Skocz do zawartości

Console Wars 5: Starcia Betonów

Featured Replies

Opublikowano

Ja (pipi)e popadacie z jednej skrajności w drugą.Co jest złego w tym że gierka potrafi zaserwować dobrą fabułę zmuszającą do myślenia niczym porządna książka ? Na rynku jest miejsce na każdy rodzaj "doświadczeń" płynących z gierek , któryś ci nie odpowiada to nie graj proste.Dla każdego zwrot "dobra zabawa" będzie miał inne znaczenie bo czego innego szuka i oczekuje , gierki to tak za(pipi)iste medium że może sprostać oczekiwaniom każdego. Ale wiadomo że lepiej się czepiać ("bo ja tego nie lubię to musi być be i dla innych tez takie powinno być") niż cieszyć z oferowanej różnorodności.

  • Odpowiedzi 11,6 tys.
  • Wyświetleń 374,3 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Najpopularniejszy posty

  • Dobra, Mendrek ciągle się pyta jakie to są różnice między Xbox LIVE a PSN, mimo nawet tego że dokładnie mu je wypisałem jakiś czas temu.   Tak więc postanowiłem skleić filmik dla takich jak on:  

  • mentalność Lionela i komentujących na PPE - pogoń za hardware i ocenianie wszystkiego pod kątem jakichś tranzystorów (i to tacy ludzie mają czelność śmiać się z pececiarzy, że ci zamiast grać gadają o

  • raven_raven
    raven_raven

    http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=v6jIK_cHF5c   To jest ta gierka, do której po nocach moczą się sonyboty xD?   Chcecie mi powiedzieć, że gra w której jedyny koleś z latar

Opublikowano

Ty ale kto broni serwowania dobrej fabuły i wciągającego gameplayu bez przerywania co chwile cutscenkami, qte, zoomami ("PATRZ NA TO DEBILU PRZY PADZIE TO JEST KU'RWA WLASNIE TERAZ WAZNE") vide Silent Hill 2, Planscape Torment, Alan Wake (tutaj może dobra fabuła to troche za dużo powiedziane) Bioshock ważne żeby było odpowiednio zbalansowane. Zaznacze również, że HR mi się kompletnie nie podobało zarówno gameplejowo jaki i pod względem scenariusza, The Walking Dead 10 razy lepsze mimo, że ma podobne schematy. 

Edytowane przez _Be_

Opublikowano

@Karas

 

nie chodzi o to czy gra ma dobrą fabułę czy nie tylko o to aby gra nie aspirowała do miana czegoś czym nie jest. Najlepszym tego przykładem jest HR - produkcja aspiruje do bycia dorosłą i filmową więc wg mnie powinna być oceniana z surowością równą filmowej. Gdyby zrobić z tego live action movie to wątpię aby wyskoczył powyżej 6/10.

 

i nie, w świecie gier nie ma miejsca dla każdego rodzaju "doświadczenia". Nie wyobrażam sobie dobrej gry z ciężkim wątkiem psychologicznym, w której digitalizowana twarz wykrzywia się w grymasie bólu mówiąc o tym, że nie wie co ze sobą począć a tu nagle wyskakuje "pomiziaj sticka aby wysmarkać nos". Chcą robić gry pokroju HR i nazywać je dorosłymi? Niech to robią tak jak kiedyś, w czasach Black Dahlia - zamiast modeli 3D, w których emocji tyle co w kawałku krzemu niech zatrudnią porządnych aktorów, zrobią sesję filmową i na powrót ożywią przygodówki point n' click (tylko czy kojarzenie faktów i odpowiednie używanie przedmiotów nie będzie za trudne dla pokolenia "press X to Jason"?).

 

zresztą odpowiedz sobie szczerze - kiedy ostatni raz potrzebowałeś solucji, bo utknąłeś na jakiejś zagadce? Obecnie rozgrywka została tak mocno spłycona, że nie ma mowy o jakiejkolwiek imersji a co dopiero o tak wyegzaltowanym "doświadczeniu" o jakim pisze Mendrek. Oczywiście piszę to tylko ze swojej perspektywy - jeśli wy potraficie się wczuć w te fabuły rodem z Pamiętników z wakacji to plus dla was; mnie to nie rusza i w ostatnich latach jedynym tytułem, który zostawił mnie siedzącego i patrzącego na napisy końcowe było Walking Dead.

Opublikowano

No fajnie, ale przed chwilą wspominałeś o Hotline Miami. Co to niby jest, jak nie gra z "ciężkim wątkiem psychologicznym"?

