Wiolku 1 592 Opublikowano 9 listopada 2012 Opublikowano 9 listopada 2012 (edytowane) Nie wiem jak ocenić ten film, podobał mi się, ALE zdecydowanie czegoś zabrakło, chociażby wyrazistego "badassa", bo przykładowo ten szef mafii(wiem, że to nie główny zły, chociaż ...) z wyglądem dziadka mroza strasznie mnie rozbawił. Wyraźnie widać też było ograniczony budżet. NO NIE WIEM. Dobra przemyślałem wszystko - 8/10. Film kopie. Edytowane 9 listopada 2012 przez Wiolku Cytuj
django 549 Opublikowano 9 listopada 2012 Opublikowano 9 listopada 2012 Ogólnie to jest troche tak, że protagonistą i antagonistą jest jedna osoba - Joe. na poczatku bardziej sympatyzujemy ze starym a pod koniec z mlodym, fajnie rozegrane Cytuj
mattaman 294 Opublikowano 11 listopada 2012 Opublikowano 11 listopada 2012 Dzięki tym zachwytom skusiłem się na ten film i niestety jestem mega rozczarowany. Już dawno nie wyszedłem tak rozczarowany z kina. Momentami wieje totalna nudą a do tego motyw podróży w czasie to jest tylko mała cząstka fabuły. Zupełnie inne oczekiwania miałem co do tego filmu. Ktos tu pytał czy Looper jest fajny jak Incepcja. Przy Incepcji ten film to jest dno totalne. 1 3 Cytuj
Tokar 8 268 Opublikowano 13 listopada 2012 Opublikowano 13 listopada 2012 (edytowane) Spoilery Przez połowę seansu zastanawiałem się nad czym się tak spuszczacie. Dla mnie to był chaotycznie wyreżyserowany zlepek zapożyczeń z w miarę oryginalnym głównym motywem obwarowanym za to na maksa durnymi założeniami. Choćbym nie wiem jak bardzo się starał, to nie jestem w stanie przełknąć dogmatu "w przyszłości pozbycie się ciała będzie niemożliwe." No niestety, logika krzyczy, że w tym temacie może być tylko coraz łatwiej. Ale już powiedzmy, że organy ścigania z przyszłości są wszechwiedzące i w ogóle czytają w myślach, to i tak pozostaje jedno pytanie. Skoro mają wehikuł czasu, to czemu nie wyślą zwłok w przeszłość ? Tutaj można bawić się w wyręczanie scenarzystów dopowiadać sobie, że może niemożliwe jest przenoszenie w czasie martwej materii, a może to, a może tamto. Ciekawe co w ogóle zrobili przy takich założeniach z ciałem żony Willisa. Faktem pozostaje, że samo uzasadnienie funkcjonowania looperów jest grubymi nićmi szyte. Drugi ciężki do przełknięcia fakt, przed jakim stawia nas scenariusz, to ta nieszczęsna telekineza. Serio ? W 2042 r. 10 procent ludzkiej populacji w wyniku jakiejś mutacji będzie posiadało zdolności telekinetyczne ? Super, ale dlaczego telekinezy, a nie np umiejętność latania, widzenia przez ściany czy jakiejkolwiek innej randomowej supermocy ? O ile zdogamtyzowanie tematu podróży w czasie uważam za bardzo dobry krok (temat idealny do zaplątania się o własne nogi) i do tego jest to nawet sensownie uzasadnione fabularnie, tak w przypadku tej mutacji przydałoby się jakieś choćby minimalne pseudonaukowe tło, bo tak to wygląda na to, że jedyną odpowiedzią na wszelkie pytania "co, jak i dlaczego" w temacie telekinezy jest "bo tak pasowało scenarzyście". Pomijam już to, że to obdarowane 10 procent ludzkości zdaje się wykorzystywać swoją moc wyłącznie do szpanowania przed kolegami i koleżkami sztuczkami z monetą. Tutaj nawet ciężko bawić się w scenarzystę i próbować domyślać się takiego stanu rzeczy. Nawet jeżeli u większości osób telekineza pozwala tylko na podnoszenie