Hubert249 4 279 Opublikowano 15 marca Opublikowano 15 marca 18 godzin temu, Ukukuki napisał: Ja zaczynam w tym roku budowę, bez działki nie wiem czy się w milionie zmieszczę fundamenty wychodzą około 70 tysięcy z materiałem i robocizn. Sam stan surowy 250 tysięcy do tego dach którego jeszcze nie wyceniałem. Jak do 500 tysi uda się zmieścić ze stanem surowym zamkniętym to będzie super. Powiem Ci, to samo co słyszałem w 2020, kiedy kupiłem projekt - "pojebało cie? przy tych cenach??!!!" No i dobrze, że nie posłuchałem ludzi, bo po wybuchu wojny, ceny poszybowały jeszcze wyżej, a ja wtedy miałem juz kupione większość materiałów. Składy budowlane przechowują towar nawet rok czasu. Nigdy nie ma dobrego czasu, więc jak nie teraz to nigdy. Teraz najważniejsi są murarze. Poszukaj nowych domów w okolicy i popytaj ludzi. Tu nie ma ani pół procenta na zły wybór , bo chujowa ekipa zamieni twoje życie w piekło. Najlepiej ogarnij typów, którzy stawiają mury i robią też dach. No i szukaj ekip, pytaj ludzi, nie bierz pierwszych z brzegu. Jest duża szansa, że trafisz na partaczy, albo wydoją cię jak krowę. Na wejściu pytaj o cenę, a jak typ zacznie kręcić nosem, że musi obliczyć itd to mu daj 2 dni, a jak nie dostaniesz oferty to niech spierdala. Dziś większość to profesjonalne firmy, ale ciągle jest dużo Zdiśków, którzy cenę mówią dopiero po robocie. Wbrew pozorom budowa domu, to żaden wyczyn, jestem z małopolski i tutaj są tysiące nowych chat i jakoś ludzie ogarniają temat. Najgorzej to zacząć, później, to leci i sam zobaczysz jak taka inwestycja zmieni twoje podejście do życia. Cytuj
Mejm 15 307 Opublikowano 15 marca Opublikowano 15 marca 10 minut temu, Hubert249 napisał: sam zobaczysz jak taka inwestycja zmieni twoje podejście do życia. I do ludzi pewnie tez Cytuj
kislawa 548 Opublikowano 15 marca Opublikowano 15 marca (edytowane) Ciekawie się to czyta, bo wychodzi na to że albo się mieszka w super lokalizacji w mieście (tak jakby każda taka była) albo w jakimś totalnym wypizdowie w szeregówce, na betonowej pustyni z dino w okolicy i bez żadnej infrastruktury. Ale życie nie jest takie czarno białe i tak samo jak są chujowe dzielnice w obrębie miasta, tak samo można mieszkać w spoko okolicy za miastem. My się przeprowadziliśmy w 2020 ze starej Pragi do Grodziska Mazowieckiego i to była najlepsza decyzja ever. Fajnie że miałem, metro, tramwaj, pociąg, autobus pod nosem, a do pracy 10km, skoro i tak samochodem ta droga zajmowała mi godzinę a komunikacją 40 minut. Teraz mam 30km i droga zajmuje mi 30-35 minut samochodem i 40 minut komunikacją. Fajnie że miałem mieszkanie z widokiem na Wisłę i panoramę centrum, skoro latem było w nim ponad 30 stopni, klima nie wyrabiała, a wieczne darcie mordy najebanych ludzi nie pozwalało spać normalnie. Teraz do Warszawy jeżdzę ze 2-3 razy w tygodni do pracy albo na spacer bo wsyzsko po prostu mam na miejscu. Grodzisk jest na tyle rozwinięty że po prostu nie musze się nigdzie ruszać i tak spokojnie na codzień mógłbym funkcjonować bez samochodu. Koszty utrzymania, na Pradze (mieszkanie 50metrów) płaciliśmy 800zł czynszu z miejscem parkingowym pod chmurką, plus rachunki - czyli miesięcznie z internetem 1200zł, tu w skali roku płacimy około 650zł miesięcznie (no teraz prąd mocno nam dojebał - z 200 na miesiąc na 400, wiec w tym roku pewnie miesięcznie trzeba będzie liczyć już 850zł, ale czynsz w tym mieszkaniu na Pradze wynosi już ponad 1000zł więc wszysko drożeje). Oczywiście zawsze prądu czy gazu więcej zużyjesz w domu, bo raz większy metraż, dwa więcej sprzętów i to się wszystko zbiera, natomiast raz nie płacisz czynszu, a dwa jesteś w stanie sam w miarę kontrolować zużycie mediów. edit: no i nam się przyfarciło, bo nie mamy żadnej patodewleoperki, tylko normalny bliźniak, 500m działki, wszystkie media miejskie, normalna droga, 300 metrów do biedronek, żabek itp, do około po prostu osiedla domków Konkludując dom czy mieszkanie do WSZYSTKO zależy od preferencji i głównie od lokalizacji. No i na koniec fun fact, przed przeprowadzką do grodziska mieliśmy w 2019 wybrane mieszkanie, rewitalizowana kamienica, termin oddania 4Q2022, 3 piętro 75 metrów i niecałe 800k. Finalnie stwierdziliśmy ze jednak dom, raz że w tej kasie mamy wykończone 200m, dwa że chcieliśmy trochę ciszy i ogródka. W każdym razie w zeszłym roku w wakacje poszliśmy na spacer po Pradze i okazało się że kamienica jak była rozjebana tak jest (a nawet bardziej), wszystko zabezpieczone termą, bo pan deweloper kasę wziął i mu się zbankrutowało Edytowane 15 marca przez kislawa 1 Cytuj
