balon 5 342 Opublikowano 25 maja Opublikowano 25 maja No fajny szpil. Chyba najlepszy tpp (a może all?) walking sim ma rynku. Przebił dla mnie w tej kategorii Until dawn. 1 Cytuj
KrYcHu_89 2 292 Opublikowano 25 maja Opublikowano 25 maja 26 minut temu, balon napisał(a): No fajny szpil. Chyba najlepszy tpp (a może all?) walking sim ma rynku. Przebił dla mnie w tej kategorii Until dawn. Nie wiem czy ogrywałeś, ale polecam obadać What Remains Of Edith Finch oraz Journey. Cytuj
ogqozo 6 551 Opublikowano 25 maja Opublikowano 25 maja Na szczęście w rzeczywistości wbrew zakazom forumowych elitarnych gry mogą być bardzo różnorodne, można robić standardowe kopie wszystkiego co już było tysiąc razy w bardzo lekkim remiksie i to będzie fajne (przykładowo całkiem przyjemny Stellar Blade), a można robić zupełnie co innego i też wolno (dopóki się ma budżet hehe). Gra jest kapitalnie wykonana, aczkolwiek serio nie ogarniam często, CO jest wykonane. Ciągle jakieś postaci gadają, ale inaczej niż w jedynce, w sumie chuj często wiem, kto konkretnie mówi i po co i co to ma właściwie wyrażać. W jedynce to było sedno opowieści, a tutaj po prostu różni ludzie coś ci nawalają do ucha, efekt jest... różny, nie zawsze mnie przekonuje. Te pale do znalezienia, elokwentnie nazwane LO'REstangir, mnie najbardziej rozwalają. Stoisz i słuchasz opowieści na poziomie "było dwóch braci, obaj chcieli te same adidasy... Brojnothordur złapał miecz i zabił Thornoburdura. KONIEC OPOWIEŚCI". Kompletnie nie czaję co to miało osiągnąć. Gra serio ma często vibe sequela robionego przez inne studio niż poprzednik. Cytuj
Figaro 8 222 Opublikowano 25 maja Opublikowano 25 maja Okej, muszę przyznać, że to pierwsza gra, która zrobiła na mnie wrażenie graficzne od paru lat chyba, a gram na Series S. Gameplayu to tam za bardzo nie ma, walka choć prosta, to satysfakcjonująca. Fabuła i dialogi graniczące z sensem, lekka amatorka pod tym względem. Ogółem fajna sprawa. 1 Cytuj
SnoD 2 319 Opublikowano 25 maja Opublikowano 25 maja (edytowane) Została mi końcówka jedynki, więc może dzisiaj w nocy w końcu odpalę HBII Edytowane 25 maja przez SnoD Cytuj
Magik 1 124 Opublikowano 25 maja Opublikowano 25 maja Świetna odskocznia w dobie open worldów. Jestem gdzieś w połowie i póki jestem zachwycony. Klimat wsysa na maksa. Pod względem oprawy to istny kosmos. 4 2 Cytuj
Qbon 336 Opublikowano 25 maja Opublikowano 25 maja Skończyłem w jakieś 8h, mnie się gra bardzo podobała. Tak jak kolega wyżej napisał, świetna odskocznia od open worldow, bardzo filmowe doświadczenie, takie gry również są potrzebne, nie wszystko musi być z bogatym gameplayem, tutaj na pierwszy plan idą inne aspekty i ja to doceniam, klimat w grze jest bardzo dobry, fabuła zakręcona, jeśli gra się w to powoli to i odbiór będzie inny. Niby gra na raz ale myślę, że czasami wrócę, chociażby dla klimatu i widoków, gra nie jest długa. Cytuj
ASX 14 654 Opublikowano 25 maja Autor Opublikowano 25 maja Skończone, bardzo mi się podobało. W mojej dwustopniowej skali oceniania wystawiam 1 czyli warto zagrać. Zadziwiająco krótkie napisy końcowe na końcu, widać jak mało osób tworzyło grę w porównaniu do gier AAA, a mimo to Ninja Theory udało im się dostarczyć wyjątkowe dzieło. Jestem pod wrażeniem. 3 Cytuj
