Gość Opublikowano 23 lipca 2017 Opublikowano 23 lipca 2017 Nie chce mi się pierwszym postem rozpoczynać większej dyskusji, ale zapewne z czasem znajdzie się jakiś zawodnik będący punktem zaczepienia i temat się rozkręci. Do rozpoczęcia tego tematu skłoniła mnie wzmianka na jednym z portali o transferze Keirrisona, sprowadzonego niegdyś z Palmeiras do Barcelony za 14mln euro. Interesował się nim także Real Madryt, co tylko potwierdza fakt, jak wielki widziano w nim potencjał. Zawodnik był wiecznie wypożyczany z Barcelony, a w samym klubie z Katalonii nie rozegrał ani jednego (transfer za 14mln euro!) oficjalnego meczu. Ale to tylko kropla w morzu zmarnowanych talentów. Jakie nazwiska przychodzą wam do głowy? Kogo typujecie jako kandydatów do zasilenia tego grona w przyszłości? Cytuj
MYSZa7 8 962 Opublikowano 23 lipca 2017 Opublikowano 23 lipca 2017 Odegaard, który w Castilli nie potrafił się do końca odnaleźć i teraz w sumie to samo jest w przeciętnym Heerenveen. Następny będzie Halilović, który także wydaje się nie spełniać oczekiwań. Obiecujące początki w Barcie B, by później zaliczyć nieudaną przygodę w Hamburgu i ostatnio w Las Palmas. Dobrym przykładem będzie też Gabigol. Dobry ziomek Gabriela Jesusa i Neymara, który jednak nie zbliża się nawet poziomem do swojego kolegi grającego w City. Jego gra w Interze to padaka. Cytuj
ogqozo 6 577 Opublikowano 23 lipca 2017 Opublikowano 23 lipca 2017 (edytowane) Jako że interesuję się talentami (czekam niecierpliwe, co za 10 lat będzie w stanie pokazać Moukoko z Dortmundu), to graczy takich codziennie widzę sporo. Byli dobrzy na swój wiek, ale lepsi już nie byli. Obecnych na razie zostawię. 20 lat to nie wiek na porażkę. Niejeden z najlepszych był w tym wieku nigdzie. (Widziałem już na takich listach np. Oblaka czy Dybalę...). Anderson - musi być jednym z królów takiej tematyki. Żaden inny tak nagradzany nastolatek, z tych, którzy mieli być absolutnie najlepsi, nie osiągnął w seniorskiej piłce tak mało - właściwie nigdy nie był na stałe graczem podstawowej jedenastki. W porównaniu z nim, Pato jest niczym Dani Alves. Co nie wypaliło? No cóż, Ferguson chyba wymagał od tego magika za wiele, wystawiając gracza porównywanego do Ronaldinho jako defensywnego pomocnika. Chyba taki był ambitny plan, by przez kilka lat uczył się od Scholesa i zastąpił go, łącząc magiczny skill z walką w defensywie. Ale gracz zdecydowanie tego nie zdzierżył. I najdziwniejsze może w tym wszystkim jest to, że nigdy go choćby nie wypożyczono. Dopiero Moyes to zrobił, po 6,5 latach nieustannego rozczarowania tym epokowym niegdyś talentem. Zazwyczaj kupowanie młodych talentów nie może się nie opłacać, bo w razie czego je sprzedasz - ale United faktycznie wrzuciło dziesiątki milionów w błoto. Adriano - klasyk. Nagroda dla najlepszego gracza Copa America w wieku 22 lat. Wtedy wszyscy się jarali Brazylią, czekano jak na oczywistość na kolejną supergwiazdę z tego kraju. Już kilka lat później ludzie uwielbali go nienawidzić, i nigdy się to nie zmieniło. Adriano wielokrotnie zdobywał Bidone d'Oro - złoty śmietnik, nagrodę dla najgorszego gracza Serie A, dobrze znaną też Quaresmie, starszemu Christianowi Vieriemu czy też Amauriemu. O Adriano każdy wie - potrafił wszystko, w PES-ie był nie do zatrzymania, ale jakoś nie miał dyscypliny, tęsknił za swoją brazylijską fawelą, miał problemy z używkami, przyjemnościami. No, miał za niski poziom dopaminy na takie życie. Podobno obecnie żyje w fawelach, jeździ sportowymi autami wartymi tyle co majątek tysięcy ludzi