Wojtq 795 Opublikowano 2 stycznia 2013 Opublikowano 2 stycznia 2013 (edytowane) Reinkarnacji tam nie widziałem. A ona tam jest. Zwróć uwagę na scenę, gdy Halle Berry w latach '70 wstępuje do sklepu z płytami i poznaje grany utwór. Facet, który skomponował ten utwór też miał to znamię z kometą, więc to nie jest przypadek. Poza tym sam autor książki tak to widzi (natknąłem się później na odpowiedni cytat na wikipedii), więc to jest reinkarnacja. Jasnym dla mnie jest, że każdy z głównych bohaterów poszczególnych epok o coś walczył. Czy to z jakąś korporacją naftową, czy to z pielęgniarkami w psychiatryku, ale niech mi ktoś tu jasno i klarownie wytłumaczy: O CZYM JEST TEN FILM? Tak naprawdę, o czym on opowiada? Że trzeba walczyć? Że nasze życie nie należy do nas samych (głupie to było)? Że najważniejsza jest miłość? A może wszystko po trochu? Mam zastrzeżenia co do wykorzystania tych samych aktorów w poszczególnych epokach, który to zabieg wprowadza niepotrzebny chaos w historii. Rozumiem, oszczędności - ale tak naprawdę tylko kilka z tych postaci miało powtarzalny charakter (Hugo Weaving, zawsze będący jakąś zmorą. Nawiasem mówiąc, kim do cholery miał być ten jego kapelusznik? Za to jak zobaczyłem go w roli pielęgniarki, nie wiedziałem, czy to ma być farsa). A może użycie tych samych aktorów miało wzmocnić myśl, że nasze życie należy do nas wszystkich? Jeśli tak, to wyczuwam socjalistyczną propagandę w najczystszym wydaniu. Nie oglądało mi się go źle i te 2,5 godziny zleciały mi bezboleśnie. Film jest ładnie nakręcony, aktorzy grają na poziomie, posiada wiele dobrych scen, ale ogółem wydaje się esencją przerostu formy nad treścią. Jak miałbym go skojarzyć z innym wytworem pop-kultury, moim wyborem byłby znany wszystkim serial LOST Edytowane 2 stycznia 2013 przez Wojtq Cytuj
gekon 1 787 Opublikowano 2 stycznia 2013 Opublikowano 2 stycznia 2013 Bo to nie jest film, który zrozumieją masy. Koncepcje zawarte w tym obrazie wyprzedzają myślenie o kilkanaście/-dziesiąt lat, a zarazem nie zawierają żadnej wiedzy, która nie byłaby już znana kilka tysięcy lat temu. Tak samo jak Matrix, który jest bardziej realny, niż taśma na której został nakręcony Zresztą, Ty Mashter chyba rozkładałeś Matrixa na części pierwsze z tego co pamiętam Ogólnie Wachowscy to mocno świadome rodzeństwo jeśli chodzi o te sprawy. Nie zgadzam się natomiast z Gekonem, bo pomimo tego że historia w filmie nie jest skomplikowana, tak narracja jest koszmarnie trudna w odbiorze i nie ma opcji, żeby przeciętny widz zrozumiał o co w tym wszystkim chodzi (m.in. widział związek pomiędzy osobnymi bohaterami i ich wątkami). A co rozumiesz przez "przeciętego widza"? pan Jasiu - sąsiad z dołu, sprzątacz w tesco i pani Halinka - emerytka bez szkoły? Każdy średnio inteligenty człowiek powinien ten film ogarnąć. A to, że wg Ciebie ma trudną narrację wcale nie jest plusem tego filmu. Niepotrzebne utrudnianie, tam gdzie wszystko jest jasne. Nieskładność itp. Z drugiej strony tam gdzie powinni dać miejsce do rozmyśleń mam stereotypy i skróty. Film nie jest dobry pod względem technicznym, bo ma słabą według Ciebie charakteryzację? Pomijając fakt, że charakteryzacja jest tylko słabsza w epizodzie futurystycznej przyszłości, to cała warstwa techniczna: montaż, montaż dźwięku, mate painting, zdjęcia, to absolutnie najwyższa półka. No muzyka też była ładna, przyznać trzeba. Jednak ta charakteryzacja