Square 8 555 Opublikowano 23 września 2022 Autor Opublikowano 23 września 2022 A Way Out - w sumie jak wyżej tylko łatwiej, bo jedyne co trzeba zrobić to interakcje w konkretnych miejscach. Nawet nie trzeba przechodzić całej gry, bo tego posta pisze przed dwoma ostatnimi rozdziałami. Trudność 1/10. 3 Cytuj
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Patricko 1 397 Opublikowano 24 września 2022 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Opublikowano 24 września 2022 Znów mnie natchnęło na małe podsumowanko, także lecimy Uprzedzam, że będzie bardzo Star Warsowo, bo miałem zajawkę na zrobienie większości gier w tym uniwersum, łącznie z tymi z PS2. LEGO Star Wars: The Skywalker Saga - mega zaskoczenie i mega przyjemna gra. Wiele osób narzeka na otwarte mapy, ale mi w ogóle nie przeszkadzały. Zgadzam się jednak, że etapy poświęcone stricte filmom mogłyby być dłuższe (5 etapów na film). Mimo wszystko jest to mega przyjemna gra na długie godziny, bo roboty trochę jest. Trzeba zebrać praktycznie wszystko co tylko można zebrać jeśli myślimy o platynie. Nowa kamera idealnie się sprawdza w klockach Lego, także liczę, że już zostaną przy tym rozwiązaniu. Poza tym otrzymujemy klasyczny już klockowy humor, który bawi i małych i dużych. Jeśli jeszcze ktoś nie grał to naprawdę warto nadrobić, świetny i kompletny tytuł (co dzisiaj jest już rzadkością). Sama platyna jest bardzo prosta, dałem jej 2/10, ale mimo wszystko czasochłonna. Star Wars Jedi: Fallen Order - dopiero teraz zmierzyłem się z tym tytułem i żałuję, że tak długo go odkładałem. Kolejna świetna gra w świecie SW, tym razem już nieco poważniej niż tytuł powyżej. Sekirowe naleciałości jak najbardziej tutaj pasują, jednak było kilka rzeczy, które zrobiłbym inaczej. Przede wszystkim skille, które "kupujemy" w większości przypadków były tragiczne i robiły za zapchaj dziury. Elementy kosmetyczne, szczególnie miecza, to jakieś nieporozumienie, bo w trakcie gry w ogóle tego nie widać, a też kto na to zwraca uwagę. No i świecąca pałka zamiast miecza, ale to już było wiele razy wspominane, więc nie będę męczył buły. Z plusów to oczywiście mapy, piękne, szczegółowe, klimatyczne, szkoda tylko że jest ich tak mało. Liczę, że w kolejnym tytule dostaniemy już znacznie więcej. W przypadku platyny klasycznie, przejść wszystko, znaleźć wszystko, zabić na kilka różnych sposobów, nic nadzwyczajnego. Dla weteranów tego stylu gry, platyna to takie 4/10. Star Wars: Squadrons - od początku wiedziałem, że platyna tutaj to nie przelewki, głównie za sprawą wymierającego trybu multi, a to z nim jest związana większość pucharków. Sama gra bardzo spoko, latanie zostało wykonane pieczołowicie, wnętrza statków potrafią przykuć oko, ale trzeba pamiętać, że gierka była robiona z myślą o VR, więc graficznie szału nie ma. Do platyny musimy przejść singla na najwyższym poziomie trudności Ace, co zalecam zrobić od razu, bo i tak będziecie się uczyć wszystkiego w trakcie. Początek gry jest najtrudniejszy, bo nie mamy umiejętności rozkazywania naszej ekipie, a to jest kluczowe przy tym poziomie. Ogólnie większość etapów to było oddalanie się, zaznaczenie co mają rozwalić i kąsać z daleka. Najgorszy jest jednak multik, na mecz czekałem regularnie od 5 do 10 minut w trybie Team Deathmatch, a musimy tam rozwalić 1000 graczy. Na mecz, przy dobrych lotach uda się zrobić około 10-15 zestrzeleń, więc matematykę zostawiam Wam. Najgorsze są jednak noł-lajfy, które grają w to chyba non-stop i po prostu czyszczą całą mapę niczym na cheatach, nie da się ich ubić, a oni ubijają nas w kilka sekund. Ale to jeszcze nie wszystko, bo drugi wymagany tryb to Fleet Battles i tutaj jest już całkowita pustynia. Jedynie po godzinie 18:00 uda się znaleźć kilka meczów, ale to też swoje trzeba odczekać. Jeśli ktoś myśli o robieniu platyny, to warto poszukiwać ekipy, bo serwery są tak puste, że bez problemu na siebie traficie. Ja latałem po discordach klanów, które regularnie grają i co jakiś czas organizują mecze dla randomów w tym trybie. Tylko i wyłącznie dzięki temu udało mi się to wbić. Platyna, ze względu na nieżywe już community to obecnie 8/10, a z każdym dniem będzie coraz gorzej. Star Wars: Jedi Starfighter - zaczynamy starocie, na pierwszy ogień poszedł Jedi Starfighter. Gierka zestarzała się okrutnie, ale też nie ma się co dziwić. Co prawda nie ma tutaj platyny, ale zrobienie 100% wymaga sporo zaangażowania i kompana, który nam pomoże w trybie split-screen. Sama gra to latanie stateczkiem i walenie do wszystkiego co się rusza. Mamy tragiczną misję eskortową, gdzie w trybie split-screen trzeba co do milisekundy znać miejsca respawnu przeciwników, bo inaczej rozwalą statek, który eskortujemy. Era PS2 jest tutaj mocno odczuwalna, ale mimo wszystko nie uważam tego za stracony czas, dobrze jest czasami wrócić, a nie latało się nawet tak tragicznie. Zrobienie 100% to 7/10, a bardzo dużo zależy od skilla Wasszego kompana do split-screenu. Star Wars Jedi Knight II: Jedi Outcast oraz Star Wars Jedi Knight: Jedi Academy - dwie wspaniałe gry, które wspominam z łezką w oku. Nigdy nie zapomnę, gdy pierwszy raz odpaliłem je na PC i nie mogłem uwierzyć, że można zrobić taką grę w świecie SW. Powiem szczerze, że nawet dzisiaj niektóre etapy potrafiły zrobić wrażenie, a i fabularnie trzymało się to kupy. Niestety sterowanie na padzie jest trochę męczące, ale da się to przeżyć. Brak auto-aimu powoduje, że nawet na najłatwiejszym poziomie trudności można dostać ostro po dupie. Za to same walki na miecze to już cymesik i walczy się świetnie. W przypadku Jedi Outcast można użyć cheatów i sobie nieco pomóc z platyną, dzięki czemu jest bardzo prosta, jednak przy Jedi Academy nie ma już tego udogodnienia i trzeba się męczyć. Do tego tryb multi, jak można się domyślić, jest całkowicie martwy, ale wystarczą 3 osoby, żeby wszystko zrobić w przeciągu 15 minut, także