Plugawy 3 682 Opublikowano 8 kwietnia 2016 Opublikowano 8 kwietnia 2016 (edytowane) Platyna jedna z łatwiejszych, ale też tych przyjemniejszych. Jakoś rok temu skończyłem grę na średnim poziomie by po prawie roku wziąć się za Dona, który nie okazał się szczególnie wymagający zwłaszcza, że jest NewG+. Na pewno jest to jeden z lepszych FPSów jakie grałem, sama historia też daje radę a i są różne zakończenia nawet. Trudność platyny to 3/10, bo nie męczyłem się w żadnym momencie. Edytowane 8 kwietnia 2016 przez Plugawy Cytuj
Ken Marinaris 374 Opublikowano 23 kwietnia 2016 Opublikowano 23 kwietnia 2016 Bastion - z pewna taka nieśmiałością podszedłem do tej gry, mając w pamięci wcześniej ograny Transistor. Zupełnie, jak się okazało, niepotrzebnie, bo choć w grze ciągle gada ten sam irytujący narrator, to grywalność Bastionu jest o niebo lepsza od Transistora. Ale po kolei. Największą trudność sprawi zapewne 8 trofeów związanych z przejściem specjalnych plansz z wszystkimi aktywnymi utrudnieniami (np. nie dostaje się apteczek, wrogowie są nietykalni przez jakis czas czy zadają poważniejsze obrażenia naszemu ludzikowi). Whatever's Out There Just Like That Lock Yourself In Calamity All Around A Lasting Peace Ashes in the Sky All in the Mind About the Author Warto jeszcze wspomnieć o Hard Bargain Earn a total of 1,000,000 points In Score Attack Mode. Specjalny Score Attack Mode jest dostępny po jednokrotnym ukończeniu gry. Nie stanowi większego problemu, jeśli z grą spędziło sie dość dużo czasu i wzmiankowane powyżej wyzwania nie stanowią problemu. Wystarczy je przejść a 1000000 wpada, zbędne sa nawet punkty uzyskane z przechodzenia kolejnych plansz we właściwej grze. Reszta dzbanków wskakuje niejako z marszu: a to za postępy w fabule, to za apgrejd wszystkich broni czy też pozyskanie 4 zwierzątek dla swego podwórka, tzn. tytułowego Bastionu (Pet Sitter Get four different domesticated creatures in the Bastion.) Grę polecam, warta ogrania za parę PLnów (ja kupiłem ja za 4 dolce na jakiejś promocji w US). Sama gra więc na 7/10, trofea , uhmmm 5,5/10. 1 Cytuj
oFi 2 467 Opublikowano 23 kwietnia 2016 Opublikowano 23 kwietnia 2016 DriveClub Platynka przyjemna i niezbyt czasochłonna. Przyznam, że gra jest ciekawa z tego względu, że większość moich znajomych posiada Drivecluba i można od czasu do czasu zorganizować nielegalny drift na dzielni Szkoda jednak, że gra nie posiada wiecej tras, bo jest ich na prawdę mało. Mogli się z tym aspektem bardziej postarać. Najładniejsza ścigałka na tej generacji - trzeba przyznać. Ocena trudności platyny : 3/10 Cytuj
_daras_ 725 Opublikowano 28 kwietnia 2016 Opublikowano 28 kwietnia 2016 KILLZONE: NAJEMNIK (PSV) Pierwsze trofeum zdobyłem 11 kwietnia 2015, a platynę przedwczoraj 26 kwietnia 2016, co oznacza, że "męczyłem" ją cały rok . Oczywiście grałem nieregularnie i robiłem przerwy (najdłuższa może z 2-3tyg). Ale faktem jest, że przez ostatni rok nie grałem nic na Vitę, tylko w Killzone'a (i rzadko kiedy w domu). Platyna zajęła mi gdzieś pewnie 80-100h. Nie było łatwo, szczególnie wkurzające kontrakty, które trzeba było wiele razy powtarzać. Multi zrobiłem na samym początku, a na koniec został grind na 10 tyś killi. Ogólnie jedna lepszych gier na kieszonsolki. Służę pomocą jakby ktoś miał z czymś problem bo gierkę znam na wylot. Trudność 6/10. 6 Cytuj
Sylvan Wielki 4 556 Opublikowano 2 maja 2016 Opublikowano 2 maja 2016 Dzban platynowy relatywnie łatwy, choć czasochłonny. Sto procent jest tu niezwykle przemyślane. Nie licząc bowiem osiągnięcia "serce ludu", trofea związane są uczciwie z fabułą, walką, bez przesadzonego kombinatorstwa. Dodatkowo zachęca do zaliczenia wszystkich zadań pobocznych (kilka jest niezwykle ciekawych). 4/10. 1 Cytuj
Janusz Gamingu 1 848 Opublikowano 4 maja 2016 Opublikowano 4 maja 2016 Ratchet & Clank - Wbijanie platyny w reedycji to była czysta przyjemność. Gra wygląda przepięknie. Cała paleta barw i ogrom szczegółów połączony z tętniącymi życiem lokacjami wdziera się przez oczy i na żywca gwałci mózg. Przy oferowanej miodności rozgrywki dwa wymagane do platyny przejścia to czysta przyjemność. Bałem się trochę grindu broni, ale nie jest upierdliwy. Giwery są tak dobrane, że zawsze znajdzie się dobre miejsce aby akurat z tej konkretnej skorzystać. Liczę, nawet bardzo na reedycje kolejnych części. Trudnosć platyny 2/10 1 Cytuj
