Treść opublikowana przez Yap
-
Devil May Cry 5
Łał, DMD jest ciezkie. Probuje wszystko rozkminic sam, jak zwykle bez YT. Mam ulubione giwery, style i biala bron. Czuje, ze w tym calym Faust’cie drzemie potencjal, ale nie potrafie go jeszcze okreslic. Mysle, ze pierwsze 18 misji pchne jakos po swojemu, ale 19ej i 20ej jeszcze nie widze biorac pod uwage to jak meczylem sie na poprzednich poziomach trudnosci. A tak przy okazji, na PC sa absolutnie CHORE mody dla kazdej postaci. Nie tylko do DMC5. Claire z RE2 i inne sa odjechane po brzegi. Ale te Nelo Angelo mody dla obu braci w DMC5 swietnie sie prezentuja. Szkoda, ze to tylko na PC, a MS czy Sony to parowy antymodowe.
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
Ja poszedlem troche dalej i wchlonalem cala trylogie. Rzecz jasna jest The Dark Knight i...pozostale dwa filmy. Pierwszy jest przyzwoity, kilka glupotek w stylu „nie zabijam, ale chwile pozniej jednak tak”, lecz calosc do popcornu jest ok. Film o Jeker’ze znam na pamiec i cytuje go z glowy, a trzeci wylozony jest sciolka glupotek, i tylko Bane i Marion „ja pertole!” Cotillard go jako tako ratuja. Szczegolnie Bane i jego zayebisty glos: „Ah yes, I was wondering what would break first - you body or your spirit!” A jednak wszystko co robi i mowi Joker przycmiewa calosc. Nie ma lepiej zagranej postaci w calej trylogii.
-
The Last Of Us Part II TEMAT SPOILEROWY
Mnie tez chyba by koorvica strzelila gdyby ucieli jakos debilnie jej watek. Samo schwytanie nie wystarczy. Musieliby dac cos jeszcze. Jedynka skonczyla sie wrecz idealnie. Wszyscy trzezwo myslacy i majacy oczy widzieli, ze Ellie nie uwierzyla do konca Julkowi. Nawet na wyzluzonej PS3 idzie to zauwazyc. Mozna latwo domyslec sie, ze dalsze losy tandemu Julek/Elka nie beda uslane rozami spotkan cechujacych sie wzajemnym zrozumieniem. Mozna tu ciac scene i juz nigdy nie wspominac o kontynuacji. Dwójka nie ma jakiegos momentu przed odgryzieniem paluchow, ktory sprawilby, ze nie cisnalbym padem w TV gdyby na nim mialoby sie skonczyc.
-
Borderlands 3
To ma znaczenie, ze jestem w UK? Mi juz sie wszystko sciagnelo.
-
Borderlands 3
15gb na XSX wiec to samo. Square i messer88 napiszcie wrazenia do poczytania w pracy. Dopiero w weekend poswiece czas B3.
- Mass Effect: Legendary Edition
-
W co teraz grasz?
Zaczalem DMC5 SE. Poczatek byl taki se, ale im dalej w las tym lepiej sie tnie. No i na XSX wyglada to ladnie. Lokacje sa raczej monotematyczne, ale tutaj glownie chodzi o sieczke.
-
Devil May Cry 5
Tej kierwa, no jasne! Tyle ze bede musial sie odzwyczaic od uzywania shotty pod lewa dolna. Kolejny tryb przed DMD zweryfikuje moj styl i bedzie musial byc juz nie zmieniony na najwyzszym. Im dalej w las tym bardziej mi sie gra podoba. Szkoda, ze zamczysko-podobnych lokacji tu jak na lekarstwo, ale na pewno jest to udane DMC.
