Opublikowano 23 kwietnia 20186 l CDJapan wysłał mi właśnie ost'a z Zeldy, już się nie mogę doczekać odbioru paczki.
Opublikowano 29 kwietnia 20186 l Gram w tą Zeldę, jak na razie bardzo mi się podoba. Czuję się lekko przytłoczony tą wolnością, jaką oferuje. Zazwyczaj open worldy prowadzą za rękę przynajmniej przez kilka godzin na początku rozgrywki, tutaj dali mi zabawki, piaskownicę, kopa w tyłek i idź się bawić po swojemu Mam wrażenie, że przez to dużo rzeczy może mi umknąć, a części nigdy nie zobaczę (gram bez jakichkolwiek poradników), ale za to satysfakcja po własnoręcznym odkryciu czegokolwiek jest nieziemska. Jak rozkminiłem slide na tarczy to cieszyłem się jak głupi do sera... To właśnie uczucie jest największą zaletą gierki po kilku godzinach gry (dopiero opusciłem Great Plateu, choć całkiem sporo się tam kręciłem i pewnie dużo rzeczy i tak mnie ominęło).I za cholerę nie mogę rozwalić tych ‘działek‘, które łapią mnie na jednego strzała z lasera. Jest jakiś sposób na nie? Może muszę zdobyć więcej serduszek (choć też nie wiem w jaki sposób)?
Opublikowano 29 kwietnia 20186 l Serduszka dostajesz za zaliczanie shrine'ów, a co do rozwalania guardianów, to polecam nauczyć się parry tarczą i próbować.
Opublikowano 29 kwietnia 20186 l Z łuku strzelasz im w oko, podbiegasz, odrąbujesz kończyny i jak się przewróci nawalasz w odsłonięte "podbrzusze"
Opublikowano 29 kwietnia 20186 l Serduszka dostajesz za zaliczanie shrine'ów, a co do rozwalania guardianów, to polecam nauczyć się parry tarczą i próbować.Parry tarczą? Znowu o czymś nie wiedziałem Ten brak tutoriali coraz bardziej mnie do siebie przekonuje. Dzięki za podpowiedzi, jutro dwie godziny w pociągu będę próbować różnych eksperymentów.To moja pierwsza Zelda, dlatego też dużo rzeczy stanowi dla mnie zagadkę w tej pozycji.
Opublikowano 29 kwietnia 20186 l 1 godzinę temu, Bzduras napisał: Gram w tą Zeldę, jak na razie bardzo mi się podoba. Czuję się lekko przytłoczony tą wolnością, jaką oferuje. Zazwyczaj open worldy prowadzą za rękę przynajmniej przez kilka godzin na początku rozgrywki, tutaj dali mi zabawki, piaskownicę, kopa w tyłek i idź się bawić po swojemu Mam wrażenie, że przez to dużo rzeczy może mi umknąć, a części nigdy nie zobaczę (gram bez jakichkolwiek poradników), ale za to satysfakcja po własnoręcznym odkryciu czegokolwiek jest nieziemska. Jak rozkminiłem slide na tarczy to cieszyłem się jak głupi do sera... To właśnie uczucie jest największą zaletą gierki po kilku godzinach gry (dopiero opusciłem Great Plateu, choć całkiem sporo się tam kręciłem i pewnie dużo rzeczy i tak mnie ominęło). Spokojnie ja mimo ponad 300 godzin spędzonych z grą potrafię się łapać na tym, że gdy wracam do gry od czasu do czasu to zdarza mi się trafić jeszcze na miejscówkę, w której jeszcze nie byłem. Wszystkiego z czasem nauczysz się samego, i nie warto korzystać z żadnych poradników, bo można sobie tylko zepsuć zabawę. A sama gra jest tak przemyślana, by dla każdego była indywidualnym przeżyciem, i to jest świetne w tym tytule. Szczególnie, że tak jak piszesz na początku potrafi przytłoczyć swoim ogromem, ale później wynagradza to wszystko z nawiązką świetną przygodą.
Opublikowano 29 kwietnia 20186 l Zgadza się, to gra, którą każdy przeżywa po swojemu, idzie swoją drogą do tego samego celu, i chyba w tym tkwi jej piękno.
