Wredny 9 708 Opublikowano 26 kwietnia 2020 Autor Opublikowano 26 kwietnia 2020 8 minut temu, devilbot napisał: Wydawało mi się, że taki szanowany znawca gier niemal koneser nie nabierze się na takie marne podróby. Jak coś to Unearthed: Trail of Ibn Battuta też nie kupuj bo to podróbka Uncharted i gra na 3/10. Mam nadzieję że pomogłem. Pozdrawiam. Nie wiem, po co ten sarkazm i znów jakieś podjazdy do mojej osoby. Na nic się nie nabieram, kupuję to w pełni świadomy - gierką zainteresowany byłem od momentu, gdy założyłem ten temat, w końcu wyszła na PS4, więc biorę - taki był plan od samego początku. Cytuj
MYSZa7 8 962 Opublikowano 26 kwietnia 2020 Opublikowano 26 kwietnia 2020 (edytowane) Kupcie sobie Xbox SAD z GP, taniej Was to wyjdzie niż kupowanie takich crapów czy innych gier, które przy okazji są w usłudze MS. Edytowane 27 kwietnia 2020 przez MYSZa7 1 Cytuj
Najtmer 1 082 Opublikowano 26 kwietnia 2020 Opublikowano 26 kwietnia 2020 37 minut temu, Wredny napisał: Nie wiem, po co ten sarkazm i znów jakieś podjazdy do mojej osoby. Na nic się nie nabieram, kupuję to w pełni świadomy - gierką zainteresowany byłem od momentu, gdy założyłem ten temat, w końcu wyszła na PS4, więc biorę - taki był plan od samego początku. jak aux napisal ze ta gra to turbochu.joza to cos nie brzmiales jak ktos kto byl w pelni tego swiadomy podczas placenia. anyway, have fun. Cytuj
Wredny 9 708 Opublikowano 27 kwietnia 2020 Autor Opublikowano 27 kwietnia 2020 9 godzin temu, Najtmer napisał: jak aux napisal ze ta gra to turbochu.joza to cos nie brzmiales jak ktos kto byl w pelni tego swiadomy podczas placenia. Śmiejący się zombiak na końcu mojej wypowiedzi oznaczał żartobliwy jej ton. Co do fun to się zobaczy - jak będzie ch#jowo to napiszę. Nie boję się przyznać do błędu. Cytuj
LukeSpidey 941 Opublikowano 28 kwietnia 2020 Opublikowano 28 kwietnia 2020 Wygląda to trochę jak słaba podróba RE2Remake. Cytuj
Popi 92 Opublikowano 28 kwietnia 2020 Opublikowano 28 kwietnia 2020 Przeniescie do multiplatform, ja wlasnie odebrałem swoja kopie z Ultimy na Ps4, czekam na wieczor i szpil. 1 Cytuj
aux 3 809 Opublikowano 28 kwietnia 2020 Opublikowano 28 kwietnia 2020 No to już trzy osoby z tą grą, fajnie Kończę 3 chapter (w sumie jest 5). Na liczniku 7 godzin. Pierwsze wrażenie gra robi straszne, po prostu straszne. Na szczęście od drugiego chaptera robi się lepsza. Bawię się całkiem nieźle mimo dławiącej się animacji. Bugów spotkałem mało, ze dwa razy zwiesił się duży zombie, przez drzwi prześwitują ręce, a lag w menu gry to jest komediodramat. Twórcy musieli dodać różne rzeczy żeby nie było plagiatu RE2 i całkiem zabawnie jest gdy docierasz do sekcji Residentowej Tu znajome boisko, tu sklep z bronią. Są też niespodzianki z RE3 Fabuła o dziwo mi się podoba. Momentami cut-scenki są tak złe że ubaw jest przedni, dużo tu przekleństw. Takie właśnie były REklony. Gramy różnymi chłopkami, ja polubiłem murzyna i jego przygody. Zarządzanie ekwpipunkiem zasysa okrutnie, radzę dobrze się z nim zapoznać i zaakceptować. Czasem znajdujemy pokój z czymś ala skrzynia. Można tam zrobić wymiankę, twardy sejw i zostawić zbędne rzeczy. Na normalu gra robi autosejwa przed ostrymi zadymami. Trofea są fajne, mnóstwo znajdziek, przejście bez zgonu czy speedrun w mniej niż 4 godziny. Dam taki tip - jak widzicie coś ciekawego typu plakat, dziwny napis na ścianie itp. to wciskajcie X. Dopiero wtedy chłopek rzuci tekst i wpadnie trofik. Dla mnie gra na 5/10. Daje satysfakcję jeśli zaakceptujemy ułomności niskiego budżetu. PS: Najbardziej mnie tu szokuje paskudna, wyprana z kolorów grafika. Nie sądziłem że można tak zaorać Unreal Engine Cytuj