-
Devil May Cry 5
Ja dopiero zaczynam zabawe z SE. Jestem na 18ej misji i powoli zaczynam ogarniac wiecej niz 10 combosow na krzyz. V mi nie podchodzi. Jest nieslychanie latwo bic nim SSSki, ale ro sterowanie bestiami mnie wyczerpuje. Nero jak zwykle w miare latwy do opanowania, ale podchodzac do DMD bede musial przysiedziec przy liscie ciosow. Dante to zas bestia jakich nie ma. Zonglowanie stylami bardzo mi pasuje. Nie zawsze mi starcze paluchy pozwalaja na plynna sieczke, ale Dante jest skuteczny w kazdej sytuacji. Gram Elite’m wiec ladowanie shotguna jest latwiejsze, a co za tym idzie zawsze jest w gotowosci na wpakowanie srutu w morde bestii. Swordmaster sprawia, ze moby nie maja zbyt wiele do powiedzenia. To wszystko sie jednak zmieni na DMD gdzie beda odpalać swoje DT. Pewnie osram sie nie raz i nie dwa. Ogladam na YT mojego ulubionego czempiona DMC - evf02d. Ten kolo jest istnym magikiem. Zrobil NURa na klasycznym DMC3 z samymi 3S, a reszta gier bawi sie jak chce. Moze czegos sie od niego naucze.
-
Właśnie zacząłem...
Devil May Cry 5 SE - myslalem, ze zabiore sie za to troche pozniej, ale zaliczam gry w ekspresowym tempie wiec czemu nie. Jeszcze nie szarpalem Dante’m, ale poki co siecze sie przyjemnie. Nic tutaj nie zaskakuje. Znajdzki, ukryte misje i alternatywne sciezki sa kiepsko poukrywane, ale to dobrze. Koncentruje sie glownie na rzezi, a jesli gral ktos w poprzedniczki to nie ma tu zadnych tajemnic. Wciaz lapa i combo w gorze robia najlepiej, a jesli ktos lubi pokombinowac to i sprawi, ze zaden przeciwnik nie beknie dwa razy zanim zostanie rozplatany na dwoje. V to inna historia. Niby cos innego, cos...nietypowego i w jakims sensie atrakcyjnego (w koncu w trojce bijemy moby gitara) to jednak powroty do Niroł przynosily ulge. Fajnie, ze mozemy posterowac Shadow’em z jedynki, ale wolalbym by koles mial jakas bron biala wspierana ogniem z poteznego colt-podobnego rewolweru niz uzeranie sie z trzymaniem odpowiedniego dystansu do pamagierow, zeby utrzymac efektywnosc sieczki. Shadow czy inne stworki mogłyby byc wariantami DT, a nie...faktyczna bronia. Klimat jest ok, ale znow - udane gry z serii DMC maja najlepsze czucie atmosfery kiedy akcja dzieje sie w zamczyskach, ciemnych lochach czy pseudo ogrodach. Poki co miejscowki DMC 5 nie powalily mnie na kolana, ale jestem dopiero w 20ej misji. Pewnie pozniej bedzie lepiej. Pamietam jak dzis kiedy odpalilem DMC i wpadlem do lokacji, gdzie muza zamieniala moj mozg w przepelniona niepokojem, a nawet strachem owsianke. Wieczny polmrok, shadow’y czyhajace za rogiem, marionetki spadajace z hukiem oraz demoniczne oltarze - to wszystko skladalo sie na ciezki klimat i czucie bezkresnego zla jedynki. Wciaz jest niedoscignionym wzorem slasher’a. Brakuje mi tego w kazdej kolejnej czesci. Okrzyki Dante’go, olbrzymia moc zadawanych ciosow, tapniecia kiedy ciezarem calego swojego demonicznego ciala dzga mieczem przed siebie. Ehhh, jedynie Ninja Gaiden Black siega tego poziomu. W kazdej kolejnej czesci jest duzo pyskowki, efakciarstwa i widowiskowosci, ale brakuje tego co DMC mialem nadzieje zdefiniuje dla serii. No i mamy 21szy wiek do chooya - gdzie jest chlastajaca na wszystkie strony krew? Wiecej przemyslen po DMD, ktory jest moim glownym celem w kazdym DMC.
-
Słuchawki dla Series X | S - patrz pierwszy post
Aplikacja prowadzi za raczke. Ustawilem sobie dwa custom’y na PC, ale watpie bym uzywal wiecej niz jednego. Przestrzen i sam dzwiek wbijaja mnie w fotel.
-
własnie ukonczyłem...
