczoraj zginąłem na dwóch ostatnich smokach..."Mięta" jakby to powiedział Soul . Scythe i TAoI sprawdzały sie nieźle, ale po wybiciu wszystkich Purple Guls smoki szarżują non stop zabierając pół paska życia od razu (wyskakują zza kamrey i pozamiatane). Mój plan nieupgradowanego przejścia PotMN niestety się nie powiódł. Dwa razy już powiększyłem pasek life'u. Ironią jest to o czym wspomniałeś Mozi: raz giniesz w 2 sekundy by następnie rozprawić się ze starciem przy minimalnej utracie energii.
-
Dalej będzie tylko łatwiej. Znaczy będziesz się wściekał, ale nie będzie tak źle jak w pierwszych dwóch chapterach. Jak na mój gust wszystko jest do zrobienia, jedynie motywy z IS ninjasami dają popalić. Staram się zmieniać lokacje jeśli to możliwe i wyjmować ich pojedynczo, względnie małymi grupami. Do momentu aż nie otrzymasz Scythe'a Lunar spisuje się wyśmienicie. Jestem obecnie po walce z drugim ogrem w 8mym chapter'ze i stosując się do wskazówek C1REX'a + oglądając filmiki dasz radę na pewno.
-
49 baniek to bardzo przyzwoity wynik. Najlepsi mają ponad 60, ale wiąże się to z testem cierpliwości ponad miarę. Jeśli chcesz ubić 24 bańki w NGB to czekam z ciekawością na pierwsze wyniki. Mój Karma Run strasznie mozolnie lecz do przodu robi coraz większe kółka koło 24 baniek. W siódmym chapter'ze mam więcej karmy niż Kyoiori, który nabił 24.9 miliona. Nie jest zatem źle. Prawdziwy test jednak czeka mnie w chapterach 10, 12 i 13. Tam zarabia się bardzo ważne punkty. No tak, wczoraj zginąłem na ogrze w ósmym chapter'ze w ciągu sekundy przez kamerę właśnie. Nagle Ryu zamiast skoczyć w lewo skoczył na ścianę, skąd nie było już innego wyjścia jak zginąć pod pięścią wielgusa. Widziałem tylko ścianę. PotMN jest denerwujące przede wszystkim kiedy nie wiesz co zrobić jak masz w sobie 5 insendiary shurikens i jak sobie radzić z bossem, który jednym atakiem zabiera ci całą energię. Na wszystko są sposoby...kamera przeszkadza tylko w ich realizacji <_< . A poziomy wodne już nie są takie frustrujące. Bieganie po wodzie dużo ułatwia i podtrzymuje dynamikę na stosownym poziomie.
-
Próbowałeś 360UT DSem? Ja dochodzę do wniosku, że wszystkie ToVy prócz pierwszego są bardziej testem cierpliwości niż umiejętności. Czwarty jest porąbany.
-
Mówisz? Na mentorze też dałem sobie z nim spokój, ale teraz chcę przejść wszystkie prócz pierwszego. No nic, spróbuje przynajmniej. Kościstego kolesia rozwaliłem bez użycia itemów. Waliłem ninpo, 360UT Lunarem i skok + Y. I bardzo dobrze się złożyło bo później czerwony Gaja mnie szczapił i zużyłem ToR. Gountlet przet ToV4 zrobiłem no hurt. Teraz będzie ciekawie. Samozaparcie, umiejętne wykorzystywanie save'ów (backtracking nawet do początku chaptera po każdym starciu) i cierpliwość. Polecam nabić sobie esencję po drugim save-pointcie. Tam gdzie są łucznicy można wracać za róg, ładować UT i kroić tych dwóch kolesi w nieskończoność. Na sekundę wpaść na ścieżkę przed łucznikami, powrót i znów ładujemy. Tym sposobem naciukałem kasy na DSa, Lunara i drugi level szponów. Jest łatwiej, a wiadomo, że w pierwszych dwóch chapterach jest nielekko.
-
No tak. Izuna Drop Lunarem daje radę, ale trza kolesi walnąć tak dwukrotnie by padli. Skończyłem dziś 5iąty rozdział i jestem cokolwiek zadowolony bo bone dragon'a rozwaliłem bez użycia stuffu i bez talizmanu...który pękł na skorpionach bo kolo mnie złapał. Także nawet mi się poszczęściło. Teraz etap z wilkołakami i skorpionami + ToV4. Myślę, że jutro go pchnę.
-
Można mówić o TDK wszystko..ale nie to, że nie wzniecił dyskusji...
-
Ja tam uważam, że kolesie wykonali kawał dobrej roboty. Każdy kawałek ma to coś i jest unique w porównaniu z całością. Wybierzcie się z tą płytą w podróż...
-
Kolo ma sklilla, to fakt. Dla mnie UT/360UT Lunarem czy XXY są absoltną podstawą. Bez nich bym sobie nie poradził. No i oczywiście GT, OT i X+A. Ten delikwent wykorzystuje jeszcze jedną rzecz bardzo mądrze - zwykłe shurikeny. EDIT: Piąty chapter idzie szybko. Niedługo walka z chmarą czerwonych skorpionów. Trza będzie film C1REXa obejrzeć po tysiąckroć.
-
Z tego co wiem dopadło Cię niestety to co kilku graczy przed Tobą. Prawdopodobnie save'ów nie odzyskasz. Zapytam na Iberianie.