Sylvan Wielki 4 556 Opublikowano 8 maja 2016 Opublikowano 8 maja 2016 Dark Souls III. Gra jest znakomita i zasługuje na mocne 9/10. Platyna jak zawsze w serii - wymagająca, czasochłonna. Czasami jeden błąd powoduje zaprzepaszczenie danego zadania. Jest całkiem sporo zbieractwa: pierścienie, gesty, czary, cuda, piromancja, specjalne przedmioty. Sumienne 7/10 puszczające oko w stronę 8/10. 2 Cytuj
Fanek 668 Opublikowano 8 maja 2016 Opublikowano 8 maja 2016 Ratchet & Clank - wbita w tamtym tygodniu, jedna z przyjemniejszych platyn jakie zrobiłem, całkiem przyjemnie pod koniec latałow sie za znajdzkami. Problematyczne trofki to "kula disco na wszystkie stworki i 2 mniejsze które można było pominąć, troche czasu zeszło sei z maxowaniem broni.No i trzeba było przejść gre drugi raz, czego normalnie nie robie, ale tutaj było bardzo spoko Trudnosć platyny 4/10 1 Cytuj
[InSaNe] 2 478 Opublikowano 8 maja 2016 Opublikowano 8 maja 2016 MGS V : Ground Zeroes i Phantom PainMGS to jedna z moich ulubionych serii, czekałem na piątkę z niecierpliwością. Co z tej gry wyszło?W jakiejś recenzji (chyba pisał ją Koso) było napisane, że Konami odcięło Kojimie dofinansowanie na grę i pozostało zaszyć kikuta i ją wypuścić niedokończoną. I to dobre porównanie, bo MGS V to gra niedokończona. Na dodatek zrobili z niej tak nielubianego przeze mnie shitboxa, gdzie zawsze w takich produkcjach rozmywa się główny wątek i słabuje fabuła. Nie inaczej jest tutaj - fabularnie to najgorsza część. Co prawda Kojima pisał całą tę historyjkę serii od d.u.py strony i musiał ją dopasować, by jakoś to trzymało się kupy, ale cała ta koncepcja z "fantomem" nie przekonuje.Moim zdaniem najgorsza jest jednak podmianka głosu Snake'a, który zresztą się prawie wcale nie odzywa i przypomina bardziej kukłę niż charyzmatycznego bohatera.Ground Zeroes jeśli chodzi o cenę i w ogóle wypuszczenie tego w formie płatnego prologu było chybionym pomysłem, bo gra powinna stanowić całość. Ale paradoksalnie, mimo chorej premierowej ceny i wypuszczenia tego oddzielnie to właśnie cały MGS V powinien wyglądać jak to Ground Zeroes - pełne efektownej akcji, filmików i ukrytych smaczków, których jest mnóstwo. Polecam w to zagrać, jak Ktoś ma do tego dostęp za dobrą cenę, na PSN w promocji chodzi to chyba za 21zł.Grafika, muzyka, oprawa - wszystko chodzi płynnie, nie doświadczyłem żadnych bugów i pod tym względem nie ma co narzekać.Przyjemnie się w to grało, ale mimo wszystko jest rozczarowanie.Obie części wymaksowałem, obie nie mają dla mnie żadnych tajemnic. Do prawda Phantom Pain nie zamierzałem platynować, ale zostało mało tych trofeów, więc sobie pomyślałem, że dokończę. Nie przewidziałem, że będzie to tak czasochłonne Obiecałem sobie, że już nigdy nie będę się w grach do niczego zmuszał, ale złamałem tę zasadę - zbieranie tych wszystkich zwierzaków to była potworna nuda, ale jakoś dobrnąłem z tym do końca.Całość oceniam na 8/10, może naciągane 8,5/10. Na dzisiejsze, g.ó.w.niane pod względem growym czasy to bardzo dobra gra, ale tylko oceniając przez ten pryzmat. Platyna natomiast z racji czasochłonności i grindu - 7/10. 5 Cytuj
ireniqs 3 025 Opublikowano 8 maja 2016 Opublikowano 8 maja 2016 Ratchet and Clank (PS4) - jako, że w każdym jednym Ratchetcie zdobywałem platynki (z wyjątkiem spinoffów), tak tutaj też trzeba było zrobić. Przyjemna i łatwa platyna. Jedyne z dupy trofeum to 'Death by Disco' - jakieś takie mało przyjemne i troszkę na siłę. Reszta to czysta przyjemność i chyba jedna z łatwiejszych platyn w serii. Poziom trudności: 2/10 1 Cytuj
Wredny 9 532 Opublikowano 8 maja 2016 Opublikowano 8 maja 2016 Just Cause 2 Platyna nr 75. Jak na ironię numer 75 ma tutaj podwójne znaczenie, gdyż dokładnie taki procent ukończenia gry wymagany jest do jednego z trofeów (tego najbardziej upierdliwego). Sama gra to taka odpowiedź na pytanie, co by zostało z GTA, jeśli by zabrać stamtąd fabułę i wyrazistych bohaterów, a skupić się tylko na rozwałce i zrobić z gry jedną wielką misję typu "rampage". Ogólnie to bardzo fajny sandbox z olbrzymim, niezwykle malowniczym światem (niesamowicie wręcz zróżnicowanym, choć nieco pustawym, brakuje zwierzaków), który graficznie robi wrażenie nawet dzisiaj. Główny bohater to przerysowany macho, który trochę przypomina mi bohatera Shadows of the Damned - z tą różnicą, że Rico Rodriguez (bo tak się nasz heros zwie) nie jest takim półgłówkiem, ale i tak jego czerstwe teksty nie raz sprawiły, że uśmiechałem się z politowaniem. Dialogi, fabuła, postacie - to wszystko jest tu tak bardzo rozbudowane i ważne, jak w pierwszym lepszym filmie porno - liczy się tylko akcja. Zatrzęsienie pojazdów, broni i miejscówek, plus masa zniszczalnych obiektów i na ekranie możemy oglądać