niewielkich przedmiotów na niewielką odległość, to i tak potencjalne możliwości jakie to powoduje są ogromne i gwarantują, że świat nigdy nie byłby już taki sam. No ale najwyraźniej facetowi od skryptu nie tylko nie chciało się myśleć nad sensownym uzasadnieniem swojego plot diwajsa, ale też nie wysilał się przy przedstawieniu jego skutków (poza tym jednym jedynym przypadkiem kluczowym dla fabuły). Listę rzeczy, które sprawiły że pierwsza połowa seansu upłynęła mi pod znakiem rozpaczliwego poszukiwania jakichś plusów w natłoku rzeczy, które mi się nie podobały, zamyka strona realizacyjna. Nie wiem, może ja już jestem do końca zepsuty hollywoodzkim blockbusterowym przepychem , ale jednak jestem zdania, że jak ktoś się porywa na s-f, to powinien w budżecie wygospodarować odpowiednią ilość zieleni na choćby przyzwoite efekty wizualne. Ewentualne braki budżetowe można próbować ratować dobrymi zdjęciami, ale tutaj w tej kwestii też nie jest najlepiej. Nie dość, że większość efektów specjalnych jest, delikatnie rzecz ujmując, nie najwyższej próby i momentami aż wybijają z wczuwki, to jeszcze kamerzysta nie grzeszy finezją. Najlepszym tego przykładem jest scena, w której loop Setha zaczyna powoli znikać. Nie starczyło kaski na jakiś fajny efekt dematerializacji, więc widzimy Setha z przyszłości gapiącego się z głupią miną na swoją rękę, zmiana ujęcia na obserwowanie głupiej miny z lewego profilu i już jeden palec mniej, za sekundę większe zbliżenie od frontu i już tylko 3 palce, następnie kolejna delikatna zmiana kadru i już ciężko będzie się podetrzeć. No litości. Wyparowanie Willisa też mistrzostwo, poziom finezji rodem z youtube. Na szczęście od pewnego momentu film już totalnie olewa człon science w nazwie swojego gatunku i robi się z tego kolejny odcinek Xmen Origins, co wychodzi filmowi zdecydowanie na dobre, a to dlatego, że na pierwszy plan wychodzą relacje między bohaterami. Napięcia między postaciami są fajnie zbudowane, ich motywacje, a przez to zachowania, są logiczne i wiarygodne i to ciągnie ten kulejący na płaszczyźnie koncepcyjno-realizacyjnej film do przodu. Duży udział ma w tym trio aktorskie Lewitt (na charakteryzację poszedł chyba cały budżet), Willis i dzieciak grający Cida. Blunt w roli chłopki roztropki w opałach też okej. W ostatecznym rozrachunku wychodzi trochę naciągane 7/10. Oczekiwania miałem zdecydowanie większe, ale kierunek w jakim film z biegiem czasu poszedł sprawił, że ostatecznie wyszedłem z kina usatysfakcjonowany Na koniec jeszcze pytanie bo nie wiem czy czegoś nie wyłapałem czy to kolejna dziura fabulara. O co chodziło z bezdomnymi ? Bo film w kilku miejscach sugeruje jakąś ich szczególną rolę w tym świecie przyszłości ale nie zauważyłem, by coś zostało na ten temat ostatecznie jasno powiedziane. Z jakiegoś powodu Rainmaker oprócz zamykania pętli wziął się też za eksterminację bezdomnych. Tylko błagam, nie piszcie że to uraz z dzieciństwa w wyniku żuli przyłażących na żebry na farmę o_O Joe też przecież mówił, że matka sprzedała go jakiejś grupie bezdomnych (wtf ?). Edytowane 13 listopada 2012 przez Tokar 1 Cytuj
django 549 Opublikowano 13 listopada 2012 Opublikowano 13 listopada 2012 No mial uraz, a czemu nie? To Joe'go matka sprzedala dla bezdomnych, nie malego Rainmakera. PS: Film nie ma ani grama ambicji by byc "science" wiec przypieprzanie sie o bzdury to niezla beka. 1 Cytuj