Wredny 9 556 Opublikowano 25 maja Opublikowano 25 maja Ukończone, 1000 GS wbite, napisy obejrzane, piosenka odsłuchana... Nastawiony byłem jak pies do jeża, bo wielokrotnie na forumku dawałem upust mojej niechęci do części pierwszej. Ale 43zł za miesiąc Gamepassa to niewygórowana cena, żeby sprawdzić tak polaryzującą, xboxową nowość, więc bez większych oczekiwań zasiadłem do sprawdzania najnowszego wytworu Ninja Theory. Ostatnio, przy aferze z zamknięciem Tango, myślałem sobie, że jeśli to samo spotka NT to nawet mi powieka nie drgnie, bo przecież ich ostatnia dobra gra to DmC, ale teraz muszę zweryfikować swoje poglądy. Nowe przygody Senuy, mimo, że krótkie, i tak rozłożyć musiałem na trzy dni, bo zawsze coś przeszkadzało, a to żona, a to coś na YouTube przykuje uwagę, a później wyjście na nockę do pracy, odsypianie... Po pierwszej sesji łapałem się ciągle na tym, że z miną Clarksona mówię sobie pod nosem, że jest spoko i póki co nie mam się do czego przyczepić. Druga sesja to już wsiąknięcie na dobre i chłonięcie opowieści oraz KLIMATU bez żadnych głosów i podszeptów (w sensie uprzedzeń, bo głosy w słuchawkach jak najbardziej). Natomiast trzecia, końcowa sesja to już mlaskanie z podziwem nad ogólnym wrażeniem, które ten tytuł na mnie wywarł. Żeby było jasne - "gry w grze" jest tu chyba jeszcze mniej niż w jedynce, ale paradoksalnie sprawia to, że całość jest dużo bardziej strawna, bo jest "szczera" w tym, co nam próbuje sprzedać. Jedynka zbyt mocno udawała grę i ta ubogość oraz upośledzenie typowo gierkowych mechanizmów wypadały strasznie blado w porównaniu z topowymi tytułami w podobnym stylu (tpp action-adventure). Człowiek czuł się oszukany, bo dostał korytarzyk, gameplayową wydmuszkę z jedną zagadką x100 i schematyczną, upierdliwą walką z dwoma ciosami na krzyż, a brak jakiejś ciekawej warstwy fabularnej, interesujących postaci i niezbyt sympatyczna główna bohaterka, powodowały że ciężko było uznać jakikolwiek element Senua's Sacrifice za dobry - oprócz grafiki i udźwiękowienia oczywiście - tutaj wszystko było na miejscu. No i tutaj wjeżdża Hellblade II, całe na biało i daje nam więcej tego, co w jedynce było dobre (oprawa A/V), obcina 90% tego, co było ch#jowe (zagadki z perspektywą są może ze 4 w trakcie całej gry), przedefiniowuje walkę, która teraz sprawia autentyczną frajdę, dorzuca interesujące postacie towarzyszące, sprawia, że fabułę śledzi się z zaciekawieniem, a głównej bohaterce się kibicuje (czego zupełnie nie czułem w jedynce - miałem ją i jej problemy w dupie, nie interesował mnie ani jej chłopak, ani jej wewnętrzna walka). Może też być to kwestia zmiany mojej osobistej wrażliwości, albo oswojenie się z tym, jakiego typu rozgrywki mogę spodziewać się po sequelu, ale naprawdę ciężko mi się tu do czegokolwiek przyczepić - zrozumiałem koncept, konwencję i szanuję wybory artystyczne twórców (ale tę opalona laskę w nordyckich klimatach to mogli sobie darować). Podobały mi się także nieco bardziej rozbudowane lokacje, po których można było pobuszować