orgię (pozostając w porno klimatach ) zniszczenia i chaosu. Wszystko to prezentuje się naprawdę imponująco, jednak po jakimś czasie zaczyna wkradać się nuda, właśnie z powodu braku jakiegoś głębszego sensu. Niemniej jednak polecam JC2, bo to świetny tytuł, żeby go sobie dawkować co jakiś czas, idealny na odstresowanie po ciężkim dniu w pracy - taki Symulator Kozy, tylko że dużo bardziej rozbudowany i dopracowany A jak wygląda sprawa trofeów? Otóż nie ma tu raczej nic wymagającego, jedynie bardzo czasochłonne. Najbardziej oczywiście Perfectionist za osiągnięcie 75% ukończenia gry - to oznacza sporo grania (licznik pokazał 85 godzin), sporo zbierania i sporo rozwalania. Po ukończeniu wszystkich misji fabularnych (zaledwie 7), wszystkich misji dla trzech frakcji (49), większości wyzwań (62/75) i zebraniu większej niż wymaganej ilości trzech typów znajdziek, nadal od wymaganej liczby dzieliła mnie przepaść - najgorsze jest to, że na tym etapie praktycznie nie ma co robić i trzeba latać z miejscówki na miejscówkę, czyścić ją, niszczyć i zbierać co popadnie, patrząc jak licznik powiększa się nam dosłownie o UŁAMKI (!) procentów - jeszcze nigdy dobicie ostatnich 3 (słownie - TRZECH) procent w żadnej innej grze, nie stanowiło takiego wyzwania i nie zajmowało takiej ilości czasu. Sprawy nie ułatwia fakt, że wbijając trofeum za poziom trudności, po ukończeniu wątku głównego, już do samego końca zostajemy na poziomie Hardcore (nie można zmienić). Często się więc ginie, traci sprzęt (np zamówiony za grubą kasę helikopter) i ogląda ekrany ładowania - to na pewno nie pomaga w zachowaniu zimnej krwi. Reszta trofków to zbieractwo, zabójstwa w jakiś konkretny sposób, challenge, odkrywanie i czyszczenie miejscówek - zabawy jest sporo, niestety po dłuższym czasie robi się powtarzalna. Jak już jednak wspomniałem - jeśli ktoś umiejętnie będzie sobie tę grę dawkował - może dać mu sporo frajdy. Mimo ogólnego zmęczenia przyznam, że będzie mi przygód Rico brakowało i z chęcią sięgnę po trzecią odsłonę serii na PS4 Ocena gry - 7/10 Trudność w zdobyciu platyny - 6/10 (głównie ze względu na czas i nudę) Wolfenstein The New Order (PS4) Plantynka #76 i druga w tym zajedwabistym szpilu. Od momentu ukończenia tego cudeńka na PS3, wiedziałem że chcę ograć to kiedyś na najnowszej konsoli Sony. Zacząłem dawno temu u kumpla, a ostatnio sprawiłem sobie własną kopię i znów mogłem przeżywać tę niesamowitą przygodę. Ta gra jest absolutnie genialna i od czasu ukończenia Metro Last Light, nie grałem w równie za(pipi)istego FPSa. Kapitalny główny bohater, mistrzowski design poziomów, tona kapitalnie ukrytych znajdziek (liżący ściany będą mieli co robić - zapewniam), zróżnicowanie rozgrywki, klimatyczna muza i hektolitry nazistowskiej juchy podczas najbardziej soczystych strzelanin, jakie ostatnio widziały moje oczęta - mniam! Trofea to w sumie formalność. Część wpada za postęp w fabule, większość za odblokowanie perków, które zdobywamy poprzez wykonywanie specyficznych zadań (zabić iluś wrogów, w jakiś konkretny sposób - możliwość farmienia z użyciem checkpointów), reszta to trofki związane ze zbieractwem, którego jest tutaj sporo, ale w odróżnieniu od poprzedników, nie będę Was namawiał do jednorazowego przejścia gry z YouTube, bo zwyczajnie gardzę takim podejściem - należy się cieszyć i docenić fakt, że w dobie korytarzowych celowniczków na szynach, komuś chciało się zaprojektować rozległe poziomy, z masą poukrywanych pomieszczeń i opcjonalnych dróg - wystarczy trochę poszperać, dla mnie to zabawa sama w sobie. Tak jak już wyżej napisano - trofki za poziom trudności można zrobić sposobem (pamiętajcie o nie instalowaniu aktualizacji - grać offline), i całe szczęście, gdyż poziom Uber jest konkretnie wymagający,a loadingi po każdym zgonie tylko pogłębiałyby frustrację. Tak czy siak - polecam, bo jest to jeden z najlepszych shooterów obydwu generacji. Gra 9/10, poziom trudności platyny 3/10 Platyna #77 The Order 1886 Dawno nie wbiłem prostszej platynki, co widać nawet na PSN Profiles - mój najszybszy calak ever (choć oczywiście można dużo szybciej, ale miałem obowiązki, no i nikt mnie nie gonił). To zdecydowanie najładniejsza graficznie produkcja, w jaką miałem okazję zagrać. Przepięknie wykonane modele postaci (włosy, ciuchy w ruchu) oraz miejscówki - takiego przywiązania do szczegółowości wykonania lokacji nie widziałem od czasu The Last of Us, choć w przygodach Joela i Ellie nie było tak sterylnie, a całość sprawiała wrażenie bardziej interaktywnej. Tutaj momentami człowiek ma