adi 189 Opublikowano 13 listopada 2012 Opublikowano 13 listopada 2012 Tokar dobrze pisze,to nie są bzdury.W tym filmie pełno jest rozwiązań koncepcyjnych na zasadzie "bo tak ma być i chu..." Cytuj
Tokar 8 268 Opublikowano 13 listopada 2012 Opublikowano 13 listopada 2012 (edytowane) No mial uraz, a czemu nie? To Joe'go matka sprzedala dla bezdomnych, nie malego Rainmakera. PS: Film nie ma ani grama ambicji by byc "science" wiec przypieprzanie sie o bzdury to niezla beka. No wiem, że Joego sprzedała, chociaż napisałem to tak, że faktycznie mogłeś to odczytać w ten sposób. Pytanie za sto punktów w jaki sposób (i po co o_O) bezdomni kupują od ludzi niechciane dzieci. Robią zrzutki makulatury, butelek i po wyjściu ze skupu wertują gazety z zeszłego tygodnia w poszukiwaniu ogłoszeń "sprzedam chłopca po okazyjne cenie ?". Miałem cichą nadzieję, że coś przeoczyłem, ale wychodzi na to, że bezdomni to tylko podkładka pod łzawą historię nt. tego czemu Joe zszedł na złą drogę. Czizas, ten film przypomina współczesne growe blockbustery z historią rozdrobnioną na wszystkie możliwe media tak, że dopiero po przeczytaniu książki, 4 komiksów, zagraniu w popierdółkę na iphona, obejrzeniu krótkometrażowej animacji na bluryju i dokupieniu właściwego zakończenia gry przez DLC świat przedstawiony zaczyna jako tako zazębiać się w spójną całość. Odnośnie ambicji, to jeżeli twórcy osadzają akcję w przyszłości i za główną oś filmu wybierają podróże w czasie, obojętnie jak bardzo wyeksponowane, to raczej ich ambicją nie był dramat kostiumowy. Uwierz, że to co napisałem to nie czepialstwo, tylko najbardziej rzucające się w oczy nieścisłości koncepcyjne. Ten film to nie Expendables, żebym oglądał w trybie z wyłączonym mózgiem i nie zastanawiał się nad niczym. Czepiać to ja bym się dopiero mógł zacząć, bo jest się za co złapać. Np. nie wyjaśnienie genezy ksywy Rainmaker. Dowiadujemy się, że w przyszłości jest taki zły szef mafii, który powoduje to cale zamieszanie w roku 2042 i gość ma ksywę Rainmaker. Później poznajemy tego Rainmakera jako dziecko, poznajemy jego dramat bezpośrednio i z opowiadań Sary, film się kończy, a my dalej nie wiemy dlaczego Rainmaker, a nie np. Hobohunter albo TKmastah. Podążając tropem logiki scenariusza w innych aspektach, to pewno odpowiedzią byłoby "bo tak fajnie brzmi". Poza tym trzeba mu było nadać jakiś alias, bo przecież nie mógł nazywać się Cid, bo to popsułoby mindfucka wolnomyślicielom. Czepiamy się dalej ? No to dlaczego looperzy to idioci, którzy po zamknięciu pętli żyją te 30 lat nie próbując choćby śledzić prac nad wehikułem czasu i sabotować projekt (było mówione o tym, że sprawa była dość głośna i nie był to żaden top sectret). Pewnie z tego samego powodu, dla którego telekinetycy potrafią w tym filmie tylko unosić monety i bawić się zapalniczką. A może looperzy z góry zakładają, że nic nie mogę zrobić, bo wtedy doszłoby to time paradoxu ? Oh wait, dochodzi do niego, choćby i na ułamki sekund, za każdym razem, kiedy looperowi przysyłają jego własną pętlę do odstrzelenia. Nie mówiąc już o przypadku głównego bohatera, który hasa sobie przez 3/4 filmu w dwóch egzemplarzach. O skrajnej inteligencji Joego-Willisa nie wspominając. Facet wiedząc, że kończy mu się czas, angażuje się w związek i zapyla kobitę, no genialne. Naprawdę można by tak długo, bo punktów zaczepienia jest mnóstwo, ale nie o to chodzi, bo jak napisalem, mimo wszystko film mi się podobał. Tylko zastanawiam się jak to jest, że taki zwykły ja wpada na te wszystkie fuckupy albo jeszcze w trakcie seansu albo 5 minut po, a gość zawodowo piszący skrypty nie widzi problemu. Edytowane 13 listopada 2012 przez Tokar 1 Cytuj