to nie problem. Co by nie było, był to świetny powrót do przeszłości i bawiłem się wybornie (poza momentów, gdy szlag mnie trafiał z celowaniem). Platyna w Jedi Outcast to takie 5/10, za sprawą cheatów, zaś Jedi Academy to już 6/10. Star Wars: Bounty Hunter - póki co jedyna gra z Jango Fettem, która naprawdę daje radę. Bardzo fajna mechanika łapania przeciwników, gdzie możemy ich schwytać żywych lub martwych. Do 100% musicie jednak łapać wszystkich żywych, co czasami jest uporczywe, bo łatwo kogoś przez przypadek zabić, a wtedy trzeba powtarzać cały etap od początku. Budowa poziomów jak na tamte czasy naprawdę robi wrażenie, spore, wielopoziomowe z wieloma zakamarkami. Obsługa pada była spoko, pewnie temu, że gierka była robiona pod PS2. Poza tym trzeba znaleźć wszystkie sekrety i przejść grę. Nie ma tu nic trudnego, ale gra potrafi zirytować, gdy przeciwnik, którego musimy złapać sam się zabije (a zdarza się to bardzo często), albo pominiemy jakiś sekret, wtedy cały etap trzeba powtarzać, a niektóre bywały naprawdę długie. 100% to 5/10, ale ze sporą ilością frustrujących momentów, które są po prostu losowe. Star Wars Episode I: Racer - pierwszy raz grałem w to na Nintendo 64 i do dziś pamiętam, że była to mega zajebista gra. Odpalając ją teraz utwierdziłem się tylko w tym przekonaniu. Świetne trasy, dobre sterowanie, sporo ścigaczy do wyboru, ulepszanie za pomocą nowych części lub ze złomowiska, uważanie, żeby nie przegrzać silników, no naprawdę giga gierka. Niestety jest bardzo krótka, bo można ją ukończyć w dosłownie kilka godzin, a sama platyna to 2/10. Star Wars: Racer Revenge - kolejny racer, tym razem już z ery PS2. Wg mnie już nie tak dobry jak ten wyżej, ale wciąż daje radę. Usunięto możliwość kupowania ulepszeń poprzez instalacje części ze złomu czy sklepu, teraz zarabiamy hajs i za to kupujemy. Mamy również więcej tras, powrót znanych wcześniej ścigaczy jak i kilka nowych. Wprowadzono też nową mechanikę rozwalania przeciwników, których możemy całkowicie wyeliminować w wyścigu. Do 100% trzeba ukończyć całą grę, a co gorsza, trzeba potem poprawiać rekordy czasowe i zniszczeń na każdej trasie, więc wszystko trzeba powtarzać, bo nie da się tego zrobić za jednym razem. Jest tutaj sporo powtarzania, żeby dobić do 100%, ale nie trwa to długo. 100% to takie 4/10, głównie za sprawą powtarzania wielu wyścigów i skupieniu się na eliminowaniu przeciwników, co czasami może być uciążliwe. Super Star Wars - chyba najstarsza gra w tym zestawieniu, bo aż z 1992. Zrobienie 100% normalnie jest praktycznie niewykonalne, no chyba że ktoś jest jakimś mega koksem, który zna każdy piksel na pamięć, ale nawet wtedy jest sporo losowych momentów, które mogą na łatwo wyeliminować. Najtrudniejsze trofeum to przejście całej gry na najtrudniejszym poziomie bez ginięcia. Jak słyszę, że ktoś dzisiaj mówi, że jakieś soulsy to trudna gra, to zapraszam tutaj. Można to sobie na szczęście ułatwić robiąc kopie zapisów oraz wpisując cheat na postacie, dzięki czemu będziemy mogli grać Chewbaccą od samego początku. W trakcie gry będziecie podnosić również nowe bronie i trzeba tutaj uważać, ponieważ druga broń (namierzające rakiety) jest najlepsza w całej grze i potem trzeba uważać, żeby nie podnieść kolejnej bo ta przepadnie na amen. Można robić save w dowolnym momencie i szybki load, ale nawet z tym jest bardzo trudno, bo mamy tylko jeden zapis i jeśli zrobimy go w złym miejscu to już nie ma powrotu. 100% bez cheatów to lekko 9/10, a nawet z cheatami myślę, że około 6/10. Star Wars: Republic Commando - jedna z lepszych gier w uniwersum SW, wypuszczona ponownie na dzisiejsze konsole. Muszę powiedzieć, że miejscami mocno się zestarzała i da się to odczuć. Przede wszystkim sterowanie, które było zupełnie inne niż dzisiejsze shootery, ale na szczęście można zmienić obłożenie przycisków. Budowa etapów jest bardzo liniowa, ale za to rozkazywanie naszej ekipie działa świetnie i przyćmiewa wiele dzisiejszych gier, co też było ogromną zaletą gdy gra wyszła. Nie można jej też odmówić klimatu, misje są dobrze zaprojektowane, a i pod względem fabuły nie ma zastrzeżeń, szczególnie końcówka. Platyna jest banalna, bo tak naprawdę wystarczy przejść grę na Hardzie, a cała reszta powinna wpaść po drodze, dlatego oceniam ją jako 3/10. Gran Turismo 7 - kończymy Star Warsy i wracamy do czegoś innego. GT7 miało sporo problemów na starcie i nie było chyba tym czym Sony sobie zamarzyło. Przede wszystkim konieczność bycia always online w singlowej grze nie ma racji bytu, więc hejt zasłużony. Druga rzecz, gdzie PD się wyłożyło po całości, to ogromny nacisk na kupowanie wirtualnego hajsu i wydłużanie grindu. Patch, który obciął wygrane o połowę (a już przed patchem były żenująco słabe) spowodował sporą gównoburzę w necie, do tego stopnia, że PD cofnęło wszystko. Obecnie są nowe sposoby na zarabianie hajsu, bo chińczyki chyba nie ogarniają własnej gry i nie są w stanie sobie poradzić z glitchowaniem skrzyni biegów przez graczy. Nie ma również możliwości sprzedawania własnych aut, więc jest tutaj wiele złego i GT7 to znak, że PD po prostu zatrzymało się w miejscu i nie ogarnia dzisiejszych czasów (jak większość japońskiego game devu). Co do platyny, to najtrudniejsze są ostatnie licencje, tutaj sporo osób może mieć problemy, jednak wyszło kilka patchy, który ułatwiły czasy, więc na padzie każdy bez problemu da rady. Druga kłoda pod nogi to konieczność kupienia 3 legendarnych aut (Jaguar, Ferrari i Ford), które nie dość, że kosztują w sumie około 25 baniek, to trzeba czekać aż łaskawie pojawią się w salonie legend (maksymalnie 10 aut, które rotują co kilka dni). Obecnie platyna to 6/10 i niestety spory krok wstecz dla całej serii. A Sony mogło mieć genialne Driveclub 2, które zniszczyłoby wszystko... Tom Clancy's The Division - naszło mnie na zrobienie 100%, a też długo chodził za mną ten tytuł. Jako, że