Emet 1 050 Opublikowano 10 Sierpnia Udostępnij Opublikowano 10 Sierpnia W końcu wpadł Tekken 8 i przy okazji kolejna platyna Długo czekaliśmy na nowego Tekkena, ale chyba było warto. Dobra część i wieloma zmianami w mechanice i ciosach postaci. Chyba największe od czasu Tekkena 3. Całkiem spoko tryb fabularny z kilkoma unikalnymi zabiegami i fragmentami. Wrócił też Tekken Ball. Szkoda tylko, że dali trybu Tekken Force bo system i częściowo lokacje mają - Spoiler jest taki fragment w trybie fabularnym . Może dorzucą w którejś aktualizacji w przyszłości bo obstawiam, że Tekken 9 to dopiero na PS6. Kłuje też w oczy monetyzacja... w grze za pełną cenę. Kiedyś różne ciekawe stroje, elementy personalizacji czy postacie odkrywaliśmy za grę... teraz za wszytko trzeba zapłacić dodatkowo prawdziwą walutą. Technicznie bardzo dobrze (chociaż bez szału) i na duży plus bardzo szybkie wczytywanie walk. W erze PS3 i PS4 loadingi były masakryczne. Ogólnie na chwilę obecną 9/10. Platyna banalna. Przejście trybu fabularnego bezstresowe, jedynie ostatnie 3 rozdziały mogą sprawić drobny kłopot (chociaż na easy może też idzie się jak przez masło, nie sprawdzałem). Pozostałe trofiki offlineowe i onlineowe to też formalność. Tak naprawdę jedyne z czym miałem mały problem to trophy za wygranie z graczem w pokoju..... dlatego, że po prostu ciężko znaleźć kogoś do gry w tym trybie. Na 30 prób dopiero ostatnia się powiodła i udało się zagrać i przy okazji wygrać. Wcześniej albo byłem wyrzucany przez hosta po kilkunastu sekundach od dołączenia do pokoju, albo host w ogóle nie reagował i nie rozpoczynał gry (jakby ciężko było dać odpowiedni opis pokoju, a nie "gra dla wszystkich w 9 na 10 przypadków?). Rzecz w tym, że cały system lobby jest niedorobiony i jeśli wejdziemy do jakiegoś pokoju i z niego wyjdziemy lub ktoś nas wyrzuci to nie cofa nas do listy pokoi, tylko do menu głównego... Jeśli komuś nie chce się w to bawić to można to zrobić z kimś znajomym z listy. Ogólnie poziom trudności platyny dla osoby, która nie jest całkowitym nowicjuszem to max 2/10 Dla kogoś, dla kogo to pierwszy Tekken w życiu... może trudność na poziomie 3-4/10. 6 Cytuj Odnośnik do komentarza
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. MEVEK 3 366 Opublikowano 11 Sierpnia Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Udostępnij Opublikowano 11 Sierpnia Dark Souls Remastered - wymasterowany. Chwile temu wpadła platynka a mnie sie jeszcze raczki trzęsą z uciechy tej całej ciężkiej przeprawy. Wspaniały, wręcz fenomenalny tytuł. Sięgnąć po taki tytuł w 2011 roku to musiałby cud i święty gral gamingu. Szkoda ze w tedy sie z tym tytułem nie zderzyłem ale to opowieść na inny temat. Otóż przeprawa po platynę nie była taka mega trudna. Owszem trudna lecz dzięki konstrukcji świata również i przyjemna, gdyz droga do ponownego ukończenia gry, po pierwszym jej zaliczeniu i zapoznaniu sie z atakami bossow jest dość prosta (przynajmniej teoretycznie). Pisze o tym ponieważ jest dość sporo rzeczy do zebrania i ulepszenia. Związku z czym grę należy skończyć kilkukrotnie z uwagi np na dusze głównych bossów, ktore to później wykorzystujemy do wykucia mega specjalnego oręża (około 15 takich konkretnych dusz jest wymaganych do ukończenia tego dzbana). Aby w ogóle to uczynić najpierw musimy zebrać 8 kamieni kowalskich, bez nich ani rusz (aha, kamienie nie przechodzą do ng+, wiec trzeba powtarzać czynność jak cos sie przegapiło albo zostawić to na sam koniec). Z takich oczywistych znajdziek towarzyszących serii to będą: czary, cuda i piromancje - można je znaleźć przy zwłokach porozrzucanych po świecie, wykupić od kupców, bądź zdobyć za ukończenie zadań pobocznych. Tutaj