Skocz do zawartości

HBO Max


Ukukuki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Wracam do tematu tak trochę z dvpy, ale uważam, że ten serial zasługuje na tyle postów i uwagi, ile się da. :)
 

Po tygodniu od zakończenia Six Feet Under (lepiej późno niż wcale), jak już się w głowie poukładało trochę, mam parę przemyśleń:

 

- przede wszystkim uważam, że ten serial powinien być "lekturą obowiązkową" na pewnym etapie dorosłego życia - ciężko mi wskazać konkretny moment, ale jak teraz go nadrobiłem w czwartej dekadzie żywota, to żałuję, że nie widziałem go mając te 20-25 lat. Jestem przekonany, że wpłynęłoby to korzystnie na co najmniej kilka życiowych decyzji

 

- odnoszę wrażenie, że w budowaniu scenariusza albo brał udział jakiś znakomity psycholog, albo ten scenarzysta/producent/showrunner Alan Ball ma wybitny psychologiczny talent - to w jaki sposób ta historia jest poprowadzona i jaką huśtawkę emocjonalną serwuje widzowi, to jest niepojęte (nie znam innego serialu ani filmu, który fundowałby taki rollercoaster przeżyć w takim stężeniu i o takiej amplitudzie)

 

- nawet te elementy serialu, które trochę irytują w trakcie seansu (jak dla mnie przesadny nacisk na seksualność, niektóre odcinki pod tym względem są na skraju żenady według mnie, do tego wrażenie zbytniego rozciągnięcia historii i nudnawe momenty w połowie), w świetle zakończenia i patrzenia na zamkniętą historię w całości, bronią się i mają sens - przypuszczam, że były zamierzone, żeby efekt końcowy tak mocno dawał w ryj (znów - pisał to ktoś, kto doskonale potrafi manipulować emocjami widza)

 

Jeśli ktoś jeszcze Sześć stóp pod ziemią nie widział, to koniecznie powinien nadrobić. Nie zrażać się długością historii (te 55-60 godzin to w sumie jak jedna czy dwie fabularne gierki), nie zrażać sie jakością obrazu (od trzeciego sezonu jest lepiej), tylko odpalić i chłonąć, bo nie znam drugiego serialu, który tak autentycznie może wpłynąć na życie. Gwarantuję, że po seansie inaczej spojrzycie na bliskich, pracę, na swoją codzienność, po prostu na swoje życie.  

  • Plusik 1
  • Lubię! 5
  • Dzięki 1
Opublikowano
24 minuty temu, LeifErikson napisał:

Wracam do tematu tak trochę z dvpy, ale uważam, że ten serial zasługuje na tyle postów i uwagi, ile się da. :)
 

Po tygodniu od zakończenia Six Feet Under (lepiej późno niż wcale), jak już się w głowie poukładało trochę, mam parę przemyśleń:

 

- przede wszystkim uważam, że ten serial powinien być "lekturą obowiązkową" na pewnym etapie dorosłego życia - ciężko mi wskazać konkretny moment, ale jak teraz go nadrobiłem w czwartej dekadzie żywota, to żałuję, że nie widziałem go mając te 20-25 lat. Jestem przekonany, że wpłynęłoby to korzystnie na co najmniej kilka życiowych decyzji

 

- odnoszę wrażenie, że w budowaniu scenariusza albo brał udział jakiś znakomity psycholog, albo ten scenarzysta/producent/showrunner Alan Ball ma wybitny psychologiczny talent - to w jaki sposób ta historia jest poprowadzona i jaką huśtawkę emocjonalną serwuje widzowi, to jest niepojęte (nie znam innego serialu ani filmu, który fundowałby taki rollercoaster przeżyć w takim stężeniu i o takiej amplitudzie)

 

- nawet te elementy serialu, które trochę irytują w trakcie seansu (jak dla mnie przesadny nacisk na seksualność, niektóre odcinki pod tym względem są na skraju żenady według mnie, do tego wrażenie zbytniego rozciągnięcia historii i nudnawe momenty w połowie), w świetle zakończenia i patrzenia na zamkniętą historię w całości, bronią się i mają sens - przypuszczam, że były zamierzone, żeby efekt końcowy tak mocno dawał w ryj (znów - pisał to ktoś, kto doskonale potrafi manipulować emocjami widza)