dokoła razem wzięty, jest królem i ma obstawę swojego gangu 24h. Michael Owen - to nie tak, że nie zrobił nic. A jednak... szczyt osiągnął gdzieś tak w wieku 21 lat (także Złota Piłka, młodszym zdobywcą był tylko Ronaldo), potem już się starzał. Wysoki poziom miał gdzieś tak do 24. roku życia. Potem już tylko liczono na niego, ale zadowolenia nigdy nie było. Bywa też taki typ rozczarowania. Dziś łatwo zapomnieć, że jest tylko 5 lat starszy, niż Cristiano Ronaldo. W jego obecnym wieku -zaczynał ostatni sezon kariery, który spędził na ławce w Stoke. Jeśli można dostać nagrody dla najlepszego gracza na świecie i jednak rozczarować, to Owen jest czołowym kandydatem. Edytowane 23 lipca 2017 przez ogqozo Cytuj
ASX 14 716 Opublikowano 23 lipca 2017 Opublikowano 23 lipca 2017 czekam na wpis o Miliku, autorstwa sami wiecie kogo ;) Cytuj
c0ŕ 4 834 Opublikowano 23 lipca 2017 Opublikowano 23 lipca 2017 (edytowane) Jako że interesuję się talentami (czekam niecierpliwe, co za 10 lat będzie w stanie pokazać Moukoko z Dortmundu) Wygooglowałem go z ciekawości, znalazłem to zdjęcie gdy miał 11 lat (teraz ma 12) i wyłączyłem kartę. Ontopic. Yoan Gourcuff. Dość szybko namaszczony przed media na nowego Zidane'a, pamiętam że zawsze podobała mi się elegancja z jaką się poruszał na boisku gdy oglądałem go w Lidze Mistrzów. No ale kontuzje i charakter (i to nie wybuchowy, Gourcuff był wręcz za spokojny, wycofany, strasznie dużo analizował; nie pomogło mu to też w reprezentacji gdzie stał się odludkiem) skutecznie przeszkodziły mu w zrealizowaniu potencjału. Jak już przy Gourcuffie jestem to odwlekam ciągle kupno książki Domenecha o reprezentacji Franci na mundialu 2010, czas w końcu kupić i dowiedzieć się co się tam odpier.dalało za zamkniętymi drzwiami. To taki przykład który od razu przyszedł mi do głowy. Mógłbym tu również wymienić Wilshere'a i Barkleya, ale ten drugi jeszcze ma sporo czasu, 23 lata, niech podpisze nowy kontrakt w Evertonie i wyczyści głowę, wierzę że w końcu zrobi porządny progres. W Wilshere'a już nie wierzę, prawie 26 lat, zegar tyka, powrotu do jakiejkolwiek formy nie widać. A szkoda, chyba większość się zgodzi że zdrowy Wilshere w formie to chyba najlepszy technicznie angielski piłkarz. Ale po tylu kontuzjach wątpię że kiedykolwiek odzyska pewność siebie na boisku jaką prezentował w wieku 19 lat. Kolejny przykład to Ravel Morisson, również technikę jak na Brytyjczyka miał ponadprzeciętną, drybling również. Potrafił być genialny. Za czasów gry w młodzieżówce United podobno przyćmiewał samego Pogbę. Ale niestety, widzimy jak się potoczyła jego kariera. W West Hamie już go nie chcieli, w Lazio nie pokazał nic. Ma 24 lata, ale ciężko przewidywać mu coś więcej w przyszłości niż co najwyżej grę w jakimś WBA. Zostając przy Anglii na pewno Cleverley i Jack Rodwell pokazywali sporo póki spektakularnie nie przepadli. Rafael z United też mógł więcej wycisnąć, momentami był idealnym bocznym obrońcą. PS Adel Taraabt pamiętamy. (*) PS2 Ciekawe czy za parę lat napiszemy w tym temacie o Luke'u Shawie. Edytowane 23 lipca 2017 przez c0r Cytuj
Daffy 10 636 Opublikowano 23 lipca 2017 Opublikowano 23 lipca 2017 lubanski - gdyby nie kontuzja bylby swiatowa legenda citko cale pokolenie co wygralo u-18 - min grzelak, madej, lobodzinski pato krkic robinho Cytuj