trzeba byc szczególnie uważnym gdyż każdego napotkanego ludka możemy delikatnie mówić zaciukać jezeli go zaatakujemy, co jest znane w serii. Wystarczy np. nieumiejętnie odłożyć pada Dual Sense na kanapę i atak sie sam sie nadusza automatycznie wykonując wyrok na naszym npc tym samym kładąc na kolana nasze starania Dalej mamy całą masę broni specjalnych, których również szukamy gdzie sie tylko da, ale również jak dla mnie to jest nowość w serii a zawitała juz na jej początku. Otóż mowa o odcinaniu ogonów poszczególnych maszkar, ktore to później stanowią świetną oręż. Dopiero przy kolejnym przejściu dowiedziałem o takim smaczku - mega fajne Na koniec zostały covenanty ktore sa małym utrapieniem. Niekiedy wystarczyło dołączyć do takiego przymierza i bylo po ptakach. Niestety niektóre wymagały levelowania i farmienia specyficznych przedmiotów za ktore pozyskiwaliśmy rzadkie cuda czy czary, wiec musiałem sie wkręcić grając po sieci czy po prostu szukać i farmic w świecie gry. To wszystko jest mi juz znane wiec nie kręciłem nosem. Koronacja jakże wspaniałego dzieła musiała nastąpić i skończyć sie pełnym wymasterowaniem do ostatniego dzbana, tzw. 6/10 Podziękowania dla @Shen @messer88 @Szermac i do zobaczenia w DS2 Pozdrawiam.. 12 Cytuj Odnośnik do komentarza
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Wredny 9 204 Opublikowano 13 Sierpnia Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Udostępnij Opublikowano 13 Sierpnia The Sinking City Platyna #158. Po skończeniu mocno średniego Alone in the Dark czułem, że wciąż nie jestem spełniony, jeśli chodzi o podobne klimaty (mimo, że wcześniej splatynowałem rewelacyjnego VAMPYRa, którego akcja również toczyła się w bardzo zbliżonych czasach). Na szczęście przypomniałem sobie, że gdzieś w czeluściach mojej szafy, niczym prastare zło w głębinach, spoczywa pudełko z The Sinking City. Bez większych oczekiwań rozpocząłem swoją przygodę z tym tytułem i praktycznie od samego początku się zakochałem Niby nie jest to survival horror per se, ale i tak zawarte tu elementy tego gatunku oraz ogólny klimat są dużo lepsze niż w tytule, który jako survival horror był reklamowany (tak, znów pastwię się nad nową odsłoną Alone in the Dark). "Tonące Miasto" to gra od ukraińskiego Frogwares, znanych między innymi z cyklu gier detektywistycznych "Sherlock Holmes". Jako, że moja jedyna styczność z ich twórczością to stareńki "Testament of Sherlock Holmes" na PS3, to nie byłem zbyt zaznajomiony z ich stylem, ale po ograniu omawianej tutaj produkcji, stałem się umiarkowanym fanem i wyczekuję jakiś czas temu zapowiedzianej kontynuacji, która podobno całkowicie już ma obrać kierunek na mój ulubiony gatunek gierkowy (survival horror, jeśli ktoś jeszcze się nie domyślił). Akcja gry ma miejsce w nadmorskim miasteczku Oakmont, które z racji swojego położenia (oraz działania sił wyższych) jest regularnie zalewane i podtapiane - do tego stopnia, że mieszkańcy już dawno oswoili się z tymi niedogodnościami, budując pomosty z przycumowanymi łódkami, by łatwiej im było poruszać się po częściowo zalanych ulicach. Wiele z lokalnych biznesów upadło, ulice są cmentarzyskiem niedziałających samochodów, przepełnionych śmietników i gnijących ryb, pozostawionych przez cofającą się wodę. Klimat jest niezwykle sugestywny, zgnilizna jest wręcz namacalna, a całość świetnie podkreśla melancholijna, oszczędna oprawa muzyczna i ciągle zacinający deszcz. Wcielamy się w postać detektywa Charlesa Reeda, weterana wojennego, który przybył do Oakmont, zwabiony dziwnymi wizjami i informacją, że w tym mieście kryje się ich źródło, a więc może i sposób, jak się ich pozbyć. W trakcie naszego śledztwa odkrywamy kolejne