ogqozo 6 574 Opublikowano 2 listopada Opublikowano 2 listopada Gra była niesamowicie wciągająca, cały dzień bym w nią grał. Niemniej, mogę jednocześnie przyznać, że jak na tak powalający hype, jest trochę niedosyt, jak to się rozwinęło. Niedosyt po bodaj 120 godzinach to niezła rekomendacja, I guess. Super gra, ale TAKIE komplementy? Są naprawdę ogromne. Są... ogromne. Smoki. Zesrałem się, jak zobaczyłem smoka. Walka wymagająca faktycznego przygotowania! Myki! Tryki! Zabija cię od razu tym czy owym i trzeba coś zmienić! Ale też o czymś to świadczy, że te trzy walki to JEDYNE w całej grze, o których można tak powiedzieć. Cała reszta - nawet opcjonalny boss po tych trzech smokach - wymaga po prostu posiadania ogólnie mocnej ekipy. Pewne rzeczy po prostu działają zawsze, możliwości są dość szerokie, ataki w sumie jakiekolwiek byle mocne, więc równie dobrze można po prostu nawalać zawsze te najmocniejsze... Nie musiałem nigdy dostosowywać swojej ekipy poza "żeby była ogólnie mocna w bronieniu i atakowaniu" w żadnym innym momencie. Trzy walki w grze na 100 godzin. Pyknąłem też finałowego bossa w "pełnej formie", bo to największy inny dodatek którego można zaznać bez przechodzenia gry ponownie; niektórzy pewnie się mogą jarać, że "trudno"... ale największe wyzwanie to niepójście spać podczas tej walki, oglądając co chwila znowu jego kilkanaście ataków. Walka bardzo długa, jak na dzisiejsze czasy, ale bez żadnego zwrotu akcji w trakcie. To wszystko, co zawsze mówiłem że przegina w Press Turn, tylko coraz bardziej rzuca się wtedy w oczy - każdy repel to po prostu zbawienie, bo tym razem może zatrzymać nawet dziesięć kolejnych ataków lol. Jeden rzut kością i zabiera 10 ataków bossowi, to jest fakt. Czyli ten geniusz systemu kończy się tak, że masz 15% szansy na to, żeby zniweczyć całą turę przeciwnika (a ile to oszczędza czasu na oglądaniu jej!). Ot, trafi ci się albo ci się nie trafi. Ofensywnie się za bardzo nie da podejść do przeciwnika, który ma masę HP, 8-12 ataków w turze i zaczyna każdą od anulowania twoich buffów i swoich debuffów, a co chwila też zabiera ci 3/4 twoich ruchów - trzeba żółwić, natomiast "trudno" nie jest w porównaniu do współczesnych jRPG-ów, po prostu długo. Tutaj też jest kwestia "buildów". To, co pisałem w połowie gry, o masie możliwości i przyjemnej wolności do eksploracji masy klas i skillów, traci faktyczne znaczenie pod koniec, gdy kapniemy się, że każda postać ma swój "właściwy", "finalny" archetyp, który jest po prostu dalece najmocniejszy. Zwłaszcza możliwości defensywne Hulkenberg rzucają się w oczy jako przegięte, ale każda klasa jest po prostu mocniejsza od innych, nie ma dyskusji. To oznacza, że ogólnie ścieżka rozwoju staje się oczywista, a wszystko poza nią to głównie fanaberie. Mamy mieć tę klasę, i możemy dodać 4 skille - niby ważne, ale kilka skilli jest tak oczywiście właściwie dopasowanym typem, że też wiadomo, że warto je dodać. Można się bawić i grać innymi - ale gdzie to wykorzystać, gdy stosunek liczby walk koniecznych do nabicia A-Exp do wszystkich lokacji w grze jest tak duży? I po co, jeśli to jest po prostu słabsze? Pod koniec gry trudno nie mieć świadomości, że np. główny bohater ma jedną najmocniejszą klasę, i jeden najmocniejszy atak, którego uczy się na ostatnim levelu tej najlepszej klasy, i cała reszta to głównie dodateczki. Taka to jest gra, często jest pomysł, ale w sumie szczerze mówiąc niewiele się z nim dzieje. Ot przed premierą wrzucali video że możesz jeździć na mieczu. Bajer! No dobra, ale gdzie możesz jeździć na tym latającym mieczu - wzdłuż jednej ulicy na 10 kroków i potem najwyżej loading (ładnie narysowany, choć i na PS5 skacząca animacja jak bohater idzie, zadziwia mnie że skacze najczęściej widziana w tej grze rzecz; podobnie z tym że czasem 5-10 sekund jest freeze jak wciśniesz przycisk odpowiedzialny za save) na kolejną z kilku ulic w tym mieście, i dosłownie to wszystko, tyle jest tej jazdy na latającym mieczu. Brzmiało początkowo jak coś znacznie