sheeeeeeeeeeeeeeeeeeit
Dzisiaj popołudniu obejrzałem ostatni epizod the Wire i jest mi smutno, że pozostaje mi już tylko oglądanie od nowa. Serial absolutnie niszczy ukazując oblicze miasta Baltimore - sam ciąg logicznie powiązanych wydarzeń napędzanych motywacją i determinacją wielu bohaterów, trochę przypadku, ale żadnego deus ex machina.
klimat i realia serialu odzwierciedlają rzeczywistość w takim stopniu, że wiele dialogów czy sytuacji, w które obfituje the Wire, w innych seriach nie robiłoby specjalnego wrażenia, natomiast tutaj błyszczy i stanowi o wartości tego dzieła.
Najlepsze 60 odcinków serialu, jakie dotychczas oglądałem.
you happy now, bitch?