-
Postów
429 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Reputacja
254 WybraniecO lothronik
- Urodziny 08.01.1990
Kontakt
-
Strona WWW:
http://www.kikoo.pl
Informacje o profilu
-
Płeć:
mężczyzna
-
Skąd:
Warszawa
-
Zainteresowania:
Gry, szczególnie te na PlayStation.
-
PSN ID:
lothronik
Ostatnie wizyty
1 781 wyświetleń profilu
-
67 dni lub - jak kto woli - 175 godzin... ...to czas, jaki był mi potrzebny by zdobyć platynkę w Rebirth! Nie mam w zwyczaju "chwalić" się moimi platynkami, więc mam nadzieję, że wybaczycie mi moją megalomanię, ale w tym wypadku po prostu musiałem. Pucharki zdobywam od kiedy tylko zostały wprowadzone, a więc od pamiętnego 2008 roku i Super Stardust HD, ale bezapelacyjnie stwierdzam, że dopisanie do swojego konta platyny w Rebirth nie tylko zajęło mi największą ilość czasu (serio), ale i było to najbardziej satysfakcjonujące przeżycie (serio, serio). A żeby było jeszcze dziwniej - nie mam kompletnie żadnego sentymentu do oryginalnego FF VII, bo po prostu w niego za moich młodzieńczych lat nie grałem, zresztą jak w żadną część z serii Final Fantasy. FF VII Remake był moją pierwszą grą z serii jaką kiedykolwiek ograłem, no, ale... i tak się zakochałem A moja miłość, za sprawą Rebirth, nie tylko nie zmalała, ale wręcz przeciwnie - zakochałem się w tym uniwersum, a przede wszystkim w tych postaciach jeszcze bardziej! Patrzę więc pewnie na tę produkcję nieco inaczej niż większość obecnych w tym temacie weteranów serii, ale powiem Wam, że także osoby, które nigdy nie miały do czynienia z FF VII, mogą wsiąknąć w ten klimat dzięki remake'om - jestem tego najlepszym przykładem. Nie wiem jak to było te 25 lat temu, ale - z całkowicie subiektywnego punktu widzenia - Cloud, Tifa, Aerith () czy Barret to postacie, których nie sposób szybko zapomnieć; osobiście, jestem niesamowicie ciekawy, jak ta historia się zakończy! Wracając jednak do samego platynowego osiągniecia, w zasadzie trzeba w grze zrobić wszystko, co jest do zrobienia. Przez cały czas bawiłem się świetnie, nie czułem absolutnie żadnego znużenia; powiedziałbym, że wręcz przeciwnie, cały czas chciałem wspinać się na kolejne wieże, zaliczać zadania poboczne, zdobywać protorelici. Ta gra po prostu ma coś w sobie. Działałem na zasadzie - nowy region, pcham delikatnie fabułę do przodu, robię wszystkie poboczniaki, kończę fabułę w danym rozdziale itd. Pozwoliło mi to zachować odpowiedni balans. Lekka irytacja pojawiła się po ukończeniu fabuły, kiedy trzeba było "wyczyścić" teren, mam na myśli przede wszystkim minigierki na hardzie - tutaj momentami było trudno i frustrująco, przede wszystkim, jeżeli chodzi o niektóre gierki w GS, kaktusy, brzuszki, ale przede wszystkich Fort Condor, jednak nie dałem się i w końcu pękły. Czytałem Wasze narzekania na to, że tych gierek jest za dużo podczas fabuły, ale ja się z tym nie zgadzam - uważam, że to fajna odskocznia, pasująca do konwencji, mimo wszystko niezbyt nachalna, a przecież nikt nie zmusza do ich masterowania; tak samo jak te aktywności w ramach otwartego świata - w zasadzie zajmują tylko chwilę w odniesieniu do całości tego, co oferuje tytuł: zaliczyć i zapomnieć. No i przyszedł czas na Brutalne i Legendarne wyzwania u Chadleya i - cóż - spędziłem nad nimi myślę, że ze dwa tygodnie. To tak naprawdę dzięki nim dowiedziałem się, jak należy walczyć w tej grze, jakie są umiejętności poszczególnych bohaterów. Był to prawdziwy hardcore, myślę, że dla wielu graczy bariera nie do przejścia. Jednak jak to w takich przypadkach bywa, trzeba się po prostu nauczyć przeciwników, ich