...Resident Evil 3 Remake - krótsza, lecz niewiele uboższa siostra RE2. Jill jest zayebista. Nadczłowiek odporny na niemal wszystko. Nemesis targa nią na wszystkie strony, kobita jest ciskana o ściany, wychodzi cało z katastrof kolejowych, przyjmuje ugryzienia i płomienie na skórę. Sekwencje Carlosa przemilczę. Robiłem je bo musiałem. Wolałbym biegać Jill i wciskać lufę shotgun'a w mordy zombiaków przez całą grę. Podobnie jak w RE2 zagadki są proste przez co dynamika rozgrywki nie jest zachwiana. Płynność pozwala na chłonięcie gry w niemal jednym posiedzeniu. RE3 jest dynamiczniejsze i nieco szybsze co mi odpowiada bardziej niż trucht poprzedniczki. Walki z wariantami Nemesisa są proste. Niewiele trzeba się zastanawiać jak go ugryźć. Trzymanie go na lekki dystans co by uczciwie pakować mu śrut na ryj jest mechaniczne. Szablon ataków pozwala na szybkie wyuczenie się tego co zrobi i jak to zrobi. I bardzo dobrze. Nie trzeba non stop biegać z pełnym arsenałem pomijając całą górę stuffu po drodze. I tak właśnie było ze mną kiedy wpadłem na arenę z pistoletem raz i drugi. Boss padał nie po chwili, ale za to w miarę bezpiecznie i pewnie czułem się podbijając do niego. Jak zwykle eksploracja robi. Byłem lekko zaskoczony kiedy dostałem trofeum za otwarcie wszystkich szafek, skrzyń, itd, ale z drugiej strony nie są jakoś specjalnie pochowane. Koniec końców, kiedy już się wyczyści mapy ma się tyle amunicji, że wystarczy na wszystkich bossów z Dark Souls. Ok, nigdy się nie wypowiadam o grafice bo zbytnio mnie ona nie interesuje. Stawiam głównie na płynność więc kiedy tylko jest taka opcja w danej grze to wybieram performance. W przypadku tych remake'ów kilka razy zatrzymałem się i rozejrzałem. Grałem na Prosiaku, a lekki zachwyt tu i ówdzie nad sugestywnością wykreowanego świata potrafił mną targnąć. Jak zwykle ostatnimi czasy przeżyłem świetną przygodę. Wrócę do obu gier za dwa miesiące, żeby podbić do scenariuszy B w RE2 i Hardcore'a w obu. Są tego warte. 8+/10
- The Last of Us Part II
-
Właśnie zacząłem...
Rsident Evil 3 Remake - łał, nie wiedziałem, ze tutaj można zginąć. RE2 Remake rozpieściło mnie podejściem taktycznym, przygotowaniem loadout'u i wolniejszą rozgrywką. Jill jest supermanką, która wychodzi cało będąc rzucana o ścianę, ściskana za czaszkę, palona, gryziona czy poddana testowi wytrzymałości na wykolejony pociąg. Kobita się miota, biega, strzylo we sysko o sie rucho. Inny feeling rozgrywki tutaj mamy. No to i dobrze. Po sekwencjach bossowych czy bieganych wiem, że Hardcore jest jak najbardziej w zasięgu. Gra jest bardziej dynamiczna niż poprzedniczka co ma swoje plusy. Inaczej ją wspominam z oryginału, a masakrowałem RE3 na najwyższym poziomie trudności w tamtych czasach. Mniej stetryczałe łapska dawały radę. Dobra, wracam groć.
-
własnie ukonczyłem...
