Skocz do zawartości

Właśnie porzuciłem...


Figaro

Rekomendowane odpowiedzi

 Nie mam siły ostatnio kończyć gier.

Zaczęty Fallout 4, otwarte dziesiątki questów, mega wkrętka, ale potem przerwa i już nie pamiętam w ogóle na czym skończyłem.
Like a Dragon Ishin - kilka chapterów pobiegałem sobie samurajskim Kiryu, na razie zostawiłem, bo w sumie na razie ta gra polega na bieganiu od dojo do noclegowni.
Zacząłem teraz Atomic Heart, ale zaczyna przychodzić znużenie tłuczeniem tych robocików.
A w sobotę wleci Eldenik, jako kolejna rozpoczęta kobyła :facepalm:

Tak się nie da :whyyy:

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Ja mam tak z ESO. Po czterech latach grania zrobiłem sobie przerwę na kolejne trzy. Jakiś rok temu wróciłem na PS5, natłukłem ponad 500h nową postacią i odpuściłem. W międzyczasie ukończyłem Black Desert i inne gierki z backloga. Zacząłem Grounded (uwielbiam bo aż chce się eksplorować, no i ten klimat zagrożenia robi swoje) ale postanowiłem dać ESO trzecią szansę wraz z nowym dodatkiem. Nic to nie dało. Pobiegałem chwilę po Tamriel, Imperial City, jakieś prosy zayebali mnie parę razy z tymi swoimi meta pvp buildami, postawiłem kilka nowych mebelków na swojej prywatnej wyspie i machając na to wszystko ręką porzuciłem ESO po raz trzeci.

Tym razem definitywnie. Stwierdzam że nie chce mi się w to już grać, nawet jeśli chwilowo mam ochotę to szybko ona przechodzi, zrobiłem tam niemal wszystko i dalsze siedzenie w świecie ESO nie ma sensu.

 

Odpaliłem dla odmiany Skyrim i mimo że calak wbity to nadal sporo zadań leży w logu, gra jest relaksująca, noce i zorze wyglądają cudownie i aż chce się tu siedzieć. Czerpię ze Skyrima i Grounded taką samą przyjemność jak ze SnowRunnera. Ale molochy mmo to już nie dla mnie. 

 

Ciekaw jestem też samego siebie w stosunku do WatchDogs Legion, czy mi się nie przeje zbyt szybko. No i jeszcze Cyvilization VI gdzie szykuje się ślęczenie na setki godzin, obym się nie wypalił za szybko. Ale któż to wie, każdy z nas ma inne preferencje i growe priorytety.

Wspominane dopamine addiction też dopada niektórych, jak nie ma nagrody to po co w coś grać, prawda?

Odnośnik do komentarza

Ja ostatnio nie mam sił do długich gier. W tym roku tylko w yakuza 7 i gta 4 miałem po ~50h i pod koniec ledwo już w nie grałem ale reszta moich gier to zazwyczaj max 20h. Ehh czas się powoli rozstać z tytułem młodego dynamicznego zagrajmera:pechowiec:

  • beka z typa 1
Odnośnik do komentarza
9 godzin temu, _Red_ napisał(a):

 Nie mam siły ostatnio kończyć gier.

Zaczęty Fallout 4, otwarte dziesiątki questów, mega wkrętka, ale potem przerwa i już nie pamiętam w ogóle na czym skończyłem.
Like a Dragon Ishin - kilka chapterów pobiegałem sobie samurajskim Kiryu, na razie zostawiłem, bo w sumie na razie ta gra polega na bieganiu od dojo do noclegowni.
Zacząłem teraz Atomic Heart, ale zaczyna przychodzić znużenie tłuczeniem tych robocików.
A w sobotę wleci Eldenik, jako kolejna rozpoczęta kobyła

Tak się nie da

Najgorzej napocząć kilka takich kolosów, sama świadomość ile tam jest contentu oraz ile czasu zajmie skończenie takiej gry skutecznie zniechęca, żeby do niej wrócić i siąść na poważnie. Dlatego moja zasada jest taka, że nigdy nie zaczynam kolejnego open-worlda zanim nie skończę poprzedniego. Z mniejszymi grami jest inaczej, coś tam się po trochu podziubie i w końcu każdą się przejdzie, ale Eldenik boży na 150h grania to nie jest coś co można odpalić na godzinkę dziennie.

