Skocz do zawartości

Indywidualne podsumowanie roku w grach.


Kmiot

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Co roku średnio gram w tyle samo gier. Najwięcej czasu spędzam głównie w CoD i jakichś wyścigać. Chciałbym grać więcej i w sumie to małe uzależnienie, ale klasyk: rodzina. Dobrym Hackiem na więcej czasu było kupno Astro Boota. Polecam. Rok uważam za w miarę udany, ale pora na 2025 i bomby. Oby.

 

1. Tekken 8

2. Avatar

3. TLOU2 remastered

4. PoP Lost Crown

5. Bayonetta 1

6. Bayonetta 2

7. FF7 Rebirth

8. Sifu

9. Diablo 4

10. Helldivers 2 (20h )

11. Stellar Blade 

12.Hellblade 2

13Lords of the Fallen ( nie ukończone )

14. Banishers

15. Black Myth Wukong

16. Space Marine 2

17. Indiana Jones

18. Dragons Dogma 2 ( nie ukończone )

19. Sillent Hill 2

20. Astro Bot

21. Dodatek do Alan Wake 2 ( pierwszy ukończony, drugi nie )

22. The Calisto Protocol ( nie ukończone )

23. Elden Tree ( nie ukończone )

24. Ac Syndicate ( ledwo liźnięte i olałem )

 

Gry do których wróciłem i ogrywam/ograłem ponownie

 

RDR2

GTA5

Metro Exodus

Wiedzmin 3 najleprzy

 

Gry w które jeszcze gram w sumie obecnie.

 

Stalker 2 ( tutaj po troszku, bo niech sobie patchują )

Call of duty 6 Black ops bo multi

Patch of The Exile 2

Ea Sports WRC 

Dishonored 

 

  • Plusik 9
Opublikowano

U mnie niby mało na liście ale około 1200+h zrobione. 

 

  1. Moonscars (SD) - polecam fanom gatunku, spoko walka a całość w dość specyficznej oprawie, nie każdemu się spodoba jednak. 
  2. Call of Duty: WWII (XSX) - miałem chęć na FPSa, liczyłem na coś w stylu starego MoH:AA albo pierwszych CoDów tylko w nowej oprawie, jednak nie ma startu ten tytuł.
  3. RoboCop: Rogue City (XSX) - a tutaj siadło wszystko, bardzo dobra gierka od kolejnych już mistrzów z Krakowa.

  4. Banishers: Ghosts of New Eden (XSX) - świetna fabuła i postacie, questy. Duże studia mogłyby się uczyć jak się robi takie rzeczy od tej gry. Walka lekkie drewno ale całościowo mój ŚREDNIAK ROKU.

  5. Bayonetta (SD) - od dawna chciałem zagrać no to w końcu się zabrałem za Bayo. 10/10 

  6. DREDGE (PS5) - przyjemny chillujący indyczek. Wszystkie rybki złapane. 

  7. Dragon's Dogma 2 (PS5) - tragicznie działająca gra na premierę, poza tym też nie jest to poziom 1. Ale jakoś 90+h się w tym świecie spędziło, a nikt mnie nie zmuszał. 

  8. Nioh (PS5) - czekając na promkę na Ronina wskoczył :) 

  9. Rise of the Ronin (PS5) - jak lubisz ich gry to pewnie grałeś, jak nie? No nie jest to gra dla każdego, open world dla mnie zrobili fajnie, misje główne za to dramatycznie uwstecznione względem ich starszych gier. Walka? 10/10 wiadomo. 

  10. Bayonetta 2 (Switch) - jak jedynka 10/10 to tutaj 15/10. Ciężko wybrać lepszą część. 

  11. Armored Core VI: Fires of Rubicon (PS5) - perła od FromSoftu, jakbym grał w ubiegłym roku myślę że walczyłaby o GOTY z BG3. Wybitny gameplay i udźwiękowienie. Oczywiście skończone 3 razy true ending zrobiony po bożemu.

  12. Mutant Year Zero: Road to Eden (XSX) - odświeżone, tym razem ograne z DLC.

  13. ELDEN RING (XSX+PS5) - premiera dlc  Shadow of the Erdtree to u mnie było święto, dodatek skończony 3 razy plus sobie zagrałem od początku i zrobiłem dlc 4 raz i zaraz NG+ :niki:tutaj trochę godzin wpadło kosztem innych gier. 

  14. Metaphor: ReFantazio (PS5) - czy tam reguwnazjo, nie lubię chińskich bajek no ale miałem ochotę sprawdzić, są rzeczy fajne jak walka i niektóre questy jak i są questy tak infantylne że szok. Goty dla tej gry za fabułę to dla mnie żart. 

  15. Stellar Blade (PS5) - od demka się odbiłem przez granie w Bayo, zagrałem w fulla no i jeden z kandydatów do GOTY spokojnie. Chciałbym żeby zrobili 2. 

  16. Indiana Jones and the Great Circle (XSX)- jak lubisz filmy to ta gra jest jak kolejny, dobry film z Indianą i można dodawać +2 do oceny. Poza debilnym ai to świetny tytuł i kolejny u mnie do GOTY. 

  17. SILENT HILL 2 (PS5) - mistrzowie z Krakowa dowieźli, przyznam że wątpiłem że są w stanie takie coś zrobić. 

  18. ASTRO's PLAYROOM (PS5) - dopiero teraz włączyłem bo chce zagrać w BOTa, to trzeba znać fabułę. Robi wrażenie wykorzystanie pada tutaj. 

Skąd tyle godzin? Pewnie ER z 250+, do tego z 250+ w Snowrunnerze i Expeditions 120+. Zelda TOTK zostawiona po 40h, niestety ale rok po graniu w BOTW to nie chce się w to grać. Poległem na queście z zbieraniem 10 chrząszczy. Kończyłem też drugie przejście BG3 na początku tego roku ale to już była sama końcówka jeśli dobrze pamiętam. 

 

Do tego gry które zostawiłem a będę chciał skończyć 

  1. Shadow Gambit: The Cursed Crew - wszystko świetne, nawet ten design przestał wadzić no ale wyszło dlc do Eldena to wiadomo co się stało. 
  2. Nine Sols - perła z gamepassa, dobra metroidvania z sekiro-like walką. Ale włączyłem Silenta i też zostawiłem.  
  3. Darkest Dungeon II - tutaj pewnie ciężko z kończeniem ale grane będzie. 
  4. Prince of Persia: The Lost Crown - a niby wszystko się zgadza a jakoś zostawiłem PoPa, może przez granie na switchu a może przez design jak gry z komórek, nie wiem. 

  • Plusik 8
Opublikowano

Bida w tym roku u mnie z ukończonymi tytułami. Do września wszystko było standardowa, ale pojawił się kryzys emocjonalny i przez ostatnie 4 miesiące ukończyłem raptem 3 tytuły. Nawet kupno ps5 we wrześniu by zmienić tok myślenia nie dał rezultatu. Teraz już od jakichś 3 tygodni jest dobrze i wróciłem do regularnego grania i funkcjonowania. Ale mniejsza o to.

 

1. Aerial_Knight's Never Yield (ps4)

2. Resident Evil (ps4)

3. Pumpkin Jack (ps4)

4. Tinykin (ps4) - piękny tytuł

5. Death's Door (ps4)

6. Scarlet Nexus (ps4) - dwa razy skończone, platyna. Był potencjał na o wiele lepszego jrpga.

7. Wolfenstein II (ps4)

8. Persona 5 (ps4) - 120 godzin i najlepsza gra w jaką grałem w tym roku

9. Xuan Yuan Sword 7 (ps4) - ograne na dwie raty bo choć fajnie się zapowiadał znużył powtarzalnością, dziwnymi błędami i chińskim dubbingiem.

10. Owlboy (ps4)

11. TMNT: Shredders Revenge (ps4) - ograłem sobie tym razem solo, bo rok wcześniej kilka razy z kumplami w coopie.

12. Little Hope (ps4)

13. Spider-Man: Miles Morales (ps5)

14. Control (ps5)

15. Ratchet and Clank Rift Apart (ps5) - piękny pokaz wizualny i ląduje w moim top 3 najlepszych gier z tej serii.

 

I tyle.

  • Plusik 6
Opublikowano

 Myślałem, ze ten rok będzie lepszy od poprzedniego, ale się pomyliłem.

