Cosas Insignificantes (Insignificant Things, oficjalnego polskiego tłumaczenia chyba nie ma) - zgrabnie nakręcony film, opowiadający kilka zazębiających się historii. Samotny, opuszczony starzec, bojący się konfrontacji z od lat nie widzianą córką, rozpadający się związek i choroba małego chłopca, to główne wątki, przewija się też kilka pobocznych motywów. Wszystkie te opowieści spaja postać dziewczynki, Esmeraldy, z którą bezpośrednio wiąże się tytuł i wspólny mianownik tych wszystkich opowieści. Nic więcej o fabule pisać nie będę, bo nie ma to sensu, ale może kogoś się udało zachęcić. Warto obejrzeć, to takie mniej efektowne American Beauty, albo Miasto Gniewu, ale równie celnie uderzające w pewne punkty i skłaniające do przemyśleń. Bardzo mile zostałem przez ten film zaskoczony, bo chociaż nie jest to kino zachwycające od strony technicznej (chociaż aktorstwo jest całkiem niezłe), to historie postaci są życiowe, interesujące i ciekawie poprowadzone. 7+/10.
Aha, producentem wykonawczym jest Guillermo del Toro - jeśli ktoś ma wątpliwości, co do jakości filmu.