django 549 Opublikowano 14 listopada 2012 Opublikowano 14 listopada 2012 Ehh Główną osią filmu nie jest podróż w czasie tylko relacje miedzyludzkie a dokladniej rodzinne. Podróż w czasie czy sama idea looperów to pretekst by przedstawić pewną powtarzalność, żeby nie powiedziec regule, zaniedban, wykorzystywania i ogolnej patologii. Cóż, można sie przyczepic po co wprowadzany jest starszy Joe jako pro/antagonista, ale mozna sie takze zastanawiac dlaczego film nie dzieje sie w wiktorianskiej anglii. Przeciez tam tez zaniedbywali dzieci. Podróż w czasie daje wgląd w to jakie moga byc konsekwencje takich zachowan. Joe wyrósł na komletnego dupka, ćpuna i ogolnego degenerata ktory gdyby nie zalapal sie pod skrzydla firmy prawdopodobnie zdechlby gdzies w rynksztoku, albo chodzil jak reszta bezdomnych po ulicach miasta. Dlaczego to jak bezdomni kupuja dzieci jest wazne? Jaki to ma wplyw na fabule bo nie rozumiem? Gdzie tu blad? Że nie pokazali kwitku? Nie bylo flashbacka jak jego matka (pipi)i sie za jedna dzialke magicznego plynu do oczu? Przeciez tak to ciezko uwierzyc w desperacje osoby uzaleznionej (mimo, ze pozniej jest to pokazywane na mlodym Joe) i bez tego film nie ma sensu. I dlaczego w ogole krople do oczu? A co jezeli ktos nosi soczewki? Czy narkotyk nie dzialalby z plastikiem w oczach? Co jezeli ktos jest slepy i sprzedal oczy dla bezdomnych? Nie moze sie nacpac. Tyle waznych pytan. Rainmaker. Jak rozumiem ciezko przyjac, ze koles sie tak nazywa. Moze nauczyl sie tworzyc mini-burze i tak zmiotl wiekszosc konkurencji? Plus, z tego co pamietam to bylo powiedziane, ze tak na niego mowia a nie tak sie nazywa. Może taki dali mu przydomek? Albo... rain·mak·er (rnmkr) n. 1. Informal One who is known for achieving excellent results in a profession or field, such as business or politics. 2. One who is believed to be capable of producing rain, as through magical or ritual actions. 3. (Non-Christian Religions / Other Non-Christian Religions) (among American Indians) a professional practitioner of ritual incantations or other actions intended to cause rain to fall 4. (Business / Commerce) Informal chiefly US an influential employee who creates a great deal of business or revenue for his or her firm Looperzy to szumowiny ktore nie obchodzi zycie rodzinne a jedynie kasa i dobry fun. Jezeli to nie bylo zbyt jasne z filmu - to nie sa zbyt ambitni ludzie a raczej osoby zyjace na skraju spoleczenstwa ktore, gdyby nie posada, okradalyby sklepy albo siedzialyby w pierdlu. Oczywiscie, byc moze nie mam racji, ale nie sadze aby takie osoby myslaly o tym co bedzie za 30 lat. Zamykaja loop, dostaja kase i jazda - milych 30 lat zycia. A ze kasa w niektorych wypadkach nie wystarczy na te 30 lat? A kto o tym powie nowym Looperom? I jaki szczyl bedzie chcial sluchac jakiegos starego frajera? Stary Joe wyraznie