Gość Opublikowano 23 lipca 2017 Opublikowano 23 lipca 2017 Freddy Adu - to miał być hamerykański Pele, dostał milionowy kontrakt z NIKE bodajże w wieku 14 lat, strzelał bramki w MLS już wieku 15 lat W tamtych czasach nie było youtube'a, ale czytało się nawet w polskich gazetach, że w USA jest gówniak, który zaraz podbije świat. W 2006 widziałem go na żywca w towarzyskim meczu z Chelsea (coś tam nawet ugrał) i to był początek jego końca. Javier Saviola- miał być bogiem, już w wieku 18 lat dostał nagrodę dla najlepszego zawodnika Płd Ameryki. Transfer do Barcy rozpoczął od w sumie udanego sezonu (nagroda dla najlepszego zawodnika z Ameryki Płd w PD), ale jak z urlopu wrócił van Gaal, to się skończyło granie w pierwszym składzie (o jak mnie to w(pipi)iało!). Później róźnie bywało, ale ogólnie im dalej w las tym gorzej. W Championship Manager 3 wraz Robbie Keanem byli totalnymi masakratorami. Robinho i Diego- ile to się o nich człowiek naczytał jak jeszcze razem grali w Santosie. Pierwszy to oczywiście miał być nowy Pele, a drugi nowy Zico. Powszechna opinia była taka, że to ten pierwszy miał być większą gwiazdą, ale pamiętam, że Piłce Nożnej nobliwy pan redaktor (jak się okazało) wskazywał Diego na bardziej przyszłościowego. Koniec końców Diego coś tam osiągnął, chociaż nadal mniej wobec oczekiwań, a Robinho stał się synonimem gracza wiecznie utalentowanego. Cytuj
Gość Rozi Opublikowano 23 lipca 2017 Opublikowano 23 lipca 2017 Zapomniałem o moim ulubionym piłkarzu do niedawna, bo teraz to nie wiem co z nim się dzieje - Hulk. Po tym co wyczyniał w Porto, to nie widziałem lepszego zawodnika łączącego atletyzm, technikę, szybkość. Po 4 sezonach w Porto miał papiery na wielki europejski klub, ale wybrał Zenit. Grał tam oczywiście dobrze, ale miał papiery na wielkie granie i wielkie sukcesy. Niestety wybrał, jak wybrał. W ogóle przez Porto przeszło wielu zawodników, którzy zmarnowali swój talent, jak Quaresma, czy choćby Lisandro Lopez. Cytuj
ogqozo 6 577 Opublikowano 24 lipca 2017 Opublikowano 24 lipca 2017 (edytowane) To dość sporne w tym gronie pisać, że Robinho był tylko "utalentowany" - był ważnym graczem w wygrywającym mistrzostwo Realu. Błyszczał też w reprezentacji, seniorskiej. Sporo osiągnął, tyle że po kontuzji nie był już nigdy taki sam. No i potem skoczył za kasą i sławą do mającego podbić lada dzień świat Manchesteru City, którego jak sam przyznał nie znosił. Prawdopodobnie też złą decyzją było przypakowanie - warto wspomnieć, bo fani często to traktują jak oczywistość, tymczasem w przypadku takich graczy czasem pakowanie może wręcz skończyć się gorzej, gdy zatraca się szybkość, zwinność. Sporo musiało się stać, żeby spadł na poziom ledwie średniego grajka z Milanu. Mimo wszystko, nie tylko się zapowiadał, ale był dobry przez jakiś czas, po prostu nie trwało to długo. Ale jest w tym taka zaiste zmarnowana, i wręcz gorzka historia - gdyby agenci Robinho nie wmówili mu tak skutecznie, że musi być najlepszy i dostać Złotą Piłkę, może by ostatecznie się przynajmniej do niej bardziej zbliżył... Robinho przyznał, że z Realu odszedł, gdy klub zaczął starać się o Cristiano Ronaldo, jakby w ogóle się nie przejmując, że mają Robinho (fun fact: Real próbował go nawet wkręcić w ten transfer, ale United na to nie poszło. Ale były wtedy nawet jakieś dyskusje, kogo z tej dwójki lepiej mieć). Diego miał skromność, by spędzić sporo czasu w Werderze i potem Wolfsburgu, gdzie był jak król. Aczkolwiek nigdy nie był podstawowym graczem ekipy, która zdobyła tytuł (w Atletico grał ogrony, w Porto 2006 wypadł ze składu w połowie sezonu). Solidniak. Nadal jakieś tam nagrody dostaje w Brazylii, ściął wreszcie włosy i wygląda jak człowiek. Mało interesując się futbolem od krótkiego czasu, nie miałem nigdy takiego wrażenia (aż do Mbappe), że gracz naprawdę wydaje się skazany na sukces, jak Eden Hazard. Potencjał potencjałem, ale sam zbiór cech, które wydają się wykluczać obniżenie lotów w karierze. Nie tylko dotyczących stylu gry. Poza jakimiś najgorszymi kontuzjami, oczywiście, które każdego mogą złożyć, ot, pech. No ale fakt, w zeszłym sezonie zamiast rąbnąć z dyńki jak Bale to ten pokazał, jaki jest słabiak, gdy cała Chelsea go nie ciągnie za uszy, wtopiony. Edytowane 24 lipca 2017 przez ogqozo Cytuj