 

 

Rozwala mnie, że osoby grające od wielu lat mogą nadal mieć takie paranoiczne jazdy na punkcie "fabuły" rozumianej w filmowym sensie. No nie, naprawdę, gra to gra i na jej narrację składają się różnorakie growe elementy, a Hotline Miami jest pierwszym z brzegu przykładem dobrej i dorosłej historii, której nie dałoby się pokazać w formie tekstu czy filmu. Czemu w ogóle łączyć ze sobą dwa tak odmienne aspekty gry, jak umieszczanie w niej filmów i "fabuła"?

Edytowane przez ogqozo

Opublikowano

ale gow:j już na dzien dobry dostał ocene 60, gow:a do dzisiaj najniżej 70, co tylko udowadnia że gow:a oceniało stado ludzi którzy chcieli nowości, a  dostali po raz kolejny doskonały kawał gry która sie nie zmienila.

Gow: j jak widac jest kupa.

Opublikowano

ba

Opublikowano

@bluber: No sorry, ale nie wiem gdzie Ty masz ciągłe oglądanie w takim God of War. Nawet Heavy Rain posiada pewien schemat rozgrywki, ale przecież w grach nie zawsze chodzi o to by wykonywać precyzyjne skoki i celne strzały.

Bo prawda jest taka, że gry to coś więcej niż fajna mechanika. To doznanie.

 

Żadna popie.rdółka za 32 PLN nie odda mi emocjonalnego obrazu zniszczonego Kapitolu ze szczytu Pomnika Waszyngtona w grze Fallout 3, gdy latały tam spopielone skrawki przy sentymentalnej nucie panina.

Żadna gra z cyfrowej dystrybucji only nie odda mi epickości batalii z ostatnim bossem z Bayonetty, całej tej otoczki, wyniosłej muzyki, efektów, faz i nieziemskiego finału starcia.

Nie znam gry z cyfrowej dystrybucji która da mi takiego karpia na twarz jak rozwiązanie intrygi Rapture z Bioshocka, albo odkrycie kto jest origami killerem w Heavy Rain.

Nie kojarzę gry z cyfrowej dystrybucji która pozwoli mi się poczuć jak Charlie Burns w "Propozycji" czy Wyatt Earp z "Tombstone", za to mogę się tak czuć w Red Dead Redemption.

 

I takie przykłady można mnożyć.

 

Ps. A Infamous 2 to dla mnie gra świetna, osobiście jedna z najlepszych w tej generacji, ale respektuję że nie wszystkim przypadła do gustu, i że nie jest powyżej 90 na MC. Tak czy owak warto zagrać, choćby dla klimatu mrocznego komiksu.

 

 

Rozumiem że z Limbo i Braidem nie obcowałeś?

Opublikowano

 

 

Jeśli mam być szczery to Gears Judgment też spodziewam się ocen na poziomie 80%.

af25ff76af558.png

 

jasnowidz :P

A tam, asekuracyjnie to napisales :P

 

A swoja droga to bylo do przewidzenia, bo sytuacja pewnie taka jak z GoW A. Krytycy marudza na odgrzewanie starych kotletow, a fani sa zadowoleni i kupuja jak leci :)

Opublikowano

A tam, asekuracyjnie to napisales

 

Nie, po prostu po przeczytaniu paru recek Ascension wiedziałem że praktycznie identyczne wady będą przypisywać do Judgment więc spodziewałem się podobnych ocen.

 

Oczywiście Call of Duty nadal zostanie świętą krową i 200złotowe DLC wydawan co roku i ogrywane przez recenzentów w 5 gwiazdkowych hotelach z dziwkami będą "świeżym, epickim doświadczeniem" zarówno w singlu jak i multi.

Opublikowano

Tak czytam recenzje, niektore tylko przegladam i ogolnie panuje zgodnosc ze PCF zrobilo robote. Nowinki, ktore wprowadzili sa na tyle swieze, ze ciesza i nie sa meczace.

 

Wiadomo dokladniej jaki byl podzial prac miecy Epiciem a PCF?

Opublikowano

Na pytania odpowiada: Wojciech Mądry (Lead Level Designer, People Can Fly)

 

Zacznijmy może od tego, kto tak naprawdę jest deweloperem Gears of War: Judgment. Czyją pracę mamy oceniać - Epic Games czy People Can Fly? Za co konkretnie odpowiadaliście w PCF?