mowil, ze zapomnial o tym o co raczej nie trudno przy takim trybie zycia. Plus wiesz, milosc, te sprawy. Taka bzdura troche, no koles sie zakochal. Powinien ja sprzedac dla bezdomnych. Apropo telekinezy - coz. Moze wyglosze troche kontrowersyjne zdanie, ale filmy to nie jest (pipi)a rozprawa naukowa i jezeli dany element nie zaburza suspension of belief to moze zostac. U Ciebie najwyraznie zaburzyl, ok. Ale skoro tak bardzo nurtuje Cie pytanie DLACZEGO AKURAT TELEKINEZA A NIE EKSPRESOWE OBIERANIE ZIEMNIAKOW to czemu nie zapytasz sie w druga strone? Dlaczego NIE? Coz, ciezko tutaj podac jakies argumenty bo jedziemy na osobistych odczuciach a nie na faktach. To, ze wystapila tylko ta mutacja nie jest absolutnie zadnym bledem scenariuszowym bo nigdzie nie ma zasady, ze mutacje wystepuja parami albo w trójkącie a mutacja dająca ludziom telekineze powinna również dawać pajęczy zmysł. A moze ktos ma pajeczy zmysl? Jakis jeden procent. Jakis bezdomny walesajacy sie po miescie ktorego nigdy nikt nie przebada. A moze w roku 2027 byla epidemia turbo wąglika wywolana przez neo-al-kaidę i to spowodowalo mutacje? Nie wiadomo bo to jest nie wazne dla tego filmu ktory, jak przypomne, opowiada o relacjach matka-syn i bynajmniej nie jest kolejnym, nieoficjalnym, odcinkiem "Herosów". Okaleczanie Setha bylo fantastyczne. Jasne, niskobudzetowe. Bay to by to zrobil w ciagu dnia i z machajacymi sie jajami Transformersja w tle, ale czy byloby to lepsze? Nie wiem, po raz kolejny dzialamy na twoich osobistych odczuciach, tym razem apropo swietnie zrobionej i bardzo naturalnej sceny. Ja bym na miejscu Baya zazdroscil, ze ktos potrafi to tak sugestywnie nakrecic zamiast opierac sie, jak wielu, na CGI ktore w przypadku malego budzetu wygladaloby po prostu (pipi)owo. Nie mowiac juz, ze efekty specjalne > cgi zawsze i wszedzie. Dodam jeszcze tak - plothole nie czynia filmu zlym. Wiekszosc filmow ma dziury, niektore maja wieksze, niektore mniejsze - bywa. Poki jednak nie wyciaga to z filmu i z postepowaniem bohaterow jest wszystko okej - to jest okej. Jezeli taki miales problem z Looperem to nie ogladaj wiecej filmow ktore maja element podrozowania w czasie. Taka trylogia "Powrótu do Przeszłości" to już w ogóle mózg usmarzy. Aż dziwne, że nie wspomniales o jedynej prawdziwie poważnej dziurze w scenariuszu. W przyszlosci-przyszlosci niby ciezko sie ludzi pozbyc, ale jednak nonszalancko zabijaja żonke starego Joego. Nie mowiac juz, ze wczesniej nie sprawdzili czy ktos w ogole jest jeszcze na chacie. Potezna organizacja ktora potrafi namierzyc kolesia po 30 latach a taka fuszerke odwala? To jest dopiero dziwne. 3 Cytuj
adi 189 Opublikowano 14 listopada 2012 Opublikowano 14 listopada 2012 Co do tych bezdomnych to nie jest szczegół tylko wydarzenie,które determinuje całe pózniejsze życie gościa,jest kluczowe dla fabuły,więc czy czepianie się tego jest nie na miejscu? Pomijając skąd mieli kasę, to nasuwa się nastepne pytanie PO CO ? Ani razu w filmie nie ma nawet zasugerowane,że te dzieciaki są przez bezdomnych wykorzystywane do złodziejstwa,żebrania, prostytucji,czy czegokolwiek. Cytuj