większego, niż w praktyce jest. Podobnie z prawie wszystkim. O ponownym przejściu trudno myśleć, po co. Nieprawda, co mówili twórcy przed premierą, że "tym razem naprawdę nie da się zobaczyć wszystkiego naraz, przegapisz całe dungeony żeby musieć grać wielokrotnie"... dla mnie to w tej grze akurat jest wszystko naraz, jak w żadnej poprzedniej Personie. Nie mam uczucia, żebym cokolwiek ominął, nawet jedną szkatułkę, dialog przechodnia na ulicy itp. Zrobiłem wszystkie dania, maski, talizmany itd. Nie ma też chyba dodatków typu Jazz Club z Royala, że naprawdę jakby było więcej czasu, to można było też dowalić nowe ataki kompanom, albo porobić te kilkadziesiąt różnych kaw w kafejce (nie ma też bazy z Royala z dodatkowymi warunkami hehe, wypełnienie tamtych to dopiero były setki godzin). To ogólnie dobrze, cieszy mnie ta zmiana i brak uczucia że coś się traci i można tylko zagrać od początku - grę uważam za zamknięty rozdział, wiem że jest jakiś dodatkowy boss w New Game +, ale poza tym wszystko musi być po prostu takie samo jeszcze raz. Nie wiem, co musiałaby dodać wersja Golden, żebym uznał, że warto dodać 150 godzin tego samego. Muzyczka jak to w Personie - super, acz pod koniec gry napraaawdę jesteś osłuchany z tymi kawałkami lol. Ogólnie ostatnie dungeony nie miały jakichś kompletnie nowych pomysłów, nie podbiły stawki, ani designem, ani muzyczką, ot kontynuacja gry. Kto ograł trochę jRPG-ów, to wszystko przyjmie jako standard, co tam się dzieje. W sumie te smoki to był jedyny jakiś zwracający uwagę, zaskakujący moment w drugiej połowie gry. Scenariusz również w ostatnich dziesiątkach godzin stał się nieco mniej ekscytujący. Coraz mniej małych spraw i fajnych historii postaci i ciekawej polityki, a więcej pójścia w typowe "Nasz Bohater jest Dobry i chce Dobrze dla wszystkich, a Zły jest Zły i chce zabijać i niszczyć; i tak coraz bardziej trzeba naciągać, czemu właściwie tak chce niszczyć i zabijać, bo musi bo jest Zły, ale powody ma takie średnie jeśli pomyśleć". Ponadto, na typową manierę Persony, twórcy uznali: "hej, nasza gra ma główne motywy w postaci dużych słów, i bynajmniej nie będziemy metaforyczni z nimi hehe! Główne motywy tutaj to Anxiety i Justice, i postaci zaczną w każdej swojej kwestii na siłę wplątywać te słowa we wszystko co się dzieje, że niby to się wszystko tak cool wiąże". Ech, mogliby zostawić takie podejście jak w pierwszej połowie gry, było tak fajnie. Ale tak już bywa w jRPG-ach, mało który jest od tego wolny. Nazywanie tego "nowym IP", żeby tak się wyróżniało, to też naciąganie na siłę, w każdym Fajnalu jest więcej nowego niż tutaj... nawet w sequelu remake'a. Nowy setting to niekoniecznie nowy świat, bo analogie w tym jak budowana jest opowieść, o czym, role postaci, to wszystko skojarzyło mi się z tą Yakuzą że się dzieje w XIX wieku, albo tą Yakuzą że są piraci na Hawajach, to jest generalnie to samo tyle że w innym przebraniu. Pod wieloma względami rozwój serii i kolejny krok naprzód, wielce oczekiwany, ale na pewno nie rewolucja. To nadal głównie seria plansz, z roletkami co chwila, w scenkach animowane są głównie twarze na dole ekranu, a nie te w głównej scenie, więc trzeba patrzeć zezem, walki są wykonane estetycznie kapitalnie, ale ogólnie mają jeden schemat, i tak dalej. Twórcy mówili przed premierą o otwartym świecie... nadal, to jest otwarty świat na miarę Persony, czyli masz piękne menu do wybierania lokacji na pięknej mapie, i z niego cię przenosi do ciasnej lokacji, i tyle jest tej eksploracji świata. Gra nie zrobiła takiego skoku w nową erę, jak niemal równie wciągające Shin Megami Tensei V. Dla fanów to pewnie dobrze... Tak wygląda Persona i oni skupili się na rozwijaniu tego, zamiast na dokładaniu innych rzeczy do rozgrywki, co by rozwodniło to sedno. Ja sam nie wiem, którą grę "wolę" z tego dwojga, obie są świetne, ale chyba SMT V. Jednak granie to granie. Tak czy siak, nie zmieniło się aż tak wiele w Personie. No i tak, wiadomo że to powiem - Rebirth taki nie jest, w naprawdę każdym elemencie Rebirth jest duużo bardziej zaawansowany. I bogatszy i zróżnicowany w każdym jednym detalu i całości, mimo że "wzięli 5 godzin gry i rozciągnęli na 150" podobno. Żadna to wada nie być Rebirthem lol, to może być jeszcze przez lata niemożliwa poprzeczka dla żadnej gry, ale po przejściu wszystkiego jestem nieco zdziwiony tekstami o tej grze. 6 5 Cytuj