Widget 306 Opublikowano 17 czerwca 2020 Opublikowano 17 czerwca 2020 Grałem demo na PC, słabe wrażenie zrobiła. Cytuj
Josh 4 831 Opublikowano 8 sierpnia 2020 Opublikowano 8 sierpnia 2020 (edytowane) Dlaczego ten temat jest tylko w dziale PC, skoro gra wyszła też na PS4? Enyłej pykam sobie, jestem obecnie na drugim czapterze i... gra jest ZNACZNIE lepsza niż się spodziewałem. Konkretnie rozpiszę się dopiero jak skończę, ale póki co (5 h na liczniku) jestem więcej niż zadowolony i uważam, że tytuł został bardzo niesprawiedliwie potraktowany w recenzjach. e: widzę, że już przeniesione do odpowiedniego działu, nice Edytowane 9 sierpnia 2020 przez Josh Cytuj
Nemesis 1 272 Opublikowano 10 sierpnia 2020 Opublikowano 10 sierpnia 2020 Tak właśnie powinno zostać przedstawione Raccoon City w RE3 remake. Oczywiście na RE Engine. Daymare technicznie niedomaga ale nadrabia klimatem lat 90. Bawiłem sie przednio. 1 Cytuj
Josh 4 831 Opublikowano 13 sierpnia 2020 Opublikowano 13 sierpnia 2020 (edytowane) Skończone. Naprawdę nie spodziewałem się, że gra okaże się aż taka fajna, zwłaszcza po tych wszystkich recenzjach równających ten tytuł z ziemią (kolejny dowód na to, że kompletnie nie ma się co sugerować opiniami podrzędnych redaktorzyn i lepiej zamiast tego zerknąć na user score na MC lub po prostu poczytać co na forach piszą zwykli gracze). Przy okazji piękny przykład na to, że gra wcale nie musi mieć budżetu RDR2 ani być tworzona latami przez sztab kilkuset ludzi, żeby wciągnąć na dobre kilkanaście godzin i zapewnić sporo frajdy. Czasem wystarczy, że za produkcję odpowiada garstka zapaleńców, którzy nie liczą na zarobienie kokosów, a po prostu chcą dostarczyć graczom coś fajnego, od serca. I mimo BARDZO skromnego budżetu, średniego doświadczenia deweloperów oraz masy błędów to włożone serce czuć podczas grania w Daymare: 1998. Tytuł pierwotnie startował jako fanowski remake Resident Evil 2, ale jako że Capcom zapowiadając swoje oficjalne odświeżone RE2 jednocześnie ukręciło łeb całemu projektowi chłopaków z Invader Studios, to giereczka została skasowana, a jej zgliszcza posłużyły za fundamenty recenzowanego tu Daymare: 1998. Ot taka ciekawostka zanim naleję do michy całą chochlę dziegciu. Miejmy to z głowy: jak już wcześniej napisałem tytuł ewidentnie cierpi na brak porządnego budżetu i to czuć na niemal każdym kroku. Modele postaci wyglądają tragicznie i w zasadzie tak samo tragicznie się poruszają, lokacje cierpią na niedobór obiektów oraz lepszych tekstur (co na ogół stara się zamaskować wszechobecny mrok), wszelakie efekty (np. wybuchy) większe wrażenie robiły na ps2, można zapomnieć o jakiejkolwiek zniszczalności otoczenia, wszystko jest wręcz boleśnie sterylne. Najgorsze jednak są cut-scenki, które wypadają komicznie, zwłaszcza kiedy do akcji wkracza voice-acting... na pewno nie jest to tragedia na miarę pierwszego Resident Evil, ale dobrze też nie jest. Jedyny plus v-a to gościnny występ (niestety już zmarłego) Paula Haddada, którego fani Residentów na bank kojarzą z roli Leona Kennedy'ego w oryginalnym RE2. Cała reszta to amatorszczyzna do potęgi, a same filmiki zwyczajnie przypominają teatrzyk z kukiełkami (zwłaszcza jeżeli mowa o mimice oraz gestykulacji bohaterów). Niedobór pieniążków na produkcję niestety widać też w innych elementach. Przeciwnicy są mało różnorodni, wszyscy przypominają po prostu mniej lub bardziej zmutowane zombie, starcia z bossami są pozbawione ikry, do tego gra straszy masą bugów i glitchy. No i są jeszcze częste i momentami