LeifErikson 1 108 Opublikowano 15 marca Opublikowano 15 marca Oczywiście, nie ma jednego idealnego rozwiązania. W ogóle i tak trzeba mieć mega farta w zyciu żeby prowadzić takie rozkminy. Moim zdaniem małe miasta tak do 100k mieszkańców są najlepszym kompromisem, ale to trzeba mieć luksus pracy zdalnej/hybrydowej albo po prostu cale zycie tam prowadzic lacznie z zawodowym i zapomniec o wojewódzkich molochach. Bo nawet mieszkajac niby kawałek od granicy dużego miasta możesz znaleźć robotę po drugiej stronie tegoż i z 20 minut dojazdu robi się godzina albo lepiej. 1 Cytuj
MaZZeo 14 182 Opublikowano 15 marca Opublikowano 15 marca Jeszcze jedna kwestia o której nikt nie wspomniał to czy ktoś posiada dzieci i w jakim wieku. Co z tego że kupi się dom z ogródkiem i pokojem dla każdego dzieciaka na przedmieściach albo prowincji, kiedy te trzeba będzie podwozić dzień w dzień do i ze szkoły, a i relacje z równieśnikami znikną bo koledzy i koleżanki będą miały daleko i skazuje się dzieci na samotność. Chyba że będziesz robił za taryfiarza dzieciakom do 18 roku życia, a potem kupisz im samochód bo przecież komunikacja poza aglomeracjami jest z dupy. Sam to przeżywałem za młodu więc wiem o czym mówię, dlatego perspektywa domu dla mojej własnej rodziny nie jest taka oczywista, to będzie bardzo ciężka rozkmina. Chyba trzeba zacząć wstawać wcześniej rano to może uzbieram na jakiś segment w mieście 1 Cytuj
Mejm 15 307 Opublikowano 15 marca Opublikowano 15 marca A propos dzieci, to kupijesz taki segment na peryferiach a somsiad obok instaluje bachorom basen na tarasie i sluchasz jak dra geby cale lato Cytuj
Plugawy 3 685 Opublikowano 15 marca Opublikowano 15 marca 47 minut temu, Mejm napisał: A propos dzieci, to kupijesz taki segment na peryferiach a somsiad obok instaluje bachorom basen na tarasie i sluchasz jak dra geby cale lato Czy to przytyk do balona? On zainstalował dzieciakom basen na tarasie. Cytuj
iluck85 2 910 Opublikowano 15 marca Opublikowano 15 marca Godzinę temu, MaZZeo napisał: Jeszcze jedna kwestia o której nikt nie wspomniał to czy ktoś posiada dzieci i w jakim wieku. Co z tego że kupi się dom z ogródkiem i pokojem dla każdego dzieciaka na przedmieściach albo prowincji, kiedy te trzeba będzie podwozić dzień w dzień do i ze szkoły, a i relacje z równieśnikami znikną bo koledzy i koleżanki będą miały daleko i skazuje się dzieci na samotność. Chyba że będziesz robił za taryfiarza dzieciakom do 18 roku życia, a potem kupisz im samochód bo przecież komunikacja poza aglomeracjami jest z dupy. Sam to przeżywałem za młodu więc wiem o czym mówię, dlatego perspektywa domu dla mojej własnej rodziny nie jest taka oczywista, to będzie bardzo ciężka rozkmina. Chyba trzeba zacząć wstawać wcześniej rano to może uzbieram na jakiś segment w mieście Pisałem o tym. Mamy teraz bekę z kuzynki, bo narzekała na to i zrobiła 1:1 swoim dzieciakom. Już z jakiś zajęć zrezygnowali, bo czasowo się nie spinało. Jeszcze kwestia finansów jest ważna. Ludzie często mają tak że skoro mogą mieć dom w cenie mieszkania, to oni wolą dom. Potem dochodzi drugie auto, kolejne OC, przeglądy, wożenie i jeżdżenie wszędzie- na paliwo idzie. Jak nie ma służbowego, to się robią koszty i mimo braku czynszu wychodzi podobnie. Jak ktoś ma średnią krajową i ma zdolność wybierając budowę, to potem się robi problem. A są tacy. 1 Cytuj
Kenny tJJger 3 784 Opublikowano 15 marca Opublikowano 15 marca 31 minut temu, Plugawy napisał: Czy to przytyk do balona? On zainstalował dzieciakom basen na tarasie. Nie. On po prostu taki jest. Cytuj