Gość _Be_ Opublikowano 24 lipca 2017 Opublikowano 24 lipca 2017 Faktycznie. Co miał Diego w głowie chodząc z taką fryzurą? Cytuj
Dreyes 103 Opublikowano 24 lipca 2017 Opublikowano 24 lipca 2017 Tak na szybciora, trzech grajków mi się przypomniało. Nie wiem czy się zgodzicie ze mną Ganso Gael Kakuta Marko Marin Cytuj
Gość Opublikowano 24 lipca 2017 Opublikowano 24 lipca 2017 Denilson Denilson to chyba największa transferowa wtopa ever. Nigdy tego nie sprawdzałem, ale czy przypadkiem ten transfer nie przełożył się na to, że Betis nigdy nie wybił się na czołowy hiszpański klub? Taka kasiora od klubu walczącego o miejsce w pierwszej dziesiątce PD, to było chyba postawienie wszystkiego na jedną kartę. Co do Robinho, to jak na nowe wcielenie Pele średnio sobie pograł. Nie błyszczał dłużej niż taki Saviola po przeprowadzce do Europy. Cytuj
szejdj 2 804 Opublikowano 24 lipca 2017 Opublikowano 24 lipca 2017 Co drugi Brazylijczyk to zmarnowany talent. Ronaldo byłby GOAT gdyby nie ciągłe kontuzje, Ronaldinho tak samo mógłby grać do tej pory na najwyższym poziomie, Kaka tak samo w Realu zniknął. Tacy piłkarze przynajmiej wiadomo, że mieli talent, tylko go zmarnowali. A takie cudowne dziecko jak Bojan Krkić? Giovani dos Santos? Skąd wiadomo, że oni mają jakiś talent? Cytuj
Gość Opublikowano 24 lipca 2017 Opublikowano 24 lipca 2017 Przecież (zwłaszcza) Ronaldo czy Ronaldinho są uważani za jednych z lepszych piłkarzy w historii , a to, że kontuzje czy hulaszcze życie ich dopadało... Wydaje mi się, że tak naprawdę mało który wielki piłkarz umiał być największy przez większość swojej kariery. Messi i CR7 to wyjątki, które naocznie obserwujemy. Właściwie nie przypominam sobie nikogo innego kto rok w rok przez przez jakieś 10 sezonów nie schodziły z topowego poziomu, więc jak ktoś był bogiem dwa-trzy lata, to teraz wychodzi, że był za słaby albo się zmarnował. Co do Krkicia to, np. przez cały okres juniorskiej kariery, na każdym jej szczeblu bił bramkowerekordy. Gość w owym czasie strzelał średnio 3 gole na mecz (sic!). Inny przykład: na ME do lat 17 (sam mając wtedy lat 16) rozegrał łącznie 45 minut, a został królem strzelców turnieju z 5 bramkami na koncie ( o tym akurat nie wiedziałem, ale od czego wiki). Jego wejście w dorosłą piłkę też było więcej niż obiecujące, więc tak, to był WIELKI talent. Cytuj
ogqozo 6 577 Opublikowano 24 lipca 2017 Opublikowano 24 lipca 2017 (edytowane) W sensie że jeden Denilson, jeden piłkarz, miał sprawić, że klub spadający z ligi, zmieniający trenerów co dwa miesiące, nie był na podium i nie został wielką potęgą? Ja wiem, że był słaby, tylko walił te swoje triki i łatwo go było zablokować przed czymkolwiek groźnym, ale bez przesady... Betis wiele lat wstecz i wiele lat potem był prywatną zabawą Lopery, który jakby nie patrzeć wniósł sporo funduszy i ostatecznie dał małemu klubowi wiele najlepszych w historii sezonów - ale w zamian robił co chciał, wyciągając pieniądze z klubu na prywatne firmy (całkiem możliwe, że znacznie więcej wyfraudował, niż