warstwy mrocznej tajemnicy, ale nie chciałbym zbytnio spoilerować, żeby komuś nie popsuć zabawy. The Sinking City to trzecioosobowa gra action adventure z domieszką survival horroru i niewielkimi elementami RPG (zdobywanie doświadczenia, drzewko rozwoju, wybór opcji dialogowych, crafting amunicji i medykamentów), a całość dzieje się w otwartym świecie, przypominającym trochę wspomnianego wcześniej VAMPYRa. Świat bowiem ogranicza się do miasta, jego kilku dzielnic i labiryntu ulic, choć jest nieco obszerniejszy niż ten z krwistej opowieści Doktora Jonathana Reeda i oferuje więcej pobocznych atrakcji. Podczas naszego śledztwa napotkamy plejadę ciekawych, tajemniczych i nierzadko dziwnych postaci, z którymi będziemy mogli wejść w interakcję, porozmawiać, przesłuchać, albo otrzymać od nich zlecenie. Otwarty świat stanowi tutaj bardzo fajne tło dla naszych działań, bo wszelkiego rodzaju wskazówki i poszlaki musimy sami sobie złożyć "do kupy". Postaram się Wam zobrazować, z czym mamy do czynienia - powiedzmy, że w trakcie oględzin miejsca zbrodni trafimy na strzępek papieru z nazwą firmy, albo z jakimś nazwiskiem. Na mapie zaznaczone mamy lokacje ważnych miejskich instytucji typu szpital, ratusz, biblioteka, komisariat policji itp. Jeśli natrafimy gdzieś na informację o rannym, albo np narodzinach, udajemy się poszperać w archiwum szpitala, jeśli poszlaki prowadzą do mordercy, szperamy w archiwum policyjnym itp. Gdy namierzymy jakiś tekst/raport, zawierający dane poszukiwanego miejsca/delikwenta, sami musimy to miejsce namierzyć na mapie miasta, wyszukać nazwy podanych ulic i własnoręcznie umieścić na tej mapie znacznik, który pomoże nam w lokalizacji poszukiwanej miejscówki. Dzięki temu śledztwa i rozkminianie dalszych kroków są nie tylko bardzo angażujące, ale również dają masę satysfakcji z samodzielnego odkrywania kolejnych fragmentów układanki - żadnego prowadzenia za rączkę, jak w dzisiejszych produkcjach dla debili. Osoby, które jednak zbyt mocno zUBIsofciały przez ostatnie lata niech się nie martwią, bo na początku zabawy można ustawić osobno zarówno poziom trudności zagadek, jak i poziom trudności walki. Ja zostawiłem standardowy w obydwu przypadkach i jeśli chodzi o zagadki to nigdy nie było tak, że się gdzieś zaciąłem - wszystko jest logiczne, nie ma jakichś absurdów, więc jak tylko uważnie studiujemy posiadaną dokumentację, bez problemu ruszymy dalej. W przypadku walki mamy do dyspozycji dość spory arsenał (rozbudowywany z czasem), a w starciach ubijamy głównie dziwne stworzenia, które wyległy na ulice po ustąpieniu powodzi, choć czasem zdarzą się starcia z ludźmi (ciekawostka - za ubicie człowieka nie dostajemy XP). Pojedynki nie są jakoś wybitnie satysfakcjonujące, ale to i tak ze dwa poziomy wyżej niż drewno z... no wiecie, tej gry, co ostatnio ogrywałem i się zawiodłem Najmniej potrzebnym elementem gry są sekwencje podwodne, które może i fabularnie mają sens, ale widać, że twórcy niezbyt mieli pomysł, jak je porządnie zrealizować i dla mnie to taki niezbyt ciekawy zapychacz (całe szczęście są ledwie trzy lub cztery na całą grę, więc nie ma tragedii). Oprawa graficzna daje radę, miasto jest szczegółowe i sugestywne, choć... pustawe. Co prawda ludzi na ulicach jest pełno, ale to raczej manekiny, poruszające się po ustalonych ścieżkach i nawet gdy wchodzą ze sobą w interakcję, nie mamy tu żadnych rozmów czy gwaru żyjącej ulicy. Miasto spełnia tu raczej rolę podobną do tej z Mafii 2, gdzie stanowiło tło dla naszych działań, ale nie było piaskownicą, oferującą godziny nieskrępowanej zabawy. I powiem, że nawet niezbyt mi to przeszkadzało, bo jakoś dziwnie pasował mi ten koncept depresyjnej, ksenofobicznej