Rudiok 3 365 Opublikowano 7 października 2017 Opublikowano 7 października 2017 Obejrzane, jest bardzo bardzo dobrze. Dennis zrobił świetny sequel, oddający wiernie hołd oryginałowi bez robienia z widza debila. Są smaczki, nawiązania, jest klimat. Przede wszystkim warto wiedzieć, że film jest długi i spokojny. Historię można by streścić w 5 zdaniach, więc jak ktoś się nastawia na hiper akcję to nie dla niego. Zdjęcia są genialne, scenografia wyważona w punkt, kolory, faktury (np. wodne pokoje), wszechobecny brud, deszcz, śnieg, rdza. To wszystko tworzy niezapomniany klimat, w który bardzo łatwo wejść. Do obsady nie mam absolutnie żadnych uwag, a na to-do-list dopisuję Ane de Armas jako osobistą Joi. Najbardziej emocjonująca była chyba scena z pierwszym spotkaniem z córką Deckarda i odtwarzaniem emocji. To co mi natomiast niezbyt się podobało to wątek rebeliantów, wydawał się trochę wrzucony na siłę żeby zrobić podkład pod trzecia część chyba. Dużo okejek się należy i trzymam kciuki za powodzenie w box office, bo trzecią część z wielką ochotą zobaczę. Trzeba obejrzeć / 10. Cytuj
aux 3 784 Opublikowano 7 października 2017 Opublikowano 7 października 2017 Właśnie wróciłem z kina i piszę na gorąco. Ogólnie odetchnąłem z ulgą bo spodziewałem się kupy i zszarganej świętości, a dostałem solidny film na 7/10. Bałem się po prostu że zrobią głupiutkie łubudu z dzikim montażem, bez chwili spokoju. Ufff... Tymczasem film jest spokojny, nawet bardzo i skierowany do bardziej rozgarniętego widza (mimo łopatologii). Podobnie jak w jedynce, mamy tu bardzo ciekawe rozważania filozoficzne i kolejny materiał do ciekawej dyskusji. Historia wciąga, jest ciekawa i ma fajnego twista. Niepokoi mnie tylko furtka na kolejną część, jak ktoś wcześniej zauważył, oby nie wyszły z tego Matrix Rewolucje. Z aktorów najbardziej mi się podobały kobitki - Joi, Luv i Underwoodowa. Jareda było mało na ekranie za co jestem wdzięczny panu reżyserowi, nie znoszę tego aktora :) Co do Goslinga to ogólnie mi nie przeszkadza, lubię filmy z jego udziałem, ale kolejny raz widzę że aktor z niego kiepski. Jedna mina, jedno spojrzenie. Han Solo pojawia się dopiero na końcu w drugiej godzinie filmu! Trochę więc jest to słabe reklamować nim film: No ale wiadomo jak jest, gościu jest żywą legendą i przyciąga tłumy. Ford błyszczy w tym filmie niesamowicie. Sprawiało mi ogromną radość obserwować go na ekranie. Chyba jestem fanbojem tego aktora :) Całe szczęście że zgodził się zagrać. Zdjęcia rewelacyjne, no ale to Deakins a ten gwarantuje wysoką jakość. Moim zdaniem miasta było w sam raz, cudowne są te wszystkie megabudynki, reklamy (jest Atari, Cola i Sony) i latające pojazdy. Bardzo fajnie wypadły pozamiejskie lokacje, a zwłaszcza wysypisko - rewelka! Wszechobecnych Azjatów zastąpili Rosjanie i Węgrzy. Ciekawe. Na koniec element który moim zdaniem wypadł najgorzej - muzyka. Nie wiem już kto za nią odpowiada (jest kilka nazwisk) ale nie wierzę że Zimmer. Te wszystkie głośne ambienty nie dorastają do pięt Vangelisowi. Takie to wszystko przeciętne i nijakie. Ciary miałem tylko przy scenie erotycznej (ten basik!) i na końcu, gdy zagrali stary motyw z jedynki. Trochę to słabe. Ogólnie solidna robota, polecam wizytę w kinie i daję 7/10. Cytuj
Rudiok 3 365 Opublikowano 7 października 2017 Opublikowano 7 października 2017 Muzykę trzaskał na szybko Zimmer po tym jak wcześniejszy kompozytor się wycofał. Nie wyszło tak źle moim zdaniem, myślałem, że bedzie gorzej a tymczasem było znośnie. Cytuj
