najwyższa pora streścić zeszły rok
płyty warte uwagi:
Weedeater - God Luck And Good Speed - młodszy brat Bongzilli wydał fajne płyciwo inspirowane ziołem i whisky, dobry sladżyk
Ramesses - Misantrophic Alchemy - bez dwóch typów z tego składu Electric Wizard nie nagra już raczej płyt w stylu "Dopethrone" czy "Come My Fanatics...", bardzo dobry doom metal z charakterystycznym brzmieniem
OM - Pilgrimage - najbardziej przyswajalny twór w ich dyskografii, krótsze kawałki;]
Ministry - The Last Sucker - po agresywnym RGB, wyszło, nie wiem, jakoś dziwnie, mimo to można obczaić
Ufomammut-Lento - Supernaturals Record One - gdyby nie Ufomammut w tytule, to bym olał, całkiem fajna kolaboracja
Ulver - Shadows Of The Sun - w przypadku Ulvera żadnych oczekiwań nie miałem, bo i po co? nagrać dobry album oszczędnymi środkami trzeba umieć, do słuchania tylko nocą
1980 - s/t - jazzowa meshuggah, więcej nie trzeba dodawać
rozczarowania i ordynarne kupy:
DevilDriver - The Last Kind Words - na dłuższą metę nudzący album, w końcu trzeci raz to samo i numetalem zalatuje
Hermano - Into The Exam Room - zero stonera, po przesłuchaniu płyty nic mi nie zostało w pamięci, przeleciało i ch.uj
Orange Goblin - Healing Through Fire - poprawnie, czyli rzemieślnicza nuda
Monster Magnet - 4-Way Diablo - skończyli się po 'Dopes To Infinity" i dostarczają kolejny dowód na poparcie tej tezy
Pelican - City Of Echoes - nie ma sludge'u, jest mierny post rock, słabo
Polkadot Cadaver - Purgatory Dance Party - ubogi krewny DFD, brak w tych kawałkach geniuszu i polotu wymienionego zespołu, ludzie płaczący po rozpadzie DFD mogą sprawdzić
QOTSA - Era Vulgaris - to jest kupsztajn roku i nie dlatego, że jestem uprzedzony do kłotsa i Homme na wokalu mnie wku.rwia, takie są fakty;]
Tomahawk - Anonymous - początkowo było fajnie, coś nowego, z czasem okazało się, że to mało żywotna ciekawostka
Today is the Day - Axis Of Eden - album-widmo, wciąż brak ładnie zripowanej wersji do odsłuchu, z tego, co wyciekło można stwierdzić, że jeden ze słabszych albumów TITD
Yakuza - Transmutations - za bardzo się typy pośpieszyły po wydaniu zaje.bistej "Samsary", tegoroczne wydawnictwo jawi mi się jak zbiór jakichś odrzutów i besajdów, można posłuchać, ale bez euforii
najlepszy polski album:
nie interesuje mnie polskie podwórko
dobre plyty:
Down - III: Over The Under - nie wiem, czemu narzeka się na ten album, jest taki jak trzeba, są charakterystyczne riffy i feeling południa, drugiego debiutu (zbioru demówek) już nie będzie
Electric Wizard - Witchcult Today - poszli tym albumem w stronę klasycznego doom metalu, jednakże zachowując swe brzmienie, dość melodyjny album, najlżejszy wraz z debiutem i po części "Let Us Prey"
High on Fire - Death Is This Communion - dość różnorodna płyta, sporo pomysłów, dobre riffy, taki motorhead stoner metalu, przy tym się rozwija
Neurosis - Given To The Rising - długo mi zajęło przyswojenie spojrzenia Neurosis na muzykę, ale się powiodło, album nie bije TSIB, ale jest dość dobry
Nile - Ithyphallic - do BSOV i ITDS sporo brakuje, z jednej strony dobra produkcja, z drugiej zauważalny brak miażdżącego klimatu wymienionych, a i tak bez niczego ownuje światek death metalowy
Pig Destroyer - Phantom Limb - nr 1 grindcore'u w tym roku, do klasyka gatunku, mianowicie "Terryfyer" troszkę brakuje, ale jest dobrze
Unsane - Visqueen - ich najlepszy album w dyskografii, pierwszoligowy noise rock
Witchcraft - The Alchemist - dobry, nawet innowacyjny, kawałek retrogrania, ale do debiutu nie ma porównania, przyjemnie się tego słucha
utwór roku:
Unsane - Against The Grain
Neurosis - Given To The Rising
Electric Wizard - Torquemada '71
Down - Pillamyd
Nile - The Essential Salts
1980 - Amicalement Votre
Weedeater - Gimme Back My Bullets
High On Fire - Return To NOD
najlepszy debiut:
1980 - s/t
najlepszy koncert:
stara bida, nie ma kasy
nadzieje na rok 2008:
meshuggah już jest...
lair of the minotaur już jest...
ufomammut, melvins, mastodon, metallica;], testament, rabbit junk, isis
pewnie coś przeoczyłem, potem się okaże