w poszukiwaniu znajdziek (zwłaszcza te kamienne twarze mi się podobały), co dawało mi jakąś namiastkę swobody, pierwiastek eksploracji, którą tak w grach uwielbiam. Poziom wykonania miejscówek dodatkowo zachęcał do ich powolnego przemierzania, obracania kamerą i podziwiania kunsztu grafików - szkoda, że na konsolach oprawa wizualna jest mono zapaćkana niepotrzebnymi filtrami (aberracja chromatyczna to straszne zło), których nie można wyłączyć, no i te cholerne pasy. Bajdurzenie o najpiękniejszej grze ever jest tu trochę nie na miejscu, bo jak ze wszystkim, takie dywagacje powinno się umieszczać w odpowiednim kontekście, a ten jest następujący - Hellblade II to korytarzowa, prawie pozbawiona typowego gameplayu, fizyki czy interakcji, produkcja z pogranicza świata filmu, a do tego idąca w mocne kompromisy (ziarno, aberracja, pasy, 30fps), byle tylko tę graficzkę jakoś konsole pociągnęły. Nadal większe wrażenie robi na mnie RDR2, GTAV, Death Stranding (tu nawet podobnie, bo też Islandia) czy Horizon Forbidden West - bo jak już wspominałem przy okazji spustów nad oprawą Alan Wake II - to dużo bardziej imponujące osiągnięcie, zrobić tak dojebaną graficzkę w żyjącym open world w porównaniu do kameralnych makiet, robiących za tło. Ale oczywiście Senua's Saga: Hellblade II jest produkcją piękną wizualnie - bez dwóch zdań. Krajobrazy, skały, detale w budynkach, kałuże, zacinający deszcz, masa efektów cząsteczkowych, mimika twarzy, reżyseria walk, cut-scenki na silniku gry w czasie rzeczywistym (normalnie można manewrować kamerą w trybie foto), jedno ciągłe ujęcie jak w nowych przygodach Kratosa, oświetlenie, mgła, kurz unoszący się tuż nad glebą... Przy gęsto zacinającym deszczu aż żal dupę ściskał, że MS nie ma haptyki w swoich głośno klekoczących padach, bo aż się prosiło do spotęgowania doznań. Dźwiękowo też topka. Głosy to wiadomo, świetnie komentują, wchodzą sobie w paradę, często rzucają trafne uwagi, które i ja sobie w myślach rzucałem. Poza tym odgłosy otoczenia, stawianych kroków, słychać chrupnięcie każdego kamyczka pod stopą, szczęk stali podczas pojedynków i MUZYKA. Ścieżka dźwiękowa ma sporo zajebistych motywów, ale najbardziej zapamiętałem motyw ze "spotkania" z Ingun - ależ to było cudowne doświadczenie wizualno-dźwiękowe - idealnie komponowało się to, co widzieliśmy na ekranie z tym, co słyszeliśmy w słuchawkach. Tak jak "We dance" było ulubionym fragmentem wielu osób w Alan Wake II, tak uważam, że właśnie powyżej opisany fragment to najlepsza część Hellblade II i motyw, który robił największe wrażenie. Starcia w płomieniach zaraz po tym. Kontynuacja przygód naszej dzielnej wojowniczki jest więc niby mniej "gierkowa", ale dzięki lepszemu pacingowi i zgrabnemu żonglowaniu dostępnymi motywami jest dużo lepszą produkcją pod każdym względem. Tak, jest to doświadczenie audio-wizualne z elementami rozgrywki, ale w mojej opinii wyszło to naprawdę znakomicie i jeśli kiedyś wyjdzie na PS5 (w pudełku) to zakupię i z przyjemnością znów obejrzę napisy końcowe. Nie zgadzam się z padającym tu parę razy stwierdzeniem, że to niepotrzebny sequel i że nie ma on sensu - jak widać po