ciwa22 856 Opublikowano 20 października 2020 Udostępnij Opublikowano 20 października 2020 (edytowane) Murdered: Soul Suspect (#42) - Ta produkcja jest wyjątkowa. To chyba jedyny przypadek w historii moich kontaktów z PS3, kiedy rozczarowałem się gierką. Zwykle wiem czego się spodziewać i nie ulegam fali wszechobecnego gamingowego hype'u, ale chyba tym razem dałem się ponieść i trochę się odbiłem. Finansowo nie przepłaciłem, bo wyszukałem w Media Markt fajną kolekcjonerkę z mapą, dziennikiem itp za 50 zeta, ale jednak generalnie tytuł nieco mnie zawiódł. Setting świata, fabuła, klimat świetnie spełniły swoje zadanie. To najsilniejsze elementy produkcji. Główny bohater w formie niematerialnej rozwiązujący zagadkę własnej śmierci, duchy, czarownice palone na stosie itp to rewelacyjny pomysł na grę. Bolą z kolei aspekty czysto gameplayowe. Są jakby niedopracowane, doklejone na siłę do fajnej historii. Walka z przeźroczystymi, misje poboczne ( których jest tylko kilka), przesadna ilość znajdziek, elementy skradanki, fakt, że historia w sumie rozwiązuje się sama - nie błyszczą, chyba że niedopracowaniem i sztampą. Uwielbiam wszelakie symulatory chodzenia itp i ta gra tez powinna nim być lub czymś w rodzaju Walking Dead miast silić się na coś bardziej ambitnego. Ta gra posiada duszę i to niejedną - jest świetnym wyborem na zbliżające się święto ale też z racji tego, że gameplay tam nie żyje lub w najlepszym wypadku właśnie zasypują go ziemią. Twórcy gry wcześniej popełnili kapitalnie hcorowego indyka Quantum Conandrum ale omawiany tytuł to były dla nich chyba za wysokie progi. 6+/10 ( jak mi ktoś zapłaci to dam 7), a nawet i 9/10 gdyby była telltalesem. Pomimo tej porcji negatywnych wspomnień warto było doświadczyć, bo gdybym zawczasu podszedł jak do symulatora chodzenia i zapomniał że istnieje gameplay to doceniłbym jeszcze mocniej. Set trofeów to poziom niepotrzebnego w tym wypadku gameplay'u, bo mamy 150 znajdziek to wyczajenia, postęp fabularny oraz wątki poboczne postaci drugoplanowych. Nic ambitnego, specjalnie interesującego czy też czasochłonnego. Hakoom, Lukk (i ich rodziny) bez wątpienia grali jak po(pipi)ani, podczas przerwy na herbatę od wbijania japońskich tentakli. 2/10 - pęka w dwa/trzy, pełne niepokoju oraz strachu o to kim jest jest zabójca, wieczory. Na Haloween, Wszystkich Świętych oraz Dzień Zaduszny jak własnego trupa na jezdni znalazł. Edytowane 9 listopada 2020 przez ciwa22 2 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
Labtec 3 645 Opublikowano 20 października 2020 Udostępnij Opublikowano 20 października 2020 33 minutes ago, ciwa22 said: Murdered: Soul Suspect (#42) Nie pamiętam żeby w czasach PS3 jakaś gra tak szybko spadła w cenie jak ta Cytuj Odnośnik do komentarza
LukeSpidey 929 Opublikowano 23 października 2020 Udostępnij Opublikowano 23 października 2020 Ja ją kupiłem na PS4 na PSStore za 8,25 zł. Cytuj Odnośnik do komentarza
_daras_ 725 Opublikowano 26 października 2020 Udostępnij Opublikowano 26 października 2020 Platyna nr 111: Dishonored: Definitive Edition Trudność: 4/10 Czas na nadrabianie zaległości przed premierą PS5 i pomasterowanie tytułów wydanych oryginalnie jeszcze na PS3. Na pierwszy ogień poszedł pierwszy Dishonored, a w kolejce czeka Devil May Cry 4: Special Edition (nie wiem czy dam radę), LA Noire i Borderlands 2. Machnę jeszcze trylogię Mafii i Mass Effect (jeśli wyjdzie) i w zasadzie co ważniejsze to już będzie ograne z poczciwego chlebaka. 2 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Wredny 9 488 Opublikowano 28 października 2020 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Udostępnij Opublikowano 28 października 2020 DEATH STRANDING Platyna #128 Po prawie 150h wpadła platynka w tym nietuzinkowym i absolutnie wyjątkowym tytule. Hideo Kojima stworzył naprawdę unikalny rodzaj post-apo i zawarł masę fajnych patentów w obrębie tej oryginalnej pozycji. Jest to jeden z tych tytułów, o których czytanie, czy nawet oglądanie gameplayu na YT, zupełnie nie odpowie Wam na pytanie "czy warto w to zagrać?" - Death Stranding trzeba doświadczyć własnoręcznie, by się przekonać, czy ten nudny i powtarzalny gameplay oraz niespieszne tempo rozgrywki są dla Was. Graficznie i dźwiękowo to absolutny majstersztyk, a obydwie składowe tworzą niesamowicie eteryczny, hipnotyzujący wręcz klimat. Gameplay-loop dla mnie był bardzo satysfakcjonujący, ale ja lubię powolne gierki, więc jeśli szukacie jakiejś rozpierduchy to raczej nie ten adres. Tak, DS w głównej mierze polega na dostarczaniu przedmiotów z punktu A do punktu B, ale w międzyczasie wymaga od nas planowania trasy, a później metodycznego wdrażania naszych planów w życie. Polega także na zapełnianiu pustego świata niezbędną infrastrukturą, która ułatwi życie nam, jak również innym graczom, którzy w swoim świecie będą mogli z tych udogodnień skorzystać (coś jak znaki i podpowiedzi w Dark Souls, tylko o dużo większym stopniu skomplikowania). Nad fabułą już się nie będę pastwić, bo wyraziłem ostatnio swoją