Skocz do zawartości

The Messenger


ogqozo

Rekomendowane odpowiedzi

Dobra, pora założyć temat o jakiejś faktycznej gierce.

 

The Messenger pojawił się wczoraj EKSKLUZYWNIE na Switcha (i peceta i pewnie coś tam w przyszłości) i od razu zebrał "dyszki" w "prasie". 

 

"Dowód na to, że nawet na wypełnionym retro-platformówkami rynku da się podejść do tematu kreatywnie. Jedna z najlepiej zaprojektowanych gier, w jakie grałem, zarówno pod względem historii, jak i rozgrywki" - Dual Shockers

 

"Najlepszy indyk na Switcha" - Destructoid

 

messenger.jpg?itok=1vJRskI7

 

Gra wypełnia wszystkie hasła, jakie lubicie: retro, pixel art, 8-bit, 16-bit, METROIDVANIA (jest to gra 2D), SOULSLIKE (czasem spadniecie do dziury albo w kolce i zginiecie), ŁAMANIE CZWARTEJ ŚCIANY. A tak serio, to dobra gra, i jest tu wiele elementów, które mogą nie być widoczne na pierwszy rzut oka: retro, ale całkiem sztywniutkie sterowanie, proste, ale zabawne teksty, przefajoska narracyjna muzyczka z melodiami, a także zdobywanie przez całą grę kolejnych umiejętności i gadżetów odmieniających grę co pół godziny w nowy, często bardzo ekscytujący sposób. Skakanie, latanie i siekanie pozwala (i wymaga) już po dość krótkiej chwili trzepać całkiem okazałe kombinacje, by pokonywać kolejne poziomy. Wszystko zaczyna się od umiejętności cloudjump czy jakoś tak, pozwalającej wykonać dodatkowy skok w powietrzu po każdym kolejnym celnym ciosie. Można się domyślić, jakie to daje możliwości! Z czasem robi się trudno... oldskulowo. Niesteyty, checkpointy są dość rzadok jak na dziesiejsze czasy i czasami chęć eksploracji czy wykonania trudniejszego manewru oznacza powtarzanie dłuższej sekcji, a to nudzi. Wyobraźcie sobie, że np. widizicie dziurę i sie zastanawiacie, czy spadając tam odkryjecie ukryte miejsce, czy też po prostu zginiecie i będziecie powtarzali X czasu. Niektórym się to spodoba (jak Soulsy!).

 

Gra ma takie ZWROTY AKCJI (dotyczące rozgrywki), że faktycznie lepiej nic o niej nie czytać, ale wtedy skąd można chcieć w nią zagrać? No właśnie. Poza tym... zwroty te są przedstawiane w praktycznie każdych materiałach promocyjnych, demach na targach itp. Ale że to pierwszy post, to nie będę "spoilerował". To niemal jak UNDERTALE PLATFORMÓWEK, praktycznie rzecz biorąc SHOVEL KNIGHT 2018 ROKU i możecie dodać własny slogan.

 

Zresztą nie przeszedłem jej jeszcze, ale pora założyć temat o najbardziej ekscytującej grze na Switcha od czasów Gorogoi bo na pewno wiele osób i tutaj zagra w tę giereczkę.

 

Gra nazywa się "The Messenger", bo jesteście ninją który w obliczu zagłady ostatniej wioski ninja musi dostarczyć różne rzeczy, takie jak święte zwoje!

 

Zwiastun gry spoileruje mega zwrot akcji o którym nie wiedząc będziecie bardziej podjarani! Nie umiem na tym silniku forum wrzucać samych filmików w spoiler więc po prostu NIE KLIKAJCIE!

 

 

 

 

 

Dla posiadaczy Gungeona gierka kosztuje 68 zł.

 

 

A wy już gracie?

Edytowane przez ogqozo
  • Plusik 1
  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Są elementy m... słowa na m. Są. Ogólnie Bayonetta to nie jest, gra jest jak na dzisiejsze czasy nie tak bardzo zróżnicowana.

 

Zaznaczmy: to nie jest do końca nowoczesny indyk który "tylko wygląda" jak gra z NES-a, jest trochę przystępniej i gładsza animacja itp., ale jednak to jest naprawdę gierka taka jak z Pegazusa. Tak naprawdę myślę, że będzie dość kontrowersyjna, jedni pokochają, inni wzgardzą.