 

Silent Hill 2 i Stellar Blade. Tyle tegorocznych tytułów ograłem w całości.  Doszedłby jeszcze Banishers, ale porzuciłem go i nie chciało mi się wracać. Reszta to backlogi, gierki z psplusa i rozdawane tytuły z prime gamingu. No i ponowne przechodzenie tego, co już zaliczyłem, czasem po kilka razy.

 

RPGowy i sandboxowy rok

Trochę tego było. W końcu skończyłem Kingdom Come Deliverance- grane na raty od lipca 2021. Świetna historia, klimat średniowiecznej Bohemii i mechaniki, które polubisz, albo znienawidzisz (a na PC wyłączysz modami).

Następnie Elden Ring- bardziej mi podszedł niż Soulsy, choć też potrafił napsuć momentami krwi- kto grał ten wie. Podobnie było z Dragons Dogma Dark Arisen- ale w porównaniu do ER, to tytuł do zapomnienia.

Mogę też podpiąć pod to ogrywany po raz kolejny trzeci Wiedźmin z DLC, tym razem na NG+. Wszystko powyżej na PC, na konsoli zaś Avatar, którego fabułę (jak radził @Wredny ) olałem skipując cutscenki. Pewnie bym go już skończył, ale na mapie zawsze coś mnie od tego odciągało. Świetnie się przy tym bawię. W przeciwieństwie do AC Mirage (PS5), który mnie odrzucił po 12 godzinach.

 

Przechodzenia po raz wtóry "staroci" ciąg dalszy, czyli Saints Row 2 i Sleeping Dogs- obie nadal cholernie grywalne, a pierwszy tytuł, to jak dla mnie najlepsza część z całej serii. Na PC zaliczyłem też drugą wycieczkę na australijskie pustkowia w Mad Maxie- samochodowa rozwałka i obijanie mord wciąga po 9 latach od premiery. Drugi raz też przeszedłem pierwszą i drugą  Mafię Definitive Edition.

 

Gorzej z szarpaniem wirtualnym kółkiem- tutaj 2 sezony w F1 2023 (psplus) oraz drugi sezon w WRC Generations (PC). Niestety oba mnie po tym znudziły.

 

Co tam jeszcze? Uratowałem galaktykę w Strażnikach Galaktyki- przy świetnej muzyce, ale nużącym pod koniec piu-piu z pistolecików. Rozprawiałem się ze szczurami w drugiej części Plague Tale, a w rimejku Resident Evil 4 uratowałem (po raz drugi) dupsko córce prezydenta juesej. Pilnowałem też małej dziewczynki w pierwszym sezonie Walking Dead i była to nasza trzecia przeprawa.  Za to nie wiem który już raz zaliczyłem z kumplami wypad do zasypanego Dubaju w Spec Ops The Line.

 

Gościnnie udział wzięli: NHL 24 (psplus), Spider Man 2, Horizon Forbidden West, Ghost of Tsushima, NFS Heat- poza hokejem, grałem sobie dla bujania się po samych mapach i ewentualnym robieniu fotek.

A że nie samą zabawą człowiek żyje, to w ATS przemierzałem tysiące mil, wożąc ładunki swoim Volvo.

Za to pierwszy rok, w którym nie grałem nic na telefonie.

 

Tyle pamiętam. Jak czegoś nie wymieniłem, to albo zapomniałem, albo było to coś z rozdawnictwa, co odpaliłem na godzinę i usunąłem.

  • Plusik 6
Opublikowano

No to lecimy z moim podsumowaniem. Zaczynamy od konkretów, czyli skończonych gier w kolejności chronologicznej:

1) GoW Valhalla - PS5 

2) Spiderman 2 - PS5

3) House of Ashes - PS5

4) Beyond a Stell Sky - PS5

5) High on Life - XSX

6) Scherlock Holmes Chapter One - PS5

7) Cocoon - XSX

8) Close to the Sub - XSX

9) Pumpkin Jack - PS5

10) Hat in Time - PS5

11) Resident Evil 3 - XSX

12) Open Roads - XSX

13) Mario RPG - NS

14) Zau - PS5

15) Hellblade 2 - XSX

16) Tomb Raider: Baba Jaga - PS5 

17) Tomb Rader: Więzy Krwi - PS5

18) SW Fallen Order - XSX

19) Lost in Play - NS

20) Roki - PS5

21) Evil West - PS5

22) ASTRO BOT - PS5 - GOTY

23) Silent Hill: SM - PS5

24) Dungeons of Hintenberg - XSX

25) Under Waves - PS5

26) Tomb Rider 1  remake - PS5

27) Plucky Squire - PS5

28) Devil in Me - PS5

29) FF7 Remake - PS5

30) Indiana Jones - XSX

 

Łącznie ok 430h grania. Oprócz powyższych kilka godzin przegrane w GTAV, Call of Duty SO6 (jestem w trakcie przechodzenia kampanii), Lego Star Wars, Sea od Thievs:macek:, Locoroco. Przegrałem także trochę h w Dave the Driver ale po 10h jakoś zaczęło mi się przejadać (choć na początku byłem zachwycony) :(.

Do tego trochę h w dwie części Wiedza to Potęga, ale tego nie liczę do czasu grania, bo to na jakiś prywatkach czy spędach rodzinnych 

 

Ukończone 30 gier (19 PS5, 9 XSX, 2 NS). Pogrubiłem tytuły, które najbardziej zapamiętałem/zrobiły na mnie największe wrażenie. Jak w 2025 uda mi się utrzymać ten wynik oraz poziom gier, to będę happy. 

  • Plusik 3
Opublikowano

2024 był dla mnie bardzo wyboistym rokiem na stopie zawodowej oraz osobistej. Do tego stopnia, że bywały długie tygodnie, jak nie miesiące, kiedy nie miałem zaangażowania, sił ani chęci na przysiadanie do konsoli, a najdluzsza przerwa to może z 3 miesiące ciągiem.

 

Paradoksalnie, tę niechcianą przerwę przerwał forumowy „wypalacz zajawki” aka GamePass za sprawą fantastycznego South Park Fractured But Whole które przeszedłem w ciągu kilku dni grając jakby jutra miało nie być. Wielkie dzięki Spencera! Poniżej lista gier skończonych w 2024 i kilka słów na ich temat:

 

1# DmC DefinitiveEdition - XSX - klasyk gatunku, podoba mi się ta wersja Dantego, czekam na kolejny klasyczny slasher, mam mocny niedosyt w tym gatunku.

 

2# Pokemon Alpha Sapphire - 3DS - najmniej lubiana przeze mnie generacja nabrała rumieńców po przejściu w silnik XY. Grało się naprawdę super.

 

3# Forza Horizon 5 - XSX - czy napisze coś co nie zostało jeszcze o tej grze napisane? Nawet najgorszy Godrizon to wciąż bezkonkurencyjne arcade, ale seria musi odpocząć.

 

4# Pokémon Y - 3DS - Francja to bardzo wdzięczny temat, przedostatnie Póki do ogrania (zostały SV) z miejsca stały się moimi ulubionymi pokemonami w 3D.

 

5# The Last of Us Part II - PS5 - hate or love it, u mnie love hate love jak u Alice in Chains. Miejscami przydługa, świetna walka, nie wywołała we mnie kontrowersji na jakie liczyłem. Historia napędza ten tytuł i na końcu zostawia jedynie gorycz straty. Jedynak wciąż jednak króluje.

 

6# Castlevania Dawn of Sorrow - NDS - gorsza niż ją zapamiętałem. Nie zamierzam powtarzać.

 

7# Hotline Miami - PS5 - wciąż świetna gra, hipnotyzujący gameplay, ale na Vicie grało się jednak znacznie lepiej.

 

8# Gears 4 - XSX - po prostu prostu petarda, beka z hejterów.

 

9# Teenage Mutant Ninja Turtles Shredder’s Revenge - XSX - meh/10, nic specjalnego.

 

10# Bloodstained: Ritual of the Night - XSX - podchodziłem do tej gry kilka razy (pierwszy save miałem z 2020!), ale jak już siadło to nie puściło aż do końca. Solidny przedstawiciel gatunku.

 

11# Metroid Zero Mission - Switch - no Dread to to nie jest.

 

12# SteamWorld Dig - XSX - przyjemny odmóżdżacz, kopiesz żeby zbierać rude którą sprzedajesz aby kupić upgrade’y i zebrać więcej rudy, aby móc ją sprzedać itd. Jedynka bez porównania lepsza niż dwójka którą w tym roku porzuciłem. Jedynkę skończyłem za po raz czwarty.