opinię. Jak dla mnie to najgorszy element tego tytułu, przepełniony infantylnością i co rusz wzbudzającym ciarki żenady i cringe'u. Taki już urok postaci i dialogów pisanych przez Kojimę, ale w tytule tak bardzo pozującym na poważny, ten kontrast jest aż nazbyt widoczny i bardzo razi po oczach. Trofea natomiast są raczej proste, większość z nich za postępy fabularne, dostarczanie towarów, czy wybudowanie i uprade'owanie wszystkich możliwych budowli/przedmiotów/broni. Do tego za 20 najwyższych ocen w każdej z czterech kategorii (do zdobycia tylko przy dostawach Premium, dostępnych jedynie na na Hardzie, więc trzeba od razu grać na najtrudniejszym). No i wisienka na torcie w postaci znajdziek w ilości sztuk 56 - niewiele, ale i tak jest to upierdliwe, bo ani one niczego ciekawego nie wnoszą, a często są ukryte w absurdalnych miejscach i bez filmiku na YouTube nie ma szans ich odszukać. W każdym razie wszystko można zrobić po skończeniu fabuły (niektóre rzeczy wręcz trzeba - wcześniej się nie pojawią), niczego nie można przegapić, a główną niedogodnością będzie czas potrzebny do wymaksowania gierki. Podsumowując powyższy wywód...Ocena gry 7/10 Trudność w zdobyciu platyny 4/10 13 Cytuj Odnośnik do komentarza
MEVEK 3 456 Opublikowano 31 października 2020 Udostępnij Opublikowano 31 października 2020 W dniu 28.10.2020 o 01:49, Wredny napisał: DEATH STRANDING Platyna #128 Po prawie 150h wpadła platynka w tym nietuzinkowym i absolutnie wyjątkowym tytule. Hideo Kojima stworzył naprawdę unikalny rodzaj post-apo i zawarł masę fajnych patentów w obrębie tej oryginalnej pozycji. Jest to jeden z tych tytułów, o których czytanie, czy nawet oglądanie gameplayu na YT, zupełnie nie odpowie Wam na pytanie "czy warto w to zagrać?" - Death Stranding trzeba doświadczyć własnoręcznie, by się przekonać, czy ten nudny i powtarzalny gameplay oraz niespieszne tempo rozgrywki są dla Was. Graficznie i dźwiękowo to absolutny majstersztyk, a obydwie składowe tworzą niesamowicie eteryczny, hipnotyzujący wręcz klimat. Gameplay-loop dla mnie był bardzo satysfakcjonujący, ale ja lubię powolne gierki, więc jeśli szukacie jakiejś rozpierduchy to raczej nie ten adres. Tak, DS w głównej mierze polega na dostarczaniu przedmiotów z punktu A do punktu B, ale w międzyczasie wymaga od nas planowania trasy, a później metodycznego wdrażania naszych planów w życie. Polega także na zapełnianiu pustego świata niezbędną infrastrukturą, która ułatwi życie nam, jak również innym graczom, którzy w swoim świecie będą mogli z tych udogodnień skorzystać (coś jak znaki i podpowiedzi w Dark Souls, tylko o dużo większym stopniu skomplikowania). Nad fabułą już się nie będę pastwić, bo wyraziłem ostatnio swoją opinię. Jak dla mnie to najgorszy element tego tytułu, przepełniony infantylnością i co rusz wzbudzającym ciarki żenady i cringe'u. Taki już urok postaci i dialogów pisanych przez Kojimę, ale w tytule tak bardzo pozującym na poważny, ten kontrast jest aż nazbyt widoczny i bardzo razi po oczach. Trofea natomiast są raczej proste, większość z nich za postępy fabularne, dostarczanie towarów, czy wybudowanie i uprade'owanie wszystkich możliwych budowli/przedmiotów/broni. Do tego za 20 najwyższych ocen w każdej z czterech kategorii (do zdobycia tylko przy dostawach Premium, dostępnych jedynie na na Hardzie, więc trzeba od razu grać na najtrudniejszym). No i wisienka na torcie w postaci znajdziek w ilości sztuk 56 - niewiele, ale i tak jest to upierdliwe, bo ani one niczego ciekawego nie wnoszą, a często są ukryte w absurdalnych miejscach i bez filmiku na YouTube nie ma szans ich odszukać. W każdym razie wszystko można zrobić po skończeniu fabuły (niektóre rzeczy wręcz trzeba - wcześniej się nie pojawią), niczego nie można przegapić, a główną niedogodnością będzie czas potrzebny do wymaksowania gierki. Podsumowując powyższy wywód...Ocena gry 7/10 Trudność w zdobyciu platyny 4/10 Nie każdy listonosz może pochwalić sie takim certyfikatem. Szanuje 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
Yap 2 788 Opublikowano 31 października 2020 Udostępnij Opublikowano 31 października 2020 Crash 3 - aa co tam. Dawno juz nie platynowalem. Do jedynki i dwojki nie mam zamiaru nawet podbijac. C3 to sama przyjemnosc masterowania. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza
Ken Marinaris 372 Opublikowano 3 listopada 2020 Udostępnij Opublikowano 3 listopada 2020 (edytowane) Odin Sphere Leifthrasir Odkąd gra pojawiła się w roku 2007 na PS2 zawsze mnie ciekawiła. Nigdy jednak nie zagrałem bo to wypadło czy tamto i lata leciały. PS2 w pudle siedzi i nie wyciągam jej już w ogóle. I pewnie w życiu bym nie zagrał, gdyby nie remaster wypuszczony w 2016 r. na PS3, PS4 i Vitę. Mało tego, kupiłem go za 10 funtów, 2 lata po premierze i przeleżał kolejne 2 lata na półce... Tak czy siak, nie wiedząc za bardzo czego sie spodziewać, sięgnąłem po płytę i zacząłem grać... Odin Sphere jest dla mnie po prostu bajką, osadzoną w bardzo kolorowym świecie z bogatą historią, dwuwymiarową bajką. Bajka ta niekoniecznie jest dla dzieci, bo np. mamy choćby ojca, który udusił swoją córkę, gdy ta zaszła w ciążę z niechcianym amantem i urodziła mu dwoje niechcianych wnuków. Fabuła Odina to bez dwóch zdań cholernie mocna strona tej pozycji. Niektórzy jak czytałem przechodzili tylko z planszy na planszę, lejąc przeciwników i pomijając wszystkie kwestie dialogowe. Kompletny bezsens. Ale od początku. Gramy aż 5 postaciami, nie na raz, ale po kolei. Skończymy historię jednej, gra da nam kolejną, którą będziemy teraz kierować i odkrywać jej historię. Całość osadzona w mniej wiecej tym samym czasie a fabuła miedzy postaciami mocno się zazębia. Kolejne historie rysują nowe tło tego co sie dzieje. Jest bardzo OK pod tym względem. Radzę grać bez większych przerw, bo zapomina człowiek niuansy tej historii. Najfajniej grało mi się chyba Mercedes, bo sobie lata i strzela z kuszy, najmniej fajny był zaś Oswald, jakoś mi nie podszedł. Nic więcej o fabule nie powiem, żeby nie psuć zabawy tym, co jeszcze nie zagrali, a może kiedyś zagrają. Mamy tu: bossów, mini bossów, kuchnię polową i przyrządzanie kilkudziesięciu potraw, które podnoszą nam expa albo przydają się do przegryzienia w walce (gdy HP spadnie niebezpiecznie nisko), ukryte pokoje i specjalne orby, odkrywanie nowych skilli i ulepszanie ich, sporządzanie różnorakich mikstur, które pomogają w potyczkach podpalając np. przeciwnika i jeszcze pewnie więcej. Jeśli gra ci podejdzie na początku, zakochasz się w niej i nie będzie odwrotu. Do tego dochodzi wiele róznych zakończeń w zależności od tego czy wypełnisz proroctwo czy też postanowisz iść swoją ścieżką. Wszystko się tu pięknie zamyka, gdy tylko dasz grze szansę rozwinąć skrzydła. Zabawa to 60 godzin na normalu, bez większych problemów. Zdarzyło mi się zginąć z 5 razy w walce, ale tylko dlatego, że walczyłem z 2 bossami naraz. Trofea proste, takie 4/10 sama gra 8.5/10. Wiadomo, polecam. Edytowane 7 lutego 2021 przez Ken Marinaris 5 2 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
Wredny 9 488 Opublikowano 3 listopada 2020 Udostępnij Opublikowano 3 listopada 2020 Wchodzę tu, by zobaczyć, jakie dziwactwo tym razem splatynował @Ken Marinaris, a tu proszę - perełka od Vanillaware Gratuluję cudnej zdobyczy i muszę chyba zerwać folię ze swojego egzemplarza na PS4. Cytuj Odnośnik do komentarza
Ken Marinaris 372 Opublikowano 3 listopada 2020 Udostępnij Opublikowano 3 listopada 2020 Spox, jeszcze parę nietuzinkowych frików mam w rękawie i na pewno zaskoczę. Cytuj Odnośnik do komentarza
iks 80 Opublikowano 3 listopada 2020 Udostępnij Opublikowano 3 listopada 2020 Szkoda że przy remasterze nie dodali osobnego zestawu trofek, chętnie bym jeszcze raz sklatynował Odin Sphere, bardzo fajna gierka. Cytuj Odnośnik do komentarza
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Sylvan Wielki 4 553 Opublikowano 6 listopada 2020 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Udostępnij Opublikowano 6 listopada 2020 (edytowane) Dead Cells - fantastyczna produkcja. Ode mnie Dead Cells otrzymuje w pełni zasłużone 10/10. Wszystko mi się w niej podoba. Szata graficzna, muzyka (Prisoners Quaters - coś niesamowitego), system, czy szalenie efektowna walka. Natomiast jeżeli chodzi o , to ta jest bardzo wymagająca. Sądzę, że spokojnie można wystawić jej mocne 7/10, czy nawet pokusić się o 8/10. Najcięższym osiągnięciem jest zaliczenie gry na 4 Cell Mode - Nightmare. Zresztą sama droga doń jest trudna. O ile normal i hard nie są ciężkie, tak Very Hard przy aktywowanych dwóch komórkach, jest pierwszym, poważnym wyzwaniem. Przeciwników jest więcej, mocniej biją, pojawiają się nowe potwory, jak błyskawiczny, przerażający i bijący za 40% paska energii Ramparger. Możliwości uleczania się są przy tym znacznie skromniejsze (butelka z leczniczym płynem jest w naszej bazie rozbita, przez co nie mamy dostępu co biom do 4 fiolek). Ekspert przy trzech komórkach podnosi jeszcze wyżej poziom trudności, ale to 4 cell mode, jest istnym szaleństwem. Opcje lecznicze są jeszcze mniejsze, przeciwników jest jeszcze więcej i potrafią się teleportować, gdy tylko nas dostrzegą. Dodatkowym, olbrzymim problemem jest malaise - czyli tutejsze zakażenie. Jeżeli przeciwnik nas uderzy, wyłapujemy choróbsko. Jeżeli sytuacja się powtórzy kilka razy, pasek energii jest zredukowany do jednego HP. Zatem całą planszę najlepiej zaliczyć perfekcyjnie, bez draśnięcia. Ewentualnie pozwolić sobie na jedno. Pierwszy etap przy 4 Nightmare prezentuje się tak: Tam gdzie powinien stać jeden szkielet z łukiem + jedno powolne, słabe zombi, mamy przeciwników z późniejszych biomów, albo z wyższych poziomów trudności (kroczący Failed Experiment nawet nie odwiedza poziomów normal/hard/very hard/ekspert, spotkać można go dopiero na Nightmare/Hell). Trofeum za przejście gry bez draśnięcia za pomocą Cursed Sword (zadaje drugie najwyższe obrażenia w grze, ale jeżeli ktoś nas uderzy, to równoznaczne jest to z naszym zgonem), też nie jest najłatwiejsze - tytuł trzeba znać perfekcyjnie. Walka