sprawiała, że ktoś kto oglądałby film urywkami mógłby uznać to za komedię albo horror z mutantami. Ktoś wyżej wspminał, że Ci sami aktorzy zostali użyci z oszczędności. No chyba nie, bo taka halle berry bierze za dzień zdjęciowy pewnie więcej niż milion innych, mniej znanych, miliard razy lepszych aktorów wziełaby za rok pracy. To jednak chodziło o tę reinkarnację. Pewnie musieliby dawać tych samych aktorów, ale niech oni jakoś wyglądają, bo poza Hanksem było strzasznie biednie, śmiesznie i momentami przerażająco. Cytuj
tk___tk 4 795 Opublikowano 2 stycznia 2013 Opublikowano 2 stycznia 2013 O CZYM JEST TEN FILM? od kiedy film musi być "o czymś"? Cytuj
Wojtq 795 Opublikowano 2 stycznia 2013 Opublikowano 2 stycznia 2013 od kiedy film musi być "o czymś"? W bezsensie życia staram się znajdować sens i nie lubię, jak coś nie służy niczemu. 1 Cytuj
tk___tk 4 795 Opublikowano 2 stycznia 2013 Opublikowano 2 stycznia 2013 to nigdy się nie dogadamy Cytuj
gekon 1 787 Opublikowano 2 stycznia 2013 Opublikowano 2 stycznia 2013 ja z kolei wole jak coś nie zawiera w ogole tresci, niż ta treśc ma być po chu*ju Cytuj
Wojtq 795 Opublikowano 2 stycznia 2013 Opublikowano 2 stycznia 2013 ja z kolei wole jak coś nie zawiera w ogole tresci, niż ta treśc ma być po chu*ju O, to bardziej oddaje moje nastawienie. Ostatnio obejrzałem "Valhalla Rising", który również jest jedną wielką enigmą, ale atmosfera tego filmu tak mnie ujęła, że nie potrafię go brukać za jego (pozorną?) bezcelowość. "Atlas Chmur" to nieco chaotyczny twór, który ewidentnie sili się na bycie czymś więcej, ale tak naprawdę przez nagromadzenie wszystkiego w jednym miejscu staje się raczej nieczytelną papką. We wspomnianej Valhalli ta tajemnica i klimat były elementami budującymi film. W Atlasie tego zabrakło, a tajemnica wcale nie jest taka tajemnicza. Może to dlatego, że uważam reinkarnację za kretyński wymysł. Cytuj
MaiorZero 1 400 Opublikowano 2 stycznia 2013 Opublikowano 2 stycznia 2013 Właśnie tutaj nie chodzi o to czy ten film ma sens czy go też nie. Przez cały film bohaterowie oraz narrator chcą powiedzieć, że te wątki się łączą i to ma jakieś znaczenie. Problem w tym, że oglądając ten film nie dostrzegłem tego połączenia otrzymując 6 filmów w cenie jednego. Gdyby nie próbowali tak na siłę przekazać widzowi, że wszystko jest połączone wyglądałoby to inaczej. No bo są takie filmy też gdzie różne historie nie wiążą się ze sobą, ale tworzą spójny film. Także mam zastrzeżenia co ról odgrywanych przez aktorów. To była momentami zabawa w charakteryzacje, mimo, że fajna, była trochę sztuką dla sztuki. Bo faktycznie Grant gra ludzi wysoko postawionych, a Weaving typów spod ciemnej gwiazdy. Ale już Hanks czy Berry grali kogo popadnie. Cytuj
Cahir aep Callah 59 Opublikowano 2 stycznia 2013 Opublikowano 2 stycznia 2013 (edytowane) wczoraj obejrzałem to super extra dzieło dziwny film za długi, te wszystkie historie były jakoś połączone ? nie zrozumiałem co ma wspólnego element brytyjskiego humoru do motywu przerabiania azjatek na białko ? , mniejsza z tym dużo ciekawszy film o tematyce reinkarnacji itp to 'enter the void" Te historie były połączone, ale na bardziej, że tak powiem, subtelnym poziomie - na poziomie ideałów bohaterów. Każdy z nich podważał zasady rządzące ich światem. Znamię to nie reinkarnacja, ale pewien symbol, każdy z bohaterów walczył z "systemem". A nawet jeśli reinkarnacja