Hendrix 2 731 Opublikowano 7 października 2017 Opublikowano 7 października 2017 (edytowane) Od seansu parę dni minęło i chyba z tej, nadal krótkiej, perspektywy czasu, film jeszcze bardziej mi się podoba niż świeżo po obejrzeniu. Przez ostatnie dwadzieścia parę lat, tylko jeden film stawiam wyżej w kategorii sci-fi.Post o relacji Pale fire a BR2049 napiszę pewnie jutro :)edit:Ten film, który stawiam wyżej to: Children of Men.@RagusChyba też tak zrobię. Edytowane 7 października 2017 przez Hendrix Cytuj
Gość ragus Opublikowano 7 października 2017 Opublikowano 7 października 2017 Też tak mam. Ciągle o nim myślę i w sumie chyba pójdę jeszcze raz do kina. Cytuj
Rudiok 3 365 Opublikowano 7 października 2017 Opublikowano 7 października 2017 Też idę jeszcze raz, żeby na spokojnie ponownie chłonąć te kadry. Cytuj
44bronx 459 Opublikowano 7 października 2017 Opublikowano 7 października 2017 (edytowane) Kadry z nowego Blade Runnera można dosłownie oprawić w ramki i wieszać na ścianie. Śliczny film. Edytowane 7 października 2017 przez 44bronx 1 Cytuj
Gość _Be_ Opublikowano 7 października 2017 Opublikowano 7 października 2017 Ide jutro do IMAXA podkreślam Imaxa. Moj Michałek jest reggie Cytuj
Gość Opublikowano 7 października 2017 Opublikowano 7 października 2017 Materiału na rozkminę ze 2, 3 razy więcej niż w jedynce. Skupienie, mózg na pełnych obrotach zasysający to wszystko i srający kolejnymi łańcuchami przemyśleń przy michałku na baczność do napisów końcowych. Po wszystkim w drodze do domu i dalej przy kolacji wyrzucałem z siebie nagromadzony materiał w kierunku dzielnie znoszącej to wszystko kobity, a bak ciągle pełny. Największe ciary wjechały przy: "i love you" tak jak w jedynce, przy: "time to die" Jest dobrze. Do zobaczenia przy BR2079 Cytuj
Mejm 15 306 Opublikowano 7 października 2017 Opublikowano 7 października 2017 Ide jutro do IMAXA podkreślam Imaxa. Moj Michałek jest reggie Jaka przewage daje imax nad zwyklym kinem w przyladku takiego filmu? Cytuj
Gość _Be_ Opublikowano 7 października 2017 Opublikowano 7 października 2017 Wiekszy ekran i odpowiednie nagłośnienie Cytuj
MaiorZero 1 400 Opublikowano 7 października 2017 Opublikowano 7 października 2017 Daj znać czy drżały fotele bo w Krakowie na Dunkierce trochę z bassami przesadzili. Cytuj
gregorij 43 Opublikowano 7 października 2017 Opublikowano 7 października 2017 Jak ktoś może i ma niedaleko to niech idzie do tego imaxa (choć p...dzi jak w kieleckiem, mówię o Sadybie) - basy takie, że aż buty podrywa do góry (głośno na granicy przesady). A o filmie - co tu dużo mówić - warto totalnie. Warto nawet, żeby choćby się totalnie zawieść (i pisać potem na forach jak to świętego Blade Runnera mogli ruszyć bla bla bla :) wizualny majstersztyk, który zachwyca nie tylko zdjęciami i formą. Ana de Armas - wow, po prostu wow Cytuj
XM. 10 887 Opublikowano 8 października 2017 Opublikowano 8 października 2017 Ana de Armas? Juz w Knock, knock widziałem jej potencjal: 2 Cytuj
milan 7 022 Opublikowano 8 października 2017 Opublikowano 8 października 2017 Myślę ze Keanu był bez szans. Nawet Frączewski z rodzinki zastepczej by zdjął galoty Cytuj
Masorz 13 197 Opublikowano 8 października 2017 Opublikowano 8 października 2017 Byliśmy wczoraj z Pajgim i Plejem. Film jest niesamowity. Tak jak Hendrix pisał, nie było nawet potrzeby robić kontynuacji a Pan Villeneuve zrobił i efekt jest piorunujący. Trailery na szczęście zgrabnie pominęły ważniejsze fabularne niuanse (np. to że Joi jest hologramem ). Film nie sili się na niepotrzebne twisty, dosłownie po 5 minutach dowiadujemy się, że K jest replikantem, a zaraz później o wspomnianej Joi . Zarzutów nie mam właściwie żadnych, perfekcja. Cała reszta oczarowuje. Jakie dzisiaj i wczoraj były rozkminy to głowa mała. 9/10 4 Cytuj
Sqtr78 1 038 Opublikowano 8 października 2017 Opublikowano 8 października 2017 Nie mogę się doczekać, mam bilety na jutro do najwiekszego Imaxa w Londynie 26m na 20m. Blade Runner w mojej pierwszej piątce filmów. Po recenzjach i opiniach znajomych jestem co najmniej podekscytowany :) Cytuj
