Skocz do zawartości

Platinum Club


Square

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Drugi DL, który tak skrupulatnie Patricko opisał, przypomniał mi (z tym bieganiem) :platinum: w FF XV, którą zdobyłem kilka lat temu. Mianowicie dość szybko otrzymujemy różne pojazdy, którymi sprawniej, bo szybciej, wygodniej, posługujemy się niż przy dreptaniu z przysłowiowego buta. Później okazuje się, że każda z postaci ma swoją umiejętność 10/10 rozwiniętą, a survival po ukończeniu gry wynosi 4/10. :unknown:

Nic to. U mnie ostatnio skromnie, ale za to z klasą. :hi:

1CehMlt.jpg

Platynowe trofeum :platinum: #166 - Elden Ring. :diablo:

Gra - sumienne 9/10. Ciężar 100% - 6/10.
Fantastyczny tytuł, który zapewnił mi 140 godzin znakomitej zabawy. Gorąco polecam. Za jakiś czas zaliczę znowu, ale na Serii X.
Jeżeli chodzi o platynę, to jest typowo soulsowa, że tak to ujmę. Nie jest to Dead Cells, ale też łatwo nie jest. Można o niej śmiało napisać - wymagająca. Podoba mi się to, że w przeciwieństwie do innych soulsow nie trzeba zaliczać NG+, NG++, by zdobyć jakieś pojedyncze przedmioty/czary.

:drag::potter:

Zrezygnowano ze zbieractwa grubego kalibru (wszystkie cuda, czary itp.), pozostawiając mocno okrojona wersję - specjalne talizmany (jest ich 8), legendarne bronie (dziewięć egzemplarzy, tylko jedną można ominąć), summony (jest ich ponad sześćdziesiąt, a trzeba zaledwie sześć legendarnych) i tak dalej.

Do tego sporo opcjonalnych bossów należy posłać do piachu, ulepszyć do maksymalnego poziomu broń.:starwars: Zabawa na okolice 80 godzin. Według mnie całkiem przyjemny zestaw. :good2: Frajdę w dobijaniu do 100% oceniłbym wysoko na 7/10, bowiem dzięki temu możemy poznać, zwiedzić sporo insertujących miejscówek, walczyć z przeciwnikami, których łatwo moglibyśmy ominąć i tak dalej. No i nie jest męcząca.

  • Plusik 7
  • Lubię! 2
Opublikowano

Ghost of Tsushima 

 

Ostatnimi czasy grałem w wiele gier z otwartm światem, duża część od UBI, jednakże Duch to coś więcej, oprócz fantastycznej fabuły wątku głównego, cieszy fakt, że ktoś podszedł do tematu zadań pobocznych z głową, idąc drogą jakość a nie ilość. Dzięki temu świat jest wolny od miliona pytajników i znajdziek.

Jeśli chodzi o rozgrywkę, satysfakcja płynąca z cięć kataną jest niesamowita,  mnóstwo radości, a sama gra daje nam wolność polegającą na tym w jaki sposób rozprawimy się z najeźdźcą. Od rzucania prostego wyzwania, stając bezpośrednio twarzą w twarz, po ciche eliminację. Decyzja zależy od naszych preferencji. 

Graficznie wygląda to niesamowicie, czesto zatrzymywałem się by podziwiać widoki, a krajobraz jak na wyspę jest mega zróżnicowany. 

Jako, że nie mam tak wiele czasu na grę i z dużym opóźnieniem nadrabiam to, co większość zaliczyła już dawno, pociesza fakt, że dzięki temu ogrywam najlepszą wersję z ps5. Ogólnie mówiąc samej grze dałbym z ręką na sercu 10/10, jednakże pewne mankamenty jak to przy grach SP muszą wpłynąć na obniżenie oceny o 1 punkt, mówimy tu głównie o poruszeniu się po przeszkodach typu skały, gdzie postać potrafiła robić cuda, a i w momencie walki będąc na kamieniu, wykonując ataki, bohater nigdy z niego nie zejdzie, utrzymuję go tam magiczna bariera ;) Fani gier SP pewnie są już do tego przyzwyczajeni po serii Infamous.

