Skocz do zawartości

Gry, które wydają się nam średniawe/słabe pomimo dobrych ocen recenzentów


tomzacz

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

TES5: Skyrim - Jak to ktoś powiedział, gra rozległa jak ocean, ale płytka jak kałuża. Na początku byłem pod wrażeniem, ale po kilku godzinach stwierdziłem, że widziałem już wszystko. Świat jest martwy i wypełniony kukłami robiącymi za NPC, a questy nie porwały mnie nawet w połowie tak, jak poprzednie odsłony.

 

Final Fantasy X - Bez komentarza. Na forumku już i tak każdy zna moje zdanie na temat tej gry.

 

Silent Hill 2 - Fabuła i postacie super, niezaprzeczalnie. Gameplay'owo i od strony stylistyki niestety nuda, szczególnie na tle jedynki, czy trójki. Domyślny poziom trudności za niski, wszędzie pełno amunicji i apteczek, na czym ucierpiał sam "horror", bo w ogóle się nie martwiłem o los postaci.

 

Spec Ops: The Line - Świetny koncept i pomysł, ale nie usprawiedliwia on absurdalnie nudnego i monotonnego gameplay'u. Po raptem dwóch godzinach miałem dość a do samego końca się musiałem zmuszać.

 

The Stanley Parable - Jak wyżej, z tym że gameplay praktycznie nie istnieje.

Edytowane przez Suavek
  • Minusik 1
Opublikowano

Nie, żeby się kłócić, bo nie o to w tym temacie chodzi, ale jak dla mnie Morrowind > Skyrim > Oblivion. Z tymże najnudniejsze i nieciekawe zadania miał właśnie Oblivion, Wciąż gram z Skyrim i ciągle trafia mi się coś ciekawego do roboty.

 

Stalney Parable to nie gra, to interaktywna opowieść i tak należy do tego podchodzić. Bawiłem się świetnie.

 

Co do serii Assassin Creed. Przeszedłem wszystkie począwszy od najbardziej nudnego, czyli 1, do jednego z ciekawszych (oczywiście dwójka jest nie do pokonania), czyli IV. Zgodzę się, że gra jest płytka jak kałuża, infantylna jak bajki dla dzieci i w ogóle samograj, z drugiej strony granie to taka sama rozrywka jak książki czy film i czasami potrzeba po prostu totalnego odmóżdżacza w postaci gier pokroju cyklu Ubi.

 

Podobnie traktuję serię Mass Effect. Zawsze chciałem zagrać w wykurwiście epicke i pompastyczne sf (w fantasy prym wiodą Wrota Baldura), ja kontra wszechświat. I Bioware dało mi dokładnie to, o czym marzyłem. Space opera pełną gębą.

 

Uważam, że przez niepotrzebne analizowanie i rozbijanie na czynniki pierwsze tego co nas otacza, tracimy cały zapał do zabawy. Tak postępują dojrzali, poważni dorośli , a ja grając w gierki staję się ponownie dzieciakiem, tylko zabawki mam inne.

 

Co do gier wysoko ocenianych, nie mogę zrozumieć fenomenu Mario, a dokładnie kolejnych części serii 2d. W kółko to samo, zmienia się tylko otoczenie. 

Doceniam jednak geniusz zawarty w Galaxy. W to gra mi się bardzo przyjemnie.