 

Jeśli ktoś jeszcze Sześć stóp pod ziemią nie widział, to koniecznie powinien nadrobić. Nie zrażać się długością historii (te 55-60 godzin to w sumie jak jedna czy dwie fabularne gierki), nie zrażać sie jakością obrazu (od trzeciego sezonu jest lepiej), tylko odpalić i chłonąć, bo nie znam drugiego serialu, który tak autentycznie może wpłynąć na życie. Gwarantuję, że po seansie inaczej spojrzycie na bliskich, pracę, na swoją codzienność, po prostu na swoje życie.  

 

Witaj po lepszej stronie życia, podpisuję się pod wszystkim. Na mnie wywarł ogromne wrażenie a oglądałem pierwszy raz mając gdzieś 25 lat i mnie zmiotło z planszy.

 

I naprawdę w wielu momentach swojego życia i różnych decyzji, z tyłu głowy miałem sceny z życia Fisherów. Fenomen. 

  • Plusik 2
Opublikowano

Fenomen, dokładnie. Przed seansem jak czytałem te wszystkie opinie tutaj, na filmwebie, jakies artykuły których sporo w necie, to jakoś tak przez palce na to patrzyłem, bo nie wyobrażałem sobie nawet, że jakikolwiek serial może tak człowieka zmusić do refleksji i być tak poruszający. 

 

Tylko tak jak wspominałeś tutaj w wątku kiedyś- koniecznie trzeba obejrzeć całość. Jak się widzi ryzyko przerwania w połowie to nawet nie ma co zaczynać, bo dopiero jako zamknięta historia detonuje bombe w człowieku i miażdży emocjonalnie. 

Opublikowano

Zaplusowałem, choć na mnie aż takiego wrażenia nie zrobił (pierwszy seans parę lat temu). To przez większość trwania dobry serial z przebłyskami prawdziwego geniuszu i momentami chwytającymi mocno za serce, występującymi wśród poprawnej, raczej równej całości. I niestety z perspektywy lat powiem, że o ile wiele momentów skłaniało do mocnej refleksji nad własnymi relacjami z ludźmi (tak, to nie przesada), to niestety ludzka natura sprawia, że i tak w życiu codziennym się o tym zapomina. No w każdym razie ja tak mam.

  • Minusik 1
Opublikowano

Pierwszy raz oglądałem SFU jeszcze na divxach i od tamtej pory nie oglądałem lepszego serialu. Trzy lata temu rewatch już na HBO GO i wciąż byłem zdruzgotany. Polecam keżdemu i wszędzie, choć zdaję sobie sprawę, że nie każdemu ten klimat siądzie.

 

btw. @LeifErikson jest temaciwo, gdybyś chciał więcej wrażeń innych użytkowników poczytać.

 

 

  • Dzięki 1
Opublikowano

Na pewno nie w każdym będzie ten serial tak samo rezonował, wszystko zależy wydaje mi się od momentu w życiu w jakim się go pozna i też od indywidualnej podatności na takie czary. :) Mnie akurat mocno takie rzeczy chwytają zazwyczaj i lubię jak scenarzyści w jakiś sposób grają z emocjami widza - zazwyczaj w niektórych serialach są elementy takich zagrywek, a w SFU to jest właściwie główny fundament i emocjonalna gierka to jest cała narracja. :D Ale jak czytam opinie tu i tam, to wydaje mi się, że SFU dość mocno pozamiatało widownią, bo opinii przeciwnych jest mało. 

Z czasem pewnie te refleksje gdzieś tam się rozmyją i nie będą tak silne, ale tak czy owak na pewno o tym serialu i jego przesłaniu nie zapomnę. Nawet jeśli w relacjach to nie będzie zawsze działać, to dla samego siebie i własnego postrzegania rzeczywistości.

Świat byłby lepszym miejscem, gdyby każdy obejrzał SFU. :D 

  • Plusik 1
Opublikowano

No dobra, a tak serio od którego odcinka ten serial zaczyna być taki legendarnie genialny? Czy to tak że ogladasz 3 w miarę ok sezony i w końcu zaczyna coś genialnego z tego wychodzić? Wiece byle do meksyku czy coś.  Pytam bo ani mi ani małżowince nie siadł za bardzo po połowie pierwszego sezonu. No nie widzę geniuszu. 