miejscówki, w której lokalni mieszkańcy z pogardą patrzą na nowych przybyszy, a każdy w milczeniu zajęty jest swoją walką o przetrwanie w tych ciężkich czasach. OK, żeby być fair, muszę wspomnieć, że choć mamy możliwość wejścia do wielu budynków, te wykonane są raczej metodą kopiuj/wklej i często zdarzy nam się odwiedzić mieszkanie czy magazyn o dokładnie takim samym rozkładzie pomieszczeń, co już wcześniej odwiedzone miejscówki (choć przynajmniej z małymi zmianami w wystroju, a nie jak w Starfield np, gdzie nawet nadgryziona kanapka leży dokładnie w tym samym miejscu co w bliźniaczej bazie, oddalonej o milion lat świetlnych). Po mieście poruszamy się z buta, mamy także punkty szybkiej podróży w postaci budek telefonicznych (pozostałość po Matrixie), a przez zalane obszary możemy przepłynąć licznie występującymi w naturze łódkami. Pochwalić należy również warstwę fabularną, interesujące questy, fajnie napisane (i odegrane) dialogi oraz wydarzenia, trzymające gracza w zaciekawieniu aż do samego końca (choć same zakończenia, a tych jest kilka, były raczej mało satysfakcjonujące). Bardzo przypadł mi do gustu również główny bohater, jego spokojny, nieco zblazowany ton głosu i jego podstawowe wdzianko z plecakiem (choć w ramach side-questów odblokowujemy nowe stroje, jeśli komuś by się znudził podstawowy). Ogólnie klimat jest świetny, poruszane tematy często dojrzałe i "dorosłe" (rasizm, fanatyzm religijny, korupcja), a całość podlano sosem Lovecraftowskiej mitologii, co tylko dodaje tajemniczości i mistycyzmu. OK, sporo o grze, a co z trofeami? Otóż jest tu spoooooro do pominięcia. Zdecydowanie polecam wykorzystywać te trzy sloty na zapisy, które mamy do dyspozycji (w wersji na PS4, bo wersja obecnogeneracyjna została podobno z tego wykastrowana i ratuje nas tylko zapis w chmurze) i np po rozpoczęciu każdego nowego questa fabularnego (tych jest osiem i przed ostatnim gra sugeruje, by uporządkować swoje bieżące sprawy), a także przynajmniej trzech większych pobocznych (tych jest dużo więcej, ja łącznie zrobiłem chyba 12, a ze dwa czy trzy zupełnie przegapiłem) zrobić sobie save, żeby później podjąć inną decyzję niż te, którą wybraliśmy za pierwszym razem. Oprócz decyzji na koniec, w obrębie questów fabularnych są okazje do zdobycia paru dodatkowych trofeów, które przepadają wraz z zakończeniem takiego questa, więc również po to warto sobie zapisać stan gry. Zapis przyda się również na sam koniec, gdzie mamy trzy opcje do wyboru, co wiąże się z trzema różnymi zakończeniami, więc szybko można to ogarnąć, bez konieczności trzykrotnego przejścia gry (co zresztą nie miałoby sensu, bo zakończenia nie są związane z wyborami w trakcie naszej przygody, a jedynie z wyborem ścieżki na samym końcu, tuż przed ostatnią cut-scenką). Są też ze trzy trofea, które są niezwiązane z niczym oprócz wyboru właściwej odpowiedzi przy pierwszym napotkanym dialogu z trzema postaciami (wróżka, dziennikarka, lekarz) i te przegapić najłatwiej, bo to aktywności w obrębie otwartego świata. Ja wybrałem złą opcję w pierwszym spotkaniu z lekarzem, ale wszystkie te okazje to pierwsze 20 minut gry, więc zacząłem nową rozgrywkę i szybko powtórzyłem rozmowę, czego efekt widzicie na załączonym filmiku. Podsumowując... Bawiłem się świetnie, chłonąłem ten gęsty klimat i śmiało mogę napisać, że wygrzebałem ze swoich zbiorów perełkę. Owszem, technicznie nie jest to tytuł jakoś szczególnie imponujący (w wersji PS4, bo ta "piątkowa" podobno została usprawniona o lepsze oświetlenie, czy szybsze loadingi), momentami kojarzy się z otwartymi światami generacji siódmej (PS360), ale wszystko to, co opisałem wyżej sprawiło, że praktycznie nic mi tu nie przeszkadzało. Grę oceniam na mocne 7,5/10, a trudność w zdobyciu platyny to naciągane 4/10 (głównie z racji bardzo wielu trofeów do przegapienia, bo sama gra nie jest zbyt trudna). Całość zajęła mi ponad 40h, ale przypuszczam, że można wyrobić się w połowie tego czasu. 9 2 3 Cytuj Odnośnik do komentarza