Nie zmienia to faktu, że gra to najwyższa półka, polecam każdemu.

Ps zapomniałem wspomnieć, że dzięki temu, że na ekranie nie mamy żadnych znaczków, mapek itd, a do celu prowadzi nas podmuch wiatru, imersja gry jest na maksymalnym poziomie! Teraz przejdę do dodatku IKI, no i zostanie mi tryb Legends. Więc jeszcze wiele zabawy.

 

Screenshot_20220417-191501_PS App.jpg

  • Plusik 5
  • Lubię! 1
  • Dzięki 1
Opublikowano
Godzinę temu, czarek250885 napisał:

Dzięki temu świat jest wolny od miliona pytajników i znajdziek.

Nie ma tego jakoś mało, a znajdziek jest od zajebania. W pewnym momencie już wolałem aby były zaznaczone na mapie, bo jest tego za dużo i latanie za wiatrem po prostu męczyło.

Opublikowano
16 godzin temu, Square napisał:

Nie ma tego jakoś mało, a znajdziek jest od zajebania. W pewnym momencie już wolałem aby były zaznaczone na mapie, bo jest tego za dużo i latanie za wiatrem po prostu męczyło.

W porownaniu do gier UBI tego na serio nie było dużo. No i w moim przypadku wolę, gdy na ekranie jest mniej niż więcej, dzięki temu mapa była przejrzysta. 

Zapomniałem dodać jeszcze jedną rzecz, nie wiem jak to zrobili, ale szybka podróż i czas wczytywania to jakiś kosmos, pstryk i gramy, niesamowita sprawa.

Opublikowano

Nie wiem jak w grach Ubi, ale ponad 200 w GoT to zdecydowanie za dużo. Ganianie za lisem w pewnym momencie po prostu męczyło, spoko pomysł, ale za dużo.

Opublikowano

:platinum: #44 - Assassin's Creed Rogue Remastered [PS4Pro]

 

44. platyna wpadła trochę z zaskoczenia. AC: Rogue to ósmy Asasyn, którego przechodzę pod rząd i choć grało mi się bardzo dobrze to jednak poczułem lekkie znużenie kilkoma bardzo powtarzalnymi aktywnościami pobocznymi niezbędnymi do zdobycia platyny, więc musiałem sobie zrobić przerwę na inne tytuły. 

 

Tak czy siak zestaw pucharków jest standardowy i może poza jednym niespecjalnie wymagający. Trzeba wykonać kilka aktywności x-razy, do tego główne misje, już tradycyjnie, stawiały dodatkowe wymogi. O dziwo zauważyłem, że Ubi z gry na grę ten element ułatwia i o ile się ich nie przegapi to są bardzo łatwe do spełnienia. Mechanika wprowadzona w AC: Brotherhood na początku była zdecydowanie bardziej wymagająca. 

 

Sama gra dość przyjemna i choć potraktowana przez wydawcę trochę jak niechciane dziecko (wyszła jeszcze na 7. generację konsol) i była przyćmiona przez zabugowane Unity, przedstawia ciekawą historię Skrytobójcy, który postanowił zmienić obozy i wstąpić w szeregi Templariuszy po tym jak w wyniku działań Bractwa zniszczeniu uległa Lizbona. Gra standardowa otwiera nam żeglarski świat (tym razem tereny północne, więc mamy pływające góry lodowe i generalnie zimowy krajobraz, ale też dorzecze we wschodniej części kontynentu oraz Nowy Jork). 

 

Postać Shaya Patricka Cormaca na początku wydawała mi się bardzo irytujące, szczególnie za sprawą głosu aktora - bardzo nieprzyjemny. Ale z czasem się przestawiłem i wychodzi na to, że Cormac to kawał porządnego bohatera. W ogóle ta gra próbuje nam pokazać świat z oczu Templariuszy, więc Asasyni są tutaj przedstawi jak ci źli i faktycznie można kwestionować niektóre z ich działań. Wracają też postacie znane z AC III, AC IV: Black Flag czy nawet te, które pojawiają się później w AC: Unity. Gra jest dość krótka fabularnie, ale zasrane znacznikami otwarte tereny sprawiają, że spędzi się w niej lekko 40+ godzin. 