zbyt długie loadingi Jak widać wad cała masa, na szczęście zalet jest drugie tyle. Daymare to gra stworzona przez fanów RE, dla fanów RE. Twórcy od samego początku trąbili na lewo i prawo, że chcieli stworzyć grę tak bardzo bliską oryginalnym odsłonom flagowej serii Capcom jak to tylko możliwe (oczywiście z zachowaniem bardziej nowoczesnych rozwiązań, stąd np. kamera TPP czy widok znad ramienia podczas celowania). I mogę z czystym sumieniem napisać, że udało im się to osiągnąć. Mało tego, pod kilkoma względami odwalili nawet lepszą robotę niż samo Capcom przy okazji RE2 remake czy RE3 remake Przede wszystkim ostro czuć klimat zaszczucia. Wprawdzie nie powiem, żebym się w którymkolwiek momencie porządnie przestraszył (nawet jump-scare'y nie robią wrażenia), ale gierka zdecydowanie ma bardzo mroczny styl, a grając trzeba mieć się na baczności przez całą rozgrywkę. Przeciwnicy gryzą mocno, nigdy nie wiadomo czy zaraz jakaś przegniła kreatura nie wyskoczy ci zza rogu, a medykamentów i amunicji zawsze jest "na styk" (polecam grać na najwyższym poziomie trudności). Rewelacyjne są lokacje i to nawet mimo średniej grafiki. Są spore, zróżnicowane, ociekają klimatem, mają lekko labiryntową konstrukcję i potrafią nagrodzić gracza za dokładną eksplorację (czyli właśnie jak w klasycznych Residentach). Zwłaszcza daje radę samo buszowanie po mieście Keen Sight, którego mroczne uliczki wypełnione zmutowanymi mieszkańcami momentalnie kojarzą się z Raccoon City Nie trzeba mieć IQ Einsteina, żeby się domyślić iż akcja gry rozgrywa się w roku 1998 (kolejny ukłon w stronę klasycznych horrorów), a nawet jeżeli komuś dojście do tego wniosku sprawiło problem, to bardzo szybko domyśli się tego podczas śmigania po mieście i odkrywaniu całej MASY smaczków przygotowanych przez developera. Co rusz trafiamy na jakieś plakaty ze starych filmów albo na automaty ze starymi grami (kilka przykładów poniżej) W pewnym momencie złapałem się na tym, że lokacje przeszukuję już nie tylko po to, żeby znaleźć więcej cennego ammo, ale też żeby wyłowić jak najwięcej smaczków Co dalej? Ano naprawdę świetnie zrobione zagadki, również w bardzo Residentowym stylu. Nie dość, że jakościowo są naprawdę dobre, rozwiązanie ich daje sporo satysfakcji, to jeszcze jest ich cała masa. Dosyć powiedzieć, że przez pierwszą godzinę jest ich więcej, niż przez całe RE3 remake Za to spory plus. Główne mięsko, czyli radosne śmiganie po różnych miejscówkach (poza miastem mamy tu między innymi tajne bazy, laboratoria, ścieki, naprawdę fachowo zrobiony szpital czy las), uganianie się za wszelakimi kluczami i oczywiście eksterminację wszelakiego ścierwa również uznaję za mocno grywalne. Ok, strzelaniu nieco brakuje powera (niektóre bronie zachowują się jak zabawki) i czasem szwankuje detekcja obrażeń u przeciwników (strzelasz gościowi ewidentnie w pysk, a ten nic sobie z tego nie robi), jednak bardzo mi się podoba ten cały "taktyczny" smaczek, który towarzyszy starciom czy samemu przygotowywaniu się do nich. Ilość miejsca w ekwipunku jest dosyć ograniczona, więc nie ma opcji, żeby mieć przy sobie cały arsenał apteczek i pocisków (czasem trzeba dokonywać wyborów w stylu "czy lepiej ze sobą zabrać więcej ammo czy może zostawić sobie miejsce na lekarstwa"), ponadto przeciwnicy potrafią czaić się dosłownie w każdym kącie, dlatego trzeba non stop się pilnować, a z racji chronicznego niedoboru amunicji podczas strzelania należy skupiać się na ich czułych punktach (powodzenia podczas celowania w głowę, kiedy atakuje cię trzech obdartych ze skóry mutantów na raz). Zdecydowanie