Paolo1986 670 Opublikowano 19 Sierpnia Udostępnij Opublikowano 19 Sierpnia (edytowane) #26Assassin's Creed Mirage Po dłuższej przerwie urlopowej wpadł calaczek w najnowszej (póki co) odsłonie serii Assassin's Creed. Całość powinna zająć ok. 30 godzin, co jest niczym w porównaniu z poprzednimi 3 rpgowymi odsłonamiO samej grze już pisałem w temacie "Właśnie ukończyłem". Wbicie platynki jest proste, chociaż może wymagać uwagi przy 2 pucharkach (teoretycznie) możliwych do pominięcia - w praktyce trzeba się postarać, by je pominąć Spoiler Uśpijcie strzałkami i okradnijcie strażnika posiadającego klucz Tak więc trudność wbicia oceniam na jakieś 3/10. Edytowane 19 Sierpnia przez Paolo1986 4 3 Cytuj Odnośnik do komentarza
Ken Marinaris 364 Opublikowano 20 Sierpnia Udostępnij Opublikowano 20 Sierpnia (edytowane) Drakengard 3 Zacznijmy od początku. Gra z 2013 roku na PS3, w Japonii znana pod tytułem Drag-On Dragoon 3. Nawet jak na poczciwą PS3 grafika jest słaba, podobnie jak reszta technikaliów. Niewidzialne ściany, sporadyczne zwolnienia animacji, długie loadingi. Bardziej podrasowane PS2 niż porządne tytuły z PS3. Muzyka za to, wraz z flagowym utworem The silence is mine, wręcz przeciwnie. Uderza i wpada w ucho.Tu próbka. Dodane do moich ulubionych na Spotify. Rozgrywka też jakaś porywająca nie jest. Wraz ze smokiem Michailem , jako główna bohaterka nazwana po prostu Zero, lejecie hordy wrogów, krocząc od bossa do bossa. Nie to jednak stanowi siłę tej gry, jej pierdyknięcie. Ale po kolei. Zero chce już na dzień dobry zabić swoich 5 "sióstr". Znajduje smoka, który będzie jej towarzyszył i pomagal w tej wyprawie. Siostry nazwane zwyczajnie One, Two, Three, Four i Five mieszkają sobie w różnych krainach i wcale nie chcą konfrontacji z Zero, nic do nie nie mają. Nawet smok się dziwi po jaką cholerę je zabijać skoro są fajne i nie szkodzą. Głucha jednak na jego argumenty Zero brutalnie rozprawia się z każdą z nich (niektórych Fatality nie powstydziłby się sam MK). Każda z sióstr ma swojego pomagiera (i kochanka, o czym później), który po śmierci swojej pani chętnie bądź pod przymusem, przyłacza się do Zero w dalszej wędrówce. Ci pomagierzy to niezłe zboki: fetyszyści, masochiści, kalecy zprzerośniętymi narządami itp. Z nimi nasza Zero też będzie się oddawać nocnym igraszkom, ale nigdy nie pozwoli im zapomnieć kto tu rządzi w tej ekipie. Aha, w tzw. międzyczasie, Zero posiądzie moc władania 4 rodzajami broni, którymi będzie mogła swobodnie przełączać w walce. Tych broni będzie w końcu cała masa, a każdą z nich będzie można/trzeba ulepszyć do levelu 4 przy założeniu, że ma się dużo kasy w grze i specjalnych kamieni, które darmowe też nie są. I za to jest chyba najbatdziej czasochłonne trofeum w grze, za upgradowanie każdej cholernej broni do levelu 4. Po ukończeniu gry okazuje się, że to jednak nie koniec, a na pewno nie taki, na jaki liczyła tajemnicza panienka w okularach. Zaczynamy więc nie tyle nową grę, ale nową historię, by się dowiedzieć co się stanie, gdy w pewnym momencie postąpimy inaczej. Jest to fajne, bo pokazuje inny zgoła bieg wydarzeń. Pojawiają sie inni bossowie, inne miejscówki, inne zakończenia w końcu. Tajemnicza postać będzie nas tak testować 4 razy, aż w końcu uzyska satysfakcjonujące ją zakończenie historii. Nie chcę spoilerować o kwiatku w oku Zero, a ma on bardzo duże znaczenie w grze. Co ciekawe, sama gra nie kwapi