 

Tak jak pisałem na wstępie, w czasie rozgrywki coraz częściej pojawiała się myśl, że platyny jednak nie wybiję a to za sprawą legendarnych bitew morskich, których nie byłem wstanie ukończyć w Black Flag. Okazuje się, że tutaj są one jednak łatwiejsze, no może poza ostatnią, ale tam posiłkowałem się małym hackiem :nosacz3: i udało się. 

Teraz pora na AC: Unity, który pierwotnie zacząłem w 2016 roku, ale ukończyłem tylko 5 rozdziałów. 

  • Plusik 6
  • Dzięki 1
Opublikowano

Ratchet & Clank : Rift Apart

 

Swoje doznania opisałem już "właśnie ukończyłem" także napisze tylko o platynie.

 

Większość wpada praktycznie sama podczas przechodzenia fabułki. Dwa trofiki problematyczne i missable - zbieranie misiów, które są w randomowych miejscach oraz bardzo chamski trofik - odbicie pocisków bronią, którą olałem na początku. bo do niczego się nie nadawała. Ów broń to broń z tarczą, która nie dość, że trzeba wymaksować by otrzymać możliwość odbijania tych pocisków, to jest mocno problematyczna w odbijaniu kul w stronę przeciwnika.

 

Trudność to "typowy Ratchet"/10.

  • Plusik 3
Opublikowano
Godzinę temu, oFi napisał:

Dwa trofiki problematyczne i missable

Nie ma tam nic co można pominąć. Jedynie ten trofik z tarczą jest wkurzający.

 

10 minut temu, Paolo1986 napisał:

Chcąc zdobyć :platinum:, trzeba uważać na jedno trofeum, które można pominąć

Zmienili to kilka tygodni temu, wszystko jest dostępne od razu.

Opublikowano
Godzinę temu, Square napisał:

Nie ma tam nic co można pominąć. Jedynie ten trofik z tarczą jest wkurzający.

 

Zmienili to kilka tygodni temu, wszystko jest dostępne od razu.

 

No ta tarcza i zbieranie misiów. Ale w sumie można sobie sejwa odpalić na koniec gry więc rzeczywiście nie ma żadnych, które wymagają ponownego przejścia gry.

Opublikowano

Trofik z tarczą jest banalny na planecie piratów, gdzie pełno gości z bronią palną.

Miśki wyglądają na upierdliwe, ale z poradnikiem z YT wchodzi błyskawicznie, nie wymagają jakieś skomplikowanej eksploracji.

Opublikowano
37 minut temu, dee napisał:

Trofik z tarczą jest banalny na planecie piratów, gdzie pełno gości z bronią palną.

Miśki wyglądają na upierdliwe, ale z poradnikiem z YT wchodzi błyskawicznie, nie wymagają jakieś skomplikowanej eksploracji.

 

Ja to grindowałem na arenie, nie pomyślałem, że w sumie tam też można było to zrobić :reggie:

Opublikowano (edytowane)