z bossami bez straty energii również wymaga wielu podejść. O ile pierwszy (Concierge) jest relatywnie łatwy, to reszta jest problematyczna. Time Keeper ma ataki obszarowe i jest błyskawiczna, Hand of the King szaleje po planszy i wzywa pomocników, ale największym problemem jest spotykany w kanałach Conjonctivius, który zakłada na siebie pole ochronne, robi z gry Ikagurę (ogrom pocisków na ekranie) i przyzywa wyłaniające się z ziemi macki. Generalnie palce mają co robić. Świetna pozycja. Gorąco polecam każdemu. The Walking Dead: The Final Season - zwieńczenie przygód Clementine wypadło całkiem przyzwoicie. Bez rewelacji, ale można się dobrze bawić przez te osiem - dziewięć godzin. Grze daję naciągane 7/10. Natomiast platyna otrzymuje 2/10. W przeciwieństwie do poprzedniczek nie wystarczy zaliczyć banalnej gry. Trzeba nieco pokombinować, są też znajdźki, ale to nic ciężkiego. Tytuł kosztuje ok. 44zł i za tę cenę śmiało można zanurzyć się w ostatnim epizodzie serii o truposzach. Mafia II: Definitive Edition - platyna nr 144. Pierwsza odsłona Mafii, to (bardzo) dobra gra. Gorąco polecam jej niezwykle udany rimejk. Kontynuację uważam za pozycję co najmniej klasę, jak nie dwie lepszą. Pierwotnie platynę w Mafii II zdobyłem jeszcze na siódmej generacji konsol w listopadzie 2010r. Świetny tytuł, któremu mogę wystawić mocne 8/10. Z tytułu dziesięciolecia tego osiągnięca postanowiłem zdobyć platynowe trofeum w remasterze. Niestety przygody Vito Scartellty otrzymały odświeżenie bardzo niskich lotów. Remaster zrobiony jest niedbale. Wersja na PS4 Pro potrafi niemal co skrzyżowanie zgubić dobre dziesięć klatek. Podobnie jest w pomieszczeniach, a trzeba wam wiedzieć, że tytuł bazowo działa w zaledwie trzydziestu ramkach, więc niemal przez cały czas grający otrzymuje iście kinowe doświadczenie - co jest kuriozalne, bowiem remaster trzeciego Saint Row prezentuje się wyraźnie lepiej i w 1440p działa w ponad 44 klatkach. Szkoda, bo całość zasługiwała na rimejk godny poprzedniczki. Co do 100%, to nie jest specjalne ciężkie, nie jest też łatwe. Daję 5/10. Grę trzeba zaliczyć na hard, który w kilku miejscach potrafi sprawić kłopot. Reszta problematyczna być nie powinna. Pięć trafień w głowy przeciwników i utrzymanie trzydziestu mil na godzinę, to co najwyżej kilka prób. No i niestety ogrom znajdziek. NioH II - pierwszy Nioszek, to jedna z moich ulubionych gier na PlayStation 4(Pro). Nieszczególnie atrakcyjna (zabawne, że remaster starego Uncharted wygląda lepiej niż eks Sony z 2017r.), chorująca na potworny recykling wszystkiego (przeciwnicy, areny zmagań), ale i tak dająca ogromną frajdę swoją rozgrywką. Przy grze spędziłem ponad 140 godzin bawiąc się wręcz doskonale. To też chyba pierwszy tytuł, w którym kupiłem każdy dodatek (też dobra rzecz). Platyna zdobyta niedługo po premierze. Z kontynuacją jest bardzo podobnie. Dalej urodą nie grzeszy, wykorzystuje sprawdzone wzorce, ale i tak bawię się przy niej fantastycznie. Grze wystawiam 9/10, ale liczę przy tym, że trójka przyniesie więcej zmian. Platyna jest całkiem wymagająca. Już sama gra jest trudna, a do tego dochodzi kilka ciężkich walk w dojo. Niby tryb fabularny (podobno) można przejść w kooperacji, ale uważam, że tego typu gry największą satysfakcję dają, gdy zaliczamy je sami - zresztą tak robię w Soulsach. Zatem w pojedynkę, to takie dolne progi 7/10 za platynę. Niestety przed zdobyciem platyny włączyło się nagrywanie, więc zrzutu z jej zdobycia brak. Dragon Ball Z: Kakarot - uwielbiam DB, szczególnie Z-tke, a [i]Kakarot[/i] to piękna, sentymentalna podróż do czasów, gdy królowała Polonia 1 i takie hity, jak: Tsubasa, Daimos, Gigi, czy właśnie przygody Son Goku na RTL7. Gra wystarczy spokojnie na dobre 40 godzin zabawy. Ileż wspomnień, ile razy się uśmiechnąłem oglądając wydarzenia przedstawione na ekranie. Jasne, sporo wycieli, niekiedy akcja jest rozwleczona, ale i tak bawiłem się bardzo dobrze. Jako miłośnik uniwersum daje grze 8/10. Platyna jest łatwa. Sądzę, że 4/10 to odpowiednia nota. Jeżeli sumiennie wykonuje się misje poboczne oraz mamy zapas magicznych fasolek, to nic tu nie jest szczególnie wymagające. Ghost of Tsushima - to miał być ostatni wielki eks na konsole Sony, a jak wyszło, każdy chyba wie. Japoński asasyn na jakiego wszyscy czekali, bo nie ma co wypierać faktu, że przygody pana Sakai czerpią od wojujących z templariuszami skrytobójców ile się da, dodając oczywiście sporo dobra od siebie. Gra mnie zauroczyła w wielu aspektach. Tytułowa Cuszima zachwyca krajobrazami. Technicznie nie jest to oczywiście TLoU II, nie przeszkadza to jednak by nader często korzystać z dobrodziejstw przycisku share. Śliczna gra. Sama walka jest soczysta i satysfakcjonująca. Wszelakie animacje wykończeń są piękne oddane. I ten wzruszający koniec.... Znakomita pozycja, której należy wystawić mocne 8/10, lub naciągane 9/10. Kompletny, dopracowany, miodny produkt na kilkadziesiąt godzin. Platynowe trofeum oceniam typowo asasynowo - 4/10. Kompletnie nic nie stanowi tu