była, to raczej wyglądałoby to tak: Sturgess -> Wishaw -> Berry -> Broadbent -> Bae (albo znowu Sturgess, już nie pamiętam) -> Hanks. Wszyscy mieli znamię. Aktorzy w różnych raczej nic znaczą - to taka zabawa bardziej. Tak myślę. A te subtelne nawiązania dotyczą właśnie m. in. brytyjskiej komedii i historii science fiction. Broadbent żartuje, że jedzenie podawane w domu starców to Soylent Green (Zielona Pożywka). Zielona Pożywka to komedia science fiction, w której ludzi przerabiano na jedzenie. Takich drobnych smaczków pewnie jest więcej. Edytowane 2 stycznia 2013 przez Cahir aep Callah Cytuj
Wojtq 795 Opublikowano 2 stycznia 2013 Opublikowano 2 stycznia 2013 Znamię to nie reinkarnacja, ale pewien symbol, każdy z bohaterów walczył z "systemem". Przyjmijcie do wiadomości, że tu naprawdę chodziło o reinkarnację. Cytat autora książki: "Literally all of the main characters, except one, are reincarnations of the same soul in different bodies throughout the novel identified by a birthmark...". Cytuj
mashter 54 Opublikowano 2 stycznia 2013 Opublikowano 2 stycznia 2013 (edytowane) Bo to nie jest film, który zrozumieją masy. Koncepcje zawarte w tym obrazie wyprzedzają myślenie o kilkanaście/-dziesiąt lat, a zarazem nie zawierają żadnej wiedzy, która nie byłaby już znana kilka tysięcy lat temu. Tak samo jak Matrix, który jest bardziej realny, niż taśma na której został nakręcony Zresztą, Ty Mashter chyba rozkładałeś Matrixa na części pierwsze z tego co pamiętam Ogólnie Wachowscy to mocno świadome rodzeństwo jeśli chodzi o te sprawy. Nie zgadzam się natomiast z Gekonem, bo pomimo tego że historia w filmie nie jest skomplikowana, tak narracja jest koszmarnie trudna w odbiorze i nie ma opcji, żeby przeciętny widz zrozumiał o co w tym wszystkim chodzi (m.in. widział związek pomiędzy osobnymi bohaterami i ich wątkami). A co rozumiesz przez "przeciętego widza"? pan Jasiu - sąsiad z dołu, sprzątacz w tesco i pani Halinka - emerytka bez szkoły? Każdy średnio inteligenty człowiek powinien ten film ogarnąć. A to, że wg Ciebie ma trudną narrację wcale nie jest plusem tego filmu. Niepotrzebne utrudnianie, tam gdzie wszystko jest jasne. Nieskładność itp. Z drugiej strony tam gdzie powinni dać miejsce do rozmyśleń mam stereotypy i skróty. Film nie jest dobry pod względem technicznym, bo ma słabą według Ciebie charakteryzację? Pomijając fakt, że charakteryzacja jest tylko słabsza w epizodzie futurystycznej przyszłości, to cała warstwa techniczna: montaż, montaż dźwięku, mate painting, zdjęcia, to absolutnie najwyższa półka. No muzyka też była ładna, przyznać trzeba. Jednak ta charakteryzacja sprawiała, że ktoś kto oglądałby film urywkami mógłby uznać to za komedię albo horror z mutantami. Ktoś wyżej wspminał, że Ci sami aktorzy zostali użyci z oszczędności. No chyba nie, bo taka halle berry bierze za dzień zdjęciowy pewnie więcej niż milion innych, mniej znanych, miliard razy lepszych aktorów wziełaby za rok pracy. To jednak chodziło o tę reinkarnację. Pewnie musieliby dawać tych samych aktorów, ale niech oni jakoś wyglądają, bo poza Hanksem było strzasznie biednie, śmiesznie i momentami przerażająco. Ale ja nigdzie nie napisałem, że trudna narracja w tym filmie, to plus. Moim zdaniem Wachowscy nie poradzili sobie z tematem, ponieważ temat od początku był skazany na porażkę. Mają plusa za próbę, momentami całkiem udaną. Niestety cały film, to