Samurai Shodown (#66) - Powrotu napompowanych testosteronem oraz zasadami panów sprzed wieków trudniących się pojedynkami na nagie miecze (ale nie tylko) oczekiwałem ze sporym zapałem oraz nadzieją. Niezwykle specyficzna gameplayowo, ale dzięki temu piękna seria bijatyk od mistrzów gatunku o pseudonimie eSeNKej spełniła pokładane w niej nadzieje, mimo, że nowa oprawa i nowe czasy dla tego zasłużonego gatunku gier nie zawsze bywają sprzyjające. Krefka, mocarne pojedyncze szlagi, świetnie oddany klimat klasycznych gier serii,a nawet tła towarzyszące zmaganiom (prócz miśka na arenie Nakoruru) robią świetne wrażenie. Klimat bezbłędny bym powiedział. Czy można się ciąć o brak grafiki 2D? Absolutnie nie. Czy coś mi się w tej grze nie podoba? Brak dwójki z trójki moich ulubionych postaci w podstawowym składzie wojowników. Rewelacyjny comeback ekipy spod znaku zakrapianych posoką cięć, aż chce się w ten tytuł kogoś pobić ale ze względu na charakter gry, trzeba ogromnych pokładów japońskiej cierpliwości aby to uczynić. Bonzai, gomenasai, arigato, yokoszima, demo itd itp. Jak to u samurajów. Conclusion?! 9/10!

haohmaru-samurai-shodown


Trofea, mając na względzie gatunek gry, o dziwo nie nastręczają zbyt wielkich trudności zaprawionemu w bojach o dzbanki samurajowi życia, który za jego istotę oraz sens obrał sobie wazonowanie dla satysfakcji ile wlezie. "Wszystkimi do końca" brzmi regularnie oraz prawilnie i takież jest. Trzeba też poużywać kilka mechanik w grze oraz ugrać wszystkimi arcade bez skutki co na innym niż bardzo łatwiutki poziom trudności nie każdemu się powiedzie, bo ostatnia bossówka Shizuka potrafi dać z początku po garach, niczym najbardziej irytujący szefowie w historii bijatyki spod szyldu SNK. Jest jeszcze ghost mode w którym należy ubić 100 chłopów, którzy...w zasadzie się nie ruszają ale wbijaczom trofeów w zupełności to nie przeszkadza! Podsumowując: jest łatwo, przyjemnie ale ze względu na patos gry, też i honorowo, więc takie tam 3/10 w kwestii poziomu wyzwania, którego na dłuższą metę nie uświadczysz.

Edytowane przez ciwa22
  • Plusik 5
  • Dzięki 1
Opublikowano

KOyF7CG.jpg

:platinum: #167 - DiRT5.

Bawiłem się bardzo dobrze. Mocne 7/10, czy nawet 8/10 spokojnie można wystawić. Miła odskocznia od GT. Kariera jest całkiem zróżnicowana (zawody podzielone są na kilka kategorii), ale mogłaby być krótsza (część wyzwań powtarza się wielokrotnie). Całość trwa około 14 godzin i zasadniczo to wystarczy do zdobycie niemal kompletu osiągnięć. Reszta to tryb edycji aren, naklejek (do ogarnięcia w kilka minut).
 

Problematyczne może być osiągniecie przejechania 1600 km (tysiąc mil). Mianowicie po tych kilkunastu godzinach spędzonych w kampanii, po ukończeniu wszystkich zawodów mamy okolice 40% tej wartości.
Zatem grind, albo paczka DLC.

Co ciekawe, podczas premiery ten dystans był.... dziesięciokrotnie dłuższy. Więc jak ktoś go wówczas zdobył, a później łatka obniżyła wartość 16000km na 1600km, to :whyyy:

Samo 100% oceniam na 3/10. Na podstawowym poziomie trudności nic nie powinno być tu przeszkodą. W zawodach Gymkhana raczej zgarnia się jednorazowo okolice 8tys. ptk, a trzeba osiągnąć wynik 30 tys. ale to maks 4 próby przy dobrym poznaniu areny zmagań i trofeum jest nasze.

  • Plusik 3
  • Dzięki 1
Opublikowano (edytowane)

QBJUpEb.jpg


:platinum: # 168 DiRT 5.


Raz jeszcze postanowiłem splatynować tę grę. Uwielbiam gry wyścigowe. Lata temu fantastycznie bawiłem się przy Colin McRae Rally.
Z rozrzewnieniem wspominam Sega Rally. Na premierę kupuję kolejne GODrizony. Bardzo podoba mi się seria Motor Storm....
A DiRT 5 ma trochę z każdej z nich. I tak driftując sobie po szutrze, kąpiąc samochód w błocie bawiłem się znakomicie.:yahoo:
Platynę opisałem ostatnio, wiec nie będę się powtarzał. Polecam wyłączyć wszelakie wspomagacze, włączyć najwyższy poziom trudności. Gra nabiera kolorytu.