 

Nie da się powiedzieć, że za coś konkretnie odpowiadaliśmy my albo Epic. To była bardzo głęboka współpraca na bardzo wielu poziomach. Dosłownie do tego stopnia, że potrafiliśmy mieć codziennie wideokonferencje z Epic na temat wszystkiego - single playera, multiplayera, kampanii. Co więcej, kultura korporacyjna w Epicu, jeżeli tak to można nazwać, po prostu sposób w jaki Epic pracuje jest o tyle cudowny, że każdy może być kreatywny, każdy może wnieść coś od siebie. Nie jest tak, że jedna osoba ma wizję i ty kładziesz kafelki odtąd do jutra rana. Działa to tak, że jeśli ktokolwiek ma pomysł, na zasadzie: „Słuchajcie, mam wrażenie, że ten pomysł jest lepszy niż to, co mamy teraz. Może by ktoś zobaczył, czy to miałoby sens”, to nie jest ważne od kogo przychodzi.

 

Często było tak, że my mieliśmy jakieś pomysły do rzeczy, nad którymi pracował Epic, a oni mieli pomysły do rzeczy, nad którymi akurat pracowaliśmy my. Co więcej, ponieważ jest różnica stref czasowych, to zdarzały się momenty, że my pracowaliśmy nad czymś, wieczorem kończyliśmy u siebie, Epic to przejmował, no i nad ranem była kolejna rzecz przez nich zrobiona. Dostawaliśmy maile z informacją, że „to, to, to i to jest wykonane, myśleliśmy o tym, rzućcie okiem na to i zastanówmy się co z tym zrobić”. Dlatego nie jest tak, że któraś część gry jest nasza, któraś część jest Epica.

 

http://www.onlinecenter.pl/Artykuly/Wywiad-People-Can-Fly-o-Gears-of-War-Judgment.html

Opublikowano

Powracając jeszcze do dyskusji gry skomplikowane z głębią vs. giereczki pure gameplay.

 

Po pierwsze nie wiem skąd w niektórych ten "graszyzm" (taki growy faszyzm) wobec gier pokroju Heavy Rain i wielu innych które tak jak filmy czy książki mogą być medium dla głębokich przesłań. Nie rozumiem dlaczego usilnie próbujesz rinzen przekonać, że gry nie potrafią zrobić tego co filmy czy nawet (sic!) książki. Przecież niejednokrotnie dochodzi do przenikania się tych form przekazu, a dziś przemysł gier nie bez powodu porównywany jest do przemysłu filmowego. Dla mnie to oczywista oczywistość, że są gry które są w stanie poruszyć emocjonalnie. Ba, one są od dawna! Już w czasach PSX-a pojawiły się np. Final Fantasy 8 czy Silent Hill. Zresztą nie muszą to być konkretnie jakieś przesłania, ale też inne emocje - chociażby takie jak strach. To gry AAA mogą nam dzięki nowoczesnym technologiom zapewnić wrażenia dawniej kreowane głównie przez naszą wyobraźnie, a teraz bezpośrednio gra wpływa na nasze impulsy. I nie ma co tu popadać w demagogię i pisać że gry AAA są przereklamowane. Crapy i przereklamowane gry zdarzają się wszędzie i śmiem twierdzić że więcej crapów jest wśród gier indie, co jest naturalną regułą statystyki, ale oczywiście ich porażki nie są nawet w 1/4 tak głośne jak w przypadku gier AAA.

 

Po drugie gry AAA wcale nie muszą być skazane na biedotę gameplay'ową. To nie jest żadna reguła. Czy Fallout 3 mimo głębszych momentów jak ten wspomniany z Kapitolem, czy chociażby z odkrywaną, mroczną tajemnicą kolejnego schronu, jest słaby gameplay'owo? Mi grało się przyjemnie, mimo nawet pewnych bugów.

 

Po trzecie ja nie jestem za tym by gry zrównać do poziomu czystej rozgrywki. To byłaby czystka i cofnięcie się w rozwoju. Widzę ich miejsce jako ciekawych zabijaczy czasu. Cage dobrze prawi - gry muszą dorosnąć, ale nie oznacza to że nie powinno być gier prostszych, dla czystego relaksu. Tak samo dojrzewały filmy, i dziś dojrzewają gry. Wiadomo, że do kina można iść na jakiejś głębsze kino i to ono zwykle zgarnia uznanie profesjonalnych krytyków, ale od czasu do czasu można iść na typowy popcorner, co by świetnie się bawić i zapomnieć o nim po wyjściu z kina. Z grami jest podobnie.