Masorz 13 197 Opublikowano 8 października 2017 Opublikowano 8 października 2017 Ps. Film zarobił póki co znacznie poniżej oczekiwań, w USA 31,5 miliona dolarów z prognozowanych 45. http://screenrant.com/blade-runner-2049-box-office-opening-weekend/ Czyli co, pewnie wzorem pierwszej części znowu zerowy przychód i status kultowego po paru latach. Cytuj
Ölschmitz 1 521 Opublikowano 8 października 2017 Opublikowano 8 października 2017 wizualnie film niszczy, muzyka fajna w klimacie oryginalu (ale jednak nie ten sam poziom). sporo swietnych scen, zaje.bisty klimat, dobry gosling. fabula nawet nie na sile. w sumie mam tylko jedno "ale". troche za duzo watkow, spokojnie mozna bylo pominac harrisona forda (wystarczylo o nim wspomniec) i ten ruch oporu replikantow bardzo dobrze sie bawilem, sam jestem w szoku. no i te kolory, zdjecia, ja pier.dole na bank kupie blureja Cytuj
bebbop 282 Opublikowano 8 października 2017 Opublikowano 8 października 2017 Rowniez uwazam, ze troche za duzo watkow wrzucili przez co inne ucierpialy i odnosi sie wrazenie, ze nie do konca zostaly rozwiniete. Troche tez bylo za malo glownego protagonisty. Mozliwe, ze gdy pojawi sie wersja rezyserka, odpowienio wydluzona to bedzie to idealne i kompletne dzielo. Sam film i tak super. Cytuj
Masorz 13 197 Opublikowano 8 października 2017 Opublikowano 8 października 2017 Villeneuve powiedział, że nie będzie żadnej wersji reżyserskiej. Cytuj
Gość Orzeszek Opublikowano 8 października 2017 Opublikowano 8 października 2017 (edytowane) Właśnie wróciłem najlepszy film jaki widzialem w tym roku w kinie, wszystko pykło, jak dobrze, że wczoraj odświeżyłem jedynaczkę sobie, chłonąłem za(pipi)istosc tak jak pan Jezus powiedział. Bałem sie, że Harrison Ford będzie tylko po to, by powiedzieć dwa zdania i pojechać z planu zdjęciowego do domu z walizka pieniędzy, ale całkiem ładnie go wpasowali. Największy plus to jak poprzeplatali wątki pierwszej częsci z dwójka. Nie robią bulwy z logiki, nie ma niejasności, wszystko jest spasowane. Jak mi dobrze zrobił taki film Edytowane 9 października 2017 przez Orzeszek Cytuj
Hendrix 2 731 Opublikowano 8 października 2017 Opublikowano 8 października 2017 (edytowane) SPOILERY z filmu i książki, czytać na własną odpowiedzialność, starałem się jak najkrócej mogłem.Obiecałem, więc o to małe (i duże) nawiązania ideowe między Pale Fire a Blade Runner 2049: Nabokov, pisząc jedno ze swoich największych dzieł, wykorzystał jeden ze swoich ulubionych tematów - znaczenie tożsamości wobec przyjętego punktu widzenia. Oczywiście to spore uproszczenie, bo książka jest metafikcyjnym majstersztykiem i mówi o wielu innych rzeczach, nie mniej tożsamość jest tu centralnym punktem i deterministycznym dla innych.W bardzo (BARDZO) dużym skrócie: główny bohater - Charles Kinbote , w książce zaczyna omawiać fikcyjny 1000 wersowy poemat zmarłego poety Johna Shade'a, dość szybko narracja przeskakuje w inne punkty (prowadzona w przypisach, które de facto są podstawą książki); bohater zaczyna opisywać losy króla fikcyjnego państwa, który wobec różnych opresji i spisków musiał uciekać z własnego królestwa oraz mordercy, który ścigał go po ucieczce. Czytelnik, wraz z rozwojem akcji zaczyna dostrzegać, że tak naprawdę narrator uważa się za owego monarchę i opisywane wspomnienia, są jego wspomnieniami. Oszczędzę spoilerowania końcówki, nie mniej wymowa książki cały czas każe nam kwestionować tożsamość Kinbote'a i szukać prawdziwej. Jednocześnie dając do zrozumienia, że Charles naprawdę przyjął swoją tożsamość za pewnik, mimo iż jest narratorem niewiarygodnym (samo imię jest anagramem i wskazówką w