 

  • Minusik 1
Opublikowano

Jeśli chodzi o SFU to on jest o tyle specyficzny, że według mnie zyskuje całą tą magię i wyjątkowość jako całość, zamknięta historia. Jakby wyciągać pojedyncze sezony czy pojedyncze odcinki to nie zrobią takiego wrażenia, więc rozumiem jak ktoś się odbije od niego po drodze. No ale jak się ktoś odbije, to na pewno już całości nie pozna, więc nie będzie miał szansy jej docenić. :)

Można by to uprościć i powiedzieć, że piąty sezon, a zwłaszcza jego końcówka ryje beret najbardziej... no ale to też nie jest tak, że obejrzysz tylko końcówkę i będzie "zaliczone". Historia jest poprowadzona tak, żeby stopniować emocje, i jest przy tym bardzo spójna, więc trudno oceniać SFU tak na wyrywki. To znaczy można, ale wtedy faktycznie pewnie nie będzie aż tak wybitne. :)

Opublikowano

Tym bardziej, że wydaje mi się, że SFU stoi nie tyle samą historią (w sensie wydarzeniami jakie się dzieją), tylko psychologią postaci - tego co oni myślą, co robią, co mówią i jak się zachowują, jak się zmieniają w kontekście tych wydarzeń, które ich spotykają (a nie są te wydarzenia jakieś nie wiadomo jak wyjątkowe, serial w pewnym sensie pokazuje po prostu zwykłe życie ludzi, którzy w różny sposób radzą sobie z codziennością, dążą do szczęścia i na swój sposób szukają sensu w życiu). 

Opublikowano (edytowane)

Sopranos jest świetne. Nie wiem, może to ten niesamowity finał SFU wszystkich tak zachwycił że całośc została wywyższona pod niebiosa... 

Ja np wiem że Shield miało finał który zmiatał z krzesła i w ogóle byłem pozamiatany... ale szczerze nie mam zamiaru ogladać jeszcze raz bo się okaże że tam jest masa słabych motywów. 

Edytowane przez qraq_pk
Opublikowano

ja zacząłem oglądać Co robimy w ukryciu, czuć mocny vibe  amerykańskiego The Office, podobnie jak tu, tam też pierwszy sezon był mocno średni, a potem z każdym kolejnym odcinkiem serial się rozkręca

Opublikowano
5 minutes ago, ASX said:

ja zacząłem oglądać Co robimy w ukryciu, czuć mocny vibe  amerykańskiego The Office, podobnie jak tu, tam też pierwszy sezon był mocno średni, a potem z każdym kolejnym odcinkiem serial się rozkręca

Zajebisty serial, zdecydowanie bardziej mi się podoba od pełnometrażowej wersji i wyczekuję nowego sezonu. Mój faworyt? Wampir energetyczny. 

  • Plusik 2
  • 3 tygodnie później...
Opublikowano

Czwarty sezon Sukcesji? Czekam jak głupi, to jeden z największych sztosików w serialach. Błagam tylko, niech nie rozwlekają tego bez końca. Dobry serial poznajesz po tym, kiedy i jak się kończy 

  • Plusik 1
Opublikowano

Nie wiem kiedy, ale na HBO Max pojawiły się wszyskie sezony Robot Chicken. Wcześniej na starcie usługi było ich tylko parę wybiórczych, teraz widzę wszystkie 11.

 

Głupawa seria skeczy, ze specyficznym poczuciem humoru, ale jej absurdy akurat mnie zawsze bawiły. Plus forma stop motion robi wrażenie. No i dobrze się ogląda "na raty", kiedy chcę coś włączyć tylko na parę minut.

  • Lubię! 1
Opublikowano

Ja od siebie polecam drugi sezon 'Superman & Lois'.

Naprawdę udany, fajne wykorzystanie 

Spoiler

Bizarro World

.

W końcu się też wyjaśniło, dlaczego Clark nigdy nie wspomina np swojej kuzynki albo Team Arrow.

 

Teraz pora dokończyć 'We own this city'.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...