Skocz do zawartości

Matrix Quadrilogy


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
22 godziny temu, Kazub napisał:

chciałem coś napisać o filmie ale więcej emocji wzbudza tu tożsamość i orientacja wachowskich :dunno:

 

Pokuszę się nawet o tezę jakoby faceci robili lepsze Matrixy. I chuj, że szowinistycznie! :lapka:

Opublikowano
W dniu 3.01.2022 o 22:36, Kazub napisał:

chciałem coś napisać o filmie ale więcej emocji wzbudza tu tożsamość i orientacja wachowskich :dunno:

 

A Ty uważasz, że jakby film był zajebisty to by było tyle beki z braci/rodzeństwa/sióstr Wachowskich?

Po prostu w przypadku takiego balasa to już się jedzie po całości, najlepiej żeby śmiesznie było (posty @Tokara to zajebiste przykłady - gdyby nie ta chujnia to bym w życiu nie przeczytał takich fajnych tekstów).

Opublikowano

Musicie mieć świadomość, że Wachowska wcale nie chciała kręcić tego filmu - dostała zlecenie i niezły czek, za odgrzanie kotleta, który nawet nie chodził jej/mu po glowie
Pierwsza część była rewolucyjna, tutaj nawet nie udawali, że się starają

Opublikowano (edytowane)
W dniu 3.01.2022 o 22:36, Kazub napisał:

chciałem coś napisać o filmie ale więcej emocji wzbudza tu tożsamość i orientacja wachowskich :dunno:

 

Niezły chochoł albo wybiórcze czytanie dwóch postów z 18 stronicowego topicu, ja jakoś widzę z 5-6 stron (od premiery) bardziej lub mniej rozbudowanych opinii o filmie i dosłownie kilka rzuconych mimochodem żartów odnośnie twórców.

Edytowane przez kotlet_schabowy
Opublikowano
11 godzin temu, Myszkin napisał:

Musicie mieć świadomość, że Wachowska wcale nie chciała kręcić tego filmu - dostała zlecenie i niezły czek, za odgrzanie kotleta, który nawet nie chodził jej/mu po glowie

No chyba nie do końca, nawet w tym temacie możesz sobie poszukać.

Opublikowano

Czytam Wasze opinie i mam wrażenie, że oglądaliśmy inny film.

 

Wrzucam wszystko w spoiler, bo mi się nie chce pojedynczo bawić.

 

Spoiler

Problem z nowym Matriksem od pierwszych sekund oglądania miałam taki, że nie przemawiają do mnie dzieciaki biegające w modnych dresach i niebieskich włosach a widok zmarnowego Keanu w żulowskiej czapeczce pijącego latte w hipsterskiej kawiarni mnie (z całym szacunkiem do Keanu) odstręcza.

Podstawiona Trinity tłumaczona jako modalowa symulacja w Matriksie spowodowała, że zajęłam się rozmasowywaniem swojego czoła powątpiewając w sens filmu a kiedy zobaczyłam, że Neo jest sławnym game designerem nie mogłam powstrzymać facepalma. To wszystko jest przerzuceniem 1:1 głupot jakie muszę znosić na co dzień, dlaczego mam to oglądać na ekranie? I wtedy mnie uderzyło - to matrix, jaki sobie stworzyliśmy. W 1999 Neo siedział zamknięty w biurowcu pełnym białych, nudnych boksów, ubrany w niewygodny szary garnitur, który musiał zakładać codziennie. Chcąc od tego uciec zbudowaliśmy świat wyglądający skrajnie inaczej - teraz jesteśmy zamknięci w głośnych i kolorowych open space'ach, wmawiając sobie, że to działa pozytywnie na kreatywność i integrację, a każdy na około ubrany jest jak z innego anime. Film The Matrix, pomimo złożoności nawiązań i zakorzenienia w cyberpunku miał prostą wiadomość - to nie jest prawdziwe życie, to złudny system, w który kazali ci wierzyć. Teraz zapatrzeni we własne ja, żyjąc we własnych fantazjach, nie zauważamy już, że nadal tkwimy w złudnym systemie, bo jest nam zbyt wygodnie, żeby się nad tym zastanawiać.