michu86- 397 Opublikowano 2 listopada Opublikowano 2 listopada 2 godziny temu, ogqozo napisał(a): Gra była niesamowicie wciągająca, cały dzień bym w nią grał. Niemniej, mogę jednocześnie przyznać, że jak na tak powalający hype, jest trochę niedosyt, jak to się rozwinęło. Niedosyt po bodaj 120 godzinach to niezła rekomendacja, I guess. Super gra, ale TAKIE komplementy? Są naprawdę ogromne. Są... ogromne. Smoki. Zesrałem się, jak zobaczyłem smoka. Walka wymagająca faktycznego przygotowania! Myki! Tryki! Zabija cię od razu tym czy owym i trzeba coś zmienić! Ale też o czymś to świadczy, że te trzy walki to JEDYNE w całej grze, o których można tak powiedzieć. Cała reszta - nawet opcjonalny boss po tych trzech smokach - wymaga po prostu posiadania ogólnie mocnej ekipy. Pewne rzeczy po prostu działają zawsze, możliwości są dość szerokie, ataki w sumie jakiekolwiek byle mocne, więc równie dobrze można po prostu nawalać zawsze te najmocniejsze... Nie musiałem nigdy dostosowywać swojej ekipy poza "żeby była ogólnie mocna w bronieniu i atakowaniu" w żadnym innym momencie. Trzy walki w grze na 100 godzin. Pyknąłem też finałowego bossa w "pełnej formie", bo to największy inny dodatek którego można zaznać bez przechodzenia gry ponownie; niektórzy pewnie się mogą jarać, że "trudno"... ale największe wyzwanie to niepójście spać podczas tej walki, oglądając co chwila znowu jego kilkanaście ataków. Walka bardzo długa, jak na dzisiejsze czasy, ale bez żadnego zwrotu akcji w trakcie. To wszystko, co zawsze mówiłem że przegina w Press Turn, tylko coraz bardziej rzuca się wtedy w oczy - każdy repel to po prostu zbawienie, bo tym razem może zatrzymać nawet dziesięć kolejnych ataków lol. Jeden rzut kością i zabiera 10 ataków bossowi, to jest fakt. Czyli ten geniusz systemu kończy się tak, że masz 15% szansy na to, żeby zniweczyć całą turę przeciwnika (a ile to oszczędza czasu na oglądaniu jej!). Ot, trafi ci się albo ci się nie trafi. Ofensywnie się za bardzo nie da podejść do przeciwnika, który ma masę HP, 8-12 ataków w turze i zaczyna każdą od anulowania twoich buffów i swoich debuffów, a co chwila też zabiera ci 3/4 twoich ruchów - trzeba żółwić, natomiast "trudno" nie jest w porównaniu do współczesnych jRPG-ów, po prostu długo. Tutaj też jest kwestia "buildów". To, co pisałem w połowie gry, o masie możliwości i przyjemnej wolności do eksploracji masy klas i skillów, traci faktyczne znaczenie pod koniec, gdy kapniemy się, że każda postać ma swój "właściwy", "finalny" archetyp, który jest po prostu dalece najmocniejszy. Zwłaszcza możliwości defensywne Hulkenberg rzucają się w oczy jako przegięte, ale każda klasa jest po prostu mocniejsza od innych, nie ma dyskusji. To oznacza, że ogólnie ścieżka rozwoju staje się oczywista, a wszystko poza nią to głównie fanaberie. Mamy mieć tę klasę, i możemy dodać 4 skille - niby ważne, ale kilka skilli jest tak oczywiście właściwie dopasowanym typem, że też wiadomo, że warto je dodać. Można się bawić i grać innymi - ale gdzie to wykorzystać, gdy stosunek liczby walk koniecznych do nabicia A-Exp do wszystkich lokacji w grze jest tak duży? I po co, jeśli to jest po prostu słabsze? Pod koniec gry trudno nie mieć świadomości, że np. główny bohater ma jedną najmocniejszą klasę, i jeden najmocniejszy atak, którego uczy się na ostatnim levelu tej najlepszej klasy, i cała reszta to głównie dodateczki. Taka to jest gra, często jest pomysł, ale w sumie szczerze mówiąc niewiele się z nim dzieje. Ot przed premierą wrzucali video że możesz jeździć na mieczu. Bajer! No dobra, ale gdzie możesz jeździć na tym latającym mieczu - wzdłuż jednej ulicy na 10 