Resident Evil 2 Remake - yhh, szkoda, że backlog nie pozwala bo bym chętnie posiedział kilka tygodni nad Hardcore S+. Z tego co widziałem jest jak najbardziej do zrobienia nawet dla takiego REowego laika jak ja. Uwielbiam serię za jej bezsensowność i niedorzeczność. W jakiej innej grze niby musimy znaleźć diament na posterunku policji, żeby móc otworzyć dziwną szkatułę, w której znajdziemy klucz z uchwytem w kształcie serca co by otworzyć drzwi, za którymi znajdziemy kliszę ze zdjęciem kłódki, której zdjęcie dopuszcza nas do szafki, w której znajdujemy pudełko z amunicją do shotgun'a. No kurwa !! Sama gierka jest kwintesencją gaming'u. Przestoje mogłyby być spowodowane nieznajomością mechanik właściwych dla RE czy SH, lecz w związku z tym, że stosunkowo niedawno skończyłem remastery RE0 i RE1 czułem się tu jak świnia w błocie. Od skrzynki do drzwi, od szkatułki do posągu, poprzez ścierwa nieumarłych, nad ściekami i przez nie - czytelna i przejrzysta mapa pozwalała na sprawną eksplorację. Przy bossach chwilka zagwozdki i już po chwili mijałem ich truchło. Ciężko było mi się przyzwyczaić do faktu, że mając za sobą potężnych i zmutowanych skurkowańców nasze postaci dreptały jakby goniła nas mucha. Poza tym żaden przeciwnik nie sprawił mi większych problemów bo arsenał masakrował ich jak maszynka do mielenia mięsa miażdży karkówkę. Napięcie było wszechobecne bo kiedy tylko słyszałem tupanie Tyrant'a wiedziałem, że muszę spindalać co sił, ale bardzo mi się podobał motyw tego bezimiennego zakapiora, który tylko z sobie znanych powodów podążał z naszymi bohaterami. Wątek Leon'a podobał mi się bardziej, ale o Claire nie mogę powiedzieć złego słowa. Dziewucha dzielnie przebijała się przez zastępy umarlaków, a na koniec podjęła decyzję z jajami - wybór, którego Leon'owi nie dane było doznać. Remake kompletny? Biorąc pod uwagę materiał źródłowy jestem gotów przyznać rację wszystkim, którzy są tego zdania. Ocena 9/10 nie jest żadnym bełkotem zafascynowanego gierkami dziadka. Piękne odświeżenie legendarnego tytułu, którego grzech nie trącić swoją uwagą. RE2 Remake dało mi masę radości z obcowania z gierką, ale teraz czas już zabrać się za...
-
Słuchawki dla Series X | S - patrz pierwszy post
Wczoraj testowwlem moj nowy zakup czyli Arctisy 7x. Skorzystałem z ostatniej promocji na DTS, a Atmos’a mam juz od dluzszego czasu. I tak jak sluchawki dzialaja przecudnie na performance w zakladce Game tak musze jeszcze sprawdzic o co chodzi z tymi calymi usteieniami na lapku. Mowia, ze z wlasnymi ustawieniami sluchawki wyja jeszcze lepiej. Prawda to? Performance nie jest top topów? A moze ustwic swoje 3 customy?
-
Zakupy growe!
- NETFLIX
-
Resident Evil 2 Remake
Zaczalem niedawno watek Leon’a i gra sie przezayebiscie. Niemal wyczyscilem juz parking i te wszystkie pomieszczenia piwniczne, a zatrm zabieram sie za wiezienie i otwarcie celi (mam chyba juz wszystko co potrzebne). Fajne jest to, ze eksplorujac natrafiamy na przedmioty, ktore nie stanowia wielkiej tajemnicy do czego sluza i gdzie ich uzyc. Smiga sie plynnie, non stop odkrywa sie cos nowego, a wszystko to w akompaniamencie rykow no i oczywiscie...TUM!TUM!TUM!TUM! Kierwa, kiedy slysze tego gnoja jak lazi za mna z dzienego powodu i dla ukrytych fetyszy to mnie ciarki przechodza. Jesli nie moge przed nim spieprzyc lub go wyminac to strzelam mu w dynie, czekam az przykleknie i poswiecam dwie sekundy na obsceniczne ataki na jego glowe kroczem Leon’a. Daje mu powod do wkurwienia. Gierka jest cudowna.
-
Właśnie zacząłem...
Wisi juz na dysku. Kupilem od razu bundle 3 i upgrade’em 2ki do deluxe edition. Takie remake’i to ja rozumiem.
-
Właśnie zacząłem...
RE 2 Remake - alez pieknie to odnowili. Bardzo sugestywne braki biologiczne zombiakow przyprawiaja mnie o lekki niepokoj kiedy wylaza zza rogu. Jeszcze za bardzo nie kumam jak mozna ich omijac bo przy niemal kazdej probie dopadaja mnie i biegam zakrwawiony. Wole juz zmarnowac amunicje, ktora mam na sobie niz sie przedzierac przez ciasne korytarze pelne truposzy. Eksploracja jest plynna, non stop trafiam na jakis przedmiot, ktory potrzebuje do ruszenia fabuly dalej. Poznalem pana w kapeluszu, ktorego chyba nie da sie ubic konwencjonalnymi metodami, ale ok - pewnie pozniej bedzie jakas arena dedykowana ubiciu jegomoscia. Slowem - gra sie swietnie. Mapa jest bardzo czytelna, przedmioty, ktorych juz nie potrzebujemy sa odhaczane wiec nozna sie ich pozbyc bez cienia watpliwosci czy jeszcze bedziemy je potrzebowac, pomieszczenia sa odpowiednio wyciemnione co sprawia, ze napiecie przy oswietlaniu latarka jest odczuwalne i budujace gesta atmosfere. Dalej bedzie pewnie tylko lepiej.