moim "nawróceniu", jak najbardziej ma. Jedynkę dość mocno zjechałem w swojej "recenzji" i już na zawsze tkwiłbym w swoim przekonaniu, że Hellblade to kupa, a Ninja Theory do utylizacji. Teraz jednak mam nadzieję, że studio nie tylko przetrwa, ale i dowiezie mi zamknięcie trylogii, a ja mam ochotę powrócić do jedynki, żeby sprawdzić, czy moja sympatia do tej odsłony to faktycznie zasługa lepiej zrobionego sequela, czy może wyrobiłem sobie większą tolerancję na tego typu szczątkowy gameplay. Osobom, którym podobała się część pierwsza, nie trzeba nawijać makaronu na uszy, bo to zajebiste rozwinięcie poprzedniczki, a dla osób, którym jedynka nie podeszła - sprawdźcie na jakiejś promocji, albo w Gamepassie z chipsów - a nuż przyjemnie się zaskoczycie i przestaniecie pluć jadem na Senuę i jej przygody, jak i ja przestałem. Jedynkę oceniałem na totalnego średniaka 5/10, ale tutaj bez problemu daję mocne 8/10 - to bardzo dobra... produkcja - tak zwyczajnie, jako całość i kombinacja wszystkich elementów składowych, bez drążenia czego tu za dużo, a czego za mało - skoro wszystko ze sobą idealnie współgra to i ja nie czuję potrzeby, by bawić się w nitpicking. 9 Cytuj
SnoD 2 319 Opublikowano 26 maja Opublikowano 26 maja Jedynkę skończyłem wczoraj no i jestem pozytywnie nastawiony ogarniając jakie mniej więcej zmiany zaszły w HBII. Będzie dzisiaj w nocy granie. A tak z innej mańki, no kiciuś, jeszcze ktopelka :p Cytuj
ogqozo 6 551 Opublikowano 26 maja Opublikowano 26 maja Nigdy nie byłem pewien, co jest sztywną scenką w scenach walki a co ma jakikolwiek związek z tym co wciskam lol. Ale powiem wam, że... w tej grze można zginąć! Zdarzyło mi się to raz, nie wiem czemu, bo nie zbierałem więcej ciosów niż kiedy indziej. Ale zginąłem. I... byłem naprawdę zaskoczony, jak inaczej może przebiegać ta sama scena walki. Byłem pod sporym wrażeniem. Jestem aż zadziwiony, że w czysto liniowej grze, która poza tym wygląda raczej jak Inside'ówka typu Bramble King niż cokolwiek z jakimś sytemem, mającej może pięć scen walki, włożyli tyle wysiłku w taką fantazję tego elementu. W to musiała pójść masa wysiłku, żeby tak animowane postaci ruszały się nie po sznurku tylko w reakcji na żywo. Nie zmienia to ofkoz mojego wrażenia, wręcz przeciwnie - Hellblade 2 to zarąbiste demo, gry innej niż Hellblade. Cytuj
Donatello1991 1 424 Opublikowano 26 maja Opublikowano 26 maja Te jaskinie dobry klimat jak " zejście " w pewnym momencie. Powoli mi idzie, ale już się wziąłem za grę. Podoba mi się bardzo. Cytuj
SnoD 2 319 Opublikowano 26 maja Opublikowano 26 maja Udźwiękowienie to tak ze dwie klasy wyżej niż w jedynce. W pierwszej cześci trochę wyciszyłem na słuchawkach, a tu dałem prawie na max i chłonę wszystkie odgłosy. Ilość detali postaci i otoczenia po prostu powala, do tego naprawdę bardzo dobrze to wygląda w tej kinowej perspektywie. No i animacja tej walki w trakcie burzy Cytuj