 

I będę bronił Heavy Rain, mimo że zgadzam się że scenariusz miał większy potencjał. I nie można być hipokrytą, który szkaluje model rozgrywki w Heavy Rain, a jednocześnie gloryfikuje The Walking Dead. Możemy się spierać o klimat, o scenariusz, o reżyserowane sceny, ect. Ale o model rozgrywki? Nigga, please. I jak dla mnie to w kwestii technicznej, takiej jak reżyseria czy budowanie klimatu, filmowe "sztuczki" czy motion capture, Heavy Rain to najwyższa półka. Chciałbym aby kiedyś David Cage znalazł dobrego scenarzystę, bo on jest... średnim. Reżyserem bardzo dobrym. Miejmy nadzieję jednak, że temat Beyond: Two Souls będzie ciężko mu popsuć w kwestii fabuły i dostaniemy bardzo przyjemną grę.

Opublikowano

A był w Plusie?

Opublikowano

A był w Plusie?

 

Nom, był. W amerykańskim :)

 

 

Mendrolina jedno pytanie: grałeś w The Walking Dead?

 

W demo. Średnio mi się podobało, głównie w kwestii stylu graficznego. Niemniej system rozgrywki się nie zmienia, prawda? Chyba, że w 3 epizodzie gra zmienia się w rts-a, to wtedy wycofam co powiedziałem nt. hipokryzji w jechaniu po Heavy Rain, a gloryfikowaniu The Walking Dead w kwestii systemu gry.

 

A jakby ktoś chciał, to ciekawy tekst a propo TWD vs. HR:

 

http://gameplay.pl/news.asp?ID=74089

(w spoilerze pełny tekst)

 

 

 

 

Wbrew opinii wielu „profesjonalistów” spoza branży, gry potrafią być nie tylko korzystne dla zdrowia (poprawa refleksu, nauka języków) ale i mocno oddziaływać na ludzkie emocje oraz ukazywać rzeczywistą okrutność świata. Wiele gier próbuje wychodzić naprzeciw ważnym problemom jak przemijanie, ludzka bezradność, pogodzenie się z nieuniknionym. Dwie gry wyjątkowo trafnie wpisują się w te kwestie. I obie mnie oczarowały, choć jedna z nich odrobinę mniej.

Wprawdzie zaznaczę na wstępie, że miało to być kilka ciepłych słów o świetnym i zaskakującym The Walking Dead, doszedłem jednak do wniosku, że wystarczająco dużo razy zrecenzowano już ów tytuł. Ostatecznie pozwoliłem sobie poruszyć kwestie ważne dla nas wszystkich. Zarówno „małe dzieło” Telltale Games jak i Heavy Rain bardzo silnie wpływają na nasze emocje, dodatkowo wyjątkowo mocno integrując nas z napotkanymi i kierowanymi przez nas bohaterami. Obie gry mają podobny cel i technicznie to podobne konstrukcje, a mimo to sporo je różni.

Jednak mimo wspaniałego zaskoczenia ze strony The Walking Dead, nie mogę powstrzymać się od paru słów krytyki. Przede wszystkim dlatego, że gra ta jest reklamowana jako nielinowa historia, w której nasze wybory mają wpływ na to, co stanie się później (taki napis pojawia się zresztą parę razy w grze). I rzeczywiście, na początku można odnieść takie wrażenie, jednak im dalej w las... tym prawda okazuje się być bardziej bolesna. Jestem w stanie wybaczyć małemu studiu specjalizującemu się w niszowym gatunku bardzo wiele, między innymi dlatego, że takich gier nie robi się za wiele, a TWD mimo wszystko jest świetne. Jednak nieliniowość w tej grze to ułuda. Nie ma większego znaczenia co podejmiemy w danym momencie, bo wszystko sprowadza się do tego, kto umrze 20 minut wcześniej. W kluczowych momentach (a one są najważniejsze) gra decyduje sama za nas, co po ukończeniu tytułu nieco mnie zniesmaczyło. Tak naprawdę wpływ na to, jak się gra skończyła miały trzy, może cztery decyzje (dla porównania – w przypadku Heavy Rain były to dziesiątki, a może nawet więcej decyzji), a różnice w poszczególnych zakończeniach nie są dużo większe jak w Mass Effect 3. Jednocześnie zdaję sobie sprawę z dwóch rzeczy: po pierwsze, to twórcy decydują jak ich dzieło wygląda i mają oni poniekąd mus stworzenia stricte jednolitych zakończeń, by otworzyć furtkę do kontynuacji. Szkoda jednak, że nie chodzi tylko o końcówkę ale całą grę. Mimo tej znaczącej wady wciąż uważam TWD za jedną z najlepszych gier zeszłego roku i wspaniałe przeżycie.