taktycznego smaczku dodaje też raczej niespotykany w innych grach patent z przeładowaniem broni. Otóż giwery w Daymare można przeładować na dwa sposoby: jeżeli przeciwnik jest poza zasięgiem i wiemy że mamy czas zanim do nas dobiegnie to możemy wykonać bardzo powolny reload, ale taki przy którym nie stracimy poprzedniego magazynka (te są na wagę złota i będą potrzebne przez całą grę) albo jeżeli sytuacja nas zmusza to pozostaje opcja błyskawicznego przeładowania, ale takiego po którym upuszczamy poprzedni magazynek (można go później podnieść i dalej korzystać, ale w ogniu walki może być z tym ciężko). Na papierze wydaje się to zbędnym i niewiele wnoszących patentem, jednak podczas grania okazuje się czymś co wprowadza fajny powiew świeżości i sprawia, że podczas gry trzeba cały czas dynamicznie dopasowywać się do warunków panujących na polu walki. Jestem więcej niż zadowolony. Spodziewałem się crapa (w najlepszym wypadku średniaka), a dostałem naprawdę przyzwoity (chociaż nie pozbawiony wielu wad) survival-horror, który pod kilkoma względami wypada nawet lepiej niż ostatnie Residenty (lepsze łamigłówki, miasto ciekawsze niż Raccoon, świeższe pomysły), w dodatku ze zdrowym czasem gry. Tak, technicznie jest dramat i trzeba czasem mocno zacisnąć zęby, żeby znieść ten audio-wizualny koszmar, ale sądzę że gra na tyle broni się gęstą atmosferą oraz solidnym gameplayem, że warto dać jej szansę. 7-/10 Edytowane 13 sierpnia 2020 przez Josh 7 1 1 Cytuj
Elitesse 382 Opublikowano 22 września 2020 Opublikowano 22 września 2020 Zawiodłem się na grze. Kupiłem tytuł po taniości w wersji na PC i głównie to go ratuje. W końcu jest to tytuł budżetowy i tyle powinien kosztować., a nie z ceną dochodzącą do 140 zł i w górę. Mam bardzo mieszane uczucia odnośnie tej gry. Z jednej strony jest to ciekawy klon RE 2, a z drugiej irytują mnie te wszystkie archaizmy i wyśrubowany poziom trudności Daymare. Wbrew istniejącemu trendowi gra nie pozwala na zmianę poziomu trudności w jej trakcie. W moim przypadku się to aż tak nie sprawdza w tej grze. Nie do końca czuję tutaj survival horror, a bardziej crap horror jak na obecne czasy. W latach 90 to mogły być standardy ale świat gierek poszedł do przodu oraz oczekiwania graczy. Tylko raz i to przez przypadek udało mi się odepchnąć wroga po zastosowaniu uderzenia bronią. W innych przypadkach kiedy nie chciałem marnować naboi do wroga taki atak zawsze kończył się wpadnięciem w objęcia umarlaka. Trzy albo cztery takie ataki przez wroga i postać jest martwa. Mam wrażenie, że strzelanie do wroga, który podnosi się po upadku mija się z celem, bo wróg nie otrzymuje żadnych obrażeń. Czasem zombi padnie po jednym strzale ze strzelby, by inny kolejnym razem dopiero po trzecim takim strzale odpadł. Nie wiem co o tym myśleć. Potwierdzam, że gra pokazuje swoje lepsze oblicze dopiero od drugiego poziomu kiedy pojawia się shotgun. Zagadki nie należą do najprostszych więc czasami musiałem ratować się internetem. Kto by pomyślał, że przyda się tutaj znajomość języka greckiego Ciekawie rozwiązano fakt znajdowanych pewnych przedmiotów kiedy aby je sprawdzić trzeba się zalogować do internetu w realu i wpisać kod z gry. W moim przypadku na ogólny odbiór gry wpływ ma także brak polskiej wersji językowej - no naprawdę czułem się jakbym grał w latach 90 kiedy przez nieznajomość języka musiałem się domyślać o co chodzi Jeżeli ktoś jest fanem gatunku, to może sprawdzić gierkę i dać jej szansę. Dla mnie ocena 5/10. Spróbuję ją skończyć, bo jestem gdzieś tak w połowie i może czymś jeszcze mnie zaskoczy. 1 Cytuj