 

13# Blasphemous II - Switch - nie wiem od czego zacząć. Może od podziękowania Bogu, że dane jest mi żyć na planecie gdzie powstało to absolutnie monumentalne, kompletne, idealnie wyważone, wysmakowane i wymuskane arcydzieło gatunku metroidvania. Tym ludziom należy się dozgonny szacunek, bo miesiącach od premiery jestem już tego pewien - to tytuł który zestawiam obok Symphony of the Night jako czołowe osiągnięcie w gatunku. Gdyby nie data wydania dałbym GOTY, gdyby nie Returnal - dałbym GOTG. Obłęd nie gra.

 

14# God of War: Chains of Olympus - PSP - bardzo udane, chociaż ewidentnie miniaturowe w skali przeniesienie przygód Kratosa na PSP. Pierwszy tytuł jaki skończyłem na kupionym w tym roku PSP, solidne, ale spodziewałem się czegoś więcej. 

 

15# South Park: Fractured But Whole - XSX - gra która uratowała mnie z nad growej przepaści. Dla fana serialu pozycja obowiązkowa, a jako sama gra również zabawna, przyjemnie lekka w systemie walki i klimacie. Przestałem oglądać SP dobre kilkanaście lat temu, a nie przeszkadzało mi to wsiąknąć w tytuł jak woda w gąbkę.

 

16# Gears 5 - XSX - bigger, better, more badass. Tak jak czwórka była ostrożna w pierwszej połowie, aby dorzucić na grubo w drugiej - tak piątką jedzie z miejsca z grubej rury. Dopakowana akcją, obłędnie wręcz piękna (takiego HDRu i oświetlenia nie widziałem w żadnej innej grze na konsoli - KOSMOS jak to wygląda na OLED), a same areny i satysfakcjonujące strzelanie przykuwa do konsoli na długie godziny. Na minus - no TEN wybór (kmwtw) i fakt, że to środek trylogii na zwieńczenie której poczekamy pewnie do 2030 :/.

 

17# Balatro - iOS - wirtualny narkotyk, nabite 30h w kilka dni, a odpalam sobie co jakiś czas aby pograć partyjkę lub dwie. Jednak w kategorii prostych ale wciągających gier nie robi mi tak bardzo jak Vampire Survivors.

 

18# Medievil Ressurection - PSP - więcej w temacie właśnie ukończyłem.

 

No i tak to się żyje na tej wsi, zobaczymy co przyniesie 2025 (tym razem Everwild to już tak na pewno).

 

 

  • Plusik 6
  • Lubię! 2
Opublikowano

W tym roku dużo staroci ograłem (wszystkie opisane we "Właśnie ukończyłem" lub "Klub retro"). Plan na przyszły to ograć zaległe gierki z ery PS2 (Radiata Stories, Clock Tower 3, Viewtiful Joe, Shadow Hearts: Covenant) i Okami które kupiłem na płytce na PS4 żeby już na 100% ukończyć (bo na PS3 się odbiłem) ale... wysiadł mi napęd w konsoli xd

 

Tales of Destiny Director's Cut (PS2/PCSX2) - 6+/10
Tales of Eternia (PSP) - 9-/10
Murdered: Soul Suspect (PS4) - 5+/10
Final Fantasy XV (PC) - 8-/10
Fallout 2 - 8/10
Fallout - 9/10
Fallout 4 (PC) - 5+/10
Headhunter (DC/Flycast) - 5/10
The Warriors (PS2/PCSX2) - 7+/10
Tenchu: Fatal Shadows (PS2/PCSX2) - 8=/10
Jeanne D'Arc (PSP/PPSSPP) - 7+/10
Oddworld: New 'n' Tasty! (PC) - 7+/10
Yakuza 6 (PC) - 6=/10
Monster Train (PC) - 8/10
Eternights (PC) - 8+/10
Mafia Definitive Edition (PC) - 6/10
Kessen II (PCSX2) - 8=/10
TimeSplitters: Future Perfect (PS4 Pro) - 9+/10

Onimusha 2 (PCXS2) - 8/10

 

Klub retro
1080 Snowboarding - 7/10
Darkwing Duck - 8-/10
Streets of Rage 2 - 8+/10
Apocalypse - 7/10
Threads of Fate - 8/10
Deception III - Dark Delusion - 8/10
Samurai Pizza Cats - 7+/10
Rayman 2 (DC/Flycast) - 7/10
Hercules - 5/10

  • Plusik 5
Opublikowano (edytowane)

U mnie w tym roku stosunkowo niewiele ukończonych gier, ale większość z nich to open worldy, na wiele godzin:).

Mogę też ten okres podzielić w następujący sposób:

- pierwsza połowa 2024 minęła pod znakiem dominacji gier z zombiakami w roli głównej

- w drugiej połowie roku królowały z kolei rpg akcji z Henrykiem ze Skalicy oraz Geraltem z Rivii na pierwszym planie:)

Wszystko było ogrywane na PS5, chociaż w tym nowym roku na horyzoncie pojawia się opcja zakupu Switcha:)

1) Dead Island

2) Dead Island 2

3) Avatar: Frontiers of Pandora:platinum:

4) Hitman Absolution:platinum:

5) Dying Light

6) Dying Light 2

7) Assassin's Creed Mirage:platinum:

8) Ratchet and Clank: Rift Apart:platinum:

9) Kingdom Come Deliverance:banderas:

10) Wiedźmin 3 Edycja Kompletna:banderas:

Do Wieśka kończę jeszcze ostatni dodatek i zrobię drugie przejście do:platinum:

Ponadto jestem w trakcie ogrywania It takes two, AstroBot i Banishers: Ghost of New Eden.

Edytowane przez Paolo1986
  • Plusik 6
Opublikowano (edytowane)

Jeśli chodzi o ogólne podsumowanie minionego roku w kontekście gejmingu, to powiedziałbym krótko: mocny niedosyt. Listy nie będę tu robił, bo zwyczajnie mi się nie chce, a i tak raczej mało komu się to chce czytać, swoje mini recki wrzucałem w miarę na bieżąco we "właśnie ukończyłem".

 

No ale przejdźmy do konkretów: zaliczyłem w całości 31 gier po raz pierwszy, ze trzy-cztery powtórki retro (ukończony Spyro 2, rozgrzebana jedynka i trójka, w zasadzie ukończony po łebkach THPS4, nie pamiętam teraz, czy trójkę ograłem w ubiegłym roku, czy jeszcze wcześniejszym) i jedno DLC (Bloodborne: TOH). Zważywszy na fakt, że większość z tych tytułów to stosunkowo niedługie przygody: wynik jest średnio zadowalający. Wiadomo, że to nie wyścigi i lista to tylko takie podsumowanie, zabawa, ale wkładając w to hobby niewiele więcej czasu w skali tygodnia (lub lepiej ten czas organizując), mógłbym ją naprawdę mocno rozszerzyć. Gdybym przycisnął w końcówce roku, to na listę wskoczyłby jeszcze Super Mario Wonder (rewelacja), odpalony z premedytacją dopiero na Święta, ale musiałbym być chory, żeby z tego powodu się spieszyć i grać na siłę. Sporo rzeczy, które planowałem ograć, nadal jest nietkniętych. Retro w kategoriach PSX/PS2/PS3 niemal całkiem poszło w odstawkę, gdzie w 2023 nadrobiłem naprawdę sporo staroci (za to w 2024 odhaczyłem dużo retro ze stajni Nintendo). Ciągłe poczucie (bardziej i mniej rzeczywistego) braku czasu, inne sprawy, inne zajawki (kupiłem motor, sporo energii i czasu poszło też w siłkę, w sezonie wiosenno letnim próbowałem maksymalnie wykorzystać aurę na "prawdziwe życie"). Problem mam od lat ten sam: źle mi się gra w tygodniu roboczym i źle mi się gra w ciągu dnia. Jedno łączy się z drugim: czas mam głównie za dnia, bo rano trzeba wstać, a nie jestem z tych, co zarywają nocki dla gierek.