jakiejś szczególnej przeszkody. Warto ograć Ducha z Cuszimy. Dark Souls III - Darki pierwotnie zaliczyłem jeszcze na trzeciej PlayStation na początku 2012r. Fantastyczny tytuł, któremu wystawiłem sumienne 9/10. Platyna była dość wymagająca i otrzymała ode mnie 7/10 - postawiłem na piromancję. Sześć lat później zdobyłem platynę w DkS Remastered na PS4 Pro. Grałem ciężkozbrojnym rycerzem i było to nieco trudniejsze zadanie. Jakiś czas temu postanowiłem wrócić doń na drugim koncie i spróbować sił wojownikiem, który stawia na zwinność i dzierży katanę w dłoniach. Prawdę powiedziawszy nie miałem nawet zamiaru jej przechodzić, tylko pograć godzinę, może z dwie. Gdy na wskaźniku zobaczyłem, że do platyny niewiele brakuje, stwierdziłem, że co mi tam. Spoiler Daję w spoiler, bo z grami takiego kalibru, to nigdy nic nie wiadomo, co komu będzie przeszkadzało. The Last of Us Part II - przyznam szczerze, że poprzedniczka podobała mi się zdecydowanie bardziej. Piękna, wzruszająca historia o relacji dwojga ludzi. Gra stanowiła zamkniętą całość i kontynuacja nie była tu potrzebna, po latach jednak twórcy ją zaserwowali i ciężko przypomnieć sobie tytuł, który aż tak bardzo podzieliłby grających. Fabularnie gra niespecjalnie mi się podoba. Tak, jest tu kilka dobrych, mocnych akcji, grający może się wzruszyć i to nie raz, ale olbrzymia jej większość, to ciąg niezbyt logicznych zdarzeń przy których ma się ochotę wyrzucić z siebie "co tu się właśnie .... ". Zakończenie historii też nie przypadło mi do gustu - delikatnie rzecz ujmując. I żeby nie było, jeżeli ktoś uważa produkcję ND za mesjasza, a sam scenariusz to dla takiej osoby 10/10, to w porządku. Ja nie mam z tym najmniejszego problemu. Dobrze jednak byłoby, gdyby osoby wychwalające TLoU II potrafiły zrozumieć, że innym nie musi się ona aż tak podobać (czy też podobać w ogóle). Bo teksty typu "jak ktoś nie docenia geniuszu Neila i nie widzi, że to przełomowe dzieło, to jest : niedojrzały i nie zna się na grach", są wręcz śmieszne. Jestem osobą tolerancyjną. Nie przeszkadza mi osoba homoseksualna, ani fakt, że Abby wyciska więcej niż niejeden użytkownik. Niemniej wątki LGBT w takim Ghost of Tsushima, czy Days Gon były subtelne. Tu niekoniecznie - Netflix może brać przykład. Oczywiście oceny rzędu 0-1/10 to bzdura, ale te dychy rzucane z każdej niemal strony od recenzentów, to też lekkie nadużycie. Pamiętać należy, że nie tylko fabułą ta gra stoi. Sama rozgrywka niezwykłe mi się podobała. Klimat jest kapitalny, walka daje niemałą satysfakcję. Ogólnie pod tym względem Part II wypada wyraźnie lepiej od poprzedniczki. Co prawda przygoda czasami się dłuży (całość spokojnie mogła być krótsza o dobre siedem godzin, jak nie lepiej), niemniej gra się w TLoU II bardzo dobrze. Z tego tytułu uważam, że bez najmniejszych oporów grze można wystawić wystawić wysoką ocenę, czyli przynajmniej te 7/10. Jeżeli chodzi o platynę, to komplet jest banalny. Niestety polega głównie na znajdźkach oraz zbieraniu surowców. 3/10 na podstawowym poziomie trudności to maks dla tej pozycji. Days Gone - ciekawy przypadek. Otóż niespecjalnie na tę grę czekałem. Średnia światowa też nie zapowiadała hitu. Tz. nieszczególnie się nią przejmuje, ale był to jakiś sygnał. 7/10, to co prawda dobra gra, lecz poprzednie eksy Sony (Spider, GoW, Detroit) przyzwyczaiły grających do wyższego poziomu. W końcu zagrałem i .... bardzo miło mnie przygody Deacon'a zaskoczyły. Początek jest niezły, a ile dalej, tym lepiej. Rzecz jasna zdarzają się dłużyzny i gorsze momenty (jak to w grach z otwartym światem bywa). Niepotrzebnie wrzucili tyle tak zwanych cichych misji - jedna, dwie byłyby w porządku, a jest tego za dużo. Motyw z szybką podróżą też powinien ulec zmianie. Reszta - jak najbardziej na plus. Grafika jest przepiękna (cudnie wymodelowany świat), grałem kilka miesięcy po premierze, więc dramatu z niesłynnymi spadkami animacji nie było (przynajmniej w aż tak dużym stopniu jak kiedyś). Strzela się całkiem dobrze, a horda to insertujący patent. Fabularnie jest nieźle, choć za słodko (zdecydowanie). Tak, jest tu niejedna durnota, ale całość podobała mi się bardziej niż w TLoU II. Sekretne zakończenie z jednym z naukowców - tak to się robi, świetny motyw. No i podobało mi się podejście władzy w garnizonie. Facet, który to był rozbójnikiem, potrafiącym dać w mordę i radzi sobie znakomicie z giwerami nie otrzymuje pozwolenia od pułkownika na patrol, bowiem jest lekarzem i jest super ważny dla swego miejsca. Nie i basta. "Mamy zbyt wielu dobrze wyszkolonych żołnierzy. Ty jesteś jedynym lekarzem tutaj". A w grze NG - kobieta w zaawansowanej ciąży - ok, nie ma problemu. Wojskowi niech zajadają burito, a ona niech patroluje teren. Days Gone - bardzo dobry tytuł, który zasługuje na 8/10. Platyna na podstawowym poziomie trudności jest relatywnie łatwa. 4/10 ode mnie. Edytowane 7 listopada 2020 przez Sylvan Wielki 9 2 2 Cytuj Odnośnik do komentarza