Destiny wyszło mi już całkowicie bokiem, to dałem szansę Divisionowi. Przede wszystkim to co urzeka na dzień dobry to śnieżny klimat Nowego Jorku, no jest cudowny i nie do podrobienia. Same mechaniki w grze są tak zrobione, że bez problemu dojdziecie do end-game grając solo, co bardzo mi się podobało. Tryb survivalu również genialny, ale za to trofea z nim związane już nie tak bardzo, bo trzeba go ostro grindować, przez co traci trochę swoją magię. Najtrudniejsze pucharki to te związane z trybem Last Stand, ponieważ musimy wygrać 50 meczów, a do startu meczu potrzeba 16 osób... Na szczęście wieczorami wciąż gra sporo stałych bywalców, więc można po prostu dobijać i liczyć, że akurat Wasza ekipa wygra. Nawet grając samemu można pomagać ekipie zbierając punkty do ulepszeń czy aktywując stacje z buffami punktów. Cała reszta, jak to mówią, "very doable". Sama platyna jest prosta, takie 4/10, ale 100% już wymaga zachodu i podnosi ocenę do 8/10, głównie przez Last Stand. Serial Cleaner - sporo dobrego mówiło się o tej grze, ale cholera, mi jakoś nie siadła... Bawiłem się źle, głównie przez uporczywe AI, które potrafi nas zobaczyć, gdy tylko piksel wejdzie w ich pole widzenia. Nawet mając całą mapę obcykaną, wiele razy policja jakimś cudem mnie namierzała. Najgorszy był ten czarnuch, który potrafił przebiec całą mapę, bo coś usłyszał i godzinę potem stał i patrzył, a my siedzimy w kartonie i czekamy. Z plusów rzecz jasna design mapek, czytelność i nawiązania do starych filmów. Platyna 2/10, więcej czasu zmarnowałem na powtarzanie etapów przez policję niż samo obmyślanie planu działania. F1 22 - grałeś w jedno F1 od Codemasters to tak jakbyś grał we wszystkie. Co gorsza, w F1 22 usunęli tryb fabularny, który był F1 2021 i naprawdę dawał rady, bo przedstawiał historię z punktu widzenia młodzika w świecie F1. W dodatku historia zakończyła się tak jakby miała być kontynuowana. No, ale tak się dzieje, gdy trzeba szybko wysrać produkt na rynek, to wtedy tniemy. Cała reszta bez zmian, grafika, tryby, fizyka. Jedynie wygląd bolidów się zmienił, bo weszły nowe regulacje (te lenie śmierdzące musiały w końcu coś zrobić), ale nic poza tym. Online klasycznie, jeden wielki burdel i jak chcemy czystej zabawy, to tylko własna ekipa. Zdecydowanie czekać aż mocno zejdzie z ceny. Platyna na szczęście nie jest trudna, więc nie trzeba marnować czasu na tego balasa, takie 4/10 max. Stray - wspaniała mała gierka, którą na długo zapamiętam. Kitku w klimacie cyberpunku dał radę i polecam każdemu zagrać jak tylko będzie miał możliwość. Do platyny trzeba nie tylko ukończyć grę, ale trzeba to zrobić poniżej 2 godzin oraz znaleźć wszelkie znajdźki (można to rozdzielić rzecz jasna). Najgorsze jest jednak trofeum za ucieczkę przed tymi kulkami, żeby się do nas nie przylepiły. Jest tu od cholery losowości i sporo ludzi na to narzeka. Przeczytałem jednak gdzieś, żeby trzymać się ścian i rzeczywiście mocno mi to pomogło, bo zrobiłem to już za 3 czy 4 razem, gdy to przeczytałem. Platynka lekka, przyjemna, na 4/10. Yakuza 0 - po tych małych gierkach chciałem ograć coś POTĘŻNEGO. Padło na Y0, która jest uważana za największą ze wszystkich, głównie chyba przez ilość mini-gierek i rzeczy wymaganych do platyny. Mówiąc krótko, trzeba zrobić dosłownie WSZYSTKO + przejść grę ponownie na Legendary (niestety usunęli możliwość zrobienia tego na NG+, co jest dla mnie mega dziwne). Szczęście w nieszczęściu jest takie, że nie ma tutaj nic nadzwyczaj trudnego, tak jak pościg w Kiwami 1 na Legendary (tutaj też jest, ale znacznie łatwiejszy, w dodatku z zapisem zaraz przed). Jak kogoś interesuje platyna, to jak zawsze potrzebna będzie znajomość mahjonga i jak go układać. Ja skupiłem się na robieniu trójek i jakoś to poszło (2 dni zajęło mi zrobienie tylko tej mini-gry). Najbardziej wkurwiło mnie jednak disco, ten kto stworzył tą mini-gierkę powinien zostać powieszony za jaja. Nic nie widać na ekranie, timing tych kratek jest tak z dupy, że raz siada idealnie, a potem w ogóle. Klikanie w "rytm" nic nie daje, bo nie jest on zgrany z tym co się dzieje na ekranie, więc trzeba sobie wyrobić pamięć mięśniową i jechać na pamięć, licząc, że się nie zesra nic pod koniec. Okropna mini-gierka, ha tfu na chińczyka, który to wprowadził. Świetnie za to bawiłem się z Outrunem czy Fantasy Zone, na które też sporo osób narzeka, a mi się udało zrobić je dosłownie w kilkanaście minut. Poza mini-grami są Climax Battles, najgorsze są ostatnie, gdzie mamy serię walk z bossami, ale da się to przejść prostymi patentami. Platynę oceniam na 7/10, najwięcej czasu zmarnujecie na mini-gierkach i sporo z nich da Wam w kość. Wolfenstein: The Old Blood - szybki Wolfenstein po mega długiej Yakuzie. Krótka historyjka Blazkowicza, ale bawiła równie dobrze co inne gry. Do tego sekrety nawiązujące do pierwszego Wolfa 3D, w których też można spędzić trochę czasu. Nie podobał mi się jedynie tryb wyzwań, który został ewidentnie wpleciony na siłę, żeby wydłużyć czas do platyny. Nie czułem w ogóle funu z grania w niego, a jak czytałem w sieci to wiele osób ma podobne zdanie. Platyna 5/10, bo niektóre wyzwania mogą niektórym sprawić trochę trudności. Tiny Tina's Wonderlands - Bordery w klimacie D&D, które średnio mi siadły. Zdecydowanie bardziej wolę Border w ich oryginalnym klimacie sci-fi. W dodatku nie wiem czemu, ale jest tutaj strasznie dużo durnych i długich dialogów. Czasami jak wziąłem jakieś zadanie, to NPC jeszcze gadał, gdy byłem w połowie jego robienia. Niekiedy bywało tak, że się im gęby nie zamykały. Strasznie męczące, szczególnie gdy chcemy skupić się nie walce. Nie przypominam sobie, żeby w poprzednich częściach też tak było. Mapy dość generyczne, zadania typu idź i zabij wszystko co się rusza (chociaż side-quest ze Smerfami czy Pinokio mnie rozbawiły), ot Bordery zrobione na kolanie. Świadczy o tym również bardzo biedny end-game czy żenująco słabe dlc. Platyna na szczęście nie wymaga robienia wszystkich wyzwań jak wcześniej, więc można się z nią bardzo szybko uwinąć. W dodatku glitchowanie kluczy czy duplikowanie przedmiotów lub kasy wciąż ma się dobrze, także platyna to 5/10 max. 18 3 1 Cytuj