ciosów, nauczyć także swoje mięsnie odpowiednich reakcji, być cierpliwym. Krok po kroku zalicza się kolejne rundy, ucząc się ich na pamięć, aż do pełnego sukcesu w danym wyzwaniu. To było generalnie męczące, ale jednocześnie niesamowicie satysfakcjonujące. Największych problemów - o dziwo - nie miałem z Rulersami, a z dwoma ostatnimi, Legendarnymi wyzwaniami, gdzie w ostatniej rundzie trzeba było pokonać Odyna. I tutaj tip dla tych, którzy są przed tym - radzę potrenować sobie z tym bossem solo na "Full Might" - jeśli pokonacie go kilka razy w ten sposób będziecie czuć się pewniej. Na sam koniec zostawiłem sobie Harda i po zaliczeniu wszystkich wyzwań poszło już jak z płatka - w zasadzie jest to typowy boss rush, bo wszystkie zadania poboczne można olać, pomniejszych przeciwników omijać, do tego dostępny jest fast travel. Combo Swiftcast, Magnify, Magic Focus, HP-Up i Mp-Up połączone z adekwatną, zieloną materią żywiołu robi robotę Tak naprawdę to nagłówkować trzeba się tylko przy finale... Poniżej fotka z tego wiekopomnego momentu: A gdyby kogoś zastanawiało, i jeżeli mogę sobie pozwolić na drobny offtop, to tak - większość gry przeszedłem na PS Portal, zwanym przez niektórych DadStation i w sumie w odniesieniu do mnie ta nazwa jest adekwatna Jeżeli ktoś się zastanawia nad zakupem to rekomenduję - żadnych lagów nie uświadczyłem (pianinko czy brzuszki zaliczyłem właśnie na Portalu), a granie w łóżku przed snem zamiast na kanapie ma swoje niewątpliwe plusy Choć zdaję sobie sprawę, że to dużej mierze zależy od jakości łącza (u mnie światłowód, net do konsoli podpięty kablem). PS. Czas ograć coś mniej stresującego
- 1 893 odpowiedzi
-
- 11
-
lothronik obserwuje zawartość The Last of Us Part II , The Last of Us , Super Mario Odyssey i 5 innych
-
No to wygląda na to, że dałem się wykorzystać i przez ostatnie dwa tygodnie robiłem za friko Do tego typu gier mam podejście w zasadzie identyczne jak @Schranz1985 Od czasu do czasu, w przerwie między Elden Ringiem czy innym Horizonem, lubię sobie przejść taką fabularną, liniową do bólu gierkę. Od czasu Heavy Rain ogrywam w zasadzie wszystko z tego gatunku, po prostu dobrze się bawię podejmując decyzje i nie wiedząc, czy podjęta decyzja jest tą właściwą. The Quarry nie jest tytułem wybitnym, ot, kolejny growy horror "klasy B", zbliżony konwencją do Until Dawn. A oczywistym jest, że konwencja ta musi cechować się przejaskrawionymi osobowościami bohaterów (w tym przypadku wychowawców na letnim obozie), ich czasami nielogicznymi wręcz zachowaniami wobec czyhającego zagrożenia czy nie najwyższych lotów poczuciem humoru. Mi to jednak kompletnie nie przeszkadza, bo to chyba nic złego, żeby czasem ograć coś "mniej ambitnego" i po prostu dobrze się bawić. A bawiłem się nieźle, szczególnie oczywiście przy pierwszym przejściu. To, co najważniejsze - czyli stawiana przed nami co rusz konieczność podjęcia decyzji - wypada nieźle, szczególnie, że konsekwencje niektórych wyborów niejednokrotnie są odczuwalne dopiero kilka rozdziałów później. Jasne, że część wydarzeń i tak musimy zobaczyć, niezależnie, co wcześniej zadecydujemy, ale potoczyć się mogą ona całkowicie inaczej, a w najgorszym przypadku skończyć przedwczesną śmiercią którejś z postaci. Podobała mi się też ścieżka dźwiękowa i zbieranie znajdziek - dowodów i wskazówek. Natomiast miałem wrażenie, że pod koniec autorów niestety goniły deadliny, bo poza naprawdę kuriozalnym przedstawieniem losów bohaterów po nastaniu świtu... ...zabrakło mi jednego czy dwóch rozdziałów, które bardziej rozbudowałyby tło wydarzeń i