wrażenie grania w stare Residenty i oglądania renderowanych miejscówek. Niemniej jednak wygląda to cudnie, choć efekt znacząco psują czarne pasy - "cinematic experience" my ass... Fabularnie jest interesująco, trzeba przyznać, że developer miał jaja, bo gra zaczyna się, jakby ktoś zakładał, że jest to uniwersum wszystkim świetnie znane - mamy Zakon, rycerzy, wilkołaki i już, deal with it - zero łopatologicznego "kto, z kim i dlaczego" - to wszystko kawałek po kawałku odkryjemy z biegiem fabuły (no może nie "wszystko"), postacie dają się lubić, Galahad to fajny główny bohater (znów przywołam TLoU, ale po Joelu mam niedosyt takich dojrzałych bohaterów i miło znów zagrać starym twardzielem), a historia jest całkiem wciągająca. Innym tematem jest gameplay, którego tutaj jest jak na lekarstwo. Większośc gry stanowią cut-scenki, albo bezproduktywne łażenie i oglądanie zdjęć/przedmiotów. Okazjonalnie postrzelamy z wymyślnych pukawek (cover shooter ze spierdzielonym systemem klejenia się do osłon oraz nijakim feelingiem strzelania) i potłuczemy ryje w efektownych sekwencjach QTE (choć wydają się one mało interaktywne). Całość pęka po około 8-10 godzinach normalnego grania z lizaniem ścian włącznie, ale samej gry będzie w tym jakieś 4 godziny - reszta scenki itp. Gdybym kupił na premierę, nieźle bym się wkurzył, bo za 250zł to zdecydowanie niezły wałek, ale kupiłem używkę za 70zł, więc mogę nawet polecić Pucharki to banał, brak za poziom trudności, więc można całość przelecieć na Easy (ja robiłem Normal, żeby gra starczyła na dłużej). Większość trofeów dotyczy zabójstw określonymi rodzajami broni, lub w określony sposób (można farmić z użyciem restartu checkpointów). Do tego sporo znajdziek, które (oprócz Cylindrów) nie są jakoś katalogowane, ale są o tyle słabo pochowane, że bez problemu resztę powinniście odszukać na YT (możliwość wyboru chaptera, a nawet checkpointu, po podniesieniu automatycznie gra zalicza, można wyjść do menu). Polecam od początku skupić się na zabójstwach pistoletami, sadzeniu haedshotów i zabijaniu każdą napotkaną bronią (podnoście z truposzy) - cała reszta wpadnie sama, a znajdźki dozbieracie z YT i tyle - zero skomplikowania. Gra 6.5/10 Trudność platyny 2/10 Platynka numer 78 - Dark Souls II... Ech, cóż to za kawał historii... Po niemal dwóch latach od premiery i zdobycia pierwszego trofeum, w końcu udało się domknąć niedokończone sprawy platynką Pamiętam, kiedy jakiś rok/półtora temu porzuciłem granie w tę część, gdyż natrafiłem na strasznego upierdliwca o nazwie Darklurker - ten niby opcjonalny (ale do platynki obowiązkowy) boss to takie Dark Souls II w pigułce - tani, oszukańczy madafaka, który wbije Ci kosę w plecy, kiedy wydaje Ci się, że wszystko idzie po Twojej myśli. Później praktycznie sformatowałem sobie dysk twardy w konsoli, tracąc wszystkie save'y, więc już w ogóle nie miałem chęci odrabiać około 150 godzin strat. Po jakimś czasie jednak uległem gryzącemu sumieniu i odrobiłem te straty, a nawet wyprzedziłem moje poprzednie osiągnięcia. Darklurker padł w sumie za pierwszym podejściem, tyle że musiałem zdradzić swoje ideały i na tą jedną walkę przerobiłem swoją postać na maga - wojownikiem/rycerzem nie podchodźcie nawet. Sama gierka jest świetna - niby najgorsze Soulsy (też tak uważam), ale i tak ją uwielbiam i w sumie znam najlepiej ze wszystkich części (a poznam jeszcze lepiej, bo platyna na PS4 sama się nie wbije ). W temacie trofeów zaznaczyłem "trudno" (7/10) - trzeba o wielu rzeczach pamiętać, granie online (a więc pomoc ze strony innych) może być utrudnione ze względu na puste serwery (odczułem boleśnie, farmiąc Sunlight Medals), poziom trudności niektórych bossów jest spory, niektóre lokacje są zaprojektowane tylko po to, by nas boleśnie ubijać, a na wszystko trzeba poświęcić praktycznie 3 przejścia gry. Pierwsze przejście to robienie wszystkiego co się da, bez podnoszenia levelu ognisk. Zabić wszystkich bossów (później będzie tylko trudniej), poznać wszystkie lokacje, eksplorować i cieszyć się grą o umieraniu (tak, wiem jak to brzmi). Doprowadzić do końca wszystkie questy (dbajcie o Lucatiel i Benharta), zebrać/kupić/zdobyć wszystkie czary/hexy/cuda/piromancje możliwe do zebrania/kupienia/zdobycia w pierwszym przejściu. Drugie przejście na NG+ to speedrun i odwiedzanie tylko tych lokacji i bossów, które odwiedzić trzeba, ubijając po drodze tych szefów, których dusze potrzebne będą na wymianę za brakujące czary/cuda/hexy/piromancje. Trzecie przejście robimy gdzieś tak do połowy, gdyż trzeba dotrzeć do zamku, by u pewnego kanclerza zakupić brakujące czary i cuda... Reszta trofeów to pokonanie poszczególnych bossów, przystąpienie do wszystkich covenantów i doprowadzenie kilku questów do szczęśliwego końca. Całość zajęła mi około 150 godzin (z czego 105 na pierwszym, dokładnym przejściu), a moja postać zakończyła karierę na levelu w okolicach 230, więc całkiem niezły był z niego zabijaka pod koniec przygody Gra - 8/10 Trudność platyny - 7/10 8 Cytuj
