Masorz 13 216 Opublikowano 6 listopada 2018 Opublikowano 6 listopada 2018 57 minut temu, blantman napisał: dostałem średniaka na 7 Uwielbiam ten tekst, nie tylko na forumku. Resident Evil 5- po mesjańskim RE4 niestety parę rzeczy poszło nie tak. Głównie zbyt jasne lokacje i krótki czas gry. Mass Effect 3- a konkretnie jego pierwotne zakończenie przed patchem. Największy growy zawód w całym życiu. Cytuj
kotlet_schabowy 2 734 Opublikowano 7 listopada 2018 Opublikowano 7 listopada 2018 Standardowo: taki temat już chyba był. Co do mojej listy, to zakupu może nie żałuję (bo w większości to były używki za grosze xd), ale rozczarowały mnie: ME: Andromeda: nie powiem nic odkrywczego, bo każdy fan serii wie, jakie są problemy tej gry. Nie siadło tu prawie nic, formuła open-world nie ma sensu i gameplay'owo jedynie psuje zabawę. Beznadziejni bohaterowie, fabuła, dialogi, szkoda gadać. MGS 4: tu też sprawa dosyć jasna. Najpierw padające wszędzie 10/10, później coraz więcej głosów zawodu, czy wręcz całkowitej krytyki. Po latach sam sprawdziłem, no i mimo, że całość oceniam jako dobrą, a klimat serii jest zachowany, to jednak scenariuszowo popsuto sporo elementów, a grania jest po prostu za mało. GoW 3: przeskok na nową generację, po tym, co pokazano w poprzedniej części na PS2, zapowiadał po prostu niewyobrażalną skalę i rozpier.dol. W praktyce: najbardziej nijaka część z głównej serii, walki z bossami to po prostu odhaczanie listy bóstw do ubicia, bez większej podbudowy czy emocji. Cały wątek Pandory i latanie po "labiryncie" to najsłabszy chyba moment oryginalnej trylogii. Gameplay to z grubsza powtórka z rozrywki, więc ciężko się przyczepić, ale też strasznie krótkie to było. A odkąd zabrakło słońca i zaczęło padać, to wygląda to zwyczajnie brzydko. MGSV: wiadomo, nawet się nie rozpisuję. Esencja tego, co złe, w kierunku, jakim podążyła duża część gier tej generacji, czyli wciskanego na siłę open-worlda. TloU: tutaj mogę dorzucić wątek ekonomiczny, bo kupiłem edycję GOTY za 140 zł, na dzień dobry musiałem się użerać z Sony w sprawie DLC, pudełko leżało i czekało na swój czas chyba ze dwa miesiące, a gierka parę tygodni po moim zakupie wisiała na PS Store w tej samej edycji za bodajże 80 zł xd. No co do samej gry, to po prostu oczekiwania były za duże, a dostałem tytuł na 8/10 w mojej skali. Nie wróciłem do niego ani razu, a Left Behind, rozpoczęte parę lat po zaliczeniu podstawki, odstawiłem po jakichś 40 minutach. Nie pykło. The Getaway: Black Monday: niby więcej tego samego, ale klimat się gdzieś po drodze ulotnił. O ile z jedynki do dziś pamiętam imiona bohaterów i niektóre teksty, tak ekipa i cała historyka z dwójki wyparowała mi z mózgu bardzo szybko. No i niepotrzebny patent z trzema grywalnymi postaciami. MGR: Revengeance: parę lat minęło i już coraz mniej pamiętam, także bez wchodzenia w szczegóły. Alan Wake: zwyczajnie się nudziłem. Halo 1 i 2 : j.w. Nic mnie w tych grach nie oczarowało. Cytuj
[InSaNe] 2 510 Opublikowano 7 listopada 2018 Opublikowano 7 listopada 2018 (edytowane) Większość gier od Blizzard'a - próbowałem polubić na siłę, ale niestety nie dałem rady. Wyjątkiem jest dla mnie Starcraft 2: Wings of Liberty, ale to może dzięki chodzeniu po statku i słuchaniu kawałków z szafy grającej. GTA IV - w tamtym czasie jako fanatyk GTA kupiłem na premierę, okazało się najgorszym z tych nowych GTA. Mówię o podstawce, bo dodatki bardzo mi przypasowały. Persona 5 - ogólnie świetna gra, ale po rewelacyjnej Personie 4 Golden, spodziewałem się gry jeszcze lepszej, okazała się bardzo dobra, ale nie wybitna. God of War - obiektywnie świetna gra i nic jej nie brakuje. Ja się... nudziłem. Ale zmęczony byłem już trójką. Może dlatego, że jedynkę przeorałem na premierę (2005 rok?) na wszelkie sposoby, w dwójkę też ostro młóciłem. Najwyraźniej seria mnie zmęczyła, z tymże przecież gameplayowo i pod względej konwencji nastąpił reset. W każdym razie nie jest to dla mnie jakiś megahit. Mass Effect: Andromeda - dobra gra, ale po tylu latach dewelopingu nie spełniła oczekiwań i jest cieniem wcześniejszej, wybitnej trylogii. MGS V - moja ukochana seria zamieniona w shitboxa. Do tego niedokończona, z wpakowanym na siłę grindem. Uncharted 2 - nie rozumiem fenomenu i to nawet wtedy (2009 rok?) kiedy opiewano jej geniusz. Syndicate - ach co to było za g..., jadące na marce świetnej serii od Bullfrog, mało brakowało, a bym jej nie skończył. FF XIII - padaka gameplayowa i fabularna, z tzw. "mową trawą". RE4 - nie rozumiem i nie zrozumiem fenomenu, kupiłem na premierę na ps2. Mało z tej gry pamiętam, wolę zdecydowanie np. RE5. To z tych ostatnich growych rozczarowań, bo było tego więcej. Mimo wszystko nawet jak coś mi nie podejdzie, ZAWSZE przejdę i przechodziłem do końca. Edytowane 7 listopada 2018 przez [InSaNe] 1 Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.