się bardzo, by tę kwestię dogłebnie wyjaśnic, ale wiki gry, jeśli sięgniesz trochę głębiej, już wszystko prostuje. Gra zdecydowanie dla dorosłych. Wspomniani chociażby uczniowie naszych panienek, jak i panienki mają niepohamowane libido. Jeden nawet wykorzystuje swoją panią, choć ta w ogóle niewiele wie co się wokół niej dzieje:( Nasza Zero fakuje ostro i ma cięty język. Krew leje się litrami. Sami przeciwnicy też są ciekawi: zołnierze, trole, latające karły, psy, minotaury, jeźdżcy, czarownicy i duchy. Jest ich sporo i wszyscy do odstrzału. Walka z ostatnim bossem obrosła legendą. Jest to po prostu ala gra muzyczna, gdzie naciskamy guzik w odpowiednim czasie. Ale łatwo nie jest, od razu zaznaczam. Jeden błąd i do widzenia. Do obejrzenia na YT. Niektóre sekwencje są bardzo szybkie i nawet po pozornie skończonej "walce" dalej trzeba naciskać przyciski pada. Trofea na 7/10, Gra 7/10 Są też do kupnienia DLC na amerykańskim storze, ale 6 dolców za jedno to chyba lekka przesada. Wezmę za pól ceny, bo mogą być ciekawe przypuszczam. Okładka bardzo klimatyczna za to. Brawa dla grafika! Edytowane 20 Sierpnia przez Ken Marinaris 4 1 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
MEVEK 3 366 Opublikowano 28 Sierpnia Udostępnij Opublikowano 28 Sierpnia Little Nightmares 2 - bardzo fajny puzzle-platformer w środowisku niepełnego 3D (2.5D). Fantastyczna oprawa graficzna z mocnym klimatem, świetnymi potworami, czasem przerażająca. Do ukończenia gry potrzebujemy koło 8 godzin w czasie których przechodzimy przez 5 długich poziomów: Dzicz, Szkoła, Szpital, Blade Miasto i Wieża Sygnałowa. jesteśmy w stanie zrobić za pierwszym podejściem, jezeli wiemy czego i gdzie szukać. Po ukończeniu przygody mamy dostęp do poszczególnych poziomów a tak że wymienione znajdzki pod każdym z nich. Wystarczy powtórzyć i powbijać, czego nam brakuje. 3/10 Little Nithmares 2 juz w następnym miesiącu będzie dostępne w abonamencie PS+. Zachęcam do sprawdzenia tego szpila 6 Cytuj Odnośnik do komentarza
_Red_ 11 901 Opublikowano 28 Sierpnia Udostępnij Opublikowano 28 Sierpnia Chciałbym uroczyście ogłosić moja pierwszą platyne w zyciu i to w nie lada grze, monumentalnym RPG open world Spoiler Cat Quest 1 1 3 2 Cytuj Odnośnik do komentarza
MEVEK 3 366 Opublikowano 28 Sierpnia Udostępnij Opublikowano 28 Sierpnia Super! Dorzuc tylko jakis dluzszy komentarz bo nie wiem czy sie tez nie zabiore. Czuje ze moze byc ciezko Cytuj Odnośnik do komentarza
_Red_ 11 901 Opublikowano 28 Sierpnia Udostępnij Opublikowano 28 Sierpnia Odpaliłem wczoraj i zacząłem kontynuować save z 2021 roku, przeszedłem z dwie brakujące jaskinie, zrobiłem 3 questy i dobiłem do levelu 99 i wskoczyła platyna xD Teraz biorę się za dwójkę, bo ma co-opa i dzieciak chciał koniecznie ze mną połazić po mapie (jedynka jest single only). A w 2021 pewnie spędziłem przy grze z 6 godzin, także dobicie do levelu 99 i osiągnięcie calaka jest dość banalne. Cytuj Odnośnik do komentarza
MEVEK 3 366 Opublikowano 28 Sierpnia Udostępnij Opublikowano 28 Sierpnia 32 minuty temu, _Red_ napisał(a): Odpaliłem wczoraj i zacząłem kontynuować save z 2021 roku, przeszedłem z dwie brakujące jaskinie, zrobiłem 3 questy i dobiłem do levelu 99 i wskoczyła platyna xD Teraz biorę się za dwójkę, bo ma co-opa i dzieciak chciał koniecznie ze mną połazić po mapie (jedynka jest single only). A w 2021 pewnie spędziłem przy grze z 6 godzin, także dobicie do levelu 99 i osiągnięcie calaka jest dość banalne. ale wciągająca chociaż, czy to dzieciaki wbiły bo dla samych dzbanow nie będę grał Cytuj Odnośnik do komentarza