książce).Jakie ma to wszystko znaczenie dla opowieści zawartej w BR2049? Wyjąwszy transhumanistyczne wątki, jest to przede wszystkim historia zadająca pytania właśnie o tożsamość i jej znaczenie. Pora więc na kilka przykładów (jest ich więcej oczywiście):Już sam początek i rozmowa ze ściganym replikantem porusza ten wątek - postać grana przez Batistę ukrywa się i oczywiście nie jest tym, za kogo się podaje (ale dając silne przeświadczenie, że stał się postacią, którą udawał).Mamy też postać Joi, formę spersonalizowanego A.I i wyświetlanego w formie hologramu, na którą K przelewa swoje uczucia - co determinuje jej tożsamość dla widza (i w części zwodzi, pomimo, że podobnie jak główny bohater, wiemy, że mamy do czynienia z komercyjnym produktem wielkiej korporacji). Zresztą ta relacja jest wspaniale pokazana w filmie i wątek romantyczny jest absolutnie rewelacyjnie ograny i sam w sobie wart omówienia. To właśnie w scenie z nią pojawia się po raz drugi Nabokov i Pale Fire.Mamy kontynuację wątku Deckarda i tego kim jest - film nie idzie na klarowne odpowiedzi, to widz musi sobie odpowiedzieć jak go ocenić - co decyduje o człowieczeństwie Deckarda - możliwość, że został zaprogramowany, to, że mimo tego zachował się jak człowiek? A może ostatecznie jest to nieważne, bo właśnie my jako odbiorcy determinujemy to kim jest.To samo tyczy się absolutnie głównego wątku filmu - historii K, która oprócz pytań o wolną wolę, miłość, znaczenie jednostki i humanizm (naturalnie ściśle powiązany z tożsamością), stawia również pytania o tożsamość i o to co wyznacza, to kim jesteśmy. Własna wiara - jak u głównego bohatera Nabokova? Czyny - jak pisanie własnej historii przez narratora powieści? To jak jesteśmy postrzegani - jak spojrzenie czytelnika na historię Kinbote'a? Oczywiście jak w każdej dobrze zrobionej rzeczy, odpowiedzi może być wiele, film stara się - dodam, że udanie - pozostawić możliwości interpretacyjne.No koniec, urywek z poematu, ten który pojawia się w filmie (oraz kilka poprzedzających i następujących strof):The border. Everything I loved was lostBut no aorta could report regret.A sun of rubber was convulsed and set;And blood-black nothingness began to spinA system of cells interlinked withinCells interlinked within cells interlinkedWithin one stem. And dreadfully distinctAgainst the dark, a tall white fountain played. I realized, of course, that it was madeNot of our atoms; that the sense behindThe scene was not our sense. In life, the mindOf any man is quick to recognizeNatural shams, and then before his eyesThe reed becomes a bird, the knobby twigAn inchworm, and the cobra head, a bigWickedly folded moth. But in the caseOf my white fountain what it did replacePerceptually was something that, I felt,Could be grasped only by whoever dweltIn the strange world where I was a mere stray. Cały ten fragment dotyczy naturalnie śmierci i użycie jego części w filmie, profetycznie mówi nam o losie postaci granej przez Goslinga: A system of cells interlinked within//Cells interlinked within cells interlinked//Within one stem.//And dreadfully distinct//Against the dark, a tall white fountain played. - tym razem śnieg zastąpił nam łzy w deszczu :) Edytowane 8 października 2017 przez Hendrix 1 Cytuj
Smiti 313 Opublikowano 8 października 2017 Opublikowano 8 października 2017 God damn jak ten film robi robotę w IMAXIE to ja nie jestem w stanie opisać. Pierwszy raz byłem w zwykłym cinema city i dla mnie to tak jak bym go oglądał na vhs i z dźwiękiem mono. IMAX roz(pipi)al mi system a od dźwięku trzęsły się fotele... Jak wyszedłem to piszczało mi w uszach jeszcze przez 10 minut. Na seansie widziałem tez Komoda w koszulce z L4D :) Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.