Opublikowano

Tomb Raider: Definitive Edition. Skusiła fajna cena, 49 zł za cyfraka, gdy nie ma się w co grać, to niezły interes. W tym momencie żałuję jednak, że wziąłem remasterowane przygody Lary, a nie np. Sleeping Dogs. Nie zrozumcie mnie źle - to nie jest zła gra, ale tylko w granicach zapłaconych 50 zł. 
Ładna grafika, efektowne, bogate w efekty quick time events, ale... jakies łatwe to i do bólu naiwne. Jako, że to prequel wszystkiego, co w związku z Tomb Raider widzieliśmy, obcujemy z Larą - młodą niewinną dziewuchą, która morduje po drodze dziesiątki złoczyńców, która zjeżdżając na plecach w przepaść doskonale obsługuje obrzyn, wytrzymuje mołotwa rzuconego w głowę i konstruuje ulepszenia karabinów maszynowych... Nie trzyma się to kupy, gra dodatkowo usiłuje nam utrudniać przygodę niezbyt finezyjnymi zagadkami, jeszcze gorszymi znajdźkami sztucznie przedłużającymi rozgrywkę (jedynie relikty ubarwiają tę podróż)... 
Nie wspominam już o lokalizacji - trafiona strzałą Lara wydaje z siebie niewinne "Niech to szlag". 

No nic, możliwe że po Last of Us'owym survivalu i zabierania się za Bloodborne każda gra wydaje mi się teraz łatwa. Tomb Raider gwarantuje fun z zabawy, ale po zerknięciu na GryOnline i 9,1 spodziewałem się czegoś, co zwali z nóg. Jak dla mnie mocne 6,5/7

Opublikowano

Nie, żeby się kłócić, bo nie o to w tym temacie chodzi, ale jak dla mnie Morrowind > Skyrim > Oblivion. Z tymże najnudniejsze i nieciekawe zadania miał właśnie Oblivion, Wciąż gram z Skyrim i ciągle trafia mi się coś ciekawego do roboty.

 

Stalney Parable to nie gra, to interaktywna opowieść i tak należy do tego podchodzić. Bawiłem się świetnie.

Cóż, gusta i guściki. Coś, czego minusujący najwyraźniej nie są w stanie pojąć. No bo jak ktoś śmie mieć inne zdanie! ;)

 

Nie o kłótnie chodzi, ale o opinie owszem. Prawdę mówiąc Oblivion też jakiś porywający nie był, ale to było lata wcześniej, jeszcze kiedy ten cały silnik robił jakieś wrażenie. Osobiście miałem przy Oblivionie dwa podejścia - jako oklepany rycerzyk, którego rzuciłem w cholerę, a następnie jako zabójca i złodziej, ale o dobrej karmie, bo wszystkie niecne czyny robiłem po kryjomu. Misje mrocznego bractwa były świetne, z ciekawym twistem gdzieś w połowie i to głównie one trzymały mnie przy grze. W Skyrim chciałem zrobić bardzo podobny run, ale szybko się zniechęciłem, bo kukłowaci NPC w ogóle sobą nie przekonywali, dialogi nie porywały, questy nudziły, a sam system rozgrywki i horrendalnie beznadziejny interface skutecznie uprzykrzyły jakąkolwiek zabawę. Grałem bez modów i taką też formę gry oceniam w tym momencie.

 

Co do Stanley Parable, jak zwał, tak zwał. Miałem styczność z różnymi tytułami, które nie określają się mianem gry, przy których byłem o wiele bardziej zaabsorbowany i zainteresowany. Tymczasem fakt, że Stanley Parable to gra z perspektywy FPP sprawił, że wielokrotnie kręciłem się w kółko po pustym pomieszczeniu, bo akurat narrator gadał sobie w najlepsze przez trzy minuty jakąś niby klawą anegdotkę, czy inną obserwację na temat poczynań gracza. Ja to pamiętam podsumowałem stwierdzeniem, że "gra" jest równie pomysłowa, co nudna. No przykro mi, ale _osobiście_ mam troszkę inny stosunek do interaktywnych mediów. Bo skoro "gra" wsadza mnie w buty jakiejś postaci, daje określony zakres ruchów czy możliwości, to niech pozwoli mi to wykorzystać w sensowny sposób. Jasne, super, łamanie czwartej ściany i wychodzenie na wprost oklepanym zachowaniom graczy, opatrzone stosownym komentarzem to cała idea Stanley Parable, ale co z tego, skoro w wielu przypadkach sprowadza się to do kręcenia w kółko, a nawet stania w miejscu bezczynnie. Jasne, przyznam, doświadczenie tytułu było... ciekawe... ale za cholerę nie uznam tego za czas przyjemny, ani nawet dobrze spożytkowany. Ot moje zdanie.