wyjaśniły tak konkretnie dlaczego w Hackett's Quarry działo się to, co się działo (wiem, że to wszystko można sobie złożyć do kupy z pomocą znajdowanych wskazówek, ale jednak). Relacje pomiędzy bohaterami też mogłyby mieć trochę większe znaczenie w kreowanej przez nas historii. Mimika twarzy bohaterów, choć nieźle nagrana, czasem nie oddawała emocji, jakie w danym momencie bohaterowie powinni okazywać. No i w końcu, sama otoczka mogłaby być nieco bardziej straszna i tajemnicza, zabrakło mi takiego efektu zaskoczenia, efektu "wow" - już w zasadzie przed półmetkiem można połapać się o co chodzi. W każdym razie, The Quarry nagród z kategorii najlepszej gry roku na pewno nie zdobędzie, ale jeśli lubicie ten gatunek czy przypadło wam do gustu Until Dawn lub pozostałe gry studia, na pewno warto tę najnowszą ograć i przekonać się, czy uda wam się przetrwać ostatnią noc wakacyjnego obozu. Noc, której by nie było, gdyby Jacob... myślał wyłącznie mózgiem
-
Jeśli ktoś poluje na PS5 to w poniedziałek od 12 będzie można składać zamówienia, wysyłka od 24 stycznia: https://scentre.pl/shop/product/show?produkt=konsola_sony_playstation_5__zestaw_gracza Bundle ze Spider-Manem, Sackboyem, dodatkowym padem i abonamentem PS Plus.
-
A rybki wszystkie złowione? [emoji6] W końcu ukończyłem Valhallę, wyplatynowanie gry zajęło mi ostatecznie 106h. W tym momencie kompletnie nie chciałbym podejmować się recenzji tego tytułu, bo byłbym bardzo nieobiektywny. Mam sentyment do tej serii, która w mojej świadomości utkwiła już momencie zapowiadania jej pierwszej części gdzieś w 2006 roku przez przepiękną panią o imieniu i nazwisku Jade Raymond. Od tamtej pory - kiedy zagrałem w pierwszego Asasyna - który, jak na tamte czasy był pewnym przełomem, przynajmniej jeśli chodzi o skradanie - ogrywam wszystkie asasyny jak leci, przymykając oko na oczywiste wady kolejnych odsłon. Zawsze ceniłem tę serię z uwagi na nawiązania historyczne, których przebieg jest inaczej przedstawiony - oczywiście za sprawą asasynów - niż możemy przeczytać o tym w książkach. Wiadomo, że gdzieś to się wszystko rozmyło odkąd seria przeniosła się nieco w przeszłość (starożytny Egipt, Grecja, teraz Anglia w IX wieku), ale i tak fajnie, że cały czas obracamy się wokół tych prawdziwych postaci historycznych, jak chociażby w tej części król Alfred Wielki (którego, swoją drogą, według Wikipedii przyczyna śmierci jest nieznana [emoji6] ). Podobają mi się też, obecnie zresztą w serii od początku, nawiązania do współczesności. Moim zdaniem, bez nich serią Asasynów nie byłaby już tą samą serią, bo jednak od tego wszystko się zaczęło (od Animusa i pamięci DNA), a jednocześnie nie jest to już serwowane tak nachalnie jak kiedyś, co raczej nie powinno dziwić po tym, jak skończył się wątek Desmonda w części III. Na pochwałę zasługuje też rozwinięcie wątku Pradawnych, Isu, i fajne powiązanie obecnej trylogii mitologicznej z poprzednimi częściami, o których wzmianki zresztą występują w Valhalli. Zresztą, same wyjaśnienie istnienia wierzeń Nomadów też wydaje się przekonujące. Jestem jednak w lekkim szoku, bo byłem pewien, że Ubi zaserwuje nam - po Egipcie i Grecji - starożytny Rzym, tworząc w pewnym sensie trylogię starożytną. Nie wierzę, że są w stanie nie wykorzystać okazji zabójstwa Cezara i nie zastąpić Brutusa jakimś asasynem... Poza tym, co tu więcej pisać. Piękne widoki, fabuła zaciekawia, choć ma pewne spowolnienia spowodowane "podbijaniem" kolejnych krain, ale z kolei wątki poboczne w nich potrafią naprawdę zainteresować, może poza dwa/trzema regionami wrzuconymi na