Zetta 3 378 Opublikowano 30 grudnia 2016 Opublikowano 30 grudnia 2016 Ten moment w ff7 kiedy wyszedlem po parunastu godzinach w Midgar na mape swiata wogole jej sie nie spodziewajac. Bylo to moje pierwsze j-rpg i zmasakrowalo Cytuj
Kyokushinman 38 Opublikowano 30 grudnia 2016 Opublikowano 30 grudnia 2016 Z Pegasusa dodam od siebie też moment w którym po raz pierwszy w grach spotkałem się wyborem postaci, którą mogę sterować. Battletoads&Double Dragon - cóż to był za dylemat. Dla mnie to najlepsza gra na Pegasusa. Cytuj
ornit 2 993 Opublikowano 30 grudnia 2016 Opublikowano 30 grudnia 2016 Kiedys w Top Secret w dziale "Jest erotycznie" przeczytałem o grze, w której po wyjsciu ze szpitala psychiatrycznego trzeba było sobie znaleźć jakąs panienke żeby ją przeleciać. Nie pamiętam tytułu tej gry ale przeczytanie samej recenzji zdefiniowało mnie nie tylko jako gracza ale i człowieka. Cytuj
golab 1 672 Opublikowano 30 grudnia 2016 Opublikowano 30 grudnia 2016 kiedy: jako młody szczaw w końcu rozwiązałem tę pierdoloną zagadkę z pianinem w szkole w silent hill z psxa bez pomocy solucji dałem radę przetrwać tortury Ocelota z waleniem w :triangle: (czy to było :circle:?) przeszedłem na "dante must die" pierwsze dmc w liceum na turnieju w tk5 z okazji jakiegoś tam dnia obiłem wszystkich leszczyków w tanich ubrankach xD Cytuj
Dahaka 1 878 Opublikowano 30 grudnia 2016 Opublikowano 30 grudnia 2016 Ten moment w ff7 kiedy wyszedlem po parunastu godzinach w Midgar na mape swiata wogole jej sie nie spodziewajac. Bylo to moje pierwsze j-rpg i zmasakrowalo Midgar to przecież jakieś 5 godzin gry robiąc wszystko i gadając z wszystkimi Ale faktycznie, w pamięci też miałem wrażenie, że z kilkanaście. Pięć godzin gry, a świetnych momentów i fabuły więcej niż przez 40 godzin w niektórych innych jRPGach. Cytuj
Hubert249 4 285 Opublikowano 30 grudnia 2016 Opublikowano 30 grudnia 2016 (edytowane) Moja pierwsza gra na PS One. Czuję do niej większy sentyment, niż do swojej pierwszej dziewczyny. Chciałbym, żeby jakieś dobre studio stworzyło, grę w podobnych klimatach. @ Golab Według mnie ta zagadka jest przehypowana. Sam grałem w SH bez solucji ( bo takowej nie miałem) i przeszedłem tę sekwencję dość szybko, albo to był fart. W każdym razie pamiętam, że klucza do szkoły, który był w psiej budzie szukałem dobre 2 dni. Edytowane 30 grudnia 2016 przez chris85 1 Cytuj
Gość Rozi Opublikowano 30 grudnia 2016 Opublikowano 30 grudnia 2016 (edytowane) Gra, dzięki której stałem się graczem? Następnie już świadome giercowanie na Pegasusie w jedną z moich ulubionych na tę konsolę gier, czyli: Była jak na mój wiek kurewsko trudna, ale tworzenie swoich poziomów w edytorze miażdżyło. Gra była nazywana przeze mnie DZIADKIEM PIASKOWYM. Kolejną KONSOLĄ, która utwierdziła mnie w mojej pasji, był oczywiście PSX Extreme i ten jamraj: W międzyczasie na starym Piecu zakochałem się na miliardy godzin w takiej jednej gierce: (mimo tego, że Herosi nr 3 są grą lepszą, to dla mnie prym wiedzie druga część; a muzyka w Nekropolis ) Po Pierwszej Komunii Świętej przyszedł czas na zakup CZARNULKI, najwspanialszej konsoli ever, gdzie przesiadka na trójwymiarowy świat była strzałem w wątrobę. W czasach niechlubnej ery piractwa, znaczone pisakiem płyty, mogły bardzo często zmylić. I