Hubert249 4 279 Opublikowano 15 marca Opublikowano 15 marca 9 minut temu, iluck85 napisał: Pisałem o tym. Mamy teraz bekę z kuzynki, bo narzekała na to i zrobiła 1:1 swoim dzieciakom. Już z jakiś zajęć zrezygnowali, bo czasowo się nie spinało. Jeszcze kwestia finansów jest ważna. Ludzie często mają tak że skoro mogą mieć dom w cenie mieszkania, to oni wolą dom. Potem dochodzi drugie auto, kolejne OC, przeglądy, wożenie i jeżdżenie wszędzie- na paliwo idzie. Jak nie ma służbowego, to się robią koszty i mimo braku czynszu wychodzi podobnie. Jak ktoś ma średnią krajową i ma zdolność wybierając budowę, to potem się robi problem. A są tacy. Ale dopuszczacie fakt, że życie na przedmieściach albo na wsi, to nie zawsze dom pod lasem z bagnem zamiast drogi? Sam mam działkę od której w promieniu 2.5 km jest szkoła, biedronka, BP, żabka kilka sklepów wielobranżowych i nawet bardzo dobra restauracja z żarciem i kilka fastfoodów. Do dużego miasta mam (nie licząc piątku) 25 minut, teraz jest budowana wielka obwodnica na Kraków, która uwolni nas od tirów, wiec czas się jeszcze skróci. A co do dzieciaków, to tak czy siak trzeba je wozić do szkoły, powiedzmy do 10 roku życia. Dodatkowo lato w mieście, przy obecnych temperaturach, jest nie do zniesienia. Cytuj
iluck85 2 910 Opublikowano 15 marca Opublikowano 15 marca (edytowane) Ja wyjdę na balkon i mam park. Po drugiej stronie ulicy mam przedszkole, po prawej stronie. Po Lewej stronie parku mam szkole. Żłobek mam ulice dalej. Dworzec, kino, szpital. Ja tu wszędzie dojdę z buta To są dla mnie plusy, jeden z większych- rodziców 2 pietra wyżej mam. Przy małym dziecku pomoc nie do podrobienia jakbym miał mieszkać na na obrzeżu. My wiemy że dom za miastem to nie zawsze jazda 40km za miasto, droga że miskę olejową zostawiasz po pierwszej dziurze, a dino 5 km dalej. My to wiemy i wymaga to wyszukania jak ktoś szuka. Luźno mogę stwierdzić że obrzeża miasta Poznań to kurnik, okno w okno z pociesznym ogrodem. I wszystkie dojazdówki stoją rano i po 16. Ale idzie wyszukać spoko lokalizację. Osobiście jakbym nie miał co robić z gotówką- mam kogoś do ogrodu, bo koszenie trawnika i grzebanie przy kwiatkach to nie moja bajka. Jakaś pomoc właśnie do dziecka żeby woziła za mnie, to wyjeżdżam w totalną dzicz. Jak tutaj. Edytowane 15 marca przez iluck85 1 Cytuj
LeifErikson 1 108 Opublikowano 15 marca Opublikowano 15 marca 5 minut temu, Hubert249 napisał: Dodatkowo lato w mieście, przy obecnych temperaturach, jest nie do zniesienia. No i stosując Twoja retoryke można by powiedzieć, że życie w mieście to przecież nie musi być siedzenie na wielkim betonowym placu przy ruchliwej drodze w 30 stopniach. Dla mnie podczas szukania mieszkania mega ważna była bliskość parku i maksymalnie duża odległość od drogi. Wymaga to trochę zachodu, ale da się takie mieszkanie znaleźć skoro mnie się udało, a nie są to żadne premium apartamenty tylko zwykle bloki. Oczywiście nie jest to substytut domu pod miastem (bo i zupelnie nie ten budżet), ale też nie ma co demonizować, bo mieszkanie w mieście nie musi być wcale złe, hałaśliwe i śmierdzące, tylko trzeba z głową dokonywać wyboru. A czesto się zdarza że ludzie kupują dziurę w ziemi na jakimś gigantycznym blokowisku z balkonem nad drogą która tysiące sąsiadów jeżdżą wte i z powrotem, a potem wydaje im sie ze każdy w mieście tak żyje. Cytuj