 

Na szczęście nie mam żadnego backlogu, wszystko co chciałem już dawno pokończyłem i teraz tylko na bieżąco ogarniam nowości + w sezonie ogórkowym odświeżam klasyki. To jest życie :tokar:

Odnośnik do komentarza

Czytałem swoje posty sprzed lat, ale chyba w innym temacie, o braku chęci na granie. Był moment, że mało kończyłem, nic mi się nie chciało grać itp. Depresja, sytuacja życiowa, te sprawy. Zabawne, jak to teraz jest niemal odwrotnie. Bardzo chętnie bym grał, bo backlog ogromny, ale nie mam czasu, bądź po prostu niekiedy siły.

 

Wręcz zazdroszczę tym, co są w stanie kilkudziesięciogodzinną grę przejść w miesiąc. :/ U mnie to się rozkłada w czasie i głównie weekendy mogę przysiąść na dłużej do jakiegoś RPGa. No ale ostatecznie nie ma co rozkminiać i szukać drugiego dna w tym wszystkim. Jest chęć, to trzeba korzystać. Nie ma chęci, to po co się zmuszać? Bo premiera? Bo na forum jest hajp? Można się przecież zająć czymś innym. Oczywiście są chwile, że trzeba się zmusić do przejścia jakiegoś gorszego momentu w grze, ale potem satysfakcja bywa tym większa, jak już się wkręci. Ale jeśli całość gry nie sprawia radochy, to trochę szkoda czasu jednak. Albo właśnie zamiast tego lepiej sięgnąć po krótszą grę, jakieś indie, czy nawet popierdółkę. Samo to potrafi przywrócić chęć do grania.

 

Ja mimo wszystko nadal walczę z chorobą achievementową, czy tam jakąś wewnętrzną potrzebą "ukończenia" gry. Bo jeśli wiem, że więcej do niej nie wrócę, albo jest to mało prawdopodobne, to jednak "chciałbym" wyciągnąć z niej jak najwięcej. Ale są przypadki, że w efekcie się zmuszam.

 

Np. od kilku lat mam na dysku Cat Quest. Przeszedłem chyba 3/4 gry i odstawiłem. Bo tak naprawdę gra jest monotonna i schematyczna, nawet jeśli zabawna. Ale mam problem wrócić i ukończyć, do tego stopnia, że chyba całkiem sobie odpuszczę. Zabawne o tyle, że osiągnięcia tej gry na PC są tak specyficzne, że przez te 3/4 nie wpadło ani jedno. ;)

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Rzadko zdarza mi się odstawiać gry, bo jak już w nie gram to raczej je kończę. Teraz mam urlop, więc trochę nadrabiam zaległości i w związku z tym, że miałem zainstalowanego na dysku Captain Tsubasa: Rise of New Champions, postanowiłem sprawdzić. No cóż, za długo ta moja historia z tą grą się nie potoczyła. Po kilkudziesięciu minutach dałem sobie spokój. Nigdy nie byłem zwolennikiem anime (z wyjątkiem Pokemonów), era fascynacji Tsubasą mnie ominęła i tak na prawdę ta japońszczyzna, te uproszczenia, moce itd. mnie odrzuciły. To nie jest zła gra, po prostu trzeba lubić takie klimaty ew. po prostu mieć nostalgię do Tsubasy. Ja sobie dałem spokój, szkoda czasu. 

