Bioshock 2 - w sumie to nie wiem co o tej gierce myśleć. Niby niweluje toporności gameplayu poprzednika: hakowanie, żonglerkę plasmidami i broniami czy research mobków, niby fabula dopowiada wątki upadłej podwodnej utopii, które w pierwowzorze gdzieś tam zamajaczyły przelotnie, niby Rapture wydaje się bardziej organiczne w związku z upływem czasu oraz okolicznościami przyrody wytrwale pracującymi ku ruinie tego miejsca, ale czegoś w tej grze brakuje.
Nie wiem. może to wina:
- trochę dziwnych zabiegów fabularnych, które skutkują ambiwalentnymi odczuciami,
- początkowych etapów, które odbiegają jakością od tego, co można uświadczyć w prequelu,
- większego nastawienia na akcję niż na suspens, jest więcej momentów odpierania ataków grupek mobków, do tego częściej się spawnują podczas backtrackingu,
- słabego balansu zasobów: na początku jest na styk, w późniejszych etapach jest takie zatrzęsienie, że nie trzeba kupować ammo czy medykamentów, do tego kasy sypie się tyle, że limity w portfelu szybko zostają osiągnięte.
Tak cisnę po tej gierce, ale żeby było jasne - to wciąż kawał dobrego szpila, który kilka rzeczy robi lepiej jako sequel np. ma lepszy arsenał czy to, co wymieniłem wyżej. Zwyczajnie nie ma świeżości przygód Jacka Ryana. 8+/10.