Opublikowano 30 kwietnia 20186 l 11 godzin temu, Bzduras napisał: Parry tarczą? Znowu o czymś nie wiedziałem Ten brak tutoriali coraz bardziej mnie do siebie przekonuje. Dzięki za podpowiedzi, jutro dwie godziny w pociągu będę próbować różnych eksperymentów. To moja pierwsza Zelda, dlatego też dużo rzeczy stanowi dla mnie zagadkę w tej pozycji. Tutoriale jak walczyć są w niektórych shrinach
Opublikowano 3 maja 20186 l Właśnie zacząłem przygodę pierwsze wrażenie WOW ale czy np po 40 godzinach nadal cieszy tak samo czy to co na początku jest urocze po czasie meczy Edytowane 3 maja 20186 l przez Banan91PL
Opublikowano 3 maja 20186 l Wszystko zależy od Twojego podejścia. Sporo gierek cisnąłem na szybko, żeby tylko odfajkować pozycję z listy i zabrać się za następną, dlatego niektóre powtarzające się elementy np. w takich Asasynach po czasie zamiast bawić zaczynały irytować. W Zeldę gram spokojnie, podziwiam sobie widoczki, jeżdżę powoli moim Szkapiksem i wypatruję ciekawych miejsc na mapie, od czasu do czasu przeplatam to wieżą, świątynią i szukaniem Koroków. No i nie wiem ile mam godzin bo Switch jeszcze nie dzieli się ze mną tą informacją, ale coś koło 10 na liczniku będzi, ani chwili nie czułem znużenia. Relaks, take it easy i do przodu szukać shrine'ów.
Opublikowano 3 maja 20186 l Mnie ta gra bawi do dziś, bo lubię do niej wracać, jak już pisałem wcześniej. A na liczniku mam ponad 300 godzin.
Opublikowano 3 maja 20186 l Mnie bawiła do 330h i teraz mam problem ze skończeniem dodatków, bo są inne gry (nowości), które bawią teraz bardziej, co oczywiste :).
Opublikowano 8 maja 20186 l Ten moment w oryginale jak wjeżdża logo gry jezu. Myślę, że każdy kto grał miał wtedy podniesionego michałka Edytowane 8 maja 20186 l przez ragus
Opublikowano 9 maja 20186 l Konsola pokazuje mi coś pomiędzy 15-20 godzin i cały czas suty stoją jak te przysłowiowe wentyle od Jelcza. Eksploracja w tym tytule wciąga i bawi niesamowicie. Edytowane 9 maja 20186 l przez Bzduras
Opublikowano 9 maja 20186 l 11 godzin temu, ragus napisał: Ten moment w oryginale jak wjeżdża logo gry jezu. Myślę, że każdy kto grał miał wtedy podniesionego michałka Ja nie miałem
Opublikowano 9 maja 20186 l rayos nie ma michalka btw wielka szkoda tych dlc, szczegolnie tego dumnie nazwanego fabularnym...ehhh liczylem, ze bede mial motywacje wrocic do tej gry
Opublikowano 9 maja 20186 l 2 godziny temu, Bzduras napisał: Konsola pokazuje mi coś pomiędzy 15-20 godzin i cały czas suty stoją jak te przysłowiowe wentyle od Jelcza. Eksploracja w tym tytule wciąga i bawi niesamowicie. U mnie już 55 godzin jakieś. A wydaje się, sądząc po zdobytych wieżach, mapie i questach, że liznąłem tylko niewielką cześć całości. To moja pierwsza zelda od wielu lat. Pierwsze wrażenie jakie na mnie zrobiła było niesamowite i trwa nadal. W oczy rzuca się interakcja, której nie ma w innych grach. Gdy za pierwszym razem odpaliłem ognisko bez ognia, płynąłem łodzią za pomocą liścia, gdy dostałem piorunem, bo miałem metalowy miecz to na mordzie pojawiał się banan. Ale tych smaczków w zeldzie jest znacznie więcej. Mnóstwo czasu spędzam nie popychając fabuły do przodu. Na eksploracji, na zbieraniu składników i gotowaniu, na shrinach. Rozumiem, że shriny mogą być dla niektórych monotonne z uwagi na podobny design, ale tam gdzie trzeba pogłówkować to dla mnie sama przyjemność. Eksplorację wymusza czasem fakt, że trzeba poszukać jedzenia, broni czy strzał. Zmęczył mnie jedynie pewien quest, który składa się z 4 etapów. Zrobiłem dwa i miałem dosyć przestawiania konstrukcji i samej drogi do bossów, no ale sama walka kozacka. Gra wygląda rewelacyjnie, szczególnie w handheld. Narazie 10/10, ale jeszcze długo będę grał by ukończyć. Edytowane 9 maja 20186 l przez Kosmos
Opublikowano 9 maja 20186 l Godzinę temu, Ficuś napisał: rayos nie ma michalka btw wielka szkoda tych dlc, szczegolnie tego dumnie nazwanego fabularnym...ehhh liczylem, ze bede mial motywacje wrocic do tej gry No dlc hoiowstwo, liczę na to ze to samo nie spotka xc2 i tego "story" dlc z jakąś papką dla której zrobiono season passa.
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.