Skocz do zawartości

Marvel Cinematic Universe


tk___tk

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 4,6 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

18 minut temu, Rudiok napisał:

Ziomek, w komiksach to ja siedzę od jakichś 30 lat :cool2: więc nie imputuj mi tutaj jakiejś swojej jedynie słusznej narracji, bo zachowujesz się jak feminazistka.

Ja tylko się dzielę swoim zdaniem i obstaję przy tym, że jeśliby Iron Man nie miałby oparcia w materiale źródłowym (czyli uznajemy, że nigdy nie było komiksu z Iron Manem i jest on wymyślony na potrzeby filmu) to wynik byłby o wiele gorszy, tyle. 

 

Ale... kto tu mówi o jednej słusznej racji? Ja Ci tylko wykładam argumenty na stół a Ty odpowiadasz ad hominem. 

 

Kto mówi o tym, że można by było zrobić Iron Mana bez materiału żródłowego? Jezu, dlaczego używasz Strawman Fallacy? Jeszcze raz powtórzę: filmy MCU są robione (i zawsze były robione) na podstawie fundamentów zaczerpniętych z komiksów. Te fundamenty są ehm... FUNDAMENTALNE dla filmów, ale nie oznaczają, że trzeba się trzymać komiksów jak brzytwy. Dzięki temu można pisać i kręcić filmy, które zarabiają miliardy $. Mało tego, nie raz dzięki temu można po prostu zrobić lepszą historię niż ta, która była w komiksach. Ważne, żeby ulubione motywy, charaktery postaci a także klucze elementy komiksów są odpowiednio odwzorowywane w filmach. 

 

Pod tym względem, Captain Marvel jest o wiele bardziej komiksowa niż np. właśnie pierwszy Iron Man. 

Przypomnijcie sobie: Iron Man był reklamowany jako film sci-fi, który stylistyką odchodził od komiksów. Dopiero pod koniec fimu mogliśmy zobaczyć znaną czerwonozłotą zbroję i pojedynek komiksowy, gdzie w pierwszej połowie starano się "urealnić" widowisko niczym w X-Manach Singera, który zakazał czytać aktorem komiksy, by się nimi za bardzo nie inspirowali. 

To wszystko było celowe, by pomóc niedzielnemu widzowi w kolejnych filmach przyzwyczaić się do komiksowej stylistyki.

 

I dopieto teraz filmy są prawdziwie komiksowe: Captain Marvel ma szalony, kolory kostium. Przedstawione są dość wiernie Skrulle i Krie. Mamy mnóśtwo komiksowych smaczków w filmie. 

Taki trend rozwija się od kilku lat i nie pozostaje bez wpływu np. na filmy DC. Chyba głównie dzięki niemu Snyderuniverse odeszło w zapomnienie (dzięki Bogu) a mamy do czyniena z Aquamenam, który nie boi się ubierać swojego najbarzdziej głupiego, oryginalnego złoto-zielonego stroju.

Edytowane przez Blue
Odnośnik do komentarza

Kończąc off, to tylko zauważę, że w dzisiejszych czasach, nawet tak zwane smartfony majo słowniki i nie trzeba myśleć o ortografii.

Co do wspomnianego komiksowego Civil War, to rzeczywiście było w ciul słabe i żenujące, chociaż niektórzy czy nawet większość uznaje to za bardzo dobre czytadło. Chyba nawet dla niektórych kultowe :dafuq:

P.S. Tam dałem w emocjach o jedno "o" za dużo w alkoCHolizmie, także proszę nie przypisywać tego panu Blue

Edytowane przez Luqat
Odnośnik do komentarza
4 godziny temu, Blue napisał:

 

 

Kto mówi o tym, że można by było zrobić Iron Mana bez materiału żródłowego? Jezu, dlaczego używasz Strawman Fallacy? Jeszcze raz powtórzę: filmy MCU są robione (i zawsze były robione) na podstawie fundamentów zaczerpniętych z komiksów. Te fundamenty są ehm... FUNDAMENTALNE dla filmów, ale nie oznaczają, że trzeba się trzymać komiksów jak brzytwy. Dzięki temu można pisać i kręcić filmy, które zarabiają miliardy $. Mało tego, nie raz dzięki temu można po prostu zrobić lepszą historię niż ta, która była w komiksach. Ważne, żeby ulubione motywy, charaktery postaci a także klucze elementy komiksów są odpowiednio odwzorowywane w filmach. 