tak nie wkładałem nośnika z grą GTA3, bo myślałem, że to po prostu Gran Turismo Arcade 3. Co się stało jak włożyłem (płytę, choć pierwsze włożenie czegoś innego również było niesamowite)? Piękne kilkanaście lat z PS2 jeszcze bardziej czyniło mnie prawdziwym graczem. Ach to były czasy. Na Trójeczce najwspanialszym przeżyciem było to: Oczywiście żeby wymienić wszelkie małe przyjemności, których doświadczyłem w grach, to musiałbym napisać z tego prace doktorancką. A teraz co? Mimo skundlenia się branży, to wciąż nie tracę wiary w growe medium, bo do tej pory dostarcza mi tytułów niesamowitych. I niech tak będzie po wsze czasy! Edytowane 30 grudnia 2016 przez Rozi Cytuj
Gość suteq Opublikowano 30 grudnia 2016 Opublikowano 30 grudnia 2016 Lode runner. Oj grało się. Cytuj
chmurqab 3 192 Opublikowano 31 grudnia 2016 Opublikowano 31 grudnia 2016 Tak z bardziej współczesnych rzeczy, przypomniało mi się: Journey - https://youtu.be/1DW2wF9Ne6c?t=6m5s Chyba jedyny moment w grach, kiedy mimowolnie wydałem z siebie dźwięk, który można by określić jako odgłos zachwytu. Bioshock - YEBANY DENTYSTA. Super Hexagon - przejście ostatniego levelu to jest najwyższej jakości arcade'owe przeżycie, do tej pory nic nie zdołało go przebić i mam duże wątpliwości co do tego czy cokolwiek jeszcze zdoła. Phoenix Wright: Ace Attorney - pierwszy moment, w którym w ucho wpada Cornered. Gra powinna być podawana w książkach jako wzór w kwestii wpływania muzyką na gracza. 1 Cytuj
michal 558 Opublikowano 31 grudnia 2016 Opublikowano 31 grudnia 2016 (edytowane) Driver 2 misja w Havanie gdzie w czasie 7 minut trzeba było skasować 4 auta. Niewykonalne dla kolegów z klasy w LO. Ja dałem radę Grand Theft Auto 3 totalna orgia chaosu, odkręcało się lufę do tyłu czołgu i jezdziło się przez Liberty City z 6 gwiazdkami na grzbiecie. Piękne czasy Killer 7 bodaj pierwsza gra w moim krótkim życiu, gdzie fabuła ocierała się o artyzm. Geniusz. Shadow of Rome Salve! Salve!!! SALVE!!! Niesłychana przyjemność z przecinania przeciwników w pół i chyba pierwsza gra gdzie dało się odczuć ciężar broni którą trzymało się w rękach. Więcej takich gier. Medal Of Honor na PSX każde wychylenie się zza horyzontu oznaczało skrócenie paska energii o 50%. Kapitalna gra. Edytowane 31 grudnia 2016 przez _M_ Cytuj
Paliodor 1 817 Opublikowano 31 grudnia 2016 Opublikowano 31 grudnia 2016 Killer 7 bodaj pierwsza gra w moim krótkim życiu, gdzie fabuła ocierała się o artyzm. Geniusz. Shadow of Rome Salve! Salve!!! SALVE!!! Niesłychana przyjemność z przecinania przeciwników w pół i chyba pierwsza gra gdzie dało się odczuć ciężar broni którą trzymało się w rękach. Więcej takich gier. Świetny wybór tytułów Cytuj
simonldz 21 Opublikowano 31 grudnia 2016 Opublikowano 31 grudnia 2016 Zaczęło się standardowo od pegazusa a później era szaraka i seria crash ale co najważniejsze C&C red alert retalertion co zmieniło moje życie growe na zawsze i później ogrywałem wszystkie C&C do red alerta 2 już na pc i odkrywałem inne RTSy typu warcraft, starcraft czy earth 2150 i masę innych. Po pewnym czasie dorwałem się do plane scape torment i tutaj moje game of the life ten moment gdzie poznaje morte i jest naprawdę spoko ziomkiem a później się okazuje, że w poprzednich wcieleniach byliśmy jego oprawcą i