Edytowane przez Sylvan Wielki
  • Plusik 3
  • Dzięki 1
  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

Po ostatnim maratonie z TLOU1/2, potrzebowałem odpocząć od fabularek i zagrać w coś typowo "growego".

 

Padło więc na kontynuację jednej z moich ulubionych produkcji "indyczych"

 

#102 Hotline Miami 2

image.jpeg.4405848a8eb180f8776bd8e5a16f3d05.jpeg

Ocena gry: 8,5/10

Trudność platyny: 8/10

Fun platynowania: 9/10
 


Podobnie jak w jedynce, mamy tu do czynienia z wyśmienitą produkcją będącą kwintesencją gameplayu w oldschoolowej formie. Czysta sieczka połączona z elementem planowania akcji - wbrew pozorom, jest to gra w dużej mierze polegająca na rozwiązywaniu "zagadek", w tym wypadku musimy wyczyścić mapę z gangoli w sposób najbardziej bezpieczny, szybki i optymalny, bez dobrego zaplanowania akcji nie ma szans na zrobienie dobrego wyniku.

 

 Nie jestem wielkim fanem tzw. pixel artu gdyż w większości produkcji jest to tylko wymówka na zrobienie dziadowksiej oprawy po kosztach, ale w przypadku HM oprawa ta pasuje idealnie i przede wszystkim włożono w nią masę serca i pracy. Gra opiera się na brutalnej wyrzynce przeciwników przy pomocy dziesiątek rodzajów rozmaitych zabawek, na potrzeby której autorzy przygotowali masę unikatowych animacji zgonów i okaleczeń przeciwników, a jucha zalewa ekran w bezkompromisowy i bardzo satysfakcjonujący sposób. Nawet po spędzeniu w grze dziesiątek godzin i zmasakrowaniu ponad 50000 ludków, gra wciąż bawi i nie czuć znużenia czy powtarzalności za co czapki z głów dla autorów. Czysty miód, 100% gry w grze.

Wszystko okraszone jest zayebistą muzyką w klimacie synth/retro wave. Nie wszystkie kawałki są równie dobre, ale niektóre to bangery których nie sposób wyrzucić z głowy.

 



Gra posiada również bardzo ciekawą historię, będącą kontynuacją części pierwszej w pewnym sensie nawet będącą na czasie, gdyż w grze masakrujemy głównie ruskich, a zakończenie jest na prawdę ryjące beret szczególnie w obliczu tego co obecnie dzieje się na świecie. Tym samym, zakończenie niestety definitywnie ucina szansę na 3 część gry, gdyż

 

Spoiler

następuje w nim zagłada nuklearna.


Jak chodzi o platynę to mamy tutaj z grubsza to co w części pierwszej, czyli osiągniecią rangi A+ we wszystkich etapach, trochę znajdziek i dodatkowo ukończenie gry na poziomie HARD, na którym musimy przejść odbicia lustrzane wszystkich poziomów, a przeciwnicy są bardziej agresywni i spostrzegawczy. Ostatnie trofeum to było wbicie 50000 zabójstw, co wiązało się z około godzinnym grindem.

 

Swego czasu dużo było narzekania, że gra jest zbyt mocno nastawiona na broń palną i jest nieuczciwa względem gracza z uwagi na fakt, że często możemy paść od kul wystrzelonych spoza ekranu. Jest w tym ciut prawdy, ale kluczem jest nauczenie się mechaniki gry i map. Po nabraniu wprawy spokojnie można czyścić plansze na hardzie i kręcić fajne wyniki, jedynym utrudnieniem jest fakt że w grze jest czynnik RNG polegający na losowych typach broni które pojawiają się na mapie oraz zachowaniem niektórych przeciwników - wymusza to na graczu wyrobienie umiejętności adaptacji do zaistniałej sytuacji. Momentami bywa frustrująco, ale mimo wszystko da się to ogarnąć nabywając odpowiedniego skilla - na pewno nie jest to platynka do wbicia ot tak, w kilkanaście godzin, bez zaangażowania.