number_nine 1 328 Opublikowano 27 maja Opublikowano 27 maja W dniu 25.05.2024 o 11:09, suteq napisał(a): Śmieszne jest to że jak podstawowy element w grze wideo nie domaga to są ludzie którzy dorabiają do tego jakąś ideologię nierozumienia założeń gry. Jak podstawowy element ssie to studio może powinno pomyśleć nad robieniem filmów a nie gier. Ty dalej nie rozumiesz, że walka nie jest tam "podstawowym elementem". W dniu 24.05.2024 o 15:50, Daddy napisał(a): Ta gra ma tyle zajebistych detali mnie rozwaliła burza, słuchawki aż się zatrzęsły na głowie. dźwięk w tej grze to next level Cytuj
Moldar 2 249 Opublikowano 27 maja Opublikowano 27 maja Skończyłem po jakoś 10 godzinach i jestem bardzo zadowolony. Niby otrzymujemy drugi raz to samo ale proporcje są zdecydowanie lepsze niż poprzednio. W jedynce na początku było dużo tych puzzli z szukaniem liter, a pod koniec bardzo dużo walki. W drugiej części jest też to wssystko, ale jak pisałem wyżej, lepiej jest to wyważone.Choroba Senui nie jest już motywem przewodnim, ot po prostu jest, bo teraz historia jest zgoła inna i dotyczy głównie innych postaci, dzięki czemu pierwszy raz bohaterka ma z kim pogadać. Wyszło to na plus, bo ileż można gadać do siebie, choć i to dalej się zdarza.Nowe walki, to na dobrą sprawę, stare walki ale bez opcji lockowania się na przeciwnikach, bo teraz każda walka jest 1v1. Brzmi w teorii słabo, ale to jak to wygląda podczas grania wywołuje efekt WOW. Widać, że musieli przy tym spędzić ogrom czasu, ale wygląda to naprawdę niesamowicie. Jest intensywnie, brutalnie, kinowo, kapitalne animacje postaci, ich emocje na twarzy, czuć każdy cios i zadawany ból.Bo trzeba dodać coś oczywiście o oprawie, jest kapitalna i takich postaci, ich twarzy, mimiki to nie widziałem w grach. Tak, mieliśmy już dobre rzeczy w choćby the last of us, po prostu hellblade to ten krok naprzód w tej kwestii i już naprawdę blisko do tych granic rzeczywistości. Oprawa mocno przypomina mi the order, dużo miękkości obrazu, co z jednej strony potęguje fajny klimat i realizm, z drugiej ukrywa słabsze elementy. Bo otoczenie zdecydowanie wygląda słabiej niż w innych grach, ale ciężko do dostrzec. Ciężko to porównać do horizona, bo totalnie inna myśl oprawy poszła do hellblade, no i korytarz vs open world, ale pomijając te kwestie, hellblade zdecydowanie jest aktualnie nr1 pod względem oprawy.Osobiście bawiłem się bardzo dobrze, gra wpadła dla mnie w idealnym momencie, bo mocno ogrywam ostatnio symulatory chidzenia, czym hellblade po prostu jest. Przejdę jeszcze pewnie dwa razy, bo można ustawić innych narratorów historii i z chęcią poznam "ich wersję" wydarzeń. 5 Cytuj
SnoD 2 319 Opublikowano 27 maja Opublikowano 27 maja W jedynce ten początek, to był chyba doklejony na samym końcu, bo ta część gry była najgorzej przemyślana. Tak jakby chcieli wydłużyć czas gry. Cytuj
creatinfreak 3 828 Opublikowano 27 maja Opublikowano 27 maja Skończyłem. Pierwsze co się rzuca w oczy to grafa robi robotę, niektóry scenerie to klekajcie narody jak to wygląda. Na początku grając miałem wrażenie, że jednak jedynka to było coś nowego, coś wspaniałego i tu coś nie pykło. Ale im dalej w las tym coraz bardziej siadało.gra ma swoje momenty jak np jaskinia (no dla mnie metro w tlou) czy Spoiler Giganci Kończąc switerdzam, że bardzo fajna gra/doświadczenie. Cytuj
