Blaise 3 614 Opublikowano 27 października 2018 Opublikowano 27 października 2018 Kto z Was był w Budapeszcie i może polecić dobre miejscówki do zobaczenia, fajne knajpki albo puby? Wybieram się w połowie grudnia do stolicy Węgier i prócz miejsc, które po prostu trzeba zobaczyć, chciałbym uzyskać jakieś mniej popularne tipy. Cytuj
Tokar 8 278 Opublikowano 27 października 2018 Opublikowano 27 października 2018 Z mniej oczywistych miejscówek polecam Wzgórze Jana z wieżą widokową, położone ma obrzeżach miasta, jakieś pół godziny jazdy od centrum. To już jest spora górka, bo prawie 600 m.n.p.m., więc widok na miasto i okolicę najlepszy z możliwych. Wjeżdża się tam wyciągiem krzesełkowym. Latem goty miejscówka, nie wiem na jakich zasadach operuje to zimą. Szentendre oddalone o jakieś 40 min. jazdy koleją miejską też dobra opcja. Taki trochę Kazimierz Dolny w skali mikro plus trochę klimatów śródziemnomorskich z wąziutkimi, spadzistymi uliczkami i pomarańczowymi dachówkami. Tylko ponownie, latem to było świetne miejsce na czilaut, za dużo czasu nie trzeba na to poświęcić, bo przespacerujesz się 5 uliczkami na krzyż i możesz wracać na pociąg powrotny, a te jeżdżą bardzo często. Czy cokolwiek funkcjonuje tam zimę to nie mam pojęcia. No i 2 jaskinie w granicach miasta to też dobra baza. Ja byłem w tej mniejszej i było świetnie, w większej niestety były akurat jakieś prace konserwacyjne. Dla niektórych dodatkowym wabikiem może byc informacja, że oprowadzająca jest karlicą. 1 Cytuj
Gość Opublikowano 28 października 2018 Opublikowano 28 października 2018 (edytowane) Troche pozno sie wybrales Blazej, bo latem zamykaja most wolnosci i sa tam regularnie imprezy co weekend, wiec latwo miec wesoly nastroj: Bylem rok temu, wiec bedzie troche chaotycznie. Buda i Peszt, czyli Dwumiasto (cos jak u nas Trojmiasto) jest jednym z tych miejsc, ktore same cie poproprowadza po swoich ulicach. Centrum jest przesliczne, masz diabelski mlyn, mnostwo oryginalnych restauracji oraz kawiarni, parlament, ktory jest wizyowka miasta i mase ciekawych atrakcji typu plywanie lodzia po Dunaju. Wezcie sobie na poczatek bus tour, to poznacie troche topografie miast i mniej wiecej bedziesz wiedzial, co zwiedzac. Samo miasto wyglada przeslicznie, posiada metro ale skorzystalismy z Mysza tylko raz. Uliczki na starym miescie nie sa przetloczone tak jak w Pradze lub Wenecji, zwiedza sie z przyjemnoscia. Z ciekawych miejsc polecam For Sale Pub, gdzie mozesz napisac i narysowac sobie na kartce co chcesz i przyczepic ja w dowolnym miejscu w Pubie na pamiatke: My bylismy na koncercie Foo Fighters, ale atrakcji, ktore musisz zobaczyc, jest mnostwo. Polecam wyspe Swietej Malgorzaty i jej ogrody: Oprocz tego masz tam fontanne, ktora spiewa (podobna do tej w Barcelonie, tylko duzo mniejsza). Ja tam chodzilem biegac, bo jest bieznia. Musisz zobaczyc kaplice wykuta w skale (jest tam polski akcent z polska kapliczka boczna). Jesli jestes tam na tydzien, to koniecznie musisz odwiedzic (chociaz jeden dzien) laznie gallerta, ktore sa bardzo tanie. Oprocz tego masz jeszcze kolejke na wzgorze, ktora wspomnial Tokar, plac bohaterow (bylismy tam krotko, bo sie rozpadalo), zamek (park jest slaby, bo pelno bezdomnych tam koczuje, wiec nie trac czasu) oraz targ przy rzece. Koniecznie musisz sprobowac wina Tokaj. Osobiscie nie przepadam za winami, ale to jest wyjatkiem. Kuchnia wegierska jest bardzo podobna do tej, ktora serwuja na wsi w Polsce. Samo miasto ma wiele polskich akcentow. Wegrzy traktuja Polakow jak rodzine, pierwszy raz spotkalem sie z taka goscinnoscia. Polecam. PS: Wszystkie zdjecia moje. Edytowane 28 października 2018 przez Gość Cytuj
Butt 3 435 Opublikowano 28 października 2018 Opublikowano 28 października 2018 15 godzin temu, Blaise napisał: Kto z Was był w Budapeszcie i może polecić dobre miejscówki do zobaczenia, fajne knajpki albo puby? Wybieram się w połowie grudnia do stolicy Węgier i prócz miejsc, które po prostu trzeba zobaczyć, chciałbym uzyskać jakieś mniej popularne tipy. Uległy Artur był, tak go tam ruchali, że aż mu flak z tyłka wyleciał. Cytuj