MEVEK 3 456 Opublikowano 7 listopada 2020 Udostępnij Opublikowano 7 listopada 2020 (edytowane) @Sylvan WielkiWiecej o samych grach napisales, niz o zdobywaniu w nich platyny - nie ma to jak dobry foruming To ja tez cos wrzuce os siebie... The Last of Us Part II - świetna gierka: narracja, grafa, soundtracki, zadania poboczne z drobnymi puzzlami, Dina i cala reszta to dla mnie wodotryski, aż po pachy. Bawiłem sie równie dobrze, co przy części pierwszej. Dodatkowo w part ll urzekły mnie dodatkowe bonusy w postaci bullet time, ktore pięknie umilają czas spędzony w grze. Pięknie te mordo-grzyby sie rozkwaszało. Uwielbiam takie dodatki wynagradzające włożony trud w pierwsze przejście na wyższym poziomie (ala RE). Normalnie będę musiał to powtórzyć za jakiś czas. Może juz na next genie Tak wiec rzekłbym, ze nie bylo to specjalnie trudne. Jedno przejście na wysokim. Drugie na sterydach spokojnie zbierając pominięte wcześniej znajdzki oraz dodatkowe zadania spełniające kryteria ukrytych trofeów. Końcowa ocena to -3 / 10 Edytowane 7 listopada 2020 przez MEVEK 4 Cytuj Odnośnik do komentarza
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Rudiok 3 356 Opublikowano 9 listopada 2020 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Udostępnij Opublikowano 9 listopada 2020 Po platyny sięgam bardzo rzadko, głównie z braku czasu, ale jak już mi tytuł siądzie i widzę, że platyna nie wymaga ode mnie karkołomnych fikołków to aż miło wtedy oddać w ten sposób mini hołd gierce, która dała tyle radości. Przy Days Gone bawiłem się wybornie, mimo że początki mieliśmy trudne i nie do końca chciało zaskoczyć między nami. Ale po wgryzieniu się w historię, po ubiciu pierwszej hordy, po przejechaniu kilkuset kilometrów po bezdrożach Oregonu dotarliśmy się tak, że przestałem grać a zacząłem po prostu przeżywać historię. Jeśli w filmach istnieje określenie "kino drogi" to w growym odpowiednikiem "gier drogi" powinno zostać właśnie Days Gone, gdzie zom... tfu, rojaki są tylko tłem do opowieści o podróży, braterstwie, życiowych wyborach i przetrwaniu. A sama platynka bardzo przyjemna i tak wg mnie powinny być właśnie konstruowane te troefea - większość jesteśmy w stanie zrobić dokładnie eksplorując świat gry i robiąc dużo zadań pobocznych. 10 Cytuj Odnośnik do komentarza
MEVEK 3 456 Opublikowano 12 listopada 2020 Udostępnij Opublikowano 12 listopada 2020 (edytowane) Mialem pograc chwile a sie wciagnalem na amen. Pieknie sie w to gra. Niby kurierka ale jak swietnie podana. Mowa oczywiscie o Death Stranding. Fabularnie dawno skonczona. Chialem wrocic i zobaczyc co mi tam zostalo do skonczenia. Okazalo sie ze wieeeeeele. I tak z jednej autostrady do drugiej, przecieranie szlaku przez gory, po ubijanie mulow na drugim koncu mapy. Piekna kombinacja zblizajaca mnie z kazdym kolejnym krokiem do platyny W sumie dobrze mi idzie. Wiekszosc zlecen w sumie mam powyzej 50 a nawet 60 lvlu. Problem polega na trofeum " Growth of a Legend ", ktore sklada sie z 4 grup zlecen: zlecenia na czas, ilosc paczek oraz wage calkowitego ladunku. Ale jakie sa te ostatnie to juz nie bardzo kminie? Moze chodzi o odzyskiwanie paczek od mulow? @Wredny pomoz w temacie  Edytowane 12 listopada 2020 przez MEVEK Cytuj Odnośnik do komentarza
Wredny 9 488 Opublikowano 12 listopada 2020 Udostępnij Opublikowano 12 listopada 2020 Tak jak piszesz - czas, waga, ilość i stan ładunku. Cztery kategorie, a z każdej musisz zdobyć po 20 ocen Legend of Legends, czyli razem 80. Cytuj Odnośnik do komentarza
Ryo-San 1 756 Opublikowano 15 listopada 2020 Udostępnij Opublikowano 15 listopada 2020 (edytowane) Bez dwóch zdań najważniejsza platynka z mojej skromnej listy i jedna z najważniejszych gier w moim życiu. Aż wstyd przyznać że po premierze wrzuciłem tą grę na półkę. Moment jej wbicia mógł być tylko jeden: https://youtu.be/_EKkN1IMtAg Oczywiście jak ktoś nie grał to nie oglądać bo SPOILER 163h w single i 105 w multi ale było koorwa warto Edytowane 15 listopada 2020 przez Ryo-San 3 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Farmer 3 270 Opublikowano 16 listopada 2020 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Udostępnij Opublikowano 16 listopada 2020 Wpadło kilka platyn po kolekcji Bioshocka. Wolfenstein: The New Order Gierka - klasyk. Jest dokładnie tym czym być powinna: bezstresową rozwałką nazistów gdzie palec rzadko schodzi ze spustu...albo cichą eliminacją wrogich sił poprzez klasyczne backstaby bo gra pozwala wybrać obie ścieżki, a balans jest zachowany co nie jest standardem w wielu gierkach. Trofiki nie są specjalnie trudne. Wiadomo, najgorzej pójdzie z trybem UBER ale i on nie jest przegięty. Standardowe pucharki za znadźki (korytarzyk więc i pierdoły nie są jakoś szczególnie pochowane, a do wszystkiego można wrócić poprzez wybór rozdziału).Trzeba tylko pamiętać by dozbierać je od końca bo jak dobrze pamiętam save się nadpisuje i zaczynając np. od 3 rozdziału nie mamy dostępu do kolejnych przez wybór i trzeba grać dalej. No i lwia część pucharów jest za odblokowanie perków. Perki zaś odblokowują się właściwie przez granie i są uzależnione