Będąc w Stuttgarcie miałem do wyboru jedno z dwóch: albo muzeum Porsche albo muzeum Mercedesa. Tzn. jak ktoś ma czas to może iść do obu, ja miałem co najwyżej 3h wolnego z dojazdem. Wybrałem więc bardziej egoztyczne dla mnie i trochę mniejsze muzeum Porsche, mimo, że Mercedes ma sporo dłuższą historię. Mimo to egzotyka na maxa, więc ruszyłem w drogę. Muzeum było około 30km od miejsca skąd wyjeżdżałem, oczywiście w Polsce to jak nic prawie godzina drogi w jedną stronę, w Niemczech zamknąłem czas dojazdu w 21 minutach (sic).
Porsche Museum zlokalizowane jest zaraz obok siedziby głównej Porsche oraz fabryki, a także torów testowych. Bezpośrednio pod muzeum dojeżdża się drogą lokalną, po lewej i prawej stronie drogi stoją już zaparkowane same Porsche, zupełnie nowe, gotowe do testów. Stoją sobie również ot tak concept cary czy auta, które dopiero wchodzą na rynek - o tym za chwile.
Już dojeżdżając do parkingu miałem rozdziabioną japę co tu się dzieje, mimo, że w samych Niemczech Porsche jeździ dość sporo (widoczne na autostradach, parkingach itp.). Wjeżdżamy na podziemny parking (darmowy dla zwiedzających) i japa w dół - ktoś przyjechał sobie Lotusem, ktoś przyjechał sobie swoim własnym Porsche Carrera GT
dla przypomnienia to ten s(pipi)iel:
Wysiedliśmy z auta i tekst zioma "No, to dla nas Polaków muzeum Porsche zaczyna się już tutaj". Na parkingu podziemnym wszystkie nowe Porsche w ramach akcji Porsche Drive i to nie bidy wersje, tylko ceramika na hamulcach to standard (opcja ta kosztuje 20 tysięcy Euro)
No ch,uj pobawiliśmy się na parkingu, wsiadamy do windy, jedziemy do kas. Wejściówka kosztuje 8 Euro za osobę bez limitu czasu i z parkingiem w cenie. Nie trzeba mieć przewodnika, można wejść o dowolnej porze, na wejściu dostaje się w cenie audio-przewodnika, czyli bezprzewodowego pindola, przy prawie każdym aucie masz trzycyfrowy numer, który wbijasz i Pan po angielsku opowiada o nim parę słów.
Muzeum jest piękne. Odwalone na wysoki połysk, w środku są wszystkie samochody jakie wyprodukowało Porsche przez lata. Wyczyn to wielki, gdyż Porsche wiele ze swoich modeli miało wyprodukowanych jako limitki, więc skupowało z rynku te cacka od prywatnych właścicieli. Wiele z tych samochodów wypuszczono po 100, 200, 800 czy 900 egzemplarzy. Były również w w historii modele, które jako cało seria był robione na zamówienie. Działa to tak, że Porsche ogłasza, że zrobi 200 sztuk nowego modelu i już 200 osób z całego świata robi przedpłatę i sobie czeka, aż Porsche go wyprodukuje (kupują wizualizację z deski kreślarskiej, coś jak my, sonoklapy kupujemy DriveClub c'nie).
Układ muzeum jest częściowo chronologiczny, częściowo zaś kącikowy. Zaczynamy od najstarszych konstrukcji:
by chwilę później wpaść do kącika sportowego-torowego, gdzie Porsche ma gigantyczną historię sukcesów:
Świetnie przygotowano też część, gdzie wystawiono np same silniki - silniki Porsche, prócz tego, że są dziełami sztuki, trafiały też do samolotów, ciągników rolniczych czy nawet do jednego modelu... Harleya Davidsona
Przykładowo ten s(pipi)iel ma już 10 lat (zrobiony w 2004) a nadal jest to niesamowita konstrukcja, 5,7l pojemności, 10 cylindrów i ponad 600 koni mocy......
Zrobiło na mnie wrażenie, że Porsche już w latach 70tych produkowało takie monstra, w Polsce marzeniem była Syrenka, a jak Wołga jechała to się dzieci chowało
Wspomniany GT również stoi w muzeum:
Mi osobiście spodobały się najbardziej modele historyczne i wyścigowe. Wiecie, nawet nie sądziłem, że takie obcowanie z motoryzacją może wywrzeć na mnie takie wrażenie. Pierwsze auta Porsche, nawet te wyścigowe produkowane na rajd 24h LeMans był takie toporne. Taka lipna trochę manufaktura, widać, że to robione nie wiem, może w murowanym już garażu, ale te rozwiązania takie prymitywne, blachy nie spasowane, tutaj coś na skrętce, tu na kostce, tu na paskach, to wszystko tak słabo wykonane, ale kurcze Panowie powiem to wprost - oglądając te wyścigowe auta miałem ochotę wsiąść do takiego, ubrac kask i NA(pipi)IAĆ MU W PALNIK. Stanąłem na chwilę przy jednym z historycznych modeli wyścigowych i zaglądam do środka. Nagle pojawia się znikąd Pan z obsługi i podchodzi do mnie i otwiera mi drzwi (911 z lat 70tych). I mówi proszę je wziąć do ręki, są zrobione z włókien węglowych - biorę je do ręki i ja pyerdolę jakie to lekkie i to już w tamtych latach!!! Zaglądam do auta, chwilę rozmawiam z Panem no masakra jakie to są piękne cacka...
Drugą grupą aut, jakie wywarły na mnie wrażenie, to auta wyścigowe, przeniesione do cywila i to np w wersji cabrio, dedykowane na rynek np amerykański. Cuda po prostu, zobaczcie jakie to piękne:
Naprawdę jak się spaceruje po tym muzeum to czuć kunszt motoryzacji, nie mówię tutaj o linii samochodów, nie mówię tutaj o tym spasowaniu czy światłach na trututkach, ale mówię tutaj o walce na kilogramy, o walce o moc, mówię tutaj o użytych materiałach, o doskonalej konstrukcji silników, o walce o sekundy do mety i chęci bycia najszybszym. Czuć to jak cholera, klimat udziela się praktycznie już po ,minucie zwiedzania. Muzeum nie jest wielkie, można je oblecieć w godzinę, ja byłem dwie, ale to za mało. Są tacy co pewnie potrzebowaliby 5 godzin minimum.... nie dziwię im się.
Polecam Wam wizytę, fajne przeżycie
Wracając do concept carów. DOdatkową atrakcją muzeum jest to, że jest ono położone w Porsche Arena, na Porsche Platz, który jest elementem całęgo kompleksu Porsche. I tak sobie skończyliśmy zwiedzać, wsiadamy do Opelka, wyjeżdżamy z parkingu stajemy na rondzie i czekamy na zielone. Zaraz z boku podjeżdża facet, folia na siedzeniach, zero tablic rejestracyjnych a kolo siedzi w ...........
i jedzie sobie testować to gdzieś dalej. My japa do ziemi, zjeżamy z ronda a tam po prawej, delikatnie z boczku pod daszkiem stoi sobie schowany ten sam model 918 tylko, że w wersji RSR.... tak tak, właśnie ta najnowsza hybryda Porsche o łącznej mocy blisko 800 koni. No (pipi)a tak se pyerdolona stoi obok ściany i nikt się nią nie zajmuje....
edit
zapomniałem jeszcze dodać na końcu, że każdy ma możliwość wsiąść sobie do nowej 911 cabrio i nacieszyć michę marzeniami