-
I ten gość mi sie podoba. Mógłbym teraz się mądrzyć, że zrobiłbym cokolwiek inaczej (np. po pierwszym starciu masz mnóstwo czasu by naładować pełne UT na każdego łucznika), ale to właśnie ten pan robi co należy. Nie naparza UT za UT tylko wybiera ich pojedynczo. Zupełnie odwrotnie robię ja...czyli źle. Jutro się zmuszę do skończenia czwartego chapter'a. Teraz już tylko z górki mam nadzieję.
-
No cóż. Po pierwsze, starajcie się kontrować jak najwięcej i używać OT. Nie sposób opędzić się od Insendiary Shurikens więc trzeba wykorzystać wszystko co jest dane by wybuchy nie zabierały life'u. Zazwyczaj dash, Gillotine Throw, Wind Path czy techniki specjalne (UT i OT) spisują się świetnie. Po drugie, po każdym starciu wracajcie do save'a. Nie ma znaczenia, że jest dość daleko. Masz spokój ducha, że nie trzeba rozkminiać serii starć pod rząd. Po trzecie, w chapterze pierwszym jest miejsce gdzie można nabić kupę esencji i zupgrejdować Lunara i DSa na maxa. W miejscu gdzie jest palisada z łucznikami można się cofać zdziebko i nabijać UT. Dwóch kolesi będzie się respawnowało non stop. Czasochłonne, ale przydaje się.
-
Niebaudzo...powinno? RAAM w dwadzieścia pare sekund na insane z Miłekp., pobijesz? 8) Nie zamierzam nawet podchodzić. Już na Hardcore miałem problem. Nie gram tak namiętnie w Gears'ów. Tego nie rozumiem, ale spoks. Pewnie między sobą kumacie.
-
Dziś mój 15letni braciszek rozwalił Insane...kuźwa czuję się jak lama. Tak długo ślęczał, aż rozkminił SAM każde starcie. Żadnych solucji, żadnego pomagierstwa. Tylko własne preferencje.
-
Niedługo walka z Alexey'em. Jak na razie daję radę w 4tym chapter'ze. ToV walnięty z małą skazą na zdrowiu. Nie był trudny. Teraz jeszcze tylko wierza, Alexey i masa piany na ustach . Idzie całkiem nieźle, ale mam już dość IS ninjasów...
-
Hmmm, ciekawe jak będą wyglądać. Itagaki jednak ma łeb, a jego brak na pewno w jakimś tam stopniu wpłynie na finalny obraz całości. Prę sobie pomalutku do przodu na Master Ninja i jestem przed walką z tym wielkim ogrem w chapterze 4ym. Momentem, którego totalnie nie rozumiałem był sam początek. Pomęczywszy się z dwie godziny wpadłem na pomysł (jakże banalny), żeby po prostu olać starcie na dole i przeć do przodu. Poskutkowało . Reszta wydawała się być do zrobienia. Przyzwyczajenia z NGB (nie omijać niczego) cały czas dają mi się we znaki).
-
Metallica NIGDY nie sięgnie po laury z lat 80tych, ale ten album brzmi całkiem dobrze. Nie odpowiadałmi new-metalowy klimat St. Anger (za długie kawałki), ale ta płytka daje radę i z brzmieniem, i z kombinacjami, i z dynamiką utworów. Dobrze, że nie powielili błędu poprzednika.
-
Re4akcja bardzo popularna wśród większości podchodzących do tej gry. Nie dziwię Ci się. I tu jest sedno sprawy - NIE UNIKNIESZ SHURIKENóW. Musisz sobie radzić zupełnie inaczej niż w jedynce, a mam na myśli techniki, które pozwalają zapobieganiu damage'u powodowanego wybuchami. Wspomniane techniki to:UT, OT, Gilotine Throw, dash, no i oczywiście Ninpo. W miarę możliwości szukaj save spots (miejsc, skąd Cię nie sięgają, a przynajmniej umownie nie widzą). Nie daje to stuprocentowej gwarancji, że Cię nie sięgną, ale jest to jakieś wyjście. No i wtedy już tylko łuk. Obejrzyj sobie filmy C1Rex'a. Świetnie to pokazuje w Chapter'ze 8 bodajże. Możesz również unikać tych starć poprzez wbicie się na pole walki, a następnie uciec jak najwcześniej w planszy. Starcie i wrogowie czasem znikają i można przez lokację przejść bez szwanku. Racja. Nic dodać nic ująć. Trafiłeś tutaj w sedno sprawy. NGB jest najlepiej zbalansowaną grą ever. Jest trudna, ale polegasz na swoich umiejętnościach bardziej niż na szczęściu. No cóż. Tylko trzymać kciuki .
-
Racja. Po opanowaniu jest najpotężniejszym stylem. Wystarczy obczaić filmy na YT. Hmmm, zawsze może mu się zachcieć w przyszłości. Kupiłem i nie żałuję, mimo iż wcześniej grałem w DA. Leży i od czasu do czasu sobie dziabnę. Takie coś nawet zdaje egzamin.
-
Ok, kiedy strzela promieniem rób dash'e (kierunek+blok), jeśli bije pięściami w ziemię - to samo. Używałem na niego podwójnych katan i comba ->YYYY. Ninpo używałem jedynie jako zasłonę przy jego atakach, trzymałem sie blisko i atakowałem kiedy tylko była sposobność. Dobrze jest kiedy chodzi po powierzchni. Wtedy można stosować wyżej wymienione combo co MOŻE go unieruchomić na moment.