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. ginn 789 Opublikowano 17 marca Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Opublikowano 17 marca (edytowane) Widzę ciekawą dyskusję, która idealnie wpasowuje się w mój case, więc chętnie podzielę się swoimi doświadczeniami. Na początek, na szybko przedstawię kontekst. W ubiegłym roku, w listopadzie kupiłem ekspres do kawy, którego nie było gdzie postawić na blacie kuchennym. Jako luźną koncepcję, zakotwiczyłem u żony wizję wymiany mieszkania na bliźniak. Z początku się z tego śmialiśmy, ale następnego dnia podszedłem do tematu poważnie i ruszyłem na poszukiwania czegoś fajnego w obrębie do 30 min dojazdu do Poznania, więc pomysł powoli się materializował. Było kilka pozycji do rozważenia, ale przy żadnej nie było myśli "to jest to". Kilka dni później (totalnie spontanicznie w przerwie na kawę od pracy) znalazłem bliźniak, który od razu zagrał i wybór stał się oczywisty. Już w weekend nasze mieszkanie wylądowało na Otodom, a samo zainteresowanie było przygniatające. Finalnie, sprzedaliśmy 45.6m2 za 610 tysięcy. Fakt, bardzo fajna lokalizacja, 10 minut od centrum, w pobliżu dwa parki, przedszkola i szkoły, dyskonty, każdego rodzaju paczkomaty - a przy tym wszystkim totalna cisza od ruchu miejskiego. Sam proces sprzedażowo-zakupowy nie był prosty. Dużo stresu, wątpliwości, podjętych ryzyk, no opowieść na kiedy indziej. Stan na dziś jest taki, że krecha podpisana, a jutro przyklepuję akt notarialny. Dlaczego zdecydowaliśmy się na zamianę? Jesteśmy świeżo po 30tce, szaleństwa młodości odfajkowane, dwójka dużych psiaków, z natury jesteśmy trochę introwertykami i nie przeszkadza nam brak kontaktu z dużą liczbą ludzi - wręcz wkurwia nas większość ludzi na osiedlu: syfią, nie sprzątają po psach, nie zamykają piwnicy (tak się pozbyłem dwóch rowerów z komórki lokatorskiej). Poza tym utrzymujemy bliskie kontakty z kilkoma znajomymi, dla których nie jest problemem żeby poświęcić 30 min na dojazd. Do pracy wychodzi mi na tą chwilę 5 minut, ale w przyszłym życiu zawodowym będę raczej celował w zdalną. Z takich powodów praktycznych to jednak 2 pokoje (w tym salon z aneksem) to ciasnota. Da się to akceptować i uzasadniać, że wtedy akurat na tyle było nas stać, jednak z każdym rokiem frustruje coraz bardziej. No a przy dwóch dużych psach to już w ogóle sielanka Bliźniak, na który się zdecydowaliśmy jest zlokalizowany pod miastem Buk, które liczy ponad 12 tysięcy mieszkańców. Do dworca kolejowego 3 km, wszystkie niezbędne usługi na wyciągnięcie ręki (w tym 3 przychodnie weterynaryjne ). Odległość od Poznania to niecałe 30 minut jazdy samochodem, pociągiem podobnie. Budynek "wolnostojący", łączący się z drugim budynkiem tylko garażem, no i płotem. Powierzchnia to niecałe 114m2, na parterze salon z otwartą kuchnią, mała łazienka, korytarz, wiatrołap i wejście do garażu. Piętro to trzy pokoje, korytarz i większa łazienka. Ważna rzecz - dach płaski, więc nie ma skosów. W pobliżu znajduje się 12 domków bliźniaczych (żadna patodeweloperka). Całkiem fajny standard - podłogówka na parterze (na górze grzejniki, które postanowiłem od razu wyjebać i wstawić podłogówkę), ogrzewanie gazem (porządny kocioł De Dietrich), mądra instalacja elektryczna, rolety zewnętrze w każdym oknie, ładnie wykończony taras kostką i zabudową, ogrodzenie z furtką. Jako ciekawostkę dodam, że obok jako sąsiada będziemy mieli syna jednego ze wspólników firmy realizującej inwestycję, więc to też utwierdziło mnie w przekonaniu, że nie będzie srał do własnego gniazda i przyłoży się solidnego wykończenia. Łączna powierzchnia działki wynosi 343m2, z czego około 80m2 to przestrzeń przed domem i jednocześnie droga dojazdowa do bliźniaka po lewej stronie, czyli służebność na przejazd i przechód. Nie jest to idealnie rozwiązanie, ale inaczej się nie dało. Finalnie zapłacimy 550 tysięcy. Zanim zdecydowaliśmy się na zakup, była konkretna analiza. Co sprawdziłem? Wywiad środowiskowy z ludźmi, którzy tam mieszkają - jak się żyje, jacy ludzie tu mieszkają, jak wygląda stan techniczny budynku po zamieszkaniu, jakie koszty ogrzewania - dla jasności - deweloper postawił już wcześniej tutaj kilka domków. Prześledziłem stronę internetową miasta i fanpage na FB - zapoznałem się ze wszystkimi aktualnościami z poprzedniego roku i tymi dotyczącymi nowych inwestycji, planów, wspierania inicjatyw społecznych itd. Od razu mi się spodobało to, że Miasto jest bardzo transparentne wobec mieszkańców, dzieli się wszystkimi aktualnościami, no i w tym wszystkim było poczucie, że Władze chcą