 

Ten rok ogólnie był mocno zawirowany. Long story short: zostałem z PS4, temat PS5 z takich czy innych przyczyn został zawieszony. I szczerze mówiąc: dobrze mi z tym. Lubię "infrastrukturę" poprzedniej generacji konsol Sony, kulturę pracy Slima, menusy itd. a poza tym uwaliło mi się, że wyciągnę z tego sprzętu ile się da i pokończę wszystkie interesujące mnie cross-geny właśnie na niej, zaczynając "nową" generację od faktycznie dedykowanych jej gier. Efektem ubocznym jest zabawa w bieda porty jak Jedi: Survivor, no ale różne ludzie mają zboczenia xD. Faktem jednak jest, że większość gier międzygeneracyjnych wygląda i działa na PS4 naprawdę dobrze, a największe ich technologiczne wady to dłuższe loadingi i słabszy framerate.

Żeby nie było jednak nudno, to postawiłem na innego rodzaju "nowinki" technologiczne, poniekąd odhaczając przy tym część backlogu. 

 

Po pierwsze: Nintendo Switch OLED. W okolicach siódmych urodzin konsoli w końcu mnie tknęło, żeby po prostu "wziąć i kupić", bo ogólnie na jakiegoś przenośniaka Nintendo czaję się chyba od czasów DSa xD. I o panie, jak ja żałuję, że nie wszedłem w to wcześniej! Zakochałem się w tym gadżecie niemal od razu, a jak już odpaliłem swój tytuł startowy, czyli Super Mario Odyssey...cudo. Koniec końców, przez cały rok ograłem tylko kilka "dużych" gierek, za to bawiłem się sporo w starocie od GB, przez NESa, na SNESie kończąc (na N64 przyjdzie czas) i zaliczyłem parę indyków. Mimo braków technologicznych, sprzęt jest świetny, a ekranik OLED sprawia, że praktycznie nie gram w trybie stacjonarnym. Tylko kurde, jakoś łatwiej się zasypia z konsolką w rękach pod mityczną KOŁDERKĄ (te mądrości o unikaniu niebieskiego światła i używania konsol przed snem uważam tym samym za gówno warte).

 

Po drugie: odkładane od dawna gogle PS VR. Parę stówek, trochę przeglądania ofert (w rezultacie i tak nie byłem do końca zadowolony ze stanu sprzętu, ale pewne rzeczy wychodzą dopiero przy spokojnym sprawdzeniu go w domu, a miałem okazję przetestować gadżet u sprzedającego), a w efekcie największy gamechanger i szczękopad wywołany technologią od wielu lat. Zaliczyłem kilka intensywnych tygodni (niestety w najcieplejszym okresie roku, co niezbyt współgra z zakładaniem na łeb sporych gogli z gumowymi "uszczelkami" i machaniem rękami w trakcie zabawy), korzystając z wrzuconych kiedyś przez Sony za darmoszkę gier. No super sprawa i co prawda na razie sprzęt poszedł w odstawkę i nie mógłby wyprzeć "tradycyjnego" grania, ale może spokojnie funkcjonować równolegle z nim jako forma odskoczni. Muszę po prostu nabrać na niego odpowiedni apetyt, bo mam jeszcze parę potencjalnych kozaków do zaliczenia.

Można więc powiedzieć, że sprzętowo i mentalnie zatrzymałem się jakoś w okolicach 2017-2020 xD. Nie ograłem chyba żadnej gry z 2024 (pomijam wspomnianego Jedi: Survivor, bo to port gry z 2023), co dosyć naturalne.

 

Nie uwzględniając dat premiery, moim GOTY będzie chyba Astro Bot: Rescue Mission. Niesamowita immersja, magia VR, świetna grafika i muzyka momentalnie wkręcająca się w głowę, no i sam Astro. Piękne wejście w świat wirtualnej rzeczywistości i jednocześnie jego szczytowe osiągnięcie.

 

W zasadzie ex aequo mógłby stanąć wspomniany Super Mario Odyssey, kwintesencja platformera 3D, pokaz możliwości Switcha, no nie ma się do czego przyczepić, świetna przygoda.


Z "tradycyjnych" gier wyróżnię na pewno Resident Evil 4 Remake (nie ma chyba sensu specjalnie uzasadniać), zdecydowanie najlepsza stosunkowo nowa "dorosła" gierka AAA, w jaką grałem w 2024.

 

Dużym zaskoczeniem na plus było The Evil Within 2, bardzo miło grało mi się też w Unravel 2 (jedynka mnie niespecjalnie porwała i nie planowałem prędko grać w sequel).

 

Lekkim zawodem był Horizon: FW (mimo, że jedynka mnie nie zachwyciła i oczekiwań nie miałem dużych, to i tak wyszło słabiej, niż się spodziewałem), nie będę specjalnie ciepło wspominał Ratcheta: Rift Apart (poprawna i cudownie wyglądająca zręcznościówka, ale to tylko tyle), potężnym niewypałem był/jest Beat Saber, ale dam mu jeszcze szansę.

 

No, także było ciekawie i innowacyjnie, ale w nowym roku zamierzam przycisnąć mocniej z graniem.

Edytowane przez kotlet_schabowy
  • Plusik 8
Opublikowano

Odkrywając w tym roku Nintendo, czyli mając backlog gierek ze Switcha, wii i wiiU, to jesteś „zwycięzcą” obecnie :) 

  • This 1
Opublikowano
9 hours ago, kotlet_schabowy said:

Jeśli chodzi o ogólne podsumowanie minionego roku w kontekście gejmingu, to powiedziałbym krótko: mocny niedosyt. Listy nie będę tu robił, bo zwyczajnie mi się nie chce, a i tak raczej mało komu się to chce czytać, swoje mini recki wrzucałem w miarę na bieżąco we "właśnie ukończyłem".

 

No ale przejdźmy do konkretów: zaliczyłem w całości 31 gier po raz pierwszy, ze trzy-cztery powtórki retro (ukończony Spyro 2, rozgrzebana jedynka i trójka, w zasadzie ukończony po łebkach THPS4, nie pamiętam teraz, czy trójkę ograłem w ubiegłym roku, czy jeszcze wcześniejszym) i jedno DLC (Bloodborne: TOH). Zważywszy na fakt, że większość z tych tytułów to stosunkowo niedługie przygody: wynik jest średnio zadowalający. Wiadomo, że to nie wyścigi i lista to tylko takie podsumowanie, zabawa, ale wkładając w to hobby niewiele więcej czasu w skali tygodnia (lub lepiej ten czas organizując), mógłbym ją naprawdę mocno rozszerzyć. Gdybym przycisnął w końcówce roku, to na listę wskoczyłby jeszcze Super Mario Wonder (rewelacja), odpalony z premedytacją dopiero na Święta, ale musiałbym być chory, żeby z tego powodu się spieszyć i grać na siłę. Sporo rzeczy, które planowałem ograć, nadal jest nietkniętych. Retro w kategoriach PSX/PS2/PS3 niemal całkiem poszło w odstawkę, gdzie w 2023 nadrobiłem naprawdę sporo staroci (za to w 2024 odhaczyłem dużo retro ze stajni Nintendo). Ciągłe poczucie (bardziej i mniej rzeczywistego) braku czasu, inne sprawy, inne zajawki (kupiłem motor, sporo energii i czasu poszło też w siłkę, w sezonie wiosenno letnim próbowałem maksymalnie wykorzystać aurę na "prawdziwe życie"). Problem mam od lat ten sam: źle mi się gra w tygodniu roboczym i źle mi się gra w ciągu dnia. Jedno łączy się z drugim: czas mam głównie za dnia, bo rano trzeba wstać, a nie jestem z tych, co zarywają nocki dla gierek.

 

Ten rok ogólnie był mocno zawirowany. Long story short: zostałem z PS4, temat PS5 z takich czy innych przyczyn został zawieszony. I szczerze mówiąc: dobrze mi z tym. Lubię "infrastrukturę" poprzedniej generacji konsol Sony, kulturę pracy Slima, menusy itd. a poza tym uwaliło mi się, że wyciągnę z tego sprzętu ile się da i pokończę wszystkie interesujące mnie cross-geny właśnie na niej, zaczynając "nową" generację od faktycznie dedykowanych jej gier. Efektem ubocznym jest zabawa w bieda porty jak Jedi: Survivor, no ale różne ludzie mają zboczenia xD. Faktem jednak jest, że większość gier międzygeneracyjnych wygląda i działa na PS4 naprawdę dobrze, a największe ich technologiczne wady to dłuższe loadingi i słabszy framerate.