 

Stary, niemal styrany, Anderson w tej kolorowej firemce growej odstaje, nie pasuje, i widać to tym bardziej w momencie, w kórym podekscytowani współpracownicy przerzucają się coraz to "nowszymi" pomysłami na kolejnego Matriksa. Musi być koniecznie dużo walk i dużo efektów! W tym samym momencie patrzę na prawie sześciesięcioletniego Keanu, który się ledwo rusza i zastanawiam się jakich k.rwa walk?? Teraz? Jak? I Keanu też się zastanawia. Anderson się zastanawia. Neo się zastanawia. Przebłyski z filmu z 1999 nie mają być zaczępnym "Ej, a pamiętasz?" jak wielu sugeruje, one mają pokazywać kontrast, jak bardzo kiedyś było inaczej. Mają wywoływać żal.

Patrzę na Andersona u terapeuty z How I Met Your Mother i zastanawiam się czy Keanu na swojej terapii opowiada, że jest kultowym Neo, który zmienił branżę filmową a przecież nie jest nawet dobrym aktorem. Albo, że wystąpił ostatnio w grze komputerowej i nagle wszyscy traktują go jak Boga, nawet mówią, ze się nie starzeje. Zabawne jak łatwo i chętnie wierzymy w bajki, które sami sobie opowiadamy.

 

I daję się wciągnąć w tę zblazowaną, wymuszoną opowieść jaką jest Resurrections. Nie denerwuję się, że z Morfeusza zrobili pajacowatego geja, widzę go raczej jako personifikację pokolenia Gen Z. Anderson (pokolenie wychowane na Matriksie z 1999), chcąc uciec z matriksa, który sam sobie zbudował (otaczająca nas rzeczywistość oparta na rozrywkowej fikcji, podkreślona zaczepnie kawiarnią Simulatte) pozostawia furtkę tym, którzy do systemu podchodzą już inaczej. I faktycznie, nowo przedstawieni bohaterowie patrzą na świat, tak matriksowy jak i ten bardziej prawdziwy, zupełnie inaczej. W 1999/2199 ważne było przebudzenie i walka z wykorzystującymi ludzi maszynami. 20/60 lat później dla ekipy statku Mnemosyne ważne jest podbicie swojego ego i dorównanie wyczynami legendom. Nowi bohaterowie nie mają żadnych osobowości oprócz wyróżniającej się stylówki ani rozpisanego rozwoju postaci - to nie jest istotne. Istotne jest, że połowa z nich jest LGBT i że chcą być jak Neo/Trinity. Że ryzykują tym zniszczenie całej osady - nie ma znaczenia. Prywatne cele są najważniejsze. Również dla Neo, który wypełnił już rolę Wybrańca i teraz chce mieć tylko swój happy ending.

Sama osada ludzkości też wygląda inaczej. Za czasów pierwszego Matriksa apokaliptyczne wizje przyszłości były jedynymi spodziewanymi, a my byliśmy przekonani, że żeby coś mieć trzeba zapie.rdalać. Zion, jako ostatnia ostoja ludzkości, był więc ciężki, surowy i nieprzyjazny a różnica pomiędzy tkwieniem w błogim matriksie a życiem w realnym świecie była podkreślona w filmie przykładem smaku jedzenia. W Resurrections to by nie przeszło, bo nowe pokolenie inaczej widzi zarówno system jak i przyszłość. W nowej ostoi ludzkości rządzą czarne lesby a ogrody pełne są truskawek wyhodowanych przez zaprzyjaźnione maszyny. I jestem przekonana, że te latające delfinki, na które nie mogłam patrzeć, są najciekawszym punktem filmu dla młodszych widzów.