Josh 4 831 Opublikowano 23 września 2020 Opublikowano 23 września 2020 18 godzin temu, Elitesse napisał: Zagadki nie należą do najprostszych więc czasami musiałem ratować się internetem. Kto by pomyślał, że przyda się tutaj znajomość języka greckiego Nie przydaje się. Obok komputera z zagadką stoi maszyna do pisania, której klawisze służą za podpowiedź Generalnie zagadki to najlepszy element tej gry. Są trudne, ale bardzo sprawiedliwe i każdą spokojnie można rozwiązać bez poradnika pod pachą, na ogół wystarczy trochę poszperać po otoczeniu, żeby znaleźć podpowiedzi, a później pozostaje tylko połączyć kropki. Moje ulubione to łamigłówka z fontanną oraz ta z alfabetem morsa, chyba z godzinę siedziałem przy jednej i drugiej. Dzisiaj w survival horrorach ze świecą szukać takich patentów. Cytuj
Elitesse 382 Opublikowano 23 września 2020 Opublikowano 23 września 2020 (edytowane) Faktycznie. Teraz sobie przypominam, że była tam maszyna do pisania. Wcześniej wydawało mi się, że to jakieś nawiązanie do serii RE no i myślałem, że podpowiedzi znajdują się na obrazach. Przyznam, że wizja konieczności biegania od obrazu do komputera zniechęciła mnie do takiej zabawy (zwłaszcza, że chyba zostawiłem tam przeciwnika) więc sięgnąłem po pomoc. Zagadkę z fontanną jakoś ogarnąłem bez pomocy, ta z alfabetem Morsa jeszcze musi być jeszcze przede mną. Fakt, zagadki to mocniejsza strona tej gry. Może dzisiaj spróbuję trochę pograć. Utknąłem z małą ilością energii Spoiler w kanałach. Pojawił się jakiś nowy stwór, który zabija mnie jednym strzałem. Raz mi się udało go przegonić po kilku strzałach z shotguna. Przy drugim spotkaniu już nie miałem naboi. Na szczęście mogę cofnąć się do save gdzie mam więcej energii i parę sztuk naboi więcej. edit: Udało mi się przejść ten fragment. Kosztowało mnie to jednak sporo irytacji, a muszę przyznać że nie mam wielkiej satysfakcji z przejścia tego etapu. Najbardziej denerwuje mnie to, że jak chcę biegnąć szybciej (uciekać) to postać nie zawsze tak zareaguje pomimo poprawnego wciskania przycisków. Postać staje się przez to podatna na ataki... Wkurza też konieczność dokładnego wpasowania się na interaktywny przedmiot aby np. podnieść amunicje. Przez takie ustawianie i celowanie też można łatwo zginąć no nic, gramy dalej. Edytowane 23 września 2020 przez Elitesse Cytuj
Josh 4 831 Opublikowano 26 maja 2021 Opublikowano 26 maja 2021 No i pięknie. Pewnie dalej będzie budżetowo, ale mam nadzieję, że twórcy już nieco bardziej doświadczeni wyeliminują największe bolączki Daymare 1998 i dostarczą tym razem naprawdę dobrą giereczkę. Jako hardkorowy fan wszystkiego co związane z RE najbardziej czekam teraz na ten sequel oraz na Tormented Souls. 1 1 Cytuj
Paolo de Vesir 9 234 Opublikowano 22 lutego 2022 Opublikowano 22 lutego 2022 Nooo, to ktoś się skusi na dwójeczkę? Cytuj
Elitesse 382 Opublikowano 22 lutego 2022 Opublikowano 22 lutego 2022 Ściągnąłem demo ze Steama. Jak będę miał chwilę to zagram i coś napiszę. Cytuj
Elitesse 382 Opublikowano 23 lutego 2022 Opublikowano 23 lutego 2022 Wczoraj trochę pograłem. Gra prezentuje się lepiej niż pierwsza część, jest mniej drewniana ale nie walczymy już z zombie tylko jakimiś człekokształtnymi stworami... Przynajmniej w demie. Ciężko jest się ich pozbyć jak atakują w grupie. Postać nie potrafi zrobić prostego uniku przed atakiem przez co często jest łapana przez stwora, który ciągle prze naprzód. Wyszarpię się z jednego uścisku to zaraz łapie mnie następny... Wqurwiające to jest i bezmyślnie podnosi poziom trudności. O ile sobie dobrze przypominam, to w pierwszej części też pojawiły się takie mankamenty. Wroga można zmrozić aby łatwiej było się go pozbyć strzelając do niego. Niestety jak skończyły się naboje, to nie moglem go uderzyć aby się rozsypał zamrożony - pojawiała się ikonka z przekreślonym RT, co oznacza chyba tyle, że do ataków wręcz potrzebna jest jakaś osobna broń... Kolbą od strzelby albo karabinu już nie da rady... Zobaczy się co z tego wyjdzie po premierze, a kupić mogę w jakiejś dobrej promocji. Cytuj