Czoperrr 5 120 Opublikowano 28 maja Opublikowano 28 maja On 5/26/2024 at 1:38 AM, Wredny said: Ukończone, 1000 GS wbite, napisy obejrzane, piosenka odsłuchana... Nastawiony byłem jak pies do jeża, bo wielokrotnie na forumku dawałem upust mojej niechęci do części pierwszej. Ale 43zł za miesiąc Gamepassa to niewygórowana cena, żeby sprawdzić tak polaryzującą, xboxową nowość, więc bez większych oczekiwań zasiadłem do sprawdzania najnowszego wytworu Ninja Theory. Ostatnio, przy aferze z zamknięciem Tango, myślałem sobie, że jeśli to samo spotka NT to nawet mi powieka nie drgnie, bo przecież ich ostatnia dobra gra to DmC, ale teraz muszę zweryfikować swoje poglądy. Nowe przygody Senuy, mimo, że krótkie, i tak rozłożyć musiałem na trzy dni, bo zawsze coś przeszkadzało, a to żona, a to coś na YouTube przykuje uwagę, a później wyjście na nockę do pracy, odsypianie... Po pierwszej sesji łapałem się ciągle na tym, że z miną Clarksona mówię sobie pod nosem, że jest spoko i póki co nie mam się do czego przyczepić. Druga sesja to już wsiąknięcie na dobre i chłonięcie opowieści oraz KLIMATU bez żadnych głosów i podszeptów (w sensie uprzedzeń, bo głosy w słuchawkach jak najbardziej). Natomiast trzecia, końcowa sesja to już mlaskanie z podziwem nad ogólnym wrażeniem, które ten tytuł na mnie wywarł. Żeby było jasne - "gry w grze" jest tu chyba jeszcze mniej niż w jedynce, ale paradoksalnie sprawia to, że całość jest dużo bardziej strawna, bo jest "szczera" w tym, co nam próbuje sprzedać. Jedynka zbyt mocno udawała grę i ta ubogość oraz upośledzenie typowo gierkowych mechanizmów wypadały strasznie blado w porównaniu z topowymi tytułami w podobnym stylu (tpp action-adventure). Człowiek czuł się oszukany, bo dostał korytarzyk, gameplayową wydmuszkę z jedną zagadką x100 i schematyczną, upierdliwą walką z dwoma ciosami na krzyż, a brak jakiejś ciekawej warstwy fabularnej, interesujących postaci i niezbyt sympatyczna główna bohaterka, powodowały że ciężko było uznać jakikolwiek element Senua's Sacrifice za dobry - oprócz grafiki i udźwiękowienia oczywiście - tutaj wszystko było na miejscu. No i tutaj wjeżdża Hellblade II, całe na biało i daje nam więcej tego, co w jedynce było dobre (oprawa A/V), obcina 90% tego, co było ch#jowe (zagadki z perspektywą są może ze 4 w trakcie całej gry), przedefiniowuje walkę, która teraz sprawia autentyczną frajdę, dorzuca interesujące postacie towarzyszące, sprawia, że fabułę śledzi się z zaciekawieniem, a głównej bohaterce się kibicuje (czego zupełnie nie czułem w jedynce - miałem ją i jej problemy w dupie, nie interesował mnie ani jej chłopak, ani jej wewnętrzna walka). Może też być to kwestia zmiany mojej osobistej wrażliwości, albo oswojenie się z tym, jakiego typu rozgrywki mogę spodziewać się po sequelu, ale naprawdę ciężko mi się tu do czegokolwiek przyczepić - zrozumiałem koncept, konwencję i szanuję wybory artystyczne twórców (ale tę opalona laskę w nordyckich klimatach to mogli sobie darować). Podobały mi się także nieco bardziej rozbudowane lokacje, po których można było pobuszować w poszukiwaniu znajdziek (zwłaszcza te kamienne twarze mi się podobały), co dawało mi jakąś namiastkę