messer88 6 470 Opublikowano 8 maja 2016 Opublikowano 8 maja 2016 Wredny, weź się za Old Blooda po New Orderze. Cytuj
Wredny 9 532 Opublikowano 8 maja 2016 Opublikowano 8 maja 2016 A jakoś mi się nie chce Znajdę kiedyś w dobrej cenie to pewnie przygarnę, ale póki co to jakoś nie mam ciśnienia na ten "dodatek" - The New Order oprócz świetnego gameplayu miał także mega klimat i fajną fabułę - obawiam się, że Old Blood to tylko świetny gameplay, więc na razie mnie do niego nie ciągnie. Cytuj
Janusz Gamingu 1 848 Opublikowano 13 maja 2016 Opublikowano 13 maja 2016 \ Gravity Rush Remastered - Przyjemna i łatwa platyna. W sumie mogłem wbić ją już dawno na Vicie, ale ostatnio preferuje stacjonarki i większy ekran. Sama rozgrywka, łatwa i przyjemna. Znaczna większość trofeów wpada w trakcie normalnego przechodzenia gry. Przy okazji złapałem się na tym, że chętnie wbijam platyny w grach, których nie muszę przechodzić więcej niż raz, a po ukończeniu mogę dobić brakujące pucharki. Rozgrywka na początku trochę toporna, ale po podbiciu mocy (wydłużenie czasu lotu) gra się przyjemnie. Osobiście nie przypadły mi do gustu wyzwania w których był wyścig na czas, na szczęście czasy na złoto są mało wymagające. Historia zaginionej pary mimo lekkich kłopotów ze znalezieniem też na plus. Podsumowując przyjemna rozgrywka, ciekawy klimat no i silnik pozwalający na zmianę grawitacji. Czekam na dwójkę. Trudność platyny 3/10 - dałbym 2/10 ale szukanie tajemniczej pary bez tutoriali trochę zabiera. 3 Cytuj
_daras_ 725 Opublikowano 19 maja 2016 Opublikowano 19 maja 2016 Platyna nr 74: Ratchet & Clank, trudność 2/10. Takie dwie podpowiedzi ode mnie, dla tych co jeszcze nie zrobili: - tempo gry można zmienić w opcjach, więc jeśli ktoś ma problem z czasówką w dwóch wyścigach polecam je zwolnić - przy drugim przejściu gry w trybie wyzwań, jeśli komuś zostało kilka broni do podbicia (10 lvl), łatwo można je dopakowć tuż przed ostatnim bossem na Deplanetyzatorze- strzelamy bronią w jedną z fal przeciwników, dajemy quit i wracamy na tą samą falę (ważne żeby jej nie dokończyć bo zasejwuje)- ja tak dobiłem 3 bronie w pół h, dzięki temu nie musiałem zaczynać trzeciego przejścia A sama gra jest bardzo miodna. mega wciąga, fajne zagadki dla Clanka, super bronie, oprawa bajeczna, klimatyczna muzyka (skojarzenia z Gwiezdnych Wojen). Jako fan oryginału, nie zawiodłem się: 9/10! Poproszę teraz Crasha 4 Cytuj
Farmer 3 272 Opublikowano 25 maja 2016 Opublikowano 25 maja 2016 Uncharted 4 - platyna bardzo przyjemna i łatwa jeżeli crushing zrobimy przy pomocy "wspomagaczy". Bez nich platyna byłaby chyba najtrudniejsza z serii. A tak jest chyba najłatwiejsza. Będąc szczerym żałuję, że "czysty" crushing udało mi się dociągnąć do 18 chaptera. Szacun dla wszystkich, którzy ukończyli grę na tym poziomie trudności bez dodatków. Większość wpada przy przejściu. Skarby, wpisy, opcjonalne rozmowy i notatniki to nie problem. Wyzwania ze strzelaniem to też formalność dzięki wyborowi starcia. Trochę niepotrzebny jest trofik za speedrun. Nie lubię gdy platyna narzuca przejście gry w określonym czasie. Reszta trofeów bardzo miła. Zwłaszcza te ukryte. Kuriozalne, bo najwięcej stresu (ale taki przyjemny stresik) przyniosła mi zabawa w Crasha. Jedna z najbardziej znienawidzonych przeze mnie sekwencji kultowej gierki na szaraka. Jak ja tego nienawidziłem. To zostawiłem sobie na koniec. Po kilku próbach udało mi się skończyć sekwencję, a po kilku kolejnych pobiłem rekord. Trudność: 4/10 5 Cytuj
_daras_ 725 Opublikowano 26 maja 2016 Opublikowano 26 maja 2016 (edytowane) A co to za "wspomagacze"? Chodzi np. o autocelowanie? EDIT: już obczaiłem, po przejściu gry na dowolnym poziomie można włączyć nieskończoną aumunicję, dodatkową broń i właśnie auto-aim. Edytowane 26 maja 2016 przez _daras_ Cytuj
MEVEK 3 467 Opublikowano 26 maja 2016 Opublikowano 26 maja 2016 Skoro sa wspomagacze to nie dalbym wyzszej oceny, jak 3/10 i takiej oceny sie spodziewajcie ode mnie Cytuj