Żeby nie było jednak nudno, to postawiłem na innego rodzaju "nowinki" technologiczne, poniekąd odhaczając przy tym część backlogu. 

 

Po pierwsze: Nintendo Switch OLED. W okolicach siódmych urodzin konsoli w końcu mnie tknęło, żeby po prostu "wziąć i kupić", bo ogólnie na jakiegoś przenośniaka Nintendo czaję się chyba od czasów DSa xD. I o panie, jak ja żałuję, że nie wszedłem w to wcześniej! Zakochałem się w tym gadżecie niemal od razu, a jak już odpaliłem swój tytuł startowy, czyli Super Mario Odyssey...cudo. Koniec końców, przez cały rok ograłem tylko kilka "dużych" gierek, za to bawiłem się sporo w starocie od GB, przez NESa, na SNESie kończąc (na N64 przyjdzie czas) i zaliczyłem parę indyków. Mimo braków technologicznych, sprzęt jest świetny, a ekranik OLED sprawia, że praktycznie nie gram w trybie stacjonarnym. Tylko kurde, jakoś łatwiej się zasypia z konsolką w rękach pod mityczną KOŁDERKĄ (te mądrości o unikaniu niebieskiego światła i używania konsol przed snem uważam tym samym za gówno warte).

 

Po drugie: odkładane od dawna gogle PS VR. Parę stówek, trochę przeglądania ofert (w rezultacie i tak nie byłem do końca zadowolony ze stanu sprzętu, ale pewne rzeczy wychodzą dopiero przy spokojnym sprawdzeniu go w domu, a miałem okazję przetestować gadżet u sprzedającego), a w efekcie największy gamechanger i szczękopad wywołany technologią od wielu lat. Zaliczyłem kilka intensywnych tygodni (niestety w najcieplejszym okresie roku, co niezbyt współgra z zakładaniem na łeb sporych gogli z gumowymi "uszczelkami" i machaniem rękami w trakcie zabawy), korzystając z wrzuconych kiedyś przez Sony za darmoszkę gier. No super sprawa i co prawda na razie sprzęt poszedł w odstawkę i nie mógłby wyprzeć "tradycyjnego" grania, ale może spokojnie funkcjonować równolegle z nim jako forma odskoczni. Muszę po prostu nabrać na niego odpowiedni apetyt, bo mam jeszcze parę potencjalnych kozaków do zaliczenia.

Można więc powiedzieć, że sprzętowo i mentalnie zatrzymałem się jakoś w okolicach 2017-2020 xD. Nie ograłem chyba żadnej gry z 2024 (pomijam wspomnianego Jedi: Survivor, bo to port gry z 2023), co dosyć naturalne.

 

Nie uwzględniając dat premiery, moim GOTY będzie chyba Astro Bot: Rescue Mission. Niesamowita immersja, magia VR, świetna grafika i muzyka momentalnie wkręcająca się w głowę, no i sam Astro. Piękne wejście w świat wirtualnej rzeczywistości i jednocześnie jego szczytowe osiągnięcie.

 

W zasadzie ex aequo mógłby stanąć wspomniany Super Mario Odyssey, kwintesencja platformera 3D, pokaz możliwości Switcha, no nie ma się do czego przyczepić, świetna przygoda.


Z "tradycyjnych" gier wyróżnię na pewno Resident Evil 4 Remake (nie ma chyba sensu specjalnie uzasadniać), zdecydowanie najlepsza stosunkowo nowa "dorosła" gierka AAA, w jaką grałem w 2024.

 

Dużym zaskoczeniem na plus było The Evil Within 2, bardzo miło grało mi się też w Unravel 2 (jedynka mnie niespecjalnie porwała i nie planowałem prędko grać w sequel).

 

Lekkim zawodem był Horizon: FW (mimo, że jedynka mnie nie zachwyciła i oczekiwań nie miałem dużych, to i tak wyszło słabiej, niż się spodziewałem), nie będę specjalnie ciepło wspominał Ratcheta: Rift Apart (poprawna i cudownie wyglądająca zręcznościówka, ale to tylko tyle), potężnym niewypałem był/jest Beat Saber, ale dam mu jeszcze szansę.

 

No, także było ciekawie i innowacyjnie, ale w nowym roku zamierzam przycisnąć mocniej z graniem.

 

Myślę, że jednak powinieneś już przesiąść się na PS5. Ceny podstawowej konsoli są akceptowalne, a czy kultura pracy, czy loadingi robią sporą robotę. No i masz Dualsense, świetny kontroler. Ogólnie wielkim fanem PS4 ja nie byłem, Xbox One był moim głównym sprzętem. Za to Playstation 5 zrobiła na mnie, i nadal robi, duże wrażenie

Opublikowano
10 minut temu, Homelander napisał(a):

Playstation 5 zrobiła na mnie, i nadal robi, duże wrażenie

Większe wrażenie robi że kotlet skończył na Ps5 w tym roku jedną grę mniej niż Ty hue hue

  • WTF 1
Opublikowano

Do tego jeszcze Spider 2 pękł xD. Ale zgadzam się, że Dual Sense jest świetny i jest dużą wartością dodaną PS5.

 

10 godzin temu, balon napisał(a):

Odkrywając w tym roku Nintendo, czyli mając backlog gierek ze Switcha, wii i wiiU, to jesteś „zwycięzcą” obecnie :) 

 

Oj tak, szkoda, że polityka N jest jaka jest i niektóre porty wypuszczają z dużym opóźnieniem (vide DKC: Returns), niektórych w ogóle nie ma na horyzoncie, a z takich, które proszą się o pełny pakiet (Metroid Prime choćby), dostajemy tylko jedną część.

Swoją drogą nintendofagia to straszna choroba, niedawno kupiłem za ~3 stówy zestaw Mario 3D All Stars, gdzie z rok temu popukałbym się w głowę w reakcji na taką propozycję...

Opublikowano

Pora na rozliczenie giereczkowe

 

W tym roku skończyłem 64 gry, z czego 3 więcej niż raz. Wszystkiego nie będę wymieniał, bo #nikogo, za to zrobię podział na platformy:

PS5 - 5

PS4 - 6

PS3 - 2

PS1 - 6

PS Vita - 1

Steam - 13

XSS - 7

NES (emu) - 2

N64 - 1

GCN - 1

Wii - 1

Switch - 15

GBA - 2

DC - 4

Łączny czas w przybliżeniu wynosi około 1500h, na liście są w większości gry które ukończyłem po raz pierwszy.

  • Plusik 3
  • Lubię! 1
Opublikowano

image.png.890435819354ec2f267cae024b3b6650.png

 

Oprócz tego jakieś 80h w Hunt Showdown na PC i jakieś inne multi.

Rok bez szału. W czerwcu przesiadłem się na PC i pożegnałem się z XSX. Zostało PS5 + Switch. Na Switchu w tym roku nie skończyłem nic.

Plan na ten rok ukończyć rozgrzebane gierki, których się trochę uzbierało (BG3, Persona 5 Royal...). Więcej skupić się na singlach, nie tracić czasu na gry usługi, w multi skoncentrować  się powiedzmy na jakieś jednej konkretnej gierce.

  • Plusik 4
Opublikowano
20 minut temu, Homelander napisał(a):

Jak Ci Gearsy siadły?

 

Na Kingdom Come mam mocną ochotę, ale kończę już molocha o nazwie RDR2 i muszę mocno odpocząć od tego typu gier :)

Całkiem spoko, miałem wtedy ochotę na tego typu sieczkę i zaspokoiła gierka głód. Graficznie to nadal prezentuje się rewelacyjnie, świetny HDR. 

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

Forumkowe głosowanie to dobry moment, by zamknąć jakąś moją listę top roku. To efekt masy grania, więc traktuję to poważnie. Oczywiście, cały czas będzie pewnie coś dochodzić - osobiści zaskakujący faworyci bez super recenzji ani sprzedaży, których złapię na przecenie po jakimś czasie (przez sam ostatni miesiąc doszła spora część tej listy). Ale tak czekać to można zawsze. Gry to nie filmy, że oglądasz na premierę i tyle, kupowanie wszystkiego na premierę naprawdę sporo kosztuje, no i też sporo czasu. Nawet takie ogurowe pewniaki jak Ys X czy Fantasian jeszcze nienapoczęte. Nie było ich w żadnym top 50, więc czekają, acz myślę, że mi przypasują. Na razie rok wyglądał tak. 