Z kolei Heavy Rain to trochę inne przeżycie, chociaż historia wydaje się być podobna. Znów mamy walkę o przetrwanie, zagubionego ojca i próby (nie tylko „te” próby), z którymi zmierzać wielu z nas musi się przez całe życie. Heavy Rain miał oczywiście o wiele większy budżet, stąd zaawansowana grafika, realizm gry i długa, mocno rozbudowana fabuła. Jednak nie wierzę, że Telltale nie stać było na stworzenie chociaż części wolności, jaką widać w Heavy Rain. Ta gra jest naprawdę nieliniowa, poszczególne decyzje praktycznie zawsze mają wpływ na późniejsze wydarzenia. I co ważne, każdy powinien być usatysfakcjonowany, bo choć niektóre wydarzenia są nie do uniknięcia, generalnie można doprowadzić do jednego z szesnastu zakończeń: od totalnie dramatycznego finału aż po (prawie) happy end. A w międzyczasie widać, że takich kluczowych momentów jak w TWD jest bardzo niewiele, więc i tej wolności jest dużo więcej. I wcale nie oczekiwałem więcej jak 3-4 zakończeń, ale tego, by były – co podkreślam - zróżnicowane.

W The Walking Dead grało mi się trochę jak w interaktywny serial, w którym mogę zdecydować czy wysłać osobę A czy B w dane miejsce, ale nie mogłem podjąć innej akcji (np. samemu pójść inną drogą, tak, jak coś w tym stylu zaoferował mi to Heavy Rain. Nie mogłem stworzyć swojej, indywidualnej historii, tylko co najwyżej sprawić, że ta będzie wyglądała odrobinę inaczej – a mimo to wciąż łudząco podobnie.

Nawiązując do tego, co napisałem wyżej, odnoszę wrażenie, że na zasadzie „co szokujące, to dobrze się sprzedające” stosuje się teraz totalną dramę zamiast bohaterstwa i ociekającego słodkością happy endu. Ileż to już razy byliśmy świadkami prawdziwego poświęcenia, beznadziejności i dramatyzmu? Może warto byłoby dać graczom większy wybór poza skrajnie szczęśliwym i skrajnie dramatycznym zakończeniem, choć zakończenie to tylko jeden z wielu elementów. Ot, parę(naście?) animacji i dialogów więcej załatwiłoby sprawę. Pomimo tego wszystkiego wybaczam Telltale Games wiele i czekam na nowy, lepszy i bardziej nieliniowy The Walking Dead – sezon 2.

Opublikowano

Po drugie gry AAA wcale nie muszą być skazane na biedotę gameplay'ową. To nie jest żadna reguła. Czy Fallout 3 mimo głębszych momentów jak ten wspomniany z Kapitolem, czy chociażby z odkrywaną, mroczną tajemnicą kolejnego schronu, jest słaby gameplay'owo? Mi grało się przyjemnie, mimo nawet pewnych bugów.

F3 miał tak z.(pipi)any system rozwoju postaci i ogólną mechanikę, że szkoda gadać. Mieli gotowca w postaci F2 i wystarczyło tylko go przenieść na grunt nowej odslony. Ale to nie trzeba było zrobić Obliviona z pistolecikami. Do tego denna fabuła i jedyne co te grę ratowało to fakt, że dzieje się w uniwersum Fallout'a.

 

I tak w większości gierki AAA mają prosty/płytki gameplay bo mają je kupić masy, a jak wiadomo masy obecnie są coraz głupsze i wymaganie od nich czegoś więcej niż "press X to win" i "cinematic experience" jest bezcelowe.

Opublikowano

Heavy Rain jest mega. Nie ma drugiego takiego tytułu na konsoli ( może WD, ale zombi to nie moje klimaty ). Jak ktoś chce czystego funu, to ma od groma innych gier, więc w czym problem ? Dla mnie to jedna z tych gier, którę będą mi charakteryzować obecną generację konsol, z lepszych gier na PS3, jeśli ktoś mnie kiedyś spyta, to na pewno będzie w pierwszym rzędzie.

Edytowane przez aphromo

Opublikowano

No tak, Mendrek narzeka na bardziej rozbudowane Walking Dead, które oferuje szereg decyzji przekształcających rozgrywkę i tym samym dającym grze większe replayability. Niestety, gra Cage'a jest tylko na raz i najgorsze jest to, że on sam się tym szczyci. A Heavy Rain jest mega bo to ex na PS3 i tyle, tak?