-
własnie ukonczyłem...
Dishonored 2 - dawno nie grałem w skradaneczkę, ale nie pamiętam, żebym kiedykolwiek grał w przeciętną. Dishonored dostarczyło masę zabawy, a w D2 jest o wiele lepiej ze wszystkim. Grałem na hardzie, ale z powodzeniem mogłem zagrać na najwyższym poziomie, bo umiejętności, na które rzecz jasna się zdecydowałem w odpowiednim momencie, są dość mocno przegięte kiedy je podbijemy i pozwalają śmigać przeciwnikom przed nosem. Miałem satysfakcję jak cholera kiedy na koniec gry wywaliło mi z 4 achievementy za przejście gry bez alarmu, zabójstwa i z low chaos. Do tego postawiłem sobie za cel zebranie wszystkich runów i perków. Nie gardziłem innymi zbierajkami, ale capnąłem jedną i drugą raczej okazjonalnie po drodze do celu. Rozpykiwanie map, najbezpieczniejszych ścieżek i rozmieszczeń patroli przyprawiało o szelmowski uśmieszek kiedy jednemu czy dwóm osobnikom WYDAWAŁO SIĘ, że coś widzieli czy słyszeli, kiedy tak naprawdę nie mieli prawa niczego zarejestrować bo moja bohaterka była duchem między innymi duchami. Niewidzialna, sprytna, nie pozostawiająca po sobie żadnych śladów, a co więcej miłosierna, bo chciało jej się kryć ciała nie tylko w ciemnych zakamarkach gdzie jest ciemno, można spać w spokoju i nikt nie będzie zawracał głowy podczas drzemki. Zdecydowałem się na moce bo mapy aż się proszą o tańcowanie po żyrandolach, gzymsach i wieżach. Niby miałem wyczesany arsenał, ale prawie w ogóle go nie wykorzystywałem. Wystrzeliłem może z 10 usypiających strzałek, ale tylko dlatego, że nie miałem pomysłu na miejscówkę, albo brakło mi odwagi, żeby spaść na głowę kolesia, któremu zaraz przybiegłoby na pomoc dziesięciu innych. Prócz tego ZAWSZE mogłem znaleźć metodę jak ominąć psiaki, wleźć do pomieszczenia ze śmiesznie artykułującymi zdania robotami, teleportującymi się wiedźmami albo wyszukać kąt, z którego najłatwiej jest użyć reach i tym samym ukraść runy i perki sprzed nosa nic nie podejrzewających strażników. No bajunia . Nie wierzę, że to piszę, ale ta skradanka ma swoją dynamikę. Oczywiście, że są przestoje, rozkminki i ładowanie stanów gry (a tak przy okazji: quick-load i quick-save sprawdzają się rewelacyjnie), ale jeśli już pozbędziemy się niektórych przeszkód, znamy trasę, a chcemy wrócić do jakiejś znajdźki to fruniemy tam z prędkością Alex'a Mercer'a. No może przesadzam, ale znajomość mapy znacząco zwiększa mobilność. Bardzo niewiele jest momentów gdzie byłem poirytowany tym, że mnie jakimś cudem ktoś zauważył, albo trafiłem do pokoju bez drugich drzwi. Zawsze jest wyjście z sytuacji podbramkowej. Wystarczy się tylko troszkę rozejrzeć. Ostatnio moje zachwyty nad gierkami mogą wydawać się lekko na wyrost, ale backlog jest niemiłosiernie atrakcyjny na pierwszy rzut oka. A tyle dobroci przede mną, że pewnie zaleję ten dział optymizmem. 9/10
-
Zakupy growe!
-
Platinum Club
Star Wars Fallen Order - trofea robią się same. Nawet te najbardziej czasochłonne związane ze zbieractwem tylko się uzupełnia po przejściu story. Bardzo udana gierka, a że tęsknota za jakością w akurat tym uniwersum jest głęboka jak czarna dziura to i przyjemnie się platynowało. Powiedziałbym, że trudność jej zdobycia to takie 4/10.