 

Kapitalny to był rok, chyba najlepszy. Duże konsole w końcu dostały trochę gier, i spędziłem z PS5 wielokrotnie więcej czasu, niż przez jej poprzednie lata razem wzięte... nareszcie jest nowa generacja, i to jak zaczęta już zimą. Pojawiła się najlepsza gra na Plejstejszyn od czasów co najmniej PS2, a samo top 2 zajęło mi kilkaset rozkosznych godzin. Takie hity nagradzane jak Astro Bot czy Metaphor okropnie mnie wciągnęły, a nawet nie było blisko, żeby weszły do top 3. Dodajmy do tego lekki kryzys wiary ogura, który skończył się spędzeniem kolejnych 250 godzin na starych jRPG-ach, żeby się upewnić, że Xenoblade nie jest taki jak mówią (nie jest) i Persona 5 też nie jest taka jak mówią (nie jest), i w tym roku ograłem mniejszą liczbę pozycji, głównie te z najlepszymi recenzjami, co jednak pewnie dobrze wpłynęło na stan portfela. Oto moje ulubione z nich, kryterium głównie było to, czy mnie zaangażowały, w postaci chęci grania dalej przez określony czas czy też ogólne zaangażowanie mózgu podczas grania nawet gdy był to czas krótszy:

 

 

FF7 Rebirth (PS5 amator 30 fps) – cóż dodać. Miałem wielu osobistych faworytów, którzy uderzali dokładnie w to, co lubię. „Jednak trzeba lubić gry narracyjne”. „Trzeba lubić jRPG-i”. „Trzeba lubić gry z prostą grafiką”. „Trzeba lubić czytać”. „Trzeba lubić celowanie ruchowe”. Rebirth nie jest taką grą. Po prostu jest najlepszą grą, jaką zrobiono, w bardzo klasycznym sensie, w każdym sensie. Wszystko jest tak wyjebane, że nie da się uwierzyć. Z tej gry można by spokojnie wyrzucić 100 godzin geniuszu i reszta dalej byłaby lepsza niż wszystko, co wyszło ostatnimi laty na duże konsole. Można by nawet zostawić niektóre kilkugodzinne fragmenty, i nadal byłoby to GOTY. Jakość scenek, muzyka, system walki angażujący wszystko, natłok genialnych scen, które chciało by się oglądać ze stopklatką, a nie jako część mającej 150 godzin nawałnicy zajebistości. Gra, którą po skończeniu chcę tylko zacząć od początku, czego nigdy nie robię. Co tu mówić, można by bez końca. Nowa generacja to nie premiera żadnej konsoli, nowa generacja to premiera Fajnala Rebirtha. Brak sukcesu kasowego sugeruje, że to raczej koniec epoki, niż Odrodzenie, ale cóż to za koniec.

 

Like a Dragon: Infinite Wealth (PS5) – tytuł nigdy nie był tak celny. Co tam się kurna dzieje. Liczba mistrzowskich scenek jest równa powalającemu bogactwu atrakcji, włącznie z osobnym symulatorem farmera, który w czasach PS2 byłby jedną z bardziej rozbudowanych gier na konsoli. Przejście w jRPG było strzałem w dziesiątkę, gra jest teraz perfekcyjna. Można od tej odsłony zacząć przygodę z serią. Poboczna aktywność ma teraz jakiś wpływ na walkę, to co robimy ma jakieś „przydatne” efekty, i ogólnie cała gra ma... sens – RPG po prostu dużo lepiej niż chodzona bijatyka pasuje do dogłębnej eksploracji miasta, masy ogromnych i małych wątków, i fantazyjnego podejścia do rzeczywistości. To wszystko teraz po prostu pasuje do siebie nawzajem. Fontanna japońskiego geniuszu, realizm i śmiech w jednym – a ponadto, po prostu wciągająca zabawa w rozwijanie ekipy, bycie w prawdziwym współczesnym mieście i robienie masy różnych rzeczy. Mam nawet wrażenie, że przy jedenastym podejściu, zaczynam powoli coś rozumieć z zasad mahjonga.

 

1000x Resist (Switch) – oszalałem na punkcie tej gry, choć przyznam, że samo zakończenie nieco ostudziło sprawę, nie jest to najlepsze zakończenie, jakie widziałem. Nie mogę jednak zaprzeczyć, że taką podnietę, jak przez całe przejście, to rzadko czuję. Jak to bywa w science-fiction o końcu ludzkości i istnieniu dalej – jest tutaj coś religijnego, coś co tłamsi twoje uczucia i odbiera ci wszelką nadzieję. Można to nieco porównać do serialu Leftovers – mamy tu metaforę religijną, ale trudno powiedzieć, czego dokładnie jest to metafora, tak liczne i specyficzne są dylematy tej akurat opowieści. Nakładają się tu na siebie tak różne rzeczy - osobiste, duchowe, polityczne, historyczne, międzyludzkie, artystyczne - jednak w pewien niematerialny sposób stanowiące jedną ciągłą opowieść, że można dostać palpitacji. To, co się dzieje między postaciami, jak poznajemy historię z zaskakujących perspektyw, jest niesamowitą mieszanką japońskiej fantazji z zachodnimi dialogami. Voice acting, powiem to, uznam za najlepszy w historii gier – jasne, prosty, ale TEN ton składa się na powalający chłód tych dialogów, przez co i humor, i horror wybrzmiewają jak nigdy. Naprawdę nie kojarzę dialogów, które były aż tak dobrze zagrane, a tutaj to szalenie istotne. Ogólnie mam bardzo niską opinię o voice actingu w grach, nawet takim rzadkim dobrym jak w Rebirth, i chyba nigdy nie mogłem powiedzieć, że aktorstwo w gierce, wypowiedzenie kwestii mnie ZDEWASTOWAŁO. A tutaj tak bywa nieraz. Gra po prostu wzbudzała we mnie napięcie w każdej scenie, zwłaszcza zachodnie podejście do dialogów na te tematy to coś podniecająco świeżego i ekscytującego. Chodzenie dokoła bywa przyciężkawe, ale kurna, te sceny. To jedna z najlepszych narracji w historii gier.

 

Mouthwashing (PC) – grałem na podstawie wysokich ocen, nie wiedząc w ogóle, co w grze jest. Cóż… ja pierdolę. Co można dodać? Kto zagra, ten wie. Ja pierdolę. Ale tak poza tym – łatwo tak naprawdę przegapić, jak przenośna, symboliczna i głęboka w wielu detalach jest tutaj każda scena. Można też pewnie nie poczuć, jak np. uderzająco realistyczny na swój sposób, i odbierający wiarę w ludzkość naszego świata, jest mózg jednej z postaci, która zapewne przejdzie do historii jako jedna z najbardziej omawianych postaci w grach. Typowo, gry starają się jak najbardziej rozciągnąć pretekst do samego grania – Mouthwashing odwrotnie, jest jak film, trwa ledwie dwie godziny, ale opisywanie, co w nim jest, zająć może wielokrotnie dłużej, każde zdanie jest przemyślane. Nagromadzenie scen kulminacyjnych jest duże, jak i szokujących zastosowań interaktywności w czymś, co mogło skończyć jako bazowy symulator chodzenia. Te dwie rzeczy to mocna mieszanka – jest i szok, i głębia. Im więcej myślisz o tym, co właściwie ta gra mówi, tym większy czujesz horror. Po co mi Silent Hill.