#103 Deadly Premonition Director's Cut
deadly Premonition Director's Cut Global Free-PC-Schlüssel spiel | eBay

 

Ocena gry: 7/10

Trudność platyny: 2/10

Fun platynowania: 7/10

Ten tytuł kwitł w mojej bibliotece latami czekając na swoją kolej. Mocno kontrowersyjny tytuł, przez jednych uważany za arcydzieło, zaś przez innych za paszkwila i gniota.

 

Nie ma co ukrywać, że ta gra baaaaaardzo mocno się postarzała. Mimo tego, że wyszła ona na PS3, tak na prawdę mamy do czynienia z produkcją z ery PS2. Największą jej bolączką, jest FATALNA optymalizacja.

Gra posiada strukturę open worlda, gdzie oddano nam do dyzpozycji na prawdę dużą powierzchniowo mapę, ale odbyło się to kosztem bardzo niskiej, kłującej w oczy rozdzielczości o raz framerate'u. W dodatku, wszelkie zamknięte lokacje to osobne instancje, to znaczy wchodząc do każdego domu czy lokacji następuje loading. Ja mam w PS3 dysk SSD więć aż tak to nie przeszkadzało, jednak jest to bez wątpienia jedną z największych blączek tej gry obnażająca jej stare korzenie sięgające ery PS2.

 

Sama rozgrywka bazuje na świetnym koncepcie - wcielamy się w detektywa FBI badającego sprawę morderstwa w małym miasteczku. Poruszamy się po sporej mapie tegoż, w systemie ciągłego upływu czasu i pełnego systemu dobowego. Gra to taka growa adaptacja kultowego serialu Twin Peaks, z lekką domieszką X files i charakterystycznych typowo japońskich dziwactw. Klimat wylewa się z ekranu i dla fanów wyżej wmienionych produkcji jest to na pewno tytuł obowiązkowy.

 

W naszym miasteczku zamieszkuje plejada kilkudziesięciu postaci, z którymi szybko się zżyjemy i poznajemy ich losy, nawyki, zażyłości oraz zajęcia - każda postać ma swój harmonogram dnia, taki jak praca w określonych miejscach i godzinach, sposoby na spędzanie wolnego czasu itd. Przywodzi to na myśl klasyki takie jak np Shenmue, gdzie konretne relacje czy zadania można nawiązać tylko o określonych porach dnia. Na szczęście mamy możliwość przyspieszania upływu czasu, więc nie jest to jakoś bardzo upierdliwe. W każdym razie, ilość pacy włożonej w odwzorowanie normalnego życia małomiasteczkowej społeczności w niepodrabialnym klimacie Twin Peaks robi duże wrażenie i wciąga jak diabli. W grze oprócz wątku głównego znajdziemy opcjonalne side questy, które pozwalają poznać drugie oblicze większości istotnych postaci i dodający mega smaczku całej historii.

 

Platyna nie jest trudna, wymaga zrobienia wszystkich questów w grze co jest możliwe również po jej skończeniu za pośrednictwem wyboru konkretnych rozdziałów, jednak polecam nie śpieszyć się z grą i robić wszystkie aktywności na bieżąco gdyż mocno zwiększają doświadczenie immersji w tym świecie i cała historia smakuje o wiele lepiej znając pewne fakty możliwe do odkrycia jedynie poprzez side questy. W sieci dostępny jest świetny poradnik opisujący jak zrobić 100%, do którego warto zajrzeć gdyż niektóre questy są dość mocno "poukrywane".