 

Pod tym względem, Captain Marvel jest o wiele bardziej komiksowa niż np. właśnie pierwszy Iron Man. 

Przypomnijcie sobie: Iron Man był reklamowany jako film sci-fi, który stylistyką odchodził od komiksów. Dopiero pod koniec fimu mogliśmy zobaczyć znaną czerwonozłotą zbroję i pojedynek komiksowy, gdzie w pierwszej połowie starano się "urealnić" widowisko niczym w X-Manach Singera, który zakazał czytać aktorem komiksy, by się nimi za bardzo nie inspirowali. 

To wszystko było celowe, by pomóc niedzielnemu widzowi w kolejnych filmach przyzwyczaić się do komiksowej stylistyki.

 

I dopieto teraz filmy są prawdziwie komiksowe: Captain Marvel ma szalony, kolory kostium. Przedstawione są dość wiernie Skrulle i Krie. Mamy mnóśtwo komiksowych smaczków w filmie. 

Taki trend rozwija się od kilku lat i nie pozostaje bez wpływu np. na filmy DC. Chyba głównie dzięki niemu Snyderuniverse odeszło w zapomnienie (dzięki Bogu) a mamy do czyniena z Aquamenam, który nie boi się ubierać swojego najbarzdziej głupiego, oryginalnego złoto-zielonego stroju.

Jeśli rozchodzi się o fundamenty i przenoszenie materiału źródłowego to wszystko zależy co przenosimy. Z Iron Mana zaczerpnięto najważniejsze elementy i przemodelowano je pod obecne realia (podobnie było z Batmanami Nolana). Ale to był cholernie ryzykowny plan i właściwie MCU istnieje dzięki Iron Manowi. Gdyby te 10 lat temu pierwszym filmem MCU byłyby przygody pani Kapitan to czy uniwersum wyglądałoby tak jak teraz? Wprawdzie filmu jeszcze nie widziałem ale raczej nie postawiłbym wypłaty na pewny sukces. Powtórzę to jeszcze raz: ważne jest co przenosimy i w jakiej formie.

 

Snyder miał plan, zrobił MoS i ok. Średniak na miarę większości filmów MCU. Superman dalej był grubo ciosany ale stał się bardziej wiarygodny. Zmiana na plus. Tło fabularne (Zod, inwazja, otwarcie się na świat) ciekawe i przemyślane, origin ale nietypowy. Znów dobra zmiana. Film poległ na płaszczyźnie boskości bohatera w oczach ludzi oraz przez zbyt ponury charakter filmu. Ale wciąż ok film. BvS to przeniesiona historia? Nie. Snyder powybierał elementy i próbował dalej rozbudowywać wątek bogów i śmiertelników. Wielu fanów komiksowych (w tym ja) zbeształo go za ten film. Miał idealny materiał w postaci komiksu Franka Millera. Pojedynek Batmana z Supermanem. Animacja Jay'a Oliva  była bardzo dobrze przyjęta przez krytyków i fanów. Why? Bo niemal przeniosła dobry komiks 1:1, dodatkowo okraszając wszystko świetnym ost. Snyder spieprzył ten wątek, dołożył do pieca Doomsday'em - postacią wręcz kultową, a dobił Luthorem.