Shen 9 634 Opublikowano 26 maja 2016 Opublikowano 26 maja 2016 Just Cause 2 Platyna nr 75. Jak na ironię numer 75 ma tutaj podwójne znaczenie, gdyż dokładnie taki procent ukończenia gry wymagany jest do jednego z trofeów (tego najbardziej upierdliwego). Sama gra to taka odpowiedź na pytanie, co by zostało z GTA, jeśli by zabrać stamtąd fabułę i wyrazistych bohaterów, a skupić się tylko na rozwałce i zrobić z gry jedną wielką misję typu "rampage". Ogólnie to bardzo fajny sandbox z olbrzymim, niezwykle malowniczym światem (niesamowicie wręcz zróżnicowanym, choć nieco pustawym, brakuje zwierzaków), który graficznie robi wrażenie nawet dzisiaj. Główny bohater to przerysowany macho, który trochę przypomina mi bohatera Shadows of the Damned - z tą różnicą, że Rico Rodriguez (bo tak się nasz heros zwie) nie jest takim półgłówkiem, ale i tak jego czerstwe teksty nie raz sprawiły, że uśmiechałem się z politowaniem. Dialogi, fabuła, postacie - to wszystko jest tu tak bardzo rozbudowane i ważne, jak w pierwszym lepszym filmie porno - liczy się tylko akcja. Zatrzęsienie pojazdów, broni i miejscówek, plus masa zniszczalnych obiektów i na ekranie możemy oglądać orgię (pozostając w porno klimatach ) zniszczenia i chaosu. Wszystko to prezentuje się naprawdę imponująco, jednak po jakimś czasie zaczyna wkradać się nuda, właśnie z powodu braku jakiegoś głębszego sensu. Niemniej jednak polecam JC2, bo to świetny tytuł, żeby go sobie dawkować co jakiś czas, idealny na odstresowanie po ciężkim dniu w pracy - taki Symulator Kozy, tylko że dużo bardziej rozbudowany i dopracowany A jak wygląda sprawa trofeów? Otóż nie ma tu raczej nic wymagającego, jedynie bardzo czasochłonne. Najbardziej oczywiście Perfectionist za osiągnięcie 75% ukończenia gry - to oznacza sporo grania (licznik pokazał 85 godzin), sporo zbierania i sporo rozwalania. Po ukończeniu wszystkich misji fabularnych (zaledwie 7), wszystkich misji dla trzech frakcji (49), większości wyzwań (62/75) i zebraniu większej niż wymaganej ilości trzech typów znajdziek, nadal od wymaganej liczby dzieliła mnie przepaść - najgorsze jest to, że na tym etapie praktycznie nie ma co robić i trzeba latać z miejscówki na miejscówkę, czyścić ją, niszczyć i zbierać co popadnie, patrząc jak licznik powiększa się nam dosłownie o UŁAMKI (!) procentów - jeszcze nigdy dobicie ostatnich 3 (słownie - TRZECH) procent w żadnej innej grze, nie stanowiło takiego wyzwania i nie zajmowało takiej ilości czasu. Sprawy nie ułatwia fakt, że wbijając trofeum za poziom trudności, po ukończeniu wątku głównego, już do samego końca zostajemy na poziomie Hardcore (nie można zmienić). Często się więc ginie, traci sprzęt (np zamówiony za grubą kasę helikopter) i ogląda ekrany ładowania - to na pewno nie pomaga w zachowaniu zimnej krwi. Reszta trofków to zbieractwo, zabójstwa w jakiś konkretny sposób, challenge, odkrywanie i czyszczenie miejscówek - zabawy jest sporo, niestety po dłuższym czasie robi się powtarzalna. Jak już jednak wspomniałem - jeśli ktoś umiejętnie będzie sobie tę grę dawkował - może dać mu sporo frajdy. Mimo ogólnego zmęczenia przyznam, że będzie mi przygód Rico brakowało i z chęcią sięgnę po trzecią odsłonę serii na PS4 Ocena gry - 7/10 Trudność w zdobyciu platyny - 6/10 (głównie ze względu na czas i nudę) Wolfenstein The New Order (PS4) Plantynka #76 i druga w tym zajedwabistym szpilu. Od momentu ukończenia tego cudeńka na PS3, wiedziałem że chcę ograć to kiedyś na najnowszej konsoli Sony. Zacząłem dawno temu u kumpla, a ostatnio sprawiłem sobie własną kopię i znów mogłem przeżywać tę niesamowitą przygodę. Ta gra jest absolutnie genialna i od czasu ukończenia Metro Last Light, nie grałem w równie za(pipi)istego FPSa. Kapitalny główny bohater, mistrzowski design poziomów, tona kapitalnie ukrytych znajdziek (liżący ściany będą mieli co robić - zapewniam), zróżnicowanie rozgrywki, klimatyczna muza i hektolitry nazistowskiej juchy podczas najbardziej soczystych strzelanin, jakie ostatnio widziały moje oczęta - mniam! Trofea to w sumie formalność. Część wpada za postęp w fabule, większość za odblokowanie perków, które zdobywamy poprzez wykonywanie specyficznych zadań (zabić iluś wrogów, w jakiś konkretny sposób - możliwość farmienia z użyciem checkpointów), reszta to trofki związane ze zbieractwem, którego jest tutaj sporo, ale w odróżnieniu od poprzedników, nie będę Was namawiał do jednorazowego przejścia gry z YouTube, bo zwyczajnie gardzę takim podejściem - należy się cieszyć i docenić fakt, że w dobie korytarzowych celowniczków na szynach, komuś chciało się zaprojektować rozległe poziomy, z masą poukrywanych pomieszczeń i opcjonalnych dróg - wystarczy