kroków i potem najwyżej loading (ładnie narysowany, choć i na PS5 skacząca animacja jak bohater idzie, zadziwia mnie że skacze najczęściej widziana w tej grze rzecz; podobnie z tym że czasem 5-10 sekund jest freeze jak wciśniesz przycisk odpowiedzialny za save) na kolejną z kilku ulic w tym mieście, i dosłownie to wszystko, tyle jest tej jazdy na latającym mieczu. Brzmiało początkowo jak coś znacznie większego, niż w praktyce jest. Podobnie z prawie wszystkim. O ponownym przejściu trudno myśleć, po co. Nieprawda, co mówili twórcy przed premierą, że "tym razem naprawdę nie da się zobaczyć wszystkiego naraz, przegapisz całe dungeony żeby musieć grać wielokrotnie"... dla mnie to w tej grze akurat jest wszystko naraz, jak w żadnej poprzedniej Personie. Nie mam uczucia, żebym cokolwiek ominął, nawet jedną szkatułkę, dialog przechodnia na ulicy itp. Zrobiłem wszystkie dania, maski, talizmany itd. Nie ma też chyba dodatków typu Jazz Club z Royala, że naprawdę jakby było więcej czasu, to można było też dowalić nowe ataki kompanom, albo porobić te kilkadziesiąt różnych kaw w kafejce (nie ma też bazy z Royala z dodatkowymi warunkami hehe, wypełnienie tamtych to dopiero były setki godzin). To ogólnie dobrze, cieszy mnie ta zmiana i brak uczucia że coś się traci i można tylko zagrać od początku - grę uważam za zamknięty rozdział, wiem że jest jakiś dodatkowy boss w New Game +, ale poza tym wszystko musi być po prostu takie samo jeszcze raz. Nie wiem, co musiałaby dodać wersja Golden, żebym uznał, że warto dodać 150 godzin tego samego. Muzyczka jak to w Personie - super, acz pod koniec gry napraaawdę jesteś osłuchany z tymi kawałkami lol. Ogólnie ostatnie dungeony nie miały jakichś kompletnie nowych pomysłów, nie podbiły stawki, ani designem, ani muzyczką, ot kontynuacja gry. Kto ograł trochę jRPG-ów, to wszystko przyjmie jako standard, co tam się dzieje. W sumie te smoki to był jedyny jakiś zwracający uwagę, zaskakujący moment w drugiej połowie gry. Scenariusz również w ostatnich dziesiątkach godzin stał się nieco mniej ekscytujący. Coraz mniej małych spraw i fajnych historii postaci i ciekawej polityki, a więcej pójścia w typowe "Nasz Bohater jest Dobry i chce Dobrze dla wszystkich, a Zły jest Zły i chce zabijać i niszczyć; i tak coraz bardziej trzeba naciągać, czemu właściwie tak chce niszczyć i zabijać, bo musi bo jest Zły, ale powody ma takie średnie jeśli pomyśleć". Ponadto, na typową manierę Persony, twórcy uznali: "hej, nasza gra ma główne motywy w postaci dużych słów, i bynajmniej nie będziemy metaforyczni z nimi hehe! Główne motywy tutaj to Anxiety i Justice, i postaci zaczną w każdej swojej kwestii na siłę wplątywać te słowa we wszystko co się dzieje, że niby to się wszystko tak cool wiąże". Ech, mogliby zostawić takie podejście jak w pierwszej połowie gry, było tak fajnie. Ale tak już bywa w jRPG-ach, mało który jest od tego wolny. Nazywanie tego "nowym IP", żeby tak się wyróżniało, to też naciąganie na siłę, w każdym Fajnalu jest więcej nowego niż tutaj... nawet w sequelu remake'a. Nowy setting to niekoniecznie nowy świat, bo analogie w tym jak budowana jest opowieść, o czym, role postaci, to wszystko skojarzyło mi się z tą Yakuzą że się dzieje w XIX wieku, albo tą Yakuzą że są piraci na Hawajach, to jest generalnie to samo tyle że w innym przebraniu. Pod wieloma względami rozwój serii i kolejny krok naprzód, wielce oczekiwany, ale na pewno nie rewolucja. To nadal głównie seria plansz, z roletkami co chwila, w scenkach animowane są głównie twarze na dole ekranu, a nie te w głównej scenie, więc trzeba patrzeć zezem, walki są wykonane estetycznie kapitalnie, ale ogólnie mają jeden schemat, i tak dalej. Twórcy mówili przed premierą o otwartym świecie... nadal, to jest otwarty świat na miarę Persony, czyli masz piękne menu do wybierania lokacji na pięknej mapie, i z niego cię przenosi do ciasnej lokacji, i tyle jest tej eksploracji świata. Gra nie zrobiła takiego skoku w nową erę, jak niemal równie wciągające Shin Megami