django 549 Opublikowano 14 listopada 2012 Opublikowano 14 listopada 2012 I gdyby Joe powiedzial "musialem dla nich krasc swieze bułki z marketu obok" to film bylby o wiele lepszy rozumiem? Wydarzeniem definiujacym jest to, ze matka go zostawia/opuszcza/sprzedaje (sam chyba powiedzial, ze nie wie dokladnie bo byl maly) a nie komu, po co i za ile i dlaczego akurat tyle. Cytuj
adi 189 Opublikowano 14 listopada 2012 Opublikowano 14 listopada 2012 Chodzi o to,że w filmie co chwila są akcje typu "Zrobimy tak,żeby było ciekawie".Tu chodzi o abstrakcyjność i niedorzeczność pomysłu,że bezdomni,którzy żebrżą o kawałek chleba mają odłożoną kasę,żeby kupić dzieciaka ot, tak nie wiadomo po co-nosz kur.... Oczywiście w przyszłości bezdzietne bogate rodziny maja mniej kasy od bezdomnych. Zresztą te mutacje to osobny temat-pomijam całkowicie naukowy aspekt sprawy,tylko że gdzies tam przewijają sugestie,ze są gorsi od innych, ale absolutnie nie wyjasnione dlaczego społeczeństwo nimi pogardza-bo umieją robić sztuczki z lewitujacymi monetami,czy zapalniczką?Acha, no tak.... Cytuj
Tokar 8 268 Opublikowano 14 listopada 2012 Opublikowano 14 listopada 2012 (edytowane) Te dzieciaki pewno wózki ze złomem za żulami ciągną. @django Mogę się zgodzić jedynie co do kwestii looperów. Rzeczywiście uzależnieni degeneraci to nie są raczej tytani ambicji, więc pewnie nie mieli siły między kolejnymi zjazdami podragowymi na próby wpłynięcia na swoje przeznaczenie. Co do reszty to po prostu wychodzi nasze odmienne podejście do kina s-f. Ciebie masa skrótów myślowych i rzeczy wprowadzonych tylko po to, żeby film toczył się w zamierzonym kierunku najwyraźniej nie wybija z wczuwy, a mnie już trochę tak. Pewnie, że wyjaśnienie genezy ksywy Rainmaker nie ma znaczenia na dłuższą metę, no ale jak nie zamierzali tego wyjaśniać, to po co w ogóle z nią wyskakiwali? Nie można było mówić o nim przez te kilka linijek dialogowych w formie bezosobowej ? To samo z telekinezą - sam pomysł jest intrygujący, ale absolutnie niczym nie poparty i wychodzi na to, że wprowadzony tylko i wyłącznie po to, żeby Cid mógł rozwalić chałupę. To się nazywa niewykorzystany potencjał. Mogli rzucić choćby ze dwa zdania na temat genezy, cokolwiek, może być nawet epidemia wąglika w 2027, byle bym tylko nie miał wrażenia, że scenarzysta jest w stanie wrzucić różowe latające słonie na zasadzie "bo tak i chu/j", jeśli tylko będzie tego potrzebował, żeby akcja potoczyła się w dany sposób. Odnośnie żony Willisa, to napisałem o tym w pierwszym poście Edytowane 14 listopada 2012 przez Tokar Cytuj
Gość Opublikowano 15 listopada 2012 Opublikowano 15 listopada 2012 (edytowane) Akurat ksywa Rainmaker wyjaśnia się sama w chwili kiedy młody pokazuje pierwszy raz co potrafi. Czy naprawdę wszystko trzeba powiedzieć? Mnie akurat takie tłumaczenie każdej rzeczy wydaje się mało wczuwkowe i przypomina Sheldonowskie gadanie do kamery, żeby tylko widz zrozumiał dow(pipi). Realizm historii naprawdę cierpi kiedy każdy szczegół wykreowanego świata jest ładnie wytłumaczony w przeciągu 2h, bo to świadczy o powierzchowności stworzonego systemu. Co tak naprawdę jest istotne w kontekście opowiadanej historii i dlaczego niby ktoś miałby nam tłumaczyć dlaczego looperzy nie interesowali się powstawaniem wehikułu czasu itp.? Tokar a o czym to jest film? O sabotowaniu placówki naukowej? Podróże w czasie są tłem tej historii, a nie główną osią, gdyby było na odwrót, to sam bym się czepiał, ale od pierwszej do ostatniej minuty seansu miałem wrażenie, że sednem historii jest co innego. Tą samą historię mogli osadzić w gangsterskich latach 20 ubiegłego wieku i równie dobrze by wypadła. Są filmy gdzie główny wątek jest na tyle mało znaczący i interesujący, że wyrwany z tła nadaje się do śmieci (pierwszy z brzegu przykład: Gwiezdne Wojny ep IV-VI), ale w tym wypadku jest zdecydowanie inaczej i głównie za to składam hołd scenarzystom. Edytowane 15 listopada 2012 przez Gość Cytuj