-
własnie ukonczyłem...
Star Wars Fallen Order - ok, wiem, że już się wypowiedziałem we "Właśnie zacząłem", ale parę rzeczy chciałem skomentować. Pierwsza z nich to bossowie. Tak jak ze wszystkimi dawałem sobie radę całkiem sprawnie, tak ten pajac z Dathomir i Trilla przyprawili mnie o spazmy wkurwienia. Czasem łańcuch ciosów, opóźnienia komend i ten debilny przerywnik kiedy musimy się uzdrowić były powodem durnych zgonów, na które nie miałem remedium. Całe szczęście zgony również uczą bo po jakimś czasie zacząłem wykorzystywać proste elementy Mocy i to było kluczem do sukcesu. Reszta szefostwa była bardziej przewidywalna i tak jakoś...prosta. Grałem na Master Jedi, więc mimo iż zwykłe mobki potrafiły uprzykrzać mi życie to jednak odskoki i ogólne tańce pozwalały na skuteczną eksterminację. Czasem dochodziło do kuriozalnych sytuacji kiedy to pajęczy boss, przed którym spieprzałem, w akcie furii i wskutek zewu krwi rzucił się za mną do małego stawu i...koniec walki. Headhunterzy to nie mniej głupie stworzenia. Atakuje cię taki znienacka by dojść do wniosku, że olbrzymia przestrzeń w bramie była przeszkodą nie do pokonania i nie tylko zaprzestaje ataków, ale nawet ostentacyjnie odwraca się od naszego bohatera i wraca spacerkiem na pozycję wyjściową. Ale cała reszta jest piękna. Gwiezdne Wojny to tak wyczesany pomysł na grę przygodową, że grzechem jest go nie wykorzystać. Potencjału przecież nie brakuje, a postacie mogą ewoluować na wielu płaszczyznach tak by stworzyć z historii intrygującą przygodę zarówno dla gracza jak i bohaterów. Mapy są cudne, flora i fauna zaskakują i zmuszają do powalczenia o życie w dzikich światach. A te zaprojektowano w iście mistrzowskim stylu. Chciało mi się. Nie szukałem sposobów by jak najszybciej przebiec lokację lecz zaglądałem w każdą norę i za każde węgły. Zaowocowało to masą trofeów za myszkowanie i zbieractwo. Tak, wiem, że zachęta jest marna bo kosmetykę można sobie włożyć w buty ewentualnie, ale mimo wszystko odkrywanie mega ciekawych światów jest nagrodą samą w sobie. Już na samym początku gry pomalowałem DB-1 na kolor pomarańczowy bo kto nie chciałby biegać z Wall-E na ramieniu? Bohater nosił poncho w kolorze khaki. W ten sposób chciałem oddać ducha Return of the Jedi, a jak wiemy od oryginalnej trylogii nic lepszego nie powstało więc wybór spowodowany nostalgią i tęsknotą za jakością był prosty. Lightsaber też wymodelowałem na modłę tamtych czasów. Koniec końców SW Fallen Order jest grą ze wszech miar udaną. Czuje się ducha Gwiezdnych Wojen, a jeśli ktoś lubi poczytać to i znajdzie mnóstwo odniesień do uniwersum w postaci logów, które nam skwapliwie gromadzi DB-1. Marzy mi się Luke Skywalker w roli głównej i jakiś epicki quest, który wymazałby posmak zdechłej żaby po ostatnim skurwieniu jego postaci przez zyebanego Disney'a, ale to chyba już nie nastąpi. Takie sentymentalne dinozaury, które nie czują nic poza pogardą do ostatniej trylogii, poniekąd tolerują drugą i nie uznają komiksów, książek czy seriali w świecie SW już wymarli. Jestem reliktem, który do usranej śmierci będzie rozpaczał nad tym "co mogło być", a co mamy. Takie gierki jak Fallen Order są iskierką pozytywnych wibracji w ciemnym dupsku, z którego wypełzł chłam i zniszczył piękną historię o bohaterstwie, braterstwie, PRAWDZIWEJ RÓWNOŚCI, lojalności, sprzeciwieniu się złu za cenę największych poświęceń i miłości między ludźmi z diametralnie różnych środowisk, a nawet światów. Przypadkiem zrobiłem również platynę, ale to był raczej wynik lizania każdej tekstury i tego, że trofea same się robiły. 8+/10