triboy 971 Opublikowano 25 września 2022 Opublikowano 25 września 2022 (edytowane) Udało się zamknąć trylogię Najlepszy zestaw dzbanków jest w trzeciej części Spyro. Po przejściu brakowało mi raptem trzech, albo czterech do platynki. Trudność platyn: 2/10 Ocena gier: 8/10 (No ale nostalgia i granie z córeczką zrobiły swoje ) Edytowane 25 września 2022 przez triboy 8 Cytuj
MEVEK 3 459 Opublikowano 25 września 2022 Opublikowano 25 września 2022 Ja troche proznuje ostatnio. Ale mimo to cos tam wbijam. Deliver Us the Moon - dosc swietny symulator ksiezyca. Atmosfera w pyte, puzzle tez ciekawie skonstruowane. Jest co robic, czasem nawet mozna sie zgubic Trofea to troszke zbierania + kilka specjalnych za dodatkowe czynnosci. W sumie nic bardziej wymagajacego. Dosc szybko poszlo. Trudnosc Platyny: +2/10 Zas ocena samej gry to mocne +6/10 6 Cytuj
Emet 1 085 Opublikowano 30 września 2022 Opublikowano 30 września 2022 Wczoraj zostałem dumnym zdobywcą platyny w Fall Guys Na spróbowanie gierki zostałem namówiony, bo sam byłem przekonany, że to barachło dla gimberów. Okazało się, że gierka potrafi naprawdę wciągnąć. Oczywiście jak zwykle w tego typu grach najlepiej gra się z kimś. Pod taką, a nie inną przykrywką kryje się gra wywołująca dużą chęć konkurowania i wygrania... z syndromem "jeszcze jednego razu" Sama platyna zajęła mi około 45 godzin i ma kilka dosyć trudnych trofików, które wymagają trochę skilla i szczęścia (w rundach wyścigowych często kluczowe znaczenie ma pozycja startowa, która jest losowa). Ciężko mi ocenić grę... ale powiem tak: Platyna zrobiona, a ze znajomymi gram w to dalej. Trudność: 7-8 (w pewnym stopniu uzależniona od szczęścia). 7 2 Cytuj
giger_andrus 3 089 Opublikowano 30 września 2022 Opublikowano 30 września 2022 @Emet pamiętam jak jeszcze w czasach PS3 zgadaliśmy się w LBP i byłeś jednym z pierwszych na mojej liście znajomych. No i przede wszystkim zawsze goniłem Twój wynik w platynach, to był dla mnie czynnik motywujący w momentach zwątpienia. 1 1 Cytuj
MEVEK 3 459 Opublikowano 30 września 2022 Opublikowano 30 września 2022 Kiedys bylo jakos lepiej a przede wszystkim wiecej czasu na poskramianie trudnych dzbanow. @giger_andrus to ilu platyn sie dirobiles? Sa jakies wartosciowe? Cytuj
giger_andrus 3 089 Opublikowano 1 października 2022 Opublikowano 1 października 2022 (edytowane) Ostatnio wbiłem setną. Wszystkie są dla mnie wartościowe bo z założenia wbijam platyny tylko w gierkach, które lubię i cenię. Nie ścigam się w platyny i nie kupuję crapów dla dzbanków. A z trudnych to może Motorstorm: Pacific Rift calakowany w czasach kiedy grali w to już tylko wyjadacze. Sam musiałem stać się wyjadaczem żeby wygrać 3 wyścigi z rzędu na losowych mapach w 8 osobowym publicznym (nie było opcji ustawek bo nie było prywatnych) lobby napakowanym przez hardcoreowców. Kampania na złoto też dała mi w kość. Muramasa Rebirth wymagała przejścia całości na 1hp a bossów tam było sporo. Wipeout 2048 też był wymagający bo nie umiem w wyścigi a lubię -_- Edytowane 1 października 2022 przez giger_andrus 3 1 Cytuj
MEVEK 3 459 Opublikowano 1 października 2022 Opublikowano 1 października 2022 1 godzinę temu, giger_andrus napisał: Ostatnio wbiłem setną. Wszystkie są dla mnie wartościowe bo z założenia wbijam platyny tylko w gierkach, które lubię i cenię. Nie ścigam się w platyny i nie kupuję crapów dla dzbanków. A z trudnych to może Motorstorm: Pacific Rift calakowany w czasach kiedy grali w to już tylko wyjadacze. Sam musiałem stać się wyjadaczem żeby wygrać 3 wyścigi z rzędu na losowych mapach w 8 osobowym publicznym (nie było opcji ustawek bo nie było prywatnych) lobby napakowanym przez hardcoreowców. Kampania na złoto też dała mi w kość. Muramasa Rebirth wymagała przejścia całości na 1hp a bossów tam było sporo. Wipeout 2048 też był wymagający bo nie umiem w wyścigi a lubię -_- Przypomniales mi Killzona 2 i dzban za dojscie i utrzymanie sie w 1% topowych graczy w rankingu tygodniowym bodajze. Chyba moje najtrudniejsze trofeum online ktore pamietam Cytuj
Square 8 555 Opublikowano 1 października 2022 Autor Opublikowano 1 października 2022 Z tego co pamiętam to "wystarczyło" grać kilka godzin dziennie aby się tam znaleźć, nawet nie trzeba było być dobrym. 1 Cytuj
giger_andrus 3 089 Opublikowano 1 października 2022 Opublikowano 1 października 2022 A tak, tez to przerobiłem ale utknąłem z kolei na ostatniej walce w Elite Cytuj
Patricko 1 397 Opublikowano 1 października 2022 Opublikowano 1 października 2022 Online Motorstorm to był hardcore, bo za przegrane cofało expa, więc trzeba było non stop cisnąć i być w czołówce. Dobrze, że uwielbiałem tę grę i w miarę solidnie mi szło, ale dla słabszego gracza platyna mogła być poza zasięgiem. Chyba, że jak niektórzy redaktorzy leci się na Bruteforce i wbija trofy, których się wbić już nie da Cytuj
triboy 971 Opublikowano 4 października 2022 Opublikowano 4 października 2022 Co to była za Przygoda... W to trzeba zagrać. Dobra, ciekawa historia. Dojrzała. Wiarygodna. Wykonanie - poezja. Dosłownie. POEZJA. To się po prostu chce oglądać. Mimo, że ostatnie trofiki (związane ze zbieractwem) robiłem już z poradnikiem (kłanianie się przy ołtarzach? Nawet nie wiedziałem, że można...), to za każdym prawie razem, przystawałem i oglądałem sobie miejscówki. Trudność platyny: 3/10 Ocena gry: POEZJA/10 Spoiler No dobra, 8/10 8 1 Cytuj