 

Ciężko ocenić tę grę, z jednej strony jej rdzeń to wspaniały pomysł, okraszony wciągającą historią, plejadą świetnych postaci z którymi ciężko się nie zżyć, ale warstwa techniczna mocno obrzydza cała doświadczenie.  Generalnie polecałbym ograć ten tytuł w wersji na PC, gdyż tam przynajmniej oprawa jest bardziej strawna za sprawą 60fps i wyższej rozdzielczości.

 

Nie mniej gra warta sprawdzenia. No i ta Emily :wub:

 

Spoiler

The Most Beautiful Person I've Ever Seen (Deadly Premonition) - Merlanfrit



 

  • Plusik 7
  • Lubię! 1
  • Dzięki 1
Opublikowano

smoo, to zawsze fantastycznie opisuje swoje :platinum: :good2:Już za genialne HM należy się :pope: Chyba odkurzę Vitę i powrócę do tej kapitalnej pozycji. :yahoo:
Jeszcze dwadzieścia platyn i będzie trzeba pomyśleć o jubileuszowej dwusetnej. :philosoraptor:

  • Lubię! 1
Opublikowano (edytowane)

Zdecydowanie polecam oba HM, warto bo to bardzo przyjemne gry, a ich platynki to coś czym można się śmiało pochwalić w swym dorobku, gdyż do prostych na pewno nie należą.

Edytowane przez smoo
Opublikowano

Ponownie zakupilem PS5 z zamiarem ogrywania najwiekszych kaskow i nawiazywania do moich gierkowych korzeni PSX i takie tam story wkręcone jako tło do grania :yes: W ostatnich miesiącach wleciało:

 

:platinum:Tony Hawk's Pro Skater 1+2

Nie sprawdzałem wcześniej, że tylko 0,6% ludzi na świecie zrobiło platynę, ale grając w grudniu podczas miesięcznego urlopu znów poczułem się jak 20 lat temu i cisnąłem po nocach zawodowo odhaczając zadania. O platynce było sporo powiedziane z racji jej dość specyficznej złożoności: generalnie większość rzeczy robi się cisnąc zadania, makasując grę i robiąc kilka dodatkowych questów. Mogę tylko potwierdzieć to, co pisze się wszędzie - dwa główne tematy do ogarnięcia to Hard to Getsy czyli wykonywanie określonych, bardzo długich combosów - czysty test skilla, niekiedy można nieco pokombinować z najlepszym sposobem/trasą, a nawet zbić statsy skatera, aby lepiej wykonywać pewne akcje (np żeby za wysoko nie leciał po wybiciu z gapa, bo nie trafi się na lepszy grind). Wiadomo, że najtrudniejsze i najbardziej znane wyzwanie robi się na Bullring. Jak to wpadnie, to reszta juz z górki. Gdy uda się ogarnąc tego trofika, to zostaje cisnięcię do 100 levelu. Jeśli od początku ma się to na uwadze, że troche to zajmie, to z odpowiednim podejściem i nabijaniem levelu dzięki wykonywaniu pomniejszych zadań idzie całkiem sprawnie to zrobić. Ja na końcu, akurat po po Wigilii dociskałem ostatnie 10 leveli, co zajęło mi kilka godzin. Patrząc w skali 110h nabitych na cała grę, to było już tylko zakończenie, aczkolwiek patrząc na sama grę w sumie również sprawiało sporo funu. Reausumując, jeśli jesteś wychowany na tej grze, platynka powinna wpaść i sprawić sporo przyjemności. Bawiłem się świetnie i nawet miałem myśl, że chętnie bym powtórzył całą tę zabawę od nowa :D

  • Plusik 4
  • Dzięki 1
Opublikowano

181041a077782-screenshotUrl.thumb.jpg.266b6bfd1bf984913dec0b30ef1c60e1.jpg

 

Platyna #307 Elden Ring

 

Cóż mogę powiedzieć, platynozaur w swoim żywiole! 170 godzin wspaniałej zabawy, lizania ścian i sporego wyzwania bo kilku bossów jak Mohg Pan Krwi i Placidusax dali mi zdrowo popalić (a Malenia o dziwo nie). Grałem offline, bez pomocy innych graczy. Starałem się grać jak najwięcej bez pomocy jutubowych ale w kilku miejscach nie miałem wyjścia i musiałem zerknąć na YT. 

