Skocz do zawartości

Torment: Tides of Numenera


Gość _Be_

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Z tego co wiem gierka na PC jest chwalona za optymalizację, sprawdzałeś czy faktycznie ci nie pójdzie  (minimalne wymagania ma bardzo niskie)?

macbook air :/ nic na nim nie dziala.

Opublikowano

U mnie 21 godzin na liczniku i zmierzam w kierunku sanktuarium Pana Wcieleń. Pierwsza lokacja już praktycznie wyczyszczona w każdym calu, ze wszystkimi porozmawiałem, zajrzałem chyba do każdego zakamarka, zadania powykonywane.

 

O ile Wykwit i pozostałe, mniejsze huby będą miały podobną ilość rzeczy do zrobienia, to spokojnie mogę liczyć na około 40 godzin zabawy. Co najważniejsze, nie czuję żadnego znużenia. Nawet do towarzyszów zdążyłem się na dobre przywiązać, szczególnie do Rhin (świetna postać, idealna pod "rolplejowanie"). 

 

Przy okazji, przez ten czas nadal nie toczyłem żadnej walki.

Opublikowano

Wersja PL ma taki dobry dubbing czy jest jakis inny powód dla którego większość gra po polsku? Pytam bo kupiłem ale jeszcze nie miałem czasu odpalić a celowałem w wersję EN (Fronczewski mi nie robi i podobno nie ma zadnej głównej roli - jak sie myle to mnie poprawcie).

Opublikowano

Większość gra po polsku, bo wyrąbany trailer pl z głosem Gudowskiego. To jest gra która ma przypomnieć stare dobre czasy z Baldurem/ Icewind / P:T

Samego dubbingu jest tak naprawdę tyle, ile we wspomnianym P:T czyli naprawdę niedużo.

To po prostu gra, gdzie jest naprawdę dużo tekstu do czytania graj jak ci pasuje język zmienia się jednym kliknięciem w opcjach, co jak na Steamową grę jest dosyć oryginalne.

  • Plusik 1
Opublikowano

Dubbingu jest tyle, co kot napłakał. Ja gram w polskiej wersji, bo nie wyobrażam sobie, żebym tyle tekstu (dodatkowo z tak trudnym słownictwem) miał czytać po angielsku.

  • Plusik 1
Opublikowano

Nie wiem jak niektórzy recenzenci mogli skończyć Tormenta w 25 godzin, rzekomo wykonując wszystkie/większość misji i dokładnie zagłębiając się w świat gry. Mam aktualnie 30 godzin na liczniku i siedzę w Nekropolii, więc przypuszczam, że mniej więcej połowa za mną.

 

Nic się nie zmieniło w mojej ocenie - nadal jestem zachwycony i gdy tylko zasiadam do gry, to z głowy mam przynajmniej 3 godziny. Póki co udaje mi się również trzymać postawionego celu, czyli unikania walki.

 

Oby tylko do samego końca był taki wysoki poziom. ;)

Opublikowano

Patcha poprawiającego gre na konsolach mozna spodziewac sie w najblizszych kilku tygodniach. To samo poprawionych starc i tego noewgo kompana. Takze decyzja o czekaniu na granie za pol roku to chyba najlepsze rozwiazanie.

Opublikowano

Ukończone. Zajęło mi to 51 godzin.
 
W skrócie - świetny tytuł, warty zagrania. Nawet jeśli nie za pełną cenę, to fani rpgów nie powinni go pomijać. Ja bawiłem się bardzo dobrze i ani przez chwilę nie poczułem znużenia, świat gry wciągnął mnie bez reszty, czytałem wszystko od deski do deski, wykonałem chyba każdy dostępny dla mojej postaci quest, a w moim zakończeniu:

Stwierdziłem, że nie mogę decydować o życiu Porzuconych i poprosiłem Rozpacz o przywrócenie wszystkiego do poprzedniego stanu. Przystała na to, bo przez całą rozgrywkę pokazałem, że liczę się ze zdaniem innych, cenię życie każdej jednostki i troszczę się o dobro ogółu (złoty nurt; nie wiem, czy to rzeczywiście miało aż taki wpływ). Zamknęła labirynt w moim umyśle, w tym całą zawartą w nim wiedzę i dała każdemu nieco czasu, żeby nacieszyć się życiem, domknąć swoje sprawy. Obiecała jednocześnie, że kiedyś po nas wróci i tak zrobiła - w swoim czasie, po kolei wszystkich unicestwiła, włącznie z moim bohaterem, który ostatnie momenty spędzał na naprawianiu błędów i wyrządzonego zła.
Jestem zadowolony z tej decyzji - spotkała się z poparciem ze strony innych Porzuconych, w tym Pierwszej.


 
Oczywiście było też podsumowanie dotyczące wszystkich towarzyszy, kilku postaci pobocznych (nie spodziewałem się, że moje działania będą miały wpływ na zakończenia niektórych z nich), końcowy stan świata. Za dużo by dokładnie spamiętać. Ogólnie historia przypadła mi do gustu, ciekawiła mnie do samego końca i pozostawiła trochę do własnej interpretacji. Wątki Rozpaczy, której nie podoba się zabawa w nieśmiertelność i zaburzanie balansu w świecie oraz Pana Wcieleń (jego początki, motywy i cele) dobrze poprowadzone.
 
Niestety nie udało mi się przejść gry bez walki. W ostatniej godzinie było kilka Kryzysów - ogólnie proste i przypuszczam, że mógłbym tego uniknąć, ale w jednym przypadku zawalczyłem. Nie było to jednak trudne, nawet dla moich postaci, rozwijanych pod zupełnie innym kątem. Tak więc przez całą zabawę stoczyłem tylko jedną walkę (nie licząc obowiązkowej tutorialowej). Myślę, że to i tak niezłe osiągnięcie.
 
Nie ominęły mnie też bugi, chociaż nie były one przesadnie dokuczliwe. Czasem zamiast imion niektórych postaci wyświetlały się krzaczki, a powiadomienia o stanie misji i opisy potrafiły pozostawać na ekranie dopóki nie przeszedłem do innej lokacji. Zdarzały się pewne błędy w tłumaczeniu (np. zmieniające płeć rozmówcy) i problemy w działaniu pada (niektóre przyciski przestawały odpowiadać, pomagało rozłączenie i ponowne podłączenie; głównie działo się to przy wczytaniu save'a). Oprócz tego w bardziej intensywnych momentach mocniej spadały klatki (3-4 razy w ciągu całej rozgrywki). Ogółem nic, co by zepsuło zabawę czy uniemożliwiło ukończeniu misji, porozmawiania z kimś itp.
 
Na duży plus muzyka. Właściwie wszystkie utwory mi się podobały, ale najbardziej chyba motywy z Miel Avest, Wykwitu i creditsów. Pozostając przy udźwiękowieniu, szkoda, że  nie postarano się o więcej kwestii mówionych. Nawet nie chodzi o samych towarzyszy, ale najważniejsze postaci poboczne i te z głównej linii fabularnej powinny mieć głos.
 
Co do grafiki, zgodzę się, że jest dość nierówna. Są miejsca, które robią ogromne wrażenie i są bogate w detale (Wykwit, chociaż dużą rolę odgrywa tutaj sam design), ale też takie, obok których można przejść raczej obojętnie (Dolina Poległych Bohaterów). Niemniej nie jest źle.
 
Towarzysze - mi przez całą grę towarzyszyli Tybir, Callistege i Rhin. Pierwszy taki meh, jego wątek też przeciętny. Calli była w porządku, ciekawsza, a zakończenie, które u mnie uzyskała jak dla satysfakcjonujące. Rhin najbardziej mi się podobała z tej trójki. Przywiązałem się do niej, czasem swoje decyzje opierałem na jej słowach i prośbach, starałem się ją zrozumieć. W tym przypadku tylko konkluzja okazała się trochę niesatysfakcjonująca, ale to może dlatego, że była bardziej otwarta niż u pozostałych.
 