rozwijać gminę. Poza tym kilka razy zrobiłem lokalne zakupy i zbadałem dokładnie okolice w przestrzeni 5 km. Dokładnie sprawdziłem budynek i dewelopera (w zasadzie to spółkę cywilną). Tutaj bardzo pozytywnie, bo ciężko było się doszukać jakichś haczyków. Porządnie wykonany budynek z grubymi i dobrze ocieplonymi ścianami, solidnymi stropami, porządną instalacją energetyczną. Nawet na dach się wpieprzyłem, żeby sprawdzić jego wykonanie. Tutaj jeszcze sąsiedzi pomogli podjąć decyzje, którzy pozytywnie wypowiadali się o stanie technicznym po zamieszkaniu. Miałem też to szczęście, że widziałem instalację podłogową przed wylewką i wszystko było zrobione zgodnie ze sztuką. Poza tym ekipa remontowa, która aktualnie działa z wykończeniem, była pozytywnie zaskoczona wykonaniem, bo jak to mówili "wiele już widzieli". Z innych rzeczy to bardzo przyjemny widok z tarasu - pola, drzewa, serio, jest bardzo okej. Na dokładkę, byłem bardzo pozytywnie zaskoczonym wynikiem w świadectwie energetycznym budynku - znacznie poniżej ustawowych norm, co potwierdziło słowa sąsiadów o niskim koszcie ogrzewania. Koszty użytkowania. Sprawdziłem cenniki za wodę i wywóz nieczystości (niestety na tą chwilę zbiornik bezodpływowy) i wysokość podatków. Od sąsiadów wyciągnąłem informacje o rocznych kosztach ogrzewania, uwzględniłem własny fundusz remontowy. Wyszło mi, że wszystko powinno zamknąć się w kwocie 900 zł miesięcznie. Aktualnie w bloku płacę czynsz 650 zł. Jedna rzecz, którą jeszcze warto sprawdzić - twardość wody. Wyszło mi, że montaż uzdatniacza do wody dla całej instalacji to mus. Sprawdziłem okolicę pod kątem codziennego życia. Wyjście na spacer z psami - minimum te 2-3 miejsca w niedalekiej odległości. Aktywności sportowe - jakieś godzinne bieganie (odkryłem stadion, który będzie moją ulubioną atrakcją), czy pójście na rower. Zajęło mi to dwa tygodnie. Starałem się podchodzić do tego maksymalnie krytycznie, ale w zasadzie był to proces utwierdzania się w podejmowaniu dobrej decyzji Nie zabrakło też minusów. Brak kanalizacji i światłowodu. Na tym etapie jestem jeszcze w stanie to sobie uzasadniać, bo kanaliza ma powstać w ciągu 2-3 lat, z kolei światłowód już jest realizowany w pobliskich domkach. Problemem jest też układ ogrodu. Czystego trawnika w teorii mamy 160m2 co jest nawet okej, ale niestety duża jego część nie jest z tyłu, a po bokach. W efekcie po wyjściu z tarasu zostaje Ci jakieś 5 metrów do ogrodzenia. Mi to jakoś nie przeszkadza, ale żona musiała przetrawić, bo chciała mieć wielki ogród z tyłu (na którym oczywiście głównie ja bym zapierdalał). Tutaj w teorii istnieje jeszcze wyjście z sytuacji, bo planujemy z sąsiadami wspólnie kupić od gospodarza kilka metrów ziemi na całej długości inwestycji. Jemu za dużej różnicy nie zrobi, a dobre kilkadziesiąt tysięcy będzie do wyrwania. No, ale to zobaczymy, czy w ogóle się zgodzi. Ostatnia rzecz, najbardziej bolesna, czyli koszt wykończenia mieszkania. W pierwszym scenariuszu, z dużym luzem wychodziłem z założenia, że zmieszczę się w 170-200 tysiącach. Pozdrawiam tutaj @Ukukuki za sprowadzenie do parteru . Finalnie budżet zatrzymał mi się na kwocie 289 tysięcy i wydaje mi się, że już nie drgnie w górę ani w dół. Polecam bardzo dokładnie podejść do tematu i skrupulatnie prowadzić szacowane wydatki w Excelu. Z pomocą przychodzi tutaj strona kb.pl - całkiem przydatne narzędzie do obliczania kosztów wszelkich usług związanych z wykończeniem. Warto poświęcić dużo czasu na znalezienie rzetelnych wykonawców - tutaj z pomocą przychodzi Oferteo, na którym można wystawić zlecenie, na które odpowiadają zainteresowani. Można prześledzić opinie o nich, sprawdzić zdjęcia ich realizacji, no i oczywiście pogadać. Finalnie jednak w moim przypadku zdecydowałem się na ludzi z polecenia (nie licząc stolarza, z którym znam się już z pierwszego mieszkania) i na tą chwilę wydaje mi się, że idzie to wszystko w dobrym kierunku. Trochę niewiadomą są dla mnie spece od podłogówki, ale mają wiele dobrych opinii, więc