Więcej wrażeń o grze w dedykowanym temacie, czas dokończyć zaczęty jakiś czas temu Pamiętniczek Zmatowieńca.

 

Trudność platyny: 5/10

 

  • Plusik 7
  • Dzięki 1
Opublikowano

Valkyria Chronicles   Sd11d6f.png

                         

              Nie było mnie tu trochę, ale tak już w życiu bywa czasami zająć się czyms innym niż granie niestety.

W każdym razie wróciłem do remastera mojej pierwszej i chyba ulubionej gry z PS3 - Valkyria Chronicles. Wszystko w tej grze mi się podoba: historia (trochę grubymi nićmi szyta), komiksowa grafika, rozgrywka (połącznie trategii turowej z RPG) a nawet same DLC. Wersja na PS4 ma 60 FPSów i zawiera wszystkie dodatki na dzień dobry. Przyjażń, miłość, poświęcenie, wszystko tu znajdziemy jak przystało na jap. produkcję.

            Cała historia jest opowiedziana w formie kroniki właśnie. Każda strona księgi jest wspomnieniem pewnego episodu z przeszłości oddziału i trzeba przyznać, że pomysł był świetny, bo świetnie oddaje ducha prawdziwej kroniki właśnie. W grze dowodzimy nowoutworzonym squadem 7, który w wyniku napaści obego mocarstwa na naszą małą ojczyznę, musi stawić czoło najeźdźcom. Nasi towarzysze żołnierze dzielą się (podobnie jak wrogowie) na różne grupy specjalistów, które inaczej radzą sobie z watahami najeżdźcy. Mamy skautów, strzelców, snajperów, inżynierów i jeszcze parę innych rodzajów. Pojawia się również czołg, którym siejemy spustoszenie wszeż i wzdłuż. Trzeba jednak uważać, bo o ile z przodu i boków czołg jest mocno opancerzony, tak z tyłu leży i kwiczy. Wystarczy jeden strzał z cięzkiego kalibru jak np. lanca i game over. Za zdobyte w walkach doświadczenie szkolimy naszych wojaków, stają się lepsi i dostają nowe umiejętności, co z kolei przekłada sie na coraz to większe pole manewrów na polu walki. Rozbudowujemy też wedle uznania nasze bronie, a nawet pojazdy opancerzone. Jest więc co robić, potyczki stają się też coraz bardziej wymagające wraz z upływem czasu.

           O samej fabule pisać nie wypada, ale nie wszystko jest przewidywalne i kilka zdarzeń mocno zaskakuje. Welkin i Alicia, nasza główna para bohaterów tutaj, da się polubić, podobnie zresztą jak reszta drużyny. Ba, mnie najbardziej w pamięci zapadła Selvaria, wcale nie będąca w tym konflikcie po stronie Galijczyków. Mimo że wróg to i ja da się lubić:)

Trofea raczej trudniejsze, co ciekawe ściśle powiązane z odznaczeniami w samej grze, jakie dostawaliśmy jeszcze na starej PS3 (wersja ta nigdy nie doczekała się pucharów). Za rozbudowę arsenału, za ukończenie większych głównych misji, za skończenie wszystkich misji z rankingiem A (na szczęście te z DLC "EX Hard" nie wliczają się do tego) itd.

          Warto naprawdę zagrać, bo gra stworzyła nową hybrydę gatunkową. Sama fabuła i grywalność również na bardzo wysokim poziomie i jako jedna z nielicznych pozycji Segi, seria zdobyła uznanie i duże grono zwolenników.

Polecam jak cholera, 9/10, trofiki 6/10.

 

W kolejce czeka VC4 na PS4, a na półce dawno ograne 2 części na PSP

 

 

 

 

 

 

 

  • Plusik 2
  • Lubię! 2
  • Dzięki 1

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...