 

Isles of Sea and Sky (PC) – niby trochę żałuję, że włączyłem tę grę. Jest bowiem tak naprawdę nadal niedokończona. Nie jest tak, że to czuć na początku, ale z czasem, gdy się wgłębimy (a nie da się grać w Isles..., nie wgłębiając się) - nie zaskakuje info, że gra ma przed sobą jeszcze wiele update’ów, które twórcy zajmą trochę czasu; i pewnie kiedyś dostaniemy naprawdę finalną wersję na Switcha. Ale nie ma co – to, co jest, nadal zupełnie wystarcza, i od razu mnie tak porwało, że nadal nie może puścić. Gra fascynuje łamigłówkami i „metroidbrainowym” podejściem. To, co „powinno” mnie wkurzać – brak jasno oznaczonych miejsc, gdzie można coś znaleźć, brak info czy w danym miejscu MOŻEMY coś zrobić, czy potrzeba dalszej umiejętności, i jakiej, przez co można spędzić godziny na rozkminianiu zagadki, której nie możemy teraz rozwikłać – o dziwo tylko wciąga do myślenia o grze, daje uczucie naturalnej wielkiej zagadki obejmującej cały świat, która nie istnieje po to, by ci się sama tłumaczyć. To mogło być dla mnie strasznie ciężkie, a okazało się strasznie lekkie. Może dlatego, że sokobanowa istota jest tak prosta, a rozgrywka urocza jak nigdy w puzzlerze, w stylu Zeldy na GameBoya – mamy cztery kierunki i kilka pudeł, które możemy w nie ruszyć, rozwiązanie MUSI być blisko. A często człowiek myśli godzinę nad zagadką, i nie może dotrzeć do celu, i idzie gdzie indziej i tam coś robi, wraca… Jak rzadko kiedy, niegranie w Isles jest też częścią gry, przerwy między sesjami wypełniają całe doświadczenie. Isles of Sea and Sky to cały świat myślenia, z fascynująco zazębiającą się siecią progresu przez umiejętności, klucze, gwiazdki i masę innych rzeczy, z których kompletnie nic nie jest dosłownie tłumaczone i często nadal nie wiem, po co jest. Muszę ją dać na tej pozycji, bo o żadnej grze poniżej nie myślę aż tyle. Wszystko inne jest w pewnym sensie w tle, gdy pora na Isles of Sea and Sky.

 

Metaphor: Refantazio (PS5) – hype na tę serię jest przesadzony, nowa odsłona też po prostu nie ma niektórych cech jej przypisywanych, ale i tak jest to czwarty narkotyk z rzędu, i najlepsze jak do tej pory wykonanie ustalonego w 2006 r. wzoru. Przyspieszenie walk pozwala jeszcze bardziej wciągnąć się w nabijanie leveli. Nawet nabicie maksymalnego levela wszystkim klasom to kwestia co najwyżej godzin, masa udogodnień sprawia, że więcej faktycznie gramy, czy to odkrywając mapy dungeonów, czy rozwijając postaciom witruwiańskie drzewka. Scenariusz jest mniej poszatkowany, dając nam uczucie parcia do przodu w jednej mającej główny temat opowieści przez całe ponad 100 godzin. Polityczny, bardziej europejski temat sprawia, że mniej jest dialogów po nic niż w poprzednich częściach serii, i rozmiar scenariusza daje lepsze uczucia. Menusowy gameplay chyba nigdy nie był tak fajny. Gra ma wady, ale przede wszystkim - nie mogę zaprzeczyć, że maniaczyłem w nią non stop, ledwo śpiąc, aż nie skończyłem. Esencja erpegowania.

 

Balatro (Switch) – przedstawiać nie trzeba. Balatro to nowy synonim sukcesu, mając trzy piksele na krzyż, nieznaną mi liczbę FPS, i tyle nagród GOTY od wszystkich, co nic poza Astro Botem. Obecnie gra jest aż przereklamowana lol. Ale nie da się zaprzeczyć potęgi tego przepisu. Czysta dopamina, we wszystkim chodzi o sukces lub porażkę, jasno wyrażane cyferką wyniku, każdy klik ma znaczenie. Natychmiastowość i strategia, prostota rozgrywki klik po kliku i nieskończoność możliwości.

 

Astro Boy (PS5) – nie trzeba nic dodawać. No jest to zrzyna z Mario, ale - tak jak w nadal niedoścignionej pierwszej części na VR - zamiast na techniczne platformowanie, postawiono na prostą rozgrywkę podnoszącą tempo sprintu do przodu na maxa i wlewany nam prosto do mordy miód nieskończonych dynamicznych aranżacji montażystów gry. Zadbano też o Jedna z najbardziej wypełnionych akcją superprodukcji ever. Gra na weekend, ale wielce wciągający. Swoją drogą, niby zdecydowanie największy hicior roku, ale sprzedaż na poziomie góra 2 milionów każe zastanowić się nad pewnymi tezami rzucanymi przez ludzi na ten temat i tym, jaka jest faktycznie sytuacja w giereczkowie na ten moment.

 

Minishoot’ Adventures (PC) – jedyna gra tutaj, której nie widziałem na żadnej liście GOTY, co dziwi, biorąc pod uwagę doskonałą średnią ocen. Ta średnia nie kłamie – Minishoot Apostrof Adventures wciąga jak cholera. Chociaż gra nie wnosi niby wiele do schematu Zeldy 2D, to znacząco go przyspiesza, co czyni ją dużo bardziej porywającą, niż prawdziwa nowa Zelda 2D od Nintendo. Wszystko jest skrojone na miarę – akurat tak ciężko jest zrobić 100%, by lekko się wysilić, ale bez błądzenia. Walki z bossami w formie bullet hell są do przeżycia, ale angażujące i złożone. Gra ma mało loadingów, gadania, przejść, powtarzania, po prostu cały czas odkrywasz coś nowego, zbierasz znajdźki, gromadzisz expa. Świat można przemierzać szybciutko, choć nie jest taki mały, po prostu rozgałęziony i pełen otwieranych przejść. Zagadki działają. Ta gra musi kurde wyjść na konsolach, gdzie należy, i mam nadzieję, że w końcu litościwie wydadzą na Switcha i gra zbierze więcej sławy.

 

Dungeons of Hinterberg (Xbox) – aż dziwne, że nikt przez tyle lat po prostu nie zrobił Persony, tylko bez tego całego rozciągania tego na 150 godzin. I z jakąś sensowną rozgrywką. A tutaj takowa jest, oj, jest. To jest coś, co naprawdę wciąga, wszystko jest zerpegowane. Relacje z postaciami dają nam przeróżne benefity w systemie rozwoju, co daje uczucie sensu w kompletowaniu ich historii, nawet jeśli nie są to żadne heroiczne ideały, a dość prześmiewcza reprezentacja typowych postaci współczesnego świata – i ten właśnie rzadki, jakże przeze mnie ceniony realizm jest w ten sposób możliwy dzięki fantazji systemu. Dungeony też mi się bardzo spodobały, nie mają trudnych zagadek jak w ostatnich Zeldach, ale są w sam raz, po prostu pokazują ci cały czas jakieś nowe cool pomysły i jest tego masa, ale idziesz dalej. Po chwili jesteś w mieście, i znowu erpegowanie. I kolejny dungeon. Gra jest też bardzo ładna, ujęcia w dungeonach są naprawdę zmyślne... wszystko działa idealnie, bardzo wciągająca sprawa.

 

Crypt Custodian (Switch) – kolejna kompaktowa gra na jasnym schemacie. Metroidujesz, odkrywasz zakryte, robisz dasha, siekasz. Kapitalnie się w to grało. Dla mnie to jedna z najgładszych gier w gatunku, masz ciągle masę skrótów, praktycznie każde jedno wyzwanie otwiera skrót, by go nie powtarzać, co sprawia, że skupiamy się na tym, czego naprawdę chcemy w grze, na nowym. Kompletowanie średnio-ambitnych sekretów jest wymierzone idealnie, by się nie zaciąć. Mapa nie jest jednak tak prosta, by się znudziła, ale masa teleportów i innych uwygodnień sprawia, że latasz po niej jak chcesz. Strasznie wciągająca gra na weekend, pozbawiona pretensji. Naprawdę ma to coś, czego nie mogłem do końca poczuć w (znacznie ambitniejszym) Księciu Persji.

 

Rise of the Golden Idol (PC) – rozumiem wszystkie zarzuty recenzji co do tego, jak Rise… kieruje graczem. Ale to jest głównie zaleta. Golden Idol nie jest prawdziwym wyzwaniem detektywistycznym. Jest dokładnie grą video, gdzie grając jesteśmy nakierowani na poczucie się detektywem, tak jak w szczelankach wciskając przycisk palcem czujemy się jak twardzioch który ma tyle siły, że rozwala stu typa. Tak naprawdę, ta formuła to głównie po prostu kapitalnie ożywczy sposób zaprezentowania nam historii w interaktywnej formie – przez to, że tak ją poznajemy, zwroty akcji i odkrycia są naprawdę zabawne, bo mogą dotyczyć przeszłości, mogą wynikać z połączenia różnych oddalonych faktów w naszej głowie, wszystko wydaje się realnie istnieć, jak przy żadnym innym sposobie opowiadania. Gra potwierdziła, że jest kluczowa dla nowego gatunku opartego na słowach, gatunku o wielkich możliwościach, bo już teraz na listach GOTY widzimy np. bardzo tanią gierkę Duck Detective, którą trzeba opisać jako „idol-like”.