jakoś jestem spokojny. Dodam Wam, że ta kwota na wykończenie to nie jest moja fanaberia, tylko realia rynkowe. Jeżeli chcesz mieć standard "nieco" podwyższony, to wyciągaj portfel i płacz. Z grubsza to: Meble u stolarza na całe mieszkanie - 70 000 zł (i to po dobrej znajomości, mdf laminowany) Schody - 22 000 zł (drewniane, nie chcieliśmy kompromisu - tutaj nie ma co oszczędzać) Architektka - 9 000 zł (byłem sceptyczny, ale jednak po czasie doceniłem. Przy większym metrażu można zginąć w aranżacji) Zamiana grzejników na podłogówkę na piętrze - 5 000 zł (w standardzie podłogówka na piętrze była tylko w korytarzu i łazience) Uzdatniacz do wody - 5 000 zł (trochę zmian w instalacji wodnej podbiło cenę - sam osprzęt to jakieś 3500 zł) AGD do kuchni - 12 000 zł (udało mu się upolować na dużych promkach) Dwie łazienki - 40 000 zł (tutaj też nie żałowaliśmy i poszliśmy w dobry osprzęt - Grohe, Roca, Radaway) Drzwi, podłoga - 47 000 zł (z robocizną, dobrej marki panele winylowe, "solidne" drzwi Porty) Żaluzje okienne - 9 000 zł Fachowcy od wykończeniówki - 33 000 zł Materiały - 7 000 zł Oczywiście, pewnie dałoby się to zrobić taniej o kilkadziesiąt tysięcy, ale wyszliśmy z założenia, że przeprowadzamy się do miejsca, w którym osadzimy się na dobre, więc chcieliśmy to zrobić dobrze. Poza tym, kasę, którą zarobiło się na sprzedaży mieszkania, wydaje się jakoś lżej. Pierwsze prace ruszyły z początkiem marca i w optymistycznym scenariuszu wprowadzamy się w drugiej połowie maja. Z deweloperem mam na tyle dobre flow, że klucze przekazał mi już w lutym, więc trochę na własne ryzyko mogłem już zlecić działania, czyli w zasadzie dwa tygodnie przed podpisaniem umowy przeniesienia własności. W tym wszystkim zabezpieczyliśmy się też w sprzedaży naszego mieszkania zapisem o możliwości pozostania na "swoim" do końca czerwca, więc wszystko przebiega nawet lepiej niż planowałem. No i oby tak pozostało do końca Edytowane 17 marca przez ginn 11 3 Cytuj
Ukukuki 6 989 Opublikowano 17 marca Opublikowano 17 marca Ludzie bardzo fajnie szacują koszt wybudowania czy nawet zamknięcia domu ale totalnie nie ogarniają wykończenia. Każdy w tym ginie i nie ważne czy chciał w standardzie ikea, podwyższonym czy wysokim. Jedynie stan luksusowy nigdy nie stwarza problemów ale to zupełnie inny typ inwestora. Później to się kończy tak ,że wiszą żarówki pod sufitem albo jest wszystko niepodkańczane latami. Co do twojej oceny wykończenia ciężko mi się wypowiedzieć, a żona wyjechała to tak okiem laika łazienki wyszły dosyć przystępnie cenowo. U mnie największym problemem jest żona architekt i strasznie w koszty wchodzimy przez jej skrzywienie zawodowe. Marmurowe blaty do kuchni (niby mają być do końca naszego życia), jebane drzwi 3 metrowe na parterze (7k sztuka), przeszklenie całej ściany w salonie, czy jakaś koza wisząca, płytki 3 metrowe ect. 3 Cytuj
ginn 789 Opublikowano 17 marca Opublikowano 17 marca (edytowane) Totalnie I feel you. Z żoną mam podobnie i musiałem akceptować tapetę w wiatrołapie z lustrami w półksiężyc, co w całości przechodzi przez szklane drzwi loftowe i kończy się na ścianie korytarza. Mężu, ja rozumiem, że to będzie 11 tysięcy, ale spójrz na ten efekt. No uj, sam musiałem się przyznać, bo faktycznie mi się podobało Z drugiej strony to też moment na podjęcie negocjacji i zabudżetowanie 77 calowego oleda Edytowane 17 marca przez ginn 1 Cytuj
Ukukuki 6 989 Opublikowano 17 marca Opublikowano 17 marca No nie ma lipy jak ci architekt projektuje i to później robisz 1 do 1. Pięknie to wygląda wszystko ale koszta tych materiałów i robocizny to jest kosmos. Cytuj