skazaliśmy go na bycie (pipi)ą latającą czaszką to serio aż mi mi głupio było, że mogliśmy naszemu kumplowi który nam towarzyszy zrobić coś takiego zresztą wszyscy towarzysze dają nam kawałek naszej historii która była niesamowita i warto zagrać nawet dziś bo to arcydzieło nie gra później baldury i icewind dale ale wrażenie zrobił na mnie dopiero mass effect 1 na x360 bo dwójka już przewidywalna a trójki nawet nie skończyłem. Po długiej przerwie od jakiegokolwiek grania w 2014 wróciłem do konsol mianowicie ps4 i seria uncharted, bloodborne, tlou czy batmany na nowo powodują, że chce się grać. Cytuj
Kalel 3 634 Opublikowano 31 grudnia 2016 Opublikowano 31 grudnia 2016 (edytowane) 1. Metal Gear Solid 1 W grę zagrałem o dużo za pózno (jakoś przed premierą Peace Walkera? 4?) ale moment w którym Snake używa papierosa zeby zobaczyć lasery wprawił mnie w opad szczęki. Pan Kojima dostarcza! 2.Jedi Outcast/ Jedi Academy I to jarańsko że będzie można robić widoczne ślady na przeciwnikach i ścianach po mieczu świetlnym. A w przypadku drugiego tytułu można zrobić swojego Jedia i powiedzieć na samym końcu... https://www.youtube.com/watch?v=dSGgODCqpFQ 3.Warcraft 3 Nie ukrywam, nie rozumiałem jaranko Diablo 2, ale za to pierwszy kontakt z W3? Pamiętam jak kuzyn specjalnie ustawił kampanie an easy i na szybko ją przechodził żeby mi całą historię pokazać. A na końcu takie cudeńko 4. Pokemon... Green! Plusy posiadania sąsiada którego Mama sprzedaje gry. Nie wiem skąd go miała, ale ewidentni była to wersja Green bo była po japońsku a i spirity były gorszej jakości. Potem nadeszły Redy/Blue no i Yellow jaka złota perła w koronie. Trenowanie stworków? Zbieranie odznak? Imersja lepsza niż jakkolwiek gra VR 5. Uncharted 2 Jest jedna z gorszych zim jakie pamiętam. Ja, jako dość biedny nastolatek który wyprosił PS3, mogę sobie pozwolić na kupno max 1 nowej gry na rok. Wybór padł na grę która zdobyła szturmem prasę grową swego czasu. Grę, która w momencie preimery była praktycznie niedostępna w moim mieście. Śnieg napieprza, jest zimno, temperatura na minusie, jednak udało mi się dorwać wersję kolekcjonerską w lokalnym Empiku. A potem dostaję jeden z najlepszych tytułów przygodowych w historii. I to otwarcie.. I ten śnieg, i animacja, i grafika i narracja i historia i postacie i dubbing i się zakochałem. Edytowane 31 grudnia 2016 przez Kalel 1 Cytuj
Shen 9 689 Opublikowano 31 grudnia 2016 Opublikowano 31 grudnia 2016 Pokemon Red - przeczytałem gdzieś zapowiedz, chyba w neo+? Ojciec marynarz, kupił mi kopie w usa, jeszcze długo przed premiera w Europie i cała pokemania. Internetu nie było, więc lizanie każdej sciany zeby zlapac je wszystkie dawało mega frajde. Odkrycie Zapdosa, ktory byl gdzies w ukrytej elektowni, albo walka z Mewtwo zapadły w pamiec. No i wtedy faktycznie kazda walka mogla byc niespodzianka, nie jak teraz ze wszystkie nowe poki juz dlugo przed premiera smigaja w necie. Potem czekanie pol roku az ojciec wroci z kolejnego kontraktu z wersja Blue, zeby zlapac brakujace egzemplarze. Nawet nie zlicze ile razy przechodzilem calosc. Legend of Legaia - gra którą dostałem z szarakiem, pierwsze jrpg z krwi i kości, potem zaliczałem kolejne pozycje jedna po drugiej. W moim osobistym odczuciu chyba najtrudniejsza gra z gatunku w