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Jednak Day's Gone

 

Dałem tytułowi uczciwą szansę, bardzo chciałem żeby mi się spodobał i nie dało rady. Pomimo dobrego początku. Przeszkadza mi to jak bardzo Day's Gone krzyczy: jestem grą wideo!! Z jednej strony mamy na prawdę rewelacyjny pomysł na grę, super miejscówkę. Z drugiej ta cała budowana immersja jest psuta przez gamizmy. Licznik bandytów do ubicia. Te całe menu z błyskawicznym crafotwaniem czy leczeniem. Mikroskopijne odległości pomiędzy aktywnościami. No kurde, wychodzimy z tej bazy swojej, a 3m dalej stoją samochody do zlootowania. Obóz bandytów 2 min jazdy. Wieża transmisyjna następne 1.5 min jazdy motorem. I za parę metrów kolejny obóz. Na każdym kroku dziesiątki śmieci do craftowania. Tam ktoś chodził i układał te pojemniki z benzyną czy leki? Mam wrażenie, że cały ten otwarty świat robili w ten sposób, że grając w różne gry notowali co im się podoba i potem postanowili do swojej gry wjebać WSZYSTKO. Zazwyczaj mam dosyć dużą dawkę tzw. suspended disbeliefe, ale tu zwyczajnie nie dałem rady się wczuć. Do tego te dialogi i pierdolenie Decona do samego siebie. Dostawałem szału. 

 

Ta gra to po prostu średniak. Jak komuś nie będą przeszkadzały rzeczy, to nie wątpię że dobrze może się bawić. Mimo wszystko jest ciekawy setting, jest satysfakcjonująca walka, fajne jeżdżenie motorem. Ja jednak wolę przeznaczyć czas na coś innego, zwłaszcza, że gier do ogrania mi zdecydowanie nie brakuje

  • Plusik 3
  • beka z typa 3
  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
W dniu 11.07.2024 o 23:03, _Red_ napisał(a):

 Nie mam siły ostatnio kończyć gier.

Zaczęty Fallout 4, otwarte dziesiątki questów, mega wkrętka, ale potem przerwa i już nie pamiętam w ogóle na czym skończyłem.
Like a Dragon Ishin - kilka chapterów pobiegałem sobie samurajskim Kiryu, na razie zostawiłem, bo w sumie na razie ta gra polega na bieganiu od dojo do noclegowni.
Zacząłem teraz Atomic Heart, ale zaczyna przychodzić znużenie tłuczeniem tych robocików.
A w sobotę wleci Eldenik, jako kolejna rozpoczęta kobyła

Tak się nie da

 

 

Rozgrzebane same grube ryby. To nie są gry na weekend. Potrzeba teraz wrzucić coś na szybko- 8-10h i napisy końcowe. Mi to daje mobilizację, bo też zaczętych gier mam sporo. 

+ pogoda za oknem nie jest zachęcająca co grzania wora pod TV. 

Odnośnik do komentarza
4 godziny temu, iluck85 napisał(a):

 

 

Rozgrzebane same grube ryby. To nie są gry na weekend. Potrzeba teraz wrzucić coś na szybko- 8-10h i napisy końcowe. Mi to daje mobilizację, bo też zaczętych gier mam sporo. 

+ pogoda za oknem nie jest zachęcająca co grzania wora pod TV. 

 

Dziś lało wiekszosc dnia, to idealnie wlecial Dark Pictures: Devil in me na te ok 8h.

Odnośnik do komentarza
5 godzin temu, Homelander napisał(a):

Czy ja wiem? Przy Horizon dłużej wytrzymałem. Wydaje mi się lepszą grą mimo wszystko. 

 

No ale ukończyłeś? Wiadomka że technicznie, graficznie Horizon top ale ja jestem team Days Gone. Solidna gierka, ale no jak ktoś chce robić z niej niedocenioną perełke to trochę beka 

Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, Homelander napisał(a):

Trzy clowny, zero rozmowy. Szkoda, może ktoś by mnie przekonał. Ale najwyraźniej clown to jedyny argument

Dla mnie najlepsza gra w klimatach postapo-zombie z otwartym światem. 

Polecałbym spróbować w to zagrać na dużym ekranie, najlepiej na PS5.

No i podstawowe pytanie: czy dane Ci było ubić jakąś hordę? Jeśli nie, to jest argument, który może Cię przekonać;)

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

No wymieniłeś wady, które w sumie można odnieść do większości, jak nie wszystkich open worldów AAA, na czele właśnie z Horizonem. Mnie one akurat nie bolały aż tak, bo inne rzeczy DG robi na tyle dobrze, że mogę przymknąć oko na słabsze elementy, które właśnie w innych tytułach by mnie drażniły lub męczyły. Ba, wciągnęła mnie gra osadzona w świecie zombie apokalipsy, którymi to realiami generalnie rzygałem i w sumie to był główny powód, dla którego DG w ogóle mnie nie interesowało przed premierą, a to też o czymś świadczy. 