BRY@N 1 326 Opublikowano 28 Sierpnia Udostępnij Opublikowano 28 Sierpnia W dniu 20.08.2024 o 20:17, Ken Marinaris napisał(a): Drakengard 3 Zacznijmy od początku. Gra z 2013 roku na PS3, w Japonii znana pod tytułem Drag-On Dragoon 3. Nawet jak na poczciwą PS3 grafika jest słaba, podobnie jak reszta technikaliów. Niewidzialne ściany, sporadyczne zwolnienia animacji, długie loadingi. Bardziej podrasowane PS2 niż porządne tytuły z PS3. Muzyka za to, wraz z flagowym utworem The silence is mine, wręcz przeciwnie. Uderza i wpada w ucho.Tu próbka. Dodane do moich ulubionych na Spotify. Rozgrywka też jakaś porywająca nie jest. Wraz ze smokiem Michailem , jako główna bohaterka nazwana po prostu Zero, lejecie hordy wrogów, krocząc od bossa do bossa. Nie to jednak stanowi siłę tej gry, jej pierdyknięcie. Ale po kolei. Zero chce już na dzień dobry zabić swoich 5 "sióstr". Znajduje smoka, który będzie jej towarzyszył i pomagal w tej wyprawie. Siostry nazwane zwyczajnie One, Two, Three, Four i Five mieszkają sobie w różnych krainach i wcale nie chcą konfrontacji z Zero, nic do nie nie mają. Nawet smok się dziwi po jaką cholerę je zabijać skoro są fajne i nie szkodzą. Głucha jednak na jego argumenty Zero brutalnie rozprawia się z każdą z nich (niektórych Fatality nie powstydziłby się sam MK). Każda z sióstr ma swojego pomagiera (i kochanka, o czym później), który po śmierci swojej pani chętnie bądź pod przymusem, przyłacza się do Zero w dalszej wędrówce. Ci pomagierzy to niezłe zboki: fetyszyści, masochiści, kalecy zprzerośniętymi narządami itp. Z nimi nasza Zero też będzie się oddawać nocnym igraszkom, ale nigdy nie pozwoli im zapomnieć kto tu rządzi w tej ekipie. Aha, w tzw. międzyczasie, Zero posiądzie moc władania 4 rodzajami broni, którymi będzie mogła swobodnie przełączać w walce. Tych broni będzie w końcu cała masa, a każdą z nich będzie można/trzeba ulepszyć do levelu 4 przy założeniu, że ma się dużo kasy w grze i specjalnych kamieni, które darmowe też nie są. I za to jest chyba najbatdziej czasochłonne trofeum w grze, za upgradowanie każdej cholernej broni do levelu 4. Po ukończeniu gry okazuje się, że to jednak nie koniec, a na pewno nie taki, na jaki liczyła tajemnicza panienka w okularach. Zaczynamy więc nie tyle nową grę, ale nową historię, by się dowiedzieć co się stanie, gdy w pewnym momencie postąpimy inaczej. Jest to fajne, bo pokazuje inny zgoła bieg wydarzeń. Pojawiają sie inni bossowie, inne miejscówki, inne zakończenia w końcu. Tajemnicza postać będzie nas tak testować 4 razy, aż w końcu uzyska satysfakcjonujące ją zakończenie historii. Nie chcę spoilerować o kwiatku w oku Zero, a ma on bardzo duże znaczenie w grze. Co ciekawe, sama gra nie kwapi się bardzo, by tę kwestię dogłebnie wyjaśnic, ale wiki gry, jeśli sięgniesz trochę głębiej, już wszystko prostuje. Gra zdecydowanie dla dorosłych. Wspomniani chociażby uczniowie naszych panienek, jak i panienki mają niepohamowane libido. Jeden nawet wykorzystuje swoją panią, choć ta w ogóle niewiele wie co się wokół niej dzieje:( Nasza Zero fakuje ostro i ma cięty język. Krew leje się litrami. Sami przeciwnicy też są ciekawi: zołnierze, trole, latające karły, psy, minotaury, jeźdżcy, czarownicy i duchy. Jest ich sporo i wszyscy do odstrzału. Walka z ostatnim bossem obrosła legendą. Jest to po prostu ala gra muzyczna, gdzie naciskamy guzik w odpowiednim czasie. Ale łatwo nie jest, od razu zaznaczam. Jeden błąd i do widzenia. Do obejrzenia na YT. Niektóre sekwencje są bardzo szybkie i nawet po pozornie skończonej "walce" dalej trzeba naciskać przyciski pada. Trofea na 7/10, Gra 7/10 Są też do kupnienia DLC na amerykańskim storze, ale 6 dolców za jedno to chyba lekka przesada. Wezmę za pól ceny, bo mogą być ciekawe przypuszczam. Okładka bardzo klimatyczna za to. Brawa dla grafika! Kurczę dopiero dziś zobaczyłem wpis w tym temacie bo sam mam grę na oku. Niestety ktoś mi sprzątnął na Allegro a była za 150zl normalnie okazja Mimo tych wad technicznych da się normalnie grać ? Cytuj Odnośnik do komentarza