teamdox 64 Opublikowano 23 lutego 2022 Opublikowano 23 lutego 2022 Oglądałem gameplay na kanale Resident Evil Polska i wygląda to świetnie, chętnie sięgnę po nową odsłonę i pierwowzór. Podobają mi się nawiązania do RE ale też własne pomysły twórców. Cytuj
drozdu7 2 874 Opublikowano 28 czerwca 2022 Opublikowano 28 czerwca 2022 Jest na promce za 40zl,opłaca się to brać? Wiadomo czy naprawili jakieś bugi i glitche? Cytuj
Elitesse 382 Opublikowano 28 czerwca 2022 Opublikowano 28 czerwca 2022 52 minuty temu, drozdu7 napisał: Jest na promce za 40zl,opłaca się to brać? Wiadomo czy naprawili jakieś bugi i glitche? Polecam przeczytać opinie z tego tematu. Są tylko dwie strony ale mówią dużo o grze. Ja się zawiodłem ale kupiłem po taniości więc mogłem jakość to przejść. Czuć ten powrót do mechaniki gier z lat 90 co niekoniecznie jest takie fajne... Nie mam wiedzy czy coś naprawili. Aby coś z tym tytułem poprawić musieliby chyba napisać go od zera teraz zajęli się kolejna częścią więc pewnie ta poszła w odstawkę. Cytuj
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Josh 4 831 Opublikowano 15 października 2023 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Opublikowano 15 października 2023 (edytowane) Nie wiem czy jest sens zakładać osobny temat o Daymare 1994, skoro i tak może ze trzy osoby z forum w to zagrają, więc podzielę się swoimi wrażeniami tutaj (można zmienić nazwę tematu po prostu na Daymare - seria, czy coś takiego). No i w końcu jest, drugie podejście ludków z Invader Games do tematu giereczek. Bez bicia przyznam, że Daymare 1994 i tak planowałem kupić w ciemno, nie patrząc na recenzje czy opinie graczy, bo gdybym miał się nimi przejmować, to pewnie nigdy bym nie zagrał w część pierwszą, która jest dla mnie jednym z lepszych horrorków z poprzedniej generacji (mimo, że strasznie budżetowym i miejscami wręcz karykaturalnym). Po jednej, długiej i krwawej sesji spędzonej w Strefie 51 spieszę donieść że ekipa dostarczyła tym razem zdecydowanie bardziej dopracowany tytuł, który można z czystym sumieniem polecić nie tylko koneserom gatunku, ale każdemu kto po prostu ma ochotę zagrać w coś dobrego i klimatycznego. Po Sandcastle widać jak na dłoni większe doświadczenie developera, wpompowany większy budżet (oczywiście bez przesady, to dalej gra AA) i wnioski wyciągnięte po krytyce Daymare 1998. Tym razem deweloper nie rzucił się z motyką na słońce próbując wrzucić do gry trzech bohaterów śmigających po różnorodnych lokacjach - zamiast tego mamy zastosowaną zasadę trzech jedności: czasu, miejsca i akcji. Wszystko rozgrywa się w trakcie jednej nocy, w opuszczonej bazie pośrodku pustyni Nevada, a do dyspozycji mamy tylko jedną postać. I jakby to powiedział Rysiu z Klanu "I bardzo kurwa dobrze!", bo dzięki gra jest bardziej spójna od poprzedniczki i momentalnie przywodzi na myśl stare horrorki Capcomu, a o to chyba od początku chodziło. Sam początek momentalnie skojarzył mi się z Dino Crisis: team komandosów, w tym twardy madafaka jako lider i ponętna niewiasta w głównej roli (zabrakło tylko murzyna-kujona), opuszczona placówka, którą ogarnia wszechogarniający mrok i ten