trochę poszperać, dla mnie to zabawa sama w sobie. Tak jak już wyżej napisano - trofki za poziom trudności można zrobić sposobem (pamiętajcie o nie instalowaniu aktualizacji - grać offline), i całe szczęście, gdyż poziom Uber jest konkretnie wymagający,a loadingi po każdym zgonie tylko pogłębiałyby frustrację. Tak czy siak - polecam, bo jest to jeden z najlepszych shooterów obydwu generacji. Gra 9/10, poziom trudności platyny 3/10 Platyna #77 The Order 1886 Dawno nie wbiłem prostszej platynki, co widać nawet na PSN Profiles - mój najszybszy calak ever (choć oczywiście można dużo szybciej, ale miałem obowiązki, no i nikt mnie nie gonił). To zdecydowanie najładniejsza graficznie produkcja, w jaką miałem okazję zagrać. Przepięknie wykonane modele postaci (włosy, ciuchy w ruchu) oraz miejscówki - takiego przywiązania do szczegółowości wykonania lokacji nie widziałem od czasu The Last of Us, choć w przygodach Joela i Ellie nie było tak sterylnie, a całość sprawiała wrażenie bardziej interaktywnej. Tutaj momentami człowiek ma wrażenie grania w stare Residenty i oglądania renderowanych miejscówek. Niemniej jednak wygląda to cudnie, choć efekt znacząco psują czarne pasy - "cinematic experience" my ass... Fabularnie jest interesująco, trzeba przyznać, że developer miał jaja, bo gra zaczyna się, jakby ktoś zakładał, że jest to uniwersum wszystkim świetnie znane - mamy Zakon, rycerzy, wilkołaki i już, deal with it - zero łopatologicznego "kto, z kim i dlaczego" - to wszystko kawałek po kawałku odkryjemy z biegiem fabuły (no może nie "wszystko"), postacie dają się lubić, Galahad to fajny główny bohater (znów przywołam TLoU, ale po Joelu mam niedosyt takich dojrzałych bohaterów i miło znów zagrać starym twardzielem), a historia jest całkiem wciągająca. Innym tematem jest gameplay, którego tutaj jest jak na lekarstwo. Większośc gry stanowią cut-scenki, albo bezproduktywne łażenie i oglądanie zdjęć/przedmiotów. Okazjonalnie postrzelamy z wymyślnych pukawek (cover shooter ze spierdzielonym systemem klejenia się do osłon oraz nijakim feelingiem strzelania) i potłuczemy ryje w efektownych sekwencjach QTE (choć wydają się one mało interaktywne). Całość pęka po około 8-10 godzinach normalnego grania z lizaniem ścian włącznie, ale samej gry będzie w tym jakieś 4 godziny - reszta scenki itp. Gdybym kupił na premierę, nieźle bym się wkurzył, bo za 250zł to zdecydowanie niezły wałek, ale kupiłem używkę za 70zł, więc mogę nawet polecić Pucharki to banał, brak za poziom trudności, więc można całość przelecieć na Easy (ja robiłem Normal, żeby gra starczyła na dłużej). Większość trofeów dotyczy zabójstw określonymi rodzajami broni, lub w określony sposób (można farmić z użyciem restartu checkpointów). Do tego sporo znajdziek, które (oprócz Cylindrów) nie są jakoś katalogowane, ale są o tyle słabo pochowane, że bez problemu resztę powinniście odszukać na YT (możliwość wyboru chaptera, a nawet checkpointu, po podniesieniu automatycznie gra zalicza, można wyjść do menu). Polecam od początku skupić się na zabójstwach pistoletami, sadzeniu haedshotów i zabijaniu każdą napotkaną bronią (podnoście z truposzy) - cała reszta wpadnie sama, a znajdźki dozbieracie z YT i tyle - zero skomplikowania. Gra 6.5/10 Trudność platyny 2/10 Platynka numer 78 - Dark Souls II... Ech, cóż to za kawał historii... Po niemal dwóch latach od premiery i zdobycia pierwszego trofeum, w końcu udało się domknąć niedokończone sprawy platynką Pamiętam, kiedy jakiś rok/półtora temu porzuciłem granie w tę część, gdyż natrafiłem na strasznego upierdliwca o nazwie Darklurker - ten niby opcjonalny (ale do platynki obowiązkowy) boss to takie Dark Souls II w pigułce - tani, oszukańczy madafaka, który wbije Ci kosę w plecy, kiedy wydaje Ci się, że wszystko idzie po Twojej myśli. Później praktycznie sformatowałem sobie dysk twardy w konsoli, tracąc wszystkie save'y, więc już w ogóle nie miałem chęci odrabiać około 150 godzin strat. Po jakimś czasie jednak uległem gryzącemu sumieniu i odrobiłem te straty, a nawet wyprzedziłem moje poprzednie osiągnięcia. Darklurker padł w sumie za pierwszym podejściem, tyle że musiałem zdradzić swoje ideały i na tą jedną walkę przerobiłem swoją postać na maga - wojownikiem/rycerzem nie podchodźcie nawet. Sama gierka jest świetna - niby najgorsze Soulsy (też tak uważam), ale i tak ją uwielbiam i w sumie znam najlepiej ze wszystkich części (a poznam jeszcze lepiej, bo platyna na PS4 sama się nie wbije ). W temacie trofeów zaznaczyłem "trudno" (7/10) - trzeba o wielu rzeczach pamiętać, granie