Tokar 8 268 Opublikowano 15 listopada 2012 Opublikowano 15 listopada 2012 No fajnie, ale skomentowałeś akurat te dwie rzeczy, które podałem jako przykłady czepialstwa. To są aspekty, które nie wpływają negatywnie na odbiór filmu, ale fajnie by było, gdyby ktoś wykorzystał tkwiący w nich potencjał. Przy czym zdaję sobie sprawę, że z próbami oszukania przeznaczenia przez looperów, nawet pomijając ich styl życia, byłoby ciężko, bo żeby ugryźć ten temat trzeba by było znacznie wydłużyć film. Natomiast co do Rinmakera, to obawiam się, że nie rozumiem. Że niby duża ilość przedmiotów, którą może podnieść dzieciak za jednym zamachem i które siłą rzeczy muszą w końcu spaść jako metafora deszczu ? Jeśli tak, to trochę suchar, a jeśli nie to najwyraźniej jestem debilem, bo nie widzę związku między telekinezą i wpływaniem na warunki atmosferyczne. Zgadzam się, że przekaz filmu jest uniwersalny, co związane jest z tym, że nie jest zbyt odkrywczy. Ale żeby nie było, na bazie prostej prawdy, że jak dzieciak wystawiony jest na ciężkie traumy i pozostawiony sam sobie, to ma spore szanse wyrosnąć na degenerata, zrobiono trzymającą w napięciu historię z dobrze skontrowanymi relacjami między bohaterami. Tylko dochodzimy do punktu, że skoro taką historię można równie dobrze wpasować w czasy prohibicji, wojny secesyjnej czy apartheidu, to po co decydować się na setting s-f, który mocno obnaża braki budżetowe i w którym szczegóły decydują o wykreowaniu wiarygodnego i spójnego świata ? Szczególnie jak nie ma się ochoty niczego tłumaczyć ani nawet sugerować i każe się przyjmować wszystkie kluczowe dla fabuły założenia na słowo honoru. Cytuj
Gość Opublikowano 15 listopada 2012 Opublikowano 15 listopada 2012 Skomentowałem te dwie rzeczy, ale reszta jest w ten sam deseń (mutacje, znikająca ręka). A co zrobił z tym gostkiem oprócz podniesienia go? Taki ponury żart, przynajmniej tak to odebrałem Spójność jakoś specjalnie nie jest naruszona w tym filmie, więcej jest niedopowiedzeń, liźniętych tematów. Dlaczego zdecydowali się na s-f? Żeby podkręcić wizualny aspekt, żeby Rainmaker mógł robić to co robi, s-f jest tutaj narzędziem, a nie celem. Zgadzam się oczywiście z Twoimi zarzutami (aczkolwiek czepianie się małego budżetu... no na Promka poszedł), ale w wypadku tego filmu, nie mają one dla mnie praktycznie żadnego znaczenia, bo ja skupiłem swoją uwagę na czymś zupełnie innym. Cytuj
Masorz 13 197 Opublikowano 18 listopada 2012 Opublikowano 18 listopada 2012 Właśnie wróciłem z seansu, film jest faktycznie rewelacyjny. Można się przyczepić o tych bezdomnych kupujących dzieci albo dlaczego nie zabiją gościa przed wysłaniem w przeszłość, ale nie będę bo to są naprawdę nieistotne szczegóły. Bardzo podobał mi się motyw zmieniania wspomnień staremu Joe przez to co robił młody, albo jak pokazali oryginalną jego przyszłość. Scena z okaleczaniem Setha bardzo dosadna, chociaż też można się przyyebać, że zamiast go odstrzelić to wynajmowali jakiegoś 'doktora', który nie wiadomo po co odcinał po kolei wszystkie członki. No ale może facet poprostu to lubił, miał swojego dark passengera jak Dexter i sam poprosił Abe'a o współpracę 9/10 Cytuj