 

Neva (Switch) – w przypadku Nevy, najważniejsze jest wiadome, gdy się tylko zagra pół minuty. Ta gra jest ŁADNA. Od czasów Gris nie było pozycji, która tak pozwalała uzasadnić pieniądze wydane na wszystkie reklamowane cechy nowego telewizora.

 

Botany Manor (Xbox) – rzadko gramy emerytem (czy emerytką). Materiał na grę jest tutaj jednak w sam raz, w pełni uzasadniony. Tutaj naprawdę można poczuć rzadki urok spokoju, choć w krótkich notkach ujawniających opowieść pojawiają się też bardziej kompleksowe emocje, co jest świetnie podkreślane też przez niby proste, a po cichu świetne wykonanie audiowizualne. Nie jest to bardzo rozbudowane, wszystko w grze jest na jedną interakcję jednego typu i tyle, ale dla mnie to tym lepiej. Zagadki wymagają z czasem coraz większego ogaru całej posiadłości i różnych sposobów myślenia o informacjach, a ich niska liczba ratuje sprawę, by ogur się nie zaciął.

 

Animal Well (Switch) - jak co roku, jest trochę gierek, które tak naprawdę są najlepsze, ale są ZA dobre dla ogura. Bo wymagają używania mózgu i nierobienia tylko oczywistych rzeczy. Jestem po prostu za głupi, by w nie grać. A może zbyt niecierpliwy. Na jedno wychodzi. Animal Well ostatecznie mnie zabiło, ale nastrój tajemnicy jest dzięki temu niezmierzony. Nic bardziej tajemniczego, niż rzeczy, które dosłownie pozostają dla ciebie tajemnicą na zawsze! Aż do linii na ekranie, jest w tym wszystkim dziwnie nieosiągalny wcześniej klimat retro, w sensie: można się poczuć jak małe dziecko, które gra w swoją pierwszą grę.

 

Lorelei and the Laser Eyes (Switch) – druga z najlepszych gier, które są za dobre. Tutaj też mój progres zaczął dość szybko iść naprawdę ślamazarnie, a w Lorelei to już naprawdę nie ma nic do roboty, jeśli nie myślisz. Tutaj dodatkowo czuję się okropnie, bo w necie ludzie narzekają, że gra jest za łatwa lol. Gra na pewno czasami przesadnie komplikuje ich rozwiązywanie (jednoprzyciskowe sterowanie nadal uważam za błąd), ale jest to jeden z elementów uwodzicielskiej zabawy, która wręcz naśmiewa się z idei gry video. Bez wątpienia jeden z klasyków tego roku, jak Animal Well – i pewnie jeszcze kiedyś zacznę na świeżo i będę się bawił lepiej, idąc do przodu żwawiej.

 

Stellar Blade (PS5) – gra rozwinęła tak jebnięty psychicznie fandom, jak jeszcze żadna, co tym śmieszniejsze, że kompletnie nic wyjątkowego tam nie ma. Nie znaczy to jednak, że nie grało mi się bardzo przyjemnie, robiąc okolice 100%, więc gra musi trafić na listę. Walka i eksploracja są w sam raz na moje wymagania, dość ekscytujące, ale bez przepastnej głębi, pomieszane w dobrej proporcji. Podobało mi się bardziej, niż wszystkie soulsowe systemy walki, których mieliśmy w tym roku mnóstwo, i osobiście już nie mam na nie sił. Fajny klimacik, gra ma np. kilka kawałków muzycznych na krzyż, ale świeże są te kawałki, i podobnie wygładzone jest niemal wszystko.

 

Dragon Age Veilguard (PS5) – gra dość blisko Stellar Blade, bo także jest jak zestaw „best hits” współczesnego granka AAA, choć w ramach innych popularnych gatunków i klimatów. Fanów serii może to rozczarować, chociaż ja fanem zachodnich RPG wielkim nigdy nie byłem, i może dlatego zgodofowarowanie gry przypasiło mi znacznie bardziej, niż w przypadku Final Fantasy. Nie ma co, ten feel God of Wara jest, na plus i na minus - widać trochę ten wysoki budżet, gra zabiera nas na intensywną podróż po różnych miejscówkach, wypełnioną historyjkami bohaterów i akcją do przodu. Zwłaszcza eksploracja co bardziej rozbudowanych miejscówek mi spasiła; choć rewolucji tu brak, to zrozumiano, co czyni te momenty efektywnymi. System walki można widzieć jako uproszczenie RPG-a, ale też jako skomplikowanie God of Wara, w każdym razie nawet mnie pociągał. Ogrom wymyślonego świata ujawnianego przez l o r e, choć nie są to moje klimaty, z czasem jednak daje uczucie obecności w tej krainie, co jest dość fajne, jest to tegoroczny odpowiednik Gladiatora II czy innego serialu. Nie jest to nic wybitnego, kto nie zagra ten arcydzieła nie traci, ale gra się lepiej, niż we większość tak dużych pozycji wydanych ostatnimi czasy. Jednak gorzej, niż w Stellar Blade (same opóźnienia w menusach i przy sterowaniu postacią zasługują na baty), a scenariusze tych gierek i tak mnie niezbyt obchodzą.

 

Infinity Nikki (PS5) – tak jak produkcje Hujoverse, gra miała potencjał, by naprawdę uderzyć w mój gust. Masa tabelek i systemów. Latanie lolitką po otwartym świecie. Granie w nią idzie mi wolno z powodu, który może można przemóc. Mianowicie ta gra nawet w wersji PS5 działa jak gierka z komórki. Po prostu włączasz ją, i WTEDY jest update. Nie wiem, o co chodzi, czemu on nie może się robić w tle, jak to bywa w innych aplikacjach. Zawsze akurat gdy chcę pograć, to… nie, ściągaj update. Infinity Nikki może być jedną z najlepszych gier roku, przynajmniej dla fanów japońszczyzny i symulacji życia typu Animal Crossing czy Stardew Valley. Jakość, scenariusz, bogaty świat, to tu jest. Gra jest absurdalnie wyjebana contentnem, gdzie nie popatrzysz, to na horyzoncie masa akcji do zrobienia, a wszystko w przyjemnie łagodnym, akceptującym spokojne życie klimacie, z normalnymi ludźmi, nie jakimiś zombiakami martwymi siekającymi mieczami. No ale... szkoda, że gra jest tak naprawdę nie na PS5, tylko mobilnym free-to-playem (chociaż demonizowane w recenzjach płatności nie wydają się istotne dla głównych wątków gry). Na razie jestem rozdarty, czy jest tego warta, kilka rzeczy w interfejsie mnie wkurza, ale gdzieś zaocznie na listę musi trafić.

 

Indika (PS5) – jak wiecie z tych list, jestem fanem RPG. Nie wiem... coś mnie pociąga we wszelakim osiąganiu zadań, wypełnianiu list, kompletowaniu świata, podnoszeniu numerków. Indika ma numerki, zbieramy swoistego expa, "punkty pobożności" – ale gra sama mówi jasno, w prześmiesznych ekranach loadingów, że punkty te nie mają żadnego znaczenia. Od razu to wiemy! Ale i tak zbierałem te punkty. W ten sposób coś, co streszczane bywa jako opowieść o religii, jest oczywiście też opowieścią o czymś bardziej ogólnym. O tym, że człowiek, choćby podświadomie, zawsze potrzebuje sensu. Jakiegoś. Ale czy życie może mieć sens, jeśli… ma sens? Rozmowy Indiki i Ilii sprawiają, że to pytanie łatwo zrozumieć. Forma jest adekwatna do tematu – nie pierwszy „symulator Rosji” zanurzony w biedzie, absurdzie i przerażającej beznadziei, acz wyróżnia się grafiką 3D. W sumie jest to słaba gra, w pewnym sensie. Chodzenie jest denerwujące, sterowanie w momentach zręcznościowych też. Ale, kurde, jeszcze nie widziałem gry, która tak bardzo MUSIAŁA być denerwująca. Kto zagra, szybko zrozumie. Albo, co jeszcze bardziej olśniewające, zrozumie że nie rozumie. Możesz zwątpić w Boga, ale czy masz tyle jaj, by zwątpić w gierki?

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...