 

Resurrections odbieram przede wszystkim jako burzenie czwartej ściany i wiadomość, że film The Matrix już powstał, i możecie sobie do niego wrócić, bo jest cały czas aktualny i ewidentnie go nie zrozumieliście skoro ćpacie ciągle niebieskie pigułki. Potwierdza to scena, w której oszalały Merovingian krzyczy, że kiedyś to było i był sens, a teraz to nie ma, podczas gdy w tle Anderson/Neo męczy się walcząc z nowym Smithem a brygada Gen Z nawala się z efektownymi acz bezsensownymi samurajopodobnymi wojownikami. I nie zgadzam się, że walki są minusem filmu - są takie jakie miały być. Pierwszy Matrix zrewolucjonizował kino akcji, jednak nie ma sensu zakładać, że wymuszona kontynuacja nagle oświeci świat czymś niespotykanym. Zamiast pojedynkować się z oczekiwaniami Lana Wachowski daje nam niemal prztyczka w nos - niech Gen Z skacze po ścianach i się napie.rdala z kim chce, a Keanu niech będzie stary i drewniany, bo przecież jest. Oryginalny Matrix pomimo efektowności i świetnego settingu stawiał przede wszystkim na przekaz, który dzisiaj zdaje się już dla odbiorców nieważny. Podkreśla to świetna scena, w której Neo po przybyciu do Io zostaje zamknięty w więzieniu, pomimo tego, że wszyscy uważają go za zbawcę i idola. Odprowadzający go koleś, zachwycony tym, że ma niebywałą okazję poznać żywą legendę osobiście, zadaje mu najważniejsze w jego mniemaniu pytanie - "Czy to prawda, że umiałeś latać?". Jakby latanie było najważniejsze w trylogii. I tu wracam do wspomnianej na początku fałszywej Trinity, która teraz jawi mi się zupełnie inaczej. Otóż motyw symulowania oryginalnej trylogii wewnątrz matriksa w Resurrections to nic innego jak nawiązanie do innych filmów kopiujących pomysły Wachowskich, myśląc że efektownymi akrobacjami dorównają The Matrix. A nie o efekty w tym filmie chodziło.

 

 

I ja taki przekaz od Wachowskiej kupuję, bo gdybym miała oglądać przez dwie godziny taki teledysk jak zaprezentowany na początku filmu i udawanie, że z motywów sprzed dwudziestu lat da się zrobić coś na czasie, to nie dałabym rady wysiedzieć. Tymczasem seans wywołał u mnie małe katharsis i będę o nim myśleć jeszcze przez jakiś czas. Były momenty zażenowania, ale były też ciarki i wzruszenie przy scenie w kawiarni. Podobały mi się liczne szczegóły nawiązujące do poprzednich części oraz takie smaczki jak to, że matriksowym mężem Trinity jest Chad Stahelski, a matriksowy wygląd Andersona to prawdziwy mąż Carrie Anne Moss. Podoba mi się przemycana koncepcja na temat binarności, Neo/Smith, Neo/Trinity, Matrix/real. I kompletnie nie mam za złe, że nie jest to cyberpunkowy sztos ani widowiskowa rewolucja, bo przy dzisiejszych oczekiwaniach i trendach takiego filmu z Matriksa się po prostu nie da zrobić, co potwierdza żenująca scena po napisach końcowych.

 

TL;DR
To nie jest Matrix 4 ani rozszerzenie trylogii, to jest Matrix na miarę 2021 roku (jakkolwiek przykro to nie brzmi). To film skaczący pomiędzy przypodobaniem się Gen Z a sentymentalnym fanserwisem dla millenialsów, jednocześnie zdający się mówić, że przecież Matrix już był i jak chcecie to sobie obejrzyjcie jeszcze raz. Film, którego nie chcieli ani autor/ka ani główni aktorzy. Ale nie powiedziałabym, ze niepotrzebny, bo skoro został wymuszony to widać trzeba było go popełnić. I wierzę, żę po czasie będzie się do niego wracać z mniej krytycznym nastawieniem.