 

 

Jeśli maksymalne oceny US Gamera nie przekonują forumowych fajnograczy, to dodajmy, że ta gra to PRAKTYCZNIE CELESTE

 

iuPeJL5.jpg

Edytowane przez ogqozo
Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...
W dniu 2.09.2018 o 15:30, Masorz napisał:

Czytałem, że gra od połowy staje się metroidvanią i że ta druga połowa jest gorsza. Jak stanieje i forumki będą polecać, to może kupię.

 

Odpowiem w ramach utrzymania szalonego zainteresowania jedną z najlepszych ostatnio gier na Switcha. Otóż słowo na "m" używane teraz na każdą grę może w takiej racji być mylące. To jest generalnie gra retro i jeśli pojawia się w połowie pewna doza eksploracji, to nadal w takim sensie, jak to było te 5 generacji temu. To, czym się faktycznie różnił wtedy Super Metroid, nie jest tu obecne.

 

Można pójść czasem w kilka kierunków (jedna lokacja w górę, inna w dół, czasem i inna w prawo) i znaleźć trochę ukrytych skarbów, ale głównie rozgrywka nadal opiera się na przemierzaniu korytarzy wypełnionych zręcznościowymi wyzwaniami. Nie jest to gra z wymagającymi zagadkami, koniecznością łączenia licznych wydarzeń w wielu częściach świata itd. Przykładowo przedmiotem do zbierania są zielone krążki - są zaznaczone na mapie, naprawdę w grze nie chodzi o to, by je jakoś znaleźć, ale by doskoczyć do nich, bo każdy jest zamknięty za jakimś specjalnym pokojem pełnym (mniej lub bardziej) trudnego skakania. Faktycznie pojawiają się takie elementy, ale clou rozgrywki pozostaje platformówkowanio-siekanie. To _NIE_ jest metroidvania w żadnym faktycznym możliwym znaczeniu słowa.

 

Tu nie ma jak w Metroidzie, Shovel Knighcie, Iconoclasts itp., że cały czas mijamy rzeczy, których nie możemy zrobić, i po znalezieniu każdego z 15 przedmiotów najlepiej jest jeszcze raz wylizać wszystkie ściany po kolei, patrząc, czy tutaj się coś otworzy. W Messengerze tego typu "bariery" są góra dwie i możliwość ich pokonania jest dość oczywista, więc najwyżej po prostu raz wracałem do danej lokacji. Nic też nie jest specjalnie ukryte. To NIE jest Metroidvania, to jest skakanko-siekanka.

 

 

Problem jest oczywiście taki, że czasami to oznacza stosunkowo dużo chodzenia tymi korytarzami z powrotem. Ja też za tym nie przepadam. Nie ma tego aż tak dużo - po tym, jak świat "się otwiera", możemy prawie wszystko robić od razu, nie trzeba za każdym razem po zdobyciu nowej mocy/gadżetu macać każdej ściany ponownie od początku. Są też teleporty oraz, jeśli chcemy, dokładne podpowiedzi, gdzie konkretnie na mapie mamy iść. Więc jakiegokolwiek backtrackingu/eksploracji jest tu tak naprawdę bardzo niewiele. Ale gdy już jest taka konieczność, no to dla mnie jest męczące, jak na 2018 rok. Ale zdarza się to może kilka razy. To nie jest istota tej gry ani trochę.

 

 

Nadal, demko Mega Mana 11 pozwala od razu zobaczyć w porównaniu, jak sztywniutkie jest sterowanie w Messengerze.

Edytowane przez ogqozo
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...
  • 2 miesiące temu...

Coraz ciekawsza jest ta gierka, wkreciłem się, no! Ktoś narzekał na grafikę? Gra jak na 8 bitów wygląda ślicznie, 16 jeszcze nie widziałem :). Coraz ciekawsi przeciwnicy i design leveli i nowe umiejętności. Bossowie mogliby być trudniejsi, ale przynajmniej są dobrze zaprojektowani. Wracam do gry. Acha, muzyka jest super, niektóre kawałki dają radę.

Edytowane przez zdrowywariat
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Nie mogę jaka dobra jest to gra. Po wielu godzinach nadal kompletnie ona potwierdza moją szyderę z pierwszego posta. Żadne metroidy, żadne vanie, żadne retro, żadne "u jakie trudne szczypcie moje suty bo gram w trudną grę" nie są tu wcale ważnymi elementami uroku. Ta gra po prostu jest bardzo miodna w normalny sposób. Skakanie i siekanie jest świetne i nie nudzi się przez długi czas, a plansze cały czas podsuwają metody, by pokorzystać z nich w pełni.