Wredny 9 499 Opublikowano 4 października 2022 Opublikowano 4 października 2022 Assassin's Creed Origins Platyna #137. Trzy lata i 10 miesięcy - tyle, według PSN Profiles, zajęło mi wymaksowanie tego tytułu W Ubisofcie, wraz ze zmianą formuły serii, puściły hamulce odnośnie zawartości w grze i te nowe Assassiny są do zrzygania napompowane barachłem, a mapy niepotrzebnie wielgachne i upstrzone znakami zapytania co kilka metrów, przez co zamiast zachęcać do eksploracji - odpychają. Jasne, w rozsądnych dawkach można to zmęczyć, ale ja te moje 120h musiałem rozłożyć na prawie 4 lata, żeby nie zwymiotować, a przecież od dziecka uwielbiam egipską mitologię i tak na dobrą sprawę nie ma gry, która te klimaty lepiej by przedstawiła. Ciekawe, kiedy tam się opanują, bo o następnych dwóch odsłonach słyszałem, że są jeszcze większe i dłuższe, więc do przeczytania w 2030 przy okazji platyny w Odyssey Jak juz wspomniałem - klimatycznie jest super, Egipt to bardzo oryginalny i interesujący setting na grę, więc już za samo umiejscowienie akcji należy się plusik. Gameplayowo też ta nowa formuła jest lepsza niż starsze odsłony, zwłaszcza w temacie systemu walki, choć nadal to takie upośledzone soulsy i nie za bardzo czuć moc zadawanych szlagów. Podobnie jak z jazdą na koniu - wiadomo, że człowiek spaczony jest RDR, ale serio - te rumaki w AC zupełnie nie mają ciężaru własnego i jakiejkolwiek fizyki - ma się wrażenie ujeżdżania papierowej makiety. W sumie takie wrażenie ma się również w temacie wykreowanego świata - znów porównam do dzieła Rockstar, gdzie gdyby to było w VR to pewnie już bym nie wychodził z gry, bo aż chce się tam żyć, a w AC niby wszystko jest na miejscu, ale całość sprawia wrażenie sztucznej symulacji komputerowej. Ale może taki był zamysł twórców, bo w końcu to Animus? Enyłej, jest całkiem ładnie, a wraz z upgrade'm pod nową generację (tu akurat ogromny plus mojego długiego ogrywania) także bardzo płynnie - eleganckie 60fps znacząco podnosi komfort grania. Fabularnie jest średnio - niby poznajemy początki bractwa, ale to dopiero pod koniec głównego wątku i w pierwszym z rozszerzeń, a wcześniej to po prostu opowieść o zemście i sprawiedliwości. Bayek jest fajnym bohaterem, dało się chłopa polubić - taki egipski Geralt, choć dużo bardziej poprawny politycznie. Wątek współczesny też tu istnieje, ale w bardzo śladowych ilościach i w sumie nie za bardzo wiem, czemu ma on w ogóle służyć, poza przypominaniem, że "jesteśmy w Matrixie". Jak już wspomniałem ta ogromna gra ma jeszcze 2 dodatki, z czego pierwszy jest raczej skromny, ale drugi mógłby spokojnie być kolejną, osobną częścią. Na plus, że oferuje trochę tej egipskiej mitologii w bardziej magicznej formie i daje nam pozwiedzać ciekawe (choć nadal bardzo ujebane znacznikami) miejscówki, zalatujące mocną fantastyką. No i mamy jeszcze zestaw edukacyjny, w którym możemy się dokształcić, chodząc po zaplanowanych trasach wycieczkowych, podczas których lektor przybliża nam historię Egiptu - bardzo fajna sprawa, taka wirtualna wycieczka z namacalnymi przykładami. Trofea? W sumie nic nadzwyczajnie wymagającego, a i przegapić też nie ma czego, bo wszystko można zrobić we free-roamingu. Na pewno trzeba mieć z tyłu głowy pucharek za sprzedanie 100 bezużytecznych przedmiotów naraz - znajdujemy te różne pierdoły, lootując worki czy wazy i najlepiej nie sprzedawać tego aż do samego końca fabuły - niby nie jest to pomijalne, ale jak się wypstrykacie wcześniej to później będzie problem, żeby znów to nazbierać. Najbardziej czasochłonne będzie odkrycie całej mapy i zaliczenie WSZYSTKICH miejscówek (nie wystarczy ich odkrycie - trzeba je mieć na złoto). Niektóre są spoko, ale większość to typowe UBI-zapychacze z wielokrotnie przemnożonymi obozami wroga, jak to w ich grach bywa. W dodatkach podobnie, choć tam już nie trzeba odkrywać wszystkiego (i całe szczęście - mam jeszcze od cholery niedokończonych side-questów z drugiego DLC, ale już nie tykam). Mimo wszystko bawiłem się tu nieźle, choć jak widać po statystykach - na raty i z wieloma długimi przerwami. Ostatnio mnie naszło i ten aktualny to był chyba najdłuższy mój czas spędzony z Bayekiem - jakoś się chyba uodporniłem, albo bardziej wyluzowałem, ale dużo częściej łapałem się na tym, że coś mi się podoba, niż mnie wkurza/nudzi/irytuje. Ciężko mi ocenić ten tytuł, bo niby jest on zrobiony na tyle OK, że zasługuje na umieszczenie go w przedziale "dobry", ale niewątpliwie zabrakło tu umiaru i zdrowego rozsądku pod tytułem "więcej to niekoniecznie lepiej". Biorąc jednak pod uwagę, że następne części są jeszcze bardziej rozdmuchane, Origins dam ocenę 7/10 i najwyżej będę z tego obcinał przy okazji oceniania Odyssey i Valhalli (a także tego wszystkiego, co zdąży pewnie jeszcze wyjść, zanim wycisnę 100% z tych dwóch przed chwilą wymienionych). Trudność w zdobyciu platyny (i 100%) to przede wszystkim czas, więc standardowo dla UBI - 3/10. 6 1 Cytuj
czarek250885 315 Opublikowano 4 października 2022 Opublikowano 4 października 2022 (edytowane) Ratchet and Clank: Crack in Time No i stało się, moja pierwsza platyna dzięki usłudze strumieniowania. Na początku muszę się przyznać, że obawiałem się tego, jak to może wszystko działać, ale jak się okazało moje obawy były bezpodstawne. Zacznijmy od tego, że pierwszą styczność z Ratchetem miałem dopiero na ps4, później najnowsza odsłona na ps5, więc nigdy tak na serio nie byłem zagłębiony w fenomenie serii. Co więcej za dzieciaka omijałem szerokim łukiem wszystkie platformówki, a jedyna która zwróciła moją uwagę był Jak and Dexter z ps2. Mija sporo lat a ja odkrywam to co straciłem kiedyś. Teraz zapytacie czy po tylu latach powrót do gry z 2009 roku nie spowoduje jakiegoś zniesmaczenia, w końcu po przejściu najnowszej odsłony, która wizualnie wyznacza standardy nowej generacji może zaburzyć postrzeganie. Odpowiedź będzie prosta, w żadnym wypadku! Gra nadal wygląda fenomenalnie, jeśli są tu osoby, które ogrywały to na premierę za pewne były zachwycone tym co widzimy na ekranie. Mimo 13 lat wstawki filmowe robią robotę, niczym film pixara. Sama gra również trzyma