siłę i bez których gra byłaby równie dobra. Walka taka sobie, AI wrogów to jakaś tragedia, wyważenie poziomu trudności też nie wyszło (w połowie gry byłem takim koksem, że walka to była tylko formalność). Kompletnie nie wiem, jak ocenić coraz większe odejście od skradania w serii. Wszak ta seria, zresztą zgodnie z tytułem, skrytobójstwem stała, natomiast w tej części ten element wydaje się kompletnie niepotrzebny. Nawet chyba sam (sama?) Eivor zdaje sobie z tego sprawę, bo kiedy otrzymuje ukryte ostrze to ma wy***ane na to, żeby było ukryte i nakłada je jakby niby nic na wierzch ubrania [emoji6] Poza tym była taka misja, już nie pamiętam w którym mieście, że niby mamy dotrzeć do siedziby jarlów ukryci, a pewnym momencie, przez przypadek, mnie wykryli, wdałem się w walkę, zabiłem wszystkich. Myślałem, że mnie zdesynchronizuje, że nie wypełniam celów misji, ale nic takiego się nie stało... W sumie trochę szkoda, bo o ile rozumiem pewne uproszczenia, jak wspinanie się po w zasadzie każdej powierzchni, tak kilka misji typowo asasyńskich nikomu by nie zaszkodziło. Ostrze nałożone na nadgarstek jest w zasadzie bezużyteczne, co trochę kłóci się z genezą serii, ale równocześnie jest usprawiedliwione charakternością wikingów. W pamięci, pomimo upływu tylu lat, mam cały czas skrytobójstwo fałszywego papieża w Asssassin's Creed II... Błędy też mi jakieś występowały, ale raczej nie wpływające na rozwój fabuły. Parę razy wyrzuciło mnie z gry (PS4), raz nie mogłem zebrać Bogactwa wypadającego z przeciwnika, ale powrót do poprzedniego sejwa załatwił sprawę. Tak że często zapisujcie [emoji6] Co do zbieractwa to kompletnie się nie czepiam, bo jest ono nieobowiązkowe, a można poznać parę fajnych historii. Na plus też dodatkowe epizody: Spoiler A dla tych co robią platynkę to taki tip. Korzystajcie ze zdolności, które znacznie jej zdobycie ułatwiają. Przede wszystkim ustawcie sobie na broń dwa sztylety (jeden zdobywa się z Bogactw w którymś z pierwszych regionów, drugi można kupić w sklepie), to znacznie przyspiesza walkę i momentalnie nabija adrenalinę. A to przydaje się w szukaniu znajdziek, ponieważ: umiejętność Pułapka z zapalającym pyłem, której oba poziomy zdobywa się gdzieś na początku, pozwala rozwalać te ściany/kamienie na podłodze, które normalnie trzeba byłoby rozwalać urną z olejem; dzięki temu zaoszczędzamy czas na szukanie urny i rozwiązań, by jakoś ją dotachać na miejsce; umiejętność Skryty Zryw, pomaga w przejmowaniu tych latających kartek. Wystarczy ją aktywować zanim zbliżymy się do niej, by złapać ją zanim w ogóle zacznie nam uciekać; umiejętność Skok Walkirii na drugim poziomie, chyba najistotniejsza. A najistotniejsza dlatego, że rozwala wszystkie zamki, kiedy są zamknięte od drugiej strony. Nie trzeba szukać jakiegoś okna czy innego sposobu, żeby te zamki zniszczyć/postrzelić, wystarczy użyć umiejętności. Wielki oszczędzacz czasu. To tyle ode mnie [emoji6] Może jeśli szukacie rybek to o ile te z rzek są do znalezienia bezproblemowo (polecam poradniki do kupienia u sprzedawców), tak te z mórz mogą stanowić problem, bo czasem się nie spawnują. Polecam YouTube i kompilacje, gdzie złapać wszystkie ryby, lokacje się sprawdzają (wiem po sobie), natomiast gdyby nadal nie występowały to polecam medytować aż do czasu ustąpienia fal na morzu, ew. przeniesienie się do Animusa i z powrotem, powinno pomóc [emoji6]
-