dominalien 212 Opublikowano 29 Sierpnia Udostępnij Opublikowano 29 Sierpnia Ja jestem „w trakcie” (czytaj: od 3 lat nie dotknąłem). Fatalna gra, ale japońskie pojebanie ją ratuje. Jak ktoś to lubi to pozycja obowiązkowa. Cytuj Odnośnik do komentarza
BRY@N 1 326 Opublikowano 29 Sierpnia Udostępnij Opublikowano 29 Sierpnia (edytowane) Ja po Nier Replicant mocno się tytułem zainteresowałem bo podobno powiązany fabularnie. Tylko te ceny używek Edytowane 29 Sierpnia przez BRY@N Cytuj Odnośnik do komentarza
Ken Marinaris 364 Opublikowano 31 Sierpnia Udostępnij Opublikowano 31 Sierpnia (edytowane) On 8/28/2024 at 8:48 PM, BRY@N said: Kurczę dopiero dziś zobaczyłem wpis w tym temacie bo sam mam grę na oku. Niestety ktoś mi sprzątnął na Allegro a była za 150zl normalnie okazja Mimo tych wad technicznych da się normalnie grać ? Da się, jeśli nie zraża cię niski framarate i monotonia walki z tymi samymi wrogami po raz kolejny. Gra nadrabia historią i postaciami. W gruncie rzeczy smutna ta historia naszej Zero Z kolei wyzwania (coś ala krótkie misje coraz to pojawiające się w miarę przechodzenia gry) mają coś co sprawia, że chce się je przechodzić, a są dość trudne. Dobra gra, tyle i aż tyle. Edytowane 31 Sierpnia przez Ken Marinaris Cytuj Odnośnik do komentarza
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Szermac 2 301 Opublikowano 1 Września Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Udostępnij Opublikowano 1 Września BLACK MYTH: WUKONG O ile sama gra to cud, miód i orzeszki, tak niektóre trofki to utrapienie. Flashbacki z najgorszych rzeczy w dark souls. Farmienie G O D Z I N A M I odpowiednich przeciwników, aby wypadł element zbroi, jakiś amulet czy latanie za randomowo wypadającymi nasionkami z roślinek, czy nalewkami do napoju. Jest też mniej męczące zbieractwo, podczas A R C Y M I O D N E J eksploracji, gdzie po prostu rzeczy są na miejscu i je znajdujemy, a nie że mają 0,003 drop rate xD Jest kilka trofików do pominięcia, do zrobienia później na NG+. No chyba, że znowu nam się coś zapomni i zablokujemy sobie. A tak ogólnie całość super wiadomo. Świetne doświadczenie Gra : CacuszkoMiód/10 Trudność platyny : 6/10 (żmudna momentami) (urywek screena bo spojleros) 13 1 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. _daras_ 721 Opublikowano Sobota o 14:52 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Udostępnij Opublikowano Sobota o 14:52 (edytowane) nr 156: The Crew Motorfest trudność: 3/10 czas: 30-40h ocena gry: 7/10 To był mój pierwszy The Crew i spodobało mi się. Nie jest to poziom ostatniego NFSa, ale jest miodnie. Z przyjemnością zrobiłem wszystkie playlisty i porobiłem trofea. nr 157: Marvel's Spider-Man 2 trudność: 2/10 czas: 30h ocena gry: 8/10 O tej platynie zostało już wszystko powiedziane. Z chęcią przeszedłem tytuł drugi raz na NG+ (fajny speedrunnik) i jest 100%. nr 158 (+ 100% DLC): Final Fantasy XVI trudność: 3/10 czas: 100h (razem z DLC) ocena gry: 8/10 To jest typowy przykład dobrej gry, ale słabego Fajnala (coś jak ME: Andromeda). Po pierwszym przejściu wystawiałem grze 7/10, ale NG+ mnie wciągneło i poszło oczko wyżej. Strasznie długo grałem, chyba z pół roku z przerwami ale cel osiągnięty. Kto nie ma platyny a chce ją zrobić polecam razem z DLC, ponieważ po przejściu dodatków trzeba mniej grindować doświadczenia do platyny (wszystkie Eikony na maks). Edytowane Sobota o 14:54 przez _daras_ 9 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.