 

W MCU jest podobnie. Wielu ludziom podobał się Civil War i jeżeli były jakieś zastrzeżenia to zazwyczaj w jednym kierunku - Zemo. Kompletnie odstawał od komiksowego odpowiednika i ludzie to widzieli. Pomysł na postać ok, motywacje też ale w ogóle nie pasowały do postaci. Podobnie z GotG2. Ego nie sprostał oczekiwaniom ale też film był źle zrobiony. Nie zawsze postać komiksowa jest dobrze napisana (Aquaman np.) i w takim wypadku poprawienie postaci jest jak najbardziej ok. Ale kompletna zmiana charakteru zazwyczaj psuje zamierzony efekt. Obecnie najlepszy filmem MCU jest WS (ale to zależy jaką grupę wiekową zapytasz). Znane postacie, odpowiednio przeniesione (nawet Zola prawie w oledzie :obama:), poprawione tam gdzie trzeba ale całość ląduje na całkiem nowych ramach opowieści. Świetnie napisane, nakręcone i zagrane. Da się? Da się.

 

Jeżeli coś jest dobre po co zmieniać? Bo ludzie nie chcą oglądać tego samego po raz drugi? Bullshit. Ludzie grają w odświeżone gierki z przed 20 lat albo tylko kilku lat, i co? I chcą więcej, a niektórzy nawet na kilku konsolach te same odsłony ogrywają. Ludziom nie przeszkadza, ze oglądają coś co już znają. Dopóki jest to dobre z widowni słychać tylko klasyczne "kurwa, wincyj". Przyjdzie oczywiście moment, że ludzie powiedzą dość ale do tego czasu powstanie jeszcze sporo filmów.

 

MCU się udało bo ktoś dostrzegł niszę w kinie i wykorzystał okazję. Mieć pomysł to jedno, sprzedać go odpowiednio to już zupełnie inna bajka. 

Też uważam, że MCU (lub wszelkie ekranowe interpretacje komiksów) nie jest tworzone tylko dla komiksowych nerdów i to z prostego powodu: nie zarobili by na nim. Jako grupa entuzjastów nowel graficznych wciąż jesteśmy nieliczni (jest nas coraz więcej ale nie na tyle żeby tworzyć coś tylko dla nas). A żeby trafić do odbiorców niekomiksowych trzeba przemodelować język komiksu na uniwersalny tak by Blantman z żoną zrozumieli kim jest postać, co umie i jakie jest jej miejsce w świecie.

Komuś może się wydawać, że komiksy to łatwy materiał do ekranizacji ale tak nie jest. Wystarczy spojrzeć na listę tychże ekranizacji i popatrzeć ile z nich osiągnęło sukces.

 

Problem Czarnej Pantery i Kapitan Marvel nie leży w samych filmach bezpośrednio ale w otoczce filmów. Wyścig szczurów przy pozyskiwaniu nowych widzów przeradza się w obrzucanie się kupą przez obie strony. Coś co powinno dawać radość wszystkim nagle dzieli ludzi. Niby dobrze, że filmy odzwierciedlają obecne trendy i niepokoje społeczne ale chyba zapomina się co powinno być nadrzędnym celem: rozrywka bez podziałów. Filmy, komiksy czy inne formy powszechnego "entertejmentu" są odskocznią od politycznych i społecznych wojenek i tego chcę od filmów z superbohaterami. 

Ale to tylko moja opinia.

  • Plusik 7
  • Lubię! 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza

Bardzo fajna ta Kapitan, oglądało się wzorowo.

Plusy:

- Brie wypadła spoko, poza idiotycznymi minami  w pociągu, wyglądało to jak 5-10-15

- Samuel, no kurde, gość nadal nie męczy, świetna rola, świetne teksty, świetne żarty,

- fajne efekty

- fajna fabuła, myślałem ze po  trailerach wszystko już wiem

- fajna muzyka,

- fajne zakończenie, również te po  napisach,

- dupa murzynki była duża, co jest bardzo realistyczne!

 

Minusy:

- całokształtem jest to średni film Marvela, ale żeby wskazać coś co było fatalne, ne-e.

 

Ogólnie beka że ktoś tam widzi jakieś femi akcenty z gatunku nachalnych :D, ale  i tak największa beka to jest gdy ogladasz w miarę średni film od Marvela, po  godzinie lubisz bohaterów, widzisz fajną scene walki statków kosmicznych w kanionie, i  myślisz: - ja pier,dole ten film jest 100 razy lepszy niż te wszystkei aquameny, supermeny i inne suicide squady.