LeifErikson 1 108 Opublikowano 17 marca Opublikowano 17 marca Co do tych dojazdów jeszcze, bo zauważyłem że często pada takie stwierdzenie (jako argument za mieszkaniem poza miastem, i to nie tylko tutaj), że "do miasta X jest Y minut jazdy". Spoko, tylko że to niewiele znaczy, bo na co dzień istotne jest to ile się będzie jechało do konkretnego miejsca do którego się regularnie dojeżdża (np. do pracy, a to sie zapewne wielokrotnie zmieni), i co z tego wtedy że do miasta X dojadę w pół godziny jak później po tym mieście będę się przeciskać przez korki 45 minut. Sam mam takich znajomych którzy się wyprowadzili poza duże miasto bo przecież pociągiem dojadę w 30 minut. No spoko, pociąg jedzie 30 minut, tylko trzeba jeszcze dotrzeć na dworzec u siebie pod miastem, poczekać na pociąg, jechać tym pociągiem, później się przesiąść na komunikację miejską, dojechać do roboty i dojść do niej z przystanku. A po robocie to samo w odwrotnej kolejności. I potem zdziwko że to w sumie jednak nie jest pół godziny tylko prawie półtorej "door to door" w jedną stronę, a wydatek czasowy to tylko część tematu bo jest jeszcze wydatek energetyczny na takie wojaże. A alternatywa to utrzymywanie dwóch samochodów i turlanie się w korkach żeby z półtorej godziny uciąć może pół. Sam przez długi okres życia dojeżdżałem autem do roboty ponad godzinę w jedną stronę i myślę że niewiele osób zdaje sobie sprawę jakie to jest na dłuższą metę męczące. Plus poczucie uzależnienia od maszyny która jak to maszyna - jest zawodna. No nie tęsknię za tymi latami ani trochę, choć oczywiście ogromne gratulacje dla każdego kto podejmie taki krok i że w ogóle na taki krok go stać. Cytuj
Ukukuki 6 989 Opublikowano 17 marca Opublikowano 17 marca 36 minut temu, LeifErikson napisał: Co do tych dojazdów jeszcze, bo zauważyłem że często pada takie stwierdzenie (jako argument za mieszkaniem poza miastem, i to nie tylko tutaj), że "do miasta X jest Y minut jazdy". Spoko, tylko że to niewiele znaczy, bo na co dzień istotne jest to ile się będzie jechało do konkretnego miejsca do którego się regularnie dojeżdża (np. do pracy, a to sie zapewne wielokrotnie zmieni), i co z tego wtedy że do miasta X dojadę w pół godziny jak później po tym mieście będę się przeciskać przez korki 45 minut. Sam mam takich znajomych którzy się wyprowadzili poza duże miasto bo przecież pociągiem dojadę w 30 minut. No spoko, pociąg jedzie 30 minut, tylko trzeba jeszcze dotrzeć na dworzec u siebie pod miastem, poczekać na pociąg, jechać tym pociągiem, później się przesiąść na komunikację miejską, dojechać do roboty i dojść do niej z przystanku. A po robocie to samo w odwrotnej kolejności. No a druga część znajomych ma pewnie szybszy dojazd do pracy z domu niż z osiedla omijając zakorkowane miasto. Większość firm jednak ma siedzimy na obrzeżach miasta a nie w centrum. Słynne osiedle architektów w Rzeszowie gdzie czasem wyjechanie z samego osiedla zajmuje 15 minut. Osiedle Kopisto również tragedia, a te miejsca 10 lat temu to były bardzo fajne osiedla jednak obecnie zabudowuje się każde wolne miejsce i tworzą się rano masakryczne korki. I to jest problem każdego większego miasta które się rozwija. Zabudowuje się każdą wolną połać terenu w mieście nie patrząc na infrastrukturę. Polskie miasta nie mają kompletnie przemyślanej zabudowy co jest dziwne bo małe miasta pod dużymi to ogarniają tworząc sypialnie dla większych miast. Przykładowo osiedle niwa w Głogowie Małopolskim ma wytyczone miejsce pod usługi, szkołę, drogi, boisko, MKS, dworzec, przed wbiciem łopaty przez developerów! Po zagospodarowaniu przestrzeni dopiero sprzedają wolne działki pod zabudowę. Przez to ,że było tak fajnie to zaplanowane ceny ziemi były kosmiczne, cena za 1 ar 40 000 zł bo każdy chciał/chce tam mieszkać. Miasto teraz idzie za ciosem i zagospodarowuje kolejne dwa osiedla po przeciwnych stronach miasteczka bo ziemia wyprzedała się błyskawicznie. A co się dzieje w Rzeszowie? w centrum miasta powstaje prawie 170 metrowy wieżowiec mieszkalny gdzie już teraz są ogromne korki. Do tego 18k za m2 xD Przejechanie teraz z jednego końca miasta na drugi w godzinach szczytu to czasem godzina a jest to małe miasto. 1 Cytuj
Figaro 8 220 Opublikowano 17 marca Opublikowano 17 marca 20 minut temu, Ukukuki napisał: Osiedle Kopisto również tragedia, a te miejsca 10 lat temu to były bardzo fajne osiedla jednak obecnie zabudowuje się każde wolne miejsce i tworzą się rano masakryczne korki. I to jest problem każdego większego miasta które się rozwija. polanka w Poznaniu to było najfajniejsze miejsce do życia 10-15 lar temu. Od kilku lat to już koszmar. Cytuj