długi moment niepewności co tu się w ogóle wydarzyło i z czym właściwe mamy do czynienia. W ogóle pierwsze godziny genialnie budują klimat, kiedy powoli przeczesujemy kolejne pomieszczenia bazy oświetlając sobie drogę wątłym światłem latarki, a przeciwnicy wcale nie spieszą się, żeby na rozszarpać. Tutaj jakaś lampa wystrzeli, tam coś zaszura za ścianą, butla z gazem nagle się przewróci generując sporo hałasu w wielkiej hali... dosyć powiedzieć, że zanim w ogóle coś mnie zaatakowało zdążyłem 3 razy podskoczyć na swoim taboreciku, a raz nawet z niego spadłem. A więc jest grubo. Generalnie cała atmosfera gry to taki mix Residenta, FEAR oraz Dead Space. Nie jest więc jakoś unikatowo, developer specjalnie nie kombinował, ale dobrze wiedzieć, że wzorował się na najlepszych. I dokładnie tak samo sprawa ma się z rozgrywką, chociaż tutaj już mamy RE pełną gębą: ograniczony inwentarz, udana równowaga eksploracji i walki (później tego drugiego jest wyraźnie więcej, ale bez obaw, i tak idzie się wystraszyć kiedy np. podczas próby zrobienia save'a nagle coś na nas wyskoczy z pokoju obok) i trochę zagadek. Niestety, ale same łamigłówki są o WIELE słabsze niż w poprzedniej odsłonie i to jest dla mnie na ten moment największy minus gry. Tam było ich więcej, stanowiły znacznie większe wyzwanie i przede wszystkim dawały mnóstwo satysfakcji po ich rozwiązaniu. Tym razem można po prostu klikać co popadnie i nawet przez przypadek uda się rozwiązać większość. Szkoda. Na otarcie łez pozostaje przyjemna minigierka w hakowanie specjalnych szafek skrywających bonusowe fanty: apteczki, ammo, a nawet dopałki do broni. Z początku kombinacje są proste, ale wraz z biegiem gry hacking ładnie się rozkręca i wtedy już trzeba mocno kombinować. Jeżeli chodzi o strzelanie to jest po prostu znośne. Na pewno nie ma mowy o takiej frajdzie z prucia ołowiem jak w RE2 remake, ale i tak czuć spory progres względem Daymare 1998. Przeciwnicy w końcu normalnie reagują na przyjmowane kule, nie zachowują się jak szmaciane lalki i można im odstrzeliwać ryje. Zabawa rozkręca się na dobre, kiedy dostajemy w swoje łapska plecaczek z ciekłym azotem, wtedy można mutanty nawet zamrażać i elegancko rozbijać ich na kawałeczki niczym Sub-Zero Warto dodać, że ammo jest w tej grze bardzo mało (na hardzie prawie w ogóle), więc należy z tego ficzera korzystać jak najczęściej oraz upgrade'ować go z głową, wybierając najpotrzebniejsze możliwe skille w specjalnych stacjach. Żeby nie było tak kolorowo, to muszę wspomnieć o minusach. Mimo, że przez większość czasu D1994 trzyma poziom, to czasem wychodzą na wierzch babole dobitnie uświadamiające, że to jednak w dalszym ciągu jest gra stworzona przez małe studio, za niezbyt duże pieniądze. Przede wszystkim może się zdarzyć, że gra zaliczy crasha i wywali do menu głównego konsoli. Na szczęście nie jest to jakieś częste (przez 5 godzin miałem tak trzy razy), w dodatku mamy sporo autosaveów, a gra na PS5 wczytuje się błyskawicznie. Drugą kwestią są budżetowe animacje oraz wykonanie postaci lekko odstające od wykonania otoczenia: nasza heroina wygląda jak jakaś postać z Fortnite (po ch*j jej robili takie duże oczy??), nieco dziwnie biega, kuleje też mimika wszystkich ludków w napotykanych na swojej drodze. Chociaż uczciwie trzeba przyznać, że i tak jest milion razy lepiej niż w poprzednim Dejmerze. Za to przynajmniej voice-acting spisuje się bez najmniejszych zarzutów. Tak na oko wydaje mi się, że jestem gdzieś w połowie gry, więc wrażenia jeszcze mogą ulec zmianie, ale na tę chwilę jestem naprawdę zaskoczony tym jak dobrze się w