  • Plusik 1
  • Lubię! 1
  • Dzięki 3
Opublikowano
20 minut temu, selene napisał:

Film, którego nie chcieli ani autor/ka ani główni aktorzy.

 

Jeszcze trochę i może dowiemy się, że WB też nie chciało. No nikt nie chciał, ale tak jakoś głupio wyszło, że jednak to nakręcili. Filmowcy wyklęci.

 

Mogę sobie wyobrazić ogrom ciśnienia ze strony wytwórni w okresie po Revolutions, kiedy mimo ogólnego rozczarowania sequelami temat nadal był na czasie i korpokrawaty instynktownie chciały wycisnąć z tego ile jeszcze się da. No i wtedy Wachowscy wytrzymali, a teraz Lana pod ciężarem ugięła kolano no i trudno, jak trzeba to trzeba, nie ma rady. 

Opublikowano
Cytat

According to Hollywood Reporter, Warner Brothers confirmed a Matrix reboot back in 2017 and was originally going to hire Marvels writer Zak Penn to work on a treatment before Lana Wachowski agreed to get involved. Evidently, she was also inspired to return to the franchise after the death of her parents.

 

Zgodzić się zrobić film a chcieć/planować zrobić film to dla mnie kompletnie różne rzeczy.

Opublikowano
W dniu 7.01.2022 o 16:17, selene napisał:

 

Zgodzić się zrobić film a chcieć/planować zrobić film to dla mnie kompletnie różne rzeczy.

Cytat

she was also inspired to return to the franchise after the death of her parents.

Cytat

 

Lana wpadła na pomysł nowego „Matriksa”. Rozwiałyśmy o tym między śmiercią naszego taty i mamy, a dzieliło je tylko pięć tygodni. Cofnięcie się do historii, której częścią już kiedyś byłam, wydało mi się kompletnie nieciekawe. W moim życiu doszło do tylu zmian, więc nie chciałam wracać do czegoś, co już kiedyś robiłam. Kroczyć po starych ścieżkach. Nie czułam, że da mi to emocjonalną satysfakcję, wręcz przeciwnie czułam, jakbym weszła w stare buty. Nie chciałam tego robić

– Lilly Wachowski

 

 

Opublikowano
16 minut temu, Atmosfear napisał:

Lekki offtop...

Mój dobry kolega zrobił sobie jakiś czas temu tatuaż inspirowany Matrixem. Poprosił mnie o komentarz, ale mam mieszane uczucia.

A co Wy sądzicie?

20210713_151602.jpg

No fajny, fajny, mam jednak trzy ważne pytanie i prosiłbym żebyś przekazał je koledze...

 

1. Ile dał?

2. A co jak będzie stary i pomarszczony?

3. Bolało?

  • Lubię! 1
Opublikowano

Ad. 1
Nie wiem, nie chciał się przyznać. Słaby gość raczej. Pożyczał ode mnie niby na ratę kredytu, ale teraz widzę, że raczej na jakieś łatanie błędów Matrixa...

Ad. 2
Jak będzie stary i pomarszczony, to pewnie nie będzie czaił o co cho. Jak powiedział (albo nawet i napisał) klasyk, jedynym pozytywem tych tatuaży będzie brak problemów przy identyfikacji zwłok.

Ad. 3
Czy bolało? Nic nie mówił, ale mam wrażenie, że najbardziej tego bałwana bolała głowa.

Opublikowano

A teraz WB wchodzi cały na biało, że to guano to był błąd Matrixa i teraz czeka na nas prawilna, klasyczna część, która wyrwie nas z butów. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Tak, wiem:nvmnd:

  • Haha 1

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...