jaka gralem, walki były cholernie trudne, nawet na samym początku nie było trudno o zgon. Raczej niedoceniona pozycja, ale wtedy wychodziło mase perełek, konkurencja była mocna. Final Fantasy 8 - to chyba pierwsza gra, na ktorej premiere czekalem, udzielil mi sie "hype" pamietam spora zapowiedz w swietej pamieci Click!. Sama gra niestety srednio przypadla mi do gustu, glownie przez system rozwoju postaci, ale grafika to był opad szczeny. Animacje summonow to bylo cudo. No i pamietne intro, ktore ogladalem niezliczona ilosc razy. Chrono Cross - moja gra życia. Osobiste top1. Zapowiedz i recka Stara z ocena 10/10. Gra wyszła jakos w wakacje, akurat byłem na obozie sportowym w górach. Telefon do matki, wysłałem ją do ruskich na targ, żeby gra już na mnie czekała jak wroce. Cala noc w pociagu, zero snu. Wrocilem, odpalilem konsole i zasnalem z padem w łapie po kilkunastu minutach xd 1 Cytuj
funditto 661 Opublikowano 31 grudnia 2016 Opublikowano 31 grudnia 2016 1. Super Frog na Amidze 1200 - moja pierwsza platformówka i do dzisiaj jedna z ulubionych 2. Fifa 96 - pierwsza gra po przerzuceniu się na PC. Pierwszy karny - widok z innej kamery :o byłem zachwycony tym 'realizmem' 3. Mario Kart 64 - pierwsze multi na 4 i do dzisiaj jedno z ulubionych 4. Wind Waker - fragment gdy zdobywamy master sworda 5. Donkey Konga - pierwsza domówka na bębnach do późnej nocy i sąsiedzi grożący wezwaniem policji jeśli nie przestaniemy nawalać w bongosy 6. Xenoblade Chronicles X - zdobycie pierwszego mecha Cytuj
Welna 1 094 Opublikowano 1 stycznia 2017 Opublikowano 1 stycznia 2017 (edytowane) Co mnie zdefiniowało jako gracza...... 1. Brat zabierał mnie do wozu drzymały a ja patrzyłem jak na jednym zyciu konczy..... Potem towarzyszyłem mu jako Nick , ale generalnie to on wszystkich napierdalał a ja miałem to przetrwac... wiek z 6-7 lat ( on 9). POtem przyszły kolejne salonowe przygody , łacznie z Tekkenem 2. Posiadanie własnego Pegazusa, potem PSX w tym samym czasie co PC zaowocowało zakochaniem sie w: Te grane na PC Te zrobiły ze mnie gracza Konsolowego Za gówniaka poznałem tez oczywiscie Hardcore Contry, Tanki , 50 wersji Mario, i innych hitów nesa ale to była tylko przykrywka przed PSX. I strasznie lubie strategie ekonomiczne na PC Edytowane 1 stycznia 2017 przez Welna Cytuj
Welna 1 094 Opublikowano 1 stycznia 2017 Opublikowano 1 stycznia 2017 Nie miałem okazji, postaram sie nadrobic Cytuj
hav7n 5 936 Opublikowano 1 stycznia 2017 Opublikowano 1 stycznia 2017 Dwojeczke polecam z całego serduszka. Nawet giera wylądowała na konsolach ale cena jest śmiesznie wysoka, zwłaszcza że kilka lat temu kupiłem oryginał na PC za 20zl. Cytuj
CoATI 1 051 Opublikowano 1 stycznia 2017 Opublikowano 1 stycznia 2017 sporo tego było 1. mashup giana sisters i mario na c64 - trudne, interesujace, na tamte czasy po prostu swietne 2. Mappy czy tam klon tej gry na pegazusa - z perspektywy czasu, to jednak crap był, ale i tak świetnie sie przy tym bawiłem 3. Croc legend of the gobbos - jedna z tych gier, z która mam najlepsze wspomnienia. 