to gra i jak gęsta panuje tu atmosfera. Jeszcze większe zaskoczenie, że deweloper pokusił się o... polskie tłumaczenie! Jak widać na screenie wyżej pozostawia ono trochę do życzenia niemniej problem dotyczy wyłącznie braku polskich znaków w kilku tylko momentach w grze: wszystkie dialogi wypowiadane przez postacie są przetłumaczone bardzo dobrze i nie zawierają byków, więc spokojnie można tak pykać. Po skończeniu zabawy na pewno jeszcze coś od siebie dodam, a tymczasem lecę na kolejną sesję do Nevady Edytowane 15 października 2023 przez Josh 6 2 4 Cytuj
Josh 4 831 Opublikowano 17 października 2023 Opublikowano 17 października 2023 (edytowane) Niestety, druga połowa gry okazała się wyraźnie słabsza Tam gdzie myślałem, że gierka się porządnie rozkręci, serwując więcej mrocznego klimatu, ciekawych pomysłów i soczystego gameplayu, tam... okazało się, że deweloper wypstrykał się kompletnie ze wszystkich pomysłów. Dosyć powiedzieć, że przez całą przygodę znajdujemy tylko dwie (!) bronie palne, za pomocą których robimy porządek z bagatela trzema (!) rodzajami przeciwników. I to wszystko w trakcie tych 4-5 godzin zabawy (skróć ten czas o połowę jeżeli grasz na normal lub easy), bo przez drugie tyle twórcy nie mają do zaoferowania już nic nowego ani świeżego. Sprowadza się to do tego, że w kółko zaczynają nas atakować dokładnie te same fale wrogów, dokładnie w takich samych konfiguracjach (no bo jednak ciężko stworzyć nowe, skoro są tu tylko 3 typy mutantów), na domiar złego lokacje stają się jeszcze bardziej liniowe, a zagadki jeszcze prostsze. No i z jakiegoś dziwnego powodu nagle zostajemy dosłownie zasypywani amunicją i apteczkami, mimo że na początku gry było z tym bardzo krucho. Tak wyglądał mój ekwipunek przez większość czasu Spoiler i to grając na hardzie W zasadzie to broń palna przestaje być później w ogóle potrzebna, bo nasza rękawica z ciekłym azotem po kilku upgrade'ach staje się tak OP, że w zupełności wystarczy do rozprawiania się z większością przeciwników. No i pozostaje jeszcze kwestia fabuły. Zaczyna się fajnie, ale rozwinięcie pewnych wątków, poprowadzenie niektórych bohaterów (Gora = mega rozczarowanie, zwłaszcza że mocno hajpowali tę postać od samego początku) i rozwiązanie głównej intrygi niezbyt mnie przekonuje. Za dużo dziwactw, za dużo absurdów, za dużo nieudolnego wzorowania się na innych fabułkach (jest tu trochę z RE, trochę z Dead Space, a nawet z MGS'a). W paru momentach scenarzystę ewidentnie poniosła wyobraźnia i próbował zrobić coś ambitniejszego niż był w stanie. Suma summarum gra i tak jest lepsza niż część pierwsza i nie mogę powiedzieć, żebym bawił się przy niej źle. Na pewno jest ładniejsza, mniej zbugowana i strzela się tu dużo przyjemniej niż w Daymare 1998. Gdyby tylko poziom pierwszej połowy się utrzymał, to mógłbym ją polecić każdemu fanowi horrorków, a tak, to mogę co najwyżej zarekomendować największym zapaleńcom. Cóż, może za trzecim razem w końcu uda się dostarczyć RE-killera? Ja tam trzymam kciuki za ziomków z Invader Games i mimo wszystko czekam na następną odsłonę. Ocena dla koneserów gatunku: 7+/10 Ocena dla pozostałych graczy: 6-/10 Edytowane 17 października 2023 przez Josh 3 2 Cytuj
Josh 4 831 Opublikowano 17 października 2023 Opublikowano 17 października 2023 Prosta i szybka platynka. Also: Oni to chyba tak dla jaj 2 2 1 Cytuj
Schranz1985 694 Opublikowano 17 października 2023 Opublikowano 17 października 2023 Powiem szczerze że mam ochotę na jakis horrorek ale na daymare się nie odważe Poczekam już na Alana II. Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.