@Yacuś, to wybika też po części z faktu, że nadal jesteś przyzwyczajony do systemu pracy na Windows. Pracuję na MACu od 7 lat i generalnie architekturę folderów porzuciłem już dawno na rzecz po prostu pracy z danymi projektami. Na Macu mam tak, że mam JEDEN folder dokumenty i wrzucone tam WSZYSTKO jak do bardzo pojemnej teczki z notatkami. Kluczem (podobnie jak w iTunes ale o tym za chwilę) jest nazewnictwo projektów (dla Ciebie plików). Potem jak czegoś potrzebuję to albo odpalam program w którym to robiłem i wchodzę do hsitorii plikó albo używam czegoś, czego nie ma w Windows - opcji SPOTLIGHT. Wpisuję kilka pierwszym liter i przeszukuje wszystko - foldery, maile, dyski zdalne, ipady etc.
Dlaczego o tym piszę? Bo z muzyką jest tak samo - nigdy nie zaglądałem do folderów. Mam nazwy plików, dobre tagi (jazz, blues, pop, rock, lata 80te, lata 90te, etc), uzupełnione dane meta (nazwa twórcy, utworu, albumu). I teraz wchodząc do domu biorę iPada w dłoń, odpalam REMOTE i daję jazz, lata 70te. Albo konkretny album (wyszukuję to w 3 sekundy). Jest to duuuuuuuużo szybsze niż gdybyś miał teraz z folderów robić sobie playlisty ręcznie (w Itunes są one automatycznie). Przygotowanie biblioteki iTunes nie musi być czasochłonne, niczego nie robiłem ręcznie, mam do tego program który dba o porządek.
Oczywiście iTunes ma masę wad - przede wszystkim nadaje się moim zdaniem tylko do muzyki - filmy, programy do appstore i inne - to już mnie w(pipi)ia