4. Raystorm - w tym momencie zakochałem się w shmupach <3 5. Soul Blade - jedyna bijatyka, w której zrobiłem 100% - kapitalny setting, swietny system walki, edge master, grafika, muzyka, bronie... wszystko w tej grze jest dobre 6. Tekken 2 - tak, nie 3, tylko 2. Ta gra zniszczyła moj skill w bijatykach... przez ten tytuł miałem potworny problem przestawic sie na uproszczony system walki w Tekken 3. w tamtym czasie potrafiłem grac tylko w T2, SB i Last Blade 2 7. Rage Racer - ta gra nauczyła mnie... ze (pipi)owo gra sie bez memorki, albo braku miejsca na memorce -_- świetne wyścigi arcade, które stawiam bardzo wysoko w moim rankingu best of racing games. 8. Jakas wersja demo one na PSX - to tez mozno zadziałało na moje postrzeganie gier. Crash, Wipeout... potem oczywiscie grało się w pełniaki. ale własnie te płytki demo (rownież z PS Magazine) to było takie "sianie ziarna", które mocno wpływało na kolejne wybory gier do ogrania. OK, starczy tego PSX,a bo mógłbym tak wypisac jeszcze minimum 15 tytułów ALBO W SUMIE NIE, bo ZAPOMNIAŁEM O JEDNEJ GRZE 9. Metal Gear Solid - ta gra, tak samo jak soul blade, to był taki trigger do masterowania gier, gwałcenia ich na wszystkie sposoby, szukania sekretów których nie ma, testowania mechaniki gry i robienia speedrunów. teraz koniec z PSX :> 10. Unreal/Unreal Tournament - Gdybym miał wskazac FPS, który najlepiej pamiętam (single/multi) to własnie byłby to Unreal. Swego czasu wytworzyły się takie dwa obozy - fani quakea i unreala - ja zawsze byłem z tymi drugimi 11. Faraon - czuję, że gdybym odpalił teraz tą gierkę to wessałaby mnie na kilka h. 12. Moto Racer 2 - gra kupiona totalnie przez przypadek na zasadzie: "mamo kup mi gre" Ehh to granie na splicie na jednej klawiaturze z kuzynem, a potem... "mamo, potrzebuję dodatkowy kontroler" 13. Beatmania - kiedys przy głupocie kupiłem na allegro kontroler do Beatmani i... od tamtej pory kocham gry muzyczno/rytmiczne Najlepiej wspominam edycję Happy Sky 14. REZ - Gra, której poczatkowo nie zrozumiałem. Teraz jest to dla mnie prawdziwy masterpiece. Nie wazne czy gram na DC, PS2 czy teraz na PS4 - bawię się wyśmienicie za kazdym razem. 15. Half Life 2 + Dodatki. - Setting, fabuła, grafika... i bodziec do przeskoczenia na lepszy internet, bo (pipi)a trzeba jakos gierkę zainstalowac przez steam _-_ Gdybym dostał zapewnienie, że 3 faktycznie jest w produkcji, to w tym momencie zamawiałbym kompa do grania. 16. ICO / Shadow of the Colossus - magiczny swiat i gęsty klimat. Tyle mi wystarczyło i co najgorsze, przez te gry, czesto nie potrafię dostatecznie docenic innych produkcji w podobnych klimatach, bo patrzę na nie własnie przez pryzmat wspomnianych tytułow. Bardzo chciałbym wypisac w tym momencie więcej gier z PS2, ale w moim odczuciu to nie była konsola z wieloma dobrymi grami, które mógłbym teraz jakoś lepiej wspominać. Mógłbym za to wypisac kolejnych 20 pozycji na PSX, albo poszperac w pamieci za grami z PC. Gier nowszych po prostu nie wypisuję, bo nie miały juz kompletnie żadnego wpływu na to jakim jestem teraz graczem. Ot, po prostu swiadomie wybieram tytuły do ogrania i nie gram we wszystko jak popadnie. Ok, po drodze zakochałem się jeszcze w klimatach cyberpunkowych, ale chyba wiekszy wpływ na to miało Anime. W każdym razie w chwili obecnej jestem graczem, który ponad wszystko ceni sobie klimat oraz fabułe w grze... no jeszcze jak audio jest na wysokim poziomie to osiagam pełnię satysfakcji. Na grafikę mam wy(pipi)ane. //edit ok, zapomniałem o bardzo waznych grach - Dark Colony oraz Total Annihilation 1 Cytuj