Tensei V. Dla fanów to pewnie dobrze... Tak wygląda Persona i oni skupili się na rozwijaniu tego, zamiast na dokładaniu innych rzeczy do rozgrywki, co by rozwodniło to sedno. Ja sam nie wiem, którą grę "wolę" z tego dwojga, obie są świetne, ale chyba SMT V. Jednak granie to granie. Tak czy siak, nie zmieniło się aż tak wiele w Personie. No i tak, wiadomo że to powiem - Rebirth taki nie jest, w naprawdę każdym elemencie Rebirth jest duużo bardziej zaawansowany. I bogatszy i zróżnicowany w każdym jednym detalu i całości, mimo że "wzięli 5 godzin gry i rozciągnęli na 150" podobno. Żadna to wada nie być Rebirthem lol, to może być jeszcze przez lata niemożliwa poprzeczka dla żadnej gry, ale po przejściu wszystkiego jestem nieco zdziwiony tekstami o tej grze. Jestem po 60h, nadal pewnie z 40% gry przede mną, jednak odczucia mam bardzo podobne. Po tym co tu czytałem, spodziewałem się czegoś wybitnego, niezapomnianego. Obecnie jest po prostu dobrze, fajnie iii tyle w sumie. Przejdę, zapomnę, czeka kolejna inna "fajna" gra. Nie ma tu żadnej rewolucji, jest trochę świeżości, jest po prostu inaczej niż w Personach. Bez szału. Więcej napiszę pewnie jak skończę. Cytuj
KrYcHu_89 2 378 Opublikowano 3 listopada Opublikowano 3 listopada 22 godziny temu, michu86- napisał(a): Jestem po 60h, nadal pewnie z 40% gry przede mną, jednak odczucia mam bardzo podobne. Po tym co tu czytałem, spodziewałem się czegoś wybitnego, niezapomnianego. Obecnie jest po prostu dobrze, fajnie iii tyle w sumie. Przejdę, zapomnę, czeka kolejna inna "fajna" gra. Nie ma tu żadnej rewolucji, jest trochę świeżości, jest po prostu inaczej niż w Personach. Bez szału. Więcej napiszę pewnie jak skończę. Zacna gra, 9.5/10, erdtree/10, 9.5/10, ale nie jest Rebirthem. Nie no to forum jak zwykle bez zaskoczeń xD. Budżetowo na pewno gra nie jest przepalaniem hajsu, jak w Rebirth, który jest wielką grą, ale i drogą, rewolucją też nie jest to pewne, ale to kurewsko dobry szpil po prostu. Rewolucja może będzie przy P6, tylko nie wiem jaka, co jeszcze można w Atlusowej formule jRPG wymyśleć, żeby nazwać ją rewoulcją, może wybory na miarę BG3, albo otwarty świat jak z RDR2? Ciężko. Atlus top. 1 1 Cytuj
Pupcio 18 647 Opublikowano 3 listopada Opublikowano 3 listopada Pokolenie fajnalarzy nie do odratowania w znaniu się na grach jrpg niestety Cytuj
Ölschmitz 1 543 Opublikowano 3 listopada Opublikowano 3 listopada Ale co w tym dziwnego? Tzn pomijajac, ze sie z tym nie zgadzasz. Dla mnie rebirth ustawil tak poprzeczke jak Baldur trojka dla crpgow. ja porownalem do eldena bo jestem gotow dac tej grze maksymalna lub prawie maksymalna note, ale jednak formula mnie meczy. jak wyjdzie persona 6 lub kolejne dlc do eldena to obie kupie, bede sie znakomicie bawil, ale. 1 Cytuj
ogqozo 6 574 Opublikowano 3 listopada Opublikowano 3 listopada Argumenty za koronowaniem nowej Persony, cytaty dosłowne i kompletne, bo: - "jest dobra" - "jest kurevsko dobra" - "jest 11/10" - "jest dobra" - "iks de" - "ja się znam na grach jRPG" - "kurva co innego można niby zrobić, może te milion rzeczy które bardzo konkretnie napisał ogur... nieeeeeee, nie da się nic zrobić w tej serii, musi być dokładnie taka, no co zrobisz" Ok przekonaliście mnie, to wszystko co napisałem nie jest prawdą, gra 11/10. 1 1 Cytuj
devilbot 3 723 Opublikowano 3 listopada Opublikowano 3 listopada Też skończyłem grę ale widzę jesteście tutaj bardzo toksyczni więc nie zasługujecie na moją opinię. Cytuj
Dr.Czekolada 4 494 Opublikowano 3 listopada Opublikowano 3 listopada Mnie Final wynudził i końcówkę cisnąłem. Metaphora napierdalam DNIAMI i nie mogę przestać Cytuj