 

Dc nie umie w filmy, nigdy nie będzie umiało, ich jedyna szansa to zgarnąć Gunna który pewnie zaraz wypuści film który również zmiecie każde DC.

 

 

Edytowane przez milan
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza
Teraz, _Be_ napisał:

ale to żaden wyczyn, wystarczy nakręcić poprawny film i tyle 

No ale własnie beka że marvel wydaje takie "sniadanie" przed endgame, a DC poci się nad wielkimi hitami a i tak wypada  o wiele gorzej.

 

Endgame będzie zayebiste.

 

Ktoś tu rżał że co z Marvel za bohater, tylko lata i  strzela z łapy.

Widocznie na scenie niszczenia statków kosmicznych piąchą wyszedł  do kibelka.

Widać że to jedna z potężniejszych postaci uniwersum

Odnośnik do komentarza
12 minut temu, milan napisał:

Ktoś tu rżał że co z Marvel za bohater, tylko lata i  strzela z łapy.

Widocznie na scenie niszczenia statków kosmicznych piąchą wyszedł  do kibelka.

To byłem ja (komiksowy nerd) i śmieszkowałem.

Oczywiste jak dla mnie jest to, że jest mega potężna. Również to, że nie będzie tak jak niektórzy w internetach wieszczą, że podleci i jednym ciosem powali Thanosa, bo tak. 

Praca zespołowa będzie konieczna, przecież 11 lat prowadzące do tego filmu nie może skończyć się w jakiś banalny sposób.

 

Milan, Batmany Burtona i 2 pierwsze Nolana to też chujowe filmy?

Odnośnik do komentarza

Nie, Burtony to dla mnie Burton universe ;] bliżej Ewardowi do nich niż tym pi,zdom z nowych  filmów.

Nolany to też kompletnie inna galaktyka, i też uważam dwa pierwsze za fajne filmy.

 

Mówię o tych wszystkich serialach i tragediach które się rozpoczęły od czasu supermana ze stali.

Poprzednie supermany też gnioty ale ich nigdy nikt nie brał na poważnie.

A ty smieszkowałes, ale rudiok poważnie wyszedł chyba do kibelka.

Odnośnik do komentarza
20 godzin temu, Farmer napisał:

 

Problem Czarnej Pantery i Kapitan Marvel nie leży w samych filmach bezpośrednio ale w otoczce filmów. Wyścig szczurów przy pozyskiwaniu nowych widzów przeradza się w obrzucanie się kupą przez obie strony. Coś co powinno dawać radość wszystkim nagle dzieli ludzi. Niby dobrze, że filmy odzwierciedlają obecne trendy i niepokoje społeczne ale chyba zapomina się co powinno być nadrzędnym celem: rozrywka bez podziałów. Filmy, komiksy czy inne formy powszechnego "entertejmentu" są odskocznią od politycznych i społecznych wojenek i tego chcę od filmów z superbohaterami. 

Ale to tylko moja opinia.

Jako fan komiksów dobrze wiesz, że superbohaterowie zawsze byli wykorzystywani jako narzędzie do przekazywania różnych treści, które autorzy chcieli przekazać w danym czasie. Wielu powstało tylko i wyłącznie w tym celu. Dzisiaj nagle mają być apolityczni bo... no właśnie dlaczego?

Trudno jest tworzyć jakieś uniwersalne, nie atakujące postaw, światopoglądów itp. historyjki, które jednocześnie mają być o czymś więcej niż to kto mocniej kopie. 

Tak, są takie filmy w których źli są źli i zabiją bo lubią, a dobrzy zabijają złych bo... lubią. Zazwyczaj w tle zły zabił temu dobremu brata/siostrę/rodziców, więc wiemy, że to w imię sprawiedliwości. Pytanie, po co robić film o czarnym panterze, który nie jest o czarnym panterze? 

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...