Gość Opublikowano 19 listopada 2012 Opublikowano 19 listopada 2012 To była kara brzydali, przed śmiercią miał cierpieć, tak młody, jak i stary Seth Cytuj
MaiorZero 1 400 Opublikowano 27 listopada 2012 Opublikowano 27 listopada 2012 Dobre SF jakich zawsze brakuje. Po rozmowie starego Joe z przyszłości z młodym Joe z teraźniejszości o podróżach w czasie skupiłem się na innych wątkach. Bo fajnie, że reżyser ma dystans. Trailery sprytnie ominęły motyw telekinezy oraz dzieciaka rodem z filmów o synach szatana. Po za tym ładne zdjęcia, super montaż, muzyka z nutą dubstepu oraz charakteryzacja JGL na Willisa. Przyszłość trochę mało koherentna bo roboty latają po polu, a dziewczyna w domu ma normalną kuchenkę. Tak czy siak bardzo dobrze. Cytuj
Yano 3 697 Opublikowano 29 listopada 2012 Opublikowano 29 listopada 2012 przyszłość wyglądała naprawde mało przyszłościowo ale ogolnie film fajny, chociaz miałem wrażenie że nagle sie wszystko skończyło (bruce zabija bande złych i mowi "spoko teraz nie musisz sie bać" i że to mialo załatwic sprawe, zbyt proste jakieś, no a potem i tak sie zabił) no i te "garłacze" powinny mieć wielki odrzut na strzelcu skoro tak bardzo miotały trafioną ofiarą, ale to akurat w filmach czesty błąd mimo to lubie motwy podróży w czasie i tutaj sie całkiem udał wiec plus Cytuj
Dud.ek 2 058 Opublikowano 29 listopada 2012 Opublikowano 29 listopada 2012 przyszłość wyglądała naprawde mało przyszłościowo Jeśli w przyszłości wszyscy bedą jeździć lanosami z jakimiś bateriami słonecznymi to ja już wole nie doczekać tych czasów Cytuj
Yano 3 697 Opublikowano 29 listopada 2012 Opublikowano 29 listopada 2012 najlepsze były te kabelki z baterii słonecznych idące po karoserii, prawie jak Cytuj
mr_pepeush 96 Opublikowano 29 listopada 2012 Opublikowano 29 listopada 2012 zabierałem się za ten film napalony na niego jak arab na kurs pilotażu. po pół godziny spałem jak dziecko. wyjątkowo mi nie podpasował, wydawał się zupełnie nielogiczny, pozbawiony sensu i jakichkolwiek logicznych uzasadnień dla takiego a nie innego sposobu skonstruowania historii; jedyne co mi się podobało, to ten minimalistyczne klimat, ale to już w reckach czytałem, że to charakterystyczny element filmu, mający chyba pomóc skupić się na fabule; tak czy inaczej duże rozczarowanie; Cytuj
typfon 145 Opublikowano 29 listopada 2012 Opublikowano 29 listopada 2012 końcówka ssała ... tak to nie było źle Cytuj
ścierpła mi noga 75 Opublikowano 26 grudnia 2012 Opublikowano 26 grudnia 2012 (edytowane) napiszę krótko, bo w temacie za dużo elaboratów CRAP tak słabego sci-fi nie widziałem od czasów dystryktu 9. O ile w Incepcji, Levitt w Incepcji był niezły, tak tutaj jego wygląd 16 latka, gryzł się z postacią w którą się wcielił. Edytowane 26 grudnia 2012 przez ścierpła mi noga 2 Cytuj
tk___tk 4 795 Opublikowano 26 grudnia 2012 Opublikowano 26 grudnia 2012 ale ty jesteś chu.jowy malkontent. czyj to alter? Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.