Josh 4 829 Opublikowano 4 listopada Opublikowano 4 listopada (edytowane) True ostatni boss na hardziku padł nie był wcale taki zły, ale przez to że tak go nahjapowaliście omal nie wyłączyłem konsoli po dojściu do ostatniej fazy, bo myślałem, że z jednym przedmiotem regenerującym MP i mocno przeoranymi postaciami nie dam rady, no ale jakoś poszło. IMO final boss z SMTV zjada go na śniadanie. Za to tego opcjonalnego ziomka, który pojawia się po pokonaniu smoków nawet nie ruszam, nie mam już siły na żaden grind. W tym miejscu niestety muszę się zgodzić z ogqozo co do wielu rzeczy: początkowo gierka dużo bardziej mi się podobała i na pewno zapowiadała się lepiej. To znaczy dalej mówimy o joterpegowym GOTY (mimo mocnej konkurencji, w końcu w tym roku wyszedł też Rebirth i nowa Yakuza), no ale chyba za mocno sobie wkręciłem, że to będzie coś więcej niż "tylko" GOTY. Po około 50 godzinach już za mocno waliło schematami, rozczarował mnie wątek z "ludźmi", myślałem że trochę inaczej to rozwiną, ta cała "gra o tron" to też niewykorzystany potencjał, bo tak naprawdę jedyni liczący się gracze w walce o królewski taboret to Louis, protagonista i ten jeden kapłański pajac, a reszta gdzieś tam sobie knuje z boku i nie ma większego wpływu na fabułę. Wcześniej pisałem, że dungeony zapowiadają się na lepsze niż w Personie 5... no więc tylko ten pierwszy był tak rozbudowany, reszta słabuje, a te opcjonalne to już w ogóle jakiś żart. Całość natomiast mocno ciągnie do góry system walki, swoboda w konstruowaniu własnego teamu, no i pomijając tego ostatniego bossa to bardzo mi się podobał poziom wyzwania w tej grze - do niektórych szefków naprawdę trzeba było się przygotować, a ilość tur jakie mają niekiedy do dyspozycji, to cios poniżej pasa Spoiler Poza tym wiadomo: design i MUZYKA, naprawdę nie musieli zatrudniać Hansa Zimmera do tej gry doceniam również, że nikt nie kazał mi robić pompek ani pajacyków. Nie chce mi się więcej pisać, od dwóch godzin miałem spać, bo na 7 do roboty, ale zachciało mi się dzisiaj kończyć gierkę. Daję 9-/10 mimo narzekania, bo i tak jest sztos i mam nadzieję, że Atlus będzie dalej ciągnął tę serię, jak dla mnie bardziej epicki szajz z większym potencjałem niż kiedykolwiek miała Persona. Edytowane 4 listopada przez Josh Cytuj
messer88 6 590 Opublikowano 4 listopada Opublikowano 4 listopada Mnie gierka wynudziła z 2,3 razy bo miejscami jest zwyczajnie za dużo tego pierdolenia o niczym. Poza tym to gra się super, a nie jestem fanem chińskich bajek. Teraz jestem Spoiler na ostatnim miesiącu i tylko czekam żeby grać dalej i odhaczać kolejne questy. Cytuj
KrYcHu_89 2 378 Opublikowano 6 listopada Opublikowano 6 listopada Mnie dotknął kryzys gracza po Metaphorze, ale może to i dobrze :D. Dzięki Atlusiku :). 1 Cytuj
messer88 6 590 Opublikowano 6 listopada Opublikowano 6 listopada A ja gram dalej i w sumie to mogłoby się już skończyć. Cytuj
michu86- 397 Opublikowano 8 listopada Opublikowano 8 listopada (edytowane) Mam te 30 dni przed ostatecznym finałem wszystkich finałów i jakoś dobije do końca, ale już mnie ta gra trochę męczy, szczególnie te miejsca gdzie jest 3-4h bitego gadania, gra jest schematyczna i powtarzalna w swoich aktywnościach do bólu (i o dziwo takie Persony mimo, że jeszcze bardziej schematyczne jakoś mniej mnie wytargaly niż metaphor w tym aspekcie). Nowe miasto: fabuła 3-4h gadania, po tym wreszcie odzyskujemy kontrolę nad bohaterem. Następnie zbieramy z całego miasta questy, hunty i notki o przeciwnikach. Lecimy na mapę świata, staramy się ogarnąć wszystkie miejscówki asap - tak żeby mieć jak najwięcej czasu na podnoszenie leveli naszych supporterow. Kopiuj wklej X4. No i mamy grę. Lochy, miejscówki na mapie z potworkami: 3 rodzaje. Normalny dungeon z super ukrytymi tunelami, które robimy kucając. Dungeon wieża - 8 pięter czy tam ileś co 3 piętra w okragłej komnacie mocniejsze mobki, na górze boss - często ten sam co już był ale inny kolor. No i miejscówki otwarte - lasy, łąki, ze świecącymi punktami na mapie, zbierz je wszystkie przyjdzie bossik z hunta no i lecimy. Zrób wszystko, wróć do miasta oddaj te questy i leć z supporterami. Archetypy znacznie mniej ciekawe niż Persony, jakieś wszystkie podobne rycerzyki. Dla mnie ta gra to żaden krok na przód względem Person, SMT, SH. To jest po prostu coś bardzo podobnego w innej szacie z bardzo mocnym akcentem fantasy i podróży. Może