swobody, pierwiastek eksploracji, którą tak w grach uwielbiam. Poziom wykonania miejscówek dodatkowo zachęcał do ich powolnego przemierzania, obracania kamerą i podziwiania kunsztu grafików - szkoda, że na konsolach oprawa wizualna jest mono zapaćkana niepotrzebnymi filtrami (aberracja chromatyczna to straszne zło), których nie można wyłączyć, no i te cholerne pasy. Bajdurzenie o najpiękniejszej grze ever jest tu trochę nie na miejscu, bo jak ze wszystkim, takie dywagacje powinno się umieszczać w odpowiednim kontekście, a ten jest następujący - Hellblade II to korytarzowa, prawie pozbawiona typowego gameplayu, fizyki czy interakcji, produkcja z pogranicza świata filmu, a do tego idąca w mocne kompromisy (ziarno, aberracja, pasy, 30fps), byle tylko tę graficzkę jakoś konsole pociągnęły. Nadal większe wrażenie robi na mnie RDR2, GTAV, Death Stranding (tu nawet podobnie, bo też Islandia) czy Horizon Forbidden West - bo jak już wspominałem przy okazji spustów nad oprawą Alan Wake II - to dużo bardziej imponujące osiągnięcie, zrobić tak dojebaną graficzkę w żyjącym open world w porównaniu do kameralnych makiet, robiących za tło. Ale oczywiście Senua's Saga: Hellblade II jest produkcją piękną wizualnie - bez dwóch zdań. Krajobrazy, skały, detale w budynkach, kałuże, zacinający deszcz, masa efektów cząsteczkowych, mimika twarzy, reżyseria walk, cut-scenki na silniku gry w czasie rzeczywistym (normalnie można manewrować kamerą w trybie foto), jedno ciągłe ujęcie jak w nowych przygodach Kratosa, oświetlenie, mgła, kurz unoszący się tuż nad glebą... Przy gęsto zacinającym deszczu aż żal dupę ściskał, że MS nie ma haptyki w swoich głośno klekoczących padach, bo aż się prosiło do spotęgowania doznań. Dźwiękowo też topka. Głosy to wiadomo, świetnie komentują, wchodzą sobie w paradę, często rzucają trafne uwagi, które i ja sobie w myślach rzucałem. Poza tym odgłosy otoczenia, stawianych kroków, słychać chrupnięcie każdego kamyczka pod stopą, szczęk stali podczas pojedynków i MUZYKA. Ścieżka dźwiękowa ma sporo zajebistych motywów, ale najbardziej zapamiętałem motyw ze "spotkania" z Ingun - ależ to było cudowne doświadczenie wizualno-dźwiękowe - idealnie komponowało się to, co widzieliśmy na ekranie z tym, co słyszeliśmy w słuchawkach. Tak jak "We dance" było ulubionym fragmentem wielu osób w Alan Wake II, tak uważam, że właśnie powyżej opisany fragment to najlepsza część Hellblade II i motyw, który robił największe wrażenie. Starcia w płomieniach zaraz po tym. Kontynuacja przygód naszej dzielnej wojowniczki jest więc niby mniej "gierkowa", ale dzięki lepszemu pacingowi i zgrabnemu żonglowaniu dostępnymi motywami jest dużo lepszą produkcją pod każdym względem. Tak, jest to doświadczenie audio-wizualne z elementami rozgrywki, ale w mojej opinii wyszło to naprawdę znakomicie i jeśli kiedyś wyjdzie na PS5 (w pudełku) to zakupię i z przyjemnością znów obejrzę napisy końcowe. Nie zgadzam się z padającym tu parę razy stwierdzeniem, że to niepotrzebny sequel i że nie ma on sensu - jak widać po moim "nawróceniu", jak najbardziej ma. Jedynkę dość mocno zjechałem w swojej "recenzji" i już na zawsze tkwiłbym