Tokar 8 278 Opublikowano 28 października 2018 Opublikowano 28 października 2018 Godzinę temu, Mojave napisał: Przęsła tego mostu służą jako ławeczka/leżaczek. Popołudniami i wieczorami koczuje tam sporo lokalsów, plus oczywiście masa turystów włazi tam po fotkę. Podobno znajdują się też kaskaderzy, którzy próbują wspinać się czubki z turulami, a wtedy to już ruch na moście zamykają. Po drugiej stronie na nabrzeżu i pod mostem jest główna kwatera budapsztańskich żuli.Po drugiej stronie są też bodaj najbardziej znane i prestiżowe łaźnie Gellerta. U mnie to wyleciało z rozkładu jako pierwsze, bo podczas pięciodniowego pobytu plan był napięty jak końskie jaja w rdr, a że na dworze było ~30 stopni i w sumie w Uniejowie przecież byłem, to uznałem że gorące źródła sobie odpuszczę. No ale zimą to może być dobry pomysł. Nieopodal znajduje się też wspomniany kościół w skale, potwierdzam obecność częstochowskiej matki boskiej straight outta compton. Jak już tam jesteś, to i tak zacząłeś wspinać się na Wzgórze Gelerta, więc szkoda nie skończyć. Kolana trochę dostaną po pizdach, bo choć to tylko jakieś 250 metrów z wybetonowanymi szlakami prowadzącymi na górę, to plątanina ścieżek + awersja Węgrów do drogowskazów powodują, że można sobie pobłądzić. Ale nie szkodzi, bo co chwila trafia się na urokliwe tarasiki oferujące zawieszające system widoki na Dunaj i Peszt. Na szczycie cytadela wybudowana przez Austriaków po wiośnie ludów, żeby przypomnieć Węgrom, że you dont phuck with Habsburgs. Schodząc można zahaczyć o pomnik św. Gelerta, który był takim węgierskim św. Wojciechem chojraczkiem co to stwierdził, że pójdzie lokalnych pogan nawracać. A poganie nie skorzystali z oferty i wysłali go ze szczytu ekonomicznym w drewnianej beczce do Dunaju. Sam pomnik większe wrażenie robi z dołu, bo spod jego podnóża wybija naturalne źródło tworząc kilkunastometrowy mini wodospad Po drugiej stronie zbocza znajdują się jeszcze 2 miniatrakcje: 1) Kawaii rzeźba przedstawiająca połączenie Budy z Pesztem 2) Dziwna instalacja artystyczna przedstawiająca Jezusa, Buddę, uciekiniera ze strefy 51, jakiegoś chińskiego filozofa i typa zawiniętego w prześcieradło przybierającego pozycję propozycję, którzy wspólnymi siłami próbują przywołać Szatana Obok stoją Ghandi, Franciszek z Asyżu i jeszcze jakiś lamus na doczepkę i nie wiedzą co o tym myśleć Odnośnie rejsów po Dunaju, to chyba nadal niewiele osób zdaje sobie sprawę, że wśród miliarda prywatnych łodzi mniejszych i większych, krzyczących sobie za rejs chore stawki, po Dunaju kursują też tramwaje wodne, które są integralną częścią komunikacji miejskiej. Siedmiodniowy bilet na cała komunikację jest śmiesznie tani (jak w sumie prawie wszystko, nawet porównując z Pragą, nie wspominając o zachodnich miejscówkach. 5 dni pobytu plus transport wyniosło mniej mniej więcej tyle, co 5 noclegów w Wiedniu xd) i opłaca się go kupić nawet jak się jedzie na 3 dni, więc aż się prosi przycebulić i przepłynąć się kawałek, śmiejąc się w mordy frajerom, którzy na rejs prywatną łajbą wydali połowę naszego budżetu na cały wyjazd. No chyba, że będziesz miał pecha i wcześnie przypierdoli zima stulecia, a Dunaj skuje lód. Ale w tym wypadku będziesz miał też trochę szczęścia, bo tak się składa, że obok wspomnianego Placu Bohaterów znajduje się jeziorko, na którym organizowane jest największe w Europie odkryte lodowisko Nie wiem dokładnie jak to ma działać, czy taki zbiornik mogą jakoś sztucznie zmrozić, czy muszą czekać aż mrozem przyjebie, no ale na grudzień opcja do rozważenia. Apropos metra, to Flixbus wystawił mnie za drzwi na Mexikoi Ut tuż przy krańcowej stacji metra M1. Nie powiem, zastanawiałem się trochę co ja tu robię. 