tym osobom znudzonym klimatem studenckim, szkołą, nastolatkami bardziej siedzi. Mi w sumie mniej. I tak robi się to samo, dużo monotonii, tylko, że w wielu miejscówkach. Mi zmiana miejscówek, nowe miasta może i by były bardziej potrzebne, ale wszystkie one w tej grze są po prostu z ery PS3, więc nie ma tu nic wizualnie co łapie za serce, koszmarne tekstury. Oczywiscie są plusy, zostały już wymienione, więc aż tak nie będę się powtarzał. To nie jest zła gra, nie zrozumcie mnie źle, ale to jest dla mnie max 7+/10 na razie. Nic więcej. Może sama końcówka sprawi że trochę bardziej mi siądzie (choć wątpię). Edytowane 8 listopada przez michu86- 4 Cytuj
michu86- 397 Opublikowano 12 listopada Opublikowano 12 listopada (edytowane) Skończyłem. Odwiedziłem wszystkie krainy, ugotowałem wszystkie potrawy, wykonałem wszystkie questy i przeczytałem każdą książkę. Końcówka dłużyła się niemiłosiernie, bardzo chciałem już to mieć za sobą i nie dlatego, że byłem ciekaw zakończenia. Tylko dlatego, że już chciałem mieć to z głowy, a nie lubię zostawiać nieskończonej gry i zaczynać nowej. Niestety nie będzie "growego kaca" bo w sumie nie ma po czym. Dla mnie to nie jest produkcja w żadnym przypadku wybitna. Maksymalnie poprawna. Niestety. Nastawiałem się na więcej po forumowych zachwytach. To co jest na plus: + trochę dziwne to pisać na pierwszym miejscu ale menusy są genialne, artystyczne i dopracowane, tak samo jak bardzo ładne okienka na dialogi z pięknie namalowanymi postaciami + ciekawa fabuła (szczególnie pierwsza połowa) + wreszcie nasz bohater (po latach spędzonych jako niemowa w innych produkcjach studia) przemówił! + dobre rozwiązanie z pokonywaniem słabszych przeciwników bez wchodzenia do walki turowej + ciekawe i innowacyjne podejście do archetypów (szczególnie umiejętności fuzyjne, choć te występowały już w personach jednak w bardziej okrojonej formie) + muzyka pasuje do świata gry + wreszcie dali wystarczająco dużo czasu na zrobienie wszystkiego co nas interesuje, da się ogarnąć większość bez poradników Minusy: - design lochów, są strasznie nudne, oczywiste, robione na jedno kopyto - grafika, szczególnie tekstury, wygląd obiektów, to jest tak jak pisałem era PS3 i to wczesnego, brzydkie to strasznie - gorsza druga połowa gry, za dużo zapychaczy - uboga ilość potworków, straszny recykling przeciwników - praktycznie każdy boss ma ten sam skill: cyk dorzucę sobie X tur i walę przez minutę swoje ataki a ty patrz... - dużo dialogów jest niezdubingowanych, nawet tych w ważnych momentach i istotnych dla fabuły - niby gra jest powiewem świeżości dla studia ale dla mnie jest nadal zbyt zachowawcza względem innowacji które wprowadza: czuję się nadal jakbym grał w Personę, SMT czy SH - bardzo schematyczne podejście do gameplayu i jego dawkowania, zawsze robi się to samo w tej samej kolejności z ogromnymi przerwami na dialogi, które potrafią ciągnąć się godzinami Czy żaluzje że zagrałem? Nie. Czy od 50 godziny gry marzyłem o tym żeby wreszcie skończyć? Tak i przez kolejne 35h tylko o tym myślałem. Dla mnie 7,5/10. Zagrać i zapomnieć. Nie jest to poziom P5, zdecydowanie nie. A pod koniec gry to jeszcze pokonałem dużego złotego ząbka, który mi wydropił item, który daje repel na wszystko poza almighty i... gra stała się banalna. Dałem go Hulkenberg, która była niezniszczalnym tankiem i brała wszystko na klatę jak na jej główny archetyp przystało = 1 repel i cyk cała kolejka przeciwnika ominięta Edytowane 12 listopada przez michu86- 3 Cytuj
Suavek 4 814 Opublikowano 16 listopada Opublikowano 16 listopada Nowy zwiastun miesiąc po premierze... 1 Cytuj
giger_andrus 3 145 Opublikowano 16 listopada Opublikowano 16 listopada (edytowane) Wróciłem do starego save i okazało się, że w konkretny dzień kiedy wziąłem queasta od pewnego gościa to teraz ten gość gada z innym i jest niedostępny. O co może chodzić ? Jedyne co mi przychodzi do głowy to poebałem save’a. Edytowane 17 listopada przez giger_andrus Cytuj