Cedric 1 313 Opublikowano 1 stycznia 2017 Autor Opublikowano 1 stycznia 2017 Ach! Total Anhilation. Jeden z niewielu RTS-ów, w które pograłem dłużej. Tytuł szczególny dla mnie przede wszystkim dlatego, że po raz pierwszy wtedy jakaś gra zmasakrowała mnie G-E-N-I-A-L-N-Ą muzyką. 2 Cytuj
Canaris 304 Opublikowano 8 stycznia 2017 Opublikowano 8 stycznia 2017 Za dużo tego po 25 latach grania żeby napisać wszystko. Pierwsze poważne gry na C64 - Vermmer, Pirates, Kolony, setki godzin spędzonych nad FF7 i 8 na PSX ( Triple Triad, wyjście z Midgar, FMV które masakrowały moszne ), zabawy z konsolą w Half Life 1 ( ustawianie walk pomiedzy żołnierzami i obcymi ) i lizanie scian w poszukiwaniu sekretów. Granie w Quake'a przy dżwiękach Kultu i Kazika, szarpanie w rozmaite dema ( Command and Conquer, GTA 1, ISS Pro 98 ), pierwsze minuty z Half Life 2, pierwsze MMO ( na serwerach RP WoW'a i Lineage 2 ), pierwsze strzały w ryj ze strony Final Fantasy 10, MGS 2, GTA Vice City i San Andreas, zbieranie szczęki z podłogi przy Gears of War i Red Dead Redemption.. Aż do tuzów dzisiejszych : DF, Rimworld, Aurora i wiele wiele innych. Brb, sudden nostalgia attack - ide odpalić EPsxE :D Cytuj
okens 541 Opublikowano 10 stycznia 2017 Opublikowano 10 stycznia 2017 W ogole chyba najwazniejszym momentem ktory zdefiniowaly mnie jako gracza byl moment gdy dostalem na komunie od wujka Amige 600. Piekny sprzet. No ale do rzeczy... Mysle, ze jednym z wazniejszych momentow jest gdy jeszcze jako gowniak odpalilem to: I uporczywie przechodzilem, nie majac pojecia, ze istnieje cos tak wspanialego jak SAVE i LOAD. Ten malutki szczegolik, ktory mnie po raz pierwszy w growym zyciu tak zaskoczyl. Gdy poszedlem do kibelka i po powrocie odkrylem, ze zniecierpliwiony protagoniasta ponagla mnie pukajac w ekran telewizora... odpadlem. Pozniej tej uporczywosic nabralem bez opamietania cwiczac Fatality( z gazetki wydrukowanej przez kogostam z osiedla, bo gdziez tu marzyc bylo o drukarce) w to: Nigdy nie udalo mi sie przeistoczyc Liu Kangiem w samoka :( ale kochalem ta gre i kazdy moment z nia. Dla porownania Mortala XL nie tknale nawet kijem. Ale ten moment w ktorym na prawde ewulowalem z PC na konsole i true gaming ;P to byly odwiedziny u kuzyna ktory mial PS1 i mega sie tym jaral. I pogralem w pierwszego Silenta, MGSa, zesr.alem sie na mietowo z podniety gdy w Dino Crisis wyskoczyl na mnie T Rex. Nigdy nie zapomne tego wrazenia jakie zrobily na mnie filmiki przeistaczania sie ludzi w potwory w Paraside Eve( i pytanie mojego zycia, dlaczego w chyba pierwszej czesci gdzie dialogi sa czytane, nagle pada chyba jedno jedyne slowo w grze?) i laseczka z intra chyba czwartego Ridge Racera( walilbym i dzisiaj). Wiedzialem juz, ze moje serce nie nalezy dluzej do izometrycznych RPG i dynamicznych FPS( bo wtedy w Medal of Honor na PSXa trzeba bylo jeszcze wciskac przycisk, zeby w ogole mozna celowac). Ale w ogole ten feeling gier, bo nie mowie nawet o jakosci grafiki, mialem juz wtedy lepsza na PC ale ta odmiennosc od tego co do tej pory znalem... niesamowite. I mam to do dzisiaj. Coraz mniej tytulow pozytywnie mnie zaskakuje, ale dalej uwazam gry za sztuke. Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.