od preferowanego stylu gry więc w przypadku braku jakiegoś wybieramy jakiś rozdział i przechodzimy pod dany perk. Teoretycznie jest pucharek za "wybór" ale wystarczy odpalić dany rozdział ponownie i dokonać drugiego wyboru. The Last of Us Part II Zestaw dużo łatwiejszy niż przy jedynce bo bez trofików za poziom trudności, multi i ng+. Całość opiera się o znajdźki, upgrade wszystkich broni i drzewka umiejętności, itd. Znajdźki wprawdzie nie znikają przy ponownym rozegraniu rozdziału ale jest ustawienie w opcjach, które oznacza te już zebrane. Ghost of Tsushima Piękna gra. I jeden z najlepszych open worldów generacji. Zaś sam system szukania znajdziek, gorących źródeł, stojaków, side questów, kapliczek i ołtarzy jest świetny. Intuicyjny i nienachalny, pozwala cieszyć się grą i widokami, a przy tym nie zalewa ekranu multum znaczników. Zestaw nie należy do trudnych. Brak trofika za poziom trudności to już standard w exach Sony. Znajdźki są poukrywane "na widoku" i są częścią środowiska co też przekłada się na imersję. Pucharki za walkę wpadają właściwie same. System operowania kataną jest przejrzysty i mega satysfakcjonujący więc pucharki wpadają naturalnie. Vampyr Gra o dziwo przeszła obok mnie bez echa i dopiero gdy wylądowała w plusie dowiedziałem się o niej. Jest mocno klimatyczna, a biorąc pod uwagę tematykę dotyka też współczesnego problemu pandemii nawet pomimo usadowienia akcji w międzywojennej Anglii. Nocny Londyn skąpany w blasku księżyca i gęstej mgle jest naprawdę czarujący. Niestety największym przeciwnikiem gry jest ona sama, a raczej tragiczna optymalizacja (przynajmniej na ps4). Ilość zwiech i bluescreenów jest zatrważająca, a im dalej tym gorzej. Loadingi z dupy też nie należą do rzadkości. Pucharki na szczęście nie są upierdliwe ale w teorii wymagają przejścia co najmniej dwa razy. W teorii, bo operując save'ami można zrobić to "na roz". Rzecz tyczy się głównie tego czy zdecydujemy się zatapiać zęby w szyjach postronnych obywateli czy też nie. Wiąże się to z kilkoma trofeami: "Not even once" i tymi za zebranie wszystkich broni. Lwia część broni znajduje się w posiadaniu napotkanych npc-tów, a by je zdobyć trzeba ukrócić życia owych postaci. Pucharków za wybór moralny są dwa i to praktycznie na samym początku. W sumie ciekawi mnie jak to będzie chodzić na nowej generacji bo przez te zwiechy omal nie zostawiłem platyny na inny roz. Middle-Earth: Shadow of War Ostatnia gierka jest z listopadowego plusa. I w sumie podobnie jak przy Vampyrze niewiele o gierce wiedziałem. Ostatecznie dość fajnie mijał mi czas z gierką, a system nemesis ładnie mamił oczy ukrywając wszelkie niedoróbki, a nawet średnią fabułę, która jakoś musiała wpleść się w wydarzenia Śródziemia, a przy tym nie naginając status quo tolkienowskich ksiąg. Niestety jest też sporo naleciałości z tzw. ubi-gierek. Mimo to różnorodność orków (wśród kapitanów przynajmniej) jest spora. Dopiero pod koniec natknąłem się na niemal identycznych lujków z wyglądu i zachowaniu. Ogólnie wszystko kręci się wokół orków, przejmowaniu i utrzymywaniu warowni. Znużenie mechaniką dopadało mnie właściwie na samym końcu. Trofea nie są trudne ale część z nich jest... kłopotliwa. Jest kilka pucharków które da się pominąć i później ciężko jest je zrobić, są też za online (ale nie ma problemu z nimi) ale najbardziej napsuły mi krew dwa: Everything is Permitted i Trolling. ten pierwszy polega na hańbieniu skrytobójcę aż oszaleje. Najpierw trzeba znaleźć typa, skopać go, zdominować i zhańbić. A czy wystarczy raz to już loteria. Z jednym bawiłem się aż lvl spadł mu do 1 i przez przypadek skróciłem go o głowę więc musiałem zaczynać od nowa. Z Trollingiem jest jeszcze większy problem bo trzeba znaleźć kapitana ze specjalną premią klasową (obstawa z Ologów) i przy pomocy owych Ologów ubić go. Największym problemem jest ilość zmiennych, które mają wpływ podczas walki: inne orki, wszelkie efekty statusowe, które mogą zabić kapitana (ogień, trucizna, itd.), sprzymierzone orki, bestie, które zawitały na imprezę. No jest tego sporo. No i by zabić kapitana musi on mieć dosłownie 1% życia, następnie strzał z łuku w dekiel Ologa, wejście na plecy i liczyć, że zdąży zabić kapitana nim inne orki zabiją Ologa lub nie zrzuci nas z pleców. Po 3 nieudanych próbach wpadłem na pomysł by przenieść walkę na własny teren: zdominować orka i na bezpiecznym terenie skopać go na tyle by znów stanął przeciw nam. Z tym, że gupek nie chciał przyzwać Ologów i po kilku minutach skoków i uników dałem sobie spokój. I jak to bywa z upierdliwymi trofikami puchar wpadł całkiem z dupy gdy podczas walki z jednym kapitanem wtranżolił się inny o klasie Ologa właśnie, więc użyłem go przeciw temu pierwszemu Jest podobno sposób by zrobić to z nieumarłym orkiem we własnej bazie. Nieumarły nigdy nie zdradzi nas ale wciąż może umrzeć. Wystarczy skopać go aż będzie się wykrwawiał i tuż przed tym jak zginie uwolić Ologa w bazie i wejść mu na plecy. Może komuś się przyda. Troszkę męczyć może post game z Wojnami Cieni bo to nic innego jak obrona twierdz (chaos jest przeogromny) ale tych jest raptem 5 w trzech odsłonach. Podobno na premierę tego było kilkanaście ale zirytowanie społeczności sprowadziło patcha, który to skrócił. I dobrze. Reszta to trofea za zbieractwo, ukończenie zadań, dołów, zdobycie twierdz, obsadzenie szpiegów, itd. Łatwe. I już tak na sam koniec. Tylko @Bansai mógł obsadzić na najwyższym stanowisku oszalałego nieumarłego barda odpornego na niemal wszystko z samoregeneracją i tarczą. Samo zajęcie twierdzy to był pryszcz ale na tego chujka poświęciłem zdecydowanie za dużo czasu. Spoiler 10 1 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