kosztował Denilson), używając go do walk politycznych, nadając stuletniemu stadionowi swoje imię, odchodząc "ostatecznie" przez jakieś 10 lat, i tak dalej. Typowy człowiek biznesu, no cóż, nie bez powodu w Szwecji nie ma mocnych klubów. Obecnie bez zdziwienia czytamy, że Lopera zostaje w sądzie cywilnym uznanym odpowiedzialnym szkodlliwej niedbałości, a w karnym ma sprawę za malwersacje. Denilson - to w tym wszystkim raczej wisienka na torcie, a nie jakaś wielka kalkulacja klubu, że inwestują ostatnie grosze, bo jeden piłkarz wiele zmieni (no, na pewno jakaś nadzieja była, że ich wniesie na nowy poziom, ale co dokładnie kierowało prezesem, to wie tylko on sam, jak to z prezesami bywa). Jeśli cokolwiek, to można chyba raczej zastanawiać się odwrotnie, czy nie zepsuło jemu kariery trafienie do takiego kociokwiku, jak Betis. Porównywalnie dziś, mógł pójść do Rosji czy Chin. (Fun fact: Lopera ostatecznie sprzedał Betis w 2010 r. za mniejszą kwotę w euro, niż kosztować miała karta Denilsona). Co do Bojana, ten opis naprawdę brzmi potężniej, niż chyba powinien... Bojan strzelił hat-tricka Luksemburgowi (reprezentacji Luksemburga U-17!), potem wbił gola z karnego Węgrom i z akcji Niemcom. Nie mówię, jak grał, ale jak tak to opisać, to może nie takie wyjątkowe osiągnięcie, nawet jeśli grał tylko drugie połowy w większości meczów (jeden zagrał cały, to przegrali). W końcu 5 goli zdobyli też niejacy Tomasz Necid oraz Manuel Fischer, o których więcej nie słyszałem (no wiem, Necid w sumie jak na Czechy był niezły, ale teraz grał w Legii i na tym skończmy, Fischer spędził karierę na poziomie 3. Bundesligi i ligi regionalnej). Nie mówię, że Bojan nie był obiecujący, utalentowany, ekscytujący itp., ale jeśli tak, to te 5 goli na Euro to raczej tylko ciekawostka na tym tle. A nadzieje robił dłużej. Pamiętam, że go wstawiłem do fantasy jak poszedł do Stoke. Myślałem, że na poziomie Stoke to może postrzelać, choćby z racji, że ma technikę to mu będą dawać, żeby strzelał. Heh, nie do końca... Euro U-17 to nawet Polska kiedyś wygrała! Mało się o tym mówi. Był też medal Mistrzostw Świata w tamtym roku. Mariusz Kukiełka, Maciej Terlecki, Piotr Bielak, Andrzej Bledzewski, Artur Andruszczak - wymiatali podobnoż. Ostatecznie największą karierę z nich zrobił Mirosław Szymkowiak, a inne np. Arkadiusz Radomski i Jacek Magiera. Nie wiem, czego ludzie od nich oczekiwali wtedy, co się o tym mówiło, czy że nowy Deyna czy nie. Raczej było to dość ciche. Pamiętam anegdotę, jak drużyna przegrała 10-0 z Danią, bo mecz był dzień po "osiemnastce" Kukiełki i młodzi słabo sobie poradzili z profesjonalnym podejściem. Edytowane 24 lipca 2017 przez ogqozo Cytuj
ogqozo 6 577 Opublikowano 31 lipca 2017 Opublikowano 31 lipca 2017 (edytowane) Nie wiem, czemu, ale popłakałem się ze śmiechu widząc tego tweeta. Ten fragment z "Przeglądu Sportowego", mdr: – To nie jest mój pomysł – przyznaje trener Sandecji, Radosław Mroczkowski. – Dowiedziałem się przed chwilą, że ktoś go odebrał z lotniska. Niech się więc ujawni człowiek który chce mieć Franka (trener przekręcił imię – przyp.red.) Adu w drużynie. Ja tego nie akceptuję, ze mną to nie było konsultowane. Nie będę go testował, jak ktoś inny chce, to może to zrobić. Moim zdaniem klub się w ten sposób ośmiesza, zamiast budować w sensowny sposób drużynę, szukamy starych odkurzaczy – stwierdził Radosław Mroczkowski, świadomie lub nieświadomie nawiązując do tego, że Adu jeszcze niedawno dorabiał sobie... sprzedając w mediach społecznościowych odkurzacze. O co chodzi z