Edytowane przez Nemesis US

Opublikowano

"Przestańcie lubić czego ja nie lubię! Zacznijcie lubić to co ja lubię!"

Edytowane przez Suavek

Opublikowano

Można lubić Heavy Rain, bo w końcu te oceny i wyróżnienia raczej nie są wyssane z palca. Nie powinno się natomiast narzucać swoich poglądów innym. Mendrek na siłę stara się udowodnić, że ma rację i czasem wygląda jak narzucanie własnej opinii na ogół.

Opublikowano

No tak, Mendrek narzeka na bardziej rozbudowane Walking Dead, które oferuje szereg decyzji przekształcających rozgrywkę i tym samym dającym grze większe replayability. Niestety, gra Cage'a jest tylko na raz i najgorsze jest to, że on sam się tym szczyci. A Heavy Rain jest mega bo to ex na PS3 i tyle, tak?

 

Dziwne, bo akurat w tekście z gameplay.pl który podałem, wypowiada się gość który przeszedł obie gry i on ma zgoła inne zdanie - to TWD stwarza jedynie mocno wrażenie nieliniowości, zaś Heavy Rain ma się tu lepiej.

 

Jednak mimo wspaniałego zaskoczenia ze strony The Walking Dead, nie mogę powstrzymać się od paru słów krytyki. Przede wszystkim dlatego, że gra ta jest reklamowana jako nielinowa historia, w której nasze wybory mają wpływ na to, co stanie się później (taki napis pojawia się zresztą parę razy w grze). I rzeczywiście, na początku można odnieść takie wrażenie, jednak im dalej w las... tym prawda okazuje się być bardziej bolesna. Jestem w stanie wybaczyć małemu studiu specjalizującemu się w niszowym gatunku bardzo wiele, między innymi dlatego, że takich gier nie robi się za wiele, a TWD mimo wszystko jest świetne. Jednak nieliniowość w tej grze to ułuda. Nie ma większego znaczenia co podejmiemy w danym momencie, bo wszystko sprowadza się do tego, kto umrze 20 minut wcześniej. W kluczowych momentach (a one są najważniejsze) gra decyduje sama za nas, co po ukończeniu tytułu nieco mnie zniesmaczyło. Tak naprawdę wpływ na to, jak się gra skończyła miały trzy, może cztery decyzje (dla porównania – w przypadku Heavy Rain były to dziesiątki, a może nawet więcej decyzji), a różnice w poszczególnych zakończeniach nie są dużo większe jak w Mass Effect 3.

 

A Cage nie szczyci się tym że gra jest na raz. On tylko powiedział, że chciałby aby gracze zagrali tylko raz w tą grę - bo wg. niego wybory powinny być odzwierciedleniem naszego sumienia i tak powinniśmy pamiętać zakończenie gry, które było wynikiem tych wyborów. Oczywiście to podejście mocno... romantyczne, zwłaszcza że gra oferowała trofea za wielokrotne przejście.

Dla mnie Heavy Rain to porządna produkcja, a nie że ex na PS3. To raczej ja czasami mam wrażenie, że fanboje gloryfikują TWD tylko dlatego, że to jedyna gra w tej samej klasie co Heavy Rain i można w ten sposób próbować deprecjonować exa na PS3.

Edytowane przez Mendrek

Opublikowano

Właśnie miałem napisać, że Nemesis strzelił niezłą głupotę pisząć, że Walking Dead pozwala podejmować decyzje zmieniające rozgrywkę, a Heavy Rain jest na jeden raz. Otóż jest dokładnie odwrotnie :) Ale szybki rzut oka na gamercard i wszystko jasne: NIE GRAU!!!!1 ;)

Opublikowano

Mi się wydaje, że z kolei to HR stwarza iluzję wyborów, które wpływają na dalszy bieg wydarzeń. W WD znacznie lepiej to opracowano, ponieważ gra mocno się zmienia wraz z podejmowanymi wyborami i może mieć istotny wpływ na zakończenie. W HR tego nie ma. 

 

HR oglądałem u kumpla całe. Tyłka mi nie urwało ale crapem nie jest, po prostu dobra "gra". Zdawało mi się, że WD oferuje więcej w temacie, patrząc nawet przez pryzmat tego, że recenzenci często to podkreślali.

Edytowane przez Nemesis US

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.

Ostatnio przeglądający 0

  • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.