  • Plusik 1
Opublikowano

To The Moon - liczyłem na oldskullowego rpga, a dostałem prostą przygodówkę na dwa wieczorki.

Całość śmiga chyba na RPG Makrze.

 

Nawet tego (pipi) nie ukonczylem. A tez naczytalem sie o cudach na kiju i  wole pokemony na gameboyu.

 

Borderlands- Pogralem chwile w pierwsza czesc i wy(pipi)alem do kosza. Nie trawie cell shadingu, tego robocika z tutoriala i w ogole gry.

 

Spec Ops The Line- Mam to w domu i sam nie wiem. Graficznie spoko, fabularnie ok i grywalnosc bylaby fajna gdyby nie to, ze albo przejadly mi sie juz gry z falami wrogow naplywajacymi do odstrzalu co chwile albo tam wyjatkowo srednio to zrobili.

Opublikowano

Też tak myślałem, ale jednak przebiłem się i kilka momentów ma naprawdę dobrych. Dla historii warto. 

Opublikowano

NIe wiem czemu ktos wymienia w tym temacie Spec Opsa skoro ta gra nie zgarniala dobrych ocen.

 

A juz abstrahu.jac to jest warta ogrania. Chyba, ze ktos wychowal sie na girsach to mozna zrozumiec i wspolczuc.

Opublikowano (edytowane)

To The Moon - liczyłem na oldskullowego rpga, a dostałem prostą przygodówkę na dwa wieczorki.

Całość śmiga chyba na RPG Makrze.

Fifa 16. Liczyłem na dobre szutrowe rajdy, dostałem piłke nożną.

 

1 PES 16. Arcade z fatalnym multi

 

2 cała seria Halo- nie lezy mi uniwersum

 

3 seria Assasyn. Dwójka mi sie podobała (muzyka, klimat i grafika jak na swój czas), potem to odcinanie kuponów i totalne odmużdzenie. Wysokie noty tej gry to upadek dziennikarstwa

 

4 nowy Tomb Raider- klon Uncharted, usiłujący być na serio, wychodzi karykaturalnie

Edytowane przez Croc
  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

Dysonans miedzy ocenami recenzentów a prawdziwą jakością gier to akurat znak charakterystyczny dzisiejszego skorumpowanego rynku gier.. 

 

Mass Effect - kiepawe SF, badziewny fps z baaaaaaaaaaardzo lekkimi elementami rpg a oceny poniżej 8/10 i goty nie schodzą. 

Assasyny - bez komentarza 

Shadow of Mordor - od groma nagród i pochwalnych recek a gra jest totalną kaszaną w której przegrać mogą tylko uposledzone małpy ( a i nawet wtedy nie jest to prawdziwa przegrana )

Skyrim - typowy zabugowany krapiszczon od bethesdy

Fallout 4 - j/w 

No i oczywiście creme de la creme - Call of Duty 

Opublikowano

Moze nie jest to do konca miarodajne,bo dopiero kilka godzin za mna ale  infejmusem na ps3 jestem mocno rozczarowany. Oceny recenzentow dobre,graczy tak samo,a ja mam skojarzenia z pierwszym AC,gdzie jesli zagrales 3 h to tak jakbys widzial cala gre.

Slaby gejmplej,miasto,misje oraz irytujace nieprzynoszace frajdy poruszenie sie po tekturowym miescie.No nie jest za dobrze.

Nie wiem czy nudza mnie tego rodzaju gry czy moze  exy sony sa czesto  przehajpowane i dostaje dobre oceny dlatego,ze sa exami,ale na pewno spodziewalem sie wiecej.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...