Kenny tJJger 3 784 Opublikowano 17 marca Opublikowano 17 marca Ja tam nie wiem. Mieszkałem większość życia w kamienicy/bloku w mieście i było fajnie. Teraz na wsi też fajnie. Karkówka na grillu właśnie dochodzi na ogródeczku. Sezon otwarty. 1 Cytuj
iluck85 2 910 Opublikowano 17 marca Opublikowano 17 marca @ginn Będziesz miał koło mojego kolegi w Niepruszewie- A2 was dzieli. Często wracają okrężną drogą do chaty- zjazd z S na Stęszew i tyłami wracają. 2-3 lata i coś ma być, to tak różnię. Im kanalizację zrobili bo przedszkole im postawili na ulicy. Ale światłowód mają. Tak czy inaczej powodzenia i 3maj się 1 Cytuj
Alpha Trion 119 Opublikowano 4 kwietnia Opublikowano 4 kwietnia On 3/17/2024 at 12:12 PM, Ukukuki said: A co się dzieje w Rzeszowie? w centrum miasta powstaje prawie 170 metrowy wieżowiec mieszkalny gdzie już teraz są ogromne korki. Do tego 18k za m2 xD Przejechanie teraz z jednego końca miasta na drugi w godzinach szczytu to czasem godzina a jest to małe miasto. Co?, 18k za metr w Rzeszowie??, to drożej niż moja nora na Grochowie na Pradze Południe On 3/17/2024 at 11:19 AM, Ukukuki said: U mnie największym problemem jest żona architekt i strasznie w koszty wchodzimy przez jej skrzywienie zawodowe. Marmurowe blaty do kuchni (niby mają być do końca naszego życia), jebane drzwi 3 metrowe na parterze (7k sztuka), przeszklenie całej ściany w salonie, czy jakaś koza wisząca, płytki 3 metrowe ect. O Panie, Żona Architekt, ładnie, nic dziwnego że Ps5 pro wjeżdza day one (Żart) Cytuj
Ukukuki 6 989 Opublikowano 4 kwietnia Opublikowano 4 kwietnia 10 minut temu, Alpha Trion napisał: Co?, 18k za metr w Rzeszowie??, to drożej niż moja nora na Grochowie na Pradze Południe No to tylko jeden budynek ale i tak patola trochę. Olszynki Park jak coś, co lepsze te najdroższe się już sprzedały. 13 minut temu, Alpha Trion napisał: O Panie, Żona Architekt, ładnie, nic dziwnego że Ps5 pro wjeżdza day one (Żart) Akurat bardzo słaby zawód chyba ,że prowadzisz swoją firmę. Cytuj
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. ginn 789 Opublikowano 20 kwietnia Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Opublikowano 20 kwietnia (edytowane) U mnie remont zapierdala jak automat, harmonogram wyprzedza założone wcześniej plany. Co z tego jednak, skoro wszystko może się usrać przez posadzki. Niby wylewane w grudniu, na wierzchu suche jak wiór, ale w głębi nadal 2,4% wilgotności, gdzie normy dla paneli winylowych to 1,5%. Przez to muszę odpalać piec na 45 stopni i dawać pełną moc w podłogówkę - zaboli fakturka za gaz. W międzyczasie przeżywałem mały dramat związany z modernizacją ogrzewania podłogowego. Wspominałem wcześniej, że wypierdoliłem wszystkie grzejniki na pierwszym piętrze i zleciłem frezowane ogrzewanie podłogowe (nawet w garażu finalnie wjechało) - wszystko to z myślą o oszczędnym grzaniu, większym komforcie i przestrzeni. Co z tego, jak finalnie wyszły cięcia kosztów w instalacji hydraulicznej przez dewelopera i okazało się, że rury od C.O mają małą średnicę i nie są wstanie dostarczać odpowiedniej ilości wody, żeby zapewnić poprawne przepływy na pętlach grzewczych. Na szczęście po małym tuningu pieca gazowego, udało się dojść do kompromisu, ale idealnie już nie jest. Myślałem o zrobieniu nowych połączeń C.O, ale skala prac do wykonania była zbyt wielka... Z takich świeżych tematów, to np. Dzisiaj odkryłem, że architektka nie zaznaczyła w projekcie przeniesienia przyłącza wody do pralki na drugą ścianę, na której już są położone płytki. Albo wcześniej inny fuckup - w projekcie przyjęła, że płytki ścienne mają przyjść też na podłogę. Oczywiście odkryłem to po 14 dniach, w których możliwy był zwrot Wrzucam małą fotorelację. Edytowane 20 kwietnia przez ginn 13 Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.