Josh 4 482 Opublikowano 17 listopada 2020 Udostępnij Opublikowano 17 listopada 2020 No fajna giereczka, taka nie za łatwa. Na pewno trzeba uzbroić się w masę cierpliwości, a i trochę skilla wypadałoby mieć, bo na poziomie expert niektórzy bossowie ładnie trzepią dupsko (zwłaszcza w etapach latanych). Daję 8.5/10 za trudność. Poza tym bardzo fajne trofiki, bez żadnych g*wnianych collectibles (prawie, te kilka monet można znaleźć bez problemu) i innych wymysłów. 7 1 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
Figuś 21 169 Opublikowano 21 listopada 2020 Udostępnij Opublikowano 21 listopada 2020 Pierwsza platyna na PS5, 57 ogólnie i zarazem dzbanek nr 6000 Świetne demko przedstawiające możliwości pada DualSense, dużo essteregów związanych z gierkami i nawet sony samo z siebie potrafi się tutaj pośmiać Trudność platyny to takie 2/10 3 Cytuj Odnośnik do komentarza
Moldar 2 247 Opublikowano 21 listopada 2020 Udostępnij Opublikowano 21 listopada 2020 Ciekawe te filmy do trofikow. U mnie również Astro, platyna bardzo prosta, mało wymagająca, do tego sama przyjemność.Do tego dzisiaj wpadła również platyna w No mans sky, zgrałem swoje zapisy z ps4 i okazuje się, że nms na ps5 to osobna wersja gry, przez co wpadły wszystkie trofiki, jak i również platyna, którą zdobyłem na ps4. No więc trudność 0/10 3 Cytuj Odnośnik do komentarza
Square 8 553 Opublikowano 22 listopada 2020 Autor Udostępnij Opublikowano 22 listopada 2020 U mnie również wpadła platyna w Astro. Bardzo przyjemny tytuł, pucharki są mocno intuicyjne, większość wpada podczas normalnego przechodzenia poziomów, a pozostałe nie sprawiają żadnych problemów. Trudność to takie mocne 2/10. Samą grę polecam każdemu posiadaczowi PS5, bo doznania z obcowania z tym tytułem są niesamowite. 7 Cytuj Odnośnik do komentarza
mitra 1 787 Opublikowano 22 listopada 2020 Udostępnij Opublikowano 22 listopada 2020 (edytowane) Ja od 2017 listopada czyli od dnia zakupu konsoli, w tym roku dopiero udało się wbić . W najbliższym czasie na kolejne się nie zapowiada Edytowane 23 listopada 2020 przez Mitra 5 Cytuj Odnośnik do komentarza
Plugawy 3 680 Opublikowano 26 listopada 2020 Udostępnij Opublikowano 26 listopada 2020 H O R I Z O N Z E R O D A W N wpadła w 64h. Nie bylo trudno do niej dojść, ale z przyjemnością zrobiłem wszystkie aktywności. No nie myślałem, że tak mi się to spodoba. Tylko dla trofki z Żuwaczami musiałem latać po mapie, ale i tak szybko zeszło bo mi brakowało sześciu z początku rozgrywki. P O L E C A M. 7 Cytuj Odnośnik do komentarza
MEVEK 3 456 Opublikowano 6 grudnia 2020 Udostępnij Opublikowano 6 grudnia 2020 Death Stranding - tak sie proszę państwa kończy generacje. Masterujac wyśmienity tytuł który pieczętuje cały mój dobytek zdobyty na PS4 oraz oddaje szacuneczek panu Kojimie za oryginalny twór. Wszystkie MGS'y które były możliwe(2, 3, 4, PW, 5) spatynowane, także tu nie mogło być inaczej. Tym tytułem zegnam sie z poprzednia generacją i zaczynam juz nowa, gdzie reszta platyn będzie juz zdobywana. Również te zalegle. Pro prawdopodobnie pójdzie do syna. W życiu bym nie powiedział, ze dam sie wciągnąć w to samo za drugim razem. Żadnychch wielkich planów. Miałem chwile po łazić po górach, trochę po budować, odnaleźć trochę sekretów i resztę prezesów. Task to miało wyglądać na pierwszy rzut oka. Tymczasem nie ma sie co oszukiwać, ze przez cały ten czas towarzyszyło mi uczucie jakobym grał w samego MGS'a. Niby te same proste i powtarzalne rzeczy do zrobienia, a jakie wielkie emocje za każde udane zlecenie. A te wpadają dość szybko, jezeli dobrze je sobie zaplanujemy. Czyli w pierwszej kolejności do platyny jest skończenie wątku fabularnego. Potem wracamy i łączymy sie z jak nawiesza liczba prepersów a następnie robimy dla nich zlecenia, żeby przyłączyli sie do sieci hiralnej. Kiedy sie juz przyłącza to w obrębie ich mapy mamy dostęp do wszelkiej maści budowli i tyrolek ustawionych przez innych graczy, dlatego tez namawiam do gry w trybie sieciowym, co ułatwia rozrywkę. Trofea nie sa trudne tylko żmudne, ale dobrze przygotowany teren znacznie ułatwia przemieszczanie sie miedzy prepersami w zaledwie kilku minut. Nie powiem, żebym sie nudził, bo wszystko robiłem po kolei, bez spiny. Wspaniałe uwieńczenie mojej przygody z cała generacja oceniam na 4/10 5 3 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.