bardziej ciekawostka, właśnie ta próba zekranizowania czegoś cholernie trudnego. Dla mnie zawiódł scenariusz, bo wszystko to co on zawierał zostało 'pięknie' przedstawione, po prostu założenia były złe. Tylko, że tak jak już to pisałem i mówiłem wielokrotnie, podjęcie się ekranizacji tej powieści było kinematograficznym samobójem, ale to dla Wachowskich chleb powszedni Mimo wszystko oceniam ten film pozytywnie, bo próbuje przekazać coś ponad to wszystko co nas otacza w bardzo stylowy sposób. Za to muzyka, to wątek na osobny temat. Jest rewelacyjna. Edytowane 2 stycznia 2013 przez mashter Cytuj
Cahir aep Callah 59 Opublikowano 2 stycznia 2013 Opublikowano 2 stycznia 2013 Przyjmijcie do wiadomości, że tu naprawdę chodziło o reinkarnację. Cytat autora książki: "Literally all of the main characters, except one, are reincarnations of the same soul in different bodies throughout the novel identified by a birthmark...". OK, trudno się kłócić z autorem książki. Mój błąd. xd Choć z drugiej strony, już to napisałem, że mogłoby by tak być. Że jednak znamię oznacza reinkarnację. Ale dalej mimo wszystko uważam, że reinkarnacja nie jest celem, a tylko drogą do pokazania, że historia się powtarza i pewne rzeczy są niezmienne. 1 Cytuj
MEVEK 3 576 Opublikowano 31 stycznia 2013 Opublikowano 31 stycznia 2013 (edytowane) film ogladalem ze znajomym nie wiedzac czym jest, takze za 1 razem, pozamiatal nas totalnie. troszke mielismy broblemy z odnalezieniem sie w ogole i o co B, milo go wspominamy.. Edytowane 31 stycznia 2013 przez MEVEK Cytuj
Yakubu 3 047 Opublikowano 8 listopada 2017 Opublikowano 8 listopada 2017 Ależ cholernie nudne guwno, 3-/10. 1 Cytuj
gekon 1 787 Opublikowano 8 listopada 2017 Opublikowano 8 listopada 2017 no co ty, ja się śmiałem całe 3 i pół godziny Cytuj
japco 275 Opublikowano 8 listopada 2017 Opublikowano 8 listopada 2017 (edytowane) No nie najlepszy film. Kolega mi go polecał mówiąc że "ryje beret". Kolega pali dużo marihuany. Edytowane 8 listopada 2017 przez japco Cytuj
gekon 1 787 Opublikowano 9 listopada 2017 Opublikowano 9 listopada 2017 (edytowane) Mi zryło beret. Do dziś nie mogę spać, bo śni mi się ta Azjatka ucharakteryzowana na rudą europejkę. Edytowane 9 listopada 2017 przez gekon Cytuj
Yakubu 3 047 Opublikowano 9 listopada 2017 Opublikowano 9 listopada 2017 (edytowane) Ja myślałem, że ona tak ma wyglądać i że jest jakimś wpół murzyńskim bękartem żonki tego niemiłego gościa, ale jak zobaczyłem przy napisach, że zagrała ją ta azjatka i jak sobie dodałem kreacje tych białych azjatów to kwikłem nieziemsko :yao: Ogólnie to jakieś 20 ostatnich minut całkiem fajne, ale cała reszta to kupa na równi z Jupiter Intronizacja, albo gorzej. Edytowane 9 listopada 2017 przez Yakubu Cytuj
kultywator 2 083 Opublikowano 9 listopada 2017 Opublikowano 9 listopada 2017 Heh. A dla mnie to film na dychę. Cytuj
gekon 1 787 Opublikowano 9 listopada 2017 Opublikowano 9 listopada 2017 (edytowane) spodziewałem się tego już po tym jak napisałeś, że nowy blade runner i mad max to dłużyzny na 4/10 czyli jednak fatalny gust. Edytowane 9 listopada 2017 przez gekon Cytuj
kultywator 2 083 Opublikowano 9 listopada 2017 Opublikowano 9 listopada 2017 11/10, film roku. Teka? Zawsze szanowałem. 1 Cytuj
kultywator 2 083 Opublikowano 10 listopada 2017 Opublikowano 10 listopada 2017 Nic mi to nie przeszkadza. Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.