KrYcHu_89 2 378 Opublikowano 17 listopada Opublikowano 17 listopada 16 godzin temu, Suavek napisał(a): Nowy zwiastun miesiąc po premierze... Atlus już szykuje się do wydania Royala xD. 1 Cytuj
XM. 11 035 Opublikowano 19 listopada Opublikowano 19 listopada Przeszedłem i Ja - 80h, od 50h już biegłem choć zrobiłem wszytsko co się dało, wszytskie royal archetypy i tylko areny nie ruszałem. Fabuła dno i kutasowa, gameplay loop fajny z tymi weaknessami, ost przyjemny dla ucha, ale nic nie wpadło na długo do głowy no i design kreatur fajny choć mocny recykling później. No gierka na 7/10 - moja pierwsza gra atlusa z tym systemem dni, ale czasu od zajebiania - na wszytsko starczy czasu. Zdecydowanie NIE goty, żaden goty RPG, grafika na poziomie PS3 albo i momentami PS2. 2 1 1 2 1 Cytuj
devilbot 3 723 Opublikowano 19 listopada Opublikowano 19 listopada No gra ma strasznie słaby writing jak na tak text heavy produkcję. P3R która ogrywałem w tym roku miała kilka klas lepszy. Jedyne co mnie przy niej trzymało to to, że liczyłem na jakąś bombę fabularną w stylu tych z serii Xenoblade np. Niestety to nigdy nie nastąpiło. Za to walka zarówno ta action jak i turowa to top jrpg. Ogólnie jest to dość przeciętny jrpg. Zmarnowany potencjał wielkiej przygody. Cytuj
oFi 2 499 Opublikowano 20 listopada Opublikowano 20 listopada Jestem po 10h i już mnie męczy ta gierka. Na pjerdolenie jestem uodporniony po personie 5 - ale ona za to bardzo oddawala w settingu i muzyce. Tutaj nie czuje tego. Bohaterowie bardzo slabo napisani, przemiany bohaterów to w personie bylo WYDARZENIE poprzedzone giga lore kazdego bohatera. Tu tego nie ma. Ot sobie serce wyrywa i walimy na pyre. Slabo to wszystko jest napisane i wykreowane. Nie wiem czy to skończę, zawód przepotęrzny moim zdaniem. Chyba lepszym wyborem byłoby smt5 ktore mam na celowniku ale jakoś hajpik forumkowy mi sie udzieleni i liczyłem na powtórke doznań z persony 5. 4 Cytuj
ogqozo 6 574 Opublikowano 20 listopada Opublikowano 20 listopada Kurde, zaczyna się w tym temacie robić potrzebny ktoś z zapisanym komiksem "KURWA KOLEJNY FAŁSZYWY MESJASZ" 1 Cytuj
oFi 2 499 Opublikowano 20 listopada Opublikowano 20 listopada Ale tak niestety jest. Początek ciekawy, dużo się dzieje a później wpada jakaś rutyna i gra przestaje bawić Cytuj
LansVansDans 7 Opublikowano 20 listopada Opublikowano 20 listopada 1 godzinę temu, ogqozo napisał(a): Kurde, zaczyna się w tym temacie robić potrzebny ktoś z zapisanym komiksem "KURWA KOLEJNY FAŁSZYWY MESJASZ" Lubię poczytać te wątki jRPGowe, zawsze się trafiają rodzynki narzekacze ze typowa gra Atlusa jest typowa grą Atlusa, ogrywanie na fali hajpu i wysokich ocenek. Przeskipuje pół gry ale zaliczone. Ocena 7/10 Elden to to nie jest Cytuj
messer88 6 590 Opublikowano 20 listopada Opublikowano 20 listopada 3 godziny temu, oFi napisał(a): Jestem po 10h i już mnie męczy ta gierka. trzeba było nie grać to dalej byłoby Goty Ja ostatnio skończyłem, z 90h i zrobione wszystko poza 2 questami. No jak nie lubię chińskich bajek tak mi siadło spoko, z dwa czy trzy momenty miałem tylko takie że usypiałem od pierdolenia o niczym. Postacie generalnie fajne Spoiler Elfica, szczuronietoperz, w sumie wszyscy spoko nawet ostatni dodatek gdzie dobrze że na niego trafiło bo ten drugi to kibicowałem od początku żeby coś mu się stało chociaż ich questy już dość banalne, nie mają podjazdu do questow kompanów z Baldurka 3. Świat może być, walka bdb tzn turowa bo to bicie słabszych mobkow na hita w real time słabe. Najbardziej spodobał mi się endgame właśnie ze względu na opcje do zabawy w walce, syntezy itp. Bardzo fajnie się kombinowało np Spoiler Ze smokami minus że czasem chcąc zrestartować starcie trzeba robić force quit i to jest najszybsze rozwiązanie. jakbym miał oceniać to 8/10 bo miło się grało no i jakaś tam chęć jest zagrać ponownie żeby ubić tego bossa z harda i dalej się bawić system, ale konieczność ponownego przebijania się przez te dialogi i scenki mnie trochę zniechęca. Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.