Ubisoftowe "zajęcia" były opcjonalne, a i tak robiłem je z chęcią, bo trzon, czyli gameplay, był satysfakcjonujący. Jeżeli dojazd na miejsce questa sprawia frajdę, strzelanie, walka i ogólnie poruszanie sie "hipkiem" też, a do tego miło się na to wszystko patrzy, to w sumie już jest dobrze, lepiej, niż w wielu tytułach z otwartym światem i misjami fedexowymi.

 

Zresztą o czym tu dyskutować, gra siada lub nie. DG ma na tyle wyróżniających in plus charakterystycznych cech (na czele z samym Oregonem, jakże klimatycznie odmiennym od tego, z czym zazwyczaj mamy do czynienia), że całościowo bardzo przypadła mi do gustu, choć to żadne arcydzieło. No ale z jednej strony na forumku mamy płacz o inflację ocen i to, że gracze zlewają rzeczy słabsze, niż 8/10, a z drugiej prowadzi się jakąś krucjatę, jak to DG jest średniakiem i jaranie się nim powinno być zabronione xD. Przesadzam, no ale wiadomo o co chodzi. To nie fani DG regularnie łażą po forumie ewangelizując wszystkich, jak to zajebista jest ta gra i kto się nie jara, ten pała.

 

A to, że w kontekście ocen i recek gra była pokrzywdzona, to akurat fakt, a nie temat do dyskusji. Osobiście miałbym na to wyjebane, ale skoro gry mające podobne wady, a niekoniecznie tyle samo rekompensujących to zalet, są w niektórych kręgach kreowane na GOTY albo przynajmniej must have'y (tu znowu patrzę na Horizona), to ciężko nie mieć refleksji, że DG dostawało się trochę "za jajco".

  • Plusik 1
  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Primal 

 

spacer.png

 

Chciałem pyknąć, no ale na PS5 się nie da, bo gierka ma turbo-chamskie glitche graficzne. Co chwilę coś błyska przed ryjem, tekstury robią sobie dyskotekę, a napisy często zamieniają się w niezrozumiały ciąg z Matrixa :/ czyli podobny motyw co z Manhuntem, który jeszcze na PS4 działał elegancko, ale po odpaleniu na PS5 okazał się niegrywalnym kupsztalem. Szkoda.

 

Pyknie się kiedyś na emulatorku w takim razie, ale uważam za złodziejstwo, że Sony w ogóle to sprzedaje na Storze bez żadnego ostrzeżenia. 

 

 

 

Edytowane przez Josh
  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza

Miałem, a czasami dalej mam z tym spory problem. To jest tragedia. Co zacznę jakąś grę to po kilkunastu godzinach zaczynam się ślinić do jakiegoś innego tytułu. Połączyć to jeszcze z tym, że zazwyczaj staram się wycisnąć z gry jak najwięcej, to już w ogóle robi się niezłe bagno. Obecnie ogrywam Yakuzę 7, 50 godzin na liczniku, a jak celuję w platynę, to jeszcze minimum 30 kolejnych przede mną. I nie zrozumcie mnie źle, to jest zajebista giereczka (jak cała seria zresztą), ale obecnie ciężko utrzymać moje zainteresowanie dłużej niż te 20-25 godzin. 

Odnośnik do komentarza
10 minut temu, Pix napisał(a):

zaczynam się ślinić do jakiegoś innego tytułu

To jest takie nakładanie sobie presji, tym bardziej jeśli jesteś na bieżąco w giereczkowie. Ktoś zachwala coś na forumku, ktoś wrzuci piękne screeny i już myślisz no kurde zagrałby. Tym bardziej jeśli czas jest ograniczony to już trzeba kombinować ;)

Ja od jakiegoś czasu staram się nie pieklić tak, dopiero teraz usiadłem sobie do Baldura którego przegryzę gierkami na 8h. Mam niby jakiś backlog, gry które chce zagrać ale wszystko w swoim czasie 

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...