w swoim przekonaniu, że Hellblade to kupa, a Ninja Theory do utylizacji. Teraz jednak mam nadzieję, że studio nie tylko przetrwa, ale i dowiezie mi zamknięcie trylogii, a ja mam ochotę powrócić do jedynki, żeby sprawdzić, czy moja sympatia do tej odsłony to faktycznie zasługa lepiej zrobionego sequela, czy może wyrobiłem sobie większą tolerancję na tego typu szczątkowy gameplay. Osobom, którym podobała się część pierwsza, nie trzeba nawijać makaronu na uszy, bo to zajebiste rozwinięcie poprzedniczki, a dla osób, którym jedynka nie podeszła - sprawdźcie na jakiejś promocji, albo w Gamepassie z chipsów - a nuż przyjemnie się zaskoczycie i przestaniecie pluć jadem na Senuę i jej przygody, jak i ja przestałem. Jedynkę oceniałem na totalnego średniaka 5/10, ale tutaj bez problemu daję mocne 8/10 - to bardzo dobra... produkcja - tak zwyczajnie, jako całość i kombinacja wszystkich elementów składowych, bez drążenia czego tu za dużo, a czego za mało - skoro wszystko ze sobą idealnie współgra to i ja nie czuję potrzeby, by bawić się w nitpicking. Fajnie przeczytać taką opinię po festiwalu hejtu z twojej strony Cytuj
SnoD 2 319 Opublikowano 28 maja Opublikowano 28 maja (edytowane) Dlatego zawsze najpierw lepiej samemu przejść grę Edytowane 28 maja przez SnoD Cytuj
ASX 14 654 Opublikowano 28 maja Autor Opublikowano 28 maja tylko krowa nie zmienia zdania no ale spoko że temat zamienił się w miejsce gdzie ludzie po prostu dzielą się swoimi wrażeniami, a nie rozprawiają o tym dlaczego gra ze średnią powyżej 80 punktów na metacritic jest porażką i rozczarowaniem 1 1 Cytuj
number_nine 1 328 Opublikowano 28 maja Opublikowano 28 maja Podoba mi się rozbieżność opinii dwa dni i tydzień po premierze. Od razu widać, kto zagrał, a kto tylko powtarzał bzdety z internetu nie włączając nawet gry. Jak widać są też i tacy, którzy zdążyli zjechać grę, żeby po jej włączeniu zmienić zdanie XD 1 1 Cytuj
SnoD 2 319 Opublikowano 28 maja Opublikowano 28 maja (edytowane) Dokładnie, chociaż należy pamiętać, że według forumowych autorytetów większość jest głęboko rozczarowana Steam Xbox Store US Co do samej gry, to jestem początkiem mile zaskoczony, a po starciu w burzy i dojściu do pierwszej wioski zdziwiło mnie, że mam na liczniku prawie 2h. Te pierdololo o grze na 5h, to można między bajki wsadzić. PS. Ktoś sprawdzał na jakim domyślnie gra jest poziomie trudności? Podobno jest jakiś wybór, a bym chętnie zmienił bo jak dla mnie focus ładuje się stanowczo za szybko. Edytowane 28 maja przez SnoD Cytuj
number_nine 1 328 Opublikowano 28 maja Opublikowano 28 maja 2 minuty temu, SnoD napisał(a): Dokładnie, chociaż należy pamiętać, że według forumowych autorytetów większość jest głęboko rozczarowana ale przynajmniej mogli się przez kilka dni podbudować rozdawaniem klaunów ludziom, którzy faktycznie grali i jarali się tym tytułem Przed premierą dlc do Eldena muszę przejść jeszcze raz H2, po dwóch dniach od skończenia dopiero poczułem niedosyt. I mam nadzieje, że niedługo wyjdzie oficjalny soundtrack, bo ten jest jednym z lepszych jakie słyszałem w gierkach od lat 1 Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.