online (a więc pomoc ze strony innych) może być utrudnione ze względu na puste serwery (odczułem boleśnie, farmiąc Sunlight Medals), poziom trudności niektórych bossów jest spory, niektóre lokacje są zaprojektowane tylko po to, by nas boleśnie ubijać, a na wszystko trzeba poświęcić praktycznie 3 przejścia gry. Pierwsze przejście to robienie wszystkiego co się da, bez podnoszenia levelu ognisk. Zabić wszystkich bossów (później będzie tylko trudniej), poznać wszystkie lokacje, eksplorować i cieszyć się grą o umieraniu (tak, wiem jak to brzmi). Doprowadzić do końca wszystkie questy (dbajcie o Lucatiel i Benharta), zebrać/kupić/zdobyć wszystkie czary/hexy/cuda/piromancje możliwe do zebrania/kupienia/zdobycia w pierwszym przejściu. Drugie przejście na NG+ to speedrun i odwiedzanie tylko tych lokacji i bossów, które odwiedzić trzeba, ubijając po drodze tych szefów, których dusze potrzebne będą na wymianę za brakujące czary/cuda/hexy/piromancje. Trzecie przejście robimy gdzieś tak do połowy, gdyż trzeba dotrzeć do zamku, by u pewnego kanclerza zakupić brakujące czary i cuda... Reszta trofeów to pokonanie poszczególnych bossów, przystąpienie do wszystkich covenantów i doprowadzenie kilku questów do szczęśliwego końca. Całość zajęła mi około 150 godzin (z czego 105 na pierwszym, dokładnym przejściu), a moja postać zakończyła karierę na levelu w okolicach 230, więc całkiem niezły był z niego zabijaka pod koniec przygody Gra - 8/10 Trudność platyny - 7/10 Skutecznie mnie znecheciles do platyny w ds2, w ds3 zrobilem w 50h, gdzie pierwsze przejscie robilem bez poradnikow, a kolejne to bylo dozbieranie itemow i czarów glownie. Tutaj 150? Odpadam. Cytuj
Rayos 3 170 Opublikowano 26 maja 2016 Opublikowano 26 maja 2016 @Shen Po 1 przejściu DkS2 miałem na liczniku niecałe 40h bodajże i do platyny brakowało mi w zasadzie tylko szybkiego przelecenia NG+ i NG++ żeby zdobyć czary Nie ma tu żmudnego farmienia covenantów (jeden się robi offline, a pozostałe 2 można łatwo wyfarmić). nie wiem skąd kolega wziął 150 godzin A wracając do tematu: Tearaway (PS VITA) Świetna platformówka o świetnej grafice, muzyce i generalnie jest świetna. Platynka prosta i przyjemna, warto wbić w takiej świetnej grze ^_^ Platynka 1.5/10 1 Cytuj
_daras_ 725 Opublikowano 27 maja 2016 Opublikowano 27 maja 2016 Platyna nr 75: Dying Light, trudność 4/10. Platyna nie tyle trudna, co niejako problematyczna (na szczęście najnowsze patche już naprawiły zabugowane wcześniej trofea). Thx to Ked Tom za wszelką pomoc odnośnie multi. W The Following też wbiłem 100%, natomiast dwa DLC związane z walką i parkourem odpuszczam, bo to kolejne trofea dodawane na siłę dla masochistów. Ja nie wiem co to za mania tych wyzwań DLC których nikt sobie nie życzy, np. chore ostatnie DLC do Batman: AK czy prawie niemożliwe do zdobycia złota w najnowszym NFS. Ogólnie gierka spoko, bardzo klimatyczna, takie okrągłe 8/10. 2 Cytuj
[InSaNe] 2 478 Opublikowano 27 maja 2016 Opublikowano 27 maja 2016 Uncharted 4 - platyna. Nie wiem w sumie, czy jest się czym chwalić. Gra świetna, platyna prosta i przyjemna. Poczułem się jak sonowiec - wyścigowiec, bo zajęło mi to parę dni, grę kupiłem okazyjnie i jeszcze z zyskiem sprzedałem Zacząłem od razu na Crushing (prosty do 19-tego chaptera) i lizałem ściany, więc sporo skarbów wpadło. Dozbierałem skarby, posiłkując się filmikami z pstrophies i... znalazłem tam temat z trikiem na to, by wpadł speedrun. Jako że nie miałbym raczej siły przechodzić gry jeszcze raz (m. zdaniem to gra na raz, oczywiście ten raz jest świetny) skorzystałem z tą kombinacją z sejwami i wpadło trophy za speedrun. Reszta banalna. Całą trudność tej platyny oceniłbym na 2/10. 2 Cytuj
Janusz Gamingu 1 848 Opublikowano 27 maja 2016 Opublikowano 27 maja 2016 Platyna nr 75: Dying Light, trudność 4/10. Platyna nie tyle trudna, co niejako problematyczna (na szczęście najnowsze patche już naprawiły zabugowane wcześniej trofea). Thx to Ked Tom za wszelką pomoc odnośnie multi. W The Following też wbiłem 100%, natomiast dwa DLC związane z walką i parkourem odpuszczam, bo to kolejne trofea dodawane na siłę dla masochistów. Ja nie wiem co to za mania tych wyzwań DLC których nikt sobie nie życzy, np. chore ostatnie DLC do Batman: AK czy prawie niemożliwe do zdobycia złota w najnowszym NFS. Ogólnie gierka spoko, bardzo klimatyczna, takie okrągłe 8/10. Też na początku przechodzenia szedłem w platynę, ale odpuściłem sobie na znajdźkach. Following dobry? Warto wracać do tytułu? Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.