Baaaardzo podobały mi się retrospekcje, w których można zajrzeć do przeszłości konkretnych postaci i nawet zmienić jej przebieg. Nie obraziłbym się, gdyby było ich więcej i miały jeszcze większy wpływ na historię. O misjach napiszę tylko tyle, że były na wysokim poziomie, nierzadko wielowątkowe i przeplatające się nawzajem. Dialogi również świetne, choć zgodzę się, że niektóre tak przekombinowane, że musiałem czytać po kilka razy.
 
Jeśli miałbym wystawić ocenę, to T:ToN spokojnie dostałoby ode mnie 9/10. Nie bawiłem się tak dobrze od czasu Wiedźmina 3.
 
Swoją drogą, mam nadzieję, że pojawią się jakieś inne tytuły w settingu Numenery (dodatkami do Tidesów też bym nie pogardził). Tyle możliwości w tym fantastycznym świecie.

Opublikowano

a udało ci się uniknąć walki w 

azylu porzuconych

? Bo ja cholera tam nie mogłem uniknąć starcia. Nie wiem może dało się to jakoś inaczej rozwiązać bo u mnie 

rozpacz zaatakowała

 

 

Ja dopiero dotarłem do wykwitu. ZA duzo gier na raz przechodzę. Kurde wykwit zrobił na mnie kolosalne wrażenie co za miejscówka. Nieźle musieli jarać twórcy tej miejscówki :)

Opublikowano (edytowane)

Udało. Tam jest ogólnie kilka opcjonalnych celów do wykonania, ale po pierwszej nieudanej próbie zdecydowałem, że pobiegnę od razu do tej "piramidy". Gonili mnie, ale udało się przetrwać, nie tracąc czasu i punktów akcji na walkę. ;)

 

Ale jeśli chodzi o to, czy w ogóle można nie dopuścić do tego wydarzenia, to nie - za każdym razem się to dzieje.

Edytowane przez Bigby
Opublikowano (edytowane)

Chyba "ratowanie" ich nie ma znaczenia bo główny bohater zawsze potem w Wykwicie pyta się "a gdzie reszta ?"

Poza tym nie wyobrażam sobie sensownie uratować wszystkich musieliby dać Rozpaczy znacznie mniejszy movement.

 

a udało ci się uniknąć walki w 

 

Blantman to nie była walka tylko wejście w "kryzys" twórcy zapowiadali że nie da się uniknąć zawsze kryzysu ale da się uniknąć "zabijania".

 

Rhin najbardziej mi się podobała z tej trójki

 

Wysłałeś ją do jej świata ? ;p

Edytowane przez Dr.Czekolada
Opublikowano

Uratowałem jednego, ale zanim zdążył się ewakuować, to go Rozpacz stopiła, więc ostatecznie odpuściłem. :D

 

 

Wysłałeś ją do jej świata ? ;p

 

Wysłałem, wysłałem. Nie przyszło mi to łatwo. ;)

Opublikowano

Rhin zdecydowanie najlepszym towarzyszem. Z tym swoim kamykiem Bogiem Alhem przypominała mi trochę Minsca z BG. :D Poza tym dobry motyw pod koniec jak wyśle się ją do prawdziwego domu. :)

Opublikowano

W ogóle jakie bóle dupy na steamie w recenzjach ludzi, większość które przewertowałem skłoniły mnie do konkluzji, że ludzie spodziewali się jakiegoś Baldur's Gate 3 często wymieniając Pillarsy/Tyranny jako gry rpg lepsze xd 

 

Osobiście przyznam jednak czułem spory niedosyt po skończeniu okazało się, że nawet przeoczyłem Oazę i jedyny moment kiedy tam się zjawiłem to przez opowiadanie z jednego retrospektora.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...