Freddym Adu? Wiele osób wspomina jego talent, ale tylko jako kolesia, o którym słyszeli. Czy faktycznie był tak dobry? Patrząc wstecz na całą historię mającą już około 15 lat, wygląda to tak: Adu był wyjątkowo utalentowany... jak na Amerykanina. Czytając teksty promujące go np. w 2004 roku, trudno się nie roześmiać - jak niewiele trzeba Amerykanom, by uznać kogoś za nowego Pele. Być może tylko to, że pochodzi z kraju, gdzie się gra w piłkę, i wcześniej niż rówieśnicy wyrósł (jak widzimy powyżej, Adu jest naprawdę tego samego wzrostu, co był mając 14 lat, gdy grał przeciwko dzieciom mającym oczywiście zazwyczaj mniej niż 150 cm). Jeśli jest najlepszy w USA, to znaczy, że jest najlepszy na świecie. Porównywano go w tych tekstach zupełnie serio do Pele czy Maradony, którzy w końcu też grali w piłkę mając 14 lat. Nie było to dziwne z ich strony, dziwne dla mnie za to, że ktoś poza USA to podłapał. Jak wiemy, różne kluby europejskie interesują się setkami talentów, ściągają je też czasem z Polski - ale Adu był pierwszym graczem z USA, którego tak potraktowano. A jako że USA dominuje medialnie w naszej cywilizacji, zrobiła się z tego historia, o której słyszał każdy. Czy gracz na poziomie Adu grający np. we Francji czy Chorwacji kiedykolwiek trafiłby na okładki gazet? Trudno powiedzieć. Fakt, że na turniejach międzynarodowych - młodzieżowych - wyglądał dobrze. Ale ilu innych graczy w historii wyglądało dobrze w meczach reprezentacji, zwłaszcza młodzieżowych? Samo to nie zwraca uwagi. Amerykaninem był zresztą dość przypadkowo, bo bakcyla złapał w Ghanie - gdy miał 8 lat, jego rodzina wygrała loterię zielonej karty. Jak to w USA, matka pracowała od 6 do 11, żeby utrzymać sama dzieci, a Adu trochę nie miał z kim grać, bo dzieci w USA nie mają pasji do futbolu. Matka chciała, by dorósł, więc nie wyjechał do Europy aż nie skończył 18 lat, wieku już znaczącego w piłce nożnej. Ale też niejeden piłkarz przybywa do Europy i wiele lat później, a będąc w Benfice, Adu nie mógł już mówić o braku warunków do nauki gry w piłkę. Gdy trafił do Benfiki mając 18 lat, poznał dopiero zupełnie nowy standard profesjonalizmu - wymagania fizyczne, techniczne, taktyczne. Także psychiczne - że już nie jest gwiazdą podrywającą w klubach modelki na "yo, jestem Zbawcą Ameryki", że żeby być faktycznie piłkarzem trzeba na to, olaboga, poświęcać czas, a jego talent w Europie jest jednym z tysięcy. W USA spotykał zastęp pochlebców, a z drugiej strony - ludzi wściekłych na to, że dzieciak jest tak "hype'owany" i zarabia więcej, niż oni. Mało wzorów do naśladowania, choć mówiono, że najlepiej zajmował się nim Piotr Nowak, który w futbolu USA jest kultową postacią. Adu ma teraz 28 lat, ma nawet urodziny tego samego dnia, co ja. Niby młody, ale już od tylu lat przegrany i skończony. Wywiady z nim wyglądają jak znęcanie się nad kolesiem - widać, jak on sam jest zawstydzony i poniżony, że jest... sobą. 10 lat temu zagrał 31 minut w Lidze Mistrzów z Benfiką. Potem grał w Monako, lizbońskim Belem, greckich Salonikach, tureckim Rize, brazylijskim Salvadorze, serbskiej Jagodinie (no, ściśle to nie rozegrał meczu), fińskim Kuopio... Przez cały ten czas, regularnie łapał się do składu tylko w drugiej lidze tureckiej. I w amerykańskiej MLS. Mam wrażenie, że to coś mówi po prostu o poziomie MLS. Edytowane 31 lipca 2017 przez ogqozo Cytuj
ASX 14 716 Opublikowano 8 sierpnia 2017 Opublikowano 8 sierpnia 2017 Łukasz Teodorczyk talent był, głowa chyba nie nadążyła... Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.