michal 558 Opublikowano 7 września 2016 Opublikowano 7 września 2016 Wklejam z innego forumka Wybaczcie, że dla jednego serialu robię osobny temat, ale to zbyt ważny rozdział w tzw. golden age of television by wrzucić go do całej reszty. Dla podkreślenia znaczenia tej ery trzeba wspomnieć, że ze Studio One powstało m.in. w 1954 Twelve angry men, które pózniej zekranizował Sidney Lumet, ale to przede wszystkim scenariusz ogrywał kluczową rolę. Warto dodać, że w tych spiętych politycznie czasach seriale miały przekaz nieco głębszy niż można było się początkowo spodziewać. Dużo z nich pod przykrywką gatunku mystery krytykowało amerykański styl życia, mrzonki o american dream, pusty konsumpcjonizm czy też słabą konstrukcję psychiczną ludzi powszechnie widzianych jako zadowolonych z życia. Z One Step Beyond nie jest inaczej choć dla mnie clue całej zabawy z tym dziełem Johna Newlanda polega na tym, że wszystkie przedstawione historie są autentyczne i do sprawdzenia dla ciekawskich w internecie. Większość motywów poszczególnych odcinków opiera się na niezweryfikowanym naukowo doświadczeniu OOBE, teleportacji czy kinestyce. Z perspektywy lat zapewne to nie wzbudzi przerażenia jak miało to miejsce w przypadku X files gdy ma się 8 lat, ale niektóre epki naprawdę dają ostro do myślenia i zapraszają widza do debaty na to czy świat fizyczny jest jedynym jakim znamy. Więcej zadają pytania o wiele ciekawsze: - jakimi my jesteśmy istotami ludzkimi (jakimi dokładnie jesteśmy) jak to w jednym odcinków podsumował ładnie John Newland. Oprócz tajemnicy widocznej ekranie kryje się przecież jeszcze pytanie o to czy i jak ludzkość w XXI. wieku uniesie ciężar sumienia oraz własnej samoświadomości. To zbyt wielowymiarowy serial by można go było zaszufladkować do jednego gatunku. Największo bowiem tajemnica tkwi bowiem w nas samych i to chyba najbardziej przeraża ludzkość. O niezbadanej naturze ludzkiej i to do czego jesteśmy faktycznie powołani .Śmiem powiedzieć, że to najciekawszy serial złotej ery tv, w których każdy odcinek nie odbiega znacząco poziomem. Moje ulubione odcinki to:- The Mask ( pierwszy raz jak to obejrzałem to dosłownie kopara opadła mi z wrażenia, ale info odnośnie tego incydentu niestety nie dane mi było znalezć)- The Executioner (największy końcowy twist jaki widziałem w kinie/tv od lat)- Devils Laughter (szkoda, że podmienili zakończenie, ale to nie zmienia sytuacji, że chcesz obejrzeć to kilka razy i sprawdzić czy to co widzisz dzieje się naprawdę) - The Explorer (delicje, absolutne delicje i co najlepsze nie ma jak tego logicznie wyjaśnić)- The return of Mitchell Compion (baaaardzo niepokojące)- The Justice tree (mocno biblijny przekaz)Większość odcinków One Step Beyond dostępna na archive.org a ja w międzyczasie szykuje kase na Thriller z Borisem Karloffem. Peace + moja recka http://filmowamowa.blog.pl/2015/10/06/one-step-beyond-1959-1961-merwin-gerard/ Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.