6 rano, deszcz napierdala, psy dupami szczekają, 8 bezdomnych na metr kwadratowy. Schodzę na peron metra i mam wrażenie, że cofnąłem się w czasie. Wąziutki peronik obłożony armaturą łazienkową i przyjeżdża jakieś wąskie, ciasne pudło (jak się później okazało, również bez klimatyzacji), które po rozpędzeniu się do 10 km/h zaczyna hałasować tak, że dokanałowe słuchawki z odtwarzaczem rozkręconym na ful nie są w stanie tego zagłuszyć. Przez ciasnotę udało mi się nawet przejechać jedną stację z częścią plecaka na zewnątrz wagonika Okazuje się, że te niedogodności spowodowane są obcowaniem z zabytkiem wpisanym na listę światowego dziedzictwa unesco, bo jest to druga po londyńskiej linia metra w Europie, datowana jeszcze na XIX w. Pozostałe linie są już w normalnym standardzie. Wyspa Małgorzaty to faktycznie świetne miejsce, szczególnie wieczorem. Jest to głównie teren wypoczynkowo-rekreacyjny dla lokalsów z bieżniami do biegania, kolejnymi łaźniami i kompleksem basenów sportowych i wypoczynkowych, ale turysta też będzie ukontentowany. Na wyspie znajdują się ruiny średniowiecznego klasztoru, dziewiętnastowieczna wieża ciśnień, na którą można sobie wejść, gdyby komuś jeszcze było mało widoków z wież na zabytkach i pobliskich wzgórz oraz fontanna świetlna odpierdalająca niezłe cuda i podchodząca pod pokazy fajerwerków w rytm hitów Eda Sheerana. W grudniu być może będzie grane Last Christmas. Nadbrzeżna promenada to chyba najpopularniejsze miejsce w Budapeszcie do libacji pod chmurką. Odnośnie żarcia, to z racji napiętego grafiku nie cudowałem i żarłem tam, gdzie akurat byłem, więc bardziej niż tym gdzie, byłem zainteresowany tym co zjeść. Wiadomo, że trzeba zaliczyć klasykę węgierskiego streetfoodu w postaci langosza. Najlepsze dają podobno w wielkiej hali targowej, która sama w sobie jest jedną z popularniejszych atrakcji turystycznych Wielkiej skali porównawczej nie miałem, no ale rzeczywiście dobra rzecz. Taka pizzerinka w milionie wariantów z grubym, tłustym racuchem zamiast normalnego ciasta. Upierdolisz się tym po łokcie, bo składki w żaden sposób nie są związane z racuchem ani same ze sobą, więc wszystko radośnie lata na lewo i prawo. W Szentendre w mikroalejce odchodzącej od mikrorynku znajduje się mikrobuda ciesząca się rzekomo największą na Węgrzech estymą jeśli chodzi o langosze, ale widocznie mam za mało wyrobione kubki smakowe, bo smakowało dokładnie tak samo jak na budapesztańskim bazarze. W dodatku w najbardziej tradycyjnej wersji ze śmietaną i startym serem takie średnio wyraziste to jest. Z ulicznego żarcia warto zaliczyć też pogacze, czyli bułeczki z ciasta ziemniaczanego z różnymi nadzieniami, najczęściej twaróg z jakimiś dodatkami, często w wersji na słono. Do dostania w każdym z miliarda punktów fornetti rozsianych po mieście i w sumie wszędzie indziej też. A poza tym banał gulasz + leczo, tyle że pierwszy serwowany jest tylko w formie zupy, a drugie rzadko jest serwowane jako osobne danie, bo tradycyjnie to u nich dodatek do pyrów i schabowego. Popularne jest podobno puree z kasztanów, ale jakoś nie natrafiłem. 2 Cytuj
Gość Opublikowano 28 października 2018 Opublikowano 28 października 2018 No, to juz masz jakis zarys o Budapeszcie Blazej. Ja lecialem bez zadnego przygotowania, oprocz hotelu. Ale ja tak robie wszedzie. :v Cytuj
Tokar 8 278 Opublikowano 28 października 2018 Opublikowano 28 października 2018 Jeszcze suplement do wczorajszego pierdololo Wzgórze Jana Na szczycie wierzy jebie wiatrem tak, że zimą sople z nosa gwarantowane Szentendre Czteropasmówka prowadząca do langoszy Jaskinia Szemlo-hegyi: W sumie już nie musisz jechać, widziałeś wszystko na zdjęciach 2 Cytuj
Grzegorzo 1 411 Opublikowano 28 października 2018 Opublikowano 28 października 2018 Prawda, masz link do zwiedzania i hehe kasa w kieszeni https://www.google.pl/maps/@47.4848111,19.052257,3a,75y,52.24h,86.23t/data=!3m8!1e1!3m6!1sAF1QipNpMDe5_0DjnRaMlq2WI01r7spIQm3HcnIQfIX8!2e10!3e11!6shttps:%2F%2Flh5.googleusercontent.com%2Fp%2FAF1QipNpMDe5_0DjnRaMlq2WI01r7spIQm3HcnIQfIX8%3Dw203-h100-k-no-pi-23.641787-ya21.107176-ro-0.49979964-fo100!7i8192!8i4096 Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.