Dajcie mi spokój z tą grą... Przed chwilą chyba półgodziny męczyłem się na ostatnim fragmencie ostatniej planszy przedostatniego świata, by zebrać wszystkie skrzynki... Ja wszystko rozumiem, slogany "easy to complete, hard to master" itd., fajnie jak gra stawia przed graczem wyzwanie, ale żeby ukończyć Crasha 4 na 100 czy tam 106% to chyba trzeba zamknąć się na pół roku w piwnicy i uczyć się tych poziomów na pamięć, kawałek po kawałku i do tego mieć nieludzką wręcz zręczność i po prostu szczęście. Rozbicie wszystkich skrzynek, przejście poziomu z maks trzema zgonami - ok, przejście lustrzanych plansz - też nie ma problemu, ale zdobycie perfekcyjnego reliktu w każdej planszy, tzn. przejście jej nie tylko ze wszystkimi skrzynkami, ale także bez żadnej śmierci, a do tego jeszcze osobno czasówki... To jest po prostu niemożliwe dla zwykłego człowieka... no chyba, że mamy piwnicę i zapas pożywienia na sześć miesięcy W każdym razie jednak, uważam, że Crash 4 jest naprawdę zacną kontynuacją, godną tej zasłużonej dla gatunku serii, poziomy są różnorodne, nawet w obrębie tego samego uniwersum, a nowości w stylu gry innymi postaciami z nieco zmienioną mechaniką czy masek bardzo dobrze się komponują i urozmaicają rozgrywkę. Taki miks wszystkiego, co do tej pory oferowały gry z Crashem, rozbudowane do granic możliwości i z miłym, nostalgicznym fragmentem na samym końcu - który dopiero przede mną...
-
Czy ktoś mógłby napisać jakie to fakty fabularne (spoilery) trafiły do sieci na przełomie kwietnia i maja, czyli w tym słynnym przecieku? Tak z ciekawości pytam :-)
-
Jakby ktoś jeszcze nie grał w drugi sezon świetnego Life is Strange - tak jak ja - to w PS Store jest obecnie promocja na cały sezon i tytuł można wyrwać za niecałe 70 zł. Widzę też, że w Ultimie wersja pudełkowa kosztuje 85 zł, więc też jest to dobra okazja. Ciekawe czy gra wzbudza podobne emocje i ma takie cliffhangery, jak jedynka
-
E tam, co Wy piszecie. Przecież wszystkich bossów z "Top Secrets" da się pokonać poniżej dwóch minut Dowód poniżej:
-
No widzisz, ja mam tak samo, ale gra mi się tak spodobała, że postanowiłem, że przejdę ją jeszcze raz na hard i... nie pożałowałem. Zgadam się w zasadzie z tym, że na "trudnym" gra jeszcze bardziej zyskuje, ale nie zgadzam się, że przez to, że hard nie jest dostępny od razu na czymś traci. Faktem jest, iż gra delikatnie nie została wyważona na normalu, powinna być ociupinkę trudniejsza, ale też nie odniosłem wrażenia, że postacie wspomagające jakoś utrudniają mi życie, raczej miałem przeświadczenie, że to ode mnie zależy, czy starcie zakończy się sukcesem. Nie ma też możliwości, żeby grę przejść samym Cloudem, trzeba się jednak trochę poprzełączać, może nie w takim stopniu jak na hardzie, ale jednak. Mimo to zgadzam się, że to hard daje tę największą satysfakcję, choć normal także sprawił, że bawiłem się po prostu świetnie. Ten soundrack, te cut-scenki kiedy Cloud wbił na pełnej w sam środek akcji, cud, miód, malina! Poza tym ta historia, te postacie... Może mam inne wrażenie z tego względu, że przed FF VII Remake nigdy nie ograłem żadnej innej części z uniwersum Final Fantasy (wiem, shame on me), ale to jest coś wspaniałego... Szczególnie urzekła mnie kreacja postaci, oddanie ich charakteru, osobowości, ale historia ogólnie też jest niczego sobie. Nie mogę się doczekać, co dalej spotka całą czwórkę, choć oczywiście natknąłem się już na pewien istotny spoiler... Ogólnie, będzie to jedna z moich najprzyjemniejszych platyn. Może jestem mało wymagającym graczem, ale w zasadzie wszystko mi przypasowało, także krytykowana tutaj walka, bo połączyła w sobie elementy slashera z delikatnym RPG-iem, planowaniem kolejnych ruchów. Side questy, ok, może nie były jakieś wybitne, ale także nieuciążliwe, poza rym - NIEOBOWIĄZKOWE. Dobra, KOCHAM tę grę, a szczególnie Aerith i Tifę (i Jessie)! <3
-
W zasadzie to chyba nic skutecznego nie ma, ale też nie ma takiej potrzeby. Podstawowa zasada na hardzie to oszczędzać MP na bossów, a w walce z mobkami korzystać głównie z ability. Zresztą, jak tam się paru błyskawic użyje na roboty to też się nic nie stanie, dać każdej z postaci 2 x MP UP i będzie dobrze. MP uzupełnia się po rozpoczęciu każdego rozdziału, a w trakcie możemy uzupełniać je ze skrzyń, dlatego warto je rozbijać. I tu tip: jeśli w jakichś skrzyniach jest MP to po jej rozbiciu można zapisać grę i wczytać, skrzynie się zrespawnują i ponownie można sobie uzupełnić MP i tak w kółko. Inne materie przydatne na hardzie to HP UP, Elementale wraz z odpowiednim żywiołem (czasem warto dać też na pancerz, żeby uodpornić się na dany żywioł), First Strike oraz, co oczywiste, Revival i Healing. Tą ostatnią warto połączyć z Magnify i dać jednej z postaci, wtedy leczy ona równocześnie całą ekipę. Na 6. poziomie niektórych broni można wykupić też ulepszenie, które zmniejsza o 20% koszt zaklęć leczących, więc taka Curaga kosztuje tylko 9 MP. Ogólnie hard nie jest taki straszny, trzeba tylko uważać przy niektórych starciach i kontrolować pasek zdrowia.
-
Dark Pictures: Anthology (Supermassive, Bandai)
lothronik odpowiedział(a) na dr skrzynia temat w Ogólne
Cenega podesłała mi informację prasową dotyczącą Little Hope. Gra ukaże się, tak jak poprzednia część, wyłącznie w angielskiej wersji językowej. To pewnie nie wynika ze złej woli naszego rodzimego wydawcy, ale i tak nie rozumiem takiej decyzji, szczególnie, że Until Dawn cieszyło się u nas naprawdę sporą popularnością... Można już składać pre-ordery, gra została wyceniona u nas na 119 zł. -
Przecież to najtrudniejszy boss w grze, więc nic dziwnego Polecam swoją drogą komentarze pod filmikiem PowerPyxa, można się uśmiechnąć
-
A miałeś jakiś patent na farmienie czy same wpadły? Chodzi mi o NG. Ja po przejściu gry mam 31 i właśnie zastanawiam się jak najszybciej zdobyć te 19...
-
Ze ścianami to ten myk działał już w pierwszej części, choć nie jestem przekonany, co do tego koloru oczu. Znam natomiast inny sposób na wybranie odpowiedniego gestu - jeśli podejdziemy do pobliskich, czerwonych grobów innych graczy to tam jest napisana przyczyna śmierci. A w tych grobach przy ścianach powód zgonu jest opisany jako gest, który gracz wykonał (i przez to zginął), więc wystarczy wybrać inny Jeśli chodzi o ninjutsu to ja akurat używałem go przez prawie całą grę, wiec nabiłem 600.000 punktów Z magią gorzej, mam niecałe 100k (trochę korzystałem z talizmanu gnuśności, nakładania elektryczności na broń), ale chcę zrobić tak, że zresetuje sobie statsy, dam sporo w magię i gdzieś to się pofarmi. I tak nie jest źle, bo znerfili wymóg znajomości z 180k na 120k, więc na pewno pójdzie szybciej (choć dla magii to nadal 250k...) Ogólnie to właśnie dzisiaj skończyłem fabułę i rzeczywiście, mając build oparty o nijutsu pod koniec gra przechodzi na tryb easy/normal, bo łącząc odpowiednie ninjutsu, do tego mieć założony na siebie set Kato, można zbić bossowi z pół paska zdrowia zanim w ogóle będzie w stanie do nas podejść... @Kolos28, a jak kolekcjonowanie herbat, zebrałeś już 50? :>
-
Nie, nie, nie! Jak wybierzesz daną misję (X) to zanim ją załączysz, naciśnij R1, dzięki czemu ukaże się czy w danej misji jest źródło i czy się w nim wykąpałeś! :-) Źródeł jest 27, z czego 8 w jednej lokacji, więc zobacz, w których lokacjach pominąłeś, kąp się i zmierzaj prosto po platynę! Powodzenia