 

Kluczem tutaj są zwłaszcza doskonale wymierzone skillsy - mechanika cloudjump oraz strzelania liną pozwalają na bardzo dynamiczne, płynne i angażujące pokonywanie przeciwników, dystansu i plansz. Po prostu jest co robić palcami. Nie widzę powodów, dla których ktokolwiek pisał, że druga połowa jest jakaś słaba. Jedyne co się chociaż trochę zbliża do bycia słabym w Messengerze to, jak w każej grze, sterowanie podczas pływania (którego są śladowe ilości). Druga połowa gry nadal jest zdominowana przez bardzo fajne sekcje zręcznościowe i świetny klimacik. Zapewnia sporo nowych wyzwań, nowe świetne lokacje i ciekawe, bardziej wymagające powroty do zupełnie odmienionych starych, jak choćby "nie dotykaj podłogi... bo jej nie ma" w chmurach (chociaż fakt, jak trzeba przejść gdzieś znowu tym samym korytarzem, to człowiek ma ochotę odłożyć grę na jakiś czas - ale potem wraca się z radością). Ponadto rozstawienie savepointów w porównaniu do innych gier jest ostatecznie dość przyjemne. Muzyczka jest mistrzowska. 

 

To też dobre, że to jedna z niewielu gier, w które naprawdę mi nie żal grać w trybie przenośnym. Nawet w Octopatha jednak trochę żal, bo mimo stylu... dużo lepiej, żywiej wypada na TV niż na ekranie Switcha. Tutaj kolory są takie, że jakoś kompletnie nie czuć niższej jakości na małym ekranie i nie ma się mniej zabawy.

 

 

Pewnie niektórzy czują właśnie to do Celeste, które jednak dla mnie nie daje takiej frajdy z samego sterowania, w tym porównaniu jest jak jakieś szachy. Chociaż to dziwne, to każda dłuższa partyjka każe mi myśleć, że Messenger to jedna z najlepszych gier w tym roku.

Edytowane przez ogqozo
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Darmowe DLC z nowym scenariuszem pojawi się jakoś w 2019 roku.

 

Nadal explicite informacja tylko o Switchu i PC. Możliwe, że plany wersji PS4 nie ziszczą się wobec, jak na tak dobre recenzje, jednak średniej sprzedaży gry.

 

 

 

Edytowane przez ogqozo
  • Plusik 1
  • Lubię! 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...
  • 4 tygodnie później...

Też właśnie ukończyłem. Gra jest sztywniutka, porównania z Celeste są jak najbardziej uzasadnione, bo ostatnio to właśnie przy podróży Madeline bawiłem się równie dobrze (choć przyznaję, że też minimalnie lepiej). Przyjemność z samego poruszania się postacią jest tutaj kluczowa, możliwe jest wprowadzenie się w swoisty trans (szczególnie podczas powtarzania pewnych fragmentów) i z każdym podejściem zyskiwać cenne ułamki sekund, gdy okazuje się, że każdy ekran można pokonać jeszcze szybciej, jeśli pokombinować. Przyznam, że początkowo ucieszyłem się, że Messenger to nie kolejna metroidvania, bo o ile uwielbiam ten gatunek, to od kilku lat pchany jest on w każdą platformówkę 2D i nie tylko. Tutaj na starcie jest prosto - levele to kolejne korytarze, trochę niewielkich odgałęzień, ale ogólnie gra skupia się na parciu do przodu, niszczeniu bossów (ciut za łatwych, ale w końcu gra nie aspiruje do miana trudnej) i to jest fajne. Wiadomo, że później natura gameplayu wraz z wizualiami trochę się zmienia, ale szczęśliwie w żadnym momencie nie przytłacza, a nawet jeśli ktoś utknie (albo nie chce mu się na własną rękę błądzić) to w każdej chwili można zakupić hinta i dostać za to bezpośredni znacznik na mapie, gdzie należy się udać. Tempo gry co prawda siada, ale flow z poruszania się nadal trzyma przy konsoli. Na tyle, że z dziką satysfakcją wykręciłem 100% (czas: 17 godzin), a teraz czekam na obiecane DLC.

No i co by nie gadać, pierwszym co przyciąga uwagę w Messengerze to muzyka (prawie każda w dwóch aranżacjach).

0:40 <3

 

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...