prorok co nie
sędzia dał nam, pewnie nieświadomie, bo liniowy się pomylił, prezencik ze spalonego, natomiast w miarę zbliżania się końca meczu sędziowanie pod fritzlów było coraz wyraźniejsze, o czym świadczy ponad dwa razy więcej fauli Polaków (w tym samych sytuacjach przy faulach austriaków edward z(pipi) się zapowietrzał), na deser kuriozalny karny po powtórzonym wolnym, gdzie powinien być wolny dla Polaków po faulu na Bąku
ale co by nie mówić, Polacy sami są sobie winni, pierwsze 30 minut to było coś niemożliwego, potem przez cały mecz indolencja w konstruowaniu akcji, można było strzelić drugą bramkę i byłby spokój
to, że ten mecz nie został prze(pipi)any jest zasługą indolencji fritzlów i przytomności i szczęściu Boruca, gdyby obronił karnego, zostałby beatyfikowany za życia albo łysy (pipi)ek kazałby powtórzyć karnego, bo piłka nie była idealnie w punkcie
z taką grą w tym meczu, wyłączając postawę bramkarza, polski zespół nie zasługiwał na awans z grupy, taka prawda