poziom i sam się dziwiłem, że wygląda to tak dobrze. Pierwsze co rzuca się w oczy, to rozbudowanie produkcji, nie wiem czy nie jest bardziej treściwa niż nowe odsłony, ale to tylko moje subiektywne odczucie. Bronie jak zawsze dają mnóstwo radochy, a dodatkowo wzbogacają o wachlarz taktyczny, np. granaty mrożące, siatki elektryczne zatrzymują wrogów byśmy mogli po chwili użyć ciężkiego arsenału w celu zwiększenia maksymalnych obrażeń. Gramy tak jak nam się podoba. Oceniam grę na mocne 8/10 za fabułę i piękny świat, okraszony smaczkiem świetnie zaprojektowanych broni, polecam wszystkim, którzy tak jak ja wcześniej, nigdy nie grali w dane produkcje a teraz mogą je nadrobić dzięki usłudze strumieniowania, która nigdy mi się nie wyspała, a dosłownie 2 razy przez 3 przejścia spadła mi jakoś obrazu i prędkość gry (około 2s), ale domyślam się, że było to spowodowane jakimś obciążeniem mojego światłowodu. Na koniec podziękowanie dla Square za podpowiedź apropo możliwości odpalenia gry w trybie challenge za pomocą Extras, pewnie bez tego dałbym sobie spokój. Tak dla osób przyszłościowo chcących robić platynę w tej produkcji, nie wiem czy tak było w originale, ale po przejściu, gdy mamy do wyboru dwie karty, jedna kontynuująca rozgrywkę, byśmy mogli ukończyć to co nam jeszcze zostało, lub drugą, która to jest nową grą plus w trybie challenge, w momencie gdy chcemy coś wybrać od razu odpala się opcja pierwsza i tylko pierwsza, bierzemy strzałkę w bok a tu i tak się coś wysypuje. Więc nie mamy możliwości wystartowania z nową grą. Dlatego jedyna opcja to taka, by z Extras zrobić to ręcznie. Druga to taka, że nawet jeśli w trybie challenge przejdziemy grę na hardzie to nie dostaniemy za to pucharka!!! Ja zrobiłem taki błąd, że nie zwróciłem uwagi, że poziom trudności wpływa na calaka, więc za pierwszym razem przeszedłem grę na normalu, a w drugim przejściu na Challenge wybrałem hard jednakże nic mi to nie dało, tak więc za trzecim razie rozpocząłem wszystko od nowa na Hardzie i było już ok. Mam nadzieję, że ustrzeże to kogoś przed problemami, które ja napotkałem. Co nie zmienia faktu, że nawet te 3 razy nadal dawały mi dużo frajdy, a to znaczy, że gra jest mega miodna. Edytowane 17 października 2022 przez czarek250885 8 1 Cytuj
Square 8 555 Opublikowano 6 października 2022 Autor Opublikowano 6 października 2022 Need for Speed Hot Pursuit Remastered - komplet na PS3 oceniłem na 6/10 i w sumie dalej się z tym zgadzam, bo sporo się nawkurzałem grając w ulepszoną wersję. Nie na sam poziom trudności gry, ale na losowość, która nie raz zmuszała do powtórzenia danego wyścigu. Nie wiem czy w remasterze zostało to po prostu zmienione czy było też tak na Chlebaku, a po prostu źle pamiętam, ale kolizji miałem sporo. Przez większość zawodów jako kierowca, musiałem zahaczyć o blokadę czy wjechać na kolczatki, które "powinienem" z łatwością ominąć. Albo po prostu człowiek zdziadział przez te 12 lat. Na trofea składa się wygranie wszystkich zawodów na złoto, zagranie lub zrobienie czegoś konkretnym samochodem czy rozegranie iluś tam razy danego trybu online. Są też pucharki za rangi i o ile jako kierowca nie powinno być problemu, tak przy randze policjanta dalej wymagany jest grind punktów po zrobieniu wszystkiego na złoto i graniu online. 8 Cytuj
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. ciwa22 856 Opublikowano 6 października 2022 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Opublikowano 6 października 2022 (edytowane) SHOTGUN FARMERS (#72) - W dobie wszechobecnej cyfryzacji, postępującego rozwoju technologii coraz częściej oddalamy się od jakże bliskich nam wszystkim - konserwatywno -tradycyjnych wartości. Ewolucja naszej codziennej egzystencji potrafi jednakże przytłoczyć i wtedy z nadmiaru otaczającego nas zgiełku szukamy ukojenia, resetu wśród, łąk, pól, traw, pól kukurydzy. W miejscach gdzie dorastaliśmy, tam gdzie spokój oraz kontemplacja kontaktu z naturą mogą zostać zakłócone jedynie przez wystrzał strzelby lub kwik zaganianego do chlewika prosiaka. Taka forma relaksu pozwala spojrzeć na pewne sprawy z dystansem i zrozumieniem nie popadając naprędce w nazbyt naiwne, stresujące przepełnione chwiejnymi emocjami wnioski na ich temat. Ja tego potrzebowałem. Pochodzę z mniejszej miejscowości. Z obszarów galicyjskiej pampy gdzie słońce wschodzi a potem zachodzi, gdzie wychodząc z chaty uśmiechasz się na myśl o ulubionym bujanym fotelu rezydującym od zawsze na werandzie, a przed twoimi oczyma rozciągają się niezmierzone, lśniące niczym najczystsze złoto - pola kukurydzy. A gdy siadasz na wspomnianym fotelu z fajką w ustach i ulubioną strzelbą dziadka na kolanach, uzmysławiasz sobie, że kiedy załatwił ci bliznę na policzku przy pomocy siekiery gdy miałeś 6 lat, to nie było tak tylko przez przypadek ale także z miłości. Tak, Shotgun Farmers to powrót do domu. FPS z klimatem bezbłędnym, w formie ogólnej jak i każdej z dziewięciu map do trybu multi. Mimo, że indyk, to skonstruowany z pasji do tradycyjnych wartości południowego wschodu. Broń otrzymujesz z plonów które zasiejesz, np shotgun z kukurydzy. Gdy zabraknie amunicji, pozostaje łopata, której nie od dziś zawierzasz całe swoje życie. Swojego konserwatystę możesz dowolnie custumowizować, ale chyba nikt kto ceni sobie przytoczone tu realia nie pokusi się o gaming nikim innym jak siwobrodym dziadkiem w spodniach na szelkach. Wystrzał z broni słychać w całej stodole i na okolicznych farmach ale muzy tu niewiele podczas samej rozgrywki - to można uznać za minus. Grafa nieco karykaturalna ale spełniająca zadanie. Tryb Hordy dość monotonny, raczej nie polecam. Postacie nie mają ramion i nóg ale mają zasady. Twarde zasady. Ogólnie? Za podjętą tematykę - humorystycznie ale i całkiem grywalnie przedstawione konsekwencje kłótni sąsiadów o kolor płotu oddzielającego ich terytoria - 8/10. Platyna to ultra rzadkość ale nie przez 3 kill streak, ugranie trybu hordy, kopanie się z koniem, skakanie w formie rocket, trąbieniu traktorem czy zebranie 100 kransali ogrodowych. Kille poszczególnymi broniami to jest dość wymagający czasowo grind, da się na szczęście odbębnić z botami (po patchu) ale i tak trzeba się trochę namachać, bo niezbyt chętnie podchodzą pod twoją lufę. Wszystko pękło w 27H, więc dla fanów ambitnych tematycznie ale całkiem niedługich gier - powinno być w sam raz. Trudność/grindowalność - 4/10 i jak to mawiają u mnie na Galicji: "Long hair dont cover that redneck, boy". Edytowane 31 października 2022 przez ciwa22 8 2 Cytuj
Square 8 555 Opublikowano 15 października 2022 Autor Opublikowano 15 października 2022 Unravel - na pierwszy rzut oka banalna platyna, ale ma jeden dość wymagający trofik, mianowicie przejście wszystkich poziomów bez śmierci. A niektóre z nich będzie trzeba powtórzyć kilka albo i kilkanaście razy, bo o zgon bardzo łatwo. Na szczęście są dość krótkie (max 10 minut) jak już wiemy co i jak. Drugi trofik który może wymagać powtórzenia poziomów to zebranie wszystkich znajdziek, ale to jest dużo łatwiejsze. Przy wyborze poziomów widzimy których nam brakuje, więc w razie problemów wystarczy się skupić na konkretnej części levelu, a nie na całym. Reszta dzbanków wpada w zasadzie sama podczas robienia tych dwóch, więc poziom trudności oceniłbym na 5/10. 8 Cytuj
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Paolo1986 728 Opublikowano 15 października 2022 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Opublikowano 15 października 2022 14: Control Ultimate Edition Ocena gry: 7/10 Trudność: 6/10 Studio Remedy kojarzyłem do tej pory głównie z dwóch pierwszych części Maxa Payne'a i postaci Sama Lake'a . Gra kupiona w promocji za 50 zł (wraz z dwoma DLC) okazała się pozytywnym zaskoczeniem i dobrą odskocznią od serii Far Cry. Wcielamy się w rolę młodej kobiety, która poszukuje swojego zaginionego brata. Krótko po wejściu do budynku banku zostaje mianowana dyrektorem Gra zachęca do eksploracji poszczególnych pomieszczeń niesamowitym klimatem, a spory poziom trudności potrafi dać w kość niejednokrotnie. Cała historia opowiedziana jest w genialny sposób przy pomocy przeróżnych notatek, czy nagrań. Po ukończeniu podstawowej wersji zabrałem się za pierwszy dodatek AWE, który ukończyłem w 100%, ale ostatnia walka z bossem dała mi w kość tak, że FOUNDATION już ukończyć nie zdołałem (chociaż nie wykluczam, że nadrobię to w przyszłości). 15: Cyberpunk 2077 Ocena gry: 9/10 Trudność: 3/10 Gra polskiego studia CD Project Red zwróciła moją uwagę jeszcze przed premierą. I cieszę się, że kupiłem grę dopiero 1,5 roku później, mogąc ogrywać ją w natywnej wersji na PS5. Fabuła czy świetnie napisane postacie to moim zdaniem absolutny top branży. Grałem męską postacią, dzięki czemu mogłem romansować z Panam Chcąc zdobyć polecam często zapisywać grę. Z dwóch powodów: sporo pucharków można pominąć oraz nadal mogą występować bugi uniemożliwiające (tak było w moim przypadku, wersja 1.52) wykonanie zadania. Czekam teraz na dodatek 16: Death Stranding Director's Cut Ocena gry: 10/10 Trudność: 4/10 Przyznam się, że dotychczasowa twórczość Hideo Kojimy znana mi była dotychczas tylko "ze słyszenia" Kto wie, czy to nie dzięki odejściu z Konami i stworzeniu gry firmowanej przez Sony, nie zyskał wielkiego fana Death Stranding jest grą tak nietypową, zawiera tyle dziwnych mechanik, ale jednocześnie ma w sobie "to coś", co sprawia, że chcemy poznawać opowiedzianą historię. Wcielamy się w rolę Sama, który jest kurierem w postapokaliptycznym świecie. Nie będę zdradzał więcej, tę przygodę trzeba przeżyć samemu. Przytoczę za to kilka statystyk: spędziłem w grze 100 godzin, otrzymując grubo ponad 320 tyś. polubień za swoje poczynania Jeżeli kolejną grą mistrza będzie kontynuacja tej (dla mnie) gry życia, to biorę day1 13 1 1 Cytuj
czarek250885 315 Opublikowano 18 października 2022 Opublikowano 18 października 2022 werewolf the apocalypse Ocena gry 6+/10 Trudność platyny 2/10 Będąc na chorobowym, przeglądając bibliotekę gier w ramach usługi ps dojrzałem opisywany tytuł. No cóż myślę sobie, a co mi tam spróbujemy. W intrze usłyszałem pewną historię wprowadzającą, która na samym końcu sprawiła tyle, że uśmiechnąłem się pod nosem i tyle jeśli chodzi o fabułę. Graficznie też nie ma tu jakiś fajerwerków by zachwycać się krajobrazem. Więc zadacie sobie pytanie po co w to grać? No i tu muszę wszystkich zaskoczyć, gra broni się miodem płynącym z siekania na różne sposoby, calej masy przeciwników. Ta pozycja jest świetnym przerywnikiem między wiekszymi tytułami, a co więcej wystarczy nam około 10h, co moim zdaniem jest na plus. Nie wiem czy to ta sama ekipa od wampira, gdyż drzewko rozwoju bazuje na podobnym schemacie, lub po prostu zostało to zgapione. Mamy dwie postawy naszego wilkołaka szybką i ciężką, które udoskonalamy. Łatwo się domyśleć na czym polegają więc nie będę tego opisywał. Ogólnie pewnie nigdy bym tego nie kupił, ale dzięki usługą czy to Sony czy MS wiele niszowych produkcji może zdobyć jakieś większe grono, a i może dzięki temu w przyszłości zrobią coś znacznie lepszego. Tak czy inaczej polecam tą krwistą siekankę, daje mnóstwo satysfakcji. 6 Cytuj
Plugawy 3 681 Opublikowano 24 października 2022 Opublikowano 24 października 2022 Wpadła w Cyberpunk no i jest lekki kacyk, ale co zrobić Gdyby Redzi wrzucili wszystko co zapowiadali to był by hicior pokroju Wiedźmina, tak niestety troche zabrakło. Platyna robiona na dwa razy, pierwsze przejscie 100h street kidem, drugie 18h jako korpo hakerka. Trudno nie było a grałem na najwyższym nawet za drugim razem od początku. Platyna taka 4/10 jeśli chodzi o trudność. 7 Cytuj
_daras_ 725 Opublikowano 30 października 2022 Opublikowano 30 października 2022 W dniu 24.10.2022 o 17:55, Plugawy napisał: Platyna robiona na dwa razy, pierwsze przejscie 100h street kidem, drugie 18h jako korpo hakerka. Ty też nie zrobiłeś ręcznego sejwa przed misją z Takemurą? Cytuj
Plugawy 3 681 Opublikowano 30 października 2022 Opublikowano 30 października 2022 Był pewnie jakis, ale ze nie grałem z opisem to nawet nie wiedziałem, że coś ominąłem. Raz w połowie gry jak spojrzałem w stany gry i zobaczyłem tonę autosejwow to postanowiłem je pokasować bo lubię mieć porządek potem się okazało, że Takemure ominąłem i niestety już tego autosejwa nie bylo. No, ale w 18h przeleciałem główny watek i zrobiłem odpowiednie zakończenie. To z Takemura jest jednym z fajniejszych. 1 Cytuj
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Wredny 9 499 Opublikowano 5 listopada 2022 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Opublikowano 5 listopada 2022 A Plague Tale: Requiem Platyna #140. Moja dziewiąta platynka w tym roku (jestem zaskoczony tym całkiem niezłym wynikiem, jak na mnie) i okrągła, sto czterdziesta ogólnie Ten tytuł to moja absolutna perełka w tym roku i póki co moje GOTY 2022 - aż sam się śmieję z moich wątpliwości, co do kupna w okolicach premiery Bezpośrednia kontynuacja całkiem fajnego Innocence sprzed trzech lat (więc bez znajomości jedynki nawet nie zaczynajcie), ale robiąca wszystko z większym budżetem i rozmachem, a także z dużo lepiej rozwiniętymi postaciami i z o wiele bardziej wciągającą historią. Tak jak w "jedynce", tak i tutaj wcielamy się w rolę Amicii, której towarzyszy jej młodszy brat Hugo, ale w przeciwieństwie do tamtej części, w której młody irytował mnie do tego stopnia, że życzyłem mu śmierci, tutaj najzwyczajniej w świecie polubiłem gnojka i to do tego stopnia, że sam odczuwałem niepokój o jego losy i martwiło mnie jego gorsze samopoczucie, czy momenty, w których doświadczył tylu okropieństw, że ciężko mu było powrócić do roli beztroskiego berbecia, cieszącego się na widok kwiatka czy piórka. Cała historia jest bardzo zgrabnie napisana i bardzo zręcznie prowadzona, w czym pomagają świetnie napisane postacie, które nie dość, że da się lubić to jeszcze z czasem naprawdę zaczynamy się o nie troszczyć. Gameplayowo to rozwinięcie formuły z Innocence - skradanka z prostym systemem craftingu, rozwiązywaniem środowiskowych zagadek i okazjonalną walką plus kilka nowych zabawek i możliwości. Z racji dużo większych miejscówek, znaczącą rolę odgrywa tu eksploracja, bowiem w różnych zakątkach twórcy poukrywali skrzynki z przydatnymi surowcami, warsztaty do upgrade'owania lub znajdźki w postaci fajnych "stories", które wzbogacają naszą wiedzę o tym świecie. Lokacje, które przyjdzie nam przymierzać to jedne z najlepiej wykonanych miejscówek, jakie miałem przyjemność zwiedzać w gierkach i czuć, że każdy z leveli wykonany jest z niesamowitą dbałością o detale i pieczołowitością. Tryb foto (swoją drogą zajebisty, pozwalający nawet na trochę oszukiwania, bo można go używać, niczym drona, oglądając okolicę z wyprzedzeniem) był ciągle w użyciu i natrzaskałem masę screenshotów Dźwiękowo to również najwyższa półka, od świetnych odgłosów otoczenia, poprzez kapitalnie odegrane postacie, a na zajebistej ścieżce dźwiękowej z genialnym motywem przewodnim skończywszy. W temacie trofeów nie ma tu nic wybitnie skomplikowanego i zestaw jest raczej z gatunku tych prostych. Najwięcej czasu i "zachodu" sprawi wymaksowanie trzech różnych stylów gry, bo nie da się tego zrobić w trakcie jednego przejścia. Po każdej z większych, skradanych lokacji, gra ocenia sposób, w jaki sobie poradziliśmy, progresując jeden z trzech pasków postępu - jeśli przemykamy cichaczem, zabijając max 30% przeciwników w danej lokacji, rośnie nam "Prudence" i odblokowują się skille, przypisane do tej ścieżki rozwoju. Od 30-60% zabitych to Opportunism, a powyżej rośnie nam Agression i nie trudno się domyślić, że był to pierwszy komplet skilli, który wymaxowałem No ale nie moja wina, że chciałem otworzyć wszystkie znajdowane skrzynki, a to najłatwiej się robi, gdy nikt nie łazi nam za plecami Surowce do wymaksowania całego ekwipunku można znaleźć w trakcie jednego przejścia, w przeciwieństwie do tego, co twierdzi poradnik PowerPyx - wiem, bo sam wszystko wymaksowałem przed napisami końcowymi, grając na Normalu. Jeśli jednak nie uda Wam się znaleźć wystarczającej liczby "części" do upgrade'ów, to po skończeniu fabuły i tak będziecie musieli odpalić New Game +, żeby rozwinąć skille, których wcześniej nie wymaxowaliście - u mnie było to prawie całe drugie przejście (aż do rozdziału jedenastego), ale można to ogarnąć szybciej, zwłaszcza jak później, po wymaksowaniu Agression w pierwszym przejściu, powstrzymacie się od zabijania. Znajdźki (historyjki, kwiatki, piórka i ukryte skrzynki) nie są jakoś specjalnie trudne do znalezienia i dla osób lubiących lizać ściany YouTube może się nawet nie przydać - mi po przejściu brakowało jednej historyjki i dwóch ukrytych skrzyń, ale doskonale wiedziałem, gdzie będą - po prostu trzy razy, mimo kilku ścieżek, wybrałem tę, która prowadzi dalej fabułę i już niestety nie można się cofnąć. Jeśli więc jakimś zrządzeniem losu coś przegapicie, można to dozbierać, używając opcji Chapter Select. Jedyny problem miałem z banalnym trofeum "Perfect Shot" z pierwszego rozdziału gry, bo mimo, że czterokrotnie wykonałem wymagania potrzebne do jego wpadnięcia - żadnego pucharka nie otrzymałem. Poczytałem w sieci, że pomaga zaczęcie nowej gry na najniższym poziomie trudności i rzeczywiście - w momencie zaliczenia wyzwania trofeum wpadło, a chwilę po nim platynka, z której dołączam powyższego screenshota. Podsumowując tę ścianę tekstu - gierka to dla mnie 9/10, czas spędzony z nią to około 38h, a ocena trudności platyny to 3/10. 10 3 1 Cytuj
MEVEK